WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Skye & Theodore

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

#2

outfit

Minął mniej więcej tydzień od ich pierwszego spotkania. Aurora wyczekiwała wiadomości i informacji o wybranych przez Theodore terminach, potrzebowała uwzględnić je w swoim grafiku, dopasować jakoś dodatkowe zajęcia i pracę w barze. Po kilku dniach dostała informację z agencji, że jej kalendarz został zarezerwowany na najbliższy miesiąc, kilka godzin później dostała wiadomość z datą, godziną i miejscem kolejnego spotkania.
Z centrum miasta, w którym mieszkała, do Queen Anne było dość daleko, dlatego z dużym zapasem czasu zamówiła ubera, który miał ją dowieźć na miejsce punktualnie na dwudziestą, czyli na godzinę, na którą spotkanie wyznaczył mężczyzna. W związku z tym, że na jej pytanie nie udzielił konkretnej odpowiedzi, wybrała bardziej casualowy strój, pozwalając sobie na wygodę, ale nadal trzymając się wyznaczonych przez agencję standardów dotyczących ubrań i wyglądu. Spotkała w swoim życiu nie jednego mężczyznę i z wieloma pracowała, zdążyła już dawno zrozumieć, że ich pojęcie wygody było zupełnie inne, niż to kobiece. A gdy o wygodzie wspominali, to nadal mieli na myśl dość seksowne ubrania, być może mniej opinające ciało i niewyglądające na te, które wybierało się na wieczorną galę rozdania nagród. Faceci byli wzrokowcami i żaden z tych, którzy płacili jej za swoje towarzystwo, nie chciałby jej zobaczyć w najwygodniejszym według niej dresie.
Cztery minuty przed wyznaczonym czasem kierowca ubera zatrzymał samochód i wysadził ją pod podanym wcześniej adresem. Furtka od bramy otworzyła się po krótkiej chwili, wydając z siebie charakterystyczny dźwięk. Aurora powolnym krokiem pokonała odległość od bramy do masywnych drzwi wejściowych ogromnego domu. Nacisnęła dzwonek i zanim się zorientowała, przed nią stanęła średniego wzrostu kobieta, zapraszająca ją do środka. Ruszyła we wskazaną przez nią stronę, kiwając głową na przekazywane przez nią instrukcje. Kobieta przedstawiła się jej, po czym z uśmiechem powiedziała, że zaraz zawoła Pana Williamsa, a także, żeby Aurora usiadła w salonie i poczekała tam na niego.
Od razu wyciągnęła telefon z torebki i idąc w kierunku kanapy, wygooglowała usłyszane nazwisko, sprawdzając z kim tak naprawdę ma do czynienia. Nerwowo oblizała wargi i z cichym westchnieniem opadła na kanapę, powoli układając sobie w głowie zebrane na temat mężczyzny informacje. Miała nadzieję, że gdy tylko się pojawi, powie jej o sobie coś więcej.
Wstała, gdy tylko Theodore pojawił się w salonie. Miał na sobie szlafrok, czego się nie spodziewała. Najwidoczniej naprawdę zależało mu na tym, by ubrała się w miarę luźno, skoro sam wyszedł w jednej z najluźniejszych opcji.
– Cześć. – uśmiechnęła się delikatnie, próbując nie zawiesić na nim swojego spojrzenia. – Mam nadzieję, że nie jestem za wcześnie. – dodała, bo nie chciała mu przeszkadzać. Zerknęła jednak na zegarek, który miała na nadgarstku i upewniła się, że dotarła na miejsce punktualnie.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

2.
wygląd


Doktor Williams był dość prostym człowiekiem i nie potrafił w podteksty, czy etykietę. Nigdy nie rozumiał, dlaczego ludzie mówią jedno, a myślą drugie, dla niego szczerość to była podstawa, nawet jeżeli ta prawda była dla kogoś niewygodna, czy nawet bolesna. Skoro napisał Skye, że może przyjść do niego ubrana jak chciała, to naprawdę nie miał na myśli niczego seksistowskiego. Theodore praktykował w relacji z Eskortkami szczerość i prawdziwość relacji, żeby jak najbardziej uwiarygodnić swoją historię przed opinią publiczną. Lubił naturalność i czasami dawał się "przyłapać" gdzieś z "dziewczyną" na luźnej "randce" w dresie, jak normalni ludzie. Nie mogło być za sztucznie, nikt normalny nie chodzi ciągle w garniturze, czy pięknych sukienkach. Przynajmniej z takiego założenia wychodził Theodore, którego życie fakt,może opierało się na kalendarzu i perfekcjonizmowi, ale to przecież była część jego idealnego planu. Skye co prawda nie musiała tego wiedzieć, bo agencja tych wytycznych nie miała. Było to już coś, na co umawiał się z dziewczynami "w życiu", dlatego też przypuszczał, że jego nowa dziewczyna raczej może tego jeszcze nie wiedzieć. Niczego więc nie zakładał, nawet o tym zbytnio nie myślał, mając w głowie tysiące innych spraw związanych z jego pracą, czy najbliższą galą. Musiał jednak przyznać, że od czasu do czasu pojawiał mu się w głowie obraz Skye, malowała mu się czysto i nieskazitelnie. Theodore nieco frustrował się, że nie znalazł żadnych oznak poprawy urody na twarzy tej dziewczyny. Zarzucał sobie, że stracił wprawne oko i gryzło go poczucie, że mógłby coś przeoczyć. Ciężko było mu po prostu zaakceptować fakt, że ktoś bez jego pomocy mógł reprezentować sobą pojęcie piękna.
Myślał o tym pod letnim prysznicem, porównując Skye do jednej z pacjentek, która utkwiła mu w głowie. Miała idealną i tak samo nieskazitelną twarz, ale jej ciało pozostawiało do myślenia, właśnie ad tym wspólnie pracowali. Może z nią też tak było? Ubierała luźniejsze koszulki, bo miała niesymetryczne piersi, albo jakiś inny defekt, który świetnie maskowała? Tak właśnie wolał myśleć, nić dopuścić do siebie myśl,że ktoś naturalnie zasłuży na miano idealnego piękna z jego ust.
Jego rozmyślenia przerwało pukanie do łazienki. Viktoria? Czego chciała? Jego gospodyni miała jasne instrukcje, miała nie przeszkadzać mu w jego chwilach prywatności. Wrócił niedawno z pracy, a za godzinie miał spotkanie ze Skye. Potrzebował nieco odpoczynku i rytuału.
- Panie Williams, gość na Pana czeka. - Usłyszał zza drzwi. Theodore zmarszczył ledwo widocznie brwi i zarzucił na ramiona szlafrok. Jak gość? Przeczesał niesforne i mokre włosy palcami w tył i ruszył w stronę salonu, schodząc po schodach mokrymi krokami.
- Nie mam dzisiaj czasu na... - Raczej nie spodziewał się Skye tak szybko. Uznał, że to jakaś ze zranionych kobiet, albo jakiś znajomy. Spojrzał na dziewczynę zdezorientowany i bardzo powoli zasłonił swoje ciało. Nie, żeby się wstydził, wręcz przeciwnie, ale nie chciał od razu paradować przed nią półnago.
- Byliśmy umówieni na ... - Popełnił błąd. Nagle to do niego dotarło,a Williams nigdy nie popełniał błędów! Nienawidził tego uczucia. Westchnął i zawiązał szlafrok,mierząc wzrokiem jej wygląd. To było wygodnie? Znowu luźniejsza bluzka, może faktycznie miała asymetrie, albo obwisłe ramiona? Na pewno była bardzo odważna, znów kolory.
- Napijesz się czegoś? - Nie było to podchwytliwe pytanie, mogła poprosić o co tylko chciała. Sprytnie zmienił temat,nie chcąc przyznać się do błędu. Uśmiechnął się delikatnie, opierając leniwie o fortepian, sztucznie okazując wyluzowanie.
- Cała twoja szafa jest kolorowa? - Lekka postawa, ale głos jednak miał spięty. Tylko przy niej się tak stresował i będzie dopóty dopóki nie znajdzie na niej tej cholernej skazy.
Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

