WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie dobrze. Travis jeszcze raz powierzchownie zlustrował lokaj. Umysł zaćmiony był przez żałobę, alkohol, czy jeszcze coś innego? Mimochodem, wracając spojrzeniem do przyjaciela, Travis przyjrzał się jego źrenicom. Żebyś tylko nie był naćpany, Griffith.. –Może to i lepiej. – Skomentował. Posiadanie konkretnych powodów i doskonała znajomość prowadzącej tu ścieżki podsuwałyby na myśl niekoniecznie szlachetne pobudki. Tak czy owak, Travis już wcześniej zakładał, że powodem nie było tutaj to co przyciągało, zapewne, większość klienteli.
-Wiem. – Odparł łagodnie. –Kiepski żart. – Rozłożył ręce w wyrazie ‘my bad’, krzywiąc się przy tym nieznacznie. Blake nie musiał mu się tłumaczyć bez względu na to jakim tonem ‘oskarżenie’ zostało wypowiedziane. Aktualny stan rzeczy sam siebie usprawiedliwiał. Gdy Cavanagh stracił pracę też w pierwszym odruchu się od wszystkich odciął. Nie chciał o tym rozmawiać, nie chciał rozkładać swoich uczuć na części i ponownie ich układać w bardziej zrozumiały obraz i choć wiedział, że Asli miała dobre intencje to czuł jakby swoją troską go przytłaczała. Miała do sytuacji na pewno zdrowsze podejście, ale Travis wcale nie miał zdrowych nawyków. A to była tylko strata kariery. To, że Blake dzisiaj z nim rozmawiał było zdaniem Cavanagha już i tak dużą oznaką postępu.
Podążył za ruchem głowy Griffitha, zatrzymując oczy na całkiem ładnej dziewczynie. –Niewątpliwie. – Mruknął, unosząc kącik ust na sytuacyjną ironię. Jakże nieatrakcyjna oferta dla kogoś o prawdziwie grobowej minie. Kątem oka dostrzegając przemieszczającą się po ladzie szklankę przypomniał sobie, że też miał poprosić o porcję dla siebie, ale postanowił, że jeszcze może się z tym chwilę wstrzymać.
Pokręcił głową na propozycję, jakoby była ‘niepoważna’, choć wydawała się być naprawdę rozsądną opcją, acz kompletnie nie związaną z ogólnym celem. Zerkając na barmankę obdarzył ją połowicznym uśmiechem. –Może innym razem. – Skwitował i wymownie spojrzał na drinka przyjaciela. Kobieta nadal z lekkim wahaniem postawiła go na barze. –Zależy pod jakimi kategoriami to oceniać… – Zaczął, uprzedzając, że nadchodzący ‘pomysł’ wcale nie musiał okazać się świetny. –Możemy zawsze wpakować się do mojego wozu i gdzieś pojechać. Tak do nikąd, kupić po drodze alkohol i się upić. – Wzruszył ramionami. Inne propozycje, które przychodziły mu do głowy były o charakterze weselszym niż dyktowały okoliczności. –Po znajomości mam też dostęp na złomowisko. Weźmiemy pałki albo dubeltówkę… – Jeszcze nigdy w ten sposób swoich przywilejów nie wykorzystywał, ale nigdy też wcześniej nie doświadczał śmierci dziecka w rodzinie. Oszałamiająca bezsilność nie była wystarczająca by tłumić wzburzającą się wściekłość na niesprawiedliwość losu. –Jakbyś chciał powyć trochę to znam kilka dobrych barów karaoke, ale to taki mój sposób. – Zauważył. Nie zawsze śpiewanie było tym czego potrzebował, ale czasami, przy dobrym utworze można było tak wylać swoje serce w ten tani mikrofon, że zapominało się jak bardzo ból wewnątrz uwierał. –Jeśli chodzi o wycie do księżyca to też gdzieś by się trzeba było wybrać za miasto, albo na obrzeża. Generalnie proponuję w Seattle nie zostawać. Ucieczka stąd jakoś zawsze pomaga, nawet jeśli to seria niepowodzeń. – Wrócił na chwilę myślami do pobytu nad jeziorem z Leslie. Kto wie, może te wszystkie niesnaski były rzucane w ich stronę jako karma za to, że zostawili (a dokładniej, że to Travis zostawił) Asli samą w mieszkaniu. –Po drodze można by ogarnąć jakiegoś fast fooda. Tak, żeby na pusto nie zalewać żołądka. – Wskazał na szklankę. –W kosza byśmy mogli nawet zagrać, ale nie wiem jak z twoją równowagą. – Uniósł lekko brwi, jakby w pytającym wyrazie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W tej chwili Blake chyba - nie chyba, na pewno - najbardziej doceniał to, że mimo wszystko; swojego nie do końca łatwego charakteru, który idąc w parze z mętną w swoim kolorycie przeszłością, niekoniecznie stawiał go w dobrym świetle, a wciąż miał wokół siebie kilka osób, jakie określiłby mianem zaufanych i pewnych. Dla jednych mogło to brzmieć jako zwyczajne hasła, wszak często mówiło się, że się komuś ufa (nawet przy wyborze prozaicznych czynności, albo doborze kierunku trasy - niby na skróty), równocześnie nie przywiązując do tego większej wagi, kiedy nie patrzyło się bardziej przyszłościowo. Griffith był raczej oszczędny w słowach, stawiając na czyny i to za ich pomocą starając się pokazać najbliższym, że mogą - jakkolwiek by w jego życiu nie było - na nim polegać, bowiem dla niego nie liczyły się śmiałe obietnice i zapewnienia, a sposób ich realizacji. Zdawał sobie przy okazji sprawę z tego, że i Travis miał różne zawirowania, o których niejednokrotnie rozmawiali, a nie zważając na to... był, wobec czego ciemnowłosy po raz kolejny zrozumiał jak wiele w jego życie wniosła niepozorna koszykówka.
