WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Ellie & Isaak
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
Elaine była w Seattle, oddała rozdziały nowej książki, którą góra była absolutnie zachwycona i którą w zasadzie chciała wydać pod swoim nazwiskiem, bo nie był to typowy harlekin - był to romans z wątkami psychologicznymi. Spędziła trochę czasu z Calls, nadal źle się czując z tym, że trochę ją oszukuje, ale wiedziała, że niebawem już wszystko będzie mogła jej powiedzieć. Spędziła też czas z Billem i oczywiście z Teddym i jego cudownymi dzieciakami. Generalnie ten jeden dzień i noc naładowały jej życiowe baterie, a dzisiaj rano już wracała z lotniska w LA, miala przy sobie niewielką walizkę i kawę dla Isaaka z jego ulubionej kawiarni - bo przecież ta robiona przez baristów jednak smakowała lepiej niż z domowego ekspresu. Śniadanie uznała, że zrobi mu sama, bo obstawiała, że pewnie jeszcze odsypiał - wiedziała, że miał jakieś spotkanie zakrapiane alkoholem, a wiedziała jak po takich spotkaniach spał i uważała to za uroczy widok. I w zasadzie była pewna, że się w nim zakochiwała, bo... Zmienił się. Widziała, że się zmienił. I było między nimi tak cholernie dobrze... Była szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Weszła do apartamentu, bo miała przecież klucze. Niby miała wrócić późniejszym lotem, ale nie mogła się doczekać aż powie mu, że powieść będzie tym razem wydana pod jej nazwiskiem, bo wcześniej góra się wahała, jako, że jednak jej pseudonim był znany i miał wyrobioną renomę. Widząc Isaaka już na nogach, w samym ręczniku owiniętym wokół pasa, uniosła brwi.
- Już wstałeś? Sądziłam, że obudzę cię kawą i super śniadaniem - uśmiechnęła się, zostawiajac walizkę w przedpokoju i stawiając kawę na wyspie w kuchni. Zaraz potem podeszła do niego i objęła go lekko. - Może nawet lepiej, że wstałeś, będę mogła najpierw się nacieszyć powrotem - zamruczała, poruszając brwiami, ale jego reakcja i szum wody w łazience zbiły ją nieco z tropu. Hę?
- Ktoś tu nocował? - spytała, odsuwając się od niego mimochodem, lekko zdezorientowana, a jej serce zaczęło bić szybciej, bo domyślała się, co zaraz zobaczy. I tak, zobaczyła po chwili kurwiszona owiniętego w ręcznik, który wyszedł z łazienki i który podszedł do Isaaka.
- Isaak, ta noc była niesamowita... - zamruczała blondynka - Kto to? - dodała, zerkając na Isaaka.
- Najwidoczniej jestem nikim. Zbierz swoje szmaty i wypierdalaj, cycofonie numer 51, bo muszę porozmawiać z tym złamanym chujem - powiedziała z przerażającym spokojem.
- Isaak, pozwolisz jej się tak do mnie odzywać? - zbulwersowała się blondynka, a Ellie, nieco zniecierpliwiona, po prostu chwyciła typiarę za włosy i grzecznie wyprowadziła z apartamentu, lekko się z nią szarpiąc, by zaraz zatrzasnąć drzwi.
- Jeśli zaczniesz swoją wypowiedź od "to nie tak jak myślisz", to urwę ci penisa, bo oboje wiemy, że jest dokładnie tak, jak myślę - oświadczyła, krzyżując dłonie na wysokości piersi, chociaż czuła, jakby cały jej świat się właśnie rozpadł, ale... Nie zamierzała płakać. Nie da mu tej satysfakcji. Zniesie to z godnością, a potem wyjdzie i już więcej się nie będzie z nim kontaktować, tak właśnie.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
Rano wstał z okropnym kacem cielesnym i moralnym. Poszedł pod prysznic do jednej z łazienek, blond szmata poszła do drugiej i chciał naprawdę tę dziewczynę ze swojego apartamentu ale wychodząc z łazienki zobaczył… Ellie. Ja pierdole - to była jego reakcja.
