WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Coraline & Reggie

ODPOWIEDZ
and the moon asked "who was the one that made you fall in love with me dear?"
Awatar użytkownika
18
161

kończy szkole

królowa liceum

broadmoor

Post

Czuła jak tonie.
Jak smukłe ciało rozpływa się po pozłacanym na ramach łożu, stojącym pośrodku nie za dużej sypialni. Akcenty pastelowego różu - pomieszane z błyszczącym się srebrem idealnie komponowało otoczenie śpiącej królewny. Oczy zamknięte - niekiedy w przymrużeniu; walczące z promykami słońca przebijające się przez wielkie okno od zachodu.
Leży tak od tygodnia. Nie jest sobą.
W bieli wyglądałaby niczym nimfa woda, w nieporuszeniu rzucająca swe uroki na wszystkich zadłużonych w niej marynarzy. Coś w tym (jednak?) było. Nieposkromiona Coraline Somerset. Jedyna w swoim rodzaju, nastolatka prawie dorosła ze złamanym sercem.
Zniknął w maju. W przepięknej Francji, pośród (zbyt francuskich) uliczek rozpłynął się w powietrzu. W trakcie ich podróży, kiedy przez calutki rok mieli świętować jej wolność od szkolnych korytarzy, opijać każdy zdany egzamin, wszystkie nieprzespane noce. Dla niego nie poszła do Yale, dla niego została w tym pieprzonym Waszyngtonie. A on odpłacił się wybudowaniem pomiędzy nimi muru. Uciekł, zaszył się - szukała, powoli łączyła kropki, rozwikłała zagadki, które w ostatecznym rozrachunku doprowadzały ją do ślepych zaułków. Nic. Zupełna pustka.
W końcu przestała za nim gonić. Zaakceptowała prawdę, choć wcale jej nie znała. Nie mogła tak dłużej, nie mogła utknąć w tej nicości. Dlatego wróciła. Siedem dni temu, przemknęła przez mury zimniejszego niż zapamiętała Seattle, przybierając minę do nie zatopienia. Lecz nikt jej nie odwiedzał. Zapomnieli kim jest legenda Szmaragdowego miasta?
- Baby! Proszę zejdź na dół! Przyjechali goście! - męski głos głowy rodziny roznosił się po wszystkich pomieszczeniach, każdej z kolei ścianie posiadłości Somersetów. Była przygotowana, poinformowano ją dużo wcześniej - choć w rzeczywistości przywykła do ciągłych odwiedzin obcych ludzi. Ojciec Coraline słynął nie tylko z bezwzględności, ale również, że przy każdym spotkaniu musi coś wygrać ugrać. Wspólna kolacja w domu rodzinnym zwiastowała nikczemną rywalizację - blondynka zastanawiała się, czy przeciwnik stworzył własną technikę walki, czy przybył tu by oddać swe stanowisko walkowerem.
To by jej nie zaskoczyło.
Nauczyła się, że nikt nie chciał mieć Jeremiaha Somerseta za wroga.
Powolnym krokiem zmierzała po schodach, odgłos szpilek charakterystycznie stukał po dębowych deskach. Z oddali dostrzegała dwie sylwetki. Wyższą i niższą, obie szczupłe - znajomy widok, nieco ją zemdliło; przez jasną łepetynę przemknęły reminiscencje przeszłości. Znała to otoczenie, poznawała te sytuacje - były identyczne, ciałem Cory wstrząsnęło kultowe „deja vu” - czy to mógłby być… wrócił?
To on. To musi być…
Nie. To nie był Caspian.
Kilka miesięcy rozłąki płatało figle w rozpoznawaniu rzeczywistości przez dziedziczkę. Rozpacz, udręka oraz tęsknota pragnęło odnaleźć w tym młodzieńczy miłostkę dziewczyny. Serce i rozum tylko o tym marzyło, jednak gdy ustala na przeciwko gości czar prysł i magia odleciała pozostawiając jedynie (doskonale już znaną!) pustkę. - A gdzie Pani Osbourne? - głos Jerrego sprawił, iż zupełnie powróciła do rzeczywistości, stając obok ojca a także, jak zwykle zbyt mocni odpicowanej matki. Sześć oczu w milczeniu spoglądało na dwójkę mężczyzn.

