WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Baptiste i Lorenzo || dom Baptista

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Nic nie odpowiedział, bo właśnie do niego dotarło, że tak na dobrą sprawę wystarczyłoby go wygooglować, a byłoby w stanie dokopać się do filmów z jego udziałem. Chciał jednak wierzyć w to, że znajdzie się ktoś, kto nie będzie oceniał go przez pryzmat tego czym się zajmował. Miał dopiero dwadzieścia jeden lat, a skoro nie miał zamiaru do końca życia zajmować się taką pracą, to musiał mieć jakieś szanse na to, żeby znaleźć sobie jakiekolwiek inne zajęcie. Ostatecznie, zawsze mógł rzeczywiście otworzyć coś swojego i być swoim własnym szefem, w końcu przez te lata zdążył się trochę dorobić, a wydatków nie miał zbyt wiele ze względu na to, że mieszkał z Baptiste, od którego dostawał praktycznie wszystko to, co chciał.

- Tak. Wal się - powtórzył. Miał serdecznie dość Archambeau i tego, że ten zawsze patrzył na niego z góry i traktował go jak jak jakiegoś gówniarza. To, że był o wiele młodszy od mężczyzny nie znaczyło wcale, że nie miał pojęcia o życiu. Zresztą, teraz był dorosły i sam mógł decydować o sobie. Nie miał obowiązku dalej słuchać się mężczyzny i mu się we wszystkim podporządkowywać. Jeżeli nie chciał czegoś robić, to miał prawo tego odmówić. Tak samo jak miał prawo do tego, żeby zrezygnować z pracy, czy to się Baptiste podobało czy nie. - Żebyś wiedział, że zrobię - wzruszył ramionami. Mogliby się tak przekomarzać w nieskończoność, zwłaszcza, że Lorenzo bywał dość uparty. Zwłaszcza odkąd skończył osiemnaście lat i pojawiło się w nim to przeświadczenie, że teraz jest dorosły i ma coś do gadania. Co prawda, mieszkając z Baptiste i z nim pracując tak naprawdę nie miał, chociaż ostatnimi czasy rzeczywiście zaczął się bardziej buntować i stawiać Archambeau, chcąc dać mężczyźnie do zrozumienia, że nie może oczekiwać tego, że Enzo będzie wiecznie chodził jak w zegarku. Do tego odkąd mężczyzna zaczął się dystansować, w ich relacji, która do tej pory zdawała się być stabilna, stopniowo zaczynało się psuć. - Bo mi zasugerowałeś, że znowu mógłbyś to zrobić. Wygląda na to, że w ogóle nie żałujesz - odpowiedział i wzruszył ramionami. Lorenzo odebrał sobie jego słowa jak groźbę, że nawet jeżeli nie będzie chciał z nim uprawiać seksu, żeby nagrać z Baptiste film, to ten i tak go do tego zmusi. Nie spodobało mu się to, bo był zdania, że sobie pewne rzeczy wyjaśnili oraz omówili, a Enzo dał mu do zrozumienia, że nie będzie takiego czegoś tolerował.

- Jasne - burknął. Biorąc pod uwagę to, jak Baptiste go traktował, nie było nic dziwnego w tym, że doszedł właśnie do takich przykrych wniosków. Jemu też nie było łatwo ze świadomością, że nic nie znaczył dla mężczyzny, a ten potrzebował go tylko do tego, żeby robić karierę. - To co słyszałeś - odpowiedział mu. Archambeau nie musiał mu niczego mówić, wystarczył sposób w jaki się zachowywał, chociażby podczas ich dzisiejszej rozmowy oraz rzeczy, jakie mu mówił. Nic dziwnego, że Lorenzo wyciągnął sobie z tego wszystkiego takie, a nie inne wnioski. Poza tym, mężczyzna bardzo często uświadamiał mu, że gdyby nie Enzo, to nie odniósłby takiego sukcesu i Nuñez okazał się być dla niego strzałem w dziesiątkę. Baptiste nie mógł mieć teraz do niego pretensji, że uważał tak, a nie inaczej. - Gdybyś rzeczywiście nie chciał takich rzeczy oglądać, to pozwoliłbyś mi zrezygnować! I gdybyś nie traktował mnie jak jakiejś rzeczy, to bym cię za takiego nie miał! - do jego oczu ponownie napłynęły łzy, tym razem z powodu frustracji tą całą sytuacją. Do tego Baptiste skutecznie mieszał mu w głowie swoimi słowami, bo Enzo nie miał pojęcia jak miał to odebrać i co takiego mężczyzna miał na myśli. - Skąd możesz to wiedzieć? Wystarczyłoby, żebyś traktował mnie bardziej ludzko, a bym tego nie zrobił, bo cię, kurwa, kocham - wyrzucił mu w nerwach, wpatrując się w niego rozżalonym wzrokiem. Gdy mężczyzna go puścił, odruchowo rozmasował swoje nadgarstki i spuścił wzrok, wysłuchując jego kolejnych słów. -Dlaczego musisz mi tak mieszać w głowie? - wymamrotał pod nosem, bardziej do samego siebie niż do Baptiste. Nie rozumiał, co to wszystko miało znaczyć, a przez Baptiste miał teraz tylko jeszcze większy mętlik w głowie.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Najwyraźniej Enzo właśnie zdał sobie sprawę z pewnych rzeczy, skoro nic mu na to nie odpowiedział. Miał nadzieję, że ta świadomość sprawi, że chłopak nie będzie chciał zmieniać pracy, bo od tego była niedaleka droga do tego, żeby wyprowadził się na swoje, a Archambeau bardzo by nie chciał, żeby do tego doszło. Nie tylko dlatego, że zależało mu na Lorenzo, ale też dlatego, że lubił jego towarzystwo i to, że nie mieszkał sam.

- Tyle dla ciebie zrobiłem, a ty każesz mi się walić? - zapytał. Traktował go z góry, bo wychodził z założenia, że jest od niego lepszy. Tylko czy faktycznie tak było? Może i znaczył więcej, ale to nie dawało mu to przyzwolenia na to, żeby traktować innych z góry. A Enzo już w ogóle nie powinien tak traktować, skoro mu na nim zależało i po części zawdzięczał mu swój własny sukces. Tyle tylko, że dla niego Nuñez wciąż był tym młodym chłopakiem, którego zgarnął z parku i nie dopuszczał do siebie myśli, że ten był już dorosły. Postanowił dalej nie ciągnąć tego tematu, bo nie widział ku temu sensu. Najwyraźniej Lorenzo miał zamiar dalej iść w zaparte i grozić, że gdzieś się zaszyje. Jeśli do tego dojdzie, to Baptiste na pewno zrobi wszystkie byle tylko udowodnić mu, że znajdzie go wszędzie. Niezależnie od tego, jak daleko ucieknie, to i tak nie uwolni się od Archambeau. - Ale nie zrobiłbym - skrzywił się lekko i potarł palcami oczy. Powiedział to w nerwach, ale nie posunąłby się do czegoś takiego. Był na chłopaka wkurzony, więc uznał za stosowne mu grozić, żeby się ogarnął. Jak widać, uzyskał tym skutek odwrotny do zamierzonego, bo jedyne co osiągnął to to, że chłopak wypominał mu coś, co zdarzyło się kilka la temu, a co powinno być już zamkniętą sprawą. Żałował, że zachował się wtedy w taki okropny sposób, ale niestety, nie mógł się cofnąć w czasie i tego zmienić.

