WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-01-25, 22:19 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na miejscu zjawił się jako pierwszy rezerwując stolik dwa dni wcześniej. Jakoś odwidziało mu się chodzenie po barach bo miał zamiar w końcu ubrać się w coś innego niż codzienny strój powiedzmy roboczy. Nie było mowy o garniturze ale spodnie z dżinsu i przyzwoita koszula sprawiały, że czuł się jak ktoś kim nie był a to znowu intrygowało całe otoczenie bowiem zza jasnego materiału rękawów wystawały malunki pokrywające zarówno ręce jak i dłonie na wierzchu. Całość wyglądała interesująco i nim doszedł do stolika schwycił co najmniej dwie zainteresowane osoby, które obcinały go od góry do dołu. Już dawno przestał zwracać na to uwagę bo wyszedł z założenia, że to co zdobi jego ciało jest dobre a ciekawość jest rzeczą ludzką.
Zajmując swoje miejsce spojrzał na zegarek. Był kilka minut przed czasem więc niewykluczone, że kobieta zaraz do niego dołączy. Korzystając z okazji wyjął telefon i napisał do innej dziewczyny, z którą łączyła go dość jednoznaczna więź co nie oznaczało jednak, że miał się do niej odzywać tylko w wąskiej grupie spraw. Po upływie niespełna minuty odłożył aparat i gdy już miał iść w kierunku toalety tuż przed stolikiem zatrzymał się jakiś dzieciak. - A co to są? - zapytało dziecko pokazując małym, grubym palcem na dłoń Willa. Jeszcze tego mu było trzeba, udzielania wywiadu młokosowi. - Tatuaż - odpowiedział skrótowo poszukując wzrokiem rodziców, którym zwiała pociecha. Ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę to pomoc w odnalezieniu dwójki nieodpowiedzialnych ludzi, którzy nawet nie raczyli zauważyć, że coś im umknęło. Na szczęście dla niego w przeciągu paru kolejnych sekund tuż przy chłopcu zjawiła się jego matka gorąco przepraszając za małego. Will machnął ręką, dodał, że nic się nie stało i przeniósł wzrok na wejście, w którym pojawiła się ona.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Dlaczego zgodziła się na to, żeby się z nim spotkać? Być może była to chwilę słabości, zwłaszcza że ostatnio dziewczyna czuła się zaniedbana przez swojego ukochanego, a że była jeszcze młoda to musiała mieć także coś z życia. No i chcąc czy nie chcąc miała słabość do tego mężczyzny i nawet nie chodziło o tatuaże, które zdobiły jego ciało i w gruncie rzeczy to bardzo się Nicolette podobały. Ona także chciała sobie taki zrobić, ale zaszła w ciążę i jakoś ta chęć po prostu z niej uleciała. A co do dziecka to.. jakiś wewnętrzny głos w jej głowie podpowiadał, że jej córka nie była Morty'ego, im częściej na nią patrzyła tym bardziej zdawała sobie sprawę, że przypomina trochę jego. Jej dawny błąd z którym wylądowała w łóżku a następnego dnia słuch po nim zaginął. Teraz szła z nim na spotkanie.. randkę? Nawet nie wiedziała jak to nazwać, a ludzie przecież od tak nie chodzili do restauracji i to jeszcze takiej. Zjawiła się pięć minut przed czasem, przed wejściem przez moment rozglądała się jakby miała nadzieję, że ten nagle się zjawi ale potem zdała sobie sprawę, że przecież mógł być już w środku.
Zanim przekroczyła próg restauracji wzięła jeszcze dwa głębokie oddechy i przekroczyła próg z charakterystycznym stukotem szpilek o lakierowaną podłogę. Rozejrzała się i gdy wyłapał go wzrokiem to delikatny uśmiech pojawił się na ustach dziewczyny gdy skierowała w jego stronę kroki. Wyglądał w zasadzie tak jak go zapamiętała podczas ich wspólnej i przede wszystkim intensywnej nocy, nawet przez moment przez jej ciało przeszedł delikatny dreszcz gdy zbliżyła się do stolika.
- Cześć
Wyrzekła, bo tak naprawdę to nie wiedziała co ma powiedzieć, przygryzła jeszcze delikatnie dolną wargę odgarniając kosmyk włosów za ucho w geście zdenerwowania.
- Trochę czasu minęło, co u Ciebie? - zapytała kiedy już uprzejmości mieli za sobą, a ta zajęła swoje miejsce przy stoliku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chwile słabości są fajne, przynajmniej z perspektywy kogoś kto je wykorzystuje a później znika bez wyrzutów sumienia. Will nie był chamem, nie był też egoistą i gburem. Zawsze jasno stawiał sprawę i nigdy nie brał więcej niż druga strona chciała mu dać. Niekiedy bardzo dosłownie. Ich poprzednie spotkanie chociaż miało miejsce dawno temu to pozostawiło w jego pamięci wyraźny ślad. Wieczór spędzony na piciu drinków w szaleńczym tempie, długa rozmowa o wszystkim i o niczym, jej wyznania i wyrzucone żale o tym jak bardzo źle jest między nią a chłopakiem. White słuchał bo to wychodziło mu najlepiej. Nie czuł się wtedy odpowiednią osobą do udzielania rad ani nie służył w żadnym wypadku wsparciem i obroną przed niekoniecznie dobrym facetem. Nie wtrącał się bo tego nie lubił. Od słowa do słowa, od drobnych gestów po namiętne pocałunki, oboje wylądowali w łóżku.
