WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Eleanor & Anthony
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Dlaczego, kurwa, z nim ciągle piszesz? - z impetem do jej garderoby wpadł David, dzierżąc w ręku jej telefon, którym zaraz cisnął o drzwi jednej z szaf. Nell aż zesztywniała; kończyła podkręcać swoje - znowu - jasne włosy, miała zakładać sukienkę ale… David wytrącił ją z rytmu. Pisała z Anthonym - niemal non stop, ale o niczym szczególnym. Głównie o Lily.
- Oszalałeś? - wstala od razu z krzesła, biorąc do rąk roztrzaskany telefon. - Nie robię nic złego - oprócz tego, że z Tony’m się już raz przespała, nie? - To nawet nie szaleństwo. Przeprowadziłyśmy się do ciebie, planujemy ślub… to co robisz… jesteś popierdolony - stwierdziła, sama rzucając teraz telefonem o ziemię i chciała go po prostu wyminąć, ale gdy wychodziła z pomieszczenia, złapał ją za szyję i z całej siły pchnął na ścianę.
- Ciebie chyba popierdoliło, że będziesz za moimi plecami z nim rozmawiać. Czytałem te wiadomości. “Jak sie bawicie?” Wyślij mu jeszcze zdjęcie swoich cycków - jedną dłoń zacisnął na jej szyi, odrobinę zbyt mocno, a drugą ścisnął jej ramię. - Chuj mnie to obchodzi, czy jest ojcem Lily czy nie. Trzymaj dystans - dorzucił a potem odsunął się od niej i poszedł się dalej szykować. Nellie nie była cichą, zahukaną kobietą - w każdym razie do czasu ostatnich wydarzeń, bo to nie był przecież pierwszy raz kiedy David robił coś w tym stylu. Zamknęła się w garderobie, rozpłakała, a potem próbowała ogarnąć się na przyjęcie zaręczynowe Vittorii i Maxa; zupełnie nie rozumiała, co się działo z Davidem bo przedtem był ideałem, ale to tylko sprawiało, że łapała więcej wątpliwości. Asekuracyjnie, nałożyła na szyję i dekolt więcej makijażu, ale nie pomyślała o ramieniu i plecach. Na przyjęciu udawali, że wszystko w porządku - nawet ze sobą zatańczyli, Nellie musiała co prawda się mocniej spić żeby to wytrwać, więc gdy Tony przyjechał spóźniony z Lily, była nieco wstawiona. Przywitała się z młodą, która była pewnie ubrana w jakąś bajeczną kieckę, a potem spojrzała na Tonego.
- Opaliła się - uśmiechnęła się do niego delikatnie, kątem oka widząc Davida który się im przygląda. Nie chciała dramy. - Może wziąłbyś ją jeszcze na kilka dni? Ta cała przeprowadzka… masakra - nie chciała, żeby Lily była w domu. Sytuacja z Davidem był ciężka, ale… może jeszcze tydzień by coś zmienił? Nie chciała się z nim rozstawać. Kochała go. Czy coś.
-
-
-
Kiedy odszukali Nellie, mała od razu padła jej w ramiona, a Tony uśmiechnął się delikatnie, bo cieszył się, że w gruncie rzeczy dziewczynce przeszła złość i wkurwienie na cały świat – w zasadzie to odetchnął z ulgą, że powoli wszystko akceptowała i wracała do normy, chociaż wiedział, że pewnie mimo wszystko bez jakiegoś rodzinnego spotkania z terapeutą się nie obejdzie. Mimo wszystko, gdy jego wzrok padł na Eleanor w tej bajecznej, satynowej kiecce… Kurwa, no pięknie wyglądała, nie mógł powiedzieć, że nie.