- Czemu ty zawsze musisz wszystko przeinaczać? - zapytał wyraźnie sfrustrowany tym, że Lorenzo opatrznie zrozumiał jego słowa. Czasami odnosił wrażenie, że jak chłopak się uparł, to nie dało mu się niczego przetłumaczyć. Nieraz doprowadzał tym Baptiste do szału. - To nie jest prawda - odparł. Nie chciał wierzyć w to, że Lorenzo naprawdę myślał w ten sposób. O ile dobrze pamiętał, to nigdy czegoś takiego mu nie powiedział. Szkoda tylko, że swoim zachowaniem jak najbardziej mógł mu pokazywać, że właśnie w ten sposób o nim myśli. - Mam swoje powody! - ponownie na niego krzyknął. Był naprawdę rozbity i nie wiedział, jak powinien wybrnąć z tej sytuacji. Może lepiej dla ich obojga, gdyby pozwolił mu odejść z wytwórni, ale nie chciał tego robić. Za bardzo się bał, że będzie to równoznaczne z końcem ich znajomości. Jego kolejne słowa go zszokowało. Nie spodziewał się tego, że usłyszy z ust Lorenzo takie wyznanie. Nie wiedział, co miał mu na to opowiedzieć. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo musiał ranić go swoimi słowami i zachowaniem. Dotarło też do niego, że sam coś do niego czuł, tylko nie potrafił tego wcześniej zrozumieć. - Masz rację. Nie mogę - odparł cicho. - Bo sam mam w głowie mętlik - powiedział i westchnął krótko. Schował dłonie do kieszeni spodni i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w chłopaka bez słowa. - Ja też cię kocham i dlatego jestem tym wszystkim tak sfrustrowany. Nie chcę, żebyś odszedł i tylko dlatego nie chcę, żebyś rezygnował z tej pracy - powiedział w końcu. Nie był pewien, czy Enzo uwierzy mu w to wyznanie. Tym bardziej, że sam dopiero teraz zrozumiał, że go kochał.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Gdyby nie ja, to nie miałbyś tego wszystkiego, co masz teraz. Nie zapominaj o tym - wysyczał, wpatrując się w niego morderczym wzrokiem. Baptiste najwyraźniej zapominał, że praktycznie swój cały sukces zawdzięczał właśnie Lorenzo. Również z tego powodu uważał, że Archambeau powinien mieć do niego trochę więcej szacunku i nie patrzeć na niego z góry. Mężczyzna zbudował na nim całą swoją karierę, ale wystarczyłoby, że Enzo z dnia na dzień by zrezygnował i zapewne Baptiste byłby wtedy w czarnej dupie. Wiedział, że Archambeau ma podpisane różne kontrakty na filmy, w których Nuñez miał brać udział, więc jeżeli nie chciał skończyć z ręką w nocniku, to zdecydowanie powinien zmienić nieco swój tok myślenia i nastawienie. - Tego nie mogę być pewien - stwierdził. Prawda była taka, że niezależnie od tego jak wiele lat mieszkał z mężczyzną, jak długo dla niego pracował i jak często spędzali ze sobą wspólnie czas oraz ze sobą sypiali, to Lorenzo i tak w pełni mu nie ufał. Ze względu na to, że mieszkał z Baptiste i zapewne spędzał z nim więcej czasu niż ktokolwiek inny, znał go praktycznie od każdej możliwej strony. Wiedział, że mężczyzna potrafi być czuły i delikatny, ale dobrze wiedział też o tym, jak potrafił wybuchać, kiedy miał gorsze dni, coś szło nie po jego myśli, albo nagrywanie nie poszło tak, jak tego chciał. Wtedy z reguły całą tą swoją złość i frustrację wyżywał na nim, bo był jedyną osobą, którą Archambeau miał pod ręką po powrocie do domu. Zresztą, skoro raz był w stanie się do czegoś posunąć, żeby dostać to czego chciał, to nic nie stało na przeszkodzie temu, żeby zrobił to kolejny raz.

- Niby co sobie przeinaczam? Skoro na każdym kroku dajesz mi coś jasno do zrozumienia, to w taki sposób to odbieram - odpowiedział. Nie uważał, żeby cokolwiek sobie przekręcał albo dopowiadał. Skoro Baptiste traktował go w konkretny sposób, mówił mu konkretne rzeczy albo zachowywał się wobec niego w konkretny sposób, to Lorenzo sobie to odbierał tak, jak uważał za słuszne. Nie był jasnowidzem i nie mógł wiedzieć, co takiego mężczyzna tak naprawdę miał na myśli. - Ta - rzucił obojętnie, co mogło świadczyć o tym, że mu w ogóle nie wierzył. Skoro Baptiste sam mu wcześniej uświadomił, że sprowadza go do roli jakiegoś przedmiotu, to nic dziwnego, że teraz myślał właśnie w taki sposób. Może Archambeau czasami powinien się poważniej zastanowić nad tym co mówił, bo Lorenzo miał tendencję do tego, żeby brać rzeczy do siebie. Zwłaszcza, kiedy ktoś wypowiadał się na jego temat w negatywny i krzywdzący sposób. - Tak, masz! Nazywają się pieniądze! - również na niego krzyknął. Nie potrafił wyzbyć się tego przeświadczenia, że Baptiste nie chciał pozwolić mu odejść z wytwórni, bo nie mógłby więcej zarabiać na nim takich pieniędzy, jak zarabiał teraz, a nie miał nikogo kto nadałby się na jego miejsce. Nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, że to mogło być spowodowane tym, że mężczyzna nie chciał, aby go zostawił i się wyprowadził, będąc przekonanym, że właśnie tak się stanie, kiedy pozwoli Lorenzo odejść. Prychnął cicho na jego słowa i odwrócił głowę, po czym nią pokręcił. Baptiste miał mętlik w głowie? Dobre sobie. To nie on nasłuchał się takich rzeczy, jak Enzo przed chwilą. Najpierw mężczyzna daje mu do zrozumienia, że nic dla niego nie znaczy i traktuje go przedmiotowo, a teraz nagle wyznaje mu, że nie chce go stracić. Jeżeli nie chciał go stracić, to bardzo dobrze mu to pokazywał, zwłaszcza przez to dystansowanie się i odpychanie go od siebie, które uskuteczniał ostatnimi czasy. - Słucham? - wyrzucił z siebie, wpatrując się w niego całkowicie skonfundowany słowami, które właśnie usłyszał z ust Baptiste. Że niby też go kochał? Od kiedy, gdy się kogoś kocha, to odtrąca się go od siebie i mówi mu takie przykre rzeczy, jakie wcześniej usłyszał od Archambeau? Jakoś ciężko było mu w to uwierzyć i przyjąć do wiadomości. Zresztą, musiał sobie to przyswoić i wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie mógł mieć pewności co do tego, czy mężczyzna w ogóle był szczery, czy po prostu powiedział to, żeby go przy sobie zatrzymać i powstrzymać przed tym, żeby się nie wyprowadził.

- Co w takim razie teraz zamierzasz? - zapytał go spokojniej, krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej. Być może Baptiste spodziewał się, że po takim wyznaniu rzuci mu się na szyję i wszystko będzie w porządku, ale podchodził do jego wyznania z rezerwą. Najpierw chciał się dowiedzieć, na czym tak właściwie stoi i co takiego Archambeau dalej zamierzał. Dla Enzo to było jasne, że jeżeli mężczyzna rzeczywiście go kochał, to kolejnym krokiem będzie pozwolenie mu na to, żeby zrezygnował z pracy w wytwórni i zakończył swoją karierę aktora.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Nie zapominam - odparł. Ani na chwilę nie zapomniał o tym, że tak wiele zawdzięczał Lorenzo. Tyle tylko, że uważał, że chłopak jemu zawdzięczał jeszcze więcej. Jak było rzeczywiście? Ciężko powiedzieć, ale niezależnie od tego, Baptiste też miał spory dług wdzięczności u chłopaka. Był świadom tego, że jeżeli chłopak zrezygnuje, to zostanie z ręką w nocniku. Nie znalazłby szybko kogoś na jego miejsce. Skoro już od jakiegoś czasu rozglądał się za kimś takim i nikt nie wpadł mu w oko, to musiało to o czymś świadczyć. Na jego kolejne słowa poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku. - Dobrze wiedzieć, że znamy się tyle lat, a ty mi nie ufasz - odparł. Było mu przykro, że Lorenzo uważał, że byłby w stanie ponownie posunąć się do czegoś takiego. Sądził, że jeżeli znali się tyle lat, razem mieszkali i ze sobą sypiali, to Enzo mu ufał. Wychodziło na to, że tak nie było, skoro nie potrafił uwierzyć w jego zapewnienia. Baptiste nie wiedział, do czego musiałoby dojść, żeby ponownie posunął się do czegoś takiego. Gdyby wiedział, że ten jeden raz lata temu będzie się za nim ciągnąć, to nawet nie zaproponowałby mu czegoś takiego.

