WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

15.04.23

ODPOWIEDZ
Watch me, take a good thing and fuck it all up in one night
Awatar użytkownika
16
178

uczennica

-

fremont

Post

//15.04.23


Był już późny wieczór. Miejskie niebo już dawno okryło się mrokiem rozświetlanym wyłącznie blaskiem ulicznych lamp. Normalnie o tej porze włóczyłabym się ulicami miasta z szemranym towarzystwem, ale... To moje życie nieco się zmieniło w przeciągu ostatnich miesięcy. Poniekąd chyba trochę do tego przywykłam, gdy z drugiej strony dawne sposoby na spędzanie czasu dalej mnie do siebie ciągnęły. Odsunęłam się od swojego biurka i komputera, przy którym spędziłam zbyt wiele godzin dzisiejszego dnia, zrzucając Mućkę ze swoich kolan. Ta okazała swoje niezadowolenie długim, piskliwym miauknięciem, nim ostatecznie sama popędziła w stronę misek, w poszukiwaniu jedzenia.
Westchnęłam ciężko, poprawiając swoją koszulkę i strzepując futro ze swoich dresów. Złapałam za bluzę, która leniwie zwisała na wieszaku przy drzwiach, nim w końcu sama wychyliłam się ze swojej nory. W planach miałam złapanie paczki chipsów i powrót do swoich zajęć w sieci, gdy jednak... Dobiegł mnie znajomy zapach.
Zaniuchałam dwa razy, nim moje brwi się zmarszczyły i mogłam dojść do centrum tego zapachu. Spojrzałam na drzwi balkonowe, za którymi nie krył się jak inny, jak moja siostrzyczka. Rozchyliłam szklaną framugę, wychylając swój nos na już chłodne powietrze, skupiając swoje spojrzenie na brunetce.
- Sissi... - Mruknęłam, wyraźnie niezadowolona, przybierając kwaśną minę. Skrzyżowałam swoje chude ręce na wysokości klatki piersiowe, podpierając się bokiem o ledwie otwarte drzwi. - Weź mnie skoryguj, jeśli mnie pamięć nie myli, ale czy to przypadkiem nie moje? I czy przypadkiem ostatnio nie było "nie będziesz mi smrodzić tym w domu"? - Zapytałam wyraźnie podirytowana, patrząc na nią spod byka. Kurwa dobre sobie. Mi zajebała, a teraz sama się tym uraczała? Tego jeszcze kuźwa nie grali.

autor

Saycia

please believe me i did what i had to
Awatar użytkownika
26
170

Agentka

Federal Bureau of Investigation

fremont

Post

Dla Sissi był to standardowy dzień. Wstała rano, zdecydowanie wcześniej niż powinna. Przeszła się spacerkiem do piekarni, kupiła pieczywo dla siebie i siostry. Przyrządziła im śniadanie. Na obiad Joe miała resztki z kolacji. Musiało jej to wystarczyć. Normalnie, dałaby jej gotówkę, by zjadła coś na mieście. Przestała wierzyć, że rzeczywiście wydawała je tak jak powinna. Wolała jej samodzielnie zamówić jedzenie. Żałowała czasem, że tyle czasu spędza w pracy i ma jak jej przypilnować.
Inaczej sobie wyobrażała życie z Joe. Dopóki nie zaczęła z nią spędzać czasu codziennie, nie wiedziała jak duży problem z nią będzie. Zdawała sobie sprawę, że gdy się spotykały zazwyczaj starała się sprawiać dobre wrażenie. Szlag ją trafiał gdy nie odbierała telefonu, nie wracała na noc czy była pod wpływem. Starała się zrozumieć, że taki okres, że młodzież potrzebuje się wyszaleć. Prawda była taka, że nie rozumiała siostry. Dawała jej tyle ile sądziła, że będzie jej potrzebne, by mogła stanąć na równe nogi. Wiedziała, że to nie chodziło o jej ojca, że nie opłakiwała go. Więc co się działo? Czemu nie robiła żadnego postępu? Bo dla niej to nie był żaden progres. Nieświadomie mierzyła ją swoją miarą, wywierała presję. Zbyt gwałtownie przewróciła jej świat do góry nogami. Nie umiała jednak, dostrzec swojego błędu.
Jakiś czas temu skonfiskowała jej marihuane. Była na nią wściekła, jak mogła takie rzeczy trzymać w ich domu? Czy ona zapominała jaki zawód, wykonywała? Dzisiaj gdy wróciła z pracy, zdenerwowała się, ponieważ nie posprzątała kuwety kotów. Była sobota, podejrzewała, że się i tak nie uczyła, czemu nie mogła tego zrobić? W połowie krzyków, zdała sobie sprawę, że brzmi jak ciotka. Nie była wstanie, wyrzucić z głowy tej myśli. Osoba, którą nigdy nie chciała się stać. Której od czasu rozwodu, unikała jak ognia. W złości trzasnęła drzwiami do swojego pokoju, zamknęła je i nie zamierzała wyjść aż nie ochłonie. Wykąpała się, przebrała w domowy dres. Stała przed drzwiami, nadsłuchując czy czasem nie spotka Joe. Zaśmiała się, zdając sobie sprawę jak dziecinnie się zachowuje. Mając pewność, że jej nie ma, wyszła na balkon. Otuliła się szlafrokiem, a w kieszeni miała lufkę i woreczek strunowy z zieloną roślinką. Zapalniczka, standardowo leżała na stoliku, koło popielniczki. Świecąc sobie latarką z telefonu, nabiła lufkę. Za trzecim nabiciem, została odkryta przez siostrę. Spojrzała na nią z wytrzeszczem. No tego się nie spodziewała.
- Powiedziałam raczej, że jesteś gówniarzem i nie daje ci pieniędzy na narkotyki- poprawiła ją, nie odpuszczając sobie złośliwości- Masz i nie marudź- podała jej lufkę.

