WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lemon & Reggie

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

#14
outfit

Powrót Babylona wcale nie rozwiązał skomplikowanej sytuacji, w której Lemon się znalazła. Miała ten niekoniecznie potrzebny dar do pakowania się w kłopoty i kolejny raz dawał jej on w kość. Przez ostatnie kilka dni chodziła rozkojarzona i poddenerwowana, a swoje rozdrażnienie oficjalnie zrzucała na nadchodzący okres. Prawda była jednak zupełnie inna, choć równie (jak nie bardziej) bolesna. Funkcjonowanie obok Babylona odkąd chodzili do jednej szkoły, było cholernie trudnym zadaniem. Zwłaszcza że obiecała mu, że zrobi co w jej mocy, by zatruć mu każdy następny dzień. Nie potrafili się dogadać, Cel Tradat nie zamierzał naprawić swoich błędów, a ona nie potrafiła odpuścić. Unikała go więc i snuła plan, który zakładał skłonienie go do oddania jej rodzinnych pamiątek, przeprosiny i… nie wiedziała, co dalej, jednak traciła zapału. Problem polegał jednak na tym, że jej serce było nieco szybciej, ilekroć Babylon pojawiał się na horyzoncie i zaczynała się bać, że znów pozwoli, by namieszał jej w głowie, a to może się skończyć źle.
I tak właśnie powstał plan, by znaleźć sobie chłopaka. To miało uchronić Lemon przed zgubnym wpływem Babylona. Poszukiwania rozpoczęła w szkole, szybko orientując się, że dała kosza chyba każdemu chłopakowi, któremu się podobała, a Aiden (którego lubiła jeszcze przez Babylonem) dostał od Cel Tradata w twarz i chyba nie miał zamiaru mieszać się w cokolwiek, co miałoby z nim związek. Potrzebowała więc kogoś, kto nie bał się wyzwań i kto wypadłby w tej roli wiarygodnie.
Umówiła się z Reggiem na weekend, w zasadzie napisała do niego, zapraszając go do siebie na sobotę. Musiała z nim porozmawiać. Znali się od kilku lat i zawsze mieli dobry kontakt, a więc liczyła na to, że rozmowa z nim jej pomoże. Nie miała pomysłu, jak ją zacząć i jak ją poprowadzić, ale czuła, że jest pod ścianą i musi coś zrobić, bo zwariuje.
Siedzieli na wielkich i wygodnych leżakach przy brzegu basenu, korzystając z ciepłego wiosennego popołudnia. Lemon miała na nosie wielkie designerskie okulary, a w dłoni trzymała wysoką szklankę z truskawkowym szejkiem. Najpierw omówili (obgadali) temat swoich wspólnych znajomych, wspominając jedną z ostatnich imprez i strój jednej z koleżanek. Potem zastanawiali się, czy jedna z par jest nadal razem i czy inna właśnie się zeszła. A wchodząc w temat związków, Lemon uznała, że to odpowiedni moment, by poruszyć swoją sprawę.
– Nie wyszło wam z Laurą? – zagadnęła, taka informacja dotarła do niej kilka dni temu, po tym, jak Reggie pojawił się na jednym spotkaniu sam. – Amy wygadała. – wyjaśniła od razu, żeby nie było, że jest wścibska albo wyssała to sobie z palca. To Amy była paplą, która była o Reggiego zazdrosna, gdy tylko jakaś dziewczyna pojawiała się tuż obok niego, a więc wiedziała, gdy znów był wolny. Zresztą wydawała się całkiem z tego powodu zadowolona, gdy ostatnio z nią o tym rozmawiała. – Szkoda. Wydawała się miła. I była spoza ekipy, co wydawało się miłą odmianą. – dodała, uśmiechając się delikatnie do Osbourne’a. Poniekąd to rozumiała, bo z Babylonem miała podobnie. Nie znał jej znajomych, nie słyszał głupich plotek, miał zupełnie inne spojrzenie na świat.

Reggie Osbourne
Ostatnio zmieniony 2023-05-23, 19:27 przez Lemon Herbert-Manning, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

#5
outfit
Kiedy usłyszał przez telefon od Laury słowa ''musimy porozmawiać'' wiedział już, że to nie będzie owocna rozmowa - po imprezie miał wrażenie, jakby coś się w dziewczynie zmieniło. Jego podejrzenia stały się słuszne, kiedy w końcu oznajmiła mu, że nie chce kłamać, że są w związku. Z początku przyjął tą decyzje do siebie całkiem spokojnie, jak gdyby nigdy nic się nie stało - oczywiście, że po to chciał dać Laurze wolną rękę, aby mogła sprawdzić czy będzie jej taki układ pasował. A mimo to po paru dniach gdy obydwoje przestali już nawet pisać do siebie zrozumiał, że mimo wszystko go tknęło od środka. Ta relacja rzeczywiście była nie ''zdrowa''. Może niepotrzebnie ją też tak naciskał na swoje otoczenie? Chciał by poznała jego znajomych, chociaż możliwe, że to nie przez nich im się to wszystko rozsypało. Nie miał oczywiście żalu do Laury, ale prawda była taka, że powoli zaczynało mu na niej zależeć: tak jakby miała stać się rzeczywiście jego prawdziwą dziewczyną.
Pozwolił sobie ''odchorować'' kosza, którego zaliczył w domu i czas spędził na zastanawianiu się: ''co poszło nie tak'' - oczywiście całą winę zrzucił na siebie, nie zostawiając na sobie suchej nitki chociaż i tak nie miał pewności czy Laura kiedykolwiek będzie miała ochotę jeszcze się z nim zobaczyć.
Weekend to były jedyne dwa dni, w których mógł sobie pozwolić na przerwę od wyczerpujących treningów na pływalni. Chętnie wtedy sięgał po przyjemności, na które zwykle nie miał czasu w napiętym tygodniu, dlatego ucieszyło go zaproszenie Lemon do siebie - dawno się nie widzieli i prawdę mówiąc był trochę na siebie zły, że nie miał czasu wcześniej się z nią widywać: chociaż tyle, że prawie codziennie ze sobą pisali i Lemon była już zaznajomiona z jego 'planem' dotyczącym Laury. Chwilę wcześniej skorzystał z okazji i przepłynął dwie długości basenu: pływanie na otwartej przestrzeni było o wiele lepsze niż na sportowej hali, a tym bardziej, że pogoda dopisywała. Gdy dopłynął w końcu do ''brzegu'' basenu wyszedł z niego podźwigając się na ramionach, nie chciało mu się już dopływać do schodków a po chwili wysuszając się białym ręcznikiem usiadł na drugim leżaku.
-Niestety, nie wyszło - westchnął ciężko, wkładając czarne okulary przeciwsłoneczne na nos po czym sięgając po poduszkę, położył ją sobie wygodniej na głowie i sięgnął jeszcze po miskę popcornu stojącą na stoliczku obok nich.
-Jakoś mnie to nie dziwi, że akurat ona, nigdy nie umie trzymać języka za zębami - burknął, wciskając sobie popcorn do ust, by czymś zająć sobie ręce i głodny żołądek po pływaniu. -Wiesz, nie nastawiałem się jakoś na to, że ten ''plan'' wypali...ale wydawało mi się, że był już ten konkretny moment, do którego doszliśmy z Laurą... - wzruszył bezradnie ramionami i nieco przechylił głowę w stronę przyjaciółki -...ale było 'minęło', muszę w takim razie dalej szukać... - bo nie byłby sobą, gdyby do końca czegoś nie przeprowadził, zdecydowanie tą część charakteru, czyli upartość odziedziczył po swoim ojcu.
