WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Niko & Nellie
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Deal - powiedziała cicho, nie przestając się nawet na chwilę uśmiechać. - Zaprosimy go z Vinnie i Leo do Portugalii, zrobimy super kolacje, upijemy tequilą i najaramy maryśką. Wtedy będzie łatwiej przyswajał - zażartowała, ale nie był to najgorszy plan, nie? Wzruszyła z rozbawieniem ramionami na jego kolejne słowa. - Czasami w dobry - pokazała mu język. A czasami wymyślał tak, że nawet ją to martwiło, ale w tym momencie wolała nie być dla niego podła, okrutna i zła. Później, teraz było zdecydowanie zbyt miło
- O kurcze, ale zaszczyt mnie kopnął - widać było w jej spojrzeniu lekkie rozbawienie, które zaraz zniknęło, bo skupiła się na tym pocałunku i tym, jak poczuła go w sobie. Jęknęła w jego usta, wyginając się pod nim bardziej tak, żeby mieć go jeszcze bliżej siebie. Wysunęła jedną dłoń z jego dłoni i zacisnęła palce na jego barku, delikatnie wbijając w niego paznokcie. Podobało sie jej to, jak w tym momencie ją całował, zdecydowanie. - Wolniej - wyszeptała spod jego ust, bo potrzebowała więcej tej czułości. I nie miała ochoty na jakiś super-pro-elo-szalony-seks tylko typowo na bliskość i zaczęła delikatnie paznokciami przesuwać po jego plecach.
-
-
-
– Wspaniale- uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową. – Myślę, że możemy powiedzieć wcześniej Vinnie, ona zrozumie i pomoże go uspokoić. Zawsze miała na niego taki wpływ – uśmiechnął się delikatnie i chociaż nie chciał, by jego siostra z Mikiem była, bo Mike’a trochę znał i wiedział, że nie miał woli zmiany, to uważał, że może kiedyś, jeśli pójdzie po rozum do głowy, to mógłby być dobrym kandydatem na jego szwagra.
– Tylko czasami? – spojrzał na nią jak skrzywdzony szczeniaczek. Zaśmiał się jednak pod nosem, ale zaraz się opanował, faktycznie zwalniając ruchy i zaczynając się delektować jej ciałem, dotykiem, wszystkim tym, co było mu już znane, ale co odkrywał na nowo jako jej chłopak. Powoli przeniósł usta na jej żuchwę i szyję, przygryzając ją gdzieniegdzie, a dłoń zacisnął na jej biodrze.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Zadzwonimy do niej jutro. Albo pojutrze. Nie wiemy kiedy znajdziemy motywację do życia i wyjścia z łóżka, ale na pewno nie dzisiaj - stwierdziła z lekkim rozbawieniem, bo na ten moment nie widziała żeby w ciągu najbliższych dwóch dni mieli robić coś twórczego. Szczególnie skoro planowali się przenieść do innego miejsca. A Vinnie i Mike’owi sama Nellie kibicowała kiedyś - a potem odpuściła, bo widziała, że nie chcieli próbować, więc… cóż.
- Mhm - czasami, bo czasami jednak były zbyt pojebane te pomysły, jak już wspominałam. Nadal delikatnie palcami sunęła po jego plecach, wydając z siebie co jakiś czas ciche, rozkoszne jęki i przymknęła oczy sama delektując się tą bliskością. Palcami drugiej dłoni delikatnie przeczesywała jego włosy gdy zszedł pocałunkami do jej szyi. To było faktycznie inne - nagle ta bliskość miała inne znaczenie i było lepiej niż przedtem, chociaż nie sądziła, że mogłoby być.
-
-
-
– Zadzwonimy jak będziemy mieć na to wenę, na razie się nie spieszy – zamruczał spokojnie, bo w zasadzie wiedział, że czas ich nigdzie nie gonił i i tak musieli się na tę rozmowę z Vinns przygotować. Bo inaczej im obojgu by łeb rozjebała, nawet jeśli byłaby ultra wyrozumiała in general. Głównie oczywiście z troski i o jedno i o drugie.