I w tym momencie w jego głowie zaczął - powoli, nieśmiało - kiełkować pomysł, aby to udać się w kierunku pierwszego, najbliższego boiska umożliwiającego im zagranie jeden na jeden w ten sport. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że nie posiadają piłki, a wszelkie sklepy, jakie mogły im umożliwić ten zakup, były najprawdopodobniej już zamknięte. Kolejnym elementem, jaki zakłócił myśli mężczyzny, było serwowanie co raz to nowych propozycji odnośnie ciekawego sposobu na spędzenie czasu przez przyjaciela.
- Ja nie mogę prowadzić - oświadczył oczywistą oczywistość, a dla potwierdzenia - gdyby to jeszcze nie było całkiem wiadome - uniósł szkło w geście niemego toastu, chwilę później pociągając solidny łyk. Dobrze, że barmanka okazała się na tyle litościwa, że zdecydowała się oddać mu zamówiony przed dwoma minutami alkohol. Pomysł wydawał się całkiem dobry, aczkolwiek jeżeli mieli się upić - gdzieś daleko, poza miastem - zostawała kwestia powrotu. I jak w tamtą stronę Travis mógł kierować, tak w powrotną...
I tu Blake Griffith uzmysłowił sobie, że skoro potrafi swoimi przemyśleniami przeskoczyć kilka kroków do przodu, to jest zdecydowanie zbyt trzeźwy, więc planując ten stan naprawić, dopił bursztynowy trunek i skupił się na dalszych planach na późny wieczór.
- Hm - mruknął głucho, marszcząc czoło z konsternacją. Co prawda tuż po śmierci Zoey, postanowił wyżyć się na wszystkim, co miało czelność stanąć na jego drodze. Pomogło, jednakże zaledwie na chwilę, a z drugiej strony wizja ta - by siać zniszczenie raz jeszcze; zburzyć coś, czego później nie będzie musiał naprawiać - była zaskakująco kusząca.
- Złomowisko. Jedziemy - postanowił więc, a na potwierdzenie skinął pewnie głową. - Wrócę za chwilę i możemy ruszać. Poczekasz przed klubem? - zapytał, gdzieś między słowami chwytając portfel, by zamroczonym spojrzeniem odszukać kilka banknotów, jakie po ladzie przekierował barmance. Ciężko było stwierdzić o ile za wiele dał, wszak kobieta najpierw uniosła brwi, a później uśmiechnęła się szeroko, jak gdyby wcześniejszy incydent z pogróżkami odnośnie przysłania tu policyjnej kontroli nie miał miejsca.
- Trzy minuty i jestem - sprecyzował, ruchem głowy wskazując cel swojej teraźniejszej destynacji, jaką były toalety. Uznał, że więcej kumpel wiedzieć nie musi i zrozumie, choć bynajmniej Griffith nie udał się w stronę wc w celu wiadomym, o czym - w późniejszym czasie - mogły wskazywać lekko rozszerzone źrenice i charakterystyczne pociąganie nosem od czasu do czasu, co bardzo starał się hamować. Dobrze, że i było ciemno, a Cavanagh nie patrzył mu głęboko w oczy, więc mógł mieć jakże naiwną nadzieję na to, że nikt nic nie zauważy.

/ zt x 2 i stąd uciekamy

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#20 wdzianko

Jin doskonale wiedział, jakie konsekwencje będzie mogło nieść ze sobą przyjście do Dragon Clubu, jednak mimo wszystko chciał się spotkać z Jimin. Przy okazji, chciał wypić coś z procentami. Szczególnie że znowu dostał kolejne dowody, na poczynania jego ojca. O ile wpierw nie brał ich na poważnie, tak teraz zmienił zdanie. W dodatku pojawiły się obawy, szczególnie o matkę. Przerażała go wizja wraz ze świadomością, że ci, co stali za wysyłaniem zdjęć wraz z dodatkiem, mogliby jej coś zrobić. Przeklinał ich w swoich myślach. I to bardzo. Wyzywał ich od najgorszych, życząc im jak najgorzej. Jednocześnie miał żal do ojca, za to, że popadł w taki syf. A wystarczyło odpuścić, gdy miał taką szansę...chociaż z drugiej strony, Jin trochę go rozumiał, bo przecież pieniądze były potrzebne. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają - bullshit. Dzięki nim człowiek mógł zapewnić sobie wszelkie dobra materialne oraz mógł po prostu godnie żyć. Wiele rzeczy kręciło się wokół hajsu. Ludzie przekupywali innych, byli wpływowi, kiedy ich posiadali ogromną ilość pieniędzy na swoich kontach bankowych.