Szczerość w relacjach w tej pracy była podstawą, choć niektórym przychodziła z trudem. Aurora jasno wyznaczała zasady i komunikowała swoje problemy, gdy takowe się pojawiały. Z mężczyznami bywa jednak różnie. Niektórym mistrzom flirtu wydawało się, że uda im się coś ugrać poza kontraktem z agencją, inni za to mieli jasno wyznaczone zadania, poza których zakres escortki nigdy nie wykraczały. Wszystko zależało od człowieka, a tego jednego, u którego Wilburn była obecnie na okresie próbny, próbowała jeszcze rozgryźć. Trudno jej było przejść do porządku dziennego z faktem, że druga osoba faktycznie mówiła szczerze, potrafiła stawiać jasne zasady, a także w żadnym z jej gestów nie kryło się drugie dno.
– Dwudziestą. – dokończyła za niego zdanie, w pierwszej chwili chcąc przede wszystkim usprawiedliwić swoją obecność, a nie wytknąć mu brak jego przygotowania. Miał prawo zapomnieć albo się pomylić, był tylko człowiekiem. A skoro nie prosił o żadne potwierdzenie, czy wiadomość, zanim się u niego pojawi, Rora po prostu wywiązała się ze swojego zadania.
– Chętnie. Może być woda. – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Nie wiedziała, co może wybrać, ale woda była wystarczająca. Dość nieśmiało przesunęła wzrokiem po męskiej sylwetce, nieco nonszalancko opartej o fortepian. Jeśli próbował wyglądać na wyluzowanego, to chyba mu się udało, przynajmniej w porównaniu do nadal nieco spiętej Aurory. Zaczynała się źle czuć z tą nieco krępującą atmosferą i zastanawiała się, co takiego ją wywoływało. Przeważnie nie miała problemów z poznawaniem nowych ludzi, szybkim nawiązywaniem kontaktów, czy prowadzeniem rozmów. Z jakiegoś powodu ta dwójka była dopiero na etapie sztywnego wymienia… no cóż, nawet nie uprzejmości, po prostu prostych zdań.
– W większości, tak. – odparła zgodnie z prawdą, nieco marszcząc czoło, bo nie miała pojęcia, skąd wzięło się to pytanie. Lubiła kolorowe i wyrażające jej osobowość ubrania. Nie lubiła się za nimi ukrywać, wolała swoimi wyborami podkreślać to, co w sobie lubiła. I tym były na przykład długie nogi, które odsłaniała krótka spódniczka albo wydekoltowany sweterek, który odkrywał obojczyki.
– Nie dostałam żadnych wytycznych dotyczących tego, jak powinnam się ubierać. Zgodnie z twoją prośbą wybrałam to, co jest wygodne. A zgodnie z własnymi preferencjami, to… co lubię. – dodała jeszcze, wzruszając lekko ramionami. Sam jej nie odpisał na prośbę doprecyzowania sformułowania “obojętnie, wygodnie”.
– Wolisz czerń? Czy po prostu bardziej stonowane kolory? – dopytała, bo ta informacja była istotna. Po stroju, który miał pierwszego dnia, gdy się poznali, a także po szlafroku, który właśnie na sobie miał, mogła wnioskować, że lubił ciemne kolory. Nie wspominając nawet o wnętrzu domu, w którym czerń była dominująca.
– Jakie mamy plany na dziś, jeśli mogę wiedzieć? – na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

Tak, tak, na 20... Theodore już tego nie skomentował, a nawet puścił mimo uszu, udając już, że ta sytuacja nie miała miejsca. Ciężko szło mu przyznawanie się do błędów, był perfekcjonistą, nic nie mogło zaburzyć jego planu dnia, a ta pomyłka trochę to zrobiła. Normalnie nie wyskoczyłby przed nią jeszcze pół okry i półnagi, okryty jedynie szlafrokiem. Williams był tym faktem nieco skrępowany. Sam nigdy Eskortek nie podrywał, nie próbował pokazywać się, żeby im zaimponować, nawet tego nie potrafił sam z siebie robić. Nie wiedział jak imponować kobietom inaczej niż pieniędzmi i statusem.
- Myślałem raczej o czymś na rozluźnienie. - Przyznał nieco zdziwiony jej wyborem, bo to pytanie w jego głowie brzmiało dość prosto - Napijesz się czegoś? Czyli czegokolwiek, a o tej godzinie to raczej ktoś proponuje drinka, a nie wodę, czy herbatę. Dla niego to było oczywiste, stąd jego zdziwienie. Zauważył też, że przesuwa wzrokiem po jego sylwetce, więc zaciągnął szlafrok i wyprostował się ja struna. Wiele kobiet, które zatrudniał, myślało przez jego zachowanie, że jest gejem i chce ukryć to przed światem.
Dobrze, że zmienili temat na nieco inny. Theodore już odliczał w myśli sekundy aż odwróci się pod pretekstem przyniesienia czegoś do picia, a przy okazji przebierze w coś bardziej odpowiedniego.
- Czyli jesteś barwną postacią...hm - Jakby zawiesił się na chwilę, patrząc gdzieś w dal. To będzie ciekawa odmiana. Pomyślał nerwowo skubiąc palcami pasek od szlafroka. Miewał takie odruchy.
- Czerń i złoto jest najbardziej luksusowym połączeniem... - Mówił bardziej do siebie niż do niej, nadal wpatrzony w bliżej nieokreślony punkt. Zamrugał i spojrzał na Skye. Cały jego dom miał wystrój czerni, złota, drewna, marmuru... Ale to pasowało do niego, nie do niej.
- Chcę abyś była sobą Skye. Nie będziemy zmieniać twojej tożsamości, masz być najbardziej wiarygodna jak się da. Nie szyję sobie dziewczyn na miarę, uważam piękno za coś wysublimowanego i wyjątkowego. Nie uznaję żadnych kanonów, wydobywam z każdego jego własne piękno i to właśnie zrobimy z tobą. Jestem chirurgiem plastykiem, z niesamowicie wyjątkowym podejściem do tego zawodu. Dlatego jestem bardzo sławny, a ci co mnie znają wiedzą, że szukam wyjątkowego piękna, nie określonego. - Ta wypowiedź widocznie go zmęczyła. Zmarszczył brwi, choć nieznacznie przez botulinę i westchnął,odwracając na pięcie. Nie dał jej szans na odpowiedź, zostawił ją tym stosem informacji i poszedł na górę w celu zmiany garderoby. Po drodze natknął się na Viktorię, której przekazał co ma naszykować do picia dla Skye, a dla siebie poprosił czystą whisky na lodzie. Nie lubił pić, bo rozwiązywał mu się język, lecz po niewielkiej ilości udawało mu się nieco rozluźnić. To musiała być kontrolowana ilość.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

