WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ellie & Isaak

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

– Ewidentnie myślenie ci nie służy – westchnęła ciężko. Wiedziała, że nie będzie łatwo, ale ona wcale od niego niczego nie chciała. Tylko, żeby chciał… Ją. A ewidentnie coś się zmieniło, ewidentnie jej już nie chciał, a Ellie próbowała zrozumieć, dlaczego. Czy nie była dobrą żoną? Czy nie stała przy nim cały ten czas? Czy nie była gotowa na kolejne parę lat? Była. Była, ale on jej nie chciał.
– Ale może też mieć sens – powiedziała cicho, a gdy powiedział, że tylko tak myśli, odetchnęła ciężko. – Nie jesteś ciężarem, nigdy nie byłeś – dodała, patrząc na niego wyraźnie zraniona. – Ale najwidoczniej ja jestem nim dla ciebie – odparła, oddychając głęboko i chociaż liczyła na to, że może to jeszcze przemyśli, to gdy powiedział o widzeniach, doskonale wiedziała, że klamka zapadła.
[…]
Minęło sześć lat. Liczyła na to, że zmieni zdanie, przez kilka miesięcy przeciągała rozwód, grała na zwłokę, ale był nieubłagany. A ona nigdy nie ruszyła dalej. Nie miała żadnego faceta, ale zdecydowała się na in vitro. I ta podróż była koszmarem. Straciła pierwsze trzy ciąże. Kolejną – ostatnią – utrzymała, ale kosztem swojego zdrowia, bo pewnie poród ledwo przeżyła. Poza tym na wisiorku miała ciągle swoją obrączkę i pierścionek zaręczynowy, ale teraz, na świętach rodziny Costas, w których jak zwykle uczestniczyła, biegały trzynastomiesięczne bliźniaki – Niko i Vivienne. A biegały cholernie szybko. Podniosła nieco rąbek sukni, by się o niego nie potknąć, goniąc za maluchami.
– Niko, Vivienne, nie biegnijcie! – zawołała za nimi, ale maluchy zaraz wpadły w ramiona Niko seniora.
– Mam je, Ellie. Napij się szampana, zajmiemy się nimi, prawda, Hellie?[/b] – uśmiechnął się do żony, która pokiwała głową. – Znów schudłaś, zjedz coś – dodała, a Elaine wywróciła teatralnie oczyma i już się odwróciła, kiedy nagle ktoś przed nią po prostu wyrósł i się z nim zderzyła, a gdy poczuła znajome perfumy, jej serce stanęło. Do tej port całą miłość przelewała na dzieciaki.
– Isaak – wiedziała, że miał wyjść dopiero za kilka dni. Nie wiedziała za to, jak się zachować, bo nie widziała go od lat. Na jego własne życzenie.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Nie była dla Isaaka ciężarem - była absolutnie wszystkim, czego kiedykolwiek chciał od życia, ale w którymś momencie Isaak zrozumiał, że nie można kogoś zatrzymywać. Nie, jeśli kochasz tego kogoś nad życie.
Ale dziś nadszedł dzień, w którym wyszedł. Nie dzwonił nawet do Billa, zamówił taksówkę, przyjechał do rodzinnego domu bowiem miał świadomość, że nigdzie indziej świąt by nie zrobili. Rozmawiał zresztą kilka dni wcześniej z ojcem - i wiedział, że Elaine też tam będzie. Wiedział, że miała dzieci, bo rozmawiał kilka miesięcy temu z Tedem. Nie, żeby go lubił. Ale odkąd rozstał się z Ellie, Ted często z nim rozmawiał, opowiadał o Ellie, zdecydowanie więcej niż Callie i Billy którzy pewnie mieli zakaz. Po wejściu do domu, najpierw wpadł na Calliope i Billa, których cholernie mocno wyściskał, a potem od razu ruszył do salonu gdzie zobaczył ją. Nadal cholernie piękną. Albo może nawet piękniejszą niż kiedykolwiek przedtem? Kiedy na niego wpadła, delikatnie złapał ją za ramiona i uśmiechnął się mimowolnie.
- Hej, Ellie - powiedział spokojnym, łagodnym głosem. Zaraz wpadły w nich też dwa maluchy. Puścił więc jej ramiona i kucnął do nich. - Cześć, przyniosłem wam coś - wiedział, że gówno rozumiały, ale jednemu i drugiemu wręczył po małej maskotce zaraz patrząc na Ellie. - Pięknie wyglądasz. Ładne te krótkie włosy - dodał, a jego matka tylko złapała się za serce, przyglądając mu jak obrazkowi na ścianie.
- Zdązyłeś na święta - powiedziała z czułością, a Isaak pokiwał głową. Nie wiedział co mówić do Ellie. Ale… tęsknił. Niezmiennie każdego dnia.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Z tym, że dla niej czas się zatrzymał. Czas się zatrzymał w momencie, w którym powiedział, że chce rozwodu. Dla innych wszystko płynęło dalej, Callie miała po drodze facetów, wróciła do Billa, a ona… Ona była dokładnie w tym miejscu, w którym zostawił ją Isaak. Może nie dokładnie, bo faktycznie, miała dzieci, ale po stokroć bardziej wolałaby je mieć z Isaakiem, nawet jeśli Niko i Vivienne kochała nad życie. Sądziła, że maluchy były tym, czego chciała, ale ciągle jej czegoś brakowało. Kogoś. Jego.
Dlatego, kiedy go zobaczyła, czas na chwilę stanął w miejscu. Nie uśmiechnęła się, po prostu stała i patrzyła na niego – kiedyś jego widok sprawiał, że mogła oddychać. Teraz sprawił, że nagle poczuła, jak gorset jej sukni jest uporczywie ciasny. Nie mogła nawet złapać oddechu. Serce ją bolało, gdy zobaczyła, jak wręcza maluchom po małej maskotce, ale nadal się nie odzywała. Bo mogłyby być ich. Mogły, ale nie były, bo postanowił jej nie chcieć.
– Podziękujcie ładnie – uśmiechnęła się do dzieciaków, ale zaraz pewnie maluchy pobiegły do Nell, a potem podeszła Helena. A Elaine uznała, że musi zapalić pierwszego od czterech lat papierosa, bo przestała, gdy rozpoczęła podróż z in vitro. Odsunęła się, pozwalając innym się z nim witać, ściskać, pozwalając na to wszystko. Wysępiła od jakiegoś wujka fajke, odpaliła i zaciągnęła się głęboko dymem, opierając o balustradę i w chuju mając przejmujący chłód. Nadal nie mogła oddychać. Po prostu stała, próbując złapać oddech i się nie rozpłakać, nie rozpaść całkowicie na jego widok i odsunąć zbliżający się pierwszy od kilku dobrych lat atak paniki. To on jej nic chciał. On nie chciał jej wizyt, jej obecności, a teraz jej prawił komplementy… Nie rozumiała. Znowu. I nie mogła oddychać, chociaż papierosem ponownie się zaciągnęła.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