Wpierw Jin tylko siedział w aucie i czekał, aż Jimin wyjdzie, lecz ponieważ nie wychodziła, wszedł do środka, wyglądając trochę jak gangster w czerni. Rozejrzał się dookoła, lecz jakoś nie mógł dostrzec dziewczyny, dlatego westchnął cicho. Zaczął iść na parkiet, by zatańczyć, chociaż do jednej piosnki, lecz w ostatniej chwili, zawrócił, by usiąść przy barze. Przyglądał się każdej butelce oraz barmance, która posłała mu lekki uśmiech, ale on był zbyt skupiony na wyborze czegoś do picia, aby odwdzięczyć się tym samym. Zamówił jakiegoś mocnego drinka, pragnąc, by alkohol zaczął działać od razu. Nie chciał czekać. Życie było prostsze, kiedy procenty wypełniały organizm. Jak to mówią, miej wyjebane, a będzie Ci dane - a Jin pragnął mieć wyjebane na to, co otrzymał poprzedniego dnia. Chociaż oprócz pragnienia wyjebania, pragnął też jednej osoby oraz tego, żeby jego mama była szczęśliwa. Tak, pragnął, żeby Jimin go pokochała, tak prawdziwie. Chciał ją zabrać w różne miejsca, pokazać jej różne rzeczy i żeby po prostu im się udało. Ostatnim razem, zakochany był w liceum, ale wtedy nie wyszło, bo dziewczyna zdradziła go z innym, o czym Tae dowiedział się całkowicie przez przypadek. Czasami był ciekaw, czy gdyby o tym nie wiedział, dalej byliby razem, tylko z drugiej strony, czy wtedy ich związek faktycznie byłby prawdziwy? Zresztą co dziwne, polubiła niedawno jego wpis na Twitterze. Aż zakrztusił się sokiem, kiedy to zobaczył. Zauroczenie do Eden również przeminęło z wiatrem. W sumie to zabawne, bo przez moment myślał, że jakoś tam im się uda, teraz jednak wykluczał takową opcję. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, iż Jimin również mogła go nie pokochać, a bądź co bądź, nikogo do uczuć zmuszać nie zamierzał. Nie był taki. Jednak skoro jawnie powiedziała, że jej się podoba, a w dodatku, ich usta tańczyły ze sobą niejednokrotnie, zaczął mieć nadzieję. Najwyżej zostanie na lodzie i będzie jeździł solo, pośród szczęśliwych ludzi. Life is brutal and full of zasadzkas and sometimes kopas w dupas.
Otrzymawszy swojego zamówionego drinka, zaczął go pić tak, jakby był na pustyni i właśnie dotarł do źródła z wodą. Po kilku łykach odsunął szklankę od ust, by dokończyć trunek za chwilę. Ponownie zerknął w różne strony, chcąc odnaleźć Jimin.
Ostatnio zmieniony 2022-05-17, 00:21 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 3 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#8

Jimin dni mijały bardzo podobnie. Całe szczęście, że kłopoty trzymały się jej, póki co w miarę z daleka. To jej budowało dzień. Ziomek cały czas rósł. Z małej, brudnej kulki ewoluował w większą kulkę, pełnią kłaków i coraz cięższą z zdania na dzień. Cieszyła się tym, jak jej pies funkcjonuje. Trzeba było to powiedzieć, robił się z niego niezły twardziel. A co jeszcze bardziej zdziwiło dziewczynę okazało się, że to pies rasowy. Tego to już pojąć nie była w stanie. Po co wyrzucać rasowego psa? Można go nawet sprzedać. Dla Song to była niewyobrażalna głupota. Od czasu do czasu zastanawiała się, czy podzielić się wieściami z Jinem. Ba, nawet parę razy trzymała telefon, żeby jednak do niego zadzwonić. Jednak naczelna zasada brzmiała - kobieta nigdy nie powinna pisać pierwsza. Chociaż nie spodziewała się, że umieści jej twarz na swoim instagramie. Ten raz mogła przymknąć oko na własną zasadę. Koniec końców nie usunął zdjęcia, a Jimin dalej go nie widziała. Natomiast podjęła bardzo ważny krok, zawiesiła na zapleczu zdjęcie chłopaka z dopiskiem - widzisz, napisz ostrzeżenie. Stąd wraz z wejściem chłopaka do klubu, Song już wiedziała o wszystkim. Szczęście w nieszczęściu była teraz przydzielona do sali VIP, ale na moment urwała się, by zobaczyć chłopaka zza baru. Oczywiście, wszystko tak by jej nie zobaczył.
