WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Elena & Jason
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
Przyjechała do Seattle na weekend, spędzić trochę czasu z Vinnie i Leo - a jednocześnie korzystając, że w tym samym czasie miało nie być w mieście Niko - i naprawdę zirytowała się, kiedy Vinnie uparła się na tą cholerną kolację z Benem. Jasne, chciała naprawdę bardzo poznać samego w sobie Bena, ale już jego brata mniej. Bo po co jej ta wiedza? Powiedziała Vins - będziecie razem pół roku, możemy takie spotkanie zrobić, ale po co teraz, skoro to nic nadzwyczaj poważnego?. Jakby tak miała poznawać rodziny jej facetów za każdym razem gdy jej przyjaciółka sądziła, że to coś poważnego, to pamięć telefonu zapchałaby numerami tych ludzi Ale finalnie, poszła. Nie stroiła się jakoś nadzwyczajnie, entuzjazmu miała naprawdę mało i do tego dotarła na miejsce solidnie spóźniona. Na swoich wysokich szpilkach wpadła do restauracji, udając że się spieszyła i kiedy skierowano ją do konkretnego stolika, od razu przytuliła Vinnie, która wstała.
- Hej, wybaczcie za opóźnienie, nie mogłam zamówić ubera, nie wiem, jakiś błąd aplikacji czy coś - stwierdziła z z lekkim rozbawieniem, ale i niewinnym uśmiechem. Najpierw spojrzała na bruneta obok Vinnie, od razu podając mu dłoń. - Nell. Fajnie cię w końcu poznać, Vins ciągle o tobie mówi - posłała mu uśmiech numer dwa, niesamowicie miły i uroczy.
- Ben. Nie mogłem się doczekać poznania najważniejszej osoby w życiu Vinnie. Zaraz po Leo - uścisnął jej dłoń, zaraz wskazują na blondyna, na którego wcześniej nie zwróciła uwagi. - To mój brat, Jason. Też wpadł do Seattle na weekend - i w momencie w którym na rzeczonego Jasona spojrzała, Elena całkowicie przepadła, wlepiając w niego swoje błękitne oczy.
- Cześć - przygryzła delikatnie dolną wargę, podając mu dłoń, ale… no miał coś w sobie. I pierwszy raz po Niko miała tak, że patrząc na jakiegoś faceta niemal uginały się pod nią kolana, fuck.
właściciel
Rapture
belltown
Przyjechał na miejsce zaraz po szczęśliwej parce, poznał Vinnie i uśmiechnął się do niej, bo miło było ją naprawdę poznać i wydawała się całkiem fajną dziewczyną. Kiedy jednak jej przyjaciółka się spóźniała, rzucił żartobliwie, że pewnie nie przyjdzie, ale wtedy się pojawiła – piękna blondynka w wysokich szpilkach i lekko się zawiesił, gdy taksował ją wzrokiem. Kurwa. Przepadł jak chuj.
– Każdemu się zdarza – uśmiechnął się lekko na jej tłumaczenie, gdy Vinnie i Benji witali się z Nell. – Miło cię poznać, Nell – dodał, wstając i lekko muskając wierzch jej dłoni ustami. – Co pijesz? – poruszył brwiami, a Vinnie lekko szturchnęła Bena, posyłając mu znaczące spojrzenie, bo widziała ten wzrok Nell i wiedziała, że trafili w dziesiątkę.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Och, mi się zdarza raczej rzadziej niż częściej - wzruszyła delikatnie ramionami, a gdy musnął ustami jej dłoń, lustrowała go uważnie wzrokiem i uśmiechnęła się odrobinę szerzej. Nie zwracała uwagi na reakcje Vinnie i Bena, bo ten cały Jason… spodobał się jej. Wiadomo, ślubu w głowie sobie nie planowała, ale mogłaby go zabrać do swojego pokoju w hotelu zdecydowanie
- Vinnie? Drineczki? - przeniosła na ułamek sekundy spojrzenie na przyjaciółkę, siadając zaraz obok Jasona. - Może Caipirinha? Zakochasz się w nim, tylko to piłam Salvadorze - bo pewnie właśnie prosto z Brazylii tutaj przyjechała, opalona i przeimprezowana, bo głównie to tam robiła. Przesunęła wzrokiem po dłoniach blondyna - obrączki brak. Ah. - Też tak dużo podróżujesz jak Ben? - zapytała, patrząc teraz w jego ciemne oczy i przechyliła delikatnie głowę na bok.
właściciel
Rapture
belltown
– Cóż, myślę, że przeżyjemy – puścił jej oczko z lekkim uśmiechem. Vinnie spojrzała na przyjaciółkę z rozbawieniem, gdy zaproponowała drinki. Zazwyczaj trzymała się czerwonego wina, ale w sumie…
– Skoro polecasz, to myślę, że mogę zaryzykować i zrezygnować ze swojej lampki wina – posłała przyjaciółce uśmiech numer cztery.
– Uuu, ja też bardzo lubię. Na Salvadorze? Byłem tam dwa miesiące temu, wspaniałe miejsce i świetne imprezy – pokiwał głową z uznaniem. Kiedy spytała o podróże, skinął głową. – Nawet więcej. Benji ma Harrego, więc staram się jeździć jak najwięcej, żeby go odciążyć - wzruszył ramionami. – Słyszę, że chyba też lubisz podróże? – poruszył brwiami, a gdy podszedł kelner, dla siebie również Caipirinhe zamówił.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Tylko uważaj, dość mocne - powiedziała z lekkim rozbawieniem, bo znała głowę Vinnie, ale cóż Kiedy jednak usłyszała słowa Jasona, patrzyła na niego z lekkim zaciekawieniem. - Byłeś na wakacjach czy służbowo? - dopytała, tak dla pewności i oparła łokieć na stoliku, brode opierając na dłoni.
- Właściwie prosto stamtąd przyjechałam do Seattle. Ciężko się przestawić z tej cudownej pogody, na wieczny chłód tutaj - wzdrygnęła się teatralnie, nie przestając uśmiechać nawet na moment. - To miło z twojej strony - stwierdziła, bo faktycznie, to było miłe że próbował odciążyć brata. - Od trzech lat nie robię nic innego tylko podróżuję - wzruszyła ramionami. - Trochę przez pracę, bo pilnuje otwarć nowych butików, ale trochę dlatego, że jak już zaczniesz, to ciężko przestać. Świat jest zbyt piękny, a życie zbyt krótkie żeby siedzieć w jednym miejscu - powiedziała, wzdychając cicho. Drinki się pewnie zaraz pojawiły na stoliku, więc pociągnęła ze swojego łyka.
właściciel
Rapture
belltown
– Jakoś dam radę, najwyżej Benny, będziesz mnie stąd wynosił – zamruczała do swojego faceta, lekko pewnie muskając jego dłoń swoją. Była w niego cholernie wpatrzona. Jay natomiast, uśmiechnął się nieznacznie.
– Pół na pół. Otwieraliśmy klub, Cococas, może tam akurat imprezowałaś? – poruszył brwiami z rozbawieniem, bo faktycznie pracował, ale też swoje poimprezował, w ramach rozpoznania rynku oczywiście.
– Tak, też było mi ciężko zostawić tę pogodę. I ludzie są bardzo otwarci – no, nogi pięknych Brazylijek szczególnie szybko się przed nim otwierały. W każdym razie, wzruszył ramionami. – Co poradzę, jestem wspaniałym bratem – zaśmiał się, zerkając na Bena, by wrócić spojrzeniem do Nell. – Och, to brzmi super. Coś w tym jest, że ciężko przestać, chociaż czasami miło wrócić do domu. Inna sprawa, że dom mamy w Arizonie, tam mieszkają nasi rodzice, a tam wiecznie jest ciepło – uśmiechnął się delikatnie, puszczając jej oczko i pociągnął swojego drinka. – Więc jak długo jesteś w Seattle? – zlustrował ją zaciekawionym spojrzeniem.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Byłyśmy tam jakiś czas temu, nie wiedziałam, że jest wasz. Super drinki. Nie pamiętam jak się nazywał ten zespół, który wtedy grał, ale są genialni - uśmiechnęła się szeroko, bo istotnie, klub się jej podobał. I szkoda, że na siebie tam nie trafili, ale tę myśl zachowała dla siebie jednak
- A Brazylijki śliczne - dodała z rozbawieniem, ale na brazylijczyków też nie mogła narzekać, gdy jeździła na takie wyjazdy kiedyś to pewnie ich uwielbiała, ale ostatnio nah. - No cóż, mój jest tutaj i średnio lubię wracać. Wracam głównie żeby zobaczyć się z Vinnie i Leo. I z braćmi - przygryzła policzki od środka. Ostatnio przyjeżdżała jednak coraz rzadziej i wcale nie było jej z tym za bardzo źle. Zamieszała słomką w swojej szklance. - Przyjechałam wczoraj, wyjeżdżam po jutrze. Potrzebuję więcej słoneczka zdecydowanie, zima mi nie służy - puściła mu oczko, zaraz przyglądając się mu uważnie. Miał ładny uśmiech. Zwykle gustowała w brunetach, ale ten uśmiech zdecydowanie do niej przemawiał. A potem wjechały główne dania, pogadali we czwórkę i Vins z Benem się zwinęli celebrować swoją cudowną do porzygu miłość, a oni zostali faktycznie we dwójkę. Nelka pochłonęła ze trzy drinki i trochę faktycznie uderzyły jej do głowy na tyle, że zdjęła marynarkę bo dość mocno się rozgrzała.
- To co? Jakie miejsce na kolejne wakacje mi polecisz? - zapytała z lekkim rozbawieniem, przesuwając palcami po brzegu szklanki z drinkiem i wpatrywała się w niego z uroczym uśmiechem.
właściciel
Rapture
belltown
– Cieszy mnie to, staramy się, żeby nasze kluby były na najwyższym poziomie – oświadczył, wzruszając delikatnie ramionami i wzdychając cicho, kiedy dodała, że Brazylijki były śliczne. – Nie da się ukryć, są pięknymi kobietami, ale jakoś zawsze wolałem blondynki – uśmiechnął się do niej lekko, puszczając oczko i nawet nie było to kłamstwo. Kiedy wspomniała o tym, że widuje się tylko z Vinnie, Leo i braćmi, pokiwał głową. – Rozumiem doskonale – rozumiał, szanował, życie. – Też niebawem wyjeżdżam, zostaję jeszcze dwa dni – dodał, chociaż w sumie nie pytała. Kiedy zostali we dwoje, przechylił lekko głowę, jakby się zastanawiając, jakie miejsce jej polecić.
– Byłaś kiedyś w Indiach? Jest przepięknie – stwierdził, wpatrując się w nią jak w obrazek, bo kurwa, no piękna była, nie ma co ukrywać.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Brazylijczycy za to są nachalni, bo uważają, że wszystkie padniemy im do stóp - stwierdziła z delikatnym rozbawieniem, odgarniając swoje jasne włosy do tyłu. Zanotowała w głowie, że zostawał tylko na dwa dni. - Rozumiem - ale nie dopytywała gdzie wyjeżdżał, bo raczej wątpiła, że to cokolwiek zmieni. - Jeśli gołąbeczki się nie rozstaną, pewnie się jeszcze kiedyś spotkamy - dodała, trochę z nadzieją w głosie. A gdy zostali sami, przysunęła się z krzesłem odrobinę bliżej niego.
- Nie, na razie skupiałam się głównie na Europie. Azję zostawiłam na przyszły rok - oblizała usta, biorąc głębszy oddech. Imponowało jej to, jak na nią patrzył, chociaż z drugiej strony - nie on jedyny. Była przyzwyczajona do męskich spojrzeń na sobie. - Skoro oboje wyjeżdżamy za dwa dni… masz jakieś plany na jutro? - zapytała, patrząc na niego z nieznikającym uśmiechem. Miała wrażenie, że jutro będą ją przez to uśmiechanie boleć mięśnie twarzy. - Z tego co wiem, to Vinnie jutro jest zajęta Benem - wywróciła z rozbawieniem oczami. - Więc… moglibyśmy pójść na jakiś lunch, opowiedziałbyś mi co ciekawego mogę zobaczyć w Indiach - dodała, ale nie próbowała zbyt mocno udawać, że o to chodziło
właściciel
Rapture
belltown
– Jakbyś potrzebowała przewodnika, to chętnie służę pomocą – powiedział z lekkim uśmiechem, bo naprawdę tak było, mógł jej dać namiary, albo pojechać z nią, chociaż wiadomo, że nie planował wspólnych wycieczek, bo jednak nie byli na tym etapie życia.
– Mógłbym znaleźć czas na kolację i drinka – poruszył brwiami z szerokim uśmiechem. – Też są w związku na odległość, wiadomo, że chce się nim nacieszyć, a ja chętnie ci umilę czas w Seattle, o ile oczywiście kolacja wchodzi w grę, w porze lunchu mam spotkanie biznesowe, a to ważny klient i nie dam rady go przegadać na inną godzinę, bo w Seattle jest tylko między kolejnymi lotami – zrobił minę niewinnego szczeniaczka, ale musnął lekko jej dłoń swoją.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Daj mi swój numer, jak będę miała wyjeżdżać to zadzwonię na konsultację - posłała mu uroczy uśmiech, bo jasne, wspólnych wycieczek nie było sensu planować, chociaz przez chwilę miała ochotę mu jakąś zaproponować Przechyliła głowę na bok słysząc jego propozycję i dopiła zawartość swojej szklanki.
- Czyli jednak wyglądam na kogoś, kto codziennie pije, tak? Stąd ten drink delikatnie wplątany w kolacje? - zażartowała, zaraz kiwając głową. - Kolacja brzmi dobrze, znam jedno fajne miejsce w którym serwują i dobre jedzenie i dobre drinki. Widzimy się o 20? - kiedy on musnął jej dłoń, Nellie poczuła jakby przeszedł przez nią prąd. Przekręciła jednak swoją dłoń tak, żeby zacząć delikatnie sunąć paznokciami po wierzchu jego ręki i zlustrowała go wzrokiem. - Chyba się będę zbierać - stwierdziła, nie odwracając od niego wzroku. - Vinnie mówiła, że zatrzymałeś się w Edgewater, ja też, więc w sumie możemy wrócić razem - tylko pewnie Nellie dzięki bratu miała ogarnięty jakiś w pizdu odjechany apartament prezydencki
właściciel
Rapture
belltown
– Jasne – chwycił jej telefon i zaraz wpisał tam swój numer, ale cwaniaczek zadzwonił jeszcze do siebie, żwby posiadać numer do blondynki, tak na wszelki wypadek. – Och, jeśli nie będziesz miała ochoty na drinka, to przecież cię nie zmuszę, ale wyglądasz na koneserkę dobrego alkoholu, a to szanuję – puścił jej oczko. – No i bajka – klasnął w dłonie, bo jednak ten plan dobrze brzmiał.
– Dobrze, bardzo chętnie – uśmiechnął się – Zamówię nam ubera w takim razie – powiedział, wołając kelnera i pewnie od razu za nich oboje płacąc. Będąc w hotelu, odprowadził ją pod drzwi apartamentu, sam pewnie miał apartament obok.
- Och, więc to ty jesteś tym VIPem na rzecz którego straciłem rezerwację w apartamencie prezydenckim? - zaśmiał się dźwięcznie i puścił jej oczko.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Wpisz się jakoś tak, żeby mi to nie umknęło. Byle nie Jason-Indie - powiedziała z rozbawieniem, pewnie mu nawet od razu telefon odblokowując nim go wziął. Nie miała problemu z tym, że do siebie zadzwonił, chociaż sama pewnie zadzwoniłaby względnie szybko - jeśli kolejne spotkanie pójdzie całkiem dobrze. - Ładnie wybrnąłeś - stwierdziła, puszczając mu oczko. Zatem wyszli, już plusował że zapłacił za nich, bo ostatnio trafiła kilka razy na zjebów, za których płacić musiała sama - i nie miała z tym absolutnie problemu, bo wierzyła w równouprawnienie, ale litości, nie? W uberze wypytała go pewnie na luźno o jego życie, a kiedy stanęli przy jej apartamencie, oparła się plecami o drzwi.
- Zawsze mieszkam w tym apartamencie jak tutaj przyjeżdżam, wybacz - zawtórowała mu śmiechem. - Takie przywileje, gdy jesteś jedyną kobietą z trójki rodzeństwa i do tego najmłodszą, a twój brat jest właścicielem hotelu - dodała, odwracając się zaraz przodem do drzwi i wsunęła klucz do zamka otwierając je. - Dzięki za miły wieczór. Do zobaczenia jutro - stanęła na palcach, muskając delikatnie ustami jego policzek, nieco bliżej ust i odsunęła się grzecznie, chociaż to, jak bosko pachniał zdecydowanie w jej odrobinę pijaną głowę wjechało mocno. - Chyba, że chcesz wejść i… zobaczyć jaki apartament straciłeś - powiedziała niewinnie i spojrzała w jego ciemne oczy, przygryzając dolną wargę. Nellie nie była typem laski, która łapała faceta za krawat i wciągała do swojego pokoju gdy się jej podobał. Ale jeśli sam wejdzie to co innego, nie?
właściciel
Rapture
belltown
– Okej, w takim razie może ci to wybaczę. Jadasz śniadania tutaj? Moglibyśmy się umówić rano w restauracji – zaproponował ze spokojem. Jakoś tak chciał z nią spędzić jeszcze więcej czasu. Cóż. Gdy jednak się pożegnała, uśmiechnął się nieco i wtedy zaproponowała, żeby wszedł, a on… Był tylko facetem. Nie zamierzał odmawiać.
– W zasadzie bardzo chętnie zobaczę – zamruczał z uśmiechem i wszedł do środka, rozglądając się po pomieszczeniu.
– No powiem ci, czuję się lekko wychujany, Panno Murphy. Zajebisty apartament mi sprzątnęłaś sprzed nosa, mój to bieda w porównaniu z tym – zaśmiał się, puszczając jej oczko.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Na śniadanie zwykle piję kawę, dbam o linie - przesunęła palcami po swojej talii z lekkim rozbawieniem, jakby żartowała, ale w sumie mówiła całkiem poważnie. Ogólnie raczej jadła mniej niż więcej, cóż. - Ale dla ciebie mogę zrobić wyjątek. Ogólnie zawsze przed śniadaniem biegam, jeśli chcesz, możesz pójść ze mną - wzruszyła niewinnie ramionami. Coś czuła, że finalnie lunch też razem zjedzą, tylko pewnie jakiś przed jego wyjściem na spotkanie A gdy wszedł do apartamentu, uśmiechnęła się tylko delikatnie, zamykając zaraz za nimi drzwi.
- Chciałabym powiedzieć, że jest mi z tego powodu przykro, ale wcale nie jest. Kocham ten apartament, mam ci zrobić przejście po nim jak w MTV Cribs? - zapytała z rozbawieniem, zdejmując z pleców marynarkę i rzuciła ją na jakiś fotel. - Masz na coś ochotę? - wsunęła dłonie w kieszenie różowych szortów, uśmiechając się przy tym niewinnie.