On gdy ją zobaczył dopiero mógł wziąć normalny oddech. Tak jakby miał coś w gardle przez ostatnie sześć lat. Tak jakby brakowało mu tlenu od momentu, w którym Chris potwierdził podpisanie przez nią papierów - bo on podpisał je jako pierwszy. Chciał jej oddać wszystko i chociaż ona to odrzuciła, tak czy siak sporządził dokumenty, że w przypadku jego śmierci czy czegokolwiek, wszystko miała dostać ona. Spuścił wzrok gdy go wyminęła i wyszła. Nie poszedł w pierwszej chwili za nią, tylko przywitał się z rodzicami i wszystkimi goścmi. Dopiero potem, wyszedł powoli na taras, ale nie odzywał się na początku. Stanął obok niej, odpalił papierosa i zaciągnął się nim kilkakrotnie zanim się odezwał.
- Są piękne. Cholernie podobne do ciebie. - powiedział, dym wypuszczając nosem. - Niko i Vivi, tak? - zapytał spokojnie, ale też bardzo cicho, jakby wstydził się do niej odzywac. Naprawde sądził, że jej zycie będzie lepsze gdy każe jej podpisać te papiery. Sądził, że kogoś znajdzie, że będzie szczęśliwa… tyle chociaż, że miała dzieci, prawda?
- Fajnie, że je masz. - dodał jeszcze, wlepiając wzrok w zaśnieżoną barierkę. Było mu wstyd, że ją zostawił, ale... kochał ją. I umierał każdego dnia, gdy wiedział, że więcej jej nie zobaczy.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Dla niej to było cholernie dziwne uczucie, bo… Kochała go. Cholernie. Nad życie. Widząc go na wolności też niby poczuła, że może oddychać, ale jednocześnie dziura, którą odczuwała w swoim sercu przez ostatnie sześć lat stała się bardziej nieznośna niż kiedykolwiek wcześniej. Nie chciała od niego nic. Jedyną rzeczą, jaką wzięła z ich starego domu był ich portret z Kuby. Nie chciała antyków, nie chciała domów, wysp. Chciała jego. Ale najwidoczniej to było za dużo. Stała więc na zewnątrz, próbując się uspokoić, próbując nie rzucić się mu na szyję, nie pocałować go… Bo nie mogła tego zrobić. Już nie. Gdy więc znów poczuła jego perfumy, odetchnęła ciężko, wierzchem dłoni ocierając łzy, które zaczęły płynąć po jej policzkach, nawet nie wiedziała kiedy.
– Chujowo, jakby były podobne do randomowego dawcy nasienia, nie? – wzruszyła ramionami, ale skinęła głową na jego pytanie. Spojrzała jednak na niego, stając bokiem do barierki. Chwyciła mocno jego podbródek, zmuszając, by spojrzał jej w oczy.
– Mogliśmy mieć je razem. To mogły być nasze dzieci, nasze życie, ale ty postanowiłeś mnie nie chcieć, a teraz przychodzisz tutaj, witasz się jakby nigdy nic, a ja nadal, jak ostatnia kretynka cię kocham i nie mogę oddychać wiedząc, że mnie nie chciałeś. Dlatego zabiorę swoje dzieci i już pójdę, bo to ty nie chciałeś mnie widzieć ostatnie sześć lat, a ja umierałam z tęsknoty – oświadczyła, czując, że ją palą policzki od tego wywodu, bo sama czuła się nim upokorzona, ale… Musiała to wyrzucić z siebie teraz, skoro od ich ostatniego widzenia nie akceptował od niej telefonów ani widzeń.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Widząc jej łzy, miał ochotę je zetrzeć z jej policzków, przytulić, ale nie mógł. Nie, bo kazał jej odejść. Nie, bo zrobił to zupełnie wbrew jej jakimkolwiek potrzebom, ale naprawdę miał dobre intencje. Chciał żeby żyła tak, jak na to zasługiwała. Jednak ilekroć słyszał, że ciągle była sama, łamało mu to serce okropnie. Utkwili w tym samym miejscu, oboje. Niestety.