Faktycznie był tu. Wywróciła oczami, kiedy go tutaj zobaczyła, a kiedy tak wyglądała zza baru, straciła na moment równowagę. Jakaś inna dziewczyna szła i przypadkiem zahaczyła o Song. Tak z wielkim hukiem zaliczyła upadek na zadek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy siedział wewnątrz swojego samochodu, miał założone okulary przeciwsłoneczne, dla lepszego kamuflażu i nawet planował wejść z nimi do środka, lecz ostatecznie zdjął je, przed opuszczeniem siedzenia kierowcy, by następnie umiejscowić w schowku.
Zanim został jednym z klientów klubu, zapalił przed nim papierosa, ponieważ naszła go taka ochota, a nawet poczęstował jakiegoś typa, który również zamierzał spędzić noc w Dragon Klubie.
Odstępy między branymi łykami, nie trwały długo, dlatego dość szybko Tae poprosił o kolejnego drinka. Takiego samego, ponieważ faktycznie działał od razu. A przynajmniej wzrósł stan wywalenia oraz obojętności.
Właśnie przybliżał wypełnioną alkoholem szklankę, gdy usłyszał huk. Zaraz podniósł swój zadek z zajętego miejsca, aby sprawdzić, co się stało, automatycznie kierując wzrok tam, skąd miał wrażenie, że dobiegł. Wtedy ją dostrzegł i aż oczy mu zaczęły świecić, jakby znalazł skarb. Bezcenny skarb. A może właśnie cholernie cenny? Na pewno skarb, to bez dwóch zdań.
Tak czy siak, znalazł się przy dziewczynie po chwili.
- Nic Ci nie jest? - spytał, próbując jej pomóc ze wstaniem z zimnej podłogi. Dlatego też kucnął i wyciągnął rękę, którą przyjmie lub nie.
- Szukałem Cię. - dodał zaraz ciszej, jakby chcąc, by tylko ona to usłyszała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jimin przeklęła sama siebie pod nosem, kiedy tylko zobaczyła, zmierzającego w jej stronę Jina. I po co to wszystko? Co on będzie miał z tej szopki? Totalnie nie rozumiała chłopaka. Zasadniczo miała ochotę w tym momencie uciec na zaplecze i z niego nie wychodzić, dopóki chłopak nie zniknie. Wzięła głęboki oddech, kiedy Tae zaczął kucać. Wypuściła z siebie zebrane powietrze, patrząc na jego twarz. Czemu nie dała mu jeszcze porządnego liścia? Może wtedy na dobre by się od niej odczepił. Po co to wszystko? Po co komu związki? Przecież były za bardzo skomplikowane dla normalnego człowieka.
— Z takimi wypadkami sobie radzę — mruknęła pod nosem, chwytając dłoń chłopaka. Dziwne, nie lubiła przyjmować pomocy od innych. Jin wcale nie był wyjątkiem. Teraz jej głowę zalały myśli dotyczące tego, w jaki sposób powinna postąpić. Dalej była chłodna po podniesieniu się.
I nie wyglądała na zadowoloną z powodu wizyty chłopaka.
— Po co? Przecież Ci nie kazałam — spytała automatycznie, a na jej twarzy nie pojawił się nawet nikły uśmiech. Miała zły dzień, dostała okres, a jeszcze Jin postanowił ją nachodzić w pracy. Jakaś totalna żenada. Przewróciła teatralnie oczyma — nikt Cię tu nie zapraszał — taka była prawda. Jasno, postawiła nawet warunki takiej wizyty. O krok odsunęła się od chłopaka. Tak, teraz był miły, zależało mu, ale jak długo potrwa taki stan rzeczy? Przełknęła gorączkową ślinę. Biło z niej wszechobecne zimno, ale przy każdym spojrzeniu na chłopaka miała ochotę się uśmiechnąć.
— Albo masz dziwny fetysz, skoro chcesz mnie widzieć z innym mężczyzną — stwierdziła z delikatnym uśmiechem, a wzrokiem zaczęła szukać, kogoś w miarę ogarniętego, kto wyglądał w miarę, a dodatkowo nie będzie jej potem zaciągał do łóżka. Lecz póki co widziała samych hipokrytów, otoczenie było na korzyść dla Jina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie wątpię. - powiedział, domyślając się, iż ten upadek nie był jej pierwszym, szczególnie, że kiedy klub pękał w szwach, bardzo łatwo o wypadki, ponieważ jedni trącali drugich. Czasami przypadkiem a czasami wręcz przeciwnie. W myślach Jin powiedział sobie Yessss! gdy skorzystała z jego pomocy i złapała jego dłoń. Przy okazji, dał sobie +10 punktów. Inaczej by je sobie odjął. Oczywiście zaraz podniósł się z przykucu, podciągając za sobą Jimin.
