WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lemon & Reggie | lipiec 2023

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

#18
outfit

Przez ostatni tydzień unikała Reggiego. Zdawkowo odpisywała na jego wiadomości, miała wymówkę do każdej propozycji spotkania, odwołała też planowany wcześniej wypad do kina. Było jej głupio i do końca nie wiedziała dlaczego. Z rumieńcami na twarzy wspominała spędzoną razem noc. Serce zaczynało bić szybciej, gdy tylko na ekranie telefonu pojawiało się imię chłopaka. Te wszystkie towarzyszące jej emocje mieszały się ze strachem, wstydem, podnieceniem, ale też odrobiną resztek rozsądku.
Nie chciała psuć ich przyjaźni, a miała wrażenie, że to właśnie zrobiła, pozwalając sobie zbliżyć się do Osbourne’a w sposób, który przekraczał granice ich ustaleń. Pod wpływem chwili i alkoholu, zazdrości i złości, pragnienia i potrzeby bliskości, pozwoliła sobie zakpić z ich umowy. Nie miała pojęcia, co sądzi o tym jej przyjaciel, jednak czuła, że musi to przetrawić, zanim w ogóle porozmawia z nim na ten temat.
Potrzebowała jeszcze kilku dni, choć unikanie Reggiego zaczynało być męczące, dlatego też odpisała w końcu na jedną z ostatnich wiadomości, którą dostała od przyjaciela i poprosiła go, by spotkali się u niej w domu. Potrzebowała bezpiecznego gruntu i przestrzeni, w której będzie czuć się pewnie, gdy podejmie rozmowę na temat tego, co się między nimi wydarzyło. W głowie ułożyła sobie wiele scenariuszy, jednak żaden nie wydawał się na miejscu. Nie wiedziała, czego oczekiwała od ich relacji i jakiej reakcji spodziewała się po przyjacielu. Nadal krążyła myślami wokół Laury i Babylona, czyli osób, które poniekąd sprawiły, że znaleźli się w tym, a nie innym punkcie. Nadal była zła na Cel Tradata, że tak na nią wpływał, nawet gdy był nieobecny. Była zła na siebie, że dała się ponieść chwili. Była zła na Reggiego, że im na to pozwolił. Choć pytał i upewniał się, czy jest tego pewna. Wtedy była.
Podbiegła do drzwi, gdy usłyszała dzwonek. Wpuściła przyjaciela przez wielką bramę otaczającą jej dom, a potem przez masywne drzwi prowadzące do jego wnętrza.
– Pójdziemy do ogrodu? – zapytała od razu, ruszając przed siebie od razu, tak by nie witać się z chłopakiem i nie patrzeć mu w twarz. Po chwili usiadła na dużym ogrodowym hamaku i przeniosła spojrzenie na siadającego tuż obok niej przyjaciela. – Reggie?! – rzuciła zaskoczona, spoglądając na jego twarz. Spod ciemnych okularów wystawał fioletowy ślad. – Co się stało? – od razu wstała, zdjęła mu okulary i pochyliła się, by przyjrzeć się z bliska siniakowi pod jego okiem.
– Kto ci to zrobił? Dlaczego? Kiedy? – dorzuciła kolejne pytania, koniecznie chcąc się wiedzieć, kto był odpowiedzialny za jego podbite oko.
– Wszystko w porządku? – martwiła się o niego.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

outfit]
Czy zdziwiła go reakcja przyjaciółki, która nie chciała go widzieć przez cały następny tydzień od tamtej pamiętnej nocy? Nie, ale mimo wszystko czuł się zasmucony - myślał, że jakoś będzie w stanie przełknąć to tak, jak gdyby nic się nie stało, ale stało się bardzo dużo. Był poniekąd na siebie zły, że pozwolili sobie złamać główną zasadę, ale z drugiej strony nie przeżyli by takiej chwili - czy więc żałował? Nie żałował zbliżenia się do Lemon. Ta noc pozwoliła mu patrzeć na dziewczynę w jeszcze inny sposób niż do tej pory to miało miejsce. Nie sądził jednak, że atmosfera między nimi aż tak zgęstnieje. Rozumiał, że potrzebowała czasu na przemyślenie tego co zrobili. On sam się przez ten czas również zastanawiał - zadawał sobie pytania ilekroć patrzył na swoje odbicie w lustrze: czy wrócą do tego co było, czy pójdą o krok dalej i zdecydują się na prawdziwy związek czy może...nie będzie chciała go znać? Mimo wszystko dopuszczał do siebie nawet taką drastyczną opcje.