W jej łóżku.
Gdzie wtedy był jej faceta, tego nie wiedział ale najważniejsze, że nie wrócił do domu nim Will zdołał z niego umknąć niczym cień. Tuż nad ranem gdy miasto budziło się do życia wracał na piechotę z myślą, że czeka go największy kac w dotychczasowej karierze. Nie było tak źle ale z jakiegoś powodu nie napisał ani nie zadzwonił więc ciężko określić co kierowało nim kilka dni temu. Prawdopodobnie były to wspomnienia, które wyłaniały się z odmętów zapomnienia z każdym kolejnym krokiem tej pięknej kobiety, która teraz sunęła w jego stronę. Z charakterystycznym dla niego uśmiechem wstał całując jej aksamitny policzek. – Jesteś jeszcze piękniejsza – średnie przywitanie po takim czasie ale nie mógł się powstrzymać przed prostym ale szczerym komplementem. Zaraz po tym jak wsunął jej krzesło znów zajął swoje miejsce nie mogąc oderwać wzroku od ciemnych tęczówek byłej kochanki. – Nadal dużo pracuję i powoli rozglądam się za nowym nabytkiem do studia. Lepiej powiedz mi co słychać u Ciebie. – oczywistym było, że chodzi mu głównie o wrzód w postaci przydupasa. Ciężko było pojąć dlaczego taka laska męczy się z byle gnojem. Nie znał jej, to fakt więc nie mógł stwierdzić co jest między nimi i czemu nie zerwie dla kogoś kto będzie na nią zasługiwał. Nie, nie Will. On nie bawił się w związki. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, ta chwila zdecydowanie zaliczała się do tych przyjemniejszych, ale z drugiej strony Nicolette miała wyrzuty sumienia po tym co zrobiła. Był to jeden z najlepiej spędzonych przez nią wieczorów ale dopuściła się zdrady i za każdym razem gdy patrzyła na Morty'ego albo gdy przytulała się do niego to miała ochotę mu o tym powiedzieć. Powstrzymywała się bo była tchórzem i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, bała się że ten nagle ją zostawi samą z dzieckiem bo nie liczyła na to, że jej przelotna znajomość w jakikolwiek sposób jej pomoże. Nawet nie wiedział że miała dziecko i nie miała zamiaru mu tego wyjawiać, jeszcze nie teraz. Nadal pamiętała smak jego ust i dotyk jego rąk na swojej skórze, a teraz gdy widziała go ponownie po tych ponad dwóch latach to zdawała sobie sprawę, że nadal coś ją w nim pociągało. Tatuaże? A może fakt, że był totalnym przeciwieństwem jej obecnego partnera. Zarumieniła się delikatnie na to przywitanie, cmokając go także w policzek. Czuła przyjemne ciepło rozlewające się po jej ciele gdy tylko jego usta zetknęły się z jej aksamitną skórą, przygryzła tylko dolną wargę kiwając delikatnie głową na jego słowa.
- Och u mnie.. po staremu tak naprawdę. Aktualnie nigdzie nie pracuję bo.. zajmuję się domem, ale mam zamiar znaleźć sobie w najbliższym czasie pracę. Ostatnio zaczynam wariować od tych czterech ścian - doskonale wiedziała o co mu chodziło, czy nadal jest z Mortym, to że poszła do łóżka z Willem tak naprawdę nic nie zmieniło jeśli chodzi o jej uczucia do ukochanego. Po prostu jakaś magnetyczna siła przyciągała ją także w jego kierunku a siedząc tutaj z mężczyzną, którego ciało poznała bardzo dokładnie tamtej nocy czuła się trochę nieswojo. Przez moment nawet drżały jej ręce i próbowała to ukryć chowając je pod stołem, uśmiechnęła się do niego delikatnie wodząc spojrzeniem od oczu na jego usta które.. cholera, nie myśl teraz o tym głupia.
- Co Cię podkusiło do odezwania się do mnie?
Musiała to wiedzieć bo ta myśl zdecydowanie nie dawała jej spokoju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie rozumiał fenomenu kobiet zajmujących się domem. Głównie dlatego, że podejrzewał całą masę takich sytuacji spowodowanych niczym innym jak naciskami ze strony mężczyzn. Przychodzenie na kwadrat na gotowe było wygodne. Jeśli w mieszkaniu panował błysk, ubrania były poprane a na stole czekał gorący obiad to czego można chcieć więcej. Tyle, że nie każdy jest taki jak on i być może nie każdy potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem. Siedzenie w czterech ścianach prędzej czy później niekorzystnie odbiłoby się na jego zdrowiu psychicznym. – Posłuchaj. Zastanawiałem się nad zatrudnieniem do salonu menadżera. Praca nie byłaby skomplikowana bo polega głównie na odpisywaniu na wiadomości, maile, odbieraniu telefonów, umawianiu klientów, przesuwaniu terminów i prowadzeniu stronki w necie. Zastanów się nad tym. Jeszcze nie dałem nigdzie ogłoszenia. Jesteś pierwszą osobą, której to mówię. – wyrwało mu się spontanicznie bo w sumie potrzebował osoby, która w końcu go odciąży. Aż sam się dziwił, że wytrzymał do tej pory robiąc tyle rzeczy sam. Czas na zmiany, szczególnie te dobre.
