WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lovelace & Reggie

ODPOWIEDZ
I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł, żeby aż tak brakowało mu sił.
Brakuje mu sił.
Powoli zaczynał rozumieć, że jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa gdy kolejny raz przepływał całą długość basenu. Nie był w formie takiej jakiej oczekiwał od niego patrzący z góry trener. Jego słowa odbijały się od gniewnie poruszanej tafli w ody pod wpływem siły jego ramion gdy po raz kolejny odbijał się piętami od ściany by zacząć od nowa tą samą morderczą trasę: miał wrażenie jakby zakopywał się w dusznym piachu pustynnym. Zaciskał oczy i otwierał usta łapczywie pragnąc zaczerpnąć powietrza gdy na chwilę się wynurzał + był to jedyny moment by zorientować się w jakim nastroju aktualnie był jego trener. Skrzywił się na jego widok, wiedząc już jak bardzo dzisiejszy trening mu nie poszedł jak tego oczekiwał: jego myśli krążyły po osobnej orbicie, był skupiony na czymś zupełnie innym niż na tym. Pływanie było jego miłością: czymś co sprawiało mu radość, czymś, bez czego nie mógł żyć. Coś się zmieniło. Przestawał czerpać z codziennych treningów przyjemność, którą do tej pory odczuwał. Pomagało mu to oderwać się od nauki, kursów, ale przede wszystkim nie myślał o niej: nie myślał o Laurze. Nie myślał o udawanym związku z przyjaciółką. I o tym, że na poprzedniej imprezie się ze sobą przespali - łamiąc przy tym ich główną zasadę, chociaż tego absolutnie nie planowali.
Nie chciał się wynurzać spod wody: wstrzymywał powietrze, trzymając się opuszkami palców ściany w końcu do niej podpływając, zakańczając tym razem całą serię. W końcu jego płuca powiedziały dość: niechętnie wynurzył się na powierzchnie i od razu napotkał piorunujące spojrzenie trenera kucającego na samej linii brzegowej. Aż miał ochotę pociągnąć go za nogę i wrzucić do wody, ale ostatecznie się powstrzymał. Za trzy miesiące mają być zawody, a on miał formę jak grubas leżący rok na kanapie. A może był zbyt surowy wobec siebie? Każdego dnia poświęcał godzinę na siłowni, potem biegał, przychodził tutaj:
-Osbourne, do mojego gabinetu - zagrzmiał ze skrzyżowanymi rękami
-Trenerze, ale...nie mogę... - skrzywił się kiedy uświadomił sobie, że po treningu miał się spotkać z przyjacielem. Miała być to chwila, w której mógł odetchnąć: nie musząc myśleć o zbliżających się zawodach i swojej słabej formie - Bez dyskusji - dodał starszy mężczyzna, odwracając jedynie głowę za ramię, sprawdzając czy chłopak za nim idzie. Nie mając wyboru, zdążył porwać ręcznik z ławki i pochwycić w przelocie zostawiony na niej telefon. Nie zwracając uwagi czy Reinford patrzy, napisał najszybciej jak potrafił do kumpla by chwilę poczekał. Miał nadzieję, że rozmowa z trenerem nie przedłuży się kolejną godzinę. Nie chciał słuchać o tym jak bardzo był słaby, jak bardzo powinien się wziąć za siebie i przestać wreszcie się obijać.
-Reginald, możesz mi wytłumaczyć, co właśnie widziałem? - zagrzmiał gdy w końcu znaleźli w środku pomieszczenia. Skrzywił się gdy usłyszał swoje pełne imię: rzadko już słyszał tą formę. Czasem gdy ojciec się na niego wkurzy to też mówi na niego w ten sposób. Profesorowie zazwyczaj jechali po nazwisku. -...n-nie wi-em - wystękał bezradnie wzruszając ramionami najprostszą odpowiedź jaka mu przyszła do głowy. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Nie chciał się przyznać, że był w kiepskiej formie, choć nie musiał: widać było to jak na otwartej dłoni. Trener milczał wpatrując się intensywnie w chłopaka, próbując panować nad swoim gniewem. Z reguły był porywczym człowiekiem i drażnił go sam fakt ''nie starania się''. A mógł się założyć o 100 dolarów, że jego podopieczny właśnie sobie robił jaja w najgorszym momencie. I musiał wstrząsnąć nim, zanim będzie za późno.
-Reginald....to nie jest odpowiedni czas na to, dobrze o tym wiesz - mężczyzna skrócił dystans dzielący go z chłopakiem. Stał nad nim, emanując swoją władczość. Odwrócił wzrok od jego gniewnego spojrzenia. Trener zaczął mówić swoje uwagi, nad poprawą jego techniki pływania, nad drobiazgami, którymi nie chciał sobie zaprzątać głowy. Starał się słuchać, ale chciał stąd jak najszybciej wyjść - punktował jego błędy jak fala nadlatujących łuków podczas wojny. Wykręcił oczami na kolejne wspomnienie o czasie, choć w jego mniemaniu był całkiem dobry: ale miał być najlepszy. Przystąpił z nogi na nogę, zastanawiając się czy Lovelace jeszcze chciało się czekać czy już sobie poszedł. Nie zdziwiłby się. -Reginald - zamrugał gdy znów usłyszał swoje pełne imię. Zmuszony spojrzeć w stronę mężczyzny, dopiero teraz zorientował się jak bardzo skrócił granicę między nimi. Nie spodobało mu się ani trochę, że znów to robił. Co mu ostatnio zabronił, kiedy próbował w ten sposób z nim rozmawiać. Zacisnął pięści, czując jak oddech mocno mu przyspiesza. Znowu to robił. Zmarszczył swoje brwi w geście wyraźnego niezadowolenia -...trenerze...jeżeli to wszystko to....muszę iść - wymamrotał próbując swoją uwagę skupić na czymkolwiek innym byle nie na twarzy mężczyzny. Nagle poczuł mocne szarpnięcie za ramię i jak wymusza pchnięcie tuż na ścianę gabinetu w którym się znajdowali.
-...ale ja z tobą nie skończyłem jeszcze - usłyszał twardy głos zanim poczuł jak wbija się ustami w jego szyje a on sam przez chwilę myślał, że na niego zwymiotuje -nie...trenerze, nie chce - spróbował się wyszarpnąć ale czuł się skutecznie zablokowany i znieruchomiał jak poczuł rękę mężczyzny zaciskającą się na jego pośladku. O nie, to było już za wiele. -Kurwa, powiedziałem 'nie' - wydyszał mocniej odpychając od siebie trenera - nie chciał przesadzić, w końcu był od niego dużo starszy i zdecydowanie silniejszy. Był przystojny, ale on nie gustował w mężczyznach. Czuł to. A przynajmniej nie w takich jego wieku. -Wychodzę - powiedział twardo, kiedy Reinford znów złapał go mocno za ramię.
Lovelace Miracle

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „University District”