- Ellie, wróciłaś wcześniej - powiedział, obejmując ją ale zrobił to dość drętwo. Widać było, że zestresował się tym przeokrutnie. A potem wszystko poszło całą salwą. Gdy blondynka wyszła z lazienki i słyszał pytania Ellie, spuścił tylko wzrok i się nie odzywał. Nie wchodził w żadną dyskusję ani z Townsend, ani z blondynką tylko zasłonił twarz dłońmi rozumiejąc, co też właśnie odpierdolił. Kurwa mać. Dopiero gdy blondi została wywalona za drzwi spojrzał na Elaine.
- Dobra, to jest tak. Ale nie wiem jak to się stało. Nie wiem, byłem najebany jak szmata, udało mi się przeprowadzić dobre negocjacje, ja… - nie wiedział co mówić. Nie, bo nigdy przedtem na nikim mu nie zależało i nikomu tłumaczyć się nie musiał. - Ellie, przepraszam - powiedział cicho.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– Negocjacje musiały być naprawdę zajebiste, skoro wynegocjowałeś sobie darmową kurwę – wzruszyła ramionami. – Za co? Między nami przecież nic nie było, nie? Wymyśliłam to sobie, nikomu nie powiedzieliśmy, to nie istniało – stwierdziła, wzruszając ramionami, po prostu się emocjonalnie wyłączając.
– Myślę, że oboje wiemy, gdzie możesz sobie wsadzić swoje przeprosiny, Isaak – nadal na niego nawet nie patrzyła. – Zabiorę swoje rzeczy – pewnie miała tu jakąś szczoteczkę do zębów i inne pierdoły, bo trochę tu pomieszkiwała i to było jedyna racjonalna rzecz, która jej przyszła do głowy. Nie miała siły nawet drzeć ryja. Po prostu chciała umrzeć. Jakby automatycznie zaczęła zbierać swoje rzeczy – tak, jakby nigdy jej tu faktycznie nie było - jakby ostatnie pół roku się nie wydarzyło.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
- Ellie, najebałem się, zupełnie tego wszystkiego nie przemyślałem, ja… nie wiem dlaczego to zrobiłem. Naprawdę - szeptał, wyraźnie zestresowany tym, szczególnie gdy mówiła, że nie byli niczym specjalnym dla siebie. Jak to nie byli? Byli. Jasne, że byli.
- Nic sobie nie wymyśliłaś, było… jest nadal coś między nami. Mieliśmy wszystkim zaraz powiedzieć - zaczął mówić, podchodząc do niej. Walenie w drzwi i krzyki blondynki ignorował. Złapał Elaine za dłoń, patrząc na nią teraz poważnie.
- Ellie, proszę cię. Nie zabieraj niczego, proszę. Zostań. Przepraszam, naprawdę nie chciałem tego zrobić - nie chciał, ale zrobił i sam miał tego świadomość, że jego przeprosiny były w tym momencie zupełnie zbędne i absolutnie niczego nie zmieniały.
- Proszę cię, to nic dla mnie nie znaczyło - dodał, łażąc za nią po apartamencie gdy zbierała swoje rzeczy. Nie dotykał jej więcej, po prostu chodził za nią krok w krok.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– Najwidoczniej brakowało ci czegoś albo kogoś, nie wiem – wzruszyła ramionami, bo nie miała siły się nad tym zastanawiać, a jej żołądek teraz zacisnął się w ciasną kulkę.
– Nie. Cokolwiek było, już tego nie ma. Twój cycofon zapomniał chyba majtek – dodała, patrząc na bieliznę, która leżała gdzieś w wejściu do sypialni, a którą teraz dopiero dostrzegła. Odetchnęła, gdy złapał ją za dłoń, ale zaraz się odsunęła.
– Gdybyś nie chciał, to byś tego nie zrobił. Sugerujesz, że cię zgwałciła? Kurwa, czy ty masz mnie za głupszą niż jestem? – zmarszczyła brwi, bo miała ochotę rozjebać mu łeb, ale czuła taką emocjonalną pustkę, w którą coraz bardziej się zapadała, że po prostu nie miała siły.