Sformułowanie coś na rozluźnienie sprawiło, że kącik ust Aurory drgnął ku górze. W ustach kogoś innego brzmiałoby to, jak propozycja z niezbyt profesjonalnym zabarwieniem, jednak sugestia Theodore wydawała się jej oczywista i w zasadzie na miejscu. Widać było, że oboje byli spięci, a skoro mieli podzielić się informacjami na temat swojego życia (jego życia, bo ona swoje mogła w pełni zmyślić), a także szczegółami, które miałyby uwiarygodnić historię ich relacji, zdecydowanie potrzebowali czegoś, co ich rozluźnienie.
– W takim razie… poproszę białe wino. – odparła, nie wymagając wymyślnych drinków albo mocnych alkoholi, których raczej unikała. W pracy nie piła dużo, a jeśli trzeba było, to udawała. Były to przede wszystkim kwestie jej własnego bezpieczeństwa, ale też konieczności bycia dyskretną. Nie mogła być przecież pewna, czy po kilku drinkach nie rozwiąże się jej język i nie pochwali się komuś, jaką to szopkę właśnie odwala, trzymając obcego faceta za rękę.
Zmarszczyła czoło, a na tym jej delikatne bruzdy pojawiały się z łatwością. Nie wiedziała, jak ma interpretować jego słowa i zamyślone spojrzenie. Czy była barwną postacią? Nie była tego taka pewna. Potrafiła dopasować kolory i patterny, różne faktury i materiały, a więc jej stroje zawsze przyciągały spojrzenia, jednak czy sama była barwna? Myślała o sobie raczej jak o dość typowej kobiecie.
– Nie bardzo wiem, jak to rozumieć. – powiedziała cicho, chociaż miała wrażenie, że mężczyzna jej nie słucha. Zwłaszcza że zaraz zaczął mówić dalej, tym razem poruszając kwestię kolorów, najprawdopodobniej tych w swoim domu.
– Okej. – wymamrotała pod nosem, bo nie bardzo chciała się zagłębiać w dyskusję na temat tego, który kolor wydawał się luksusowy. Była to raczej subiektywna opinia. Czerń była bezpiecznym kolorem. Oczywiście wyglądała dobrze, ale Skye nie była jej fanką.
Znów nie wiedziała, co powiedzieć. Williams zasypał ją całą masą informacji, z którymi nie wiedziała, co ma zrobić, po czym wyszedł. Zaśmiała się pod nosem i rozejrzała się wokół, jakby czekała, aż ktoś się wychyli zza progu i powie, że tylko żartował i tak już ma. W głowie miała to jedno zdanie, które mocno zapadło jej w pamięć. Nie uznaję żadnych kanonów, wydobywam z każdego jego własne piękno i to właśnie zrobimy z tobą.
Co dokładnie chciał z nią zrobić? Bezwiednie dotknęła swojego nosa i czoła, jakby musiała się upewnić, że w ciągu kilku minut nie pojawiła się tam wielka zmarszczka, którą należało wypełnić. Westchnęła cicho i wbiła spojrzenie w swoje dłonie, zastanawiając się, czy to spotkanie się właśnie skończyło i czy powinna wyjść. Nawet wstała z kanapy i ruszyła w stronę przestronnego holu, tam jednak wpadła na Viktorię, która wskazała jej ponownie część wypoczynkową domu i poprosiła o chwilę cierpliwości, bo właśnie szła szykować dla nich alkohol.
– Tak powiedział? Mam czekać? Bo wyszedł nagle i nie jestem pewna, czy będziemy kontynuować to spotkanie. – odezwała się, gdy kobieta posłała jej pełen cierpliwości uśmiech. Wydawała się przyzwyczajona do trybu życia, jaki wiódł jej pracodawca.
Mogła na niego czekać, skoro tego chciał. W końcu płacił jej za każde spotkanie i sam decydował, w jaki sposób je wykorzystają. W tym czasie Viktoria przyniosła przekąski, wodę i alkohol, a także skomplementowała kolor swetra Aurory. Sama zapewne zmuszona była chodzić w czerni.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

Przyzwyczajony był do zdziwienia u ludzi. On nie rozumiał ich, a oni nie rozumieli jego, tak już to było skonstruowane. Zdziwienie Skye było więc dla niego całkowicie normalnym zjawiskiem, choć bruzda na jej czole, która przez chwilę była dość głęboka, zwróciła na siebie uwagę Doktora Williamsa. Westchnął cicho, najchętniej przyniósłby strzykawkę z góry i od razu załatwił ten problem. Musiał jednak, dość niechętnie, przyznać, że ta bruzda była... zdrowa. Skóra dziewczyny była bardzo napięta i nawodniona, wypełniona kolagenem po brzegi, a może to jej sekret? Piła dużo wody i kolagenu... Tak, czy inaczej, zahamowałby u niej pewne procesy, aby uchronić ją przed prawdziwymi bruzdami w przyszłości. Chwilę i o tym się zamyślił, jakby kompletnie ją ignorował, ale nie widział niczego złego w swoim zachowaniu. dla niego oczywistym był fakt, że ma tam na niego czekać, przecież nie zwolnił jej do domu. Przebrał się na górze w luźniejsze ubrania i zmierzwił dłonią jeszcze wilgotne włosy. Niespiesznie, jakby w cale nikt na niego na dole nie czekał, nałożył krem na twarz i na dłonie. Nie wyobrażał sobie po kąpieli nie nałożyć nic, czułby się niekomfortowo i zjadłby go wyrzuty sumienia. Dwa psiknięcia lekką perfumą i zszedł do salonu, w którym czekał jego gość, wino dla kobiety, whisky dla niego oraz jakieś przekąski. Viktoria jak zawsze o to zadbała, nawet bez jego prośby. Zasiadł na kanapie obok Skye bez słowa, podał jej wino, chwycił swoje szkło, wzniósł niemy toast i posmakował złotego, starego trunku z rozkoszą. Lubił przypalany smak na języku, który pozostawiała dobra whisky. Od razu poczuł się lepiej.
- Nie jem fast foodów. - Zaczął nagle, opierają wygodnie na kanapę i zerknął w końcu prosto w oczy zdezorientowanej Skye. - Tylko pizze od święta. - Dodał w zastanowieniu. - Lubię owoce morza i zdrowe jedzenie. Najchętniej operuje nosy i piersi. Na sobie zabiegi robię tylko sam. Jeżdżę konno i gram na fortepianie. Nie chodzę do kina, a do teatru. Dużo ćwiczę. Nie lubię leni. - Wymieniał powoli, po każdej wymienionej rzeczy robiąc sekundę przerwy na zastanowienie. - Doceniam piękno. Lubię się uczyć. Mam kolekcje starych samochodów. Mówię przez sen jak jestem bardzo zmęczony. Praca to moje życie. Klinika jest moja. Ojciec nieżyjący transplantolog, matka prawniczka. - Wypił całkiem spory łyk alkoholu, czuł, jak coraz łatwiej mu się mówi. Uśmiechnął się. - Nie wymagam żebyś mnie publicznie całowała. Chyba, że chcesz. Najchętniej chodzę pod rękę, ale lubię też dystans. - Nie musiała na nim wisieć, jak to robią niektóre kobiety. Wszyscy wiedzieli, że Theodore zbyt wylewny nie jest.
Dopił złoty płyn ze szklanki. Wyglądał na spokojnego, ale stresował się mówiąc aż tyle o sobie na raz. Dlatego wolał to wydusić od razu i większość istotnych rzeczy na raz, bo wolał krótkie, ale intensywne katusze, jak długie tortury. Chociaż... lubił jej towarzystwo. Napawał się ładnym widokiem, jej twarz cieszyła jego wybredne oczy.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