-Wiem, że była z poza ekipy i naprawdę wierzyłem, że to wypali, ale chyba... chyba miałem za duże oczekiwania wobec niej... - Lemon była jedyną dziewczyną z którą mógł tak swobodnie rozmawiać o swoich miłosnych podbojach. Z taką Amy nie wchodziło w to grę i doskonale wiedział, że musiał koniecznie unikać takich tematów w jej obecności - Ale chociaż ty powiedz, że u ciebie jest lepiej? - nachylił się nad nią tak by dosięgnąć do jej słomki i skraść jej łyka truskawkowego shejka -Mmmmmhhhmm...jaki pyszny....dawno nie piłem czegoś tak...dobrego - aż był zły na siebie, że na początku jej odmówił go, teraz żałując, że się nie skusił na to truskawkowe uniesienie.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Nie można się było dziwić reakcji Laury. Nie każdy prowadził życie podobnego do tego, które prowadził Reggie albo Lemon, czy cała zgraja ich rozpuszczonych przez rodziców znajomych. Mieli inne priorytety i postrzeganie świata, które najwidoczniej dość mocno zderzyły się z tym, jak postrzegała świat Laura. Może nawet nie świat, a po prostu relacje między ludzkie. Lubiła Reggiego, można to było zauważyć na imprezie, na którą chłopak ją zabrał. Trzymała się go blisko, spoglądała na niego z ciepłym uśmiechem, śmiała się z każdego jego żartu i delikatnie gładziła kciukiem wierzch jego dłoni, gdy trzymali się za ręce.
Lemon obserwowała ich tamtego wieczoru, wiedząc z jaką propozycją wyszedł Osbourne i że był to tak naprawdę dzień próby. Uważnym okiem śledziła ich ruchy i zachowanie dziewczyny. Nie chciała, by plan Reggiego obrócił się przeciwko niemu, a nie znała Laury, więc wolała mieć na nich oko. Szybko jednak dostrzegła, że prawdopodobnie, gdyby nie cała ta niecodzienna sytuacja, naprawdę mogliby mieć się ku sobie.
– Przykro mi. – odparła, posyłając mu blady uśmiech. Naprawdę chciała dla niego jak najlepiej. Nie była wtajemniczona we wszystkie jego problemy, ale z nachalnymi koleżankami, które nie dawały mu spokoju, już tak. Miała nadzieję, że może po prostu znajdzie sobie jakąś dziewczynę, którą polubi, z którą wejdzie w szczerą relację, a która będzie miała na tyle silny charakter, że poradzi sobie ze zgrają zazdrosnych i zawistnych dziewczyn.
– Rozumiem. To był… nietypowy plan i dobrze o tym wiesz. – przyznała szczerze, spoglądając na ciemnowłosego. Całkiem się jej ten plan podobał, ale dlatego, że znała ich środowisko aż za dobrze i chętnie utarłaby nosa kilku osobom. W dodatku brzmiał on jak idealny pomysł na książkę albo filmowy scenariusz i miała nadzieję, że będzie śledzić losy tego wątku, by potem może zainspirować się w swojej twórczości?
– Laura cię lubi. I może dlatego ją to… powstrzymało? – spojrzała na niego pytająco. Przecież sam ostatnio w kilkunastu wiadomościach opisał jej to, co między nimi zaszło, a więc miała nadzieję, że dobrze to wszystko zinterpretowała.
– Nadal chcesz szukać? – uniosła pytająco brew. Nie dziwiła jej jego determinacja, a raczej to, że nie chciał spróbować z Laurą na poważnie, bez udawania, po prostu dając im szansę, by się poznali.
– Wiesz… to był twój plan. Włączyłeś ją w to trochę… niespodziewanie. – przypomniała mu. Nie lubiła kłamstw, jednak teraz miała wrażenie, że wszystko wyszłoby inaczej, gdyby Reggie zabiegał o Laurę, nie wspominając jej o udawaniu związku, a po prostu nieco przyśpieszając z nią sprawy tak, by ten związek powstał sam. Wtedy też przecież wszyscy by się od niego odczepili, prawda? – Ale… może jeszcze to sobie przemyśli? – rzuciła, sięgając po swojego szejka. Laura przecież za kilka dni mogła do niego zadzwonić z informacją, że lubi go na tyle, by jeszcze trochę z nim poudawać.
– Nie jest lepiej, ale nie wiem, czy cię to pocieszy. – odparła, kręcąc powoli głową. Westchnęła i sięgnęła po ciastko. – Jakimś cudem ten dupek Babylon trafił do mojej szkoły… – zaczęła, marszcząc przy tym czoło. Reggie nie wiedział wszystkiego na temat relacji Lemon z Babylonem, ale niestety czuła, że kilka informacji powinna zachować dla siebie. Wiedział jednak, że Cel Tradat od kilku miesięcy zawracał jej głowę, a Lemon niezbyt rozsądnie mu na to pozwalała. – Pamiętasz, jak ostatnio ci opowiadałam, że został u mnie na kilka dni, a potem zniknął? – miała nadzieję, że pamiętał. – On uważa, że zniknięcie bez słowa to nic. Dupek. – wyjaśniła, zostawiając dla siebie informację o tym, że wyniósł z jej domu kilka cennych rzeczy.
– Geez, Reggie! – uniosła głos, przy okazji odrywając plecy od leżaka. Spojrzała na chłopaka z szerokim uśmiechem. – Ja będę udawać twoją dziewczynę. Muszę zrobić coś, żeby nie pozwolić Babylonowi znów wejść w brudnych buciorach do mojego życia. – podzieliła się z nim swoim pomysłem, po czym spojrzała na niego wyczekująco, zastanawiając się, czy on również uzna to za doskonały pomysł.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Jeszcze nigdy wcześniej aż tak nie zaangażował się w żaden swój poprzedni związek jak miało to miejsce z właśnie nią - od ostatniego minęło całkiem sporo czasu: głównie ze względu na to, że szanował swoją byłą, z którą zapowiadało się już całkiem poważnie - był nawet bliski przedstawienia jej swojej rodzinie. Jeszcze nigdy aż tak nie zraził się do bycia w związkach jak właśnie po tym ostatnim rozstaniu, które mocno jego serce rozerwało. Trudno było mu zrozumieć jej decyzje i trudno było mu się pogodzić z jej odejściem, wiedząc, że ona sama wciąż go kochała. Z biegiem czasu nadal nie rozumiał tamtej decyzji, ale było mu łatwiej żyć, po prostu nie wspominając o tym ani razu: tak, jakby nigdy to się nie wydarzyło. Liczył też, że już nigdy nie ujrzy jej twarzy, a było to możliwe gdyż dowiedział się od kumpla, że wyjechała z Seattle. Dlatego dość długo nie bawił się w żadne związki, mimo, że cały czas był otaczany przez wianuszek dziewczyn - dziewczyn, na które nie zwracał szczególnej uwagi: choć próbował się wyszumić na wszelkie możliwe sposoby, odkrywając swoje potrzeby łóżkowe, to nawet do chłopców jak niektórzy zaczynali sądzić też go nie ciągnęło. To przy Laurze dopiero poczuł to niewytłumaczalne 'coś', które zaczynało sprawiać, że zaczynało mu na niej co raz bardziej zależeć - i zaczynał właśnie żałować, że nie zdążyło sie nawet rozkręcić - a może i lepiej? Nie zrazi się aż tak mocno jak poprzednim razem. Przychodząc na imprezę z Laurą chodziło mu właśnie o to aby być obserwowanym: aby patrzyli na to jak potrafią być zakochani bez najmniejszego wysiłku - ich gesty, spojrzenia miały mydlić oczy innych, a jednocześnie zapewniali sobie swego rodzaju wolność. Tak przynajmniej miało to wyglądać w jego wyobrażeniach, ale najwidoczniej nie z Laurą - musiał wziąć się w garść.