Przy stoliku zjawiła się młoda kelnerka odziana w standardowy uniform z niewielkim tabletem w dłoni. Po krótkim przywitaniu zapytała co podać na co Will oparł się wygodnie o krzesło posyłając wymowne spojrzenie Nicol. – Dwa razy to samo co dla tej pani – mruknął unosząc kącik ust do góry. Z nadzieją w spojrzeniu słuchał co ciekawego wymyśli kobieta sądząc, że nie będzie to sałatka. W takim wypadku wyszedłby stąd głodny a w karcie było wiele rzeczy, na które miał ochotę. Zresztą nie tylko w karcie.
Po tym jak kelnerka odeszła w stronę kuchni White ponownie pochylił się do przodu splatając palce dłoni na blacie przed sobą. – Robiłem porządki w telefonie i wpadłem na Twój numer. Chwilę sądziłem, że pewnie zmieniłaś go już kilka razy ale jak widać jesteś przyzwyczajona do swojego w równej mierze co i ja. – zerkając w bok dorzucił pytanie, które nurtowało go od dłuższego czasu.
– Dlaczego zdecydowałaś się przyjść? – odbił piłeczkę nie spodziewając się żadnej konkretnej odpowiedzi. Oboje mieli swoje powody, o których nie chcieli mówić głośno a i tak były oczywiste. Coś ich do siebie ciągnęło. Jakaś niewidzialna siła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Space Needle nie było miejscem, do którego człowiek ubierał się odświętnie. Głównie dlatego, że kojarzone było z turystami zgromadzonymi na tarasie widokowym i wciskającymi w siebie zdecydowanie zbyt drogie burgery. Z rozwrzeszczanymi dziećmi, tłokiem w windach wyciągających do góry i życiowym doświadczeniem, które można sobie odhaczyć na liście "do zrobienia w Seattle" i nigdy więcej go nie powtórzyć.
Pomimo tego, dla wielu grup w mieście ten obiekt był oczkiem w głowie o bogatej historii, którą lubili powtarzać przy każdej możliwej okazji. Restaurację na szczycie często wynajmowano na bankiety, tak jak i tego wieczora. Wiedział, że są bardzo wystawne i pełne samozwańczej elity, która lubiła wzajemnie klepać się po plecach - mniej więcej dlatego z reguły nie czuł większej potrzeby udania się na żaden. Mimo tego, Seattle nocą, podziwiane z góry przy dobrej muzyce, jedzeniu i winie wydawało się miłą odmianą od tego, jak z reguły spędzali ze sobą czas. W swoim zawodzie znajomości to coś, bez czego nie mógłby go wykonywać. Wystarczyło zaoferować jednej osobie przysługę ze swojej strony, by zdobyć dla nich stolik i wejście na galę. Wolał nie myśleć, kiedy to do niego wróci, oczekując czegoś w zamian, bo po co martwić się było na zapas.
Zapraszając Avianę na ich pierwszą-trzecią randkę i nie mówiąc jej, gdzie planował ją zabrać, uprzedził, że tym razem nie jadą w dzicz i znów może ubrać szpilki, które prawie zgubili nad jeziorem biegnąc do auta żeby się ogrzać. W zależności od tego, czy go posłuchała, czy nie, byli albo mniej, albo bardziej spóźnieni na miejsce. Z dołu igła w żaden sposób nie wyglądała zachęcająco - otoczona plakatami o imprezach dla dzieci i pokazie klaunów o dwunastej któregoś dnia, ciemna i cicha, wyglądała prawie jak klub z karaoke, do którego nieomal raz trafili.
- I co? - spytał z udawaną fascynacją, jakby oczekiwał po niej bycia pod ogromnym wrażeniem z oryginalności jego pomysłu. - Wszyscy mówią, że trzeba to w Seattle zobaczyć, no to pomyślałem, że wjedziemy na górę.
Uśmiechnął się do siebie pod nosem, wychodząc z auta. Poprawił zmiętą od siedzenia marynarkę i oparł się o auto, przyglądając jej się przez chwilę.
- Mam nadzieję, że nie masz lęku wysokości - dodał, wskazując windy, które też w żaden sposób nie wyglądały na luksusowe czy eleganckie. W zasadzie to z poziomu ziemi, nic nie wskazywało na jakąkolwiek galę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

  • 5
numero uno

Po pierwszej drugiej randce wbrew pozorom nie wylądowała na SOR, kozetce lekarza, ani nawet nie położyła się do łóżka. Kompletnie przemarznięta wróciła do domu, ale gorąca kąpiel i herbata z dużą ilością cytryny i miodu załatwiły sprawę. Ostatnim razem też ubrała się kompletnie niestosownie i biorąc pod uwagę przebieg randek, nie brała na serio słów Andrew, kiedy wspomniał, że tym razem bez obaw może przywdziać szpilki. Raczej uznała to za celowy zabieg, by nieco się z niej pośmiać, więc z szafy wyciągnęła codzienne ciuchy, nie stroiła się i kiedy poinformował ją, że czeka na dole po prostu wyszła, stając na wprost auta o które się opierał, co chyba stawało się tradycją, w bluzie, dżinsach i adidasach. - Nie wierzę - uniosła ręce do nieba bez zbędnego dzień dobry, cześć, ani buziaka. Po prostu stanęła w miejscu, mierząc go spojrzeniem z góry do dołu. - Nie powiedziałeś, że mam się wystroić. Dlaczego ciągle wszystko komplikujesz? - zarzuciła mu, śmiejąc się, bo czy kiedykolwiek i w jakiejkolwiek sytuacji się dopasują? Skłamałaby, gdyby powiedziała, że widok czarnego garnituru idealnie leżącego na ciele Rykera nie przyprawił ją o przewrót w żołądku - ten przyjemny, całkiem pożądany. - Potrzebuję pięciu minut - może omsknęła się o jedno zero, ale nim zawróciła do mieszkania, by prędko pokonać schody, zbliżyła się i przelotnie pocałowała go w policzek. Przeglądanie garderoby na szybko nie było mocną stroną żadnej kobiety. Bądźmy szczere, płeć piękna potrzebowała czasu, aby dobrać kolor sukienki pod kolor oczu, torebki pod krawat mężczyzny, butów pod kolor paznokci i biżuterii pod makijaż. Prawda była taka, że co potrzebowała wzięła w ręce i zeszła na dół ubrana w ten sam sposób, ale obwieszona czymś co wyglądało jak czarna płachta. W dłoni miała buty, w torebce inne potrzebne rzeczy.