autor

-

Watch me, take a good thing and fuck it all up in one night
Awatar użytkownika
16
178

uczennica

-

fremont

Post

Patrzyłam jeszcze chwilę na nią spod byka, dostrzegając wyraźnie powiększone źrenice, zaczerwienienie w jej oczach pod wpływem lichego światła z latarki jej telefonu. No buzowało we mnie, nie mogłam powiedzieć że nie. I już miałam ochotę odpyskować, że nie za jej pieniądze kupiłam akurat tę działkę, ale... Ugryzłam się w język. Nie mogła wiedzieć za dużo. Nikt nie mógł.
Wzięłam więc głębszy wdech, po chwili spuszczając powoli powietrze ustami.
- Dobrze, że wielce dorośli to już mogą. - Prychnęłam, nie odpuszczając sobie tych drobnych złośliwości. Ostatecznie jednak złapałam za tę lufkę, a po chwili za zapalniczkę.
- Muszę czasem pomarudzić, bo zapomnisz, że mnie masz. - Dodałam ostatecznie już z lekkim śmiechem, jakbym chciała jednak nieco rozładować tę atmosferę. Zacisnęłam porządnie zęby, biorąc szkło między swoje wargi, a po chwili podpalając jego zawartość. Gryzący dym dość szybko napełnił moje płuca, nim całość oddałam ponownie w ręce siostry. Trwałam przez chwilę na bezdechu, nim w końcu pokaźna chmurka dymu opuściła moje nozdrza. - Masz jutro wolne? - Zapytałam, spoglądając na Sissi. Zastanawiało mnie, czy będę miała nieco luzu, czy jednak odpali się tryb robocopa ze sprzątaniem całej chaty w ramach kary za brak wyczyszczenia kuwet. Prawda była taka, że przy ojcu... Nie miałam tych obowiązków. Znaczy inaczej - nikt nigdy nie wymagał ode mnie wkładu w dom. Sprzątaliśmy tylko wtedy, gdy już naprawdę była konieczność. Wszelki syf więc tak bardzo mi nie przeszkadzał, bo po prostu byłam do niego przyzwyczajona. A co jak co - akurat w tym domostwie ten porządek udawało się nawet utrzymywać bez wielkiego wkładu.
- W ogóle dostałam tróję w bioli. Nie będę już zagrożona. - Wtrąciłam, lekko kopiąc swoją stopą o posadzkę. Jasne, nie była to najlepsza możliwa ocena, ale rzeczywiście dawała jakąś nadzieję, że nie będę już dwóch lat w plecy. I tak jak mi samej by to kompletnie zwisało, tak wiedziałam, że Ophelia oczekuje ode mnie czegoś więcej. Jakby wierzyła, że mogę jeszcze wyjść na ludzi. A ja... Chyba sama przestałam w to wierzyć.
Ale cieszmy się z małych rzeczy, czy coś...