- Wiem. - odparł, patrząc dziewczynie w oczy. Już miał mówić dalej, gdy usłyszał bardzo miły dodatek, na który wzruszył ramionami. - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Sam się wprosiłem. - wyjaśnił zgodnie z prawdą.
- Ja właśnie w tej sprawie. Pamiętasz, gdy spytałaś mnie o to, czy miałbym coś przeciwko, gdybyś przespała się z ziomkiem, który należałby do naszego zespołu? - zaczął, stawiając wszystko na jedną kartę. Wziął głęboki wdech.
- Nie chcę tego Jimin. Nie chcę, żebyś spała z innymi. Pewnie teraz zwyzywasz mnie od samolubnych, aroganckich sukinsynów, ale mam to w dupie. - wzruszył ramionami i przełknął ślinę. Czy planował to przemówienie? Owszem, lecz i tak alkohol spowodował, że mówił inaczej. Bardziej....po swojemu. I bardziej prosto z serducha. Człowiek po alkoholu, to szczery człowiek.
- Zależy mi na Tobie kurwa. I to tak na serio. To Ci próbuję powiedzieć. - położył specjalny nacisk, na zależy oraz serio.
- Oczywiście, zrobisz z tą informacją, co zechcesz. - po tych słowach, miał wrażenie, jakby zegar stanął w miejscu. Ostatni raz wyznawał swoje uczucia, kiedy chodził do liceum. Czuł, że idzie mu chujowo, ale naprawdę chciał wyrzucić z siebie to wszystko. Wypowiadając swoje wyznanie, cały czas patrzył Song w oczy, jakby miał nadzieję, że coś tam zobaczy. Jednak nie widział w nich nic, dlatego nie miał pojęcia, jaka będzie reakcja dziewczyny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— To po chuja tutaj przychodzisz?! — warknęła niemalże od razu Jimin. Nie podobało się jej takie zachowanie. Była rozwiązła, agresywna i gburowata, a najbardziej nienawidziła, kiedy ktoś przekraczał jej granicę. Tu taka właśnie istniała. Pokręciła głową i aż się zaśmiała pod nosem. Nie sądziła, że chłopak będzie miał do tego tupet.
Przez kolejne sekundy Jimin milczała. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Nerwowo przełknęła ślinę. Z jakiegoś powodu ciepło się jej zrobiło na sercu, ale tak całkiem szczerze była tym zirytowana, postępowaniem chłopaka. Wzięła głęboki oddech i zaczęła liczyć do dziesięciu. W jej głowie toczyła się wewnętrzna bitwa, bo tak, owszem, lubiła chłopaka. Znaczy zaczynała lubić, ale miała swoje jasno postawione granicę. Żadnych uczuć. Może sama też faktycznie coś do niego czuła, kopnęłaby go w jaja, gdyby tylko zobaczyłaby go z inną dziewczyną.
Ale czuła się poniżona sposobem, w jakim chłopak to zrobił.
— Jesteś żałosny — powiedziała poważnym tonem, aż musiała się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać. Chciała to zrobić, ta sytuacja była kuriozalna — przychodzisz do mojej pracy, mimo że wprost tego zabroniłam, mówisz mi, że nie mam z nikim nic robić, a potem po alkoholu wyznajesz mi uczucia? — warknęła, unosząc jedną brew do góry i pokręciła głową. Nie, żadna dziewczyna, nawet Jimin, nie chciałaby, żeby ktoś zgrywał Romea w jej pracy. Pracowały tu striptizerki, ludzi bardziej podobni do Song, a klienci potrafili być prawdziwie parszywi, a on tu wszedł jak książę na białym rumaku — To naprawdę żałosne — powtórzyła, wzdychając ciężko, ale zaraz pociągnęła temat dalej — nie potrafisz uszanować moich próśb, a pokazujesz tym jak bardzo Ci na mnie zależy? — no i jak miała być z tego zadowolona. Nawet przestała patrzeć w poszukiwaniu klienta, obok którego mogłaby się okręcić. Wszyscy przecież musieli patrzeć na to przedstawienie — zastanów się, typiarzu, co właściwie robisz — syknęła zirytowana. Czy faceci naprawdę nie mieli jakiegokolwiek rozumu? Takie wnioski przychodziły dziewczynie do głowy, gdy patrzyła na Jina — Ja nawet nie mam zamiaru tego komentować, myślałam, że masz w sobie więcej rozumu, oppa — odparła bardzo spokojnym, ale chłodnym tonem. Może i go lubiła, ale nie pozwoli traktować się jak szmacianą lalkę. Wyraziła się jasno. Miał inne sposoby, by ją dorwać, a wybrał ten, który jasno uderzał w jej uczucie wartości.