- Wszystko. Nie jesteś dla mnie maszynką do zarabiana pieniędzy - powiedział. Może faktycznie za bardzo skupiał się na tym, ile może dzięki Lorenzo zarobić, ale jakby nie było, to był przede wszystkim jego szefem i to było całkowicie normalne, że patrzył w jaki sposób chłopak mógł przynieść mu zyski. Wypuścił głośno powietrze nosem, bo nie wiedział, jak miał mu przetłumaczyć, że nie jest mu potrzebny tylko do tych dwóch rzeczy. Skoro sam wcześniej z nerwach powiedział mu, że jest jego własnością, to trochę ciężko byłoby mu się z tego wycofać. No i jakby nie było, to naprawdę miał go za swoją własność i bywało tak, że traktował go przedmiotowo. Nawet nie zastanawiał się nad tym, że Lorenzo może być nieprzyjemnie z tą świadomością. Każdemu by było, bo przecież nikt nie chciał być traktowany przedmiotowo. - Skończ już z tymi pieniędzmi - warknął na niego. Jasne, to był jeden z powodów, ale miał też inne. Ciężko byłoby mu przejść do porządku dziennego, gdyby Chilijczyka nagle zabrakło w jego życiu, a był niemal pewien, że tak by się stało zaraz po tym, jak pozwoliłby mu odejść z wytwórni. Może faktycznie Nuñez miał większy mętlik w głowie, ale w głowie Baptiste również działo się wiele. Nie wiedział już czego chciał i co powinien zrobić. Już od jakiegoś czasu był sfrustrowany tym wszystkim. Zawsze był zdecydowany i wiedział czego chciał, ale w sytuacji z Enzo nie wiedział nic. Chciałby, żeby ktoś rozwiązał za niego tą sytuacją, ale wiedział, że to było coś, z czym musiał uporać się sam. - Słyszałeś - powiedział. Domyślał się, że Lorenzo na pewno nie spodziewał się, że usłyszy coś takiego z jego ust. I domyślał się też, że chłopak pewnie nie od razu mu uwierzy. Równie dobrze mogło to wyglądać tak, jakby go okłamywał tylko po to, żeby załagodzić sytuację. Mówił jednak szczerze. Dotarło do niego, że kochał Enzo i miał nadzieję, że cokolwiek to zmieni. Szkoda tylko, że stało się to tak późno i zdążył go naprawdę zranić.

- Nie wiem - przyznał zgodnie z prawdą i westchnął krótko. - Mogę się zgodzić na twoje odejście, jeśli obiecasz mi, że zostaniesz ze mną - zaczął. - Ale musisz jeszcze zagrać w ostatnim filmie. W tym na festiwal - dodał. Na inne zaplanowane produkcje kogoś sobie znajdzie. Co prawda nie kogoś tak dobrego jak Nuñez, ale kogoś znajdzie. Na tym filmie na festiwal zależało mu jednak bardzo i chciał, żeby to Lorenzo w nim grał. Tym bardziej, że było to już zapowiadane i wiele osób na pewno byłoby niezadowolonych ze zmiany aktora.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Odnoszę nieco inne wrażenie - stwierdził i wzruszył ramionami. Niekoniecznie Baptiste mu tą wdzięczność okazywał. Na pewno nie robił tego teraz, kiedy traktował go w taki lekceważący sposób. Nie mógł narzekać na życie w domu Archambeau, bo niczego mu tutaj nie brakowało, do tego Baptiste nie płacił mu mało. Mimo wszystko, czy to wystarczyło, żeby wynagrodzić mu te wszystkiego rzeczy, które robił przed kamerą, aby mężczyzna mógł zarobić sporą sumkę na kolejnych filmie z jego udziałem? Tym bardziej, że często ryzykował swoim zdrowiem, a niektóre rzeczy, które musiał robić niekoniecznie mu się podobały. Tyle tylko, że mało kogo to obchodziło, bo przecież podczas nagrywania musiał robić to, co Baptiste mu kazał. - Dlaczego miałbym ci ufać? Nie łączy nas nic więcej poza seksem i tym, że jesteś moim szefem - odparł i spojrzał na niego, wyraźnie zaskoczony. Nie rozumiał tego zdziwienia ze strony Archambeau. Mężczyzna dobrze wiedział, co miał za uszami, jak traktował go na planie oraz jak traktował go na co dzień, kiedy miał gorszy humor. Na pewno też pamiętał o tym, co Lorenzo mu przed chwilą wypomniał. Nie mógł od niego oczekiwać tego, że w pełni mu zaufa. Zawsze miał problemy z tym, żeby całkowicie w cokolwiek mężczyźnie uwierzyć.

- Tak jak powiedziałem wcześniej, co innego dajesz mi do zrozumienia - odparł. Żył w przeświadczeniu, że za każdym razem kiedy Archambeau na niego patrzył, to widział tylko licznik pieniędzy i to, ile mógł zarobić na kolejnym filmie z jego udziałem. Zdawał sobie sprawę z tego, że sukces i kariera były dla Baptiste bardzo ważne, ale czasami odnosił wrażenie, jakby mężczyzna nie traktował go jak człowieka, który miał uczucia oraz emocje i chciał mieć czasami cokolwiek do powiedzenia, a jedynie patrzył na niego przez pryzmat tego, ile jeszcze mógł na nim zarobić. Nawet jeżeli razem mieszkali i ze sobą sypiali, to dynamika ich relacji była naprawdę specyficzna. Czasami zastanawiał się, czy wdawanie się z mężczyzną w relację tego typu było dobrym posunięciem. Poza tym, to wszystko było dziwne i pokręcone. W dużym stopniu był po prostu od Baptiste uzależniony. Pracował dla niego, grał w jego filmach, mieszkał z nim oraz z nim sypiał. Co prawda, miał znajomych, mężczyzna nie zabraniał mu się z nimi spotykać, nie trzymał go też w domu jak w jakiejś klatce, odcinając go od świata zewnętrznego. Lorenzo jednak miał świadomość tego, że nie miał prawa sobie nikogo znaleźć ani spotykać się z nikim innym poza Archambeau, nawet jeżeli nie byli razem. Znaczy, mężczyzna nigdy mu tego w bezpośredni sposób nie powiedział, ale po prostu wiedział, że gdyby do tego doszło, to na pewno poniósłby tego konsekwencje i zapewne nie byłyby one zbyt przyjemne. Nie skomentował jego słów, a jedynie wzruszył na to ramionami. Niestety, miał już te swoje przeświadczenia i ciężko było mu się ich wyzbyć. Tym bardziej, że Baptiste niekoniecznie dawał mu powody do tego, żeby zmienił swoje myślenie w tej kwestii. Nie był świadom tego, że mężczyzna postrzegał go również w inny sposób, bo nigdy nie dawał mu tego do zrozumienia. Skąd miał wiedzieć, że znaczył dla niego znacznie więcej, niż Enzo przypuszczał? - Słyszałem - potwierdził i skinął lekko głową. Tylko to, że słyszał, wcale nie znaczyło, że to do niego dotarło. Nawet nie liczył na to, że Baptiste mógłby kiedykolwiek odwzajemniać jego uczucia, więc był z tego powodu całkowicie zbity z tropu. Do tego mężczyzna wyznał mu to w dość wygodnym dla siebie momencie, zupełnie jakby chciał w ten sposób przekonać Enzo do tego, żeby został i się nie wyprowadzał. Zapewne jeszcze przez jakiś czas będzie podchodził do słów Archambeau sceptycznie, chcąc przekonać się, czy ten rzeczywiście go kochał, czy też nie.

