WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/baWFPFg.jpg">

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

A więc sprawa z Natem się rozwiązała. To dobrze, bo Ezra miał do wczoraj pewne trudności z przychodzeniem do pracy - zanim odbył tę rozmowę z Turnerem, który,jak by nie patrzeć, próbował go zgwałcić. Nieważne, że on tak na to wtedy nie patrzył, że po prostu chciał się przespać z Ezrą i tyle. To jednak była próba gwałtu, a nawet jeśli Sinclair również tego tak nie nazywał, to podświadomie bał się Turnera, a co za tym idzie - nie czuł się już w pracy komfortowo i musiał dać sobie w żyłę więcej,niż zwykle, kiedy był tam ostatnio te kilka dni temu.
Dziś jednak był już wyluzowany, wszystkie tak zwane negatywne emocje z niego opadły, więc Ezra mógł swobodnie i nawet radośnie tańczyć znowu dla swoich klientów. Dziś na piersiach namalował kwieciste wzory, zakrywające jego blizny po mastektomii, posypał się trochę brokatem i przez to - jeszcze w złotych gatkach, które odpowiednio wypełnił - wyglądał jak jakiś elf, wijąc się na barze i puszczając oczko do swojego znajomego, który niedawno się pojawił. Musiał przyznać, że lubił Erika, zawsze rozmowy z nim były ciekawe,dlatego też kiedy zakończył swój występ, zeskoczył z blatu i podszedł do chłopaka. Oparł się o bar na wyprostowanych rękach, napierając klatką piersiową na jego klatkę i uśmiechnął się diabelsko, mrużąc oczy.
- Witam, witam - zamruczał jak kocur - Co takiego nas tu znów sprowadza...?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Erik, jak to miewał w zwyczaju, lubił spędzać wieczory w przeróżnych klubach, barach czy innych miejscówkach, gdzie mógł się napić i czasem przypudrować nos odpowiednią substancją. Znając grafik Ezry, wybrał się do Dragona i zajął swoje stałe miejsce przy barze, po czym zamówił drinka. Tym sposobem miło spędzał sobie wieczór, oglądając jak Sinclair tańczy, rozsiewając naokoło brokat, niczym jakaś wróżka.
Kiedy chłopak puścił oko Erikowi, ten posłał mu buziaka i swój firmowy, zalotny uśmiech. Doughall był w swoim żywiole, brakowało mu tylko kogoś do zbajerowania i wycieczki do hotelu lub mieszkania, ale... już od jakiegoś czasu miał taką osobę. Aż niecodziennym był fakt, że właściwie ostatnio z nikim innym nie sypiał, to było do niego niepodobne.
No nie wiem, przecież tak rzadko mnie tu widujesz... - wywrócił oczami, śmiejąc się. - Przyszedłem sobie popatrzeć, chociaż jak skończyłeś tańczyć to nie wiem czy będę mieć na kogo... - dodał jeszcze, wsuwając banknot za gumkę złotych gaci, a jego uwadze wcale nie umknęły źrenice Ezry. Sam nie był żadnym świętoszkiem, jednak czuł jakiś respekt wobec heroiny. Chyba nie byłby w stanie dać sobie w żyłę, wolał jednak zostać przy tradycyjnych metodach.
Jak masz czas to siadaj, postawię ci drinka. - rzucił i machnął od razu do barmana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przechylił lekko głowę na ramię i przesunął powoli opuszkami palców po policzku Erika, chwiejąc się lekko - jak często ludzie, którzy mieli w czubie, ale nie tyle tracili równowagę, ile nie byli do końca w stanie utrzymać ciała w sztywnym, "trzeźwym" bezruchu.
- Ostatnio jakoś rzadziej - poskarżył się w odpowiedzi na ironiczne słowa o tym, że chłopak często tu bywa - Może mnie znielubiłeś albo znalazłeś sobie ładniejszą dupę do oglądania w tańcu...?