— Nie zrozum mnie źle, moja odpowiedź w takiej formie brzmi nie — to musiało zostać jasno powiedziane. N i e, jak można byłoby inaczej postąpić? Po dwóch intensywnych spotkaniach związek, serduszka i puszczanie bąków wzajemnej miłości? On nic o niej nie wiedział, dosłownie nic. To powodowało, że dziewczyna jeszcze bardziej zaczynała się gotować — nawet mnie nie znasz, a mówisz jakieś górnolotne słowa i robisz mi wstyd w pracy. Czego ty się kurwa spodziewasz? — warknęła koniec końców. Nie spodziewała się tego, co właśnie usłyszała, ale nie widziała też innej opcji. Wtargnął z buciorami w środek jej życia, chociaż podstawy mógłby opanować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin poczuł, jakby ktoś właśnie zniszczył jego zamek, który budował na piasku przez kilka dobrych godzin. Jakby ktoś, zdmuchnął domek z pieprzonych kart. Jakby dostał z liścia, a potem z pięści, prosto w twarz. To wszystko, co usłyszał....zabolało. Na moment jakby muzyka ucichła wraz z gadającymi ludźmi. Zresztą i tak ich nie słuchał. Słuchał jedynie każdego, wycelowanego w jego stronę słowa.
Your words are like a gun shot
I'm bleeding love
They hit me like a gun shot

aż zaczął sobie nucić słowa piosenki K.A.R.D wraz w myślach, a prócz tego, miał przebłyski z teledysku (chociaż najchętniej przystawiłby sobie spluwę do czoła, gdy usłyszał odrzucenie). Lubił ich piosenki i miał ich kilka na swojej playliście. Ogólnie stworzył kilka playlist, które podpisał w zależności od nastrojów, lub ulubionych nutek.
- Nie? - powtórzył niepewnie, jednocześnie wciąż powtarzając sobie każde słowo, wypowiedziane przez Jimin, lecz co do jednego miał pewną wątpliwość. Wiele przekleństw przychodziło mu do głowy, które kierował w swoją stronę.
- Czekaj, czekaj...w takiej formie? - zamrugał kilkukrotnie, bo to mu jakby dało coś w rodzaju nadziei. Może jednak nie wszystko było stracone? Może...
- Słucham?! Przecież tylko pomogłem Ci podnieść się z ziemi. Niby gdzie i czym Cię zawstydziłem? - spytał, unosząc brew do góry, bo serio nie rozumiał. Przez moment miał wrażenie, że najlepiej by było, gdyby został albo w aucie albo przy barze. Oszczędziłby tego całego przedstawienia, a pogadaliby sobie kulturalnie później. Eh te uczucia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Nie — odpowiedziała chłodnym tonem Jimin, ale to co robił, mogłaby spokojnie nazwać cyrkiem. Stawiała, że naoglądał się za dużo komedii romatycznych, czy dram koreańskich. Choć z pewnym sensie to, jak się do niej odnosił, robiło jej dzień, tak tym momencie wychodziła z siebie, patrząc na chłopaka. Zwyczajnie chciałaby rzucić wszystko w pizdu i nie przejmować się niczym. Zastanawiała się, czy chłopak na pewno miał mózg, a z drugiej strony chciałaby powiedzieć tak. Tylko że Jimin była Jimin, chłodną osobą. Takie dramy jak na załączonym obrazku nie były dla niej.
— Srakiej — prychnęła, wywracając oczyma. Cóż, poziom elokwencji lvl 10000 trzeba było jej to przyznać — przestań zachowywać się jakbyś nie słyszał tego, co do Ciebie mówię — chłopak spierdolił wyznanie miłości po całości. Kto normalny robi to w miejscu pracy? I co potem by opowiadał dzieciom? Tak, matce wyznałem miłość w klubie ze striptizem. Na pewno każdy wtedy zacząłby mu klaskać. Nikt by się tego nie spodziewał.
— Tylko mi pomogłeś? — tym razem nie mogła zatrzymać śmiechu — Ja pierdolę, a wyznanie miłości, to co? — spytała, kręcąc głową. No nie spodziewała się, że Jin nie zobaczy w tym żadnego problemu — Nie znasz bardziej ustronnego miejsca do mówienia o nich niż klub ze striptizem, przy ludziach, z którymi pracuję? — no nawet postanowiła powiedzieć to głośno. Tak, to wszystko było niesamowicie wielkim problemem, z którym nikt nie powinien się mierzyć. A jakby Jimin pracowała w zakładzie pogrzebowym i by pracowała nad nieboszczykiem, to też by się tak zachował? — nic takiego, kurwa, nie zrobiłem, zrobiłeś w chuj — odparła, przedrzeźniając chłopaka raz na jakiś czas. Nic nie zrobił? Czy ty autorko chcialabyś, żeby ktoś wyznawał Ci uczucia w miejscu pracy? Akurat odpowiadasz tak, a zaraz telefon od wkurwiającego klienta? Na pewno to umiliłoby wspomnienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej ton był chłodny niczym zimny wiatr Buran (tworzący ekstremalne zamiecie w okresie zimowym, a jego wiatry są silne, pełne lodu i śniegu. Występuje między innymi na Syberii). Przypomniała się Jinowi reklama gumy do żucia Winterfresh, gdzie jedna osoba po chuchnięciu, wszystko i wszystkich wokoło zamrażała. Przez tę reklamę, Tae też myślał, że będzie mógł coś zamrozić, lecz niestety, nic takiego nie miało miejsca (sad reactions only). No ale był dzieciakiem, a reklamy wyglądały DOŚĆ realnie. Dopiero potem nauczył się je odbierać prawidłowo, ze świadomością, że wciskają kit.