– Oj no weź. Częściej niż czasami – zamruczał cicho, patrząc jej w oczy i nieco przyspieszając ruchy – nie jakoś szczególnie bardzo – po prostu na tyle, by poczuła, ale by nadal móc się nią delektować. Zaraz jednak przyciągnął ją do siebie, sadzając sobie na kolanach i pozwalając, by to ona nadawała tempa.
[...]
Niko westchnął cicho, siadając na tarasie jakiejś wyjebanej willi na Wyspach Kanaryjskich, gdzie obecnie on i Nellie mieszkali, ale... Chciał chyba wracać. Chciał osiąść. Tęsknił za rodziną, za Stanami i chociaż bawili się świetnie, to gdzieś tam czuł, że chyba musieli wrócić do rzeczywistości.
- Myślałaś o powrocie? - spytał cicho, patrząc na nią uważnie, gdy serwował jej pewnie jakiegoś super drineczka.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Powrocie dokąd? - zapytała spokojnie, przechylając lekko głowę na bok. - Do Seattle w sensie? Bo jeśli o to chodzi, to nie. Tutaj mi dobrze. A jeszcze lepiej czułabym się w Egipicie. Może polecimy teraz tam, gdy ta willa nam się znudzi? - zapytała, nic sobie z tego pytania nie robiąc i pewnie wyciągnęła dłoń do drinka, którego przygotowal. Wystarczało jej wracanie do Seattle na jakieś większe, rodzinne imprezy. Na mniejsze też już nie miała ochoty tam jeździć. Niko i podróże - to póki co jej wystarczało.
-
-
-
– Do domu – westchnął cicho, patrząc jej w oczy. Gdy jednak wspomniała, że lepiej czułaby się w Egipicie i mogą tam polecieć, gdy ta willa się im znudzi, uśmiechnął się delikatnie spoglądając jej w oczy. – Nie męczy cię to ciągłe podróżowanie? Nie męczy cię, że nie mamy domu, do którego możemy wracać? – spytał spokojnie, bez większych pretensji. Jego trochę zaczynało, bo domu rodziców nie traktował jako ich domu. A chyba chciał mieć ich dom. Ich wspólny dom. Na stałe, nie na chwile.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Nie, męczyłoby mnie mieszkanie w jednym miejscu - przyznała szczerze, patrząc na niego trochę uważniej w tym momencie. - Poza tym, uważam, że dom to nie miejsce, tylko ludzie z którymi go budujesz, więc… - wzruszyła ramionami. Jasne, brakowało jej Vinnie i Mike’a. I Billa. Ale nie była to tak duża potrzeba, żeby zrezygnować z tego co teraz mieli - ale widocznie tylko jej zdaniem, bo zaczynała łapać sens tego pytania.
- Chcesz wrócić do Seattle? - zapytała, zaczynając bawić się sznureczkami od jakiejś bransoletki na nadgarstku.
-
-
-
– Och… Naprawdę? W sensie… Ludzie, których kochasz w większości są w Seattle – zauważył delikatnie, zerkając na nią uważnie. Pokiwał powoli głową i odetchnął głęboko. – Myślałem o powrocie. Tęsknię za Vinnie, Mikiem, za Leo… Brakuje mi miejsca, do którego moglibyśmy faktycznie wracać. Miejsca, które poza tymi podróżami będzie naszym domem na stałe, a nie na chwilę – westchnął cicho, przygryzając dolną wargę i zerkając na nią uważnie.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Ale… ty tu jesteś - i nie robiło jej różnicy czy spali na jakimś jachcie czy willi czy w jakimś apartamencie. - Poza tym, większość tych ludzi ma swoje życie i nie czuję potrzeby uzależniać mojego miejsca zamieszkania od nich. Gdy tęsknię, mogę jechać ich odwiedzić - stwierdziła, wzruszając delikatnie ramionami. Zawsze byla wolnym duchem i nigdy nie chciała się szufladkować pod jedno miejsce, jednych ludzi… nie, żeby nie kochała Vinnie, Leo i Mike’a, ale wiadomo. Spuściła wzrok słuchając jego słów.
