WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Joe&Ana
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
Anastasii jakoś sam wpadł pomysł wycieczki do ich starego mieszkania. Szykowała je do sprzedaży; było świeżo po odmalowaniu ścian, renowacji parkietu i odświeżenia mebli i nawet miała kilku potencjalnych kupców, ale… nie potrafiła się z nim rozstać. Po zerwaniu z Joe mieszkała tam pewnie tylko kilka tygodni sama, bo potem wróciła do mieszkania z rodzicami, a gdy skończyła studia kupili jej apartament, w którym aktualnie mieszkała i tak jakoś to małe, kojarzące się jej z krótkim związkiem z Joe, stało przez te wszystkie lata niezamieszkane. Czasami przyjeżdżała tutaj, gdy miała totalnie zły humor i malowała wtedy swoje bohomazy, które stały porozstawiane w pomieszczeniu, które kiedyś służyło jako sypialnia. Nie powiedziała mu dokąd jadą. Zamówiła ubera, a że jadąc na miejsce siedziała całą drogę w Josepha wtulona, to raczej pytań pewnie nie zadawał. Nawet zaczęła lekko przysypiać, gdy nerwy zaczęły schodzić, ale rozbudził ją głos kierowcy, który oznajmił, że są na miejscu. Wysiedli więc, a Scordato wygrzebała z małej torebki klucze, które przypięte pewnie były do tych od aktualnego apartamentu.
- Skoro nie chciałeś wracać do domu, to pomyślałam, że możemy przyjechać tutaj - powiedziała, patrząc na kamienicę odrobinę tęsknie. Wzięła go pod rękę, prowadząc do środka. Otworzyła drzwi od mieszkania, z którego od progu pachniało świeżo malowanymi ścianami.
- Poszukam jakiejś apteczki - i bez większych wyjaśnień ruszyła do łazienki. W salonie oprócz kanapy i stolika pewnie nic nie było, lodówka wiała pustkami (chociaż kilka butelek tequili pewnie do niej wpakowała, bo malowanie na trzeźwo było po prostu bez sensu) i wróciła zaraz, ciągnąc go za rękę i sadzając na kanapie. Przyniosła jakieś waciki, wodę utlenioną i plastry. Bez słowa usiadła obok, zaczynając delikatnie przemywać rany na jego twarzy. Chyba po prostu nie wiedziała co powiedzieć po całym tygodniu milczenia.
-
-
-
– Nie sądziłem, że jeszcze masz to mieszkanie – uśmiechnął się delikatnie, odrobinę uroczo, widząc kamienicę, w której kiedyś mieszkali we dwoje. To miejsce miało szczególne miejsce w jego sercu, nawet jeśli było małą klitką.
– Nie musisz, nic mi nie będzie – odparł zaraz, ale usiadł na jakimś krześle i rozejrzał się zzachwytem po pomieszczeniu – Kochałem to miejsce. Nie musisz mi szykować czegokolwiek – dodał spokojnie. – Zaczniesz więcej siedzieć w domu? – zapytał nieco niepewnie, bo chciał, żeby normalnie była w domu, ok. Tęsknił.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Kiedy zrozumiesz, że nie muszę robić wielu rzeczy wobec ciebie, ale po prostu chcę? - zapytała, przyglądając się mu z czułością. Delikatnie przetarła wszystkie rany, skupiając sie na tym na tyle, że nie odpowiedziała przez dłuższą chwilę na jego pytanie. Po pierwsze musiała się skupić, a po drugie zastanowić nad tym, jaka odpowiedź była właściwa. Nakleiła jakiś plasterek ściągający na uszkodzenie na jego brwi i odłożyła wszystko na stolik, biorąc głęboki oddech.
- Wiesz, że powinniśmy to wszystko odwołać, Joey? - zapytała, zwracając się do niego w cholernie czuły sposób. - Nie chcę się z tobą kłócić, ale wychodzi na to, że udawanie pary nie wychodzi nam tak samo jak bycie nią - wzruszyła ramionami, podnosząc się z kanapy i przeszła do aneksu kuchennego, wyciągając z lodówki butelkę z tequilą, otworzyła ją, pociągnęła z niej kilka łyków i podała ją jemu.