- Miałem klapki na oczach, Lemon. Byłem ukierunkowany wyłącznie na ten głupi układ, który chyba był rzeczywiście nie potrzebny... - westchnął ciężko, mieszając ślimaczym ruchem ręką w popcornie. Dopiero teraz zaczynał rozumieć, że ten układ tak naprawdę wszystko komplikował -...chciałbym spróbować, ale myślisz, że Laura jeszcze dałaby mi jakąkolwiek szansę? Wątpie...jasno mi powiedziała, żebyśmy zostali przy...znajomości - odparł, przekrzywiając głowę w bok, aby przyjaciółka nie widziała jego skwaszonej miny. Odczekał chwilę, próbując uspokoić kujący go oddech w klatce piersiowej. Może nawet lepiej, że nie zdążyli się ze sobą przespać, chyba byłoby jeszcze gorzej to wszystko znieść - Będę musiał, te mendy nie dadzą mi spokoju - burknął niepocieszony samym faktem, że znów będzie musiał zaczynać wszystko od nowa. I jeszcze czekało go tłumaczenie, dlaczego przestano go widywać z Laurą aż tak często jak było do tej pory. Najchętniej nic by nie mówił, ale ludzie bywali wścibscy - Oh, Lemon....jeśli chodzicie razem do tego samego budynku, gwarantuje ci, że nie unikniecie kontaktu. Musisz to jakoś załatwić - zrobił zmartwioną minę, że przyjaciółka również miała relację, z którą zmagała się od jakiegoś czasu. Obydwoje mieli pecha, że nie mogli znaleźć sobie kogoś przy kim czuli by się po prostu szczęśliwie. Jego telefon zabrzęczał charakterystycznie, że przyszła mu wiadomość. Chwycił go na chwilę a gdy odczytał, skrzywił się z wyraźnym obdrzydeniem -Mój trener to największy debil na jakiego mogłem trafić - jęknął, po czym podsunął telefon dziewczynie i pokazał 'jaką' wiadomość mu przesłał wspomniany mężczyzna: a było to zdjęcie jego nóg w samych bokserkach z tekstem: przyjedź do mnie. Spojrzał na Lemon po czym rozbawiony wybuchnął smiechem - Czemu nawet on na mnie leci? - pokręcił głową, bo akurat przyjaciółka jako jedyna znała prawdę co łączyło go z trenerem. Co prawda oprócz kłótni i pewnej agresywnej gry ze strony trenera to absolutnie nic go z nim nie łączyło. - Jak chcesz, mogę mu grzecznie powiedzieć, że tak się nie traktuje panienki Herbert-Manning, w ogóle co on sobie wyobraża? - chociaż najbardziej chciał jej uzmysłowić, żeby się trzymała od Babylona z daleka to w końcu się powstrzymał. Przekręcił zaskoczony głowę kiedy w końcu dotarły ostatnie słowa Lemon, przez moment myslał, że się przesłyszał.
-Ja dobrze, usłyszałem? - przeczesał sobie ręką jeszcze mokre od basenu włosy, szybko myśląc czy ma się zgodzić na propozycje przyjaciółki. Z drugiej strony jeśli miałby teraz spędzić tygodnie na szukanie w ciemno jakiejś nieznajomej, nie mając pewności czy chciałaby taki rodzaj związku, naprawdę wydawało się być męczące. Jakoś nie mógł zrozumieć, dlaczego nigdy nie zaproponował tego chociażby Amy, ale chyba robił to ze swojej czystej, wrodzonej złośliwości: pomimo, że ją lubił, była w ich paczce to akurat jej nigdy nie brał pod uwagę na 'coś' więcej niż tylko przyjaźń i nie potrafił wytłumaczyć dlaczego.
-Lemon, wiesz, że jesteś dla mnie ważna, prawda? Nie chciałbym, żeby ten 'układ' na nas potem jakoś źle wpłynął....ale obiecasz mi, że po wszystkim, będziemy dalej przyjaciółmi? - musiał mieć tą gwarancje: nie wyobrażał sobie, że mógłby stracić przyjaciółkę z takiego powodu. -Właściwie....to nie takie głupie...już nie jeden raz słyszałem, dlaczego się z tobą nie umawiam....może to łykną? - spojrzał również pytająco na przyjaciółkę, zmieniając pozycję tak, że siedział teraz przodem do niej z nogami skrzyżowanymi na kokardkę.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Laura takiego zaangażowania pragnęła gdzieś w głębi serca, jednak musiała wiedzieć, że to zaangażowanie istniało. Przedstawienie jej pomysłu na udawanie zaangażowania nie do końca spełniało jej oczekiwania. Nawet jeśli chciała pomóc Reggiemu, za wszelką cenę musiała chronić samą siebie, doświadczoną złamanym sercem i innymi życiowymi trudnościami.
Lemon podchodziła do takich spraw inaczej. Choć jej romantyczna dusza marzyła o zakochaniu od pierwszego wejrzenia, wielkiej miłości przezwyciężającej wszelkie problemy, dużym zaufaniu do drugiej osoby, tak mieszało się to z potrzebą bycia wolną, chęcią próbowania nowych rzeczy i po prostu bycie wolnym, lekko impulsywny duchem. W dodatku w Lemon drzemała niepochamowana potrzeba ciągłego poszukiwania inspiracji dla swojej twórczości. Nie potrafiła odmawiać, gdy wiedziała, że wydarzyć się może coś, co będzie napędzać jej kreatywność. Przez Babylona zapisała już dziesiątki stron.
– Och, Reggie. Zawsze tak jest. Wszyscy jesteśmy egoistami. – przyznała szczerze i miała nadzieję, że zabrzmi to chociaż odrobinę pocieszająco. Była to jednak prawda i dobrze było być jej świadomym. – A planujesz utrzymywać z nią… tę znajomość? Czy się wycofasz i będziesz jej unikał? – zapytała, chcąc mu jednak coś zasugerować. Czasami w emocjach mówiło się różne rzeczy, reagowało zbyt pochopnie. Może miał szansę na coś poważnego z Laurą, gdyby tylko dał im czas, postarał się, by dostrzegła jego szczere intencje. A jeśli czuł się dobrze w jej towarzystwie, to mogli zacząć po prostu od przyjaźni.