– Tak, ale pilnowałem reaplikacji kremu z filtrem, przysięgam – odparł, układając jedną rękę na sercu, a drugą unosząc, jakby właśnie składał przysięgę harcerską. – Bawiliśmy się naprawdę dobrze – dodał z uśmiechem. – Pięknie wyglądasz, Nellie – rzucił jeszcze, a kiedy powiedziała o jeszcze kilku dniach, pokiwał głową. – Jasne, i tak ma u mnie swój pokój, więc nie ma problemu, mogę ją mieć u siebie, ale… Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieswoja – spojrzał na nią badawczo, a z tacy od kelnera zgarnął dwa kieliszki – przy czym jeden jej oczywiście wręczył.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- To dobrze, bo ona teraz o tym nie myśli, ale za dwadzieścia lat będzie nam wdzięczna - puściła mu oczko. Zmarszczki od słońca były standardem, dlatego lepiej było działać już teraz, a nie potem ostrzykiwać buzię, nie? - Cieszę się, serio. Widać po niej, że ten wyjazd dobrze jej zrobił - dodała, a kiedy powiedział, że pięknie wygląda, przygryzła dolną wargę. - Chciałabym to samo powiedzieć o tobie, ale jednak ten zarost… ew. - mimowolnie zaśmiała się cicho, zapominając o tym, że powinna się od niego odsunąć i pójść zająć się czymś innym, byleby tylko David się znowu nie wkurwiał. Nie chciała odchodzić. Lubiła z nim rozmawiać bardziej, niż przyznalaby się do tego w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Wzięła kieliszek od niego.
- Wszystko okej, po prostu jestem umęczona tą przeprowadzką, pracą i w ogóle - machnęła ręką, opróżniając zaraz cały kieliszek szampana niemal na raz. Nie było okej, czuła się jak rozjechane gówno, ale nadal się łudziła, że w końcu się to unormuje. Chciała coś dodać, ale poczuła dłonie na swojej talii i aż podskoczyła.
- Dzwonili ze szpitala, pilne wezwanie, muszę jechać. Podeślę po was auto wieczorem, dobrze, Nellie? - David odgarnął jej włosy z szyi i musnął skórę na niej swoimi ustami, przez co Eleanor całkowicie zesztywniała, bo jeszcze kilka godzin temu, czułości jej szyi nie okazywał zdecydowanie…
- Jasne, jedź. Poradzimy sobie - odwróciła się do niego, w lekko wymuszony sposób ucalowala jego usta, a gdy poszedł, żegnając się z Tonym pewnie podaniem ręki, przez chwilę patrzyła na jego plecy gdy odchodził. Nie było jej z tego powodu specjalnie przykro. - Idę zapalić - rzuciła do Tonego, odwracając się do niego tyłem i przy okazji eksponując lekkie zasinienie na nagich plecach gdy szła w stronę tarasu.
-
-
-
– Taak, myślę, że odpoczynek i towarzystwo Teda i Katie też swoje zrobiło, bo na początku odrobinę się boczyła – przyznał szczerze. Faktycznie tak było, ale mniej więcej po dwóch dniach jej przeszło i wszystko było w porządku. W każdym razie, gdy skrytykowała jego zarost, przechylił głowę. – Czasami cię nie lubię, Rosenthal – pokazał jej język, chociaż doskonale wiedział, że wyglądał zajebiście, no nie bez powodu zazwyczaj miał tryb boga, right? Laski na niego leciały, niezależnie od tego czy zarost miał, czy też nie.
– Rozumiem. Gdybyś potrzebowała czegokolwiek, zadzwoń. Mam znajomości, mogę ci wynająć ekipę sprzątającą, rozpakowującą… No sama wiesz, mam ludzi od wszystkiego – puścił jej oczko i uśmiechnął się przyjaźnie, chociaż miał świadomość, że pewnie jej przyszły mąż zachwycony by nie był. Kiedy David się ulotnił, westchnął cicho.
– Mogę was odwieźć. Albo możecie u mnie przenocować. Nie chcę, żebyś wracała obcym autem – stwierdził, odstawiając kieliszek, bo jednak jeśli miałby je zawozić, chciał być odpowiedzialny, right? Ktoś tu dorastał! Mimo to, nie umknęło jego uwadze, jak się wzdrygnęła. Mimo to, poszedł za nią, przyglądając się uważnie jej plecom.