Aby zająć się czymś konkretnym i uciec od kłębków myśli oprócz regularnego pływania na basenie i podnoszenia według trenera kiepskiej formy odwiedzał regularnie swojego starszego brata, będącego znów w całkowitej rozsypce. Może powinien przyjść do niego wieczorem, a nie przed spotkaniem z Lemon. Było mu jednak ciężko patrzeć jak Sam ma znowu fazę odrzucania wszelkiej pomocy. Rozmawiał o jego stanie z rodzicami, zastanawiając się co z tym zrobić - ojciec odradzał mu wizyty u niego, zanim jego stan się nie poprawi, z kolei matka upierała się by jednak do niego zaglądać i monitorować. Postawił zatem na opcje matki, bo jednak nie potrafił od tak nie interesować się nim, tym bardziej kiedy był w takim złym stanie. Pożałował jedynie, że akurat trafił na kiepski moment. Zazwyczaj zabierał ze sobą Toskanię by wyrwać się na wspólny spacer, żeby Sam w ogóle wyszedł z mieszkania, ale tym razem coś go tknęło by nie brać ze sobą psa. Przyszedł sam i ledwie wkraczając do środka, mógł tylko rzucić okiem czy nie zrobił znowu wielkiego syfu jak było to ostatnim razem: nie było czysto, ale też nie było okropnie, ale i tak dziwnie ciemno było w środku. Czuł się niczym w horrorze, musząc znaleźć go, a zazwyczaj znajdował go w jego własnej sypialni - tyle, że kiedy przekroczył próg mieszkania, niemal od razu poczuł wściekłe szarpnięcie za ramię, charakterystyczne, wściekłe warknięcie, że ma wypierdalać a co gorsza znów waliło od niego alkoholem. Zemdliło go w pewnym momencie od tego zapachu ale spróbował jeszcze przekonać brata by chwilę z nim porozmawiał a w odpowiedzi nagle poczuł mocne uderzenie, od którego aż upadł na podłogę i jeszcze kopnął go w brzuch na odchodne. Dopiero wtedy dotarło do niego, że dziś z nim nic nie zrobi - ze spuszczoną głową wyszedł z mieszkania i przez chwilę załamany usiadł na klatce schodowej, żeby ochłonąć. Napisał do Lemon, że za niedługo u niej będzie. Zerkając na telefon zobaczył jak bardzo Sam sprał mu oko i jedyne co mógł zrobić to zasłonić sobie oczy okularami. Zebrał się w sobie na tyle, żeby zamówić ubera by w końcu dostać się pod dom przyjaciółki.
- Jak wolisz - spróbował się uśmiechnąć na widok jasnowłosej, ale widząc jak od razu się od niego odwraca, zacisnął usta w wąską linię. Prawdopodobnie było gorzej niż myślał. Westchnął ciężko, ruszając zatem za nią do ogrodu. Ociągał się, to prawda, bo już nastawiał się, że ta rozmowa wcale nie będzie przyjemna. I mogło się różnie skończyć. Siadał właśnie na wolnym miejscu, kiedy zaskoczony spojrzał na Lemon, od razu kojarząc, że musiała zauważyć jego siniaka -To...nic takiego... - spróbował początkowo ominąć ten temat, nie chcąc by się na tym skupiali. Nie mógł się jednak otrząsnąć po zachowaniu brata - dopiero teraz zaczynał wychodzić z niego cały stres i nie mógł powstrzymać drżenia rąk, które próbował kryć przed dziewczyną miedzy swoimi nogami. W gardle czuł narastającą gulę i najchętniej by zwymiotował do basenu. -...nie martw się...to...akurat...zrobił mój brat. Miał znów atak szału, gdy do niego wpadłem przed spotkaniem z tobą... - w końcu powiedział, kiedy Lemon nie chciała odpuścić tego tematu, zadając mu kolejne pytania. Trochę już wcześniej opowiadał jej, co spotkało w przeszłości Samuela, że jego dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym i w dodatku była w ciąży. I do teraz nie może się z tej depresji pozbierać. -...ale...może porozmawiajmy...o nas? - zaproponował w końcu, choć bardzo niechętnie.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Gdyby wiedziała z czym aktualnie boryka się Reggie, to z pewnością postarałaby się zepchnąć wszelkie wątpliwości na bok i być przy swoim przyjacielu, tak jak była wcześniej. Te kilka dni milczenia sprawiły jednak, że nieco wybiegła z obiegu i nie miała pojęcia, co się dzieje u Osbourne’a. Przeważnie codziennie wymieniali się wiadomościami – raz krótkimi, raz długimi, jedne były bez znaczenia i wynikały z nudy, inne natomiast dotyczyły czegoś ważnego. Czasami wystarczyła jedna wiadomość, w której dzieliło się z drugą osobą swoimi zmartwieniami, a od razu robiło się nieco lżej. Tym razem jednak to, co leżało Lemon na sercu, dotyczyło Reggiego tak bardzo, że nie mogła mu tego napisać, bo byłoby to nie w porządku.