Nikt jej nie uprzedził, że tak mogą wyglądać rozmowy z Williamsem. Teoretycznie dziewczyny nie mogły rozmawiać o swoich klientach, choć jeśli któryś był wyjątkowo upierdliwy albo nikt nie chciał z nim współpracować, pojawiały się plotki. Najwidoczniej z Theodore wszystko był w porządku, jak już się zrozumiało, że nie był wylewny, a w kontaktach z ludźmi zachowywał duży dystans. Nie mogła się więc dziwić, że towarzyszki na pokaz szukał w agencji, bo większość kobiet na pewno wymagałoby od niego naprawdę wiele, a on chyba tego nie chciał.
Aurora teoretycznie była dobrym wyborem – miała wszystko, czego oczekiwał, a przy okazji była całkiem bystra. Natomiast nie wiedział jeszcze, że lubiła mówić i raczej była duszą towarzystwa. Teraz nikt by w to nie uwierzył, ale spięcie lekarza udzielało się jej ze zdwojoną siłą i nieco krępowało. Potrzebowała tego wina, by w końcu przeprowadzić z nim prawdziwą rozmowę.
Rozmowę, na którą, jak się chwile później okazało, nie bardzo mogła liczyć. Usadowiła się wygodniej na kanapie, wybierając miejsce nieco pod kątem, by widzieć twarz mężczyzny i móc go słuchać. Odebrała od niego kieliszek z winem i od razu zamoczyła w nim usta. Chłonęła informacje, starając się zakodować w głowie wszystko, co było najważniejsze. Zmarszczyła znów czoło i chyba przez to, że dowiedziała się o jego zawodzie, poczuła, że nie powinna tego robić i że zaraz zacznie zwracać uwagę na jej drobne mimiczne zmarszczki. Była młoda, jej cera miała się świetnie, ale nagminne jej marszczenie pewnie szybko odznaczy się na stałe na jej twarzy. Wyprostowała się, jakby to miało pomóc w opanowaniu jej własnej mimiki i… znów uniosła lampkę z winem, bo Theodore wolał prowadzić monolog.
– Dobrze, to po kolei. – zaczęła, przyglądając mu się uważnie. – Muszę to wszystko zapamiętać, a to sporo, a jednocześnie też niewiele informacji. – stwierdzała, przygryzając na moment wargi. – Pizza od święta. To chyba zdrowo. McDonald’s jest przereklamowany. I ja też lubię teatr. – uśmiechnęła się, dając mu tym samym znać, że również wybierała zdrowe opcje. Dobrze, że w tym punkcie mieli coś wspólnego, bo na pewno było to łatwiej zapamiętać. Po chwili na twarzy Aurory pojawił się szeroki, przeuroczy uśmiech, gdy Theo wspominał o mówieniu przez sen. Wymsknęło się jej też ciche westchnienie, bo to brzmiało mega uroczo, a jednocześnie ją bawiło, bo jakoś nie mogła sobie w tej scenie wyobrazić tego poważnego, siedzącego obok niej mężczyzny.
Wszystko, co mówił miało sens. Rodzice ze świetnym wykształceniem i pracami, typowe dla bogatych ludzi umiejętności i nastawienie do życia. Brzmiał jak ktoś, kto większość czasu poświęcał nauce i pracy, a więc stąd musiał się brać ten cały dystans i jasne zasady. Zrozumienie Theodore było kluczowe w utworzeniu wiarygodnie wyglądającej relacji.
– Rozumiem. Okazywanie czułości będzie miało miejsce jedynie, gdy będzie niezbędne. – kiwnęła głową, poniekąd oddychając z ulgą. Podobało jej się to, że mężczyzna nie traktował tego jak furtki do obmacywania jej ile wlezie i sam wolał trzymać dystans. Nie wiedzieli, jak to będzie wyglądać, gdy pierwszy raz wyjdą razem i zostaną wystawieni na próbę, jednak teraz brzmiało to po prostu dobrze.
– A więc… możemy wymyślić mi jakąś wiarygodnie brzmiącą historię, jeśli chcesz. Wszystko zależy od tego, jaka partnerka jest ci potrzebna i jaką chciałbyś przedstawić swojemu gronu. Mogę być kim chcesz. – założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się do mężczyzny. Wiele razy udawała kogoś kim nie była. Jej klienci lubili wymyślać historie jej życia, której potem się trzymała. – Dobrze będzie ustalić też, od kiedy mniej więcej się spotykamy. – dodała jeszcze, unosząc lampkę z winem do ust.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

Doktor Williams miał tylko jedną nieprzyjemną za sobą historię z Eskortką, która straciła poniekąd przez niego pracę. Poza tą jedną sytuacją na pewno musiał mieć całkiem niezłą opinię. Traktował te kontrakty jak kontrakty i zawsze szanował te dziewczyny. Na tyle, na ile miał jakiekolwiek resztki szacunku do ludzi w sobie. Jemu można było zaimponować tylko wyglądem, albo inteligencją, a Skye wydawała mu się mieć jedno i drugie. Może i to potęgowało jego spięcie w jej towarzystwie? Całkiem możliwe.
Znów skupił spojrzenie na marszczącym się czole pod mimiką Skye. Westchnął, nie mógł na to patrzeć. Chyba zauważyła, bo dostrzegł zmianę jej postury.
- Może wstrzyknę ci tam trochę botoksu? - Zaproponował jak najbardziej naturalnie i poważnie, unosząc bardzo nieznacznie brew. Umiał wstrzyknąć go tak, by mimika pozostała, a jednocześnie ciągnęły tylko te mięśnie,które miały ciągnąć brwi, z pominięciem czoła, czy tak zwanej lwiej zmarszczki. Bezpośredniość była największą zaletą i wadą Theodore. Nie próbował jej obrazić, choć wiedział, że mogła to zaraz tak odebrać, po prostu chciał jej pomóc w dyskomforcie, który zauważył, że teraz odczuła. Mógł wydawać się dziwny i specyficzny, ale złym człowiekiem nie był. Czy właśnie uchylił jej kawałek swojego człowieczeństwa? Możliwe.
- Świetnie. - Kolejna cząstka człowieka-Theodore. Uśmiechnął się, słysząc o odżywianiu i teatrze, to już wiedział, gdzie ustawiać prowizoryczne randki. To jej wpływ, czy alkohol zaczynał już działać? Viktoria przyniosła karafkę z winem i karafkę z whisky, które obydwoje pili i z uśmiechem, a bez słowa postawiła obydwa szkła przed nimi na stoliku. Theodore kiwnął jej głowa, sięgnął po karafkę z winem i dolał Skye. Następnie nalał sobie. Zaczął się względny dialog, a uwadze Williamsa nie umknęła reakcja Eskortki na jego gadanie przez sen.
- Jak się zdarzy, że będziemy razem spać, zero pytań Skye. - Ostrzegł ją. Nie musiała nic mówić, aby o tym wspomniał. Naprawdę potrafił odpowiadać na pytania i to szczerze, cholernie go to przerażało.
Skinął głową, potwierdzając kwestie czułości. To już od niej zależało ile jej okaże, niektóre dziewczyny nie miały z tym problemów, a czasami musiał je wręcz hamować. Theodore po prostu nie przywykł do fizyczności drugiej osoby, obca mu była czułość.
Wziął kolejny łyk alkoholu, przekręcając się bardziej bokiem, w stronę rozmówczyni. Widocznie jego sylwetka rozluźniała się z każdym kolejnym wymienionym dialogiem i łykiem złotego trunku. Theodore nie lubił obcych ludzi, a kiedy ich poznawał też powoli stawał się bardziej otwarty. O ile można mówić o otwartości samej w sobie w jego przypadku, była ona raczej dość okrojona.
Przytaknął głową.
- Nie chcę byś do końca zatracała siebie w tej roli. Zauważyłem, że wtedy jesteście bardziej wiarygodne. - Mówiąc "jesteście" miał na myśli oczywiście Eskortki. -Mówiłaś, że znasz się na golfie, teatrze i...medycynie. To wystarczy. Powiedz mi tylko coś więcej o tej medycynie, będziemy mogli się tu zaczepić, a propos "poznania się", powiedzmy miesiąc temu. Zgrywa mi się w czasie. - Jego wymagania nie były problematyczne, z tego co zawsze Eskortki mówiły. Nie tworzył zbytecznego, sztucznego scenariusza, po pierwsze nie miał aż takiej wyobraźni, a po drugie, tak jak z resztą mówił już Skye - wtedy były lepsze.
- Więc ty przedstaw mi siebie, tę wersję siebie, którą chcesz być. - A może właśnie taka wolność była dla niej trudniejsza? Może wolała wcielać się w określoną postać, niżeli sama ją kreować? - Moje "dziewczyny" zawsze są inne i wyjątkowe. Zupełnie jak moje prace. - Może to jej trochę wyjaśni jego podejście? Kolejny łyk, napięcie mięśniowe schodziło.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