Prawdę mówiąc, nawet nie podejrzewał, że Doughall mógłby kogoś mieć - tak po prostu rzucił niby smutną uwagę. Tak naprawdę nawet nieszczególnie za nim tęsknił. Owszem, chciał pogadać i zawsze się cieszył, kiedy miał sposobność spotkania z Erikiem, ale nie było tak, żeby jego kumpla jakoś rzeczywiście niesamowicie długo nie było w klubie, a poza tym - przecież ten nie miał obowiązku tu bywać. Może miał ostatnio wyjątkowo zajmującą pracę albo co...?
- Zawsze może się na mnie gapić, pijąc ze mną i gadając, tak, jak to właśnie robisz z moimi oczami - uśmiechnął się szerzej i posłał chłopakowi całusa, po czym usadowił się obok niego - Możesz też zaprosić mnie na indywidualny występ w VIP-roomie, o czym zresztą z pewnością wiesz. Dzięki - przyciągnął sobie drinka, którego mu Erik zamówił - A co tam poza tym słychać w szerokim świecie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Erik zlustrował spojrzeniem twarz swojego towarzysza, cały czas zalotnie się szczerząc.
- Że niby ja bym Ciebie miał znielubić? - roześmiał się i machnął ręką. Może nie byli szczególnie blisko, ale chłopak nie widział powodów, dla których miałby Ezrę nagle znielubić. Ot, chodzili sobie swoimi ścieżkami i spotykali się głównie w klubie. Napić się, pogadać, a i czasem też Erik wyciągał go na prywatny występ, bo przecież czemu nie. - Zresztą dobrze wiesz, że nie ma lepszej dupy niż ty, jeśli chodzi o taniec. - dodał, puszczając mu oczko, jak słodko, same komplementy. Coś jednak w tym było, bo Sinclair wcale nie był taki zły w tańcu, a nawet był całkiem dobry. W każdym razie Erik nie znał się na tej dyscyplinie ani trochę, ale miło mu było popatrzeć.
- No, może Cię wyciągnę. - wzruszył ramionami, pół żartem, pół serio. Sam jeszcze nie widział na co dokładnie miał ochotę. Upił łyka ze swojej szklanki i chwilę zastanowił się nad pytaniem, jakby działy się u niego jakieś niestworzone rzeczy i trudno było mu się zdecydować o czym opowiedzieć najpierw. Tak naprawdę to nie, nie działo się u niego aż tyle, ale lubił wyolbrzymiać.
- Hm, załapałem ostatnio dobrą sesję, może mnie zobaczysz w jakimś magazynie. Albo wytnę siebie z reklamy i ci przyniosę, żebyś mógł sobie przykleić nad łóżkiem. - odparł w końcu, bawiąc się szklanką w dłoni, a drugą rękę użył do podparcia głowy, przyglądając się drugiemu. - No i, aż dziwnie się przyznawać, ale od jakiegoś czasu sypiam głównie z jednym facetem. - wzruszył znów ramionami, marszcząc się trochę. Z jakiegoś powodu uznał, że to jest coś, czym powinien się podzielić. Hej, w sumie to jest jakieś osiągnięcie u Erika, który rzadko kiedy wskakiwał dwa razy do tego samego łóżka. - A u Ciebie co tam? Opowiadaj! - szturchnął go łokciem, szczerząc się.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poruszył brwiami i uśmiechnął się, a jego oczy rozbłysły,kiedy usłyszał, że Erik sypia głównie z jednym mężczyzną ostatnio. To rzeczywiście była raczej nowość.