– Wszystko u was w porządku? – spytał, wychodząc za nią i wyciągając paczkę papierosów. – To znaczy… Widzę, że coś jest nie tak. I co ci się stało w plecy? – w jego głosie pobrzmiewała troska. – Widział to jakiś lekarz? – dodał, przechylając głowę i nadal uważnie się jej przyglądając.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- David kogoś wynajął, co nie zmienia faktu, że nie lubię jak obcy ludzie układają moje ubrania po swojemu - zmarszczyła czoło. Ten dom był pewnie bardziej willą niż domem, miała gigantyczną garderobę, ale jakoś nie mogła się tam odnaleźć. - Przestań, poradzimy sobie. Napij się na spokojnie - wzruszyła ramionami. - Właśnie dla takich sytuacji zachowałam swoje mieszkanie - puściła mu oczko. Dave naciskał na sprzedaż, ale Nells się nie dała. Zawsze lepiej mieć coś swojego, nie? Nie mogla się zgodzić na to, żeby spać u Tonego. Ani na to, żeby je odwoził. Wolała zachować dystans, którego oczekiwał David. Może jak to zrobi, wrócą do normalności? Bedąc na tarasie wyjęła paczkę fajek z małej torebki.
- Yhym - mruknęła tylko, wsuwając papierosa do ust. Pokazała mu gestem, żeby jej go odpalił. - Plecy? - zapytała, w pierwszej chwili nie wiedząc o co mu chodziło, a potem flashaback sprzed kilku godzin w nią uderzył. Powoli wypuścila dym z ust. - Byłam rano u kręgarza. Rozciągałam się na tym… - zaczęła kombinować jak się nazywało to, co chciała mu przekazać. - No wiesz, kładziesz się, wyginasz… nie pamiętam jak to się nazywa. Mówili, że nie będzie śladu - uśmiechnęła się niewinnie, próbując nie wpaść w panikę, chociaż… nie było łatwo. Kurwa, zapomniała o plecach.
-
-
-
– No tak, ale moich ludzi mogłabyś nauczyć składania ubrań po twojemu, Nell – poruszył brwiami z rozbawieniem, ale szanował i nie zamierzał się z tym kłócić. – Jak ci się tam mieszka? – dodał, unosząc brwi. – Okej, w takim razie napiję się potem – machnął dłonią, ale słysząc, że zostawiła swoje mieszkanie, uniósł brwi. Opcji nocowania przecież miała dużo – mogła nocować u Ness, u swoich rodziców… Czemu więc zostawiła mieszkanie? Nie komentował tego jednak, tylko skinął głową.
– No, plecy – delikatnie musnął dłonią nagą skórę, jednak zaledwie było to muśnięcie, gdyż nie chciał sprawiać jej bólu. Odpalił jej papierosa, sam zaciągając się swoim. – Nie wal w chuja, Nell. Od rozciągania nie ma siniaków – powiedział, patrząc na nią nieco poirytowany. – Dave ci to zrobił? Dlatego chcesz, żeby mała została ze mną? – nachylił się nad nią nieco, bo widział jej lekką panikę w oczach i kurwa, czuł, że coś jest nie tak. – Zajebię gnoja, jeśli podniósł na ciebie rękę – i mówił to zupełnie poważnie. Teddy mu pomoże, był tego pewien.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Dom jak dom - wzruszyła ramionami. - Jest ogromny. I zupełnie nie w moim stylu, ale umówiliśmy się na przyszły tydzień z architektem wnętrz, żeby niektóre rzeczy pozmieniać. Pode mnie i Lily - przede wszystkim ciężko się jej mieszkało z kimś innym niż Lily. Nie mieszkała z nikim więcej od kilkunastu lat, nie mówiąc już o mieszkaniu z jakimś facetem. Mając prawie trzydziestkę, debiutowała w tym temacie Opcji było faktycznie dużo, ale Nellie podświadomie czuła, że ten związek idzie w złym kierunku. Chciała chyba mieć zabezpieczenie. Zadrżała delikatnie pod wpływem jego dotyku.
- Nie walę w chuja. Od tego się czasami robią siniaki. - zaprzeczyła od razu, bo nie zamierzała się przyznawać, chociaż widząc jego minę wiedziała, że to i tak niczego nie da. - Nie, chcę żebyś ją zabrał, bo chcę najpierw odmalować pokój dla niej, żeby wszystko było idealnie - odwróciła wzrok na udekorowany lampkami ogród, próbując zebrać myśli do kupy, bo ostatnie czego potrzebowała to jakiś wielki armagedon. Serio. Przecież to nic takiego, prawda?