- Przebiorę się w trakcie jazdy - poinformowała go bardzo błyskotliwie, pakując się na tylne siedzenie. - Nie podglądaj - rzuciła tylko, kiedy usiadł na miejscu kierowcy i ruszył z miejsca. Nie było komfortowo, ale rzeczy niemożliwe dla kobiet nie istniały i gdy zaparkowali pod imponującym, ale po tylu latach już nie tak zachwycającym Space Needle zapinała akurat but wokół kostki. Rozpuściła włosy, przeczesała je niedbale dłońmi, układając w nieład, a na siebie nałożyła czarną, długą suknię, mając nadzieję, że będzie wyglądać chociaż w połowie tak dobrze, jak sobie wyobrażała. - Jakbyśmy wcześniej kilkanaście razy już tutaj nie byli. Rozumiem, że udajemy dzisiaj turystów? - wychodząc z auta wygładziła materiał, wsuwając dłoń pod jego ramię. - Naprawdę będziemy zwiedzać Space Needle ubrani w ten sposób? - nie zauważyła nikogo wystrojonego w podobny sposób, a to pewnie z powodu ich spóźnienia. Nie zamierzała narzekać, posłusznie pomaszerowała w kierunku windy do której weszli sami, a kiedy ruszyła w górę, zbliżyła się, żeby po raz pierwszy w trakcie pierwszej trzeciej randki go pocałować. - Dzień dobry - tak całkowicie od tyłu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z jakiegoś powodu nie zdziwiło go to, w jakim stroju ją zobaczył na początku. Jak na razie na każdej randce byli kompletnie niezgrani - na pierwszej, pierwszej też, bo ona była wystrojona, a on ubrany zwykło, bo nie planował się z nikim spotykać. Jego strój przydał się za to przy włamie - a jej przy uwalnianiu ich z rąk policji. Może był jakiś pożytek w tych różnicach, stanowili uniwersalny duet.
Gdy wróciła, spojrzał podejrzliwie na trzymaną przez nią, czarną kapotę, ale kiwnął głową i posłusznie wpuścił ją na tylne siedzenie. Mimo zakazu podglądania, czasem łapał się na zerkaniu w lusterko, z czystej chęci sprawdzenia jak jej idzie. Podejrzewał też, że ludzie na chodniku też byli jej postępami zainteresowani gdy sporadycznie stawali na światłach - w końcu wyciemnianych szyb w oknach nie miał.
- A co jest nie tak w naszym ubiorze? - spytał niewinnie, zamykając auto. Dopiero teraz zaprezentowała przed nim swój strój w pełnej okazałości. Przesunął spojrzeniem w dół jej sylwetki, uśmiechając się nieco szerzej, ale niczego na razie nie mówiąc. Zapierała dech w piersiach.
Winda była pusta, na ich szczęście. Wypełniona była plakatami z ciekawostkami na temat struktury, które nie mogły w tym momencie mniej go interesować.
Gdy ich usta złączyły się w pocałunku, mogła poczuć, jak jego wygięły się w lekkim uśmiechu. Spóźnieni, jadąc i, w jej przypadku, przebierając się w trakcie, faktycznie zaczynali swój wspólny wieczór od tyłu. Odsunął się od niej na sekundę, tylko po to, by móc jej się przyjrzeć, zafascynowany widokiem. Wyłaniająca się za jej plecami panorama Seattle po drugiej stronie szyby nie mogła z nim konkurować.
- Pięknie wyglądasz - mruknął, kładąc dłoń na jej talii, na gładkim materiale sukienki. Obrócił się w stronę drugich drzwi, widząc, że już dojeżdżają i przeklął ten fakt w myślach. Windy jechały niemal ekspresowo, nie dając im czasu na cokolwiek innego. Gdy wyszli na zewnątrz, wciąż trzymał ją blisko siebie, obejmując dłonią.
Wciąż wnętrze nie wyglądało ponad normę. Obok stały kasy, tym razem puste, w których można było za dnia kupić sobie wejście na taras widokowy, do którego przejście kierowało na prawą stronę. Ich jednak przywołał do siebie elegancko ubrany mężczyzna, stojący przy lewej odnodze korytarza.
- Nazwisko? - spytał, z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmiechem.
- Ryker, Andrew - odrzucił zgodnie i kiwnął mu głową, gdy mężczyzna życzył im dobrej zabawy.
Już w korytarzu docierał do nich powoli gwar i muzyka. Im dalej szli, tym odgłosy gali się nasilały. Wreszcie dotarli do otwartych szeroko drzwi, prowadzących do głównej sali.