- Wiesz... - zaczął ostrożnie, odsuwając na chwilę szklankę od ust (przyssał się do niej wcześniej, sącząc drinka i starając się nie wciągnąć go natychmiast, za jednym zamachem) - jeśli dasz mi swoją mordę wyciętą z reklamy, to raczej nie powiesiłbym jej sobie nad łóżkiem. Jesteś przystojny, nie bierz tego do siebie, po prostu sądzę, że pojawił się w moim życiu ktoś, kto mógłby mieć jakieś "ale" do takich plakatów. Już i tak wystarczy, że mam gdzieś na ścianach Johny'ego Deppa czy Colina Farrella, a ze starych czasów został mi plakat z Aragornem.
Zaśmiał się, napił znowu i odstawił pustą szklaneczkę. Postukał w blat paznokciem, patrząc wymownie na barmana i z chwilę dostał kufel ze swoim ulubionym trunkiem: piwem.
- To powiadaj: kto to jest, ten facet, którego nie wyrzuciłeś z wyra, kiedy wpakował się do niego po raz drugi? - zapytał wesoło, mimowolnie zerkając w stronę drzwi, za którymi był Nate, pilnujący porządku i selekcjonujący gości. Nie zrobił tego specjalnie - po prostu samo mu się tam spojrzało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sam uniósł brwi, słysząc uwagę o tym, że ktoś mógłby mieć zastrzeżenia co do jego plakatów. Czyżby Ezra też sobie kogoś znalazł? W każdym razie nie przyjął tego jako obelgę pod jego adresem, nawet nie zakładał, że Ezra by poszedł na jego propozycję przyklejania sobie jego twarzy nad łóżkiem.
No patrz... Czyżbyś też kogoś „miał”? - zapytał, pełen ciekawości, akcetując to ostatnie słowo, bo właściwie to nie wiedział jak miał to nazwać. Czyżby jego kumpel już kogoś miał na stałe, czy może dopiero zaczął się z kimś spotykać? Tego się musiał dowiedzieć.
Słysząc to pytanie, tak dobitnie podsumowujące jego sytuację - bo tak, nie wywalił go z wyrka nad ranem, a do tego jeszcze sam przylazł w to samo miejsce spotkania dokładnie tydzień później. I tak koło się zataczało, a on coraz bardziej nie mógł się doczekać piątku... w każdym razie, gdy usłyszał to pytanie, dokończył to, co zostało mu w szklance i gestem poprosił o następnego.
Może to zabrzmi dziwnie... A zresztą, już i tak cholernie dziwnie to brzmi, kiedy mówię, że śpię tylko z nim. No ale nieważne. - pokręcił głową, co by zebrać myśli. - W sumie to nie wiem kim on jest. Po prostu się spotykamy, każdy piątek o 22, przy barze w Trinity. Jest cholernie przystojny, zajebiście dobry w łóżku i nigdy nie chce mi opowiadać co się działo u niego przez ostatni tydzień, mimo że mnie zawsze o to pyta. - wzruszył ramionami. - Zacząłem podejrzewać, że jest pewnie żonaty albo coś. - dodał jeszcze i uśmiechnął się szeroko do barmana, kiedy dostał następnęgo drinka. - No, ale ty opowiadaj z kim sypiasz czy co tam robisz, że daje mu to prawo do swojego zdani na temat plakatu z Aragornem! - dodał i tym razem on przyssał się do szklanki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się tajemniczo w odpowiedzi na pytanie, czy też kogoś ma i zakołysał się na swoim hokerze. Może i miał, tak... Chyba miał, a im częściej i bardziej o tym myślał, tym bardziej się cieszył jak małe dziecko, które dostało lizaka. Postarał się jednak uspokoić, kiedy Erik zaczął opowiadać o swoim facecie i nawet po chwili udało mu się na tym całkiem nieźle skupić. Uśmiechnął się lekko, kiedy chłopak powiedział,że spotykają się co piątek.
- To chyba to od jakiegoś czasu trwa, co...? - zapytał rozbawiony i zaciekawiony - Nie to, że po raz drugi nie wyrzuciłeś go z łóżka, tylko po raz któryś z kolei...?