– Szkoda, że to nie jest takie łatwe… w sensie, po prostu odciąć się od tych ludzi, których nie chcemy w swoim życiu. – westchnęła, na chwilę zagłębiając się w tej myśli. Nie chciała, żeby Reggie się tak czuł i musiał kreować swoje życie. Czasami miała wrażenie, że sama miała to wszystko gdzieś, jednak nie raz łapała się na tym, jak bardzo chciała, by wszystko było idealnie, by ludzie postrzegali ją w dany sposób, że mówiła rzeczy, których mówić nie chciała, byleby tylko wykreować pożądany obraz samej siebie.
– No ale co mam zrobić? Przecież nie wyrzucę go ze szkoły… – westchnęła głośno i odchyliła głowę, zerkając na chwilę na niebo. Sprawienie, by wyrzucili Cel Tradata ze szkoły, było jakimś pomysłem, ale Lemon wcale nie chciała się na nim aż tak mścić.
– Twój trener nadal wysyła ci takie rzeczy? – spojrzała na niego pytająco, zaskoczona tym, co właśnie zobaczyła. Reggie wspominał jej o podobnej wiadomości i wtedy też nie była tym zachwycona. To było niepokojące i myślała, że chłopak już dawno załatwił sprawę. – Czy to jest… Reggie, czy to jest w ogóle legalne? Czy on nie straciłby pracy, gdyby coś takiego wyciekło? Czy… ty mu na to odpisujesz? – zasypała go pytaniami, bo chciała wiedzieć. Trener nie był przecież jego rówieśnikiem, który mógłby faktycznie go podrywać. W szkole przecież karali za romanse z nauczycielami.
– Nie wiem… może ten… vibe niedostępnego przystojniaka? – uniosła brew, uśmiechając się do niego szeroko. Reggie był przystojny i chyba każdy to dostrzegał, był też dobrze zbudowany, inteligentny i zabawny. Ale Lemon nigdy nie patrzyła na niego w ten sposób. Zawsze był kumplem, przyjacielem, kimś z kim mogła o wszystkim pogadać, a nie obiektem jej westchnień.
– Dostałbyś od niego w twarz. Jest bardzo… porywczy. – zmarszczyła czoło, bo nie chciała Reggiego wpuszczać w jakieś bagno. I nie żeby nie wierzyła w siłę Reggiego, po prostu widziała już nie raz, jak Babylon potrafił nagle zareagować w nieoczekiwany sposób. – No, chyba że chcesz, żeby laski przestały lecieć na tę twarz. – dodała, muskając palcami jego policzek.
Pokiwała głową w odpowiedzi na jego pytanie. Upewniał się i nie można się było mu dziwić. Lemon nie przemyślała swojej propozycji, jednak w tym momencie wydawała się jej ona dość rozsądna. – Reggie, też jesteś dla mnie ważny. I dlatego chce ci pomóc. A jeśli to pomoże i mi, to nie widzę przeciwskazań. Nadal będziemy przyjaciółmi. Nie po wszystkim, a w trakcie. – odparła, unosząc się na leżaku, by odwrócić się w jego stronę. Postawiła stopy na ziemi i uśmiechnęła się. – Jeśli będziemy ze sobą szczerzy, to się może udać, prawda? No i… cóż, przed innymi będziemy kłamać. – stwierdziła, wzruszając lekko ramionami, jakby to wcale nie było wyzwanie. Spędzali razem sporo czasu, znali się i rozumieli, tak na dobrą sprawę faktycznie mogliby być parą, gdyby była między nimi chemia, której się jednak szukało w relacjach z innymi ludźmi.
– Nie musisz im się tłumaczyć ze wszystkiego, Reggie… nie wiem, powiemy, że było ci smutno po Laurze i okazałam się dobrym pocieszeniem? – zasugerowała, bo w tym momencie nic innego nie wpadło jej do głowy.


Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Słysząc komplement dziewczyny niemal się zaksztusił - naprawdę był tak odbierany przez resztę? On tego zwyczajnie nie czuł: nie zależało mu na odgrywaniu tajemniczego gostka rodem z romantycznych seriali. Nie takiego chciał, żeby go w ten sposób postrzegali. Lemon trochę mu jednak otworzyła oczy, że być może nieświadomie stwarzał taki obraz siebie kiedy w końcu zaczęły być męczące westchnienia na każdym kroku. Nie czuł się pępkiem świata, pragnął zwyczajnie zająć się swoimi sprawami, o których nich nie musiał wiedzieć: będąc na świeczniku dość bogatej rodziny było oczywiście to znacznie bardziej utrudnione i do tej pory większość spraw uchodziło mu na sucho. A być może Laura w ten sposób go odbierała - spędzając z nią czas, pomimo układu, naprawdę starał się pokazywać taki jaki jest na co dzień. Chyba w tak krótkim okresie czasu nie udało mu się mimo wszystko jej do siebie przekonać. Znów czuł, że kolejny raz nie jest dobrym materiałem do związków. i powoli kolejny raz zaczynał się zniechęcać czy ma podjąć jakąkolwiek kolejną próbę.
-Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ciężko pracujesz nad tym, żeby taki nie być a i tak....nie zmieniamy się ani trochę.. - westchnął ciężko, nie potrafiąc ukryć nutki rozczarowania w swoim głosie. Przez chwilę nie potrafił odpowiedzieć dziewczynie na kolejne pytanie, wpatrując się w nieruchomą już taflę wody w basenie. Czy chciałby wrócić do Laury? Z jednej strony chciałby spróbować nowa i zobaczyć czy by im wyszło - ale nie wiedział czy Laura w ogóle zechciałaby dać im drugą szansę. -Wszystko zależy od niej, Lemon...jeśli ona tylko będzie chciała.. sam nie wiem...powoli...zaczynałem się w niej...zakochiwać.... - ostatnie słowo wręcz z trudem przeszło mu przez gardło, ale z kim tak szczerze mógł pogadać jak nie z własną przyjaciółką, z którą dzielili we dwoje wszystkie swoje tajemnice? Nawet najbliższy kumpel nie wiedział tyle co Herbert, po prostu to był jeszcze inny rodzaj przyjaźni z dziewczyną, którą do tej pory traktował niemalże jak siostrę. -Wiesz, że są różne sposoby...ale rozumiem, że też nie chcesz mu doszczętnie niszczyć życia... - oczywiście nie podobało mu się, że Lemon nie wychodziło w związku. Chciał dla niej jak najlepiej, żeby znalazła kogoś przy kim będzie czuła się dobrze i bezpiecznie. Obydwoje byli zagubieni w labiryncie nieudanych randek, które prowadziły donikąd.