- Wiedziałem - prychnął cicho. Akurat dla niego, dość oczywiste było to, co dalej. Uniósł nieco brwi, wysłuchując propozycji mężczyzny. - Zostanę - odpowiedział. Kolejne słowa Baptiste już tak bardzo mu się nie spodobały, co skwitował lekkim grymasem, który zagościł na jego twarzy. - Muszę? Naprawdę będziesz tak po prostu na to wszystko patrzeć i kazać mi robić to, co zwykle? - zapytał, wpatrując się w jego twarz. Do tego obawiał się, że mężczyzna znowu będzie miał do niego jakieś pretensje, zwłaszcza teraz, kiedy uświadomił sobie, że go kocha.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Jestem ci naprawdę wdzięczny za to, że przyczyniłeś się do mojego sukcesu - powiedział. Pewnie powinien mu to powiedzieć już dawno temu, ale wychodził z założenia, że to wszystko, co dla niego robił było okazywaniem wdzięczności. Cokolwiek by sobie Lorenzo zażyczył, to miał. Nie musiał płacić za nic, odkąd zamieszkał w domu Archambeau. Gdyby nie był mu za to wdzięczny to nie traktowałby go w taki sposób. Tyle tylko, że taki sposób był często wątpliwy, bo były sytuacje, w których Baptiste bywał dla chłopaka naprawdę nieprzyjemny. Przykładów nie trzeba było szukać daleko, bo w trakcie tej rozmowy zachowywał się wobec chłopaka okropnie. - Myślałem, że jednak trochę więcej - przyznał. Sam nie wiedział, jak powinien określać tą relację, ale dla niego to nie było tylko sypianie z nim i szefowanie mu. Cały ten czas odnosił wrażenie, że coś ich łączyło. Tyle tylko, że do dzisiaj nie potrafił dokładnie określić tego czegoś. Było mu przykro, że Nuñez okazał się mu nie ufać i było to dla niego jak strzał w twarz. Ale czego innego mógł się spodziewać, skoro czasami zdarzało mu się go traktować w wątpliwy sposób?

- Jak mam ci udowodnić, że tak nie jest? - zapytał z desperację w głosie. Nie miał pojęcia, jak mógł zapewnić Lorenzo o tym, że wcale nie widział w nim tylko worka z pieniędzmi. Jasne, kiedy patrzył na niego jako jego szef, to właśnie tak było, ale kiedy wracali do domu, to nie myślał o chłopaku w ten sposób. A przynajmniej starał się tego nie robić. Czasami ciężko mu było to rozdzielić, skoro razem ze sobą pracowali i mieszkali. Wiedział też, że nie miał prawa do tego, żeby trzymać Enzo w zamknięciu, choć czasami miał na to ochotę. Chłopak mógł mieć znajomych i swoje życie. Mógłby nawet zacząć się spotykać z kimś na poważnie. Tyle tylko, że w ogóle by to Archambeau nie pasowało i w takim przypadku dałby mu dosadnie do zrozumienia co na ten temat myślał. Ta ich relacja była naprawdę pokręcona i dla wielu osób z zewnątrz na pewno uchodziłaby za toksyczną. Przytaknął ruchem głowy na jego słowa. Nie był zdziwiony tym, że Lorenzo nie zareagował entuzjastycznie na jego wyznanie. Baptiste sam miałby problem, żeby sobie uwierzyć, gdyby był na jego miejscu. Czuł się dziwnie ze świadomością, że Nuñez go kochał. Był ciekaw, jak długo już to trwało i kiedy się zorientował, że coś do niego czuł. Nie uważał jednak, żeby to był dobry moment na to, żeby go o to wypytywać. A może właśnie powinien, skoro już wyznawali sobie uczucia?

- A czego ty byś chciał? Czego ode mnie oczekujesz? - zapytał starając się brzmieć spokojnie. Dopiero co uzmysłowił sobie pewne rzeczy, więc logicznie, że nie wiedział, co powinien zrobić dalej z tą całą sytuacją. Odetchnął z ulgą, kiedy Lorenzo powiedział, że zostanie. - Nie, nie musisz - powiedział. Przecież nie mógł go do tego zmusić. - Ale doskonale wiesz jak wygląda sytuacja z tym konkretnym filmem. Został już zapowiedziany, wpisany na listę festiwalu - dodał. Nie chciał się wycofywać z tego projektu, ani zmieniać aktora. Zdawał sobie sprawę z tego, że zachowywał się w tym momencie bardzo egoistycznie, ale nie miał zamiaru narażać reputacji swojej wytwórni. Zbyt wiele lat i pracy włożył w to, żeby osiągnąć sukces. - Dla mnie to też nie będzie łatwe, ale obiecuję, że ten film będzie ostatnim. Potem zrobisz, co tylko będziesz chciał. Pomogę znaleźć ci jakąś pracę albo szkołę, jeśli będziesz chciał się uczyć - jemu też nie było na rękę to, że będzie musiał oglądać Lorenzo w ramionach kogoś innego, kiedy dopiero co wyznali sobie uczucia, ale pewne rzeczy trzeba było po prostu przełknąć. Zwłaszcza wtedy, kiedy pracowało się w takiej branży.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Miło to w końcu po tylu latach od ciebie usłyszeć - odparł. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek w ogóle coś takiego usłyszy z ust Baptiste. Mieszkał z nim i pracował dla niego już jakieś pięć lat i ani razu mężczyzna nie podziękował mu za to, co dzięki niemu osiągnął. Rzeczywiście, nie miał na co narzekać, bo co chciał, to miał, ale nie traktował tego jako okazywanie wdzięczności. Skoro Archambeau przyjął go pod swój dach, to logiczne, że musiał również o niego zadbać. Poza tym, Baptiste wcale nie traktował go cały czas tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. - I niby czym to więcej miałoby być? - zapytał, przyglądając mu się. Nie dało się jednoznacznie nazwać ich relacji. Żaden z nich nie określił się w żaden sposób ani nie dążył do niczego więcej. Nawet jeżeli Enzo podkochiwał się w mężczyźnie już od dłuższego czasu, to ani razu nie dał mu o tym do zrozumienia i po prostu dalej to wszystko ciągnęli. Odkąd pierwszy raz się ze sobą przespali, potem takie rzeczy jakoś tak przychodziły im same z siebie. Z czasem Lorenzo przywykł do tego, że ich relacja po prostu wyglądała w taki sposób, aż w końcu w pewnym momencie uświadomił sobie, że zaczął darzyć Baptiste głębszymi uczuciami.

- Traktuj mnie jak człowieka. Też mam uczucia - odpowiedział mu. Wydawało mu się, że nie oczekiwał od mężczyzny zbyt wiele. Jedynie ludzkiego, a nie przedmiotowego traktowania jak do tej pory. Tyle tylko, że jak miał teraz od niego tego oczekiwać, skoro Baptiste bez ogródek mu dzisiaj powiedział prosto w twarz, że postrzega go jedynie jak swoją własność? Było coś cholernie bolesnego w tym, że ktoś, kogo kochał, postrzegał go w taki przykry sposób. Zwłaszcza, że dla niego mężczyzna znaczył naprawdę wiele, nawet jeżeli zdarzało się, że traktował go w wątpliwy sposób. Czasami był tym wszystkim tak bardzo sfrustrowany, że aż miał ochotę zrobić mężczyźnie na złość. Zacząć spotykać się z kimś innym albo zacząć flirtować na jego oczach z jakimś aktorem. Spodziewał się jednak, że nie zostałoby to przez Baptiste odebrane w dość pozytywny sposób i wolał nie ryzykować z konsekwencjami. Zresztą, nie dało się zaprzeczyć temu, że był po prostu beznadziejnie zapatrzony i zakochany w Archambeau.