- Dzieci to dzieci. Nie ważne czyje. Jakbyś je adoptowała, też byłyby z DNA innych ludzi. Rozważałaś przecież adopcję, gdybyś nie mogła mieć swoich - powiedział cicho, bo rozważali ją oboje. Cieszył się jednak, że udało się jej mieć własne, inna sprawa, że podejrzewał, jak okropnie to musiało być - przechodzić to wszystko samej. Kiedy złapała go za podbródek, zacisnął powieki słuchając jej słów. Sam złapał ją zaraz za dłoń, którą trzymała jego brodę.
- Naprawdę sądzisz, że nie chciałem cię widzieć? - zapytał, zaciskając usta. Otworzył oczy. - Chciałem dać ci szansę. Chciałem, żebyś mogła poznac kogoś innego, żebyś mogła… żyć. Ja nas wpierdoliłem w to, że nie mogłaś mieć nic normalnego. Bałem się, że nie zdążysz mieć dzieci, a przecież tego chciałaś najbardziej na świecie. Bałem się, że przeze mnie stracisz coś ważnego. Kochałem cię Ellie. Nadal kocham. Już zawsze będę kochał nad zycie i tylko dlatego to zrobiłem. - powiedział, chociaż mówić tego nie chciał. Nie chciał jej jebać niczego w życiu.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Była sama, bo wiedziała, że nikogo nawet w połowie, ba! Nawet w jednej setnej nie pokocha tak, jak kochała jego. Bo jego kochała nad życie. Skoczyłaby za nim w ogień, zabiłaby za niego, dała się pokroić. Zrobiłaby dla niego wszystko, a on ją zostawił. Jakby nic nie znaczyła, jakby jej zdanie się nie liczyło.
– Wiem. Chociaż z perspektywy czasu żałuję, że uparłam się na ciążę, bo gdybym faktycznie zmarła w czasie porodu to na Callie albo Teda spadłby obowiązek opieki nad nimi – przyznała, bo to było strasznie nieodpowiedzialne z jej strony, znała ryzyko, a i tak je podjęła, chociaż kochała Niko i Vivi i widać to było w każdym jej geście, w każdym spojrzeniu. Kiedy zacisnął powieki, patrzyła na niego twardo, ale gdy złapał ją za dłoń, nie puściła jej, po prostu słuchała. I chociaż ten czas przeszły zakuł ją okropnie, to zaraz powiedział, że ją nadal kocha.
- Sądzę, że Ale ja wcale nie chciałam tej szansy. Wcale nie chciałam kogoś innego. Życie bez ciebie było gorsze niż śmierć, bo wcale życiem nie było – wyjaśniła, patrząc mu w oczy. – Nie, Isaak. Najbardziej na świecie chciałam ciebie. Jasne, mam dwójkę wspaniałych dzieci, kocham je nad życie, ale nie umiałam się nimi cieszyć, czasami się zastanawiałam, czy to czyni ze mnie beznadziejną matkę, skoro tak mocno tego chciała, ale jest ktoś, kogo chciałam mocniej, kogo potrzebowałam mocniej – przyznała, ukrywając twarz w dłoniach. – Nadal mnie kochasz? – zapytała cicho, patrząc na niego z delikatną konsternacją.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Isaak wręcz sądził, że ta miłość wynikała z jakiegoś pojebanego przeznaczenia - i im dłużej siedział, tym dłuzej czuł, że kochał ją o wiele więcej lat niż przypuszczał. Bo tutaj miał cholernie dużo czasu to wszystko analizować, rozmyślać i doszedł do wniosku, że gdyby nie był tak cholernie pojebany i dumny, to zaprosiłby ją na randkę po tym jebanym balu maturalnym. Ale zrozumienie, że miłość istniała zajęło mu za dużo czasu.