-Niestety...nie odpuszcza... - westchnął ciężko nie kryjąc swojego zażenowania malującego się na twarzy. Kiedy dostawał takie wiadomości dosłownie wył w pokoju nie wiedząc co ma z tym zrobić. Chciał iść do ojca i mu to pokazać ale jak myślał jaka jatka z tego się zrobi to najpierw stwierdził, że przeczeka. Zrobi się na tyle niedostępny dla mężczyzny na ile potrafił - nie zbliżał się do niego, choć dostrzegał najczęściej na pływalni jego gwałtowne ruchy. Trener wybierał takie godziny, żeby być z nim sam na sam. -Coś ty, oczywiście mu nie odpisuje. Namawia mnie, żebym mu podobne wysyłał...i jest co raz bardziej natarczywy, ale.. staram się go ignorować jak mogę. Mam nadzieję, że w końcu mu się znudzi...ale jeśli przekroczy granicę pójdę do ojca, obiecuję... - zerknął na Lemon, mając nadzieję, że przekonał dziewczynę do swojego zdania. Nie było oczywiście to łatwe znosić za każdym razem sprośne podteksty i te wszystkie próby zbliżania. -Na pewno to nie jest legalne...ale...nie chcę by to wyszło na światło dzienne. Jest to zbyt delikatna sprawa, która może również mi zaszkodzić...ale...Lemon, on się staje co raz bardziej....obleśny... - skrzywił się, będąc jednak zły na siebie, że wciągnął przyjaciółkę w tę sprawę. Lepiej było jak nikt nie wiedział, chociaż ona doskonale odczytywała jego nastroje - pewnego razu po prostu go zmusiła do powiedzenia prawdy. -A ciebie do takich najbardziej ciągnie? - lekko przekrzywił głowę, posyłając jej łobuzerski uśmiech. Gdyby Babylon nie był takim cwelem wobec niej po cichu nawet by im kibicował, ale na tę chwilę nie mógł. -Wiesz jak bardzo mi na tym zależy - mruknął patrząc na nią kątem oka. Również dżwignął się by usiąść na przeciwko niej i pochwycił jej dłonie, słuchając jej uważnie. -O tym właśnie myślałem, Lemon. Z Laurą było inaczej, bo nie znaliśmy się aż tak dobrze, a my...wiemy o sobie wszystko. Znamy się jak łyse konie, potrafimy nawet porozumiewać się bez słów...i nie chciałbym tego zmieniać bo to również dla mnie jest ważne. Ale...będziemy potrafili patrzeć na siebie w ''ten'' sposób? - zmarszczył brwi bo co innego było bycie przyjaciółmi a teraz mieliby przejść do kolejnych etapów z dodatkami, które chciał mieć z Laurą, a będzie miał z Lemon. -Myślę, że ludzie mogą to łyknąć... - pochwycił dłoń, która błądziła po jego policzku i musnął ją po dżentelmeńsku w w zgięte palce. - Mam nadzieję, że nie będziemy tego żałować.... - powiedział ciszej mimo wszystko nie mogąc się odpędzić od mieszanych myśli. -...ale spróbujmy w takim razie...chcesz iść na żywioł i pozwolić nam na spontaniczność czy...ustalimy sobie jakieś granice? Szczerze? Było tak z Laurą, ale coś mi kiepsko szło z tymi zasadami... - przyznał w końcu, posyłając przyjaciółce spłoszony uśmiech.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

– Cholera, Reggie… – westchnęła i zmarszczyła czoło. Nie spodziewała się chyba takiego wyznania. Naprawdę pragnęła, by był szczęśliwy i było jej przykro, że Laura nie mogła mu tego szczęścia dać. Rozumiała jednak doskonale jego uczucia i poniekąd obawy Laury. Ona sama ulokowała swoje uczucia w złej osobie i przez o cierpiała. Nie chciała się tak czuć.
– Musisz jej dać czas, po prostu. I sobie również. – stwierdziła, chociaż ekspertem w tej dziedzinie nie była. Niemniej jednak czas naprawdę leczył rany, a przestrzeń dawała do myślenia. Istniała szansa, że oboje sobie wszystko przemyślą i ponownie skonfrontują swoje oczekiwania.
– Jakie sposoby? Mam wrażenie… że on i tak już wiele wycierpiał. Udaje takiego twardego, ale to tylko maska. Spędziłam z nim trochę czasu i naprawdę potrafił być czuły i troskliwy. Szkoda tylko, że uważa, że bycie dupkiem jest jedynym dobrym rozwiązaniem. – przyznała szczerze, wzruszając lekko ramionami. Babylon miewał momenty, a wtedy Lemon dosłownie miękły kolana i rozpływała się przy każdym jego słowie i geście. Potrafił mówić miłe rzeczy, obejmować silnym ramieniem tak, że czuła się bezpiecznie, a także po prostu stanąć w jej obronie. Tak jak zrobił to w klubie, ratując ją przed napalonym zboczeńcem. Te gesty mówiły o nim wiele i żałowała, że innymi psuł całe to pozytywne wrażenie.
– Kurwa, Reggie… wybacz, ale to jest jakiś pierdolony zboczeniec. Przecież tego nie można tak zostawić! – oburzyła się. Nie można było tego tolerować. Nie znała jednak całej prawdy o relacji Reggiego z trenerem ani szczegółów ich spotkań. Jednak, skoro opowiadał jej o tym, jak o prawdziwym i męczącym go problemie, to uznawała to za jedyny możliwy scenariusz, który jej zdaniem nie powinien w ogóle mieć miejsca.
– Dlaczego miałoby ci zaszkodzić, w jaki sposób? Przecież to on powinien zostać zwolniony. – spojrzała na niego pytająco. Wydawało się jej to oczywistym rozwiązaniem, jednak to mogło być jedynie myślenie uprzywilejowanej nastolatki, której wpływowi i trochę zbyt troskliwi rodzice byli w stanie dużo zdziałać. Mogła tylko gdybać i w tej chwili być pewna swoich słów, jednak nie mogła wiedzieć, jakby zareagowała, będąc na miejscu Reggiego.
– Jejku, chcesz mi powiedzieć, że naprawdę ciągnie mnie do takich narwanych dupków? – westchnęła, spoglądając na przyjaciela. Czy on zdążył zauważyć coś, czego jej się nie udało? Nie była w stanie zauważyć w tym jakiegoś wzorca. Miała wrażenie, że każdy z chłopaków, z którymi się wcześniej spotykała, był inny. Jednak o żadnym nie mówiła tak dużo i nie pozwalała mu na tak wiele.
– Może dlatego będzie to łatwiejsze? Znany swoje zwyczaje i przyzwyczajenia, jesteśmy w stanie spędzać razem dużo czasu, nie wstydzimy się siebie. To nie będzie poznawanie się od nowa na oczach innych i próba docierania się. – stwierdziła, bo miała nadzieję, że to wszystko okaże się w jakiś sposób pomocne. – Po prostu… będziemy jeszcze bliżej. – zauważyła, bo w tym udawaniu na pewno pojawi się również bliskość fizyczna, która do tej pory była przecież mocno ograniczona i dość jednoznaczna, w taki prosty i szczery sposób. Żadne nie przekraczało granic, które wydawały im się po prostu naturalne. – A może sposób, w jaki patrzymy na siebie teraz, wystarczy? – zapytała szczerze. Przecież i tak patrzyli na siebie z jakimś uczuciem, czuli się przy sobie dobrze, a więc nigdy nie było to nic negatywnego. Może nad błyskiem w oku i spojrzeniami pełnymi pożądania będą musieli popracować, ale Lemon wydawało się, że podstawę mieli całkiem niezłą.
– Jeśli coś nam nie będzie odpowiadać, to po prostu to zakończymy, Reggie. Zgadasz się? – zapewniła go, bo nie chciała, żeby czuli się z tymi decyzjami źle. Sama była niezła w udawaniu, ale nie chciała kłaść na szali ich przyjaźni. Chciała mu pomóc.