– Gdzie tam? W czoło? – musiała dopytać, choć jego wzrok utkwiony w górnej części jej twarzy był oczywisty. Powoli pokręciła głową i przełknęła ślinę. – Dziękuję. Nie chciałabym zabierać twojego czasu i zmuszać cię do pracy po godzinach. No i… chyba jeszcze aż tak tego nie potrzebuję. – odparła szczerze. Najpierw dość niepewnie, nie chcąc go urazić, ale potem zdała sobie sprawę z tego, że skoro jej proponował, to mógł chcieć to zrobić. Miała nadzieję, że nie było z tym czołem tak źle. No zmartwił ją nieco.
Pojawienie się Viktorii nieco ją skrępowało, na szczęście kobieta szybko zniknęła i nie nawet nie zerkała na nich ciekawsko. Przesunęła kieliszek w jego stronę, gdy chciał jej dolać wina.
– Dobrze, zrozumiane. – przyjęła to, jak rozkaz, choć nadal ją to bawiło. To było też poniekąd intrygujące, bo jakie to sekrety miałby jej zdradzić we śnie? Nie, to nie była jej sprawa, a ona była tu tylko po to, żeby wykonywać swoje obowiązki. Nawet gdyby zdarzyło mu się coś nieświadomie powiedzieć, obowiązywała ją klauzula poufności.
Powoli pokiwała głową, poniekąd zgadzając się z jego słowami. O wiele łatwiej było nie udawać i pozwalać sobie na niego luzu, jednak dość często okazywało się, że prawdziwe życie było tak nieciekawe, że trzeba było je podkoloryzować. Klienci chcieli mieć wykształcone dziewczyny, obyte w towarzystwie, podróżujące, odważne. Zawsze więc trzeba było skłamać, że gdzieś się było, potem robiąc research o tym miejscu. Nie można było jednak przegiąć, na wypadek, gdyby znalazł się, kto potencjalnie chodził na ten sam uniwersytet i bardzo chciał rozmawiać o wykładowcach, których powinno się kojarzyć.
– Dobrze. Miesiąc będzie w porządku. – przytaknęła, bo te kilka tygodni wystarczały, by poznać kogoś na tyle, by chcieć go zabrać na bankiet, ale jeszcze nie na tyle, by deklarować miłość i opowiadać o planach zaręczynowych.
Nie była pewna, czy była inna i wyjątkowa. W swoim mniemaniu nie była. W wersjach, które wymyślała na potrzeby klientów, bywała kimś wyjątkowym i bardzo się starała, by to wrażenie utrzymać.
– Studiuję inżynierię biomedyczną. – to była rzecz, której na szczęście nie musiała zmyślić. – Możemy jednak uznać, że studiowałam w innym mieście. Tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że w twoim gronie są jacyś wykładowcy albo ludzie z branży, którzy chcieliby znać jakieś szczegóły. – dodała, próbując to sobie jakoś poukładać w głowie. Miała wrażenie, że nie wyróżniała się na uczelni niczym szczególnym, a więc może nikt nie skojarzy jej twarzy.
– Mam dwadzieścia pięć lat, urodziłam się w Detroit. Jestem jedynaczką. W golfa nauczył mnie grać ojciec. – zaczęła powoli, od początku, a mówiąc to, zastanawiała się, co należy zmodyfikować. Kłamstwem była informacja o ojcu, który przecież zniknął z jej życia, gdy miała kilka lat. – Mieszkałam w wielu miastach. – można było spokojnie uznać, że z powodu ważnej pracy, którą wykonywała jej matka, natomiast prawda była taka, że od zawsze było to poszukiwanie po prostu czegoś stałego, co dawało względną stabilność finansową. – Trenuję pilates i uwielbiam pływać. Kocham muzykę i książki. I choć już wspominałam, że lubię teatr, to muszę przyznać, że lubię też chodzić do kina. – kontynuowała, pozwalając sobie na krótką przerwę, by napić się wina i sięgnąć po krakersa, który stał tuż obok. – Nie jestem typem imprezowiczki, wieczory wolę spędzać w domu. Ale lubię tańczyć. – wydawało się jej, że to były ważne informacje. Theo też nie wyglądał na kogoś, kto chodził po klubach, a więc to również mogło ich łączyć.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

W czoło, między oczy, pod oczy, w żuchwę, gdzie tylko chciała... słuchał jej, jak każdego innego w takiej sytuacji, czego ludzie nie rozumieli? Wszystkim botoks kojarzył się z jakimś dziwnym wypełniaczem, po którym magicznie znikały zmarszczki, a to zupełnie nie tak wyglądało. Pokiwał przecząco głową, widocznie zmęczony już tym tematem.
- Botoksu używa się do zapobiegania powstawaniu zmarszczek, nie do eliminowania. Powinno zacząć się go podawać po 24-25 roku życia w zależności od indywidualnych czynników. Później już botoks nie ma sensu, jak pojawią się faktycznie zmarszczki. Później tylko lifting. - Wyjaśnił spokojnie. Zanikanie kolagenu było kluczowe i naturalne w tym wieku. Sam podawał sobie botoks już o 14 lat i mimo, że miał 40, na jego czole nie było ani jednej zmarszczki. Wszyscy mówili mu, że wygląda na 32-35, najbardziej zdradzały go jednak ręce i szyja... sam musi pomyśleć o lifcie szyi, choć bardzo tego nie chciał. Nie lubił bólu i zabiegów po których trzeba było przejść rekonwalescencję.
Dobrze, że rozumieli się chociaż w kwestii rozmawiania z nim przez sem i jak się okazuje w swoim układzie. Zdawał sobie sprawę, że ich praca łatwa nie była, zaś łatwo było o potknięcie. Porównywał je po prostu do aktorek, które wykonywały swoją pracę i skoro to robiły, miały być w niej profesjonalne. Zupełnie jak on. Nie ma miejsca na błędy. Zamienił się więc w słuch, a pamięć miał znakomita. Otworzył w głowię szufladkę " Skye" i wrzucał tam wszystkie informacje. Inżynieria biomedyczna? Zakładał, że była to prawda, skoro wspominała, że interesuje się medycyną i w końcu studiować coś musiała. Bardzo mu tym zaimponowała i zaskoczyła. Uniósł znów bardzo nieznacznie brwi w zaskoczeniu i lekko się wyprostował, widocznie zainteresowany. Pytania jednak przyjdą później. Słuchał, zapamiętywał i zastanawiał się, które z tych rzeczy są prawdą, a które dopowiadała na potrzeby wykreowanej postaci.
- Hm. - Mruknął w zastanowieniu gdzieś między jej słowami i upił kolejny łyk ze szklanki.
- Świetnie. - Podsumował na końcu jej wypowiedzi i chwilę się zamyślił, kodując informacje w umyśle. Poprawił się na kanapie,opierając o nią łokciem, aby bardziej odwrócić się i wysunąć w stronę Skye.
- Mamy więc dużo wspólnego i kilka różnic. Poznaliśmy się na sympozjum medycznym, akurat jedno miało miejsce w zeszłym miesiącu w Portland. Z mojego środowiska mało osób brało w nim udział, ja akurat pojechałem, więc mamy idealną okazję. Wszyscy wiedzą, że cenie sobie inteligencję i piękno, u ciebie się to łączy, więc nie będą niczego podejrzewać. - Czy właśnie padły komplementy z jego ust? Nawet jeżeli tak, to zrobił to kompletnie nieświadomie, Theodore jedynie stwierdzał fakty. - Większość wolnego czasu spędzamy w domu, albo wychodzimy do teatru. Mogę też nauczyć cię jeździć konno. Czasami zabieram cię na wycieczki swoimi autami, na golfa i spacery po łonie natury. Zapomniałbym o tym wspomnieć, bardzo mnie to relaksuje. Tak samo jak granie. - Wyznał szczerze, zerkając przelotnie na stojący nieopodal czarny fortepian. Uśmiechnął się, w końcu czuł się zrelaksowany, a mówienie tak bardzo nie męczyło.
- Co z tą inżynierią biomedyczną? Czym się dokładnie zajmujesz? - Pytał ją ją czy wykreowaną Skye? Mogła odebrać to jak chciała, lecz on musiał znać prawdę. Niesamowicie go tym zaintrygowała, mogła dostrzec to w jego zaciekawionych oczach.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

