WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Obsydian & Heather | Rave

ODPOWIEDZ
It's whether I can touch it without being consumed by it
Awatar użytkownika
21
187

student tańca

-

hansee hall

Post

28.08.2023
Nielegalny rave na obrzeżach miasta, godz. 3.30

Jak zgubione przez rodziców dzieci, nie samoistnie a właśnie, przypadkiem, upchnięci zostali tutaj. Tutaj, gdzie świat malowany jest szybko zmieniającymi się barwami. Wystarczy sekunda. Raz; nieco zgaszona, ale wciąż neonowa zieleń. Dwa; drobinki fioletu jak deszcz upadające na zmęczone policzki. Trzy; jasność bieli, która już nie tylko twarze, ale rozświetla ich całe sylwetki. W tych ułamkach czasu wydają się zatrzymani. Jak kiedyś klisza do aparatu, tak oni w urywanych światłach stojący w miejscu, zatrzymani w czasie. Na ich ciele perlą się drobinki potu. Tak małe, że tworzące jedynie wilgotną, cienką powłokę na odsłoniętej skórze. Nie jest ciepło, wręcz przeciwnie, ale przecież oni — Oni — nie czują. To znaczy… czują, ale inaczej. Pochopnie. Rozgrzani od wnętrza, z samych głębin serca, pełni własnej, gniewnej natury. Dzieci, bo nie dorośli. Niezależnie od wieku ich twarze posiadające rysy czyjegoś, zagubionego właśnie dzieciaka. Ich oczy to przymknięte, to rozwarte na przestrzeń, większość dziwnie duża. Tęczówki drgające pod puls muzyki i źrenica nienaturalnie powiększona. Też to zwęża się, to rozszerza jak mająca niedługo wybuchnąć czarna dziura.

Ciało chłopca jest na zewnątrz chłodnym i to w podbrzuszu buzuje niecierpliwość. Jest obła, ale przyjemna. (Nieprzyjemnie-przyjemna, jeśli można to tak nazwać a wydaje się, że można). Sam nie wie, kiedy stracił luźny top, kiedy zapomniał, że już nie muskają go podmuchy lata a wczesna jesień. Zapomniał, bo gdy pali go wewnętrzne ciepło, to z zewnątrz jest już całkiem niepotrzebne. Stracił więc top i na moment całego siebie, kilka chwil z życia wymazane, ale przekona się o tym kilkanaście godzin później, po drzemce. Teraz jednak trzyma się zapomnienia i ono, a palce ma chciwe i długie, na ten moment obserwuje.

W skórze muzyka a ono wbija się do ciała gwałtownie. Jak przy wybuchu – wpierw reagują oczy a zaraz, podług opóźnionych basów, rusza ciało. Przez długi czas miał zsunięte powieki, ale teraz niefortunnie je uniósł. Niefortunnie, bo wraz ze wzrokiem i spojrzeniem świadomie kluczącym pomiędzy (pomiędzy ludźmi, ale też pomiędzy nim a światem rzeczywistym), przychodzi i Ego. Coś go rozproszyło, kiedy wespół z ciałem obok, jak metal wypalającym na jego sylwetce gorące stygmaty, na moment zatrzymali się w tańcu. I mieli, do kurwy, rację.

Muzyka zostaje przerwana, co paradoksalne, bo wraz z tym rozdarte wydarzenia na nowo zostają zszytmi; wraca ich linearność. Ludzie rozbiegają się, jakby nie tylko o sobie, ale przypomnieli sobie o rzeczywistości świata. A miał tańczyć, już zawsze. Wściekły, ale z niezłym instynktem samozachowawczym, biegnie z nimi. W las. Z dala od krzyków mundurowych, z dala od prowizorycznej sceny.

Kurwa.

Kurwa — szepce obierając drogę w lewo. (Jeśli w lesie droga w ogóle istnieje. Są ścieżki, ale też drzewa, dużo drzew, ciemność, ostre gałęzie i nierówno położony mech). Obiera drogę w lewo, by po (jak długim?) czasie znaleźć się tutaj, pomiędzy metalem. Zimno starych pojazdów jest wręcz nienaturalnym, gdy spaja je ze sobą. Z własną zadyszką i lawą zamiast żył. Serce dudni i rwie klatkę piersiową. Krzyczy zaspanym (bo przy tańcu drzemało) krzykiem. A jemu jeszcze nieśpieszno do życia, więc przystanie, tuż obok rozchełstanego przez czas wagonu kolejowego. A kiedy wdrapuje się do wnętrza jednego z nich wie, że nie ma pojęcia, gdzie jest. To znaczy, że nigdzie. Lubi Nigdzie. Przystanki w oddychaniu, pauzy w życiu. Gołe plecy odnajdują oparcie w zimnym metalu i dopiero przy trzecim, głębokim oddechu odnajduje drugą sylwetkę. Podobnie rozgrzana, więc z tego samego miejsca. Zapach jej i innych — ten sam, jak z jednego stada. Nie mówi nic, jeszcze nie, bo głos telepie się na nierównych falach oddechu.

Jak jesteśmy daleko? — pyta w końcu, po dłuższej chwili, ale nie zerka za wejście do wagonu. Jedynie próbuje zarysować kształty obcego, obcej; skrupulatnie, skrawek o skrawku.

autor

Kontur

ODPOWIEDZ

Wróć do „Poza miastem”