- Normalności - odpowiedział mu. - Chcę normalności. Normalnej relacji, związku, czegokolwiek. Chcę, żebyś mnie traktował jak równego sobie, a nie wiecznie patrzył na mnie z góry, jakbyś był lepszy ode mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest między nami ogromna przepaść, ale ja też jestem człowiekiem - dodał. Jeżeli cokolwiek miało z tego wyjść i Baptiste rzeczywiście go kochał oraz chciał stworzyć z nim coś trwałego, to musiał całkowicie zmienić swoje podejście do Lorenzo. - Mhm - wymruczał. Owszem, nie musiał, ale zdawał sobie jednocześnie sprawę z tego, że mężczyźnie zależało na tym, żeby zagrał w tym konkretnym filmie, bo był dla Archambeu bardzo ważny. - Tak, wiem - odpowiedział cicho i spuścił wzrok, zagryzając nerwowo dolną wargę. Z jednej strony, nie chciał grać w tym filmie i chciał już z tym wszystkim skończyć, ale z drugiej strony wiedział jak ważne to było dla Baptiste. Nie chciał zostawiać mężczyzny na lodzie i zmuszać go do tego, żeby na szybko szukał nowego aktora. Tyle tylko, że bał się, że Archambeau może sobie coś nawkręcać, skoro teraz uświadomił sobie, że kocha Enzo, a w rezultacie może się to negatywnie odbić na ich relacji. Już od jakiegoś czasu mężczyzna chodził naprawdę sfrustrowany. - Dobrze, zagram w tym filmie. Ale to naprawdę ostatni. Potem kończę z tym wszystkim, jestem już tym cholernie zmęczony... - powiedział i westchnął ciężko. Wychodziło na to, że mógł się ten jeden ostatni raz poświęcić.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Przepraszam, że zajęło mi to tyle czasu - odparł. Wychodziło na to, że nie wystarczyło zapewniać wszystkiego, co druga osoba potrzebowała, żeby okazać jej wdzięczność. Okazywało się, że słowa też miały sporą wagę. Teraz żałował, że nie powiedział mu tego wcześniej, bo być może ich relacja wyglądałaby teraz nieco lepiej. Skąd mógł jednak wiedzieć, że Enzo nie odczuwał jego wdzięczności? Cóż, pewnie większość osób by się tego domyśliła. - Nie wiem. Po prostu czymś więcej - odparł nieco zirytowany. Nie chciał traktować tego co mieli jak zwykły układ oparty na seksie. Jakby nie było, to mieszkali ze sobą od kilku lat, razem pracowali i Baptiste odnosił wrażenie, że byli sobie bliscy. Nie chciał się jasno określać, ale nie chciał też, żeby to wszystko sprowadzało się tylko do seksu. Nie chciał czegoś tak płytkiego, a nie był świadom swoich uczuć na tyle, żeby zaproponować mu związek. Poza tym wiedział, że jeżeli zostaną parą, to nie będzie mógł znieść myśli, że Lorenzo sypiał z innymi. I to na jego oczach. Wiedział, że to, co działo się przed kamerą nie było prawdziwe, że była to tylko gra aktorska, ale i tak nie chciałby tego oglądać. A musiałby, skoro był reżyserem.

- W porządku - odpowiedział. Co prawda, wcale nie uważał, żeby chłopak miał aż tak źle, ale skoro chciał usłyszeć od niego takie zapewnienie, to je dostał. Może Baptiste faktycznie przestanie patrzeć na Enzo jak na przedmiot albo jak na swoją własność. Żałował, że powiedział mu coś takiego, bo teraz będzie borykał się z konsekwencjami swoich słów. Nie wiedział, jak miał z tego wybrnąć, bo nieraz po jego samym zachowaniu można było dojść do wniosku, że Archambeau traktuje Chilijczyka jakby ten należał do niego.

- Okej - przytaknął ruchem głowy. Odetchnął głęboko i na moment odchylił głowę, żeby wbić wzrok w sufit. Nie był pewien, czy może mu to wszystko dać. Pewnie nie powinno to stanowić dużego problemu, skoro darzył Enzo uczuciami, ale tak dawno nie był w związku, że już nie pamiętał, jak to było. Odkąd Lorenzo z nim zamieszkał, to Baptiste nie spotykał się z nikim innym. Ani w celu uprawianie seksu, ani w celu zawiązania jakiejś głębszej relacji. Rozumiał, dlaczego chłopak tego od niego oczekiwał i chciał mu to dać. Tyle tylko, że bał się, że im to nie wyjdzie. Obaj byli temperamentni i dość często się kłócili, co było sporą przeszkodą do stworzenia zdrowego i trwałego związku. - Dobrze - zaczął i przeniósł wzrok na chłopaka. - Możemy spróbować jeśli chcesz - dodał i uśmiechnął się do Enzo niemrawo. Na pewno dziwnie byłoby mu ze świadomością, że byliby razem. Tylko czy faktycznie zmieniłoby się tak wiele? Archambeau odnosił wrażenie, że jedyną zmianą, która by się pojawiła, byłoby to, że mówiliby sobie, że się kochają. No i faktycznie powinien wtedy zacząć traktować go jak równego sobie. Trochę słabo by było, gdyby będąc z nim w normalnym związku dawał mu dosadnie do zrozumienia, że dzieliła ich przepaść. Taki związek na pewno szybko by się rozpadł. - Przykro mi, ale akurat z tym nie mogę za wiele zdziałać - posłał mu przepraszający uśmiech. Teoretycznie, mógłby zdziałać, ale nie chciał robić zamieszania. Nie chciał, żeby jego wytwórnia wyszła na nieprofesjonalną. Skoro Lorenzo nic nie dolegało i był w stanie zagrać w tym filmie, to Archambeau nie miał powodu do tego, żeby zmieniać aktora. Tym bardziej, że pewnie wiele osób czekało na tą produkcję przede wszystkim dlatego, że grał w niej Enzo. - Obiecuję, że to będzie ostatni raz - ulżyło mu, że Nuñez zdecydował się na to, żeby nie rezygnować. Tylko, że z drugiej strony obawiał się swojej własnej reakcji. Skoro mieliby teraz być razem, to pewnie ciężko będzie mu patrzeć jak chłopak będzie uprawiał seks z innym mężczyzną. Skoro frustrowała go to wcześniej, zanim zrozumiał swoje uczucia, to teraz jego frustracja sięgnie zenitu. Miał nadzieję, że obędzie się bez dram na planie filmowym, bo jeszcze tego by brakowało, żeby podczas nagrywania filmu wywiązałaby się jakaś awantura pomiędzy nim, a aktorem.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Nie szkodzi - odparł i odgarnął sobie włosy za ucho. Z jakiegoś powodu poczuł się nieco zakłopotany, słysząc takie słowa z ust mężczyzny. Może dlatego, że w ogóle nie było to w stylu Baptiste? Archambeau rzadko kiedy przyznawał się do błędów, a jeszcze rzadziej go za cokolwiek przepraszał, nawet jeżeli powinien. Nie był jasnowidzem, więc skąd miał wiedzieć co takiego sobie mężczyzna myślał. Mógł jedynie przypuszczać, że Baptiste był mu wdzięczny, ale dopóki nie usłyszał tego od niego na głos, to nie mógł mieć pewności. Na szczęście, przynajmniej teraz wszystko już było jasne. - Mniejsza - westchnął ciężko. Nie widział sensu, żeby drążyć dalej ten temat. Nie miał pojęcia, w jaki inny sposób Baptiste postrzegał ich relację. W końcu ani nie wyznali sobie uczuć, ani nie byli w związku. Mieszkali razem, uprawiali seks, sypiali w jednym łóżku i spędzali ze sobą czas. Rzeczywiście, mogło to wyglądać tak, jakby byli parą, tyle tylko, że nie byli. Żaden z nich się nie zadeklarował, żaden z nich nie wyszedł z inicjatywą, żeby w jakikolwiek sposób się określić, więc po prostu dalej robili swoje, z podejściem, że jakoś to będzie. Przynajmniej Enzo patrzył na to w taki sposób. Wyglądało jednak na to, że mężczyzna miał całkiem inne spojrzenie na to, co między nimi było.