– No wiem, gdyby znaczyło, to nie przespałbyś się z jakkolwiek-jej-tam-było – wzruszyła ramionami, powoli zgarniając z szuflad to, co było jej. Nie było tych rzeczy jakoś szczególnie dużo, więc gdy już je zebrała, uklękła przy swojej walizce i je do niej niedbale wrzuciła, zaraz ją zasuwając.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
- Nie sugeruję, że mnie zgwałciła. Sugeruję, że nie wiem dlaczego to zrobiłem. I ponownie, byłem napierdolony jak szmata - a szmatą zresztą był w rzeczywistości biorąc pod uwagę to, co zrobił.
- Dobrze wiesz, że to dla mnie znaczyło w chuj. Ty dla mnie znaczysz cholernie dużo, a ja po prostu… popełniłem pierdolony błąd. Nie skreślaj mnie przez to, Ellie, błagam - złapał ją za dłonie, dość mocno, tak żeby przestała się zbierać do wyjścia. Kurwa, nie chcial żeby wychodziła. Nie chciał, żeby to między nimi się miało skończyć.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– Powiedziałeś, że nie chciałeś tego zrobić, gdybyś nie chciał, to byłby to gwałt – wzruszyła ramionami – Po prostu to zrobiłeś, bo miałeś na to ochoty, a ja w twoim uniwersum zjebania wtedy nie istniałam – wzruszyła ramionami. I to nie tak, że nie widziała, że go to emocjonalnie bolało. Problemem było to, że sam był sobie winien i że go przyłapała. Nie sądziła, by większe wrażenie na nim zrobiło to wszystko, gdyby pojawiła się parę godzin później, a po cycofonie śladu nie było.
– Najwidoczniej nie wystarczająco – wzruszyła ramionami, czując, gdy ją dotknął, że zaraz się w jego rękach po prostu rozpadnie na kawałki. Miała wrażenie, jakby z pokoju ktoś wyssał całe powietrze, a jej klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać nieco szybciej. Znała to uczucie. Ostatni atak paniki miała podczas ostatniej awantury rodziców, gdy miała jeszcze trzynaście lat. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić.
– Nie dotykaj mnie. Nie mów do mnie. Nawet koło mnie nie oddychaj ani o mnie nie myśl. Jeśli się zobaczymy na imprezach rodzinnych, nie podchodź do mnie. Od dzisiaj dla mnie nie istniejesz, a to nic nie znaczyło – odparła powoli, łamiąc sobie tym samej serce i wyrywając dłonie z jego rąk – Mam nadzieję, że kawa ci będzie smakować, wzięłam twoją ulubioną – uśmiechnęła się delikatnie, ale wyszedł jej z tego cholerny grymas, a potem odwróciła się w stronę wyjścia i… Nie wiedziała, czego oczekiwała – tego, że faktycznie da jej spokój, czy tego, że za nią pobiegnie i powie te dwa cholerne słowa – jedyne słowa, które mogłyby to naprawić.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
Minęło cztery lata odkąd Isaak został skazany na dziesięć lat pozbawienia wolności - jasne, że nie był to scenariusz idealny. Jasne, że było ciężko i że okrutnie za nim tęskniła, a przepustki wydawały się być totalnie niewystarczające. Mimo to, Elaine wiedziała doskonale, że Isaak w końcu wyjdzie i zamierzała na niego czekać - nawet jeśli mieli się nie doczekać upragnionego dziecka, nawet, jeśli nie wyszedłby za dobre sprawowanie, zamierzała czekać, bo kochała go nad życie. Kiedy więc dzisiaj dostała papiery rozwodowe, poczuła się, jakby Christopher zajebał jej szmatą w ryj.
- Załatw mi wizytę małżeńską i jeśli będziesz protestował, to oboje wiemy, że cię zakrzyczę - oświadczyła, patrząc na Chrisa, który z rezygnacją skinął głową. No i załatwił, Elaine czekała teraz w pomieszczeniu z dużym łóżkiem, który wyglądał jak tani motel, ale do którego widoku całkiem przywykła. Gdy do środka wszedł Isaak, rzuciła w niego tymi cholernymi papierami.