autor

Saycia

please believe me i did what i had to
Awatar użytkownika
26
170

Agentka

Federal Bureau of Investigation

fremont

Post

Gdyby wzrok mógł zabijać, moja siostra już dawno, by nie żyła. Przysięgam na wszystkich bogów w których nie wierzę, że Joe padłaby teraz trupem. Czasami nie mogłam uwierzyć, że to moja siostra, moja ukochana siostrzyczka. To ile nerwów mi napsuła raptem w pół roku, było nie do opisania. Po kim to dziecko ma taki charakter? Ten złośliwy temperament, ciągła pyskówka i niezadowolenie.
- Nie zaczynaj- warknęłam na nią w złości. Zmierzyłam ją wzrokiem, ale po chwili złagodniałam. Przyszłam tutaj na balkon odprężyć się, a nie wszczynać kolejnej kłótni. Zamknęłam się, zamiast odpowiedzieć na kolejne słowa. Zapominam? Jakby ona dała o sobie zapomnieć. Zawsze o niej pamiętam. Czasem chciałabym zapomnieć. Irytujące to. Jestem na siłowni i myślę co robi, gdzie jest. Pracuję i nie mogę się skupić, bo się o nią martwię. Wstałam i zgasiłam światło latarki. Zapaliłam je tylko dlatego, że się przed nią ukrywałam. Włączyłam nasze kolorowe lampki, które kupiłyśmy kilka tygodni temu. Zapaliłam zaraz po niej, ale tym razem wzięłam mały buch. Nie wierzę, że własnej siostrze dałam zielsko. Chyba nigdy jej nie mówiłam, że na studiach lubiłam palić. Jednak to było tylko w weekendy, dawne czasy. Oddałam jej lufkę. Podeszłam do niej, objęłam ją mocno i ucałowałam w czubek głowy.
- Kocham cię wariatko.- zaśmiałam się. Tuliłam ją do siebie, brakowało mi tego ostatnio.- Zależy co knujesz. Może pracuję, a może nie.
Zaburczało mi w brzuchu. Z tego wszystkiego, nie zjadłam żadnej kolacji. Teraz miałam jeszcze ochotę zjeść coś dobrego, najlepiej z serem. Wyszłam na chwilę z balkonu.- Chcesz coś do picia? Ja sobie herbatę zrobię- zapytałam jej. Nastawiłam wody, a następnie przejrzałam lodówkę i szafkę. Miałam ochotę zjeść coś słonego. Szlag, by mnie trafił i te moje zdrowe odżywanie. Wyjęłam dwa jogurty, wzięłam łyżeczki. Nawet lodów nie miałyśmy. Jutro powinnyśmy zrobić jakieś zakupy. Zrobiłam nam po ciepłym napoju. Szłam ostrożnie, starając się nic nie rozlać. Oczywiście rudzielec, kręcił się pod nogami. Czemu się zgodziłam na jeszcze dwa koty?
- Bo cię obleje cholero- starałam się przegonić futrzaka. Na stoliku postawiłam kubki oraz jogurty. Uszak od razu na niego wskoczył, zainteresowany tym co dobrego miałam.- To nie dla ciebie.
Przyjrzałam się siostrze, konkretnie jej włosom. Powinna o nie bardziej dbać, miała takie piękne loki, tak jak ja. Przypomniało mi się, jak uczyłam się z sąsiadką jak robić warkoczyki. Na wieść o "dobrej ocenie" skrzywiłam się. Trójka. Według mnie to była żałosna ocena, sądziłam, że stać ją na o wiele więcej. Gdybym ja ciotce oznajmiła, że dostałam trójkę to by mnie tak zdzieliła, że automatycznie bym pacierz zaczęła odmawiać. Chyba nigdy Joe nie opowiadałam jakie było życie u ciotki. Zacisnęłam pięści, uspokój się Ophelia, nie bądź złośliwa. Pewnie uczyła się, postarała się. Powinnam ją pochwalić.
- To dobrze, cieszę się- powiedziałam bez przekonania. Wzięłam kilka głębokich wdechów, a następnie zabrałam jej lufkę.- Co jeszcze ci zostało? Pomóc ci z czymś?- zapytałam po hiszpańsku.