Nie chciała, żeby wszystko się między nimi popsuło. Pamiętała o wątpliwościach, którymi dzielił się z nią, gdy omawiali ten temat. Nie raz też wspominał o tym, jak się czuł, gdy zaproponował coś podobnego Laurze. To miało ich nie dotyczyć, a jednak… oboje namieszali.
– Jest tak ładnie, korzystajmy ze słońca. – odpowiedziała, siląc się na neutralny, choć nadal w miarę radosny ton. Lubili spędzać razem czas nad basenem, więc to wydawało się jej idealnym miejscem, by przeprowadzić z nim rozmowę. Była szansa, że oboje będą się czuli w tym miejscu dość komfortowo, choć to Lemon w tej sytuacji była w nieco lepszym położeniu.
– Jak to nic, Reggie? Masz wielkiego siniaka pod okiem i rozcięty policzek! – uniosła głos, nie potrafiąc opanować emocji. To, co martwiło ją jeszcze chwilę temu, kompletnie zeszło na dalszy plan. Martwiła się o niego i troszczyła się o niego. Nic nie mogło tego zmienić.
– Twój brat? – powtórzyła, nie potrafiąc w to uwierzyć. Owszem, opowiadał jej wcześniej o tym, w jakim stanie jest jego brat, z jakimi problemami się zmaga i jak na niego wpływają. Opowiadał o tym, jak teraz wyglądają ich relacje, jak bardzo odbiło się to na ich rodzinie. Nie mogła sobie jednak wyobrazić, jak można było odtrącać pomocną dłoń, którą wyciągał ktoś naprawdę bliski, ktoś, komu zależało i ktoś, kto faktycznie chciał dla niego dobrze.
– Oh, Reggie… bardzo mi przykro. – wymamrotała, wzdychając ciężko. Nie do końca wiedziała, co powinna w tej chwili powiedzieć. Nie mogła przecież prawić mu kazań, czy rzucać radami, które nie miałyby odzwierciedlenia w rzeczywistości. Każda decyzja, jaką podejmował jej przyjaciel, była jego własną i musiał się mierzyć z ich konsekwencjami. I czasami te konsekwencje były mało ważne, gdy na szali było zdrowie, a nawet życie jego brata.
