WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Aron Piper

Zablokowany
Awatar użytkownika
24
188

Sprzedawca

mox boarding house

chinatown

Post

about me

imie i nazwisko

Benjamin Sullivan

pseudonim

Benji

data i miejsce urodzenia

12.12.1999

dzielnica mieszkalna

Chinatown

stan cywilny

Kawaler

orientacja

Hetero

zajęcie

Sprzedawca

miejsce pracy

Mox Boarding House

wyznanie

Sam nie wie

jestem

miejscowy

w Seattle od:

1999

my story
Pomarańcze i gorąca czekolada.
Smaki dzieciństwa. Codzienny zestaw śniadaniowy serwowany przez ukochaną matkę Amber od momentu, w którym w jamie ustnej pojawiły się pierwsze mleczaki, a ojcu nie brakowało hajsu na dentystę. I choć gotowanie nie było jej mocną stroną (jak również zajmowanie się domem i wszystkie czynności, które dobra pani domu czynić powinna), tak miłością do dzieci oplotła całe swoje życie. Wkładała wszelkich starań, by młodemu Benjaminowi, jak i potem jeszcze młodszej siostrze Sky w życiu nie brakowało codziennych uśmiechów, zabawek w kuferku, kraciastych ubrań na tyłku, witamin w obiedzie oraz odpowiednich lekcji życiowych, przekazanych w cowieczornej dobranocce. Byli kochani. Kochani szczerze i z głębi serca, wyrastając powoli na mądre i zdrowe dzieci.

Kanapki z szynką i cytrynowa oranżada w proszku.
Szkolny lunch. Zestaw idealnie spakowany każdego ranka w kolorowym pudełku z podobizną Spider-Mana i niewielką karteczką z napisem miłego dnia. Zawsze jak w zegarku spożywany pomiędzy lekcją czwartą a przerwą na grę w piłę z chłopakami za lewym skrzydłem szkoły. Dużo miał znajomych. Uczył się również wzorowo. Nie brakowało mu chęci, nie brakowało ambicji. Nauczyciele byli dumni, nie wspominając nawet o rodzicach, którzy niczym pawie na wybiegu przechwalali się zdolnym synem przy każdej możliwej okazji. Rokuje wysoko, na prawnika albo lekarza, chwaliła się matka nawet pieprzonemu księdzu na parafii. A Benji? Benji po prostu żył własnym tempem, niewzruszony oczekiwaniami, brudząc buty przy deptaniu ślimaków w deszczowe dni i wyjadaniu cynamonowych ciastek z górnej półki w kuchni.

Winogrona bezpestkowe i banany w czekoladzie.
Wakacyjny zestaw, serwowany każdego dnia podczas letnich wizyt w słonecznym Sammamish, na wschód od Seattle, w domu letniskowym rodziców tuż przy jeziorze. Konsumowany pod masywną, zieloną lipą, samotnie stojącą przy plaży, gdzie Benji i Sky spędzali większość swojego czasu. On szkicując pierwsze komiksy o superbohaterach, walczących z plagą zombie, ona natomiast z książką w ręku, zaczytując się po łokcie w romantycznych fanfikach z wattpada.

Wanilia i miętowe fajki.
Tak smakowały jej usta, kiedy po wypaleniu wieczornego petka na ławce przy placu zabaw, smarowała usta przeźroczystym balsamem, by już po chwili otulić te jego miękkim, długim pocałunkiem. Był zakochany. Po same uszy. Świata nie widział poza tymi pięknymi czekoladowymi oczami i bujnymi lokami, którymi mógł bawić się godzinami, wplatając w nie smukłe palce. Planował z nią przyszłość. Planował oświadczyć się zaraz po ukończeniu szkoły, znaleźć dobrze płatną pracę, zbudować dom, posadzić drzewo i może nawet spłodzić syna, chociaż matka pewnie wolałaby wnuczkę. Był przekonany, że my będzie już na zawsze, a imiona wyryte pod drzewem za szkołą średnią nigdy nie wyblakną. Wszyscy jednak wiemy, jak los lubi płatać figle.

Sól i wodorosty.
Tylko ten posmak pozostał w ustach po najgorszym dniu jego życia. Kiedy to w ciepły, sobotni wieczór wybrał się nad wodę w towarzystwie kumpli i dużej ilości gorzkiego piwa. Głośna muzyka, konkurs na najdłuższy bek, syk otwieranego piwa i jeden głupi pomysł, który zakończył się tragedią. Kto pierwszy dopłynie do bojki i z powrotem wygrywa flaszkę. I chociaż jako pierwszy przy brzegu zorientował się, że brakuje jednego przyjaciela, tak na pomoc było już za późno. Krzyczał. Płynął. Płakał. Znowu krzyczał. A potem woda przykryła łzy. Wyszedł na brzeg z kumplem na rękach, zaklinając los, by dał mu jeszcze jedną szansę. Na marne. W życiu nie było drugich szans.

Alkohol i koka.
Nowa dieta. Dieta cud. Stosowana w stanach niżu nastrojowego, wspomagająca brak myślenia oraz chwile wytchnienia. Praktykowana codziennie, niszczyła świat Benjamina z każdym kolejnym dniem. Zmienił się. Jego całe życie się zmieniło. Zaczynając od znajomych, którzy w większości zajmowali się dilerką, przez ćpanie oraz porzucenie planów na kontynuowanie edukacji i szczęśliwego zwiazku, aż po wypraktykowanie czystego wyjebanizmu. Nic go nie ruszało. Nic nie cieszyło. Wina za śmierć przyjaciela sprowadziła go na samo dno ludzkiej egzystencji, gdzie pozostał przez dobry rok, żyjąc prochami i zakrapianymi imprezami, aż w końcu pogodził się ze stratą.

Pizza i czarna kawa.
Pierwszy posiłek w nowym mieszkaniu w samym centrum Seattle. Zobaczysz, będzie nam się tu zajebiście mieszkać, powtarzał Chuck, poprawiając długie do ramion włosy i wpychając do ust wielki kawałek hawajskiej. I faktycznie tak było. Na Chinatown w końcu poczuł, że staje na nogi. Rzucił ćpanie i odstawił picie alkoholu. Nawet robota w Mox Boarding nie wydawała się taka zła. W końcu płacili mu za granie w planszówki z klientami i sprzedawanie gier, czego tu nie lubić? Życie było dobre. Tylko czasami bolało.
my flaws
pewny siebie x inteligentny x niecierpliwy x impulsywny x odważny x lojalny x uparty jak osioł x dusza towarzystwa x stanowczy x sarkastyczny x zazdrosny x nerwowy x z poczuciem humoru x nieufny x świetny kłamca
and more

imię/ nick z edenu

Osiołek

kontakt

pw

narracja

trzeci, przeszły

zgoda na ingerencję MG

tak

Benjamin Sullivan

Aron piper

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Karty postaci”