- Możemy kupić jakiś dom w Seattle, żeby nie musieć zatrzymywać się u nikogo jak tam przyjeżdżamy - powiedziała cicho, zupełnie jakby tylko o to chodziło. - Kiedy chcesz wrócić… tam? - bo to oznaczało zmianę wszystkiego. Jeśli on wróci to ona… będzie musiała zaplanować wszystko inaczej. I nie wiedziała jak za bardzo.
-
-
-
– Jasne, ale to też oznacza, że my nie możemy mieć też takiego domu i nie moglibyśmy mieć ich bliżej – uśmiechnął się i wziął jej dłoń w swoje. – Chciałbym wrócić za jakiś czas, ale możemy poczekać, jeśli nie jesteś gotowa, pytanie tylko… Czy kiedykolwiek będziesz? Czy czujesz, że mogłabyś za jakiś czas faktycznie stworzyć dom zamiast opuszczać go zanim na dobre się zadomowisz? – spytał cicho, unosząc jej dłoń do ust. Kochał ją. Naprawdę. I liczył na twierdzącą odpowiedź. Ale obawiał się, że jej nie usłyszy i to cholernie go przerażało.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Nie lubię Seattle. - powiedziała spokojnie, chociaż wcale spokojna wewnętrznie nie była. - Nie czuję tam większych perspektyw na cokolwiek, rozmawialiśmy o tym nie raz na przestrzeni ostatnich, przynajmniej dziesięciu lat, Niko - dlatego chciała studiować w LA. Dlatego od czasu studiów nie wracała praktycznie do domu. Spojrzała na ich dłonie i wzruszyła delikatnie ramionami.
- Ja… - odetchnęła głęboko. - Nie wiem. Za jakiś czas może… ale nie w najbliższym czasie. Nie chcę spędzić tego najlepszego okresu życia bawiąc się w dom. Co jeśli za kilka lat poczuję, że coś przez to straciłam? Nie boisz się tego uczucia, że… mogłeś zrobić za mało? - nie planowała mieć dzieci, nie planowała gotować obiadów, siedzieć wieczorami ciągle przy kominku i nudzić się. Po prostu nie. - Możesz wrócić do domu jeśli chcesz. Ja nie wracam - dodała, zabierając swoje dłonie od niego i wstała z leżaka, zaczynając dreptać po drewnianym tarasie. Nellie też go kochała, ale nie miala ochoty zmieniać swojego życia.
-
-
-
– Na cokolwiek, czyli na co konkretnie? – spytał, zupełnie spokojnie te słowa wypowiadając, bo był ciekaw, tak po prostu. Gdy powiedziała jednak, że nie chce bawić się w dom, że boi się, że mogła zrobić za mało, że może poczuć, że coś przez to straciła, a zwieńczyła to słowami „możesz wrócić, ja nie wracam”, spojrzał na nią ze smutkiem.
– Nikt ci się nie każe bawić w dom, ale uważam, że dobrze mieć małe centrum wszechświata. Inna sprawa, ze dobrze wiedzieć, że uważasz, że możesz mieć takie poczucie. Może to jest właśnie problem, Nell. Ciągle gonisz za niedoścignionym, bo boisz się, że jeśli się zatrzymasz to życie stanie się boleśnie realne – westchnął ciężko, bo trochę tak było.