- Przestań, dzieci były ci przeznaczone. Nie umarłabyś podczas porodu, bo przeznaczenia nie oszukasz - powiedział cicho, z ciepłym uśmiechem, mając ochote ją przytulić gdy to mówił.
- Wiem. Wiedziałem wszystko co się dzieje w twoim życiu i żałowałem, że cię puściłem, bo to niczego nie zmieniło. - patrzył jej w oczy ze smutkiem. - Gdybym wiedział wtedy, gdy podsyłałem ci te papiery, że i tak będziesz sama, nie zrobiłbym tego. Ale do samego końca się łudziłem, że znajdziesz kogoś wspaniałego, kogoś kto doceni wszystko co masz w sobie… czasami nawet myślałem, czy nie lepsze dla ciebie byłoby to, żebyś nigdy ze mną nie była. Żebyś została z Tedem i w ogóle, bo… z nim miałabyś normalność. - kiedy jednak powiedziała, że czuje się chujową matką czasami, to nie wiele myśląc, przyciągnął ją do siebie, szczelnie obejmując ramionami.
- Jesteś cudowną mamą. Nie mówi tak - szepnął jej do ucha, składając kilka czułych pocałunków na czubku jej głowy. Jasne, że była. Wiedział to od Teda, Callie, Billa.. .wiedział, bo znał ją na wylot. - Oczywiście, że tak. Wiesz, miałem problem z randkowaniem i poznaniem kogoś innego. - dorzucił z lekkim rozbawieniem, ale nie puszczał jej z objęć.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Ellie nie wierzyła w przeznaczenie – może kilka lat temu faktycznie powiedziałaby, że istniało, ale po tym, gdy zażądał rozwodu, przestała chyba wierzyć w cokolwiek. Usychała bez niego, była totalnym plackiem, a potem znalazła sobie projekt-dziecko. Bo i tak była sama. Bo i tak umierała wewnętrznie i liczyła na to, że dziurę po Isaaku wypełni miłość do malucha. I faktycznie, całą swoją miłość przelewała w Vivi i Niko, pozostawiając też trochę dla Cals, Billa, Nell i rodziny. Ale żadne z nich nie umiało wypełnić tej pustki, którą zostawił Isaak.
– Przeznaczenie nie istnieje – powiedziała, patrząc mu w oczy nieco zrezygnowana i zaciągnęła się papierosem. – Oczywiście, że wiesz – mruknęła cicho. – Gdybyś posłuchał mnie chociaż przez chwilę, gdybyś chociaż na chwilę zrozumiał, co mówiłam do ciebie podczas mojej ostatniej wizyty u ciebie, to byś wiedział to, że sobie nikogo nie znajdę – odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy. – Ja i Ted to zawsze powinna być tylko przyjaźń – powiedziała cicho, jednak gdy przyciągnął ją do siebie, odetchnęła głęboko, po raz pierwszy czując, że może oddychać. Jednak mogła nabrać powietrza, wystarczyło znaleźć się w jego ramionach.
– Tego nie wiesz – mruknęła, obejmując go i przyciągając do siebie. – Aha i tylko dlatego, ze miałeś problem z poznaniem kogoś innego, tak? – zacisnęła usta, bo jej to akurat nie bawiło, jedynie patrzyła mu w oczy i… Czekała. Bo skoro to on chciał rozwodu, to piłeczka była po jego stronie...