Jinowi drgnęły kąciki ust, gdy usłyszał magiczną odpowiedź typu ,,srakiej". Ostatecznie jednak parsknął krótko śmiechem. Krótko, ponieważ sytuacja była zbyt poważna. Czuł się trochę, jakby toczył jakiś cholernie ważny bój.
- Sorry, ale jest tu tak głośno, że ledwo słyszę. - żartował. Wszystko słyszał doskonale, głośno i wyraźnie. A, że jego sytuacja aktualnie i tak byłą chujowa, nie widział przeszkód, by się nieco podroczyć.
Jego usta ułożyły piękną kreskę, kiedy Jimin zaczęła podnosić głos. Zamrugał kilkakrotnie i gestem ręki wskazał, by mówiła ciszej. Otworzył buzię, by po chwili ją zamknąć, przez co przypominał nieco rybkę. Czyli...to o to jej chodziło. Czuł się trochę jak śliwka, która wpadła w kompot.
- Przepraszam, okej? - uniósł ręce, niczym w geście poddania. Swoją drogą, aktualna sytuacja była dość rzadka, ponieważ Jin przepraszał tylko wtedy, kiedy faktycznie czuł, że wina leżała po jego stronie. Nie rzucał nimi na prawo i lewo.
- Przepraszam. Masz rację, zjebałem to, tylko po prostu...- Totalnie postradałem zmysły. Czuję się jak dzieciak, który dopiero ogarnia, czym są uczucia. westchnął głośno. - po prostu chciałem, żebyś wiedziała. To wszystko Nie miałem złych intencji. - dokończył.
- Wracaj w takim razie do pracy. Nie będę Ci przeszkadzał. - dodał po chwili, zamierzając dopić swojego zamówionego drinka, chociaż ciekawe, czy ktoś inny sobie go nie przywłaszczył.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przewróciła oczami. Widziała przecież ten dziwny uśmiech na twarzy chłopaka. Wewnętrznie ją to zirytowało. Zaczęła nawet myśleć, że chłopak specjalnie ją triggeruje, bo właśnie w ten sposób to wyglądało. Uderzyła go pięścią w ramię. Raz udawał poważnego, a teraz? Śmiał się z jej odpowiedzi. Mógł zachować resztki powagi w tej niepoważnej wypowiedzi Song.
— Debil — rzuciła na tyle głośno, że chłopak ją usłyszał, drugie uderzenie dołożyła za niesłyszenie. I znowu przewróciła oczyma. Nie lubiła takiego zachowania, powodowało u niej wewnętrzną awersję wobec chłopaka. Chociaż nie chciała tego pokazywać na zewnątrz. W pewnym sensie zrobił na niej nawet dobre wrażenie, ale nie przyznałaby nigdy tego głośno. Nie miała zamiaru mu pochlebiać. Nawet nie chciała by miał tego świadomość. Mimo wszystko była wkurzona zachowaniem chłopaka.
— Już wiem, i co dalej? — spytała, zakładając rękę na rękę. Kolejne światełko w tunelu? Rzadko kiedy słyszała, że to ona jest najważniejszą osobą. Widać było, że chłopak był w innym świecie, ale w życiu nie pomyślałaby, że była drugą, której wyznał uczucia. Chociaż po sposobie, w jakim chłopak to zrobił, mogła się tego spodziewać.
— To idź, kończę o pierwszej. Wtedy możesz mnie odebrać — rzuciła krótko Jimin, ale już tak by nikt faktycznie tego nie usłyszał. Ba, zastanawiała się, czy dac chłopakowi klucze do mieszkania, żeby już wcześniej wyjście Ziomka, było załatwione. Tylko od tego się jednak wstrzymała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy poczuł obydwa uderzenia, aż musiał sobie rozmasować ramię, w które został uderzony. Lepsze ramię, niż przepona lub cenne klejnoty. pomyślał, rezygnując z wyobrażania sobie tego.
- Zasłużyłem. – zarówno na nazwanie debilem, jak i podwójne walnięcie. Dlatego skinął głową i nawet nie próbował się bronić, a wystarczyło złapać za rękę, chociaż w tym przypadku, za obydwie ręce. Gorzej, że wtedy mogłaby użyć nóg…
- Co dalej? Cóż..pójdziemy w lewo lub w prawo. – stwierdził, wzruszając ramionami. Zawsze istniało jakieś wyjście, łącznie z wyjściem awaryjnym. Kto nie ryzykował, ten nie pił szampana. A Tae lubił szampany, chociaż stanowczo preferował mocniejsze trunki.