Słysząc odpowiedź Archambeau, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Miał nadzieję, że mężczyzna nie mówił tego teraz na odwal się, byleby tylko powiedzieć to, co Lorenzo chciał usłyszeć. Naprawdę liczył na to, że od teraz to, jak Baptiste go postrzegał i traktował ulegnie zmianie. To, że mężczyzna go tak uprzedmiotawiał, to była jedna z rzeczy których najbardziej nie lubił w Archambeau. Raczej nikt nie byłby zadowolony z bycia traktowanym jak czyjaś własność i nie inaczej było w przypadku Lorenzo. Może na pierwszy rzut oka nie było tego widać, bo Baptiste w żaden oczywisty sposób go nie ograniczał, ale świadczył o tym fakt, że Lorenzo miał świadomość tego, że nie mógł tak po prostu zrezygnować z pracy, wyprowadzić się z jego domu czy chociażby zacząć się z kimkolwiek spotykać, bo gorzko by tego pożałował. W końcu w trakcie dzisiejszej dyskusji Baptiste dał mu do zrozumienia, że gdyby kiedykolwiek odważył się odejść, to zrobiłby wszystko, żeby go odnaleźć, a wtedy nie chciałby być w jego skórze.

Tym razem również uważał, że nie wymagał od mężczyzny wiele. Po prostu chciał stworzyć z nim normalny związek, który opierał się na wzajemnym uczuciu, a nie jedynie na seksie jak miało to miejsce do tej pory. Nie uważał, żeby było to coś niemożliwego do zrobienia. Może ich okoliczności znacznie różniły się od takich, w których z reguły ludzie się ze sobą wiązali, ale to nie znaczyło, że nie mogli stworzyć normalnego związku. Zapewne będzie im trochę trudniej, bo było sporo rzeczy, które powinni najpierw przepracować, ale był zdania, że jak najbardziej było to do zrobienia. Zwłaszcza, że przecież obaj siebie nawzajem kochali. Teraz, kiedy wszystko sobie wyznali, ich relacja nie mogła dalej wyglądać w taki sposób, jak do tej pory. Przynajmniej Enzo nie byłby w stanie tego zaakceptować. - Jeżeli ja chcę? - zapytał i uniósł nieco brwi. Był mistrzem, jeżeli chodziło o łapanie swojego rozmówcy za słówka. - Ty nie chcesz? - dodał. Trochę odebrał to tak, jakby Baptiste przystawał na to tylko dlatego, że Enzo sobie tak zażyczył. Skoro mieli być razem, to w pierwszej kolejności obaj powinni tego chcieć. Odnosił wrażenie, że Archambeau jakoś tak mało entuzjastycznie podchodził do wizji tego, że mieliby razem. Nie wiedział, co o tym myśleć, bo niekoniecznie mu się to podobało. Jeżeli Baptiste miał się zmuszać do tego, żeby z nim być i robić to wbrew sobie, to może lepiej będzie, jak jednak sobie podarują. - Wiem - wymamrotał. Zdawał sobie sprawę, że wprowadzanie teraz jakichkolwiek zmian, zwłaszcza takich, jak wymiana głównego aktora na innego, mogło być dla Archambeau i jego wytwórni dość problematyczne. Znowu wychodziło na to, że tak jak zwykle, Enzo robił dokładnie to, czego mężczyzna od niego oczekiwał. Wolał już się zgodzić i zagrać w tym filmie, nawet jeżeli tak naprawdę nie miał na to ochoty, byleby nie przysparzać Baptiste niepotrzebnych problemów. - Okej, trzymam za słowo - uniósł kąciki ust w niemrawym uśmiechu. Objął się rękami i zacisnął dłonie na swoich ramionach. Miał nadzieję, że szybko się uwiną z nagrywaniem i nim się obejrzy, będzie miał już to wszystko za sobą. Naprawdę nie mógł się już doczekać, aż w końcu nie będzie musiał się tym zajmować. Miał również nadzieję na to, że kręcenie tego ostatniego filmu nie odbije się negatywnie na ich relacji i wszystkiego między nimi nie zniszczy. Chyba w łeb by sobie strzelił, gdyby do tego doszło, zwłaszcza teraz, kiedy sobie wyznali uczucia.

- To dalej mam spać tutaj, czy jednak mogę z tobą, w twoim łóżku? - zapytał, zagryzając nerwowo jeden z policzków od środka. Nawet jeżeli już sobie pewne rzeczy wyjaśnili, to nie miał pewności co do tego czy Baptiste dalej nie był na niego zły o to, co się wydarzyło na planie. Gdyby jednak mężczyzna wciąż przy tym przystawał, to byłoby to dość słabe z jego strony, zważając na to do jakich wniosków obaj ostatecznie doszli.
Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Powinienem to powiedzieć wcześniej - powiedział bardziej do siebie, niż do Lorenzo. Baptiste nie był skory ani do przeprosin, ani do przyznawania się do popełnionych przez siebie błędów i unikał tego jak ognia. Robił to tylko w sytuacjach, kiedy to było ostatecznością. Tak, jak teraz. Lepiej by było dla nich, gdyby Archambeau nabrał nawyku doceniana Enzo na głos. Rzadko go chwalił, a jeśli już, to było to głównie związane z jego pracą. Uważał, że okazywał mu to swoim zachowaniem, ale okazywało się, że jednak nie. - Tak, mniejsza - przyznał i również westchnął. Pewnie gdyby otwarcie porozmawiali na temat tego, jak każdy z nich postrzegał tą relację, to mogliby uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji. Chociażby takich, jak dzisiejsza kłótnia. Baptiste wychodził z założenia, że to, że nie łączą ich jedynie te dwie rzeczy było logiczne. Niestety, nie było.

Nie miał innego wyjścia i będzie teraz musiał pozbyć się tego brzydkiego nawyku traktowania Lorenzo przedmiotowo. Pewnie nie będzie to łatwe, skoro przez te wszystkie lata miał go za swoją własność. Dopóki chłopak mu tego wszystkiego nie wyrzucił, to nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak bardzo ranił go swoim zachowaniem. Robił to wszystko zupełnie nieświadomie. Miał lekką obsesją na jego punkcie i zaczęło się to już lata temu, krótko po tym, jak spotkali się po raz pierwszy.

Wiedział, że to nie było nic wielkiego. Ludzie byli w związkach i wiele osób do tego dążyło. Tyle tylko, że Baptiste dawno z nikim nie był w takim normalnym związku i nie wiedział, czy spełni oczekiwania Lorenzo. No i jakby nie było, to dzieliła ich naprawdę spora różnica wieku i zupełnie inaczej postrzegali pewne rzeczy. - Chcę - odparł bez chwili zawahania. Nie był szczególnie zaskoczony tym, że Lorenzo złapał go za słówka. Przez te lata zdążył już zauważyć, że chłopak potrafił sobie wszystko przekręcić albo przeinaczyć jego słowa tak, żeby pasowało to do jego narracji. Baptiste zawsze to irytowało, ale po pewnym czasie dał spokój z wytykaniem tego i po prostu przeszedł z tym do porządku dziennego. Uśmiechnął się do niego niemrawo. Widział, że chłopakowi niekoniecznie się to spodobało, ale w przypadku tego filmu nie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek zmiany. Sam również nie chciał, żeby Lorenzo dalej grał, skoro teraz mieli być razem, ale oboje będą musieli zacisnąć zęby. - Pomyśl w międzyczasie co chciałbyś dalej robić ze swoim życiem - powiedział, żeby dodać mu trochę otuchy. Nie wiedział, czym dalej chciałby się zajmować Nuñez, ale coś musiał wymyślić. Jasne, stać by go było na to, żeby go utrzymać, ale był zdania, że Lorenzo musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby nie dostać na głowę. Archambeau by dostał, bo był typem pracoholika i osiągnięcie sukcesu było dla niego bardzo ważne. Niestety, czasami ważniejsze, niż wszystko inne.

- Musisz w moim łóżku - odparł i uśmiechnął się do niego. Teraz, kiedy usłyszał jego pytanie, to dotarło do niego jak słabe z jego strony było to wyrzucania Lorenzo do jego łóżka. Przecież nie był małym dzieckiem, którego mógł ukarać wysyłając go do pokoju albo dając mu jakiś szlaban. Skoro byli teraz razem, to słabo by było, jakby mieli spać w osobnych łózkach. Jeszcze przez chwilę po prostu przyglądał się Enzo, ale w końcu podszedł do niego i go do siebie przytulił. Nie był pewien, czy dobrze robił, ale wydawało mu się, że kryzys został już zażegnany. Odsunął się od niego, żeby złapać jego podbródek w dłoń, po czym pocałował go przeciągle.