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

- Oczywiście, że istnieje. Ono dało nam trochę tej cudownej wieczności, którą razem mieliśmy. To było nam pisane od samego początku, tylko tak o tym myślę - powiedział spokojnie. Widać było, że Isaak cholernie się zmienił. Na początku, po rozwodzie z Ellie wdawał się w bójki w więzieniu, ciągle chodził nabuzowany ale z każdym kolejnym miesiącem wyciszał się. Dużo myśłał nad życiem, jak na niego rzecz jasna.
- Ale chciałem, żebyś spróbowała. - upierał się nadal przy swoim. - Ta myśl bolała okropnie, bo zawsze chciałem, żebyś była tylko moja, ale… nie danie ci szansy na spróbowanie byłoby chujowe. I egoistyczne. - zmarszczył czoło w tym momencie. Egoizmu nie widział natomiast w tej decyzji którą podjął, ba - widział to za najmniej egoistyczną decyzję jaka kiedykolwiek podjął, bo ten jeden raz myślał w stu procentach o niej, nie patrząc na to, czego sam chciał. Bo chciał tylko jej, a dobrowolnie z tego zrezygnował. Zaśmiał się mimowolnie.
- Nie, żadna randka z jakąkolwiek laską by tego nie zmieniła - stwierdził szczerze. - Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał, Ellie. Byłaś całym moim światem. I nadal jesteś. Zawsze będziesz. Nie istnieją słowa, którymi mogę nazwać to, co do ciebie czuję. - szeptał teraz te słowa, patrząc jej w oczy. - Może dasz się zaprosić na kolację? - zapytał, odsuwając na bok jej włosy, żeby nie zasłaniały tej pięknej buzi, za którą tak cholernie tęsknił.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Nie skomentowała jego słów o przeznaczeniu. A gdy wspomniał, że chciał, żeby spróbowała, odetchnęła głęboko, próbując być zen.
– Zapomniałeś tylko w tym wszystkim, że jestem dorosła i moje zdanie też się liczy. To, czego ja chcę, też się liczy – westchnęła mimochodem. – I byłam. Ciągle jestem. I nienawidziłam tego cholernie, bo ciężko jest żyć ze świadomością, że jedyna osoba na świecie, którą chcesz zobaczyć, nie chce cię widzieć – westchnęła cicho, bo ramiona zaczęły jej drżeć.
– No nie wiem, może jednak – wzruszyła ramionami. – Może jednak jakieś dwa istnieją – mruknęła pod nosem, ale gdy spytał o kolację, westchnęła cicho. – Może dam. Zobaczymy czy dzisiaj zasłużysz – wzruszyła niewinnie ramionami, a potem pewnie znów zgarnęła go jakaś ciotka czy inny wujek, a ona nie była pewna, jak z tym wszystkim sobie poradzić.
I faktycznie na kolację poszli, Elaine oczywiście wcisnęła się w jakąś super hot kieckę, Niko i Vivi zostali ze swoimi przybranymi dziadkami, a oni siedzieli z Isaakiem w jednej ze swoich ulubionych restauracji,
– Jak się odnajdujesz w tym wszystkim? – spytała nieco luźno. Może to była jakaś super kubańska knajpka z parkietem? W sumie na pewno tak było, bo Ellie kochała tańczyć, a nie tańczyła od wieków.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

