imie i nazwisko
June Elisabeth Bradshaw
pseudonim
Junie
data i miejsce urodzenia
26.07.1992, Seattle
dzielnica mieszkalna
columbia city
stan cywilny
Mężatka
orientacja
Heteroseksualna
zajęcie
Zastępca redaktora naczelnego
miejsce pracy
The Seattle Times
wyznanie
katoliczka
jestem
Miejscowa
w Seattle od:
1992
Można by rzec, że światełko w tunelu na nowo zabłysnęło gdy w jej nastoletnim życiu pojawił się John. Był od niej rok starszy i początkowo zdawała się nie reagować na jego "podrywy" jednak z czasem musiała przyznać, że z nikim jej się tak dobrze nie rozmawia jak z nim. Tylko Johnny potrafił sprawić, że uśmiech na dobrą sprawę, nie schodził z jej twarzy. Z czasem jednak nastoletnia przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Początkowo często słyszała od matki, że to tylko "szkolna miłość", że zapewne gdy tylko John pójdzie do innej szkoły, to czar pryśnie. Jednak June czuła, że jest inaczej. Wspierali się wzajemnie, I trwali przy sobie w lepszych i gorszych chwilach. Aż w końcu nawet matka June zdawała się wierzyć, że to jednak nie tylko nastoletnie mrzonki.
Co prawda na początku obawiała się o to jak to będzie gdy Johnny uczęszczał już do szkoły policyjnej a June zaczęła szkołę dziennikarską. Jednak jak się okazało, nie miała się czym martwić. No przynajmniej aż do dwutysięcznego czternastego roku, gdzie wysłali Johnnego na interwencję w której oberwał do tego stopnia, że zapomniał co się stało. Co prawda, June o mało nie dostała zawału gdy tylko w pracy odebrała telefon od jednego z jego kolegów z pracy by poinformować ją o tym co się stało. Na szczęście, wszystko się dobrze skończyło. Choć przez moment miała ochotę sama wydrapać mu oczy.
Niedługo po tym wydarzeniu, dowiedziała się, że jest w ciąży. Bardzo się cieszyła, jednak z drugiej strony, obawiała się jak to będzie. John brał na siebie coraz trudniejsze sprawy, coraz więcej nadgodzin, choć nie raz prosiła by choć trochę zwolnił. Bała się o jego życie, a nie wyobrażała sobie wychowywać ich dziecka sama gdyby jemu coś się stało. Z drugiej strony zaś, wiedziała, że robił to właśnie dla niej i Coltona.
Gdy Colton był na tyle duży by mógł już zacząć chodzić do żłobka, June wróciła do pracy. Znów zaczynała jako zwyczajna dziennikarka jednak z czasem zaczęła zgarniać awans za awansem aż w końcu doczekała się i otrzymała stanowisko zastępczy redaktora naczelnego. Niestety nie miała pojęcia, że redaktor naczelny jest takim nachalnym człowiekiem. Nic nie wspominała Johnnemu, że redaktor się jej narzuca, i usilnie próbuje poderwać licząc jednocześnie na coś więcej. Widziała, że jej mąż ma wystarczająco problemów na głowie, więc nie chciała mu dokładać. Dlatego starała się jak mogła ignorować tego oblecha w pracy, a przed Johnnym robiła dobrą minę do złej gry. Jej zdrowie też w tym nie pomagało. Od jakiegoś czasu czuła się dość dziwnie czuć. Czasem miała problemy ze wzrokiem, miewała napady głodu, na dodatek była często zmęczona. I to w sumie bardziej niż zwykle. Po wizytach u lekarza, zdiagnozowano u niej cukrzycę typu drugiego. Jednak mimo diety, ćwiczeń i ogólnego stosowania się do wszystkich zaleceń, musi przyjmować insulinę o czym też póki co nic nie wspomniała Johnemu. Jednak nie wiedziała jak długo będzie w stanie to wszystko ciągnąć, zwłaszcza, że ostatnimi czasy coś się między nimi psuło. June jednak miała nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys w ich małżeństwie i wszystko dobrze się ułoży.
§Należy do tego typu kobiet które mogą jeść ile tylko chcą a i tak nie przytyją. Podejrzewa, że nie jedna kobieta w redakcji ją za to nienawidzi. Co nie zmienia faktu, że ćwiczy regularnie. Nie tyle by utrzymać wagę, jednak by utrzymać dobrą kondycję.
§Jest dość częstym gościem na ścianach wspinaczkowych.
§Nienawidzi owoców morza. Za każdym razem gdy choć przez przypadek jakaś krewetka czy małża lub inne tego typu "przysmaki" trafią do jej ust, zbiera jej się na wymioty.
§Uwielbia białe róże
§Niestety nie ma zbyt częstego kontaktu z bratem. Chociaż bardzo by chciała. Niestety, różnica wieku zrobiła swoje.