-
-
-
– Okej, skoro tak mówisz – mruknął cicho, al.e kiedy zaczęła przecierać rany, zassał lekko powietrze, bo jednak odrobinę bolało. Dzielnie to jednak zniósł.
– Nawet chyba gorzej – przyznal cicho, wzdychając ciężko. – Zrozumiem, jeśli chcesz się z tego wycofać, bo zachowałem się jak kutas, ale zależy mi na tym, żeby doprowadzić to do końca. Dasz radę, czy nie ma opcji? – spytał cicho, lekko sięgając do jej dłoni, ale zaraz faktycznie, sam wziął od niej butelkę whisky i sobie trochę upił.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Fakt, jako para nie ruchaliśmy się z kim popadnie - powiedziała z lekkim rozbawieniem, a gdy sięgnął po jej dłoń, podała mu ją, siadając obok. - Możemy spróbować, ale… sama nie wiem - spuściła wzrok na ich dłonie, zaczynając bawić się jego palcami. Nie mogła jako argumentu użyć tego, że zależało jej na nim zbyt mocno, żeby to wbrnąć. I chyba za bardzo się tego bała. - Nadal jestem wściekła za Caroline. Za każdym razem jak o tym pomyślę, to mam ochotę rozstrzaskać jej ten plastikowy ryj - zmrużyła oczy. Czy właśnie się przyznała do tego, że jest zazdrosna? Odrobinę. Ale w pewnym sensie o niego zawsze była, nawet jeśli zwykle o tym nie mówiła.
-
-
-
– Kiedy ostatnim razem coś malowałaś? – spytał, patrząc na nią uważnie, bo wiedział, że to zawsze kochała, a on zawsze jej w tym kibicował. Uważał, że była wspaniałą malarką, serio.
– No właśnie – uśmiechnął się delikatnie, kciukiem zataczając małe kółka na delikatnej skórze jej dłoni. - Jeśli nie chcesz, to zrozumiem. Serio. Chociaż nadal podtrzymuję, że jesteś najwspanialszą udawaną narzeczoną i będzie zaszczytem być twoim udawanym mężem/b] – uśmiechnął się całkiem uroczo, unosząc jej dłon do ust i składając an niej czuły pocałunek.
– Rozumiem, masz pełne prawo być wściekła, ale… Nie mam nic przeciw, możesz jej roztrzaskać ryj. Sam o tym myślałem – przyznał cicho, uśmiechając się niewinnie. – Przepraszam, nie wiem co sobie myślałem – powiedział zaraz, bo naprawdę – mózg mu się wyłączył, to jedyne wyjaśnienie.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Nie podlizuj się - mruknęła z lekkim rozbawieniem, ale gdy musnął ustami jej dłoń, westchnęła cicho. - Myślę, że twoi rodzice nie będą równie zachwyceni moją osobą, gdy dowiedzą się o Danielu. Nie żeby kiedykolwiek byli - stwierdziła, ale jednocześnie wiedziała, że Christine też odjebie aferę o to, że jeszcze nie są małżeństwem a już dała się zdradzić. Cóż. Przesunęła kciukiem poniżej jego dolnej wargi.
- Nie będę brudzić sobie rąk jej krwią. Jeszcze złapię od niej hiva - stwierdziła, dumnie unosząc podbródek w górę i mimowolnie uśmiechnęła się delikatnie. - Przepraszam za Daniela. Chciałam zrobić ci na złość. - przyznała szczerze. - Jestem zmęczona. Zostańmy tu na noc. W sypialni jest nieodpakowany materac, cholernie wygodny - zaproponowała, patrząc mu w oczy. Oprócz tamtej nocy w Marsylii nie spali w jednym łóżku, ale materac to nie łóżko, prawda? Wstała od razu z kanapy, otwierając jakieś wielkie, drewniane drzwi od sypialni i zaczęła rozrywać folię na materacu. Co prawda, nigdy nikogo nie wpuszczała do miejsc, gdzie były jej prace, ale dla niego mogła zrobić lekki wyjątek. Jak zawsze.