– Och i to wszystko? To jest cała dyskusja? W porządku – nie był zły, bardziej… Rozczarowany. Tak po prostu.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Nie widzę tam siebie zakładającej rodziny. Nie wiem, nawet jakbym pomyslała, że chce mieć dziecko, to nie chciałabym go wychowywać tam. Jest tyle pięknych miejsc na świecie, a Seattle do nich nie należy - wyjaśniła, chociaż nadal, dziecko w jej głowie istniało tylko jako czyjeś dziecko - ale na pewno nie jej. Podobnie miała z małżeństwem, domem i całą resztą i nie potrafiła powiedzieć z czego to wynikało.
- Ty jesteś moim centrum wszechświata i nie robi mi to różnicy gdzie jesteśmy. Chociaż tobie ewidentnie robi - to powiedziała z wyraźnym smutkiem, ale trochę ją zirytował tym tekstem o tym, czego się bała. - A to co mamy nie jest realne? Jesteśmy tutaj oboje, jest nam dobrze. Nie rozumiem po prostu dlaczego ci się nagle odmieniło - wywróciła oczami. Po co to komplikował? Wzruszyła ramionami.
- A o czym mamy dyskutować? Przecież podjęliśmy decyzję. Chcesz wrócić. Ja nie chcę. - zadrżała jej lekko dolna warga, więc złapała ją w palce i zaczęła delikatnie za nią ciągnąć. - Może powinieneś jechać jak najszybciej. Poszukam sobie biletów… gdzieś. Nie wiem - czuła się w tym momencie chujowo, ale nie zamierzała ustąpić. I wiedziała, że on też tego nie zrobi.
-
-
-
– A ty moim, ale skoro tobie nie robi to różnicy, to czemu nie chcesz wrócić? – spytał spokojnie, patrząc jej w oczy. – Jest, ale prawdziwe życie to nie ciągłe przygody. Niestety, prawdziwe życie jest wtedy, kiedy zaczynasz wchodzić w rutynę, bo rutyna nie jest czymś złym, a czasami mam wrażenie, że tak bardzo boisz się, że twoje życie będzie nijakie, że zupełnie nie doceniasz tych prostych rzeczy i jego uroków – zauważył cicho, bo trochę go to przerażało.
– Ja byłbym gotowy na dyskusję, ale… Cóż – odetchnął głęboko. – Nell, nie rób tego – poprosił – Obiecaliśmy coś sobie, nie chcę się rozstawać… Tak – powiedział cicho, ukrywając twarz w dłoniach.
Specjalista ds PR i współwłaścicielka
V&N Design
belltown
- Mam to napisać markerem na ścianie? Nie lubię Seattle - mruknęła, odwracając wzrok. W pewnym sensie wszystko co mówił miało sens, ale Elena po prostu nie chciała tego sensu widzieć. - Dla mnie jest. Nie chcę rutyny, nie chcę któregoś dnia wstać i pomyśleć, że nasze życie jest dla mnie… za nudne. Co jeśli to kiedyś poczujemy? - bo przecież wiedziała jak wyglądało życie. Nawet super małżeństwa przez rutynę się rozstawały. A najgorsze w tym wszystkim było to, że Nell zrozumiała, że rzecz przez którą zaczęli być razem, teraz była powodem rozstania i chyba nie widziała ich związku już w ogóle.
- Niczego nie robię. Nie zamierzam po prostu spędzać razem nie wiem, kolejnych dwóch tygodni i udawać, że jest super tylko po to, żebyś potem i tak miał tam jechać. Lepiej… oderwać plaster od razu - chociaż ona w ogóle tego nie chciała. Nie chciała się z nim rozstawać, ale nie chciała chyba tego bezsensownego czasu, który i tak będzie miał koniec któregoś dnia. - Przecież to niczego nie zmieni. Po prostu… nie będziemy razem. Ale dalej się przyjaźnimy. - uśmiechnęła się do niego smutno, ale już w tym momencie wiedziała, że jednak będzie trochę inaczej. Niestety.