– Naprawdę chcesz rozmawiać o nas tuż po tym, jak dostałeś od swojego brata? – spojrzała na niego zaskoczona. – Tu nie ma o czym rozmawiać Reggie. Chodźmy do środka. Wezmę lód. Opatrzyłeś to jakoś wcześniej? – ważniejsze było to, czy udało mu się obmyć twarz i czy było coś, czym można złagodzić ból. – Hej… hej, Reggie... – pochyliła się nad nim tuż po tym, jak dostrzegła jego schowane między nogami dłonie. – Może wolisz porozmawiać o tym? – zasugerowała, palcem wskazując na jego twarz. Nie chciała naciskać, ale jeśli potrzebował poruszyć temat swojego brata albo jej się wyżalić, to chociaż tak chciała mu pomóc.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Miał wrażenie, że znów przez podejmowanie chwilowych decyzji, które kierowały nim pod jakimś wpływem zaczynało wpływać destrukcyjnie na relacje na kimś na kim aktualnie zaczynało mu zależeć. Podobnie było z Laurą - gdy tylko pozwolił sobie na bycie odważnym, sięganiu po to co chciał: po szczyptę adrenaliny, która potrafi nim zawładnąć i nie potrafi czasem z sobą samym walczyć. Teraz też tak zaczynało być. Miał znów to poczucie, że przez to, że opuścił gardę, którą trzymał przez cały czas odkąd wplątał przyjaciółkę w udawany związek próbował nie popełnić tego samego błędu a jednak...znów widział, że działo się podobnie. Czuł nieprzyjemną gulę w gardle, to poczucie winy, że im...sobie szczególności pozwolili na tamtą chwilę słabości. Oczywiście chciałby ją powtórzyć, był wstanie przejść na wyższy poziom ich przyjaźni. Lemon była dla niego wyjątkowa, znał ją tyle czasu i dlatego miał te obawy, że może nie będzie wstanie przełknąć. Dlatego dał im obu czas: nie chciał drażnić, nie chciał też sprawiać by się do niego zrażała. Dal jej przestrzeń, choć dla niego samego były to chwile przepełnione zwyczajną niepewnością. Dlaczego jak na kimś mu zależało to szybko się wypalało? Czy znowu to była jego wina? Szlag, mógł przewidzieć, że znowu będzie tak samo jak poprzednio. Pozwolił złamać Lemon zasadę, ale w jakiś sposób czuł się za nią odpowiedzialny. Dlatego wcześniej tak szczerze rozmawiał z jasnowłosą, dzielił się ze swoimi przeżyciami nie chcąc mieć przed przyjaciółką żadnych tajemnic.
Po zdarzeniu z bratem mógł odmówić dzisiejszego spotkania - mógł zwalić na to, że nie czuł się na siłach by rozmawiać. Bo taka była prawda - nie czuł się zupełnie po tym jak go właściwie pobił. Nie chciał wystawiać jednak Lemon, ani tego odciągać w nieskończoność dlatego przyszedł. Potrzebował czyjegoś wsparcia, chciał na chwile przestać myśleć o tym co się stało. Początkowo postanowił udawać, że nic się nie stało mając nadzieje, że dziewczyna niczego nie dostrzerze pod jego okularami w końcu była pogodna pogoda i słońce aż mocno świeciło. Dlatego trochę nieobecnie szedł za nią we wskazane miejsce - trochę jeszcze będąc myślami w tym momencie w którym starszy brat dosłownie wyrzucił go z mieszkania. -Lemon, ty jesteś tu teraz najważniejsza... - odezwał się, posyłając dziewczynie swój uśmiech. Przygnębiony, przygnieciony nie tylko tym, że brat go pobił ale bardziej się przejmował czy Lemon mu wybaczy, że opuścił tamtego razu gardę.-Błagam, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności - przygryzł dolną wargę ust nie będąc pewny absolutnie jaki postawiła werdykt. Pokiwał głową, jakby chciał pokazać, że nie było to ważne przyszedł poobijany - ważniejsza była dla niego ich relacja i to, że zależało mu na oczyszczeniu ich dwójki, podjęciu jakichś decyzji. Nie lubił żyć w zawieszeniu, nigdy to do niczego nie prowadziło a w tym przypadku tak łatwo nie odpuści. Był gotów walczyć o Lemon i chciał jej to udowodnić, że szanował każdy cal jej osobowości a to naprawde niezwykle rzadko sie w jego przypadku zdarzało.