Wszystkie ściany były przeszklone, ukazując rozpościerające się dookoła Seattle. Stoliki były przystrojone, rozświetlone lampkami i świeczkami. Przy dwóch, łukowych ścianach restauracji stały bary, a na samym końcu wydzielonej na galę przestrzeni stała mała scena, na której ktoś opowiadał coś do mikrofonu, a za jego plecami projektor pokazywał dzikie pola. Jak na każdym takim zgromadzeniu, pewnie zbierali na coś pieniądze. Na co? Nie miał pojęcia, bo nie sprawdził.
Kelner wyłapał ich niemal od razu i pokierował do stolika w loży, przy samej szybie. Nie mieli stąd zbyt dobrego widoku na scenę, ale pewnie z tego powodu goście ze stolika tuż obok postanowili przejść bliżej, dając im względnie pustą przestrzeń.
Odsunął dla niej krzesło, zanim sam usiadł po drugiej stronie. Kelner w tym czasie pognał z przerażeniem do kuchni, jakby ich spóźnienie było jego winą, którą teraz musiał naprawić. Wrócił jak błyskawica, nalewając im wina i obiecując,że jedzenie zaraz się zjawi.
- Myślę, że w poprzednim stroju też byś się odnalazła - zażartował, odsuwając nieco absurdalną ilość świeczek. Dziękował sobie za oddalone od sceny miejsca, bo w loży było względnie cicho. - Witam na ekskluzywnej gali, na której zbieramy pieniądze na budowanie domów w Afryce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Z naszym ubiorem wszystko jest w porządku. To ci ludzie - wskazała mijających ich przechodniów, przechadzających się w najnormalniejszych dresach, dżinsach i kurtkach. - zupełnie do nas nie pasują - odparła z grymasem rozbawienia na twarzy. Zmierzając do windy, a później stojąc w niej wciąż przytrzymywała wolną dłonią suknię, która nie nadawała się do niczego poza siedzeniem albo staniem w miejscu i prezentowaniu wdzięków. Na tym znała się najlepiej. Była piekielnie długa, plątała się między nogami i daleko jej było do wygody, którą dawały jej poprzednie rzeczy. - Wiem - odparła na komplement, poprawiając klapy jego marynarki, jak gdyby było z nimi coś źle. Tymczasem dawała sobie chwilę bezczelnych macanek, które bardzo ją w tej chwili cieszyły. - Obawiam się, że ty też będziesz dzisiaj przyciągał wzrok pań - stwierdziła z uznaniem, kompletnie zatracając się w pocałunku. Pierwsza, trzecia randka zdecydowanie wysuwała się w tej kwestii na prowadzenie i z cichym jękiem zawodu przyjęła dźwięk otwierających się drzwi. Była dorosła, czasami szczerze wątpiła w to, że się w ten sposób zachowywała, jednak w towarzystwie potrafiła trzymać szalejące emocje na wodzy. Kiedy więc tylko wyszli na korytarz tylko się uśmiechała, witając najpierw mężczyznę zapraszających ich do środka, a później kilka mijanych osób, których twarzy nawet nie rejestrowała. - Komu ukradłeś bilety, żeby nasz tutaj wpuścili? - zapytała, sunąc do przodu zgodnie z kierunkiem jaki jej wyznaczył. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem była w restauracji na ostatnim piętrze Space Needle, musiało to być dawno, ale widok zza wielkich okien zobaczony raz, pozostawał niezapomniany. Przystanęła w miejscu podziwiając panoramę miasta i nawiązując do tego, o czym kiedyś mu wspomniała, powiedziała: - To jeden z tych powodów, dlaczego to Seattle, a nie Nowy Jork - mogłaby dodać, że teraz nieskromnie zaczynał wyrastać na powód numer dwa, ale przemilczała to, uśmiechając się do swojej myśli.
- Mam szczerą nadzieję, że nie spotkam tutaj nikogo znajomego - stwierdziła wreszcie, rozglądając się dookoła i również w myślach dziękując, że usiedli z dala od gwarnego tłumu. Prawdopodobnie zupełnie odbiegli swoją izolacją od głównego nurtu tego zgromadzenia, jakim była zbiórka pieniężna i liczne licytacje, niemniej wcale jej to nie przeszkadzało. Raz, że w czasach bycia żoną Abrahama często była zmuszona bywać na sztywnych bankietach wśród całej gamy wojskowych różnych stopni, dwa, że samej, chcąc utrzymać się w branży, też zdarzało się jej przyjmować zaproszenia na różne gale. Nie, żeby w jakikolwiek sposób czuła się skrępowana tym, że pojawiła się tutaj z mężczyzna, była singielką, na jej placu nie błyszczała od dawna obrączka, ale było to ich pierwsze-pierwsze wypłynięcie na tak głębokie wody i czuła lekki stres. Lampka wina przyniesiona przez kelnera i dwa jego łyki były zbawienne. - Jesteś pewien? Wydaje mi się, że przed wejściem był jakiś plakat z legwanami - była całkiem poważna. - Czuję się zobowiązana wesprzeć tą zbiórkę - jeszcze nie teraz. Teraz chciała cieszyć się jego twarzystwem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wszyscy zajmowali się oglądaniem sceny. Sporo ludzi krążyło między stolikami i wymieniało uprzejmości, zgarniając kieliszki roznoszone przez kelnerów. Nie odstawali od tłumu i wątpliwe, by ktokolwiek zwrócił uwagę na to, że się spóźnili - bo pewnie nie oni jedyni. Na takich wydarzeniach punktualność była cechą niewielu. Sam Ryker nawet nie sprawdził jak dawno temu wszystko się rozpoczęło, ale sądząc po tym, jak dużo ludzi tkwiło wciąż przy stolikach nad jedzeniem, to nie ominęła ich najważniejsza część.