Isaak szykował się na te kolację tak, jakby szedł na pierwszą randkę z dziewczyną, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Włożył jakiś garnitur - kupił coś nowego, specjalnie na tę okazję, użył ulubionych perfum Elaine i gdy teraz siedzieli przy stoliku, nie spuszczał z niej wzroku nawet na chwilę. Był cholernie w nią zapatrzony, zafascynowany tym, że z biegiem lat wyglądała tylko lepiej. Nadal, jak jego Ellie. Chociaż teoretycznie nie była już jego, nie?
- Średnio. - przyznał szczerze. Wszystko w jego życiu było teraz inne. Nawet łóżku w ich wspólnej - kiedyś - willi wydawało mu się obce, bo po dziesięciu latach spania na twardych materacach było za miękkie. A przede wszystkim w tym domu brakowało mu samej Ellie - inna sprawa, że mieszkali w nim razem bardzo krótko, ale wszystko co tam było… przypominało o niej. - No wiesz, nie umiem sie odnaleźć nawet w naszym domu - dodał jeszcze, ale zaraz westchnął cicho. - Ładnie wyglądasz. Chociaż to nic odkrywczego. Zawsze jesteś piękna - westchnął cicho, upijając łyk jakiegoś czerwonego wina. - Moi rodzice są zakochani w twoich dzieciakach. - powiedział cicho, z lekkim smutkiem, bo… trochę by chcial, żeby były jego.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Ellie miała dośc podobnie, co osobiście uważała za strasznei idiotyczne – bo przecież była z nim na dziesiątkach kolacji, a stresowała się tak, jak za pierwszym razem. Poza tym ubrała się również w taką sukienkę, żeby mu zaimponować, nawet jeśli wcale nie czuła się ze swoim ciałem tak dobrze, jak kiedyś. Inna sprawa, że też nie mogła się na niego napatrzeć, bo strasznie go kochała, a drugiej strony sama nie była pewna, co im wypada, a co nie. Czy mogła wziąć go za rękę? Przytulić? Wyrwać do tańca? Cholera wiedziała.
– Bo to przestał być nasz dom, gdy podjąłeś decyzję o rozwodzie – odparła cicho, nie chcąc mu tego wypominać, ale… Taka była prawda. To on podjął tę decyzję, nie ona. A nie dało się być małżeństwem, gdy tylko jedna strona chciała, skoro on zablokował jej wszelkie możliwości kontaktu. – Ale zostawiłam w nim niemal wszystko jak było – dodała, bo zabrała stamtąd tylko jedną rzeczy – ich portret z Kuby, który nadal wisiał w jej sypialni i który łamał jej serce, ale przypominał też o najpiękniejszym czasie w jej życiu.
– Tylko ładnie? Powinnam wrócić się przebrać? – zażartowała, patrząc mu w oczy i sama upiła odrobinę wina. – Wiem, dużo mi pomagają, traktują je jak swoje wnuki, a ja nie mogłabym być bardziej wdzięczna za takich przyszywanych dziadków. Moi rodzice nigdy się nimi nie interesowali – westchnęła cicho, gmerając widelcem w jakiejś potrawie, bo nie była jakaś szczegonlnie głodna. – Mam nadzieję, że za jakiś czas będziesz chciał je poznać lepiej – powiedziała trochę nieśmiało, zerkając na niego spod wachlarza rzęs.