- Nic się nie stało, przestań. - powiedziała, nadal patrząc przed siebie. - Nie drążmy tego tematu. Nawet jeśli cokolwiek w tym rodzaju miałoby miejsce, to nie powinieneś się tym interesować. - ściszyła głos, próbując zabrzmieć na tyle chłodno, żeby naprawdę tak do tego podszedł. Nie powinno go to obchodzić, nie?
-
-
-
– To dobrze, wiesz, będziesz mogła wszystko udekorować i w ogóle – wzruszył ramionami, chociaż mimo wszystko doskonale wiedział, że dekoracje to była kwestia drugorzędna i miał wrażenie, że chodziło o coś jeszcze, ale nie był pewien, czy powinien drążyć. W końcu wiedziała, co robiła, right? Odetchnął głęboko i pokręcił głową.
– Walisz w chuja i mi się to nie podoba – wzruszył ramionami, bo znał ją lepiej niż mogłaby przypuszczać i jakoś tak naturalnie mu przychodziła wiedza, kiedy nie była z nim w stu procentach szczera. Teraz nie była. – Okej, wszystko będzie idealnie, chętnie z nią spędzę więcej czasu – przyznał spokojnie, chociaż nadal chciał wyjaśnień. Dlatego patrzył na nią dość intensywnie.
– Oczywiście, że się stało. Jesteś posiniaczona – odparł, patrząc w oczy kobiecie. – Jeśli cokolwiek w tym rodzaju ma miejsce, to powinienem się tym interesować, bo chodzi o matkę mojego dziecka. Wierz lub nie, Nell, ale naprawdę mi na tobie zależy. Zależy mi na twoim szczęściu. I zależy mi na tym, żeby jakiś palant nie rzucał tobą o ścianę czy napierdalał, bo po prostu na to nie zasługujesz. Żadna kobieta nie zasługuje. Jesteś wspaniała i nikt nie powinien się tak wobec ciebie zachowywać – odparł nieco zbulwersowany, mrużąc oczy. Nie umiał podejść do tego na chłodno, bo… Chodziło o nią, right?
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Tak - sama też wzruszyła ramionami. Te small talks były dla niej okropne, bo tak naprawdę w ogóle o tym domu i wszystkim rozmawiać nie chciała. Ogólnie rozmawianie nie było czymś, na co miała w tym momencie ochotę, chciała się nachlać i najlepiej umrzeć. - Przestań. - machnęła ręką, chcąc go jakoś spławić w tym temacie ale widziała jego minę i dalsze drążenie, więc zgasiła papierosa, lustrując go wzrokiem. Czuła, że szykowała się dłuższa rozmowa i żałowała że nie ma pod ręką alkoholu.
- Nie jestem posiniaczona, mówię ci, że to nic takiego - rozłożyła ręce. Mimo to, gdy prowadził swój monolog, słuchała, ale nie odzywała się. Patrzyła na niego, uważnie rejestrując każdego jego słowo i doceniała to, że byl wobec niej taki, ale… nie chciała żeby się wtrącał. - Nie rzucił mną o ścianę. Po prostu… - nie umiała się zebrać w sobie. Pomasowała sobie skronie. - Po prostu się pokłóciliśmy, złapał mnie za rękę, chciałam się wyrwać i wpadłam na szafę. Tylko tyle. Nie napierdala mnie, nie rzucą mną o ścianę ani nic w tym rodzaju. Nie musisz się martwić - dziękowała jednak Bogu, że wpadła na pomysł nawalenia makijażu na szyję, bo skoro na plecach miała sińce to nie chciała myśleć o szyi.
-
-
-
Kiedy kazała mu przestać, nadal na nią patrzył, bo nie zamierzał. Chodziło o jej bezpieczeństwo, a mimo wszystko była to kwestia, którą cholernie poważnie traktował w swoim życiu, nie?
– Mówisz, że to nic takiego, ale kurwa wiem, kiedy kłamiesz, Nellie. Powiedz mi prawdę, proszę – powiedział, muskając jej dłoń swoją i patrząc na nią wyczekująco. Miał nadzieję, że to nie było nic takiego, ale czuł w kościach, że coś było CHOLERNIE nie tak.