Cmoknął z niezadowoleniem, gdy posądziła go o kradzież. Czy aż tak było po nim widać, że nie pasuje do takich miejsc? Pewnie tak. W tej chwili jednak całość stanowiła tylko urocze tło, tak jak widok na zewnątrz, do jego głównego punktu skupienia.
- Myślisz, że nie jestem na tyle istotną osobowością, żeby dostać zaproszenie? - obruszył się udawanie, kładąc sobie na piersi rękę. - Smuci mnie to wielce - dodał ze swoją imitacją brytyjskiego akcentu, gdy dotarli do swojego stolika.
Odebrał od kelnera wino i upił łyk, odstawiając kieliszek na bok. W przeciwieństwie do niej, czuł się zrelaksowany w pełni. Głównie dlatego, bo wątpił, żeby spotkali tutaj kogoś znajomego, pomimo tego, że tego obawiała się kobieta. Na takiej losowej gali pełnej starych i bogatych ludzi czuł się w pełni anonimowo, szczególnie, że była zbiórką na jakiś dziwny i odległy cel, którego nie doczytał.
- Patrząc po grupie wiekowej, jesteś bezpieczna - odrzucił z rozbawieniem, bo im dłużej przyglądał się gościom gali, tym mocniej utwierdzał się w przekonaniu że jedynymi osobami w ich wieku byli kelnerzy. - Chyba, że w kwestii znajomych gustujesz w sześćdziesiąt plus.
Ktoś przeszedł koło jego stolika i uśmiechnął się do niego, machając mu ręką. Andrew zerknął na Avianę, ale nie dostrzegł u niej reakcji. Odmachał więc facetowi, nie mając pojęcia kim jest.
- Tutaj wszyscy się znają, musimy się wpasować w wytworne towarzystwo - odchrząknął, odbierając od kelnera krótką kartę dań do wyboru. Wybrał dla siebie opcję mięsną i jakiś deser, którego nazwy nie potrafiłby nawet wymówić. - Moja droga, cieszę się, że takie wydarzenia są wciąż organizowane. Nic tak nie naświetla problemu jak wydanie dziesiątek tysięcy na zadowolenie starych wielorybów.
Pomachał komuś daleko i uśmiechnął się zachęcająco, na co stojąca obok para bez zawahania mu odmachała.
- Chcesz wylicytować sobie... - wychylił się nieco, zerkając na scenę, którą przysłaniał mu filar. - Złoty posążek geparda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Myślę nawet, że wziąłeś bilety z domku do którego próbowaliśmy się wkraść i przypisałeś do nich swoje nazwisko - skinęła głową z pełną powagą, jakby w ogóle nie robiło na niej wrażenia, to że pozornie go zraniła. Mijający ich kelner z tacą wypełnioną pełnymi szampana kieliszkami, rzucił Avianie spojrzenie, bo do jego uszu dotarły słowa, która przeznaczone były tylko dla Andrew. Prawdopodobnie uznał ich za kompletnych wariatów, którzy dostali się tutaj jakimś podstępem, być może faktycznie przywłaszczając czyjeś wejściówki, i spodziewała się, że ich sława zaraz rozniesie się po całym zapleczu tego uroczego przyjęcia. Nie żeby przesadnie się tym przejmowała, bo kiedy kolejny raz pojawi się w tej restauracji? Jeśli do tego kiedyś dojdzie, to ci studenci, którzy dzisiaj biegają w białych koszulach, zapięci po samą szyją i uśmiechają się do wszystkich, licząc na jakieś ekstra napiwki, zostaną zastąpieni innymi. Zaś czy czymś nowym byłaby kolejna spalona dla nich miejscówka?
- Czy to jakiś kolejny stereotyp o modelkach? - uniosła pytająco brew, tak odnośnie tego, że obracała się w towarzystwie znacznie starszych mężczyzn. Hej, w końcu utarło się, że często znajdowały sobie pracę w wiadomy sposób i postrzeganie kobiet trudniących się modelingiem było już utarte. Żeby było jasne - pod żadnym pozorem nie posądzała Andrew o to, że on posądzał ją, że parała się nie do końca przyzwoitymi zajęciami. Teraz i w przeszłości. - Paskudny człowiek, który pełen jest uprzedzeń - teraz ona cmoknęła, naśladując jego gest, a po wszystkim napiła się wina. Dzisiaj, podobnie jak na pierwszej drugiej randce zamierzała być grzeczna. Z gracją należytą temu zbiorowisku wciąż wykrzywiała usta w uśmiechu, dzieląc uwagę na Rykera i kręcących się wokół ludzi. Niektóre twarze, wbrew pozorom, rozpoznawała, ale raczej nie potrafiła do nich dopisać ani imion, ani tym bardziej nazwisk. Sunęła za to wzrokiem za wystudiowanymi gestami swojej randki, który w każdej sytuacji zdawał odnajdywać się niczym ryba w wodzie. - Naprawdę chcesz, żebym zaczęła w to grać? - zapytała, unosząc brew. Oparła brodę na dłoni, zaś rękę zgięta w łokciu ułożyła na stoliku. - Będę dzisiaj naprawdę elegancką kobietą - a z racji tego, że prawdziwe damy niewiele na takich przyjęciach jedzą, to zdecydowała się na sałatkę, której nawet nie ruszy i nie wzięła deseru, by grać swoją rolę jeszcze lepiej. - Tak, nie marzę o niczym innym. Podobnie jak kobieta stoją za twoimi plecami, która próbuje przyciągnąć cię wzrokiem i zaprosić do tańca. Nie możesz odmówić - uśmiechnęła się do długonogiej blondynki z piersiami w rozmiarze DD, które wylewały się zza skąpego dekoltu, która, niestety, potraktowała to jako zaproszenie i niebezpiecznie szybko się do nich zbliżała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wierzył w stereotypy, a jednak gdyby się tłumowi przyjrzeć, to pewnie znalazłby kilka modelek z niepasującymi do siebie wiekowo partnerami. Zadziwiające, że odwrotny widok był znacznie rzadszy, choć się zdarzał. Aviany sobie jednak nie wyobrażał z nikim w wieku jej własnego ojca.