Sprzedał mu przyjacielską piąchę w ramię, napił się i znów spojrzał na towarzysza.
- Skoro on nie chce ci opowiadać o swoim tygodniu, a pyta o twój, to załóż mu blokadę: niczego się nie dowie, jeśli nie opowie czegoś o sobie. Albo zapytaj go wprost, czy jest żonaty - wzruszył ramionami - Po co będziesz szukać, myśleć i snuć jakieś wizje, skoro można się po prostu tego dowiedzieć. Niech ci powie, kim jest. A jak wygląda? Przystojny jest? Masz jakąś jego fotę?
Aż podskoczył na hokerze, ale zaraz nieco przygasł, spięty, kiedy dostał pytania o swojego faceta. Rozejrzał się mimowolnie, jakby się bał, że ktoś usłyszy, po czym zaśmiał się trochę nerwowo i odgarnął włosy z czoła.
- Wiesz, no... nie wiem, czy mogę mówić, kto to, bo nie wiem, czy byłby tym zachwycony. Jest, wiesz, nowy w temacie, if you know, what I mean - puścił Erikowi oko - Tak naprawdę mam wrażenie, że dopiero ostatnie, te kilka dni temu, przyznał przed samym sobą, że nie jest hetero. Tak sądzę. No i tak jakoś... mam wrażenie,że jeszcze się tego boi, ale jednocześnie myślę, że mu na mnie zależy. Nie wiem, czy jesteśmy razem, ale chyba tak. Cieszę się jak dzieciak, wiesz? - wyszczerzył się wesoło, z błyszczącymi radością oczami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Erik wywrócił oczami i odwrócił na chwilę wzrok od Ezry, kiedy ten sprzedał mu kuksańca w ramię. Coraz bardziej docierało do niego, jak dziwnie to wszystko brzmi z jego ust. Przecież Erik słynął właśnie z tego, że z nikim nie sypiał dwa razy. No, może było kilka wyjątków od tej reguły, jednak nigdy nie zamieniło się to w coś poważnego, jak na przykład stałe, cotygodniowe schadzki.
- No... Kilka razy się zdarzyło, że go nie wykopałem. - przyznał, już bez bicia, nawet przyjacielskiego, po czym za jednym zamachem dokończył drinka. Oj, potrzebował tego, bo wpełzł na grząski grunt i sam nie wiedział, czy dobrze zrobił, poruszając ten temat. To znaczy tak, o chłopaku Ezry chętnie by posłuchał i oczywiście, że cieszył się szczęściem swojego kumpla. Ale sam nie przywykł do rozmawiania na takie tematy.
- Jest cholernie przystojny, ale nie, nie mam żadnych zdjęć... Nawet nie mam do niego numeru. Po prostu wiemy, kiedy i gdzie się spotykamy. Pijemy, czasem wjedzie koks albo jakieś psychodeliki i lądujemy w hotelu albo w klubowej toalecie. Zależy. - zaśmiał się, wzruszając ramionami pod koniec swojej wypowiedzi. Tak, czasem był to szybki numerek w kiblu, aczkolwiek Doughall preferował jednak te długie noce w dobrych hotelach. - Jest jakies 10 lat starszy, to wiem na pewno. Może i masz rację z tą blokadą, ale wiesz... Coś w tym jest, to całkiem seksowne, nic o nim nie wiedzieć. - dodał zaraz, obracając szklankę w palcach. - Trochę chciałbym się dowiedzieć kim dokładnie jest, a trochę pasuje mi ta cała tajemnica. Nawet gdyby był żonaty to i tak mam to gdzieś. Ważne, że się dobrze bawię, no i nie bez powodu wracam. - puścił oko kumplowi na koniec, po czym odsunął od siebie szklankę i gestem zakomunikował barmanowi, że chciałby jeszcze jednego drinka. Zaraz potem wrócił spojrzeniem do Ezry, by wysłuchać jego historii i uśmiechnął się.