Czy wiedziała, do czego używało się botoksu? Mniej więcej. Nigdy się tym nie interesowała osobiście, bo w najbliższym czasie nie planowała podobnych zabiegów, ze względu, chociaż na ich koszt, jednak mniej więcej znała tę substancję.
– Rozumiem. – pokiwała głową. – W takim razie… pomyślimy o tym przy najbliższej okazji. – dodała jeszcze, bo jednak wiele sensu miało to, co właśnie mówił, ale ona musiała to przemyśleć. Zmarszczki jej przeszkadzały, pewnie dlatego, że ich jeszcze nie miała. Wydawało się jej jednak, że nie była osobą, która by jakoś szczególnie zwracała na nie uwagę.
Zerkała na niego ukradkiem, opowiadając o sobie. Była ciekawa, czy przerwie jej w którymś momencie i postanowi dodać coś od siebie, coś poprawić, ale milczał i najwyraźniej jej słuchał. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy podsumował jej wywód i kolejny raz uniosła lampkę z winem do ust. Dość nieświadomie ona również przesunęła się na kanapie, by lepiej go widzieć.
– Dobrze. – zgodziła się na wersję o Portland. Musiała tylko doczytać, czego dokładnie sympozjum dotyczyło, by wypaść wiarygodnie. Na jej twarzy pojawił się kolejny uśmiech, gdy z jego ust padł komplement, który w jego wykonaniu brzmiał raczej jak stwierdzenie faktu. Ale to dobrze, bo nieco podbudowało to jej pewność siebie, a nie onieśmieliło.
– Mówiąc o spacerach, masz na myśli wycieczki w góry, do lasu, czy nad wodę? – dopytała, bo to warto było doprecyzować. Okolice Seattle dawały wiele możliwości, ale to nie znaczyło, że z każdej trzeba było korzystać z taką samą intensywnością.
– Co lubisz grać? – to też chciała wiedzieć. Mógł mieć przecież w zanadrzu jakieś popowe kawałki, a niekoniecznie muzykę klasyczną. Choć wyglądał na kogoś, kto wolał muzykę klasyczną, zdecydowanie.
– Jeszcze studiuję. To w zasadzie połączenie medycyny i inżynierii. Dużo w tym technicznych aspektów, projektowania, informatyki, ale też biologii. – zaczęła, zerkając na niego niepewnie. Nie wiedziała, czy wiedział coś na temat tego kierunku, chciała więc go na początku mniej więcej przybliżyć. – W zależności od specjalizacji, a tej jeszcze nie wybrałam, mogę zajmować się pracą inżynierską albo naukową. Mogę projektować i konstruować urządzenia techniczne albo uczestniczyć w badaniach. – doprecyzowała, choć to nie było wcale takie łatwe. Zakres jej pracy zależał tak naprawdę od firmy, w której będzie pracować. W Seattle możliwości miała dużo, jednak była otwarta na to, by szukać pracy również w innych miastach. – Zastanawiam się tylko, czy będzie to wystarczające w kontekście twojej pracy? Czy aż tak nie będzie nam to potrzebne? – uniosła brew, głośno dzieląc się swoimi rozważaniami. Theodore chyba nie szukał kogoś z podobnym do swojego wykształceniem, a kogoś, kto po prostu będzie dość sprawnie poruszał się w medycznych tematach. Choć i tak ostatecznie chodziło o to, żeby pokazać się z towarzyszką u boku.
– Może się też okazać, że nikogo to nie będzie interesować. – dodała jeszcze, lekko wzruszając ramionami i uśmiechając się lekko. Ludzie pytali o różne rzeczy, jednak zdążyła zauważyć, że na firmowych bankietach po kilku drinkach nikt nie chciał rozmawiać o pracy.
– Nasze najbliższe spotkanie, to będzie jakiś bankiet, tak? – miała nadzieję, że dobrze pamiętała.

Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

Theodore wiedział, że prędzej czy później sięgnie po strzykawkę i zrobi jej chociaż te czoło. Widocznie się zawahała i według niego, już tę decyzje podjęła. Williams nie miałby problemu zrobić jej tego tutaj choćby na tej kanapie - 5 minut i po problemie. Nawet nie. Jednak nie naciskał, nigdy nie zmuszał Eskortek do wejścia mu pod skalpel, czy igłę. Proponował, ale wybrać mogły same. Kilku piersi nowe skroił, odessał tłuszcz i wykonał kilka innych zabiegów. Mogły, to korzystały, a on zawsze chętny do pracy.
- Góry, lasy, woda, w tej kolejności. - Odparł na jej pytanie, nawet nie zauważając, kiedy znaleźli się tak blisko siebie. W normalnych okolicznościach już spinałby się, stresował, prostował, oddalał i nie pozwolił na takie przełamanie dystansu. Teraz jednak był już z lekka rozluźniony, jego mięśnie odpuściły, wyglądał zapewne nawet całkiem zwyczajnie.
Na pytanie o grę, uśmiechnął się nieco szerzej, kącikowo i tajemniczo.
- Zapewne myślisz, że muzykę klasyczną? - Wszyscy tak myśleli. Rodzice zmuszali go do tego kiedy był mały, więc teraz stronił od takich utworów. - Zagram wszystko, ale najbardziej lubię... później ci zaprezentuję. - Przez chwile przemawiało prze niego wewnętrzne dziecko, nawet mogła dostrzec w nim tą radość, szczególnie z budowania napięcia, ale szybko się zbeształ, odchrząknął i lekko poprawił na kanapie pozycje, bo z lekka za bardzo wyluzował.
Nie przywykł do przerywania ludziom, którzy mieli coś mądrego do powiedzenia, albo których jakoś tam szanował. Normalnie unosił bezczelnie dłoń, zmuszając tym samym rozmówcę do zaprzestania wygłaszania swojego wywodu. Często robił tak pracownikom, jak nie chciał o czymś słuchać. Jednak Skye nie przerwał, nawet jeśli wiedział na czym to polega. Bardziej interesowało go coś innego, ale czy ona właśnie postawiła granicę między prywatną, a zawodową rozmową?
- Zapytany, czym w przyszłości zajmować się będzie po studiach moja dziewczyna, wolałbym widzieć, co odpowiedzieć. - Theodore miał odpowiedź na wszystko i zawsze dostawał czego chciał, a teraz chciał wiedzieć, z czym ona wiąże ten kierunek w swojej przyszłości i jasno dał to teraz do zrozumienia. Spojrzał na nią przebiegle, to był ten typ człowieka, któremu się nie odmawiało. Wielokrotnie irytował tym ludzi, ale wiercił dziurę aż nie uzyskał odpowiedzi, a jak to nie działało, zaczynał być niemiły.
- Tych ludzi interesuje wszystko. Dlatego was wynajmuje, mam więcej spokoju. Lubią zaglądać nawet do łóżka. - Trochę prawda, a trochę kłamstwo. Przecież nie powie jej, że wynajmuje kobiety, bo nie potrafi zbudować normalnej relacji.
- Zostałem nominowany do kolejnej nagrody. Nudziarska impreza snobów medycyny estetycznej. Nienawidzą mnie, bo zawsze wygrywam w swoich nominacjach. - Przyznał nieco wyniośle, wzruszył ramieniem, burknął ciche "eh" i dopił drugą szklaneczkę whisky. Cóż, skromny nigdy nie był, lecz narcystyczny i owszem.
- Gala będzie trwała około pięciu godzin, ale wyjdziemy szybciej. Rozdanie nagród i część nieoficjalna, na niej pojawimy się na chwilę, po czym odwiozę cię do domu. Wrócisz przed północą. - Nic skomplikowanego, brzmiało jak całkiem proste zadanie... - Ubierz się elegancko i seksownie, koniecznie wysokie szpilki. To gala koneserów piękna, trzeba podkreślić twoje atuty. Niech nienawidzą mnie jeszcze bardziej. - Przynosiło mu to wewnętrzną satysfakcje. Theodore uwielbiał, gdy mu zazdroszczono. - Plastycy uważają, że naturalnie piękne dziewczyny w tych czasach i tak są zrobione, tylko dobrze. Wszystkim da się coś poprawić, a piękne naturalsy są na wyginięciu. Ty takim jesteś. Nie widzę w tobie żadnych istniejących już poprawek i nawet nie musisz potwierdzać, moje oko ty rentgen. - Wywrócił oczami. Miała właśnie okazję trochę go poznać, właśnie zaczynał mu się niebezpiecznie rozwiązywać język... - Zzielenieją ze złości i zawiści. Fantastycznie. - Już triumfował. Williams był bezwzględny dla konkurencji na każdej płaszczyźnie.
- To nieco seksistowskie, ale tak działa ten nasz świat i dotyczy również mężczyzn. - Dla niego mogła ubrać nawet zwykła, przewiewną i długa, kolorową sukienkę, ale tu chodziło o coś więcej, chciał po raz kolejny podkreślić swoją pozycję i wyższość w środowisku. Lubił to.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

– Tak, o to podejrzewam większość grających osób. Repertuar niektórych zatrzymał się na tym, czego się już dawno nauczyli, oszalałabym grając w kółko Chopina. – odparła z uśmiechem, bo była to poniekąd prawda, a poniekąd chęć pociągnięcia go za język. – Och, naprawdę? Świetnie! – byłą zaskoczona jego propozycją. Ucieszyło ją to, bo to był znak, że powoli zaczynał się przed nią otwierać. Takie tematy, z pozoru dość luźne i przyziemne, najszybciej łączyły ludzi. Sama również poprawiła swoją pozycję, gdy dostrzegła jego ruch. Wolną dłonią poprawiła materiał kwiecistej spódniczki i schowała twarz za pękatym kieliszkiem.
– Też chciałabym wiedzieć, czym będę się w przyszłości zajmować. Ta branża ma jednak wiele gałęzi, a więc… to chyba zależy, co będzie potrzebne na rynku, gdy będę kończyć studia? – określenie tego jednoznacznie nie było łatwe. Aurora sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chciała, bo była na dość wczesnym etapie, na którym poznawała możliwości.
– Ale skoro chcesz wiedzieć, to uznajmy, że planuję pracę w koncernie farmaceutycznym, w dziale badań i rozwoju. – dodała zaraz, bo widząc jego spojrzenie, wiedziała już, że nie może tego pozostawić bez konkretnej odpowiedzi. Nie miała z tym jednak problemu, na szybko wymyśliła zawód, który wchodził w grę i był jednym z bardziej opłacalnych.
– Niesamowite. – wymamrotała pod nosem i westchnęła. Nie lubiła wścibskich ludzi i nie rozumiała czasem nawet chorobliwego zainteresowania drugą osobą. Jakby wszyscy musieli żyć pod dyktando, uginając się pod narzuconymi przez społeczeństwo normami. Chociaż skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie interesowało ją, gdzie była poprzednia „dziewczyna” Theodore, bo już któryś raz mówił o kobietach z jej branży w liczbie mnogiej, co sugerowało, że przecież był z nimi związane. Nie wspominając już nawet o statusie VIP. Czy wymieniał je sukcesywnie co dwa miesiące?
– Gratuluję. – wtrąciła, choć na jego twarzy nie dostrzegła oznak zadowolenia. Satysfakcję dostrzegła, gdy wspomniał, że chce, by zazdroszczono. W pewien sposób to rozumiała, choć mogła to być też charakterystyka tej branży. – W porządku. – przytaknęła ze zrozumieniem. Musiała być gotowa na pięć godzin pracy albo i więcej, jeśli by tego od niej wymagał. Miała tylko nadzieję, że na gali nie będą przynudzać.
– W czerń? – dopytała, choć to wydawało się oczywiste. Miała w swojej szafie kilka odpowiednich na taką okazję sukienek. Długich i krótkich, na pewno czarnych.
Skupiła się na jego słowach, powoli dopijając swoje wino. Ten świat w jego opowieściach był zupełnie inny, niż go sobie wyobrażała. Bardziej skupiony na estetycznej kwestii niż technicznej i finansowej. Mogło to być też jedynie wyobrażenie Williamsa, który według google faktycznie był jednym z najlepszych plastyków w kraju.
Zmarszczyła czoło, na wzmiankę o rentgenie i natychmiast znów je napięła. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie na to zwracać uwagę. – Dziękuję. – dodała, choć dość niepewnie, jakby nie była pewna, czy to był komplement, no ale czuła, że jakoś powinna to skomentować. Parsknęła cicho pod nosem i uśmiechnęła się szeroko. – Cieszę się, że będę mogła pomóc. – stwierdziła. – Jeśli będę mogła coś jeszcze zrobić, daj proszę znać. – jeśli sprawienie, by wszyscy byli zazdrośni o to, że znalazł naturalne piękno, było jednym z zadań, była gotowa wykonać je z zaangażowaniem. Nawet jeśli sama nie do końca uważała, że można ją było za piękną uznać.
– No cóż… taka praca. – odparła luźno, bo gdyby chciała z tym światem walczyć, musiałaby odłożyć na bok swoje potrzeby i zobowiązania. – Udało nam się sporo ustalić, nie sądzisz? – zagadnęła.