W zasadzie przyglądając jej się po drugiej stronie stolika, nie chciał wyobrażać sobie ją z nikim innym w ogóle.
- Możesz spytać kelnera, czy podadzą tu waciki - przypomniał jej o jej diecie, odkładając kartę na bok.
Parsknął śmiechem, patrząc, jak jej gestia lekko się zmienia. Sam też się wyprostował, poprawił marynarkę. Puszył się prawie jak paw, więc w sam raz musiał się wpasowywać w otoczenie.
Ukrywał jednak swoje rozbawienie gdy kelner zebrał jej skąpe zamówienie. W końcu teraz byli zupełnie poważni. Nawet gdy z tyłu zaczęli pod sceną klaskać, żywo sam zaklaskał, kiwając z uznaniem głową i nie mając bladego pojęcia o co mogło chodzić.
- Wolałbym nie zostać zmiażdżony w trakcie - skomentował znad kieliszka wina, upijając kolejny łyk. Zdążył zapomnieć, że przyjechali tu samochodem, ale trudno. Wrócą taksówką, a auto zostanie na parkingu do rana. Szczególnie, że kobieta najwyraźniej obrała ich sobie za cel, a tego bez alkoholu nie będzie w stanie rozegrać odpowiednio dobrze.
- Żaden dżentelmen nie zostawiłby takiej damy samej przy stoliku - wyjaśnił, nieco bardziej elokwentnie i skinął jej kieliszkiem, zrzucając odpowiedzialność za odmowę parze DD na nią.
Gdy kobieta stanęła nad ich stolikiem, uśmiechnięta, odpowiedział jej tym samym, szczerząc się na powitanie.
- Wspaniała impreza, jestem pod wrażeniem! - rzucił rezolutnie, powstrzymując się przed wstaniem i uściśnięciem jej dłoni. Pewnie powinien, ale wtedy będzie bliżej parkietu o jeden, bardzo ważny ruch opuszczenia krzesła, więc wolał zaprezentować swoje złe maniery.
Kobieta uśmiechnęła się z uprzejmości, a chwilę po tym złapała za serce, a jej twarz wykrzywił niemal autentyczny wyraz zmartwienia.
- Ale straszna tragedia - westchnęła, kręcąc z niedowierzaniem głową. Gdy jej wzrok zawiesił się na bliżej nieokreślonym punkcie przestrzeni, uśmiech Rykera nieco zbladł. Czy byli na stypie? - Znali się państwo z Ester?
Pokręcił głową, znów upijając wina, czym kupił sobie chwilę do namysłu. W tym momencie kalkulacje bardzo były potrzebne.
- Nie osobiście, nie... Niestety nie miałem okazji - przyznał z żalem, odkładając kieliszek na stół. Dłonią wskazał jego towarzystwo przy stoliku. - Aczkolwiek moja dobra przyjaciółka, Aviana Herschel, miała to szczęście.
Kobieta uśmiechnęła się ucieszona, przenosząc spojrzenie na Avianę, a w jej oczach pojawiło się zaciekawienie.