– Z Laurą szło ci kiepsko z granicami, bo chciałeś się do niej dobrać. – zażartowała, posyłając mu znaczący uśmiech. Widziała, jak patrzył na Laurę, wiedziała, że mu się podobała. – Wierzę, że mnie znasz i będziesz wiedział, co jest dla mnie komfortowe, a co nie. No i… chyba po prostu niektórych rzeczy nie chcielibyśmy ze sobą robić, prawda? – wzruszyła lekko ramionami, bo jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić, że nagle mieliby się zacząć publicznie obściskiwać i obmacywać. Były takie rzeczy, które nawet nie przychodziły na myśl, gdy z kimś się przyjaźniło, a Lemon wydawało się, że oboje myśleli o sobie w podobny sposób. W dodatku to całe udawanie wcale nie musiało być pokazywaniem ich gronu znajomych całej tej relacji, wraz ze wpychaniem sobie do gardła języków.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Miał wrażenie, że rozdział z Laurą nie był do końca zamknięty - poniekąd nawet na to liczył, by dziewczyna dała mu jeszcze jedną szansę. Teraz nawet wiedziałby jak miałby się do tego wszystkiego zabrać, chociaż nie jest powiedziane z góry, że nie popełni podobnych błędów. Może będzie je popełniał, ale jeśli tylko zauważy cień szansy nie zawaha się by z niej nie skorzystać. Chyba nie do końca pogodził się, że Laura po prostu dała mu kosza - chciał sobie udowodnić, że nie jest jeszcze skończonym kretynem za jakiego pewnie go uważała. Spojrzał na Lemon spod okularów przeciwsłonecznych.
-Z żadną inną dziewczyną nie mógłbym rozmawiać o swoich podbojach miłosnych jak tylko z tobą...i wiesz co...jest to dla mnie...naprawdę ważne - uśmiechnął się lekko pod nosem, dopiero teraz zdając sobie sprawę jak potrzebna była mu taka relacja właśnie z nią. Wszystkie inne koleżanki, które go otaczały raczej zwyczajnie by się obraziły, jesli w ten sposób próbowałby z nimi rozmawiać. Ale z Lemon było inaczej; od dawien się dzielili swoimi sekretami - nawet nie pamiętał kiedy to się zaczęło, ale jakoś między nimi to działało. Znali się, potrafili odczytać swoje emocje bez mówienia o nich głośno. To była jedna z tych relacji na której Osborurnowi naprawdę zależało: dla Lemon zawsze starał się być tym dobrym przyjacielem przy którym mogła wylać wszystkie łzy i złe emocje. To działało we dwie strony, dlatego też nie ukrywał przed swoich problemów; było mu z wtedy łatwiej, znaleźć jakiś inny punkt zaczepienia, ale też jedna ważna myśl: nie borykał się z nimi kompletnie sam. A naprawdę zależało mu na tym by o trenerze wiedziało jak najmniej osób.
-Już raz udało mu się mnie...ugh....pocałować - skrzywił się na samo przypomnienie tamtego zdarzenia, o którym naprawdę nikomu nie powiedział. Lemon była pierwsza, która dowiadywała się takich szczegółów. -...ale to był jedyny raz, przysięgam....i go od razu odepchnąłem - dodał jeszcze szybko widząc jak wielkie oczy zrobiła na to co powiedział przed chwilą. Musiał jak najszybciej pozbyć się niewygodnego trenera i coś czuł, że bez interwencji ojca po prostu się nie obędzie -Po prostu staram się przewidzieć co się może stać i raczej są to same najgorsze rzeczy... - westchnął, wyginając nerwowo swoje palce, bo naprawdę nie chciałby, żeby ta sytuacja wymknęła się jakoś spod kontroli. To, że raz mu się udało dostać to czego chciał nie oznacza, że za chwile wyląduje z nim w łóżku - chyba, że będzie kombinował na niego zasadzkę, ale wolał nie myśleć o tym nawet.
-...chyba nigdy wcześniej ci nie zależało na nikim tak jak właśnie na nim, Lemon... - czy właśnie dołował swoją przyjaciółkę jeszcze bardziej? Możliwe, ale trochę chciał pokazać swój punkt widzenia, jak on rozumiał to co się działo między nią a Babylonem. Chciał podpowiedzieć jej, że po prostu, zwyczajnie w świecie była w nim zakochana: nie bez powodu wkurzały ją dziewczyny kręcące się przy nim. Musiało być coś na rzeczy, skoro cały czas reagowała na niego tak gwałtownie i nie była obojętna tak jakby chciała. -...dobrze, spróbujmy...sam jestem ciekaw jak nam to się rozwinie. Z Laurą za mocno o tym myśleliśmy, a my możemy zrobić to po swojemu...tak myślę, że nawet niczego nie musimy udawać, tak by jeszcze było trudniej odgadnąć co tak naprawdę nas łączy, co ty na to?... - oczywiście będą musieli popracować nad paroma istotnymi szczegółami Chwycił dłonie dziewczyny i przyciągnął je do siebie -Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedziesz - mruknął cicho, gładząc delikatnie jej jasną skórę, ale po prostu chciał by wiedziała, że on również będzie się angażował w tą relacje, wszak zależało mu na tym i sam wciągał Lemon w swoje pomysły. -Masz rację....raz byłem aż za bezpośredni - burknął, nieco się rumieniąc na wspomnienie swojego tekstu o tym, że by ją przeleciał na stole. Sam nie wiedział jakim cudem, ale Laura wyzwalała w nim to co na co dzień było przez niego uśpione i kontrolowane: te swoje super moce podrywania dziewczyn jedynie wykorzystywał na imprezach. -Na dobry początek....przyda nam się jakaś wspólna fotka, co ty na to? - główka zaczynała pracować, a wrzucenie posta na instagram na pewno wywoła lawinę plotek, a oni spokojnie będą mogli oglądać reakcję znajomych i tym samym na bieżąco ustalać fakty. Niespodziewanie zbliżył się do Herbert tak, że objął ją ramieniem i rękę z telefonem wystawił do góry, a aparat uchwycił to jak wyluzowani siedzieli razem przy sobie na basenie.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

– Och! – rozczuliło ją jego wyznanie. Doceniała szczerość i otwartość Reggiego, cieszyła się, że był w stanie powiedzieć jej coś takiego. – Możesz mi mówić o wszystkim, dobrze wiesz, że lubię słuchać. Średnio mi tylko wychodzi niewtrącanie się… ale to najwyżej nie słuchaj, co mówię. – zaśmiała się, bo prawdą było, że miała wiele do powiedzenia na różne tematy i czasami nie potrafiła trzymać języka za zębami. Nawet teraz, gdy opowiadał jej o Laurze, a jednocześnie dogadywał z nią szczegóły ich udawanego związku, miała ochotę nim potrząsnąć i natychmiast napisać do Laury, skoro tyle o niej myślał i mówił. – Poza tym… nie jestem taka jak inne. Jestem wyjątkowa. – zażartowała, używając tego wyświechtanego frazesu, który według niektórych facetów był świetnym tekstem na podryw. Czy Lemon czuła się wyjątkowa? W pewnych kwestiach z pewnością, jednak nadal była dość normalną nastolatką. Oboje byli nastolatkami i potrzebowali swojego wsparcia w świecie, którego dorośli do końca nie rozumieli, w sytuacjach, które wpływały na osoby w ich wieku, w relacjach, które dopiero się kształtowały i dzięki którym nabierali życiowego doświadczenia. Miło było mieć świadomość, że jest się dla kogoś wsparciem. Czasami z drugą osobą było łatwiej porozmawiać i się przed nią otworzyć, bo ta druga osoba przechodziła przez coś podobnego i nie miała oczekiwań, ani jakiegoś własnego wyobrażenia, jak mieli członkowie rodziny.