autor

-

Feel lucky when I lay next to you You fuck me like there's something to prove One day baby I'll come through You won't have to ask me to stay
Awatar użytkownika
30
185

współwłaściciel klubu ze striptizem

Little Darlings

broadmoor

Post

On też nie wiedział jak się zachować, ale finalnie przywitał ją pewnie muśnięciem ust w jej delikatny policzek, podczas którego przesunął po nim też nosem, napawając się zapachem kremu, którego używała. To jak pachniała, nigdy nie wyleciało z jego głowy. Gdy wyszedł z wiezięnia i poczuł zapach tych perfum na ulicy, aż się zatrzymał. Niestety, nie była to ona. Dlatego teraz, gdy choćby przerzucała włosy przez ramię, napawał się tym zapachem.
- Ale wiesz o co mi chodzi - powiedział spokojnie, wzdychając ciężko. - Oprócz portretu - dodał od razu, bo jego brak zauważył od wejścia. Nie miał z tym problemu, większy problem miał za to z tym, że nie chciała niczego zabrać. To były ich wspólne rzeczy i sądził, że powinna coś zatrzymać, ale skoro wybrał obraz - okej.
- Idealnie - poprawił się, uśmiechając do niej uroczo w tym momencie. - Czyli w temacie twoich rodziców bez zmian? Przykro mi. Cieszę się, że chociaż moi stanęli na wysokości zadania - nie miał rodzicom tego za złe, wiedział, że kochali Ellie na długo przed ich relacją nawet. - Nie gmeraj, tylko jedz - mruknał z lekkim rozbawieniem, ale na jej kolejne słowa pokiwał energicznie głową.
- Chciałbym. Naprawdę. Nawet miałem to zaproponowac, ale nie byłem pewny czy masz na to ochotę - sam mówił to niesmiało. Równie nieśmiało wyciągnął do niej dłoń, dając jej możliwość wsunięcia swojej malutkiej rączki w jego, otwartą i czekającą na gest.

autor

-

I'm yours to keep and I'm yours to loose, you know I'm not a bad girl but I do bad things with you.
Awatar użytkownika
30
175

pisarka harlekinów

gdzie wena ją dopadnie

broadmoor

Post

Bo to wszystko było dziwne. Byli małżeństwem przez kilka lat, tęsknili za sobą okropnie, a potem nie widziała go przez sześć kolejnych, tęskniąc za nim, usychając i pragnąc go zobaczyć, dotknąć, chociażby usłyszeć jego głos. I miała do niego żal, że jej na to nie pozwolił, że zdecydował za nich oboje, bo tego cholernie nie lubiła. Inna sprawa, że za każdym razem, gdy czuła jego perfumy, jej serce biło szybciej, bo miała nadzieję, że wyszedł szybciej. Jej serce zatrzymywało się na sekundę, gdy widziała kogoś o podobnej posturze. A teraz siedziała naprzeciw niego, wpatrując się w nowe zmarszczki na jego czole i wokół oczu i musiała przyznać, że dodawały mu uroku.
– Oprócz portretu. To jedyne co wzięłam – pokiwała głową. – I obrączkę pierścionkiem, ale jeśli chcesz, mogę ci je oddać – zaproponowała, powoli sięgając do naszyjnika, który znikał w zagłębieniu między jej piersiami, gotowa go ściągnąć i mu je oddać. Bo były jego rodowymi obrączkami, nie?
– To wymuszony komplement, więc się nie liczy – mruknęła cicho, ale gdy wspomniał, że w temacie rodziców bez zmian, westchnęła – Nie mam z nimi w ogóle kontaku – wzruszyła ramionami, ale wywróciła oczyma teatralnie, gdy powiedział o jedzeniu, ale zaraz wspomniał, że chciałby poznać lepiej maluchy.
– Mam – odparła, patrząc mu w oczy. – Pytanie, kiedy ty masz na to czas - odparła, wsuwając faktycznie dłoń w jego rękę i zaciskając palce na jego dłoni. – Więc to kolacja czy randka Costas? – spytała prosto z mostu, patrząc mu w oczy.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alternatywna rzeczywistość”