-
-
-
– Rozumiem- rzucił tylko, by westchnąć mimowolnie, ale kiedy rzuciła, żeby się nie podlizywał, zaśmiał się cicho, kręcąc lekko głową. Nie podlizywał się. Serio tak uważał. – Nie, żeby mieli cokolwiek do gadania. Sama wiesz, jaki mam z nimi kontakt, Nastia – w zasadzie nie miał żadnego, tyle co złożył im życzenia na święta. Nie obchodziło go ich zdanie na jakikolwiek temat. Od czasu akcji z wydziedziczeniem ich relacje praktycznie nie istniały.
– Ja mogę sobie pobrudzić, jeśli byś miała takie życzenie – wzruszył ramionami, bo faktycznie nikt po Carrie by nie płakał, nawet jej własny syn – przynjamniej takie odnosił wrażenie, bo młody bardziej lubił Anę niż Care.
– Spoko, dla mnie brzmi dobrze. A za Daniela… Cóż, zasłużyłem po tym wszystkim. Ja też trochę chciałem ci zrobić na złość z Carrie bo… Sam nie wiem, czemu. Przepraszam – powiedział ponownie, patrząc jej w oczy, ale sam wstał i pewnie zaczął jej pomagać. Niedługo potem pewnie już leżeli na materacu, ale on jakoś nie mógł zasnąć.
– Śpisz? – spytał, muskając lekko jej ramię palcami. No o nie mógł, to ona tez nie, logiczne.
Właścicielka galerii sztuki
Galleria d'Arte Scordato
the highlands
- Nie będzie takiej potrzeby. Po prostu zrób coś dla mnie i póki nazywam cię moim narzeczonym, nie wkładaj w nią penisa - ani w nikogo innego, ale to już zachowała dla siebie - Nie, nie zasłużyłeś. Oboje zachowaliśmy się jakbyśmy byli gówniarzami. - stwierdziła, bo naprawdę tak sądziła. W ogóle nie wiedziała skąd jej to przyszło do głowy bo po tym jak Daniel opuścił klub wcale nie miała wyrzutów sumienia, że została z Joe. I faktycznie, zdążyła się położyć, odwróciła się do niego plecami, wlepiając wzrok w okno i naprawdę próbowała usnąć, ale ewidentnie była tak zmęczona, że nawet sen nie przychodził. Pewnie w ogóle ukradła mu koszulę, bo spanie w jej sukience zdecydowanie byłoby średnio wygodne.
- Próbuję - odwróciła się do niego, patrząc na niego w panującym półmroku. - Ale chyba bez przytulenia mi nie wyjdzie - wymamrotała, odrobinę marudnie, jak udręczone dziecko i przysunęła się bliżej, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, nakryła ich bardziej kocem i wsunęła pod rzeczony koc dłoń, delikatnie wędrując palcami po jego nagim torsie. - Namalujmy coś - powiedziała cicho, podnosząc lekko głowę do góry. - Wiem, że to brzmi jak jakaś abstrakcja, ale… zróbmy to. Choćby na którejś ścianie. - dodała, z lekkim rozbawieniem, ale uznała, że to coś nowego - coś, czego zdecydowanie nigdy nie robili.
-
-
-
– Jasne, nie będę już w ogóle w nikogo wkładał penisa – zaoferował wspaniałomyślnie, uśmiechając się do niej calkiem uroczo. Po chwili jednak westchnął cicho i skinął głową. – To wrócisz do apartamentu? Strasznie tam pusto, kiedy ciągle cię nie ma – powiedział dość cicho, wzdychając mimowolnie. Tak więc, kiedy ona się położyła, westchnął cicho i objął ją faktycznie, przyciągając do siebie i przytulając delikatnie. Mimochodem złożył czuły pocałunek na czubku jej głowy.
– Hmm? – uniósł brwi. – W zasadzie czemu nie. Możemy też coś na płótnie, jakieś chyba masz, nie? – uśmiechnął się szeroko. Wiedział, jak kochała malowanie i skoro pomagało jej się rozładować, on też mógł spróbować coś namalować, ale w jego przypadku były to raczej bohomazy aniżeli faktyczne dzieła sztuki. - Gdzie masz farby? - spytał, powoli podnosząc się z materaca i wyciągając do niej dłoń.