– CO?! – momentalnie odwróciła głowę w jego stronę, posyłając mu pełne zdziwienia spojrzenie. Geez, Reggie… – wymamrotała, kręcąc przy tym głową i ciężko wzdychając. Zastanawiała się, czy istnieje jakieś rozwiązanie tej sytuacji. Tak naprawdę w świetle prawa Reginald mógł całować się z trenerem, bo miał dziewiętnaście lat. Natomiast według zasad panujących na uczelni, to nie mogło mieć miejsca i groziło wydaleniem. Chociaż akurat Lemon tych szczegółów nie musiała jakoś dobrze znać, tak podobne zasady obowiązywały przecież w jej szkole. Inną sprawą było, że to trener pocałował Osbourne’a i to wbrew jego woli. – Czy… nie zrozum mnie źle, Reggie… ale czy w jakiś sposób mogłeś mu pokazać, nawet niekoniecznie świadomie, że jesteś nim zainteresowany? – zapytała szczerze, bo i szczerej odpowiedzi oczekiwała. – Nie ma innych trenerów? Czy akurat on musi trenować ciebie? – dopytała. Mogła sobie jedynie wyobrazić, jak niekomfortowo przyjaciel musiał się czuć z tym wszystkim.
– Nie jest to pocieszające… – westchnęła i skrzywiła się nieco. Nie mogła nic poradzić na to, co czuła do Babylona. Z drugiej strony nie mogła pozwolić sobie na to, by mieć w swoim życiu kogoś, kto kłamał i oszukiwał. Dostrzegała to, że jej uczucia były silniejsze od tych Cel Tradata, który najwidoczniej chciał ją tylko wykorzystać.
– Dobrze. – skinęła głową, zgadzając się na propozycję chłopaka. – Czyli mam nie krzyczeć na imprezach, że cię zaklepałam? – zażartowała. Oboje tego potrzebowali. Reggie, by ogarnąć swoje sprawy, a Lemon, by zapomnieć o Babylonie. – Myślę, że szczera rozmowa tutaj pomoże. Laura… może po prostu chciała czegoś więcej i nie chciała się tym przejechać. – wzruszyła ramionami, bo przecież jej nie znała, więc mogła tylko gdybać. Oh god, co jej powiedziałeś? – zaśmiała się, bo była przekonana, że było to związane z tym, co sama powiedziała przed chwilą, czy o tym, że na nią leciał. – Dobrze. Ale chwila! – zgodziła się, bo przecież zdjęcia z przyjacielem sobie nie odmówi! Musiała jednak poprawić włosy. Zbliżyła się do niego ponownie i ułożyła dłoń na jego ramieniu, żeby podkreślić, że są ze sobą blisko. A do drugiego zdjęcia przyłożyła usta do jego policzka.
– Może chcesz krem z filtrem, co? Bo chyba ci się cały zmył. – zerknęła na niego z troską.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

-Nie zawsze można wszystko mieć, prawda dzieciaku ty mój? - wzruszył jedynie ramionami aby po chwili pogładzić dziewczynę po policzku. Przez to, że była od niego o te dwa lata młodsza po prostu nie mógł inaczej jej traktować - a przede wszystkim chciał ochraniać ją przed tym wstrętnym światem, w którym obydwoje byli na dobrą sprawę zatonięci po uszy przez ich bogatych rodziców. I choć była młodsza to przy niej potrafił się otworzyć, nie tak jak przy koleżankach ze swojej ekipy. Tamta relacja była zupełnie inna niż ta, którą miał z Lemon i chciał to podkreślić tymi słowami. Nie o wszystkim się zwierzał dziewczynom, praktycznie nic nie mogły z niego wycisnąć a Lemon nawet nie musiała się starać a on sam z siebie wylewał swoje żale w jej ramię. - A myślisz, że mi lepiej to idzie? Nie koniecznie - wystawił język ku niej na zaczepkę a potem roześmiał się na jej następne słowa o wyjątkowości -A ta wyjątkowa piękność jest moją najlepszą przyjaciółką - powiedział przesadnie słodkim jak na siebie głosem, ale tym razem trochę już zaczynał się przy niej nieco wygłupiać. To Lemon znała go najlepiej: takiego jakim potrafił być Reggim wyłącznie dla swoich najbliższych. Potrzebował takich chwil przy ilości stresu jaki miał na co dzień.
-Wiem...wiem! Wiem jak to wygląda....ale naprawdę...wydaje mi się, że nie wysyłałem mu żadnych sygnałów...tym bardziej, że non stop ostatnio się kłócimy, nie miałem ochoty na jakikolwiek bliższy z nim kontakt...wcześniej ani teraz - mruknął speszony, bo ilekroć próbował zapomnieć o tym zdarzeniu tak nie mógł całkowicie zaprzeczyć, że tamten pocałunek trenera nie był pociągający. Potrafił grać i był tego świadom - przez chwilę może mu się oparł, ale to była ta chwila zaskoczenia, zanim dotarło do niego co się właściwie dzieje -Pogadam z nim na spokojnie, może uda się złagodzić nasz spór - dodał po chwili, chociaż nie był do końca przekonany, czy jakakolwiek rozmowa zmieni nastawienie trenera do niego samego. -Przecież wiesz, że wolę dziewczyny, nie? Co prawda eksperymentowałem...ale z chłopakami w moim wieku a nie ze starymi dupami - naprawdę nie kręcili go faceci w wieku jego trenera. Chciał jednak by Lemon wiedziała, że naprawdę nie zalecał się do mężczyzny i go nie podburzał specjalnie.
-Czy ja wiem? Może ogłosimy to ekipie na następnym spotkaniu? - prawdę mówiąc jego przyjaciele powinni się w pierwszej kolejności dowiedzieć właśnie od nich samych. Później przyjdzie czas na resztę, ale Yolo House powinno się pierwsze oswoić z tym, że są (udawaną) parą.
-Ej, dzieciaku, jeszcze ci się ułoży z Babylonem...jesteście młodzi, macie przed sobą pół życia i jeszcze nie jeden raz się ze sobą poszarpie a potem....kto wie - mrugnął do niej okiem, mając na myśli sprawy łóżkowe, chciał się pohamować ale musiał powiedzieć Lemon prawdę bez żadnego ściemniania -Wiem, przesadziłem, ale...powiedziałem jej, że przeleciałbym ją w tym momencie na stole - speszył się nieco, ale dopiero teraz zrozumiał co musiała czuć Laura w tamtej chwili. Co prawda on miał wrażenie, że ona właśnie w ten sposób na niego działała - im ona bardziej stawała się niedostępna tym on próbował wszelkich swoich sił by zdobyć swój zakazany owoc - E tam ty to nic nie musisz robić bo w każdym momencie lśnisz - wystawił język do zdjęcia kiedy w pierwszej kolejności objęła go ale drugiej fazy mimo wszystko się nie spodziewał kiedy poczuł usta na swoim policzku on wolną dłoń ułożył na jej ramieniu - niby nic nie znaczące gesty, a jednak miały wzbudzić podejrzenie wśród obserwujących i zacząć mieszać im w głowach. I gdy opuścił telefon posłał Lemon uśmiech -No to się zaczęło.. - powiedział cicho, zanurzając się spojrzeniu od teraz ''swojej'' dziewczyny, ale zaraz się odsunął. Na większe sprawy przyjdzie czas, teraz zdecydowanie było za wcześnie a przynajmniej musiał wiedzieć, że Lemon miała na zbliżenia ochotę.