- Co to, do jasnej kurwy jest? - spojrzała na niego z żalem. - Kocham cię, ślubowałam ci miłość, wierność, na dobre i złe, a ty chcesz rozwodu? Nie, kurwa. Nie dostaniesz rozwodu, Isaak. O ile nie masz romansu z jakimś współwięźniem to kurwa nie podpiszę tych papierów - oświadczyła, patrząc mu w oczy, a w jej własnych pojawiły się łzy. - Dlaczego chcesz mnie zostawić? - spytała łagodniej, obejmując się ramionami. Zabolało. Cholernie.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
Mimo to, Isaak czuł, że nie mógł dłużej Elaine zatrzymywać. Chciała dzieci, on za to nie chciał żeby zaszła w ciąże gdy on był tutaj, więc miał ją blokować kolejne sześć lat, co oznaczało, że wyjdzie dopiero gdy będzie miała czterdziestkę. A to, mogłoby być za późno. Kochał ją, strasznie, ale chyba gdzieś wewnętrznie czuł, że tak było słusznie i na nic się zdawał Billy, który chciał go od tego odwieźć. Kiedy więc wszedł do pomieszczenia na wizyty, gdy ona już tam była, pozwolił strażnikowi rozpiąć kajdanki i odetchnął cicho.
- Papiery rozwodowe - powiedział cicho, widząc jej złość. I smutek. Nie wiedział co gorsze. - Ellie, uważam, że to jedyne słuszne rozwiązanie. Przed nami jeszcze sześć takich lat. Nie chcę… cię blokować. - powiedział cicho, patrząc na nią ze smutkiem. Na jego twarzy pojawiło się w ciągu tych kilku lat sporo zmarszczek i ogólnie wyglądał na zmęczonego. Bo byl. Do tego jeszcze kurewsko za nią tęsknił.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– Tyle sama wydedukowałam – wywróciła oczami, oddychając głęboko. A gdy wspomniał, że nie chce jej blokować, spojrzała na niego z niedowierzaniem. Podeszła do niego powoli, uważnie go lustrując wzrokiem.
– Nie blokujesz, Isaak. Gdybym tak uważała, sama bym złożyła pozew rozwodowy, ale nie składałam, tak jak nie zamierzam tego gówna podpisywać – oświadczyła, rozrywając papiery na pół, a potem znów i znów, drąc je w drobny mak i odrzucając na bok. Ujęła jego twarz w dłonie.
– Kocham cię. Ślubowałam ci na dobre i na złe. Nie zamierzam od ciebie odchodzić i nie próbuj więcej mi czegoś takiego wysyłać. Nie ma dla mnie nikogo innego. Tylko ty się liczysz. Nieważne, czy wyjdziesz za rok, dwa, sześć, czy dwadzieścia. Jesteś tylko ty – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy. – Wyraziłam się jasno, czy mam ci nakopać do tyłka, żebyś zrozumiał? – spytała, patrząc mu w oczy.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
- Oczywiście, że blokuję, Ellie. Może być tak, że nie zdążymy z dzieckiem. Kolejne sześć lat spędzisz uwiązana wizytami tutaj co dwa tygodnie. Kolejne lata będziesz wiecznie zależna planami od tego, w jakich godzinach mogę zadzwonić. Przecież to paranoja - pokręcił głową a widząc, że podarła papiery odetchnął tylko cicho. Kiedy ujęła jego twarz w dłonie, sam uniósł dłonie do jej buzi i gładził delikatnie jej ciemne jasne włosy.
- Nie wyraziłaś. Nadal tego chcę, Elaine. Chcę rozwodu - powtórzył, patrząc jej prosto w oczy. Było mu przykro, cholernie przykro ale czuł, że tak było właściwie. - I chciałbym, żebyś przestała przyjeżdżać. Ewentualnie raz na kilka miesięcy - mówił dość oschło, opuszczając dłonie. Czuł się jak okropny chuj, ale sądził, że inaczej się nie da. Cóż.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– Nie blokujesz. Jeśli nie zdążymy z dzieckiem, trudno, kupimy sobie psa – wzruszyła ramionami. – Kolejne sześć lat spędzę z miłością mojego życia, Isaak. Kolejne lata będę zależna od tego, w jakich godzinach mogę z tobą porozmawiać, jasne, ale nie zamierzam odpuszczać. Nie wiedziałam że będzie tak ciężko, ale nie zamierzam się poddawać tylko dlatego, że to nie jest łatwe – oświadczyła, patrząc mu w oczy.