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

- Powinieneś - potwierdził, nie mogąc nie zgodzić się z mężczyzną. Baptiste miał wystarczająco dużo czasu aby wyrazić swoją wdzięczność za to, że Lorenzo w tak dużym stopniu przyczynił się do tak szybkiego rozwoju jego kariery. Kiedy Archambeau zaczynał, miał ledwo trzydzieści lat i dopiero co otworzył swoją wytwórnię. Kto wie, czy osiągnąłby taki sukces, gdyby wtedy w parku na niego nie trafił i Nuñez jednak nie przyjąłby jego oferty. Zapewne życia ich obu wyglądałyby teraz w całkowicie inny sposób. Miło mu było, że w końcu po tylu latach (ciężkiej) pracy, Archambeau postanowił go docenić i powiedzieć mu to na głos. Szkoda tylko, że było to poniekąd wymuszone i mężczyzna zrobił to, bo mu to zasugerował.

Był ciekaw, jak Baptiste sobie poradzi. Był świadom tego, że przez te wszystkie lata, traktowanie go w taki sposób weszło już mężczyźnie w nawyk i przestawienie się wcale nie będzie dla Archambeau takie łatwe. Jeżeli jednak chciał uniknąć jakichkolwiek kłótni i spięć, do których mogłoby między nimi dojść z tego powodu, nie miał wyjścia jak tylko się postarać. Do tego mężczyzna miał nieco bardziej utrudnione zadanie, bo Lorenzo był naprawdę przewrażliwiony na punkcie tego, jak Baptiste się wobec niego zachowywał i odnosił. Miał też taki brzydki nawyk, żeby dopowiadać sobie swoje albo odbierać rzeczy nie w taki sposób, jak powinny być odebrane. Archambeau definitywnie będzie musiał się nieźle nagimnastykować.

- Jesteś pewien? - zapytał, przyglądając mu się podejrzliwie przez chwilę. Mimo wszystko, postanowił uwierzyć Baptiste na słowo. Logiczne, że mężczyzna mógł mieć swoje obawy co do tego związku. W końcu dzieliła ich spora różnica wieku, do tego miał zamiar spotykać się z aktorem, który pracował w jego wytwórni i grał w jego filmach. Zapewne wiele osób patrzyłoby na nich z tego powodu nieprzychylnym okiem. Zwłaszcza inni aktorzy, którzy również pracowali dla Archambeau. W końcu mogliby sobie wyciągnąć pewne wnioski i uznać, że już od dawna miał specjalnie względy u Baptiste. Dokładnie tak było, ale lepiej, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Z tego powodu domyślał się, że mężczyzna raczej nie byłby zbyt skory do tego, żeby przyznawać się tak otwarcie do tego, co ich łączyło. Lorenzo nie bardzo byłoby to na rękę, ale w ostateczności by się już poświęcił. W końcu dla niego najważniejsze było to, że w końcu byli razem, a Baptiste odwzajemniał jego uczucia. To oczywiste, że mu się nie podobało to, że musiał zagrać jeszcze w tym jednym konkretnym filmie. Tak właściwie, to wydawało mu się to posrane, że Baptiste wciąż tego chciał i nie widział nic złego w oglądaniu go w jednoznacznych sytuacjach z innymi mężczyznami, skoro teraz byli razem i darzył go uczuciami. Nie chciał jednak dalej niepotrzebnie drążyć tego tematu, skoro i tak zgodził się to dla Archambeau zrobić. Miał jedynie nadzieję, że obędzie się bez zbędnych awantur, wyrzutów i pretensji, tak jak miało to miejsce dzisiaj, bo Lorenzo chyba by się zastrzelił. Nie po to zgodził się zagrać w tym filmie, żeby potem musieć się użerać z tym, że Baptiste coś nie pasowało i przeszkadzało.

- Szybko zmieniasz zdanie - posłał mężczyźnie zaczepny uśmiech. Dalej miał trochę ból dupy o to, że Archambeau tak po prostu wywalił go ze swojego łóżka. Poczuł się, jakby był jakimś psem, który coś przeskrobał i teraz nie miał wstępu na kanapę. Nie było to ani trochę przyjemne uczucie. Dobrze, że Baptiste tak szybko się zreflektował. Zastygł na moment, kiedy mężczyzna bez słowa do niego podszedł i go przytulił. Jednocześnie odetchnął z ulgą, bo uświadomił sobie, że Archambeau już najwyraźniej nie miał zamiaru go od siebie odtrącać i wszystko między nimi wróciło do normy. Wbił spojrzenie w jego twarzy, a kąciki jego ust drgnęły w nikłym uśmiechu. Bez wahania odwzajemnił jego pocałunek, stając nieco na palcach i zarzucając mu ręce na szyję.

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Pewnie gdyby nie to, że Lorenzo zaczął grać w jego filmach, to odniesienie sukcesu nie przyszłoby mu z taką łatwością. Jasne, był świetnym reżyserem, ale to nie było wszystko. Musiał mieć z kim pracować. Nawet najlepszy reżyser nie nagrałby dobrego filmu, jeśli nie miałby dobrych aktorów. Cieszył się, że trafił wtedy na niego w parku i zaproponował pracę. Kiedy zastanowił się teraz nad tym bardziej, to faktycznie zdecydowanie za rzadko dawał chłopakowi do zrozumienia, że był zadowolony z jego pracy. A był z niej cholernie zadowolony.

Jeżeli teraz mieli być razem, to Baptiste nie miał innego wyjścia i musiał wyzbyć się swoich przyzwyczajeń. Musiał zacząć traktować go jak drugą osobę, a nie jak swoją własność. Nawet jeżeli przez te lata weszło mu to w nawyk. Był świadom tego, że teraz będzie musiał jeszcze bardziej uważać na niemal każde swoje słowo, bo o tym, że Lorenzo potrafił łapać za słówka wiedział już od dawna. Czasami zastanawiał się skąd się to chłopakowi brało.

- Tak - odparł i uśmiechnął się do niego delikatnie. Miał kilka obaw związanych z tym związkiem i największą z nich była ta różnica wieku, która ich dzieliła. Tym, co pomyślą sobie inni pracownicy wytwórni nie miał zamiaru się przejmować. Skoro już z kimś był, to nie planował chować się z tym po kątach. A jeśli ktoś robiłby z tego tytułu Lorenzo nieprzyjemności, to szybko by to ukrócił. Pytanie tylko, jak na to wszystko zapatrywał się sam Nuñez. Gdyby chłopak nie chciał, żeby ten związek wyszedł na jaw, to by na to przystał. Chociaż wolałby się z niczym nie kryć. Byli dorosłymi ludźmi i nie powinno nikogo interesować to, czy się ze sobą spotykają. Archambeau niekoniecznie uśmiechało się oglądanie Lorenzo, kiedy ten będzie uprawiał seks z kimś innym, ale nie mógł tak po prostu zrezygnować z tego filmu. Liczył, że to będzie kolejny spory krok w jego karierze. Byłby to kolejny raz, gdyby osiągnął coś dużego dzięki temu, że w jego filmie zagrał Lorenzo. Wiedział, że będzie go nosiło podczas kręcenia tego filmu, ale miał nadzieję, że uda mu się utrzymać nerwy na wodzy i nie wybuchnie. Jakby nie było, to powinien zachowywać się profesjonalnie.