-...tak, znowu jest gorzej..przechodzi kolejny kryzys i mam wrażenie, że to wina nowych leków, które ostatnio testuje. Nie poznaję go, nie dość, że znowu jest nieobecny, apatyczny to teraz zrobił się agresywny...Jeszcze wcześniej tak nie było - odwrócił wzrok od przyjaciółki biorąc głębszy wdech. Dopiero teraz puszczały z niego emocje, które dusił przez całą drogę do niej a naprawdę nie chciał być teraz ważniejszy od rozmowy, którą i tak musieli przeprowadzić. -nie wiem naprawdę co mam z nim zrobić, Lemon. Nie wiem jak mam mu pomóc..czuje się tak..cholernie...bezsilnie...nie, przyjechałem tak od razu do ciebie to chyba dlatego kierowca w uberze sie tak dziwnie na mnie patrzył w lusterku - pokręcił głową i nawet nie zwrócił szczególnej uwagi, na to, że bolało go pod okiem.
Poszedł za przyjaciółką do łazienki i dopiero wtedy mógł zobaczyć w lustrze jak bardzo oberwał - skrzywił się z bólu kiedy przyłożyła mu lód, ale po chwili zrobiło się nieco lepiej -stary mnie roszarpie...mówił, że teraz nie mam do niego zaglądač, a ja to zrobiłem... - teraz do niego dotarło, że czekało na niego spotkanie z ojcem , chociaż poszedł za głosem matki. Popatrzył na Lemon kiedy się nad nim pochyliła. Nie sądzil, ze to wydarzenie aż tak nim wstrząśnie. Widział już Sama w różnych kryzysach ale to konkretnie odbiło się na nim samym. -nie wiem, po prostu co mam dalej z tym zrobić, Lemon..nie mogę się na niego obrazić, bo wiem, że to nie jego wina...ale nie wiem jak mam mu pomóc... - jeszcze nigdy wcześniej nie czuł takiej bezradności jak teraz. -wybacz, nie chciałbym cię teraz wplątywać w mojego brata bo to i tak jest...totalnie skomplikowane i... - nie kończąc zdania po prostu się przytulił do Lemon, chowając poobijaną twarz w jej ramieniu.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Podejmowanie decyzji pod wpływem chwili często wiązało się z konsekwencjami. Bycie nastolatkiem nie było łatwe, gdy nie miało się pewności, komu można zaufać, jak odczytywać sygnały wysyłane przez drugą osobę, czy nadzwyczajnej w świecie, jak radzić sobie w sytuacjach, które mają miejsce pierwszy raz. Oboje, zarówno Lemon, jak i Reggie, błądzili po tym świecie całkowicie po omacku, potykając się co chwila i być może dzięki temu zapamiętując drogę, i przy okazji ucząc się na własnych błędach.
Lemon była spontaniczna, podejmowała decyzje pod wpływem chwili, pragnęła by wszystko, czego zapragnie, działu tu i teraz, żeby każdą myśl przekuć w działanie. Dopiero potem myślała o konsekwencjach. Właśnie w ten sposób sparzyła się, będąc w relacji z Babylonem i miała wrażenie, że podobnie będzie z Osbournem. Nawet jeśli przekroczyła już granicę, to była przekonana, że nie należało brnąć w to dalej. Złamane serce bolało przecież najbardziej.
– Nie-e. – pokręciła głową w odpowiedzi na jego słowa. Może i chciała być dla kogoś ważna, jednak nie oznaczało to, że ma przekładać siebie ponad problemy innych. Reggie, niezależnie od tego, co między nimi zaszło, był jej przyjacielem i zamierzała mu pomóc z problemem, który powstał.
– Reggie… to… – westchnęła cicho i gestem dłoni wskazała na siebie, a potem na chłopaka, mając nadzieję, że zrozumie, o co jej chodzi. – To… mam nadzieję, nic między nami nie zmienia. Stało się… ale nie może zakończyć naszej przyjaźni. – wyjaśniła, pewna swoich słów. Nie mogła stracić tak bliskiej sobie osoby. Niestety nie była też w stanie przejść w relacji z przyjacielem na wyższy poziom, obawiając się tego, że gdyby coś poszło nie tak, to straci obie rzeczy, które chłopak mógł jej chcieć zaoferować – przyjaźń i miłość. Czy to wszystko było warte ryzyka? Czy zranienie go było warte czegokolwiek? On też był ważny.