– W tej chwili mam głęboko gdzieś, czego chcesz. Nie dam ci rozwodu – oświadczyła, patrząc na niego ze smutkiem. Nie zamierzała tego mu dawać. – Kocham cię. A ty kochasz mnie. Jeśli masz mnie dość, jeśli mnie nie kochasz, to mi to powiedz, ale… Wiem, że mnie kochasz i chcesz to zrobić dla mnie. Z tym, że to nie jest nic dobrego, Isaak. Kocham cię, zawsze będę. Nieważne, kiedy wyjdziesz, zawsze będę cię kochać. Niezależnie od papierów, będę cię kochać i będę przy tobie… Dlaczego ty nie chcesz być przy mnie? – spytała, patrząc mu w oczy, bo znała go – wiedziała, że to fasada… Musiala być, prawda?
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
- Ja się poddaję. - stwierdził, próbując nadal być twardy. Jasne, że to była fasada - ale Isaak się zawziął i chuj. Tak musiało być.
- Nie możesz mi tego odmawiać, dobrze wiesz, że jeśli chce rozwodu, to powinnaś mi go dać. Nie możesz mi tego odmawiać, nie, gdy jestem tutaj, a ty tam. To już nie ma sensu na dłuższą metę. Powinnaś korzystać z życia, a nie czekać na mnie. - powiedział cicho, odrobinę próbując brzmieć oschle, chociaż wewnątrz totalnie umierał.
- Bo nie mogę być przy tobie. Powinnaś znaleźć kogoś, kto będzie. Ja nie będę jeszcze długo - nie, bo wziął większość rzeczy na siebie, dla Billa, a przede wszystkim dla Nellie - żeby mogła mieć ojca.
pisarka harlekinów
gdzie wena ją dopadnie
broadmoor
– C…Co? – spojrzała na niego, bo te słowa były jak cios w samo serce. – Mogę. Mogę i odmawiam – stwierdziła, krzyżując dłonie na wysokości piersi. – Ale ja wcale nie chce korzystać z życia bez ciebie, Isaak. Nie możesz podejmować takiej decyzji, bo się zawziąłeś na wizję, że ja ruszę dalej. Nie ruszę. Przestań, proszę – powiedziała cicho, unosząc dłoń błagalnie do jego policzka.
– Nie chcę nikogo znajdywać. Chcę tylko ciebie, czy naprawdę to tak ciężko zrozumieć? – spytała, marszcząc brwi i patrząc mu w oczy. Wiedziała, czemu wziął większość na siebie i rozumiała. Jasne, że cierpiała przez to cholernie, ale też go za to kochała. I nie chciała… Żeby nie było ich.
współwłaściciel klubu ze striptizem
Little Darlings
broadmoor
- Nie tylko na to. Po prostu… za kolejne sześć lat to wszystko może wyglądać inaczej. Nie wiem jak mam myśleć o naszej przyszłości gdy stąd wyjdę. Nie wiem czy w ogóle mamy jakąś przyszłość, bo wszystko czego chcieliśmy… może już nie mieć sensu - wzruszył ramionami ponownie, wlepiając teraz wzrok w podłogę. - To ja cię proszę. Podpisz papiery, Elaine. Proszę. - poprosił, podnosząc teraz wzrok na nią. - Teraz myślisz, że nie ruszysz, ale nie wiesz jak będzie, gdy ten ciężar z siebie zdejmiesz, okej? - przechylił lekko głowę na bok.
- Zablokuję możliwość widzeń dla ciebie. Będzie ci łatwiej, gdy nie będziesz mogła tu przyjść - wyszeptał, zaciskając mocno usta. Kochał ja. Nad życie. Ale uznał że egpistyczne będzie kazać jej czekać kolejne lata…