Reggie Osbourne

autor

lepiej nie

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

outfit
Coraline Somerset potrafiła znikać - przekonał się o tym na własnej skórze już dużo wcześniej kiedy wspólnie mieli spędzić niezapomnianą noc: Sylwestra. I to nie byle gdzie: zaplanował wtedy każdy najdrobniejszy detal ich wycieczki do Las Vegas. Już wczesnym rankiem czuł dziwne ukłucie kiedy nie odpisała na jego pierwszą wiadomość, ale dopiero na lotnisku zrozumiał, że ona nie przybędzie. Pojechał sam, nie chcąc marnować całej kasy włożonej w tą niespodziankę. Następnie przez całą noc odreagowywał: próbował wyszumieć głowę do tego stopnia by wymazać jej imię z myśli. Ileż to razy próbował skasować jej numer, a mimo to nie potrafił tego zrobić. Ze złości jaką czuł, pewnego rodzaju duszącego żalu miał ochotę zasypać blondynkę wulgarnymi wiadomościami, ale koniec końców zostawił ją w spokoju.
Zapomniał o niej: nie stało się to od razu. Dał sobie kilka prób na dowiedzenie się co się z nią działo - nie rozumiał jej zachowania. Nie rozumiał dlaczego zbudowała mur przeciwko całemu światu, przeciwko niemu. Obwiniał siebie, a jednocześnie miał nadzieje na jej powrót: przysięgał sobie, że nie będzie wylewał żalu gdy tylko ją zobaczy. Przestał w końcu przychodzić pod willę rodziny Somerst, kiedy za każdym razem napotykał tą samą reakcję: ojca dziewczyny przecząco kiwającego głową. Zawsze miał z nim dobre relacje, wiedział, że pan Somerst też go lubił, dlatego nie bał się postawić kroku przed ich rezydencją. W końcu zaczął żyć sowim życiem: chodził na zajęcia na uczelni, ciężko trenował na pływackie zawody. Poznał pewną dziewczynę, panienkę Hirsch z którą w pewnym momencie tworzyli udawany związek: teraz wiedział, że nie potrzebnie komplikował ich znajomość - mógł pozwolić swobodnie się jej rozwijać, przechodząc przez każdy etap, ale on porwał się zdradliwemu pożądaniu, przez które Laura po prostu umknęła, nie chcąc w to dalej brnąć: oczywiście, że ją puścił ale fakt był jeden: czuł się w niej zakochany. Tak prawdziwie, nawet zupełnie inaczej niż w Coralinie.
Ostatni raz był w jej posiadłości miesiąc temu, łamiąc swoją obietnicę: chciał się przekonać z czystej ciekawości czy cokolwiek się zmieniło. Po raz kolejny musiał zmierzyć się z tym samym poczuciem bezradności: jedyne co to poprosił kolegę swojego ojca to o to aby przekazał Corze, że o nią pytał: zawsze spoglądał w górę, sprawdzając czy nie zastanie chociaż sylwetki jej cienia w oknie jej pokoju. I miał już się tutaj więcej nie pojawić. Nie chciał sobie tego robić, kolejny raz nie chciał czuć tego potwornego uczucia zawodu jakie czuł za każdym razem.
Wczoraj wieczorem ojciec poinformował go, że zabiera go na kolację - wykręcał się jak mógł. Nienawidził takich formalnych spotkań, na których zawsze wiało nudą. Zazwyczaj brał ze sobą jego starszego brata, ale skoro on teraz był w rozsypce to teraz on miał przejąć pałeczkę. Do ostatniej chwili nawet nie spytał gdzie się wybierają. Dla świętego spokoju nałożył na siebie czarny, elegancki garnitur, który ojciec specjalnie zamówił go z Włoch od projektanta Valentino, chociaż jak dla niego to nieco stary przesadzał. Zupełnie go nie interesowało dokąd jadą, dopiero gdy ich samochód wjechał na posesję, zrozumiał z kim ma być ta kolacja. Przełknął ślinę czując jak zaczyna robić mu się duszno a palce nerwowo odbijały się o uda, aż w końcu znaleźli się w środku wielkiego domu.
-Zatrzymały ją interesy, ale kazała przekazać serdeczne pozdrowienia dla pani domu - odpowiedział Richard Osbourne, zerkając w stronę jak zwykle wystrojonej nad wyraz pani Somerst w duchu zduszając półuśmiech ale po chwili nie pozostając na samym uściśnięciu dłoni dwójka panów uścisnęła się serdeczne. Reggie stał wyprostowany tuż za swoim ojcem i po chwili też uścisnął dłoń pana Somersta -...czy..Coraline...może wróciła? - zapytał niemal odruchowo, zbyt szybko bo zaraz mężczyzna zawołał swoją córkę, jednocześnie położył dłoń na ramieniu Reggiego, doskonale zdając sobie sprawę jak trudna chwila mogła to dla niego być. Stanął w bezruchu, powoli przesuwając wzrok na schodzącą po schodach sylwetkę niczym jak hollywoodzka gwiazda. Na chwilę zerknął mając zszokowany wzrok na pana Somersta, gdy ten dalej trzymał mu dłoń na ramieniu, nie odważył się zadać pytania o tym, o czym jeszcze niedawno we dwójkę rozmawiali, sami. -Może młodzi niech zostaną sami, a my przejdziemy do salonu? - zaproponowała pani Somerst, niczego nie dostrzegając między dwójką młodych ludzi; choć Reggie praktycznie nie słyszał propozycji kobiety. Stał wmurowany, zielonymi oczami wpatrując się w obcą już sylwetkę. W oczach, w których Coraline mogła dostrzec całą gamę skrajnych emocji, choć twarz pozostawała niemalże nieruchoma.
-Wróciłaś - nie spodziewał się również po sobie tak chłodnego głosu jakim ją obdarował, po takim czasie. Choć rozmazywała mu się, starał się panować nad sobą, starając się nie pokazać po sobie, że najchętniej po prostu by ją przytulił, ale nie może wiedzieć tak od razu, że już i tak dawno zdążył jej wybaczyć - co nie oznaczało, że nie był na nią zły.
Coraline Somerset

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”