Woojin poczuł wewnętrzną satysfakcję, kiedy Jimin poinformowała go, o której kończyła pracę, a oprócz tego, że nie wezwała ochrony, aby go wyrzucono. Naprawdę. Zalała go pewnego rodzaju fala ciepła tak jak w momencie, gdy Jimin przyznała, że Jin się jej podobał.
- O pierwszej. W porządku, będę na Ciebie czekał. – powiedział cicho ale wyraźnie. Po tych słowach, zrobił krok do przodu, aby założyć jej kosmyk włosów za ucho. Odwrócił się, a na jego buzię wtargnął mały uśmieszek. Szczerze? Czuł, jakby właśnie zrzucił z pleców plecak wypełniony kamieniami. Wrócił do miejsca przy barze, gdzie nie zastał już swojego drinka. Spojrzał na noszący na nadgarstku zegarek, aby oszacować, ile czasu zostało do końca pracy Jimin. Ostatecznie zamówił szklankę wody, by nie musieli wracać taksówką. Kiedy opróżnił zawartość szklanki, poszedł odwiedzić łazienkę, a po wyjściu z niej, skierował swoje kroki w stronę parkietu, gdzie zaczął densić. Trzeba było wypocić wcześniejsze toksyny (procenty). Od czasu do czasu, zerkał też na Jimin, bo chciał.
- Nim wyjdziemy…zatańczymy? – spytał, unosząc brew oraz przeczesując dłonią wilgotne od potu włosy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy znajdziemy się na zakręcie
Co z nami będzie?
Świat rozpędzi się niebezpiecznie
Co z nami będzie?


To słowa niewątpliwej mistrzyni, którą Jimin właśnie usłyszała w swojej głowie, kiedy chłopak powiedział, albo w jedną, albo w drugą. Dla niej to nie było rozwiązanie. Nie trawiła związków, ani niczego co było z nimi związane. Jedna miła chwila wcale tego nie zmieni. Dlatego niechętnie pokręciła głową.
— Środek, mój drogi środek — odparła dalej chłodnym tonem. Przecież nie chodziło tylko o wyznanie uczuć. To było znacznie głębsze. Nawet jakby to zrobił w najbardziej romantycznym miejscu na ziemi, jej odpowiedź dalej byłaby negatywna. Jak tak szybko można zrozumieć własne uczucia? Ciekawa aż była, czego się chłopak nażarł, że myślał w ten sposób.
Debil. Jedyne słowo, które miała Jimin w głowie, kiedy chłopak wkładał jej kosmyk włosów za ucho. Nic innego nie byłaby w stanie z siebie wykrztusić. Patrzyła, jak odchodzi pić. Sama postanowiła zająć się własnymi sprawami. Szybko ogarnęła, co miała w pracy. Po dwóch godzinach była gotowa do wyjścia, poszła na parkiet i patrzyła litującym się spojrzeniem na Jina.
— Nie, idę do domu — powiedziała krótko, po czym odwróciła się na pięcie i zaczęła szybkim krokiem wychodzić z tego miejsca. Żaden normalny człowiek nie balowałby w miejscu swojej pracy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tae zmrużył oczy.
- Środek…- powtórzył, jakby próbując zrozumieć znaczenie tego słowa. Nawet sobie je przeliterował w myślach. Jeżeli to oznaczało, że wciąż będziemy się widywać, spoko. pomyślał.
- Okej. – trochę go smutek ogarnął, szczególnie, że została puszczona spoko nuta, ale nie zamierzał zmuszać dziewczyny. Jin zaraz mrugnął, a Jimin była już praktycznie przy wyjściu, dlatego musiał aż podbiec, by jej przypadkiem nie zgubić. Gdy opuścili Dragon Club, Tae wskazał miejsce, gdzie zaparkował autko i jak już się przy nim znaleźli, otworzył dziewczynie drzwi od strony pasażera. Zamknął je, kiedy usiadła, a sam szybko zajął miejsce kierowcy.
- Możesz być djem. – powiedział, pozwalając tym samym na to, aby włączyła utwór, którego akurat chciała lub po prostu miała ochotę posłuchać. Taki był łaskawy, o! Niebawem dotarli do mieszkania Song, chociaż po drodze musiał zaliczyć ostre hamowanie, ponieważ jakiś młody gówniarz, wtargnął na przejście, mimo czerwonego światła dla pieszych. Co za zjeb. Oczywiście Jin użył klaksonu i to kilka razy, ale potem musiał zjechać do zatoczki, by złapać kilka głębszych oddechów oraz upewnić się, że Jimin była cała. Hello trauma, my old friend. Powrócił na jezdnię, gdy przestały mu drżeć łapy. Jechał też wolniej.

//ztx2 - - >dom Jimin

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”