- Naprawdę? Och, to wspaniale! Czy to przez jej pracę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jesteś okropny - odparła i gdyby nie grała teraz roli eleganckiej damy i była w pełni sobą, a przy okazji byliby gdzieś w innym miejscu, dajmy na to nad jakimś jeziorem, to z chęcią zepchnęłaby go z pomostu prosto do wody bez mrugnięcia okiem i miałaby z tego szalony ubaw. Z minuty na minutę, z godziny na godzinę, z randki na randkę, czuła, ze we własnym towarzystwie stają się coraz bardziej luźni, a ich relacja jest swobodna. Zmierzała w wiadomym kierunku, nie dało się ukryć, że tak jak on, tak i on - czuli do siebie pociąg na każdej płaszczyźnie. Andrew pociągał ją czysto fizycznie, ale było wiele innych aspektów, którymi ją urzekał: poczucie humoru, podejście do życia czy inteligencja, której zdecydowanie nie można było mu odmówić. - Myślę, że znalazłabym tutaj towarzystwo. Widzę kilku samotnych panów blisko siedemdziesiątki, którzy chyba gustują w brunetkach - kilku nawet już po paru drinkach, oglądających się za młodszymi kobietami w ten typowy sposób. Skrzywiła się i wróciła wzrokiem do blondyna, nim ich nowa przyjaciółka przejęła inicjatywę. Oho, zaczyna się. - Również jestem zachwycona. Co sądzisz o tych pasztecikach z łososia? Podobno mają piekielnie dużo kalorii, ale pokusiłam się o jeden kęs - zagadnęła swobodnie w stylu głupiutkiej gąski. Później zaś wsłuchała się w tajemnicza historię równie tajemniczej postaci, mordując Andrew wzrokiem. Pod stołem odszukała nawet jego piszczeli i lekko, acz całkiem sugestywnie w nią kopnęła. - Tak, słyszałam - pokiwała głową chociaż kompletnie nie miała pojęcia kim była kobieta, czym się zajmowała, czy miała wypadek, czy zmarła, czy może jej mąż ją zdradził - musiała strzelać, a wątpiła, aby dobrze wytypowała wybór, albo pociągnąć rozmowę w znacznie odleglejsze rejony. Właściwie w tym była całkiem niezła. Kolejnym stereotypem, który nie był niestety tylko uprzedzeniem, był fakt, że modelki często rozmawiały na pokazach z ludźmi bogatymi, chcącymi nosić te przedziwne, niejednokrotnie ekstrawaganckie rzeczy, o ich prywatnym życiu, biznesie i podróżach do odległego Konga, choć nie miały na ten temat zielonego pojęcia. Albo chociaż wyrobionego zdania. - Nie, spotkałyśmy się kiedyś na lekcjach zumby. Wiedziałaś, że na nie uczęszczała? - zapytała z pełną powagą, nieco pochylając się w stronę DD, jakby zdradzała jej pilnie strzeżoną tajemnicę. - Gdybyś tylko widziała jak ona się ruszała. Niestety w ostatnim czasie musiała zrezygnować z zajęć, sama rozumiesz - nagle posmutniała, nostalgicznie ocierając niewidoczną łzę z zewnętrznego kącika oka. Na ostatnie słowa położyła nacisk, sugestywnie zerkając w kierunku Rykera, w ten jasny sposób przekazując nowej towarzyszce, że nie powinny poruszać tematu Ester w jego obecności.
- Uwielbiam tą piosenkę - wypaliła nagle nieznana z imienia blondynka, układając dłoń na ramieniu Andrew, jakby nic nie robiła sobie z tego, że siedzieli tutaj razem i mogli być parą, narzeczeństwem albo nawet małżeństwem. - Powinieneś zatańczyć, Andrew. Nie zwykłeś odmawiać kobietom, to nie w twoim stylu - wrabiała go z pełną premedytacją i chociaż na samą myśl, że to DD miała zaraz obejmować go na parkiecie, a nie ona - skręcała się z zazdrości, to robiła dobrą minę do tej przysłowiowo złej gry.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Panowie koło siedemdziesiątki na gali dla bogaczy byli pewnie dobrą inwestycją na przyszłość - zakładając, że nie chowali w rękawie intercyz podrzuconych przez ich prawników. Mimo tego, że wszystko, co mówili, było wypowiadane w żartach, coś go skręciło na samą myśl, że Aviana miałaby się do któregoś z nich przysiąść. Nawet jeśli próbowała wypchać go na parkiet z jakimś przejętym wydarzeniem cougarem, wolał zostać na miejscu i czuł się w tej kwestii dość zdeterminowany.
Zakładając, że nie obrażą cougara zaraz w ten czy inny sposób.
Przysłuchiwał się z rozbawieniem odpowiedzi Aviany. Mogła być jedną z tych modelek, które potem próbują swoich sił w aktorstwie, bo obca im kobieta łypała jej odpowiedź jak pelikan. Otworzyła nawet szeroko usta w szoku, znów łapiąc się za serce.
- W tym wieku? Rany boskie! - odrzuciła, a Ryker uniósł wysoko brwi spoglądając na swoją przyjaciółkę, która najwyraźniej tańczyła zumbę z jakąś staruszką. - Wie pani co, nie zdziwiłabym się, gdyby ją to dobiło. Zawsze się upierała, że z każdym rokiem jest młodsza, ale jak mam szczera być to...
Mlasnęła tak głośno, że przebiła się przez muzykę i gwar, a on odruchowo czuł potrzebę odsunięcia się, jakby jakieśkrople śliny miały na nim wylądować. Stanęła niefortunnie, bo praktycznie przy jego ramieniu, co jednocześnie umieszczało jego głowę na dość strategicznym poziomie. Ryzyko bycia zmiażdżonym wzrastało.
Słysząc jej nagle wypowiedziane słowa, zamarł, spetryfikowany. Zmrużył oczy, posyłając Avianie oskarżające spojrzenie. Już miał histerycznie złapać się za piszczel, w który oberwał obcasem wcześniej, uznając to za najlepszą wymówkę na poczekaniu, ale na horyzoncie dostrzegł zbawienie w ludzkiej postaci - kelnera.
- Byłbym istotnie zaszczycony - odpowiedział z przejęciem, ujmując kobiety dłoń i poklepując ją swoją drugą po wierzchu, uśmiechając się do niej tak czarująco, jak tylko potrafił. Po tym puścił jej rękę i wskazał własną kelnera podchodzącego do ich stolika, zrzucając całą winę na już zestresowanego chłopaka. - Niestety dopiero przyszliśmy, nie mieliśmy okazję nic zjeść. Z pewnością się odnajdziemy na parkiecie późnej.
Niepocieszona, kiwnęła im głową i życzyła smacznego, a on postanowił jej unikać przez całą resztę wieczoru. Wbił widelec w swojego mało wegańskiego steka i chwycił za nóż, podnosząc spojrzenie na Herschel.
- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? - spytał z westchnieniem, kręcąc z niezadowoleniem głową. - Po tym kopniaku to i z tobą nie zatańczę, jestem kontuzjowany.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Space Needle”