Do tej pory byli przyjaciółmi, którzy nie przekraczali tej umownej granicy - Wiesz, co? Nie...chodź, mam pomysł! - poderwał się nagle z leżaka na którym siedział i pociągnął zaraz potem Lemon za rękę z diableskim uśmiechem na twarzy -Trzy dwa, jeden...uważaj, skaczemy! - w końcu powiedział co miał na myśli i z rozpędu popędzili do brzegu basenu by po chwili wskoczyć do niego robiąc przy tym dość sporą uderzenie, w połowie drogi słysząc przy uchu krzyk Lemon coś w stylu: ,,ZABIJE CIEEE!!'' Dosłownie chwilę, gdy otworzył oczy pod wodą wpatrywał się w oczy Lemon, trzymając cały czas ją za ręce by po chwili wypłynąć na powierzchnię ze śmiechem -Po co masz ten basen jak z niego nie korzystasz? Żyjesz, dzieciaku?[/b] - zapytał jeszcze, trochę kaszląc od nadmiaru wody, dopiero po chwili czując jak obejmuje go ramionami i nogami wokół jego bioder jakby się bała, że znów się zanurzy. -spokojnie, trzymam cię -on sam ją objął posyłając jej znów szeroki uśmiech.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Pokręciła głową i roześmiała się w odpowiedzi na jego retoryczne pytanie. Oczywiście oboje lubili się wtrącać w nieswoje sprawy. Tak było o wiele łatwiej, bo wtrącanie się w sprawy innych dość często pozwalało im uniknąć wtrącania się przez innych w ich życie. Dużo łatwiej było przecież zmienić temat i przerzucić uwagę na drugą osobę. Uśmiechnęła się szerok,o słysząc jego komplement. Gdyby tego nie powiedział, to sama by dopowiedziała. Akurat w tej kwestii skromna nie była, przecież miała w domu lustro!
– Och, kłótnie potrafią nakręcać jeszcze bardziej. Uwierz, wiem coś o tym… – skrzywiła się, po czym zagryzła wargi, niby to w niewinnym geście, ale to wszystko po to, by jakoś powstrzymać pojawiający się na jej ustach uśmiech. Samo wspomnienie o kłótniach z Babylonem wywoływało u niej różne, dość mieszane uczucia. Coś jednak było w tych niby żartach o tym, że wielką kłótnię kończył wyjątkowo dobry seks.
– Porozmawiaj z nim, koniecznie. To dla twojego dobra, Reggie. – pokiwała głową. Nie chciała naciskać, ale to było cholernie ważne. Musiał się zmusić do tej rozmowy, by rozwiązać jakoś swój problem. I tak miał ich na głowie sporo, więc chociaż jednego mógł spróbować się pozbyć. Jeśli nie rozmową, to zgłoszeniem nachalnego trenera do władz uczelni.– Tu nie o to chodzi. Eksperymentuj z kim chcesz. Ale to musi być… za zgodą obu stron. – spojrzała na niego z troską. Nie zaglądała mu do łóżka, nie zamierzała też oceniać. Chciała tylko, by był bezpieczny.
– Ekipa się prędzej czy później sama domyśli. Przecież mnie znają. Musimy to jakoś oficjalnie ogłaszać, jakbyśmy się zaręczali i musieli na przyjęcie zaręczynowe zapraszać całą rodzinę? – spojrzała na niego pytająco. Wzruszyła tylko ramionami, gdy chłopak jej odpowiedział. Jego ekipa nie była jej ekipą. Mieli wspólnych znajomych, jednak Lemon przyjaźniła się z innymi ludźmi. Chociażby dlatego, że była o te dwa lata młodsza, a jej znajomi chodzili jeszcze do liceum. Herbert-Manning w porównaniu do Osbourne’a miała głęboko gdzieś oswajanie swoich znajomych z informacją o jej związku. Przynajmniej tym z Reggiem, bo o Cel Tradacie faktycznie informację przemilczała. Wkurzały ją jednak te zazdrosne przyjaciółeczki Reggiego, które się fałszywie uśmiechały. Taki pies ogrodnika z nich był. Same nie mogły się do niego dobrać, więc nie pozwalały innym.
– Tu nie chodzi o szarpanie się i kłótnie. Babylon naprawdę przegiął. – zerknęła na niego, bo dobrze wiedziała, co miał na myśli, ale to, co zrobił Cel Tradat, było ciężko wybaczyć. Zwłaszcza że on nawet nie chciał za to przeprosić.
– Co? – zachłysnęła się napojem, po który akurat sięgnęła. Odkaszlnęła i zakryła usta, bo zaczęła się śmiać. – Reggie… – parsknęła śmiechem. – Jak w pięćdziesięciu twarzach Greya. Może ona nie jest fanką? Znajdziemy inne teksty… – zażartowała, chociaż… pewnie sama by poleciła na taki tekst, gdyby Babylon to do niej powiedział. W sumie to podobało jej się to, że Reggie był taki bezpośredni i wiedział, czego chce.
– Och, tak mi mów! – westchnęła teatralnie. Chyba jak każda dziewczyna, lubiła komplementy. A Reginald był mistrzem w ich prawieniu. Miał tę zdolność zauważania drobnych zmian, które należało dostrzec, potrafił mówić tak, że dziewczyny od razu czuły się piękne i wyjątkowe. Ego Lemon od razu szybowało do nieba.
– Cooo… Nieee, Reggieeee! – krzyknęła, gdy pociągnął ją za sobą do basenu. Tego się nie spodziewała. Wciągnęła szybko powietrze i zatrzymała je w płucach, zaciskając mocno powieki, gdy wpadła do wody. Wynurzyła się i otarła twarz dłonią. – Przecież to nie ja go sobie zbudowałam. – wywróciła oczami. Basen był wymysłem jej starszego rodzeństwa, które sobie go zażyczyło, gdy rodzice kupowali ten dom. – Zresztą… korzystam z niego, gdy jest cieplej. – dodała, zaciskając ręce i uda wokół ciała chłopaka. Choć woda w basenie była oczywiście podgrzewana, to jednak Lemon czerpała przyjemność ze spędzania czasu w wodzie głównie latem. Geez, co ty z tym dzieciakiem? Mam udawać twoją dziewczynę, a ty mnie nazywasz dzieciakiem? – spojrzała na niego z rozbawieniem. Zaraz ktoś sobie pomyśli, że Reggie gustuje w takich małolatach i zrobi się dziwnie. A tego przecież nie chcieli! – Świetnie. Trzymaj, trzymaj, Reggie. To ty jesteś mistrzem pływania. – odparła, kręcąc z rozbawieniem głową. Lemon tez umiała pływać, ale przecież nie robiła tego zawodowo, jak jej przyjaciel.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „10”