Przejście z jednego tematu na drugi nie było łatwe. – Rozumiem. – przytaknęła i przełknęła ślinę. Nerwowo zaczęła poruszać nogą. Ułożyła dłoń na ramieniu przyjaciela, chcąc pokazać mu, że go wspiera. – Reggie… wiesz, że nie ty jesteś za to odpowiedzialny? On… ona ma lekarza, ma rodziców. – zaczęła, choć nie była pewna, czy powinna mówić cokolwiek. Miała jednak wrażenie, że Osbourne bierze za dużo na swoje barki. Skoro brat testował nowe leki, to istniało prawdopodobieństwo, że lekarza zaraz je znów zmieni. W tej chwili ważne było też, żeby opatrzyć jego rany, więc ruszyła do łazienki, po drodze zgarniając lód z zamrażalnika. Z szafki wyciągnęła preparat do dezynfekcji ran, gaziki oraz maść. – Będzie szczypać. – poinformowała go, a potem przyłożyła gazik do rany.
– Dlaczego do niego poszedłeś? Nie bez powodu ojciec ci tego zabronił. Chcą cię przez tym chronić. – spojrzała na niego i zmarszczyła czoło. – Hej, słuchaj… nie możesz się na niego obrazić, to oczywiste. On nie do końca wie, co robi. Musisz mu po prostu dać czas. – szepnęła, wzdychając cicho. Daleko jej było do ekspertki w takich sprawach. Miała siedemnaście lat i nigdy nie spotkała się z taką sytuacją. Wiedziała jednak, że Reggie kocha swojego brata i jedyne, co teraz mógł zrobić, to dać mu czas. – Nic nie szkodzi, Reggie… od tego ma się przyjaciół. Jestem tu, już dobrze. – posłała mu ciepły uśmiech, a potem pozwoliła mu się w siebie wtulić, obejmując go ramionami i powoli gładząc jego włosy.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Osbourne całkiem nieźle słynął z tego, że nie był konfliktowy - zazwyczaj to on starał się łagodzić konflikty jakie czasem powstawały w ich paczce. Nie przepadał za kwasem, chciał aby jak najmniej było go między osobami, którymi na co dzień się otaczał. Już wystarczająco dużo problemów miał nie tylko rodzinnych związanych ze starszym bratem ale też swoich własnych. Nie zależało mu na tym, żeby były wieczne kłótnie o wszystko. Jego paczka miała mieć wokół siebie dobrą atmosferę i dbał o to: nauczył ich, żeby ze sobą rozmawiali: osobno czy wspólnie, ale dzięki temu nie powstawały podziały. Nie lubili go za to, ilekroć scalał ich rozmową jednakże w końcu zaczęło to przynosić dobre skutki: sami potrafili ogarnąć się, wiedząc, że Reg im tego tak łatwo nie popuści. Choć miał swoją drugą stronę i nie był taki bez skazy, miał sekrety, które nie wychodziły na światło dzienne to starał się tą swoją drugą stronę trzymać na wodzy, aby nie wymykała się spod jego kontroli. Relacje z przyjaciółmi były dla niego ważne, dlatego tak potrafił starać się o każdego, na komu mu zależało. O ile nie miał szczęścia w miłości i nie wychodziło mu w związkach; trudno było mu zaufać przez to co przeszedł będąc w poprzednich związkach. To dlatego teraz tak kombinował, jakby trochę bał się tego, co może się wytworzyć między nim a drugą połówką.
Nie żałował tamtego razu z Lemon - co prawda złamali dane sobie słowo, jednocześnie wywołując mętlik po obu stronach, to był to jeden z tych razów, które na pewno będzie długo pamiętał. Czy zawsze tak samo musiało się kończyć? Wielkim rozczarowaniem? Miał nadzieję, że przyjaciółka się do niego nie zraziła, po tym co wspólnie zrobili. Wydawało mu się, że jej się podobało - tym bardziej, że chyba z tysiąc razy pytał się czy na pewno tego chciała by poszli na całość. Oczywiście mógł zaprzeczyć, mógł nie wciągać się w tą zachciankę Lemon. Stało się. Poszli razem do łóżka i tego już nie zmienią - jedyne co mogą zrobić to to, czy dalej będą ciągnąć to co zaczęli czy przerwą i nie będą do siebie w ten sposób się zbliżać. Był roztargniony - ilekroć wracał pamięcią do ciała przyjaciółki przypominał sobie to jak bardzo mu smakowała faktura jej skóry. Musiał jednak przestać. Nie mógł patrzeć na nią w ten sposób, choć trochę już posmakował tego zakazanego zakątka, do którego wcześniej nie miał dostępu. Wiedział, że teraz przyjdzie mu walczyć z pokusą ilekroć będzie wzorkiem wpatrywał się w jej usta czy nieco niżej przesunie oczy, tam gdzie nie wolno patrzeć dziewczynie. Tak myślał dopóki tutaj nie przyszedł: choć mógł to zwalić na wydarzenie, które rozegrało się przed przyjściem, że nie czuł w tej chwili elektrycznych fajerwerk na widok przyjaciółki.