- Zdarza mi się - odparł i również posłał mu zaczepny uśmiech. Żałował tego, że wcześniej wyrzucił go do swojego pokoju jak jakiegoś krnąbrnego nastolatka. Zresztą, żałował wielu rzeczy, które powiedział mu tego dnia. Najwidoczniej nie udawało mu się trzymać nerwy na wodzy tak, jak mu się zawsze wydawało. Skoro teraz byli parą, to nie miał najmniejszego zamiaru, żeby go od siebie odtrącać. No, chyba że się o coś pokłócą i nie będzie miał ochoty go oglądać.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Enzo nie był pewien, czy chciał, aby o tym ich związku dowiedzieli się inni. Obawiał się trochę tego, że inni aktorzy mogliby mu robić z tego tytułu nieprzyjemności. Pewnie i tak byli o niego zazdrośni z powodu tego, że pomimo swojego młodego wieku, zarabiał więcej od nich i był najbardziej popularny. Gdyby wyszło na jaw, że jeszcze jest w związku z Baptiste, to na pewno znalazłby się w jeszcze gorszym położeniu i domyślał się, że na planie zrobiłoby się bardzo nieciekawie, przynajmniej dla niego. W końcu, zapewne wielu jego kolegów po fachu chciałoby być na jego miejscu. Cóż, nikt nie bronił im się urodzić tak atrakcyjnymi jak on lub podszkolić nieco swoje umiejętności aktorskie. Pomimo tego, że na samiutkim początku jego współpracy z Archambeau, obawiał się, że kompletnie sobie nie poradzi, to wyszło na to, że najwyraźniej miał do tego wrodzony talent. Już od swojego pierwszego dnia na planie radził sobie naprawdę dobrze i widział, że Baptiste był z niego zadowolony. Nic dziwnego, skoro mężczyzna oczami wyobraźni pewnie widział wtedy, jak bardzo się na Enzo dorobi.

- Mógłbyś częściej być taki ugodowy - westchnął wymownie i przewrócił oczami. Czasami naprawdę ciężko było się z Baptiste dogadać. Obaj byli równie uparci i jak się zawzięli, to nie było przebacz. Miał nadzieję, że teraz, kiedy byli razem, mężczyznę będzie znacznie łatwiej udobruchać. Co prawda i tak miał swoje sprawdzone sposoby na to, żeby jakoś Archambeau ugłaskać, kiedy ten był na niego o coś bardzo zły, ale wolałby, żeby Baptiste jednak był bardziej ugodowy. No... I tak ze trzy razy zastanawiał się nad tym, co mu mówił. Nie dało się zaprzeczyć temu, że dzisiejszego dnia Lorenzo usłyszał naprawdę wiele przykrych słów z ust mężczyzny, których nikt na jego miejscu nie chciałby usłyszeć. Tyle dobrego, że cały ten kryzys dość szybko zażegnali, a i wynikło z tego coś pozytywnego, bo obaj wyznali sobie swoje prawdziwe uczucia i teraz byli razem.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Baptiste Archambeau

autor

clarkson

Come on, baby, light my fire
Awatar użytkownika
35
178

Właściciel/ Reżyser

Wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

Zapewne będą musieli przedyskutować to, czy podzielić się z innymi informacją o swoim związku. Pewnie najlepiej byłoby, gdyby poczekali z tym do samego festiwalu. Baptiste nie miałby nic przeciwko, żeby pokazać się tam w towarzystwie Lorenzo i oznajmić wszystkim, że teraz się spotykają, a chłopak kończy swoją karierę. Co prawda, już wcześniej zdarzało się, że Nuñez był jego osobą towarzyszącą na różnych wydarzeniach, ale ich zachowanie nigdy nie wskazywało na to, że łączyło ich coś więcej, niż praca. Na pewno wywołałoby to jakiś skandal, bo ludzie szukają sensacji, ale czy nie byłoby to Archambeau na rękę? Jakby nie było, mówiono by o nim, więc ktoś mógłby dowiedzieć się o jego istnieniu, a co za tym idzie o jego filmach. Baptiste zdecydowanie był osobą, która szukała rozgłosu, a nowy związek mógłby mu go przysporzyć.

- Nie rozpędzajmy się aż tak bardzo - odparł i również wywrócił oczami. Nie mógł być aż tak ugodowy, bo nie dałby sobie Lorenzo wejść na głowę. Aż dziw brał, że skoro obaj byli tacy uparci i potrafili długo iść w zaparte, to przez tyle lat tak dobrze się dogadywali. Baptiste miał nadzieję, że w związku również będą w stanie zawsze dojść do porozumienia. Teraz, kiedy byli parą, Archambeau będzie musiał wysłuchiwać wszystkiego, co Enzo miał mu do powiedzenia albo zarzucenia. Już teraz wiedział, że będą pojawiać się między nimi jakieś spięcia, ale nie chciał się tym martwić na zapas. Poza tym, w każdym związku ludzie się ze sobą sprzeczali. Taka już był naturalna kolej rzeczy. Pomimo tego, że wcale nie zmieni się między nimi aż tak wiele, to musiał przyznać, że czuł sporą ekscytacją. Dawno nie był z nikim w związku, więc będzie to miła odmiana.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Lorenzo Nuñez

autor

hammond

He's a keeper, he's a believer, he's on the ground, on his knees in a theater
Awatar użytkownika
21
163

aktor

wytwórnia Erotic Dreams

broadmoor

Post

O tym, jak bardzo Baptiste miał parcie na szkło wiedział już od dawna. Domyślał się, że dla mężczyzny to byłby tylko dodatkowy rozgłos. Zdążył się już przekonać o tym, że dla Archambeau nie miało znaczenia to, czy mówili o nim dobrze, czy mówili o nim źle - ważne, że w ogóle mówili. Czasami odnosił wrażenie, że mężczyzna uważa się za nie wiadomo jak znanego i popularnego reżysera, tyle tylko, że niekoniecznie nim był. No, owszem, w branży pornograficznej był dość znany, ale poza nią? Zapewne nikt o nim nie słyszał. Mało kto interesował się tym, kto takie filmy nagrywał. Ludzi bardziej ciekawiło to, kto w nich grach i to właśnie do aktorów przywiązywali większą uwagę. Poza tym, wykorzystanie ich związku jako sposobu na zyskanie większego rozgłosu byłoby naprawdę słabym posunięciem ze strony Baptiste. Jakby nie było, to nie powinien wykorzystywać takich rzeczy, żeby było o nim głośno i aby zyskać tym samym większą popularność. Lorenzo również nie chciał, żeby wylało się na niego wiadro pomyj, bo mimo wszystko, to spotykał się w końcu ze swoim szefem, a na takie relacje zawsze ludzie patrzyli krzywo. No i dochodziła jeszcze ta ich spora różnica wieku, która również wzbudzałaby niesmak u wielu osób. Czternaście lat to było naprawdę sporo.

- Nic nie poradzę, że jak się na mnie obrażasz, to na śmierć - stwierdził i wzruszył ramionami. - Dzisiaj nawet wyrzuciłeś mnie ze swojego łóżka - burknął nieco ciszej. Najwidoczniej, wciąż miał trochę mężczyźnie za złe to, że ten wyjechał mu z takim tekstem. To był trochę taki cios poniżej pasa. Dobrze, że Baptiste nie kazał mu się od razu wynieść. Teraz kiedy byli razem, wypadałoby, żeby szybciej dochodzili do porozumienia po wszelkich kłótniach i łatwiej przychodziło im dochodzenie do jakichś kompromisów. Do tej pory z reguły było tak, że to Lorenzo pierwszy przychodził do Archambeau i się przed nim płaszczył, bo nie chciał, żeby mężczyzna się na niego gniewał. Nawet wtedy, kiedy nie powinien tego robić, bo do całej sprzeczki dochodziło z winy Baptiste, a nie jego. Nie lubił przebywać z nim pod jednym dachem, kiedy byli skłóceni i bez słowa, nie racząc się nawzajem nawet spojrzeniem, jedynie mijali się przypadkowo, przechodząc z jednego pomieszczenia w domu do drugiego. Wołał już zagryźć zęby i pierwszy wyciągnąć do Baptiste rękę. Mężczyzna był zbyt dumny na takie rzeczy. Mimo wszystko, cieszył się z powodu tego, że ich relacja wkroczyła na nowy etap.

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
Baptiste Archambeau
Ostatnio zmieniony 2023-10-21, 19:42 przez Lorenzo Nuñez, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

clarkson

ODPOWIEDZ

Wróć do „420”