– Na ręce siniaków nie masz, a wiem jak łatwo się siniaczysz… – mruknął pod nosem, ale westchnął ciężko. – Po prostu… Martwię się. Widzę, jaki jest zaborczy wobec ciebie, kiedy tylko nas widzi i… Nie wiem, nie chcę, żeby robił ci krzywdę. Wiesz, że w razie, gdyby tak było, zawsze możesz na mnie liczyć? Bez względu na wszystko? – spytał, delikatnie unosząc jej brodę i patrząc jej prosto w oczy. Delikatnie pogłaskał także jej policzek, bo cholernie się o nią martwił.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Tak, tak żeby nie odczuła, że jest w piwnicy - wywróciła oczami. Żyła nadzieja, że nie będą musieli tego robić Zacisnęła usta, gdy naciskał na powiedzenie prawdy. Co miała mu powiedzieć? Że Davidowi ostatnio odwala i sama nie rozumiała skąd ta nagła zmiana w nim?
- Przecież mówię, jezu - objęła się ramionami. Był ostatnią osobą, przed którą chciała się do tego wszystkiego przyznać. Na moment utkwiła wzrok w dłoni, której dotknął i nawet palcem wskazującym złapała za jego palec, dosłownie na chwilę, ale wystarczająco długo by zwiększyć potrzebę jego dotyku. Wlany w siebie alkohol nie pomagał w trzymaniu dystansu. - Za rękę złapał mnie lekko, po prostu ja się zaczęłam szamotać i… wiesz jaka jestem. Po prostu przypieprzyłam o nią plecami. Mam cię tam zabrać i zrobić pokaz całej sekwencji wydarzeń? Weź kluczyki, pokażę ci - wskazała ręką na parking. Po drodze miałaby dużo czasu to wszystko wymyślić Kiedy jednak złapał ją za podbródek, wstrzymała oddech. - Po prostu często się kłócimy od kilku tygodni. Ale nie podnosi na mnie rąk - wyjaśniła, patrząc mu w oczy, a swoją dłonią przykryła jego dłoń. - Nie dziwię mu się, że jest ciągle o ciebie wściekły. Czuję się jakby coś ze mną było nie tak, bo ciągle o tobie myślę. - odsunęła jego dłoń, biorąc głęboki oddech. W życiu na trzeźwo by tego nie powiedziała, ale teraz czuła potrzebę to z siebie wyrzucić. Nie zamierzała z nim więcej spać ani nic w tym rodzaju i liczyła, że jak mu to powie, to sam zachowa dystans
-
-
-
– Fancy piwnica, loft style – puścił jej oczko i uśmiechnął się delikatnie. W każdym razie, gdy tak się objęła ramionami, to mimo wszystko, wiedział, że jedyną osobą, przed którą potencjalnie się mogłaby otworzyć, była Ness. I zamierzał o tym z Rosenthal porozmawiać, żeby pogadała z młodszą siostrą.
– Okej, Okej, skoro tak… Powiedzmy, że ci wierzę – westchnął ciężko, bo naprawdę nie zamierzał się z nią teraz przerzucać na argumenty, ale no… Miał nie za fajne przeczucia, po prostu. Odetchnął. – Okej, rozumiem. Po prostu… Przemyśl to, skoro teraz jest gorzej, to… Nie wiem, czy będzie lepiej – mruknął cicho. – Ale przecież nie mówisz mu, że o mnie myślisz, nie? Czy… Wspominałaś? To dlatego do mnie częściej piszesz? – w jego głosie pojawiła się nadzieja, bo może… Może dałoby się ją jakoś odbić? W jego głowie w sumie już zaczęły się jakieś wizje rodzić, hehe.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Nie powiedzmy. Po prostu mi uwierz. Po co miałabym cię okłamywać? Nie mam przecież nic do stracenia - wzruszyła ramionami. Miała - honor, kobiecą dumę, nerwy i całą resztę rzeczy, ale to nie istotne. - Chwilowe zawirowanie - rzuciła, potem zresztą mu nieco bardziej to rozwijając. Posłała mu sceptyczne spojrzenie gdy zapytał, czy mówi o tym Davidowi.