-...bałem się, że...powiesz inaczej - wyraźnie odetchnął z ulgą, czując jakby ciężki kamień spadł mu z pleców. Ta niewiedza była dla niego istnym ciężarem przez te kilka dni, w których się nie widzieli. Niby wiadomości, które pisali dawały mu cień nadziei ale to inaczej jednak jest się spotkać w cztery oczy -Stało się, zrobiliśmy to...ale wiedz, że mi...mi było z tobą...dobrze. I....oczywiście, że chciałbym to powtórzyć, ale...przyjaźń jest dla mnie ważniejsza i ty....dlatego..nie brnijmy w to więcej - zasugerował rozwiązanie, chcąc dać znak przyjaciółce, że popiera to pomimo wszelakich pokus przekraczania dalszych granic. Rozumiał ostrożność Lemon - lawirowali obydwoje na kruchym lodzie. Coś mogło pójść nie tak i wszystko mogłoby się zawalić, a obydwoje tego nie chcieli.
-...wiesz..nie chciałbym, żeby później mi zarzucił, że miałem go gdzieś...ale..chyba...dłużej nie dam rady. Nie rozumiem tego, chociaż tyle artykułów medycznych już przeczytałem na ten temat...to nic nie pomaga - westchnął ciężko, bo tak naprawdę do tej pory unikał rozmów o swoim bracie ze znajomymi. Do tej pory było raczej spokojnie, nie było takich akcji jak teraz. Nie musiał więc się im tłumaczyć, że starszy brat ma trochę zryty łeb, skrótowo myśląc. Oczywiście ich paczka Yolo House wiedziała o to, by im kiedyś o tym opowiedział, ale nie żyli tą sprawą tak jak on, na co dzień. -...coś mi mówiło, żeby do niego zajrzeć. Wiedziałem, że będzie źle, ale...że aż tak? Zazwyczaj godzinę tracimy na kłótnię, ale potem udaje mi się go wyciągać na spacer, żeby wyszedł z domu...boję się, że dojdzie do takiego stanu, że w ogóle przestanie...wychodzić do kogkolwiek... - syknął kiedy zaczęła mu opatrywać ranę, zacisnął dłonie na umywalce a po chwili obmył twarz chłodną wodą. Popatrzył nieco zdruzgotanym wzrokiem na przyjaciółkę -...wiesz, nie wiem jak to jest stracić kogoś kogo sie kochało w wypadku i naprawdę to wszystko rozumiem, że on nie może się po tym pozbierać, ale to się tyle czasu już ciągnie...i nie widać w ogóle żadnej poprawy - odczuł ulgę, kiedy wtulił się w przyjaciółkę. Obejmował ją tak chwilę, próbując się jednocześnie uspokoić. Dawno nie był tak wstrząśnięty jak teraz. Był zmęczony i zastanawiał się co zrobi wieczorem. Potrzebował jakiegoś odreagowania, ale nie powie Lemon co mu chodzi po głowie, bo na pewno by się nie zgodziła gdyby dowiedziała się, że poszedł na nielegalny wyścig samochodowy. -zmieniając temat...niedługo zbliża się bankiet u Somersów i niestety mam iść na niego z rodzicami. Zwykle ciągali Sama, ale teraz nie chcą go pokazywać i muszę iść za niego..nie chciałabyś się ze mną wybrać? - zapytał, odrywając się od przyjaciółki i musnął jej policzek w podzięce za przytulenie a na koniec ścisnął dłoń Lemon.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Na czole Lemon pojawiła się delikatna zmarszczka, gdy usłyszała odpowiedź Reggiego na jej słowa dotyczące ich relacji. Pod wpływem impulsu nie myślała o tym, jak to wszystko wpłynie na Osbourne’a. Do tej pory miała jednak wrażenie, że dość szczerze rozmawiali o swoich uczuciach i ustalili, że mimo wszystko najważniejsza jest dla nich przyjaźń.