Theodore Williams

autor

-

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

- Tak, masz rację. - Sprytne miała spostrzeżenie i też podzielała jego opinie. To dobrze, zgrywali się w tym, dobrze to rokowało na przyszłość. Do gry najczęściej zmuszali rodzice, a wtedy takie dziecko zaczyna w dorosłości nienawidzić klawiszy i muzyki klasycznej, która również konikiem rodziców, jak i nauczycieli była. W przypadku Williamsa, gra sama w sobie mu się nie znudziła, ale faktycznie, jak i w przypadku Skye, ta klasyczna już tak.
Ucieszyła się na wieść, że przy niej zagra, cóż, a jego bardzo interesowała jeszcze kwestia, co takiego lubiła grac ona. Do tego wróci później, jak już zasiądą przez rzędami biało czarnych klawiszy. Na razie zostały jeszcze pewne kwestie do obgadania. Przytakiwał głową na kwestie uczelniano-zawodowe. Mówiła faktycznie zgodnie z prawdą, czy jedynie na potrzeby kontraktu, albo co gorsza - żeby się odczepił? Bardzo nie lubił być zbywany, czy niedoinformowany, jednak musiało mu to wystarczyć.
- W porządku. - Skomentował tylko krótko, nie chcąc już ciągnąć tego tematu. Był pozornie zakończony, ale Theodore swoje wiedział i na pewno jeszcze do tego wróci. Choć nie dziś.
Nie wydawała się zbytnio zainteresowana tym co mówił, co z lekka go zdenerwowało, bo przecież to co robił Theodore nudne nie było, chwalił się sukcesami,a ona niewzruszenie siedziała, wypowiadając po jednym słowie? Łatwo go było urazić, szczególnie ignorancją, ale szybko dotarło do niego, że musiała już dużo współpracować z mężczyznami sukcesu i może takie tematy ją zanudzały. Wolał myśleć w ten sposób dla bezpieczeństw tej umowy i jego komfortowi psychicznemu. dlatego po raz kolejny zostawił temat, który o prostu uznał za wyczerpany. Przytaknął głową na jej kolejne pytanie. Czerń była według niego najbardziej odpowiednią barwą.
- Nie. Czerwień. - W tym momencie zaiskrzyły mu oczy, ale nie dlatego, że wyobrażał sobie Skye w czerwonej sukience, ale dlatego, że uważał to za plan idealny. W czerwieni będzie wyglądała jeszcze lepiej, a będzie to i kolor podkreślający jej odważną osobowość, którą uznał, że miała, nosząc się ciągle w kolorach. To pasowało do Skye, którą mu przedstawiała od samego początku.
- Jeśli nie masz odpowiedniej kreacji, to się tym zajmę, jednak wspominałaś, że twoja szafa jest kolorowa. - Zauważył błyskotliwie.
Znów te marszczące się czoło, ale szybko się na tym łapała. To dobrze.
- Na tę chwilę myślę, że tyle. - Jednak zawsze coś mu się mogło przypomnieć. Dolał sobie jeszcze troszkę alkoholu, jak i zapełnił kieliszek dziewczynie i skinął w jej stronę głowa, znów unosząc szklankę w toaście. Już za dużo wypił, ostatni łyk...
- Owszem. Wydaje mi się, że to będzie dobra współpraca. - Wstał z kanapy i wyciągnął w jej stronę dłoń, aby pomóc wstać i jej.
- Tak, jak obiecałem. Pokażę ci co lubię grać, a ty powiesz mi co lubisz ty, albo się po prostu dołącz. - Choć wątpił, żeby jej się udało włączyć do repertuaru, jakim Theodore się raczył.
Usiadł przed fortepianem, rozgrzał palce, zamknął oczy i zaczął bardzo sprawnie i czysto grać, wczuwając w każdą wydobytą spod palca nutę.
Theodore Williams uwielbiał zamieniać ciężkie brzmienia rockowych, oraz metalowych zespołów na pięknie i wdzięcznie brzmiące dźwięki klawiszy.

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

Teoretycznie mogła opowiedzieć mu ze szczegółami o swoim życiu, studiach i planach na przyszłość. Jednak wychodziła z założenia, że była w pracy, a w żadnej pracy ani szef, ani współpracownicy nie wiedzieli takich rzeczy. Wiele tematów i informacji wychodziło w trakcie relacji, jednak jeśli ta jej i Theodore miała być typową relacją escort girl-klient, to nie wróżyła im zbyt długiego stażu. Z doświadczenia wiedziała, że szybko się im nudziły. Próbowała też jakkolwiek oddzielać życie prywatne od zawodowego, jak robiło to wiele dziewczyn.
Ulżyło jej, gdy zostawił temat. Przywiązywał wagę do innych rzeczy, niż robili to jej poprzedni klienci. Nigdy nie pytał dokładnie o nazwę kierunku jej studiów oraz o plany z nimi związane. Chcieli wiedzieć, jaki nosi rozmiar butów i ubrań, które wino preferuje, czy lubi złotą biżuterię albo, czy chciałaby spędzić tydzień na Teneryfie. Musiała się więc nauczyć Theodore – jego spojrzenia na świat, poglądów, podejścia do pracy, ludzi i życia, a także humorków. Każdy je miał, zwłaszcza rozpieszczeni przez życie i pieniądze faceci, którzy mogli kupić wszystko. I jak się często okazywało – wszystkich.
– O! – trochę jej wymsknęło to zdziwienie, dlatego szybko się uśmiechnęła. – Powinnam mieć. Zajrzę do szafy, gdy będę w domu i sprawdzę. Uwielbiam czerwień. – odpowiedziała, trochę podekscytowana. Lubiła ubrania, a jeszcze bardziej lubiła się nimi bawić. Nigdy nie chodziło jednak o to, by nosić torebki Chanel albo buty Balenciagi, a po prostu nosić się wedle swojego upodobania. Wieczorowych kreacji miała w domu pod dostatkiem, w końcu często z nich korzystała, a czerwień była nadal dość uniwersalnym, jak na takie okazje, kolorem.
– Świetnie. – odparła z uśmiechem, gdy tak naprawdę zarządził koniec wywiadu. – Jeśli będą ci potrzebne jeszcze jakieś informacje, to daj mi proszę znać. Jeśli przypomni ci się coś istotnego, o czym powinnam wiedzieć przed naszym najbliższym spotkaniem, również mnie poinformuj. – dodała jeszcze, wracając na chwilę do swojego profesjonalnego tonu i delikatnego uśmiechu. Ten układ dobrze było rozegrać w bardziej przyjacielskim tonie, wtedy wszystko szło gładko. Od razu było widać, gdy ktoś się za bardzo spinał. A także, gdy zbyt się spoufalał w niezbyt naturalny dla związków sposób. A przecież nie raz była czyjąś randką, dziewczyną od kilku tygodni, ale też dobrą przyjaciółką. Uniosła kieliszek w toaście i skinęła głową, zgadzając się z Theodore.
– Też tak myślę. – uśmiechnęła się, po czym uniosła brew, zaskoczona tym, że nagle wstał i wyciągnął do niej dłoń. Ujęła ją i również wstała.
– Zgoda. – skinęła głową i ruszyła za nim w stronę fortepianu. Stanęła obok, tak by go widzieć i zawiesiła spojrzenie na jego twarzy. Nie spodziewała się usłyszeć takiego repertuaru, a jeszcze bardziej zaskoczyła ją wersja utworu. To nie były jej klimaty muzyczne, a więc nie czuła się pewnie, by dołączyć. Słuchała jednak, będąc pod wrażeniem zwinności palców Theo.
– Wow, tego się nie spodziewałam. – uśmiechnęła się szeroko, gdy skończył grać. Stojąc przy fortepianie, poczuła te trzy lampki wina, które zdążyła w siebie wlać. – Teraz ja? – uniosła brew, zajmując miejsce przy instrumencie. Muzyka, która zaczęła unosić się po wielkim salonie, miała bardziej jazzowe brzmienie. Jeden ze starszych utworów, których słuchała jeszcze u swojej babci na płytach vinylowych. – W kwestii muzyki mamy chyba nieco inny gust. – zażartowała, gdy skoczyła grać.

Theodore Williams

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „12”