- Myślisz, że jestem nienormalna? Jasne, że mu nie mówię, zabiłby i mnie i ciebie - pewnie że by ją zabił gdyby mu powiedziała albo gdyby nie daj boże się dowiedział o tamtej nocy w Orlando… wolała o tym nawet nie myśleć. Przygryzła dolną wargę. - Nie. Nie wiem. Chyba lubię z tobą rozmawiać. Zawsze lubiłam - nie pisali przecież o seksie czy o jakichś innych rzeczach od strony emocjonalnej. Jeśli do niego pisała to w taki sposób, w jaki pisała do innych znajomych. Nie było w tych wiadomościach podtekstu. - Okropnie się z tym wszystkim czuję, serio. A on chyba to widzi. Wydaje mi się, że nie daje mu tego odczuć, ale dziś zobaczył wiadomość od ciebie i dostał szału i po prostu… nie chcę czuć do ciebie sentymentu, sympatii ani czegokolwiek innego, bo to kurewsko trudne, Tony. Chcę drinka. - uzewnętrzniła się, mówiąc te słowa na jednym wdechu. Dramat. Potrzebowała uzupełnić ilość alkoholu we krwi
-
-
-
– Oczywiście, że masz. Jesteś cholernie dumna, nie lubisz wychodzić na słabą w czyichkolwiek oczach – zaczął wyliczać na palcach, całkiem słusznie zresztą, bo przecież faktycznie tak było. Nienawidziła w ten sposób się zachowywać i okazywać słabości, a to w jej oczach mogła być kwestia honoru, czy tam coś. – Oby tylko nie było dłuższym. Czasami lepiej ewakuować się szybciej niż później – wzruszył ramionami. Ale zapaliła mu się czerwona, życiowa lampka, gdy powiedziała, że David by zabił ją i jego. No kurwa, na pewno. Mógłby próbować. Zastrzeliłby typa szybciej, niż by zdążył otworzyć buzię. Tak czy siak, pokiwał głową.
– Też lubię z tobą rozmawiać, Nellie – odparł z łagodnym uśmiechem, delikatnie unosząc dłoń do jej policzka i muskając jej delikatną, aksamitną skórę palcami. Była przepiękna. Odetchnął głęboko, gdy wspomniała o tamtej nocy w Orlando.
– Ale nie rozmawialiśmy o niczym złym, tylko o Lily i powrocie. To nie do końca normalne, że tak się wścieka. Normalne, że się komunikujemy, mamy razem dziecko, Nell. Nie pisaliśmy o tamtej nocy, ani o niczym innym. Ale… Jeśli czujesz nadal do mnie cokolwiek, może to sygnał, że nie powinnaś za niego wychodzić i że nie wszystko jest perfekcyjne w waszym związku? – zasugerował delikatnie, ale gdy powiedziała, że chce drinka, zaoferował jej ramię. – Zrobię ci, oboje wiemy, że w gabinecie Nicka był barek – puścił jej oczko z rozbawieniem, prowadząc ją zapewne na górę.
Rezydentka neurochirurgii
Swedish Hospital
-
- Wiem. To samo mu powiedziałam. - ale w odpowiedzi jej telefon odbił się tylko od ściany. Ale też by się wkurwiła - nie żeby tłumaczyła Davida, ale też by dostała piany. Sama rzucała w Tonego rzeczami gdy dowiedziała się, że zostaje z żoną. Chyba dlatego szukała argumentów dla Davida, sama też rzucała się z łapami i rzeczami. - Nie, to sygnał, że musimy wrócić do tego co było wcześniej. Między nami, w sensie. Nie rozmawiać więcej niż trzeba. Lily jest duża, nie potrzebuje pośrednika w kontakcie z tobą. - ale wsunęła rekę pod jego ramię i pozwoliła się zaprowadzić na górę. W gabinecie Nicka, zatrzymała się przy jakiejś szafce ze zdjęciami i przyjrzała się zdjęciu Nicka i Nesty. - Tylko drink, to nie czysta tequila z kostką lodu - powiedziała z lekkim rozbawieniem, przenosząc na niego wzrok. Jak walnie sama tequilę, to będzie mogła umrzeć na jednej ze skórzanych kanap ALBO wpadnie w rozpacz, więc drink był bezpieczniejszy. - Naprawdę nie powinniśmy spędzać ze sobą czasu. Też byłabym zazdrosna na jego miejscu - stwierdziła, odstawiając ramkę ze zdjęciem na miejsce i powoli podeszła do Tonego. Taka prawda, jakby David miał ex dupę z którą ma dziecko, też byłaby okropnie zazdrosna. Ludzka rzecz.