– Nie. – pokręciła delikatnie głową. – Wiele razy rozmawialiśmy o tym, że… cokolwiek by się stało… nie może to wpłynąć na naszą przyjaźń. Tego się trzymam. – wyjaśniła, spoglądając na niego znacząco. Mieli przecież prawo popełniać błędy i się na nich uczyć. Skinęła głową, zgadzając się z tym, co powiedział przyjaciel. Uśmiechnęła się delikatnie i ujęła jego dłoń.
– Zgoda. – przytaknęła. Oboje mieli w swoich życiach zbyt wiele komplikacji, by brnąć w kolejną. Choć nie bardzo wiedziała co myśleć o tym, że Reggie chciałby powtórzyć ich pijacki wybryk. Postanowiła jednak nie drążyć tematu i pozwolić w końcu emocjom ucichnąć.

Przynajmniej tym emocjom, które dotyczyły ich dwójki. Kolejna dawka emocji czekała tuż za rogiem. Rozmowa na temat brata Reggiego nie była łatwa. Widziała, jak przyjacielowi łamie się serce i szklą się oczy, gdy wspomina o swojej rodzinie.
– Nie twoim zadaniem jest wiedzieć, jak pomóc Samuelowi. – odparła miękko. Starała się nie brzmieć szorstko i bezdusznie, bo nie chciała, by Reggie pomyślał, że to jej nie zależy. Zależało, ale była przekonana, że Samowi pomóc mogli jedynie specjaliści.
– Reggie… tak mi przykro, że musisz przez to przechodzić. – westchnęła. Skrzywiła się nieco, gdy zobaczyła, że opatrywanie rany boli jej przyjaciela. Próbowała robić to delikatnie, ale żeby oczyścić wszystko dobrze, by potem nic się nie paprało, musiała użyć sporo preparatu do dezynfekcji rany.
Objęła przyjaciela, czując jak jej oczy zachodzą łzami. Nie wiedziała, jak to jest stracić kogoś w wypadku, jednak dobrze wiedziała, jak to jest po prostu stracić bliską osobę. Na zawsze, ze świadomością, że ostatnie spędzone razem lata nie były wystarczające, że ostatnie słowa, które się wypowiedziało albo usłyszało, nie były tym, co można powiedzieć, wiedząc, że kogoś się straci. Tak nagle i tak boleśnie odczuła stratę, że doskonale wiedziała, co czuł Samuel i, prawdę mówiąc, nie dziwiło jej to, że tak bardzo to na niego wpłynęło. Jednak to właśnie dlatego, że o tym wiedziała i dlatego, że ktoś jej wcześniej pomógł poradzić sobie ze startą ojca, mówiła Reggiemu, że jego brat również powinien porozmawiać ze specjalistą. Zrzucanie tych wszystkich negatywnych emocji było obciążające dla każdej ze stron, a Sam prawdopodobnie nie myślał o konsekwencjach swojego zachowania.
– Och… – westchnęła cicho, nie kryjąc swojego zaskoczenia nagłą zmianą tematu. Ściągnęła brwi i przygryzła policzek od środka. – Pewnie… to znaczy… i tak tam będę. Mama i moje rodzeństwo też zostali zaproszeni. Myślałam, że się jakoś z tego wymigam, bo te sztywne bankiety zawsze mnie męczą… ale skoro potrzebujesz wsparcia… – wyjaśniła, nie będąc pewna, czy miała ochotę wybrać się na taką uroczystość. Była trochę zmęczona tym chaosem związanym z jej udawanym związkiem z Reggiem, ciągłym myśleniem o Babylonie, a także przytłoczona różnymi emocjami. Nie była też pewna, jak Reggie zareaguje, gdy pojawi się na tej imprezie z nią, a w pobliżu będzie Coraline.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „10”