autor

-

Watch me, take a good thing and fuck it all up in one night
Awatar użytkownika
16
178

uczennica

-

fremont

Post

Akurat zabójczy wzrok to chyba obie miałyśmy już wyćwiczony. Może to było u nas rodzinne? Co prawda, nie pamiętałam żeby matka nas takim karciła, ale widać - doświadczenia z życia potrafiły to nieźle nadrobić.
I no co poradzę, że moje wnętrze aż krzyczało, że to nie fair. Silne poczucie niesprawiedliwości, gdy mnie karciła a sama wchodziła w te rejony było nie do zniesienia. Nie mogła się dziwić, że mam jej to za złe. Bo jeszcze co innego, jakby całe to zielsko spuściła w kiblu na moich oczach, dając wyraźną granicę, że tak nie wypada. Ale gdy sama potem się tym raczyła? No błagam, to miał być ten przykład, co niby miała mi go dawać, tak? To prostu rachunek - jak zajebiesz komuś innemu, to już wolno. Lekcja skończona.
Wzruszyłam jednak swoimi ramionami, bo nie miałam czasu na odpowiedź, gdy jednak próbowałam jak najwięcej wchłonąć do swojego organizmu, przetrzymując dym w swoich płucach.
Po raz kolejny przejęłam szkło, w którym zawartość powoli się dopalała. Na jeden czy dwa buchy powinno jednak jeszcze wystarczyć. Nie dałam jednak rady ukryć swojego zdziwienia, na ten nagły napływ miłości. Co jak co - dalej się przyzwyczajałam do tej atencji, która na mnie spływała. Wydawało by się, że przez ostatni rok powinno to już być dla mnie normą, ale jednak - nawyki z ostatnich lat dalej się we mnie tliły. Mimo wszystko jednak - po krótkiej sekundzie zawahania, i ja się do niej przytuliłam, przez krótką sekundę wdychając jej zapach. Pachniała tak ładnie i jakoś... Czułam się bezpiecznie w jej objęciach. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ile stresu w sobie noszę i jak takie głupie objęcie może go zredukować.
- Też Cię kocham. Przepraszam... - Mruknęłam dość cicho, bo jednak przyznawanie się do błędów dalej nie leżało w mojej naturze. Ale teraz... wydawało się tak jakoś potrzebne. - Iiii... Sama nie wiem. Myślałam może odezwać się do Yosefa. Albo Cottiego. Wyjść na miasto? - Zaproponowałam, choć tak naprawdę wcale nie miałam tego w planach. Po prostu wiedziałam że z całej tej mojej zgrai ta dwójka najbardziej jej przypadła do gustu, więc przed nimi nie powinna mieć oporów. Może by mnie spuściła trochę ze smyczy?
Snułam za nią wzrokiem, gdy ta uciekła z balkonu, gdy sama kolejny raz podpaliłam zawartość szklanej lufki, ponownie się zaciągając. Czułam już, jaki relaks za sobą niosła ta niepozorna substancja, nawet jeśli drażniła gardło na swej drodze. - A mamy jeszcze roiboos? - Zapytałam, gdy wypuściłam kolejną chmurkę dymu swoimi ustami. Odłożyłam szkło pomiędzy zapalniczkę i popielniczkę.
- Oj no, on też jest spragniony! - Zaśmiałam się, patrząc na te niesforne wygibasy nad kotem. Poza tym... Mogła mówić co chciała, nie było nic lepszego niż mały mruczuś na kolanach gdy cały świat wokół się walił. Przepuściłam jednak Sissi w jej drodze powrotnej, samej skupiając się na panoramie miasta. Może to i lepiej, bo chociaż nie widziałam tej miny u siostry, która mogłaby wyrazić niezadowolenie moją osobą.
- Ummm, no... - Zastanowiłam się chwilę, bo prawda była taka, że byłam nogą w większości przedmiotów. Lata olewania wszystkiego właśnie zbierały swoje żniwo. - W sumie to z biologią, chemią i matmą jest najgorzej. Ale te korki pomagają. - Odpowiedziałam po chwili ciszy, samej spuszczając z siebie powietrze. Rozmawianie o takich tematach nie było dla mnie łatwe. Ojciec nigdy nie przejmował się moją edukacją. Tak długo jak żadne służby nie wchodziły nam na chatę i nie groziły że mnie zabiorą, wszystko mu zwisało a ja całkowicie przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy.

autor

Saycia

ODPOWIEDZ

Wróć do „114”