- Spoko, przekabacisz go na tę właściwą stronę i nawet nie zauważy kiedy to się stało. - zażartował, po czym roztrzepał mu włosy dłonią, tym samym rozsiewając brokat dookoła. - A tak na serio to cieszę się twoim szczęściem, stary. Nie musisz mówić kto to, nie nalegam. Tylko walcz o te plakaty, bo jak będzie kazał ci je ściągnąć, to powinieneś się z nim grzecznie pożegnać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiechnął się znowu połową ust słuchając o tym, że to seksowne - nie wiedzieć, z kim ma się do czynienia. Ezra zastanowił się nad wszystkimi swoimi niewiadomymi, których przecież nie miał w życiu mało. Tak zdarzali mu się nawet stali klienci, o których nie wiedział dokładnie nic. Facet na przykład puszczał mu smsa z godziną i numerem pokoju, a Ezra wiedział, o jaki hotel chodzi i - o ile mógł - stawiał się na miejscu. Klient rzeczywiście czasem pytał,co tam u Sinclaira, czasem tylko rozmawiali o aktualnej sytuacji, a czasem wręcz od razu przechodzili do rzeczy, bez zbędnej paplaniny.
Gdyby jednak Ezra miał być z kimś takim w związku, chyba jednak na dłuższą metę by tego nie wytrzymał.
- Wiesz, być może pasuje ci to, póki to tylko zabawa - powiedział poważnie - Problem może się zacząć, kiedy się zaangażujesz - a zaangażujesz się, jeśli będziesz się z nim dłużej spotykał. Zacznie ci zależeć na tych spotkaniach, zaczniesz za nimi tęsknić, będziesz chciał ich więcej. Może to uczucie się nie pojawiać tygodnie, miesiące, nawet lata, ale i tak się zacznie. A jak już się zaczniesz angażować, to zaczniesz go pytać, coraz bardziej natarczywie, o jego życie, o to, kim jest bo to normalne: chcieć poznać swojego partnera. Jeśli on nadal nie będzie chciał odpowiadać, zaczniesz się wkurwiać i wreszcie wrzeszczeć na niego, że ty mu mówisz wszystko, niezależnie od tego, czy to będzie prawda, a on nie mówi ci nic. Będziesz sfrustrowany i cała ta romantyczna tajemniczość przestanie być taka fajna.
Napił się znów swojego piwa i zapatrzył się w pianę na powierzchni złocistego płynu.
- Zacznie ci też przeszkadzać, że on jest żonaty, jeśli faktycznie jest - dodał po chwili, nieco ciszej i z niejakim smutkiem - Przestanie to być takie nieważne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Erik zwykle sypiał z facetami ledwie poznanymi w barze czy na parkiecie w klubie - czasem rozmawiali wcześniej o tym, czym się zajmują i tak dalej, a czasem lądowali od razu w klubowej toalecie. Wszystko zależało od sytuacji i ilości wypitego alkoholu lub innych używek. Jednak w przypadku Leonarda spali już ze sobą kilka razy, rozmawiali o różnych rzeczach, a mężczyzna utrzymywał wokół siebie tę tajemniczą aurę. Pierwszy raz był w ogóle w takiej sytuacji, w którą sam się wkopał i sam wracał, ale przecież wcale mu nie zależało, prawda? Był jeszcze w fazie wyparcia i uparcie twierdził, że wraca tylko po dobry seks, wcale mu nie zależy.
Zmarszczył brwi i wbił spojrzenie w szklankę, słuchając Ezry. Cholera jasna, miał oczywiscie rację, ale przecież Erik się nie przyzna, że kiedykolwiek mogłoby mu zacząć na kimś zależeć w sensie romantycznym.
Podniósł w końcu spojrzenie na przyjaciela.
Pewnie masz rację. - mruknął, niezbyt zadowolony z tego faktu. On przecież żył chwilą i nie zamierzał się martwić co będzie później, jednak ta wypowiedź ściągnęła go na ziemię. Poczuł nawet lekkie ukłucie na myśl, że Leo rzeczywiście mógłby mieć żonę. Niby mu to nie przeszkadzało, bo jemu o związek nie chodziło, więc skąd to uczucie? - Ale znasz mnie, teraz to tylko zabawa, a będę się martwić później. Najwyżej się oparzę i ten pierwszy raz to nie ja komuś złamię serce. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do kumpla. Jak zawsze był lekkoduchem, nawet gdy możliwa przyszłość została mu tak ładnie wyłożona. Szkoda tylko, że już powoli zaczynał się angażować, ale przecież tego nie przyzna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przyglądał się Erikowi, po którym wyraźnie było widać, że analizuje ostatnią wypowiedź Ezry, a trybiki pracują mu niestrudzenie. Sinclair przeszywał przyjaciela wzrokiem przez cały ten czas, nie poruszając się, tylko siedząc sztywno, z lekko pochyloną głową. Wreszcie jednak westchnął ciężko i wzruszył ramionami, unosząc kufel do ust.
- To twój pogrzeb - stwierdził pozornie obojętnie i upił łyk, nie patrząc teraz na Erika - Ale złamane serce boli cholernie i potrafi zrobić naprawdę spore zamieszanie w mózgownicy.
Odstawił szkło na blat, podrygując na swoim hokerze w rytm muzyki, ale chwilę później znów spojrzał na kolegę z uśmiechem.
- Powiem ci tyle: przede wszystkim przeanalizuj sobie w głowie, co konkretnie do niego czujesz, ale tak szczerze. Czy to faktycznie jest takie "ej, spoko, ruchniemy się, ale generalnie zwisa mi, czy żyjesz", czy jednak ci na nim choć trochę zależy. Jeśli to drugie, to jednak proponuję z nim szczerze pogadać i przepytać go dokładnie o wszystko, wyjaśnić, co ty czujesz i czego oczekujesz od dalszej relacji. I ustalić, czy się na to obaj godzicie, czy niekoniecznie. Bo wiesz, jak mu powiesz szczerze "ej, stary, bo coś tak czuję, że z tego może być coś więcej,przynajmniej z mojej strony. Lubię cię, kolo, tylko nie chcę później obudzić się z ręką w nocniku, więc ustalmy teraz jakieś zasady: czego ty chcesz od tej znajomości i na co możemy sobie pozwolić. Bo nie chcę, żeby później było tak, że ja się zaangażuję,a ty wrócisz do żony,którą chyba gdzieś tam masz, co? Bo nic o sobie nie mówisz." I tak postawisz sprawę jasno i przy okazji kilka rzeczy się tobie też rozwiąże. Moim zdaniem tak by było dla was najlepiej: żebyście obaj wiedzieli, na czym stoicie.
Miał wrażenie,że trochę nieskładnie mu się mówi, ale to pewnie przez prochy, które łyknął, ogólne podniecenie faktem, że jest w pracy i jeszcze w dodatku: i on, i Erik kogoś mieli. Do Ezry co jakiś czas powracała ta myśl: ma chłopaka. To niesamowite. Dziwne, niespotykane, piękne!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj tak, wypowiedź Ezry zmusiła go do myślenia, a trybiki w mózgownicy już mu się przepalały. W końcu zwykle myślał penisem, a jego tok myślenia był bardzo prosty: pan X mu się podoba -> Erik zagada do pana X -> Erik go zbajeruje -> idą do łóżka. Proste, prawda? Nigdy w takich sytuacjach nie włączał w to mózgu, ani tym bardziej serca. No, może gdzieś tam się czaił zdrowy rozsądek i zawsze pamiętał o prezerwatywach, regularnie się badał i nie brał narkotyków od nieznajomych (mimo, że przecież powinno się wziąć i podziękować, bo to tanie rzeczy nie są!). Tutaj Ezra mu wyskoczył z jakimiś uczuciami i jeszcze insynuuje, że coś większego mogło urosnąć z tych schadzek. Ratunku, co się porobiło w głowie Erika to mu już nie da spokoju.
- Ciężko stwierdzić, nigdy tego nie przeżyłem. - wzruszył ramionami, słysząc jak bardzo boli złamane serce, po czym prychnął sam na siebie i pokręcił głową. - Nie no dobra, to było głupie. Ale... - tu się zawahał, wbijając wzrok w rząd butelek na barowej półce, po czym upił dosyć pokaźny łyk ze szklanki i zerknął z powrotem na Ezrę - Cała ta sytuacja, gdzie nic o nim nie wiem, nie wiem gdzie pracuje, mieszka, nie mam jego numeru... Wydaje mi się, że jeśli by zdecydował się nie pojawić, to całkiem łątwo byłoby mi się z tym pogodzić. Nie miałbym do niego żadnego kontaktu, tak po prostu. To się wydaje całkiem bezpieczne, jeśli chodzi o rozstanie. - mruknął, niezbyt zadowolony z tego, co usłyszał od kumpla, ale tak. Nie pasowało mu to ani trochę, że Sinclair miał rację, jednak nie miał jak się z tym kłócić. - Ughhh, czemu musisz mieć rację. Nie lubię myśleć o emocjach, wiesz, że ja nie myślę sercem ani mózgiem. - jęknał, śmiejąc się jednak na koniec i schował głowę w dłoniach, po czym zerknął na towarzysza spomiędzy palców.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

O wyznaczonej porze pod klub podjechało czarne auto akcentowane czerwonymi elementami świadczącymi o sportowej linii. Wewnątrz siedziały dwie dziewczyny wyraźne zajęte rozmową.
– To wcale nie jest głupi pomysł – tłumaczyła się pasażerka powstrzymując śmiech jaki ogarniał ją za każdym razem gdy spoglądała na wejście lokalu.
– Nigdy nie widziałam striptizu a przynajmniej profesjonalnego – dawno, dawno temu jej były mąż próbował swoich sił po mocno zakrapianej imprezie z kumplami ale efekt był mieszanką wygłupów i częściowego zażenowania Molly gdy patrzyła na iście kocie ruchy przeplatane z potykaniem się o własne nogi. W efekcie niedoszły król imprezy zasnął w bokserkach i skarpetkach na kanapie. Nie starczyło mu sił na najciekawsze – bywa.
– O, widzę doktorka. Trzymaj się mała! – blondynka pożegnała skonsternowanego kierowcę, który chwilę później odjechał z głośnym mruknięciem silnika.
– Cześć tygrysie – posyłając uśmiech zwiastujący „coś” niecodziennego wspięła się na palce i pocałowała policzek mężczyzny. – Ciężki tydzień – zagaiła rozmowę wślizgując się pod ramię towarzysza dzisiejszych uciech. Jednocześnie oboje zmierzali w stronę wejścia, przy którym stał pan w dziwny sposób niemal pozbawiony karku. Tak jak przypuszczała wcześniej, jej wejście było uzależnione od posiadania przy boku przedstawiciela płci męskiej. W innych okolicznościach mogłaby zapomnieć o przyglądaniu się pracy nagich albo prawie nagich kobiet.
Cały klub składał się z wielu sal i pomieszczeń o różnych przeznaczeniach. I tak na przykład po tym jak znudzi im się oglądanie gołych biustów i tyłków będą mogli iść przegrać trochę pieniędzy do niewielkiego kasyna. Molly nie należała do tych co łudzą się wygraną w podobnych lokalach nawet mimo swojego osobistego zwycięstwa kilka miesięcy temu. Kasyno fajna sprawa ale bardziej dla zabawy i rozrywki niż jako forma wzbogacenia się.
– To na co mamy ochotę? Kieliszek szampana i dalej whisky? – zapytała w chwili gdy oboje zatrzymali się na progu skąpanego w czerwieni pomieszczenia.
Tata tyle razy powtarzał żeby nie mieszać…
Mimo swoich czarnych spodni z wysokim stanem, tego samego koloru szpilek i topu na ramiączkach wszystko przypominało barwą ciemną krew. Nawet jej włosy w tym blasku były dziwnie truskawkowe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

XII Ku jego zaskoczeniu na miejscu był pierwszy. Od kiedy zaczął pracę w szpitalu, jeśli nawet udało mu się znaleźć czas na jakieś wyjście, to albo przychodził ostatni albo się spóźniał. Sprawdził jeszcze ich wymianę wiadomości upewniając się, że umówili się przed budynkiem, a nie w środku, by bez potrzeby nie szukać siebie nawzajem.
Odczekał cierpliwie ten niedługi czas, który zakończył się wraz z podjazdem sportowego samochodu, który raczej kosztował nie mało. W środku można było dostrzec dwie dziewczyny, które w połączeniu z tą maszyną zwracały uwagę nie tylko jego. Sam niemiałby nic przeciwko wskoczyć na tylne siedzenie i pobujać się trochę na mieście w takim towarzystwie. Obserwował, jak jego przyjaciółka wysiada z miejsca po prawej stronie, żegna się ze swoją kumpelą i podchodzi w jego stronę. Na krótko odwiódł jeszcze wzrokiem samochód, który z lekkim piskiem i głośnymi, wysokimi obrotami odjechał spod tego miejsca. Szybko skupił całą swoją atencję na blondynce.
- Przy tobie wyglądam raczej jak niewinny kociak. – odpowiedział unosząc kąt ust do góry. Jego dłoń na sekundę spoczęła na jej dolnych partiach pleców, gdy odbierał powitalnego buziaka. – Niezła fura. Koleżanka nie chciała dołączyć? – zapytał szybko, w zasadzie nie mając nic przeciwko większemu towarzystwu, ale Molly w zupełności mu wystarczała za całą grupę. – Mój podobny, ale dzisiaj nastał ten dzień, kiedy w końcu mogłem się lepiej ogarnąć. Przespałem się, zrobiłem zakupy a teraz jestem cały twój, nawet do rana. – zaśmiał się pod nosem, bo w sumie nie wiedział, co przyniosą następne godziny.
Z Molly przy boku ruszył w stronę wejścia, zbliżając się do dwóch karków, pilnujących porządku przed budynkiem. Jak na ironię, ich widok zawsze bardziej odstraszał niż zachęcał do wstąpienia do środka i zostawienia paruset, a może nawet parę tysięcy dolarów. Monterrey szedł pewnym krokiem, jakby co najmniej prowadził ten klub. Przecież nie zatrzymają osoby, która służy ludziom w walce o ich życie? Poza tym liczył, że ubrał się wystarczająco na bogato, by dostrzegli, że jest gotów w przypływie dobrej atmosfery oraz niezłych widoków trochę się zabawić.
W środku niemal poraziła go ta czerwona poświata. Nie jej blask, bo go nie było, lecz raczej ilość. Zupełnie, jakby nagle znaleźli się w innym wymiarze. A może był to przystanek w drodze do piekła? Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, tylko szedł za Molly po elipsie, rozglądając się za jakimś dobrym miejscem. – Jeśli o mnie chodzi, moja abstynencja trwa w najlepsze, więc aktualnie mam ochotę na cały bar. Ale szampan na przystawkę i whisky na główne danie brzmią dobrze. Z resztą, ty stawiasz. – uśmiechnął się do niej, przypominając o tym fakcie, gdy już zajęli miejsca na wygodnych fotelach przy stoliku. Młoda kelnerka musiała obserