WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Ben & Vinnie, pół roku temu, LA
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
- Przepraszam, ale to mój uber - srebrny - wyjaśniła spokojnie, bo przecież kolor się zgadzał, to wszystko inne też musiało, right? Gdy jednak dotarło do niej, kto za klamkę również chwycił, to uniosla brwi. - Benjamin - uśmiechnęła się delikatnie. - Ja... Ty... Dalej mieszkasz w LA? - spytała z lekkim usmiechem, spoglądając na Bena.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Czekaj, Jay, zaraz oddzwonię - rzucił i faktycznie telefon do kieszeni marynarki wcisnął chcąc już się lekko unieść, ale wtedy zobaczył Vinnie i aż uśmiechnął się. Co prawda, nie był jakoś specjalnie zachwycony, bo wiedział, że to jej brat spowodował wypadek Mary, ale wtedy w jego głosie pojawiła się myśl…
- Vinnie, hej - puścił klamkę, machając do ubera że musi chwilę poczekać. - Nie, już nie, wróciłem na parę miesięcy do Arizony, jestem tutaj tylko przejazdem - stwierdził i wyciągnął do niej dłonie. - Nie przywitasz się? Pięknie w ogóle wyglądasz. Co tutaj robisz? - posłał jej naprawdę uroczy uśmiech, inna sprawa, że serio super wyglądała. Prawie jakby minęło kilka tygodni, a nie dziesięć lat.
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Och, rozumiem – pokiwała głową, bo rozumiała – sama przecież nie mieszkała w Los Angeles od skończenia studiów. Gdy jednak wyciągnął do niej dłonie, faktycznie go przytuliła, może odrobinę za mocno nawet przyciskając swoje ciało do jego, ale nie piła często, a dwa kieliszki wina były wystarczającą ilością alkoholu, by delikatnie się wstawiła.
– Hej – powiedziała, w ramach przywitania, zaraz jednak się odsuwając. – Dziękuję, ty też wyglądasz niczego sobie – powiedziała z rozbawieniem. – Też w zasadzie jestem przejazdem, mieliśmy dzisiaj sesję nowej kolekcji i musiałam wszystkiego dopilnować, a że wszystko się udało, to cała ekipa jeszcze poszła na drinka i… W zasadzie to mogłam skończyć swój wywód na tym, że jestem przejazdem – stwierdziła, bo za bardzo zaczęła się rozgadywać. – Jeśli to twój uber, to możesz jechać, poczekam na swojego – dodała z lekkim uśmiechem. No jemu mogła ustąpić.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
Kiedy się przytuliła, objął ją ramionami, ale nie jakoś nachalnie, ale zapach jej szamponu do włosów siedzial mu chyba przez te wszystkie lata w głowie, bo gdy go tylko poczuł, od razu zrobiło mu się milej.
- Staram się, to botoks - zażartował i zaśmiał się cicho, ale zaraz wysłuchał tego co mówiła z lekkim zaciekawieniem. - Słyszałem, że projektujesz. Fajnie. Widać przynajmniej, że nie zmarnowałaś czasu na swoich studiach - puścił jej oczko, bo w sumie pamiętał co studiowała i uważał że to fajnie, że cisnęła prace w, że tak to ujmę, zawodzie. Jego Mary coś tam czasem nawet mu pokazywała w gazetach, że ej, to ta laska z którą sie umawiałeś. Cóż. - Dużo tych drinków wypiłaś? Może dałabyś się wyciągnąć na jeszcze jednego? - powiedział, ignorując jej słowa o uberze i uśmiechnął się do niej przyjaźnie. - Moglibyśmy powspominać dawne czasy. Co ty na to? - poruszył brwiami. Mogliby.
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Tak właśnie myślałam, że sama natura tego nie stworzyła, może też powinnam zacząć rozważa.ć A ja chyba nawet bawiłam się jakiś czas temu w twoim klubie w Barcelonie z moją przyjaciółką – pokazała mu język z rozbawieniem. – Nie chciałam go zmarnować – wzruszyła lekko ramionami, chociaż łatwo byłoby to zrobić z dzieckiem przy cycku, nie? – Tylko dwa – wzruszyła ramionami. - I w zasadzie mogłabym dać się namówić na trzeciego, jeśli ładnie poprosisz – poruszyła brwiami z rozbawieniem. Pokiwała jednak głową, odsyłając ubera.
– Jakieś dobre bary w okolicy? Mieszkam w Seattle i nie bywam już tu często, a nie chcę wracać do tych wszystkich modelek – uśmiechnęła się słodko. Nie chciała, bo jeszcze by jakąś zaczął wyrywać.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Mówisz? Sam tam jeszcze nie byłem, jak wrażenia? - zapytał z rozbawieniem, bo nie był, nie miał czasu przez to, że załatwiał ostatnio interesy głównie w okolicy Phoenix, żeby być częściej przy młodym. - Pamiętam twoje projekty i widziałem jakieś zdjęcia w gazecie, jesteś świetna - dodał, puszczając jej oczko, a kiedy powiedziała że mogła dać się namówić na trzeciego drinka, wyszczerzył się do niej.
- To w takim razie… ładnie proszę, chodźmy na drinka - zaśmiał się pod nosem. - Tak, znam, niedaleko. Możemy się przejść w sumie, nie zamawiajmy kolejnego ubera, bo jak trafi nam się ten sam to zrobi nam podróż życia - skinął głową w kierunku drogi i faktycznie ruszył do przodu. - A jak ci się układa życie? - był ciekawy, po prostu.
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Bardzo dobrze, spisaliście się – puściła mu oczko, wzruszając ramionami. Pewnie poleciała tam do Nell, żeby jej nieco poprawić humor, ale była to raczej weekendowa sprawa. Uśmiechnęła się, gdy poprosił ją ładnie i skinęła głową.
– To wspaniale – rzuciła i ruszyła razem z nim. Spacer dobrze jej na pewno zrobi, bo jednak głowę miała słabiutką. Nie piła przecież często. – Och, całkiem nieźle. Mam dziewięcioletnią córeczkę, ma na imię Leo, w zasadzie to dowiedziałam się o ciąży krótko po tym jak poszliśmy na naszą ostatnią randkę – wzruszyła ramionami, chociaż było słychać w jej głosie ultra czułość, gdy mówiła o dziewczynce. – Ale jest cudowna. A tobie? – uniosła brwi, spoglądając na niego z zaciekawieniem.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Głównie zasługa mojego brata, to on ogarnia kluby w dalszych częściach stanów i świata - powiedział z uśmiechem, bo faktycznie Jason robił sporą część roboty odkąd jego żona umarła i bez niego to by chyba umarł zagrzebany obowiązkami.
- Czyli dlatego tak to wszystko ucięłaś? - pokręcił głową z lekkim rozbawieniem. - To by wiele tłumaczyło, chociaż sądziłem, że to ja coś źle zrobiłem - przyznał szczerze, bo faktycznie tak myślał.
- Ja mam syna, Harrego. Też ma dziewięć lat. Dowiedziałem się, że będę ojcem kilka tygodni po tym jak przestałaś się odzywać - pokazał jej język, wzruszając zaraz ramionami. - Nie widze obrączki, czyżby się rozwiodła? - bo jednak zakładał, że kogoś miała na poważnie. Ciąża, zwykle równałaś z małżeństwem, nie?
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Rozumiem, moja przyjaciółka ogarnia butiki poza USA, bo też bym nie wyrobiła z życiem – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się nieznacznie. Pokiwała głową na jego pytanie.
– W zasadzie to tak – przyznała zupełnie szczerze. – Nie, nic złego nie zrobiłeś, świetnie się z tobą bawiłam i w zasadzie uważałam, że mamy potencjał, ale ładowanie kogoś nie w jego dziecko i to jeszcze na samym początku dorosłego życia… Nie zamierzałam ci tego robić – wzruszyła ramionami. Uśmiechnęła się, gdy wspomniał o synu. – Och, może kiedyś powinniśmy się umówić na jakiś playdate – wzruszyła ramionami, bo pewnie, młodej się przyda zawsze nowy kolega, right?
– Nie, nigdy nie wyszłam za mąż – powiedziała z lekkim rozbawieniem, ale też gdzieś tam nutka goryczy się w jej głosie pojawiła, bo wiadomo, prawdziwa miłość była tym, czego Vinns cholernie chciała. – Leo była wpadką po jednej pijanej nocy z moim przyjacielem. Razem ją wychowujemy, ale nigdy nie byliśmy w związku i nic nas nigdy poza przyjaźnią nie łączyło – wyjaśniła od razu. – A ty? Rozwiedziony? – uniosła brwi, bo jednak też obrączki pewnie nie widziała.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Cóż, z jednej strony możesz masz rację. Ale jak powiedziałem, mam syna w tym samym wieku więc chcąc nie chcąc w pieluchach skończyłem chwilę później - wzruszył ramionami. Inna sprawa, że wtedy i tak wziąłby ślub z Mary, bo jednak wiadomo - nie zostawiłby jej na lodzie z dzieckiem, które sam zmajstrował nie? Kiedy jednak powiedziała, że nigdy nie wyszła z mąż, zmarszczył czoło.
- I co? Ten twój przyjaciel nigdy nie chciał z tobą niczego? Idiota, gdybym zrobił ci dziecko, od razu bym się oświadczył - zaśmiał się cicho, ale trochę to nie było kłamstwem - Nie, wdowiec. Moja żona zginęła w wypadku kilka lat temu - stwierdził spokojnie, a potem doszli do baru i kiedy doszli na miejscu to od razu zamówili drinki.
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Ale to zupełnie coś innego, Mike. Przecież to twoje dziecko. Inaczej często zajmuje się swoim a nieco inaczej cudzym, chociaż i cudze można w sumie pokochać jak swoje i… Chyba za bardzo się w to zagłębiam – uśmiechnęła się całkiem uroczo, bo trochę tak poczuła. Odetchnęła głęboko, gdy wspomniał, że by się od razu oświadczył, gdyby jej zmajstrował dziecko.
– Mike… To nie jest gość, który się nadaje do małżeństwa. Nigdy tego nie szukał, a ja dałam mu całkowitą swobodę pod względem tego, na ile chce być zaangażowany w życie małej. Jest, bardzo od samego początku. Nasi rodzice nalegali na ślub i chociaż fakt, że zawsze tego chciałam, to… Nie z nim – wzruszyła ramionami. – Poza tym oświadczyny oświadczynami, ale czy dziecko powinno być powodem do ślubu, jeśli dwójka ludzi się nie kocha albo kocha czysto platonicznie? – zmarszczyła czoło. Gdy wspomniał o wypadku, przystanęła i delikatnie pogłaskała jego ramię z najczystszym współczuciem patrząc w jego jasne oczy.
– Bardzo mi przykro, że musiałeś przez to przejść – naprawdę było jej go szkoda. Kiedy zamówili drinki i usiedli sobie w barze, od razu założyła nogę na nogę i zlustrowała go wzrokiem. – Więc jakie masz plany na najbliższą przyszłość? - uniosła brwi i uśmiechnęła się lekko.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Trochę się zagłębiasz, ale robisz to w taki sposób, że zacząłem analizować czy dałbym radę pokochać twoją córkę jak by była moja - powiedział z rozbawieniem, bo jego mózg faktycznie zaczął płynąć w tym kierunku, chociaż nie mógł o tym tak myśleć - plan miał od kilkudziestu minut nieco inny na tą relacje niż lubienie jej córki, nie?
- No tak, jeśli faktycznie nie umie w związki to lepiej nie ryzykować, że cokolwiek mogłoby pójść nie tak, szczególnie mając razem dziecko. Rozumiem - pokiwał głowa, bo faktycznie to nie byłoby fajne. - Miłość może przyjść z czasem, wiesz, to też nie działa tak, że musisz się w kimś zakochac od pierwszego wejrzenia. Jasne, wierzę w takie relacje, ale czasami można też po prostu spróbować i tyle - wzruszył ramionami, bo on swojej żony nie kochał od początku, ale z czasem… pokochał. I faktycznie mocno przechodził przez jej odejście, ale ostatnio trzymał się już całkiem nieźle.
- Tak, chociaż najgorsze w tym wszystkim było to jak przez to przechodził młody - stwierdził, zaraz jednak lustrując jej nogi mimochodem gdy usiadła przy barze. Podniósł jednak po chwili wzrok na jej śliczną buzie. - Na ten moment chciałbym chyba się ustabilizować życiowo. Harry sie męczy przeprowadzkami, ostatnio było ich sporo. A ty? - istotnie, gdy musiał jechać gdzieś na dłużej, mały jeździł wiecznie z nim, nie?
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Dokładnie to był mój tok myślenia. Nie chciałam, żeby mała się pewnego dnia obudziła i miała rodziców, którzy nie są w stanie na siebie patrzeć – westchnęła, nie wiedząc, że za pół roku i bez związku trochę tak będzie. – Niby tak, ale to zależy od ludzi. Mike też nie chciał brać ślubu, on nie jest typem mężczyzny, który chciałby się ustatkować… Kiedykowliek – wzruszyła ramionami. – Ja nie do końca chyba wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia – dodała jeszcze, bo uważała, że miłość i związek to przede wszystkim opiera się na zaufaniu i dobrym poznaniu kogoś, od pierwszego wejrzenia mógł być co najwyżej pociąg seksualny.
– Zrozumiałe. Musi mu brakować mamy. Domyślam się, jak ciężko jest być samotnym rodzicem – no sama trochę nim była, ale dzięki Mike’owi zupełnie tak tego nie odbierała. – W zasadzie… Podobnie, chociaż pod trochę innym kątem. Przyznam, że chciałabym się ustatkować, ale na razie kandydatów brak – rozłożyła ręce z rozbawieniem. Ostatnio miała mniej czasu na randki i szukanie tego jedynego, bo w pracy był dość intensywny czas, a modele się nadawali co najwyżej na jednorazowe rodeo.
współwłaściciel
Rapture Club
belltown
- Wiadomo, dzieci są na pierwszym miejscu - wzruszył ramionami, bo on tak z Harrym trochę miał. Nawet jak poznawał jakąś fajną dziewczyne, to zwlekał z poznaniem jej z nim i finalnie - młody nie poznal żadnej jego partnerki od śmierci Mary. Żadna się nie nadawała do życia z facetem, który miał syna czy coś. Albo on nie chciał, żeby sie nadawały. - Serio? Ja myślę, że to istnieje, tylko potem trzeba z tej całej chemii umieć to pokierować dalej. My mieliśmy świetną w sumie - przyznał szczerze, bez jakiegokolwiek podtekstu ale on mógł powiedziec, że może nie zakochał się od pierwszego wejrzenia wtedy, ale trochę po uszy wpadł. Ale jak go olała, to trochę szybko o tym zapomniał. Jakoś.
- Brakuje mu strasznie, bo to głównie ona z nim ciągle siedziała, wcześniej sporo wyjeżdżałem więc wiesz - westchnął ciężko, teraz generalnie tych wyjazdów mocno żałując, bo jednak nie wiele czasu spędzał z rodziną przez kilka lat. Musnąl dłonią jej policzek, zupełnie mimowolnie słysząc jej słowa. - Jesteś piękną, świetną kobietą. Na pewno kogoś takiego znajdziesz dość szybko, Vinnie - powiedział z uśmiechem, przysuwając się nieco bliżej. - Właściwi ludzie trafiają się przypadkiem - dodał, bo tak uważał. Odgarnął jej ciemne włosy za ucho, przyglądając się jej czekoladowym oczom.
projektantka mody, właścicielka firmy
V&N Design
the highlands
– Ale chemia i miłość czy zakochanie to dwie różne sprawy – no dla niej były. – Fakt, mieliśmy. Zawsze trochę żałowałam, że ci nie wyjaśniłam, co się stało, ale czasu nie cofnę – rozłożyła bezradnie ręce, bo tak, ona totalnie czuła, że Benji mógł być facetem, w którym się zakocha, ale cóż… Życie się stało, nie?
– Zrozumiałe – skinęła głową, a gdy musnął dłonią jej policzek, uniosła brwi. – Och, ależ mnie komplementujesz, Rosenthal – wywróciła oczyma, chociaż krew napłynęła do jej policzków, na których pojawił się całkiem uroczy rumieniec.
– Może tak jest. Szkoda, że jeszcze żaden właściwy się nie pojawił. Albo pojawił, a ja go olałam dziesięć lat temu – dodała z nutą rozbawienia w głosie, chociaż sama nie była pewna, czy żartowała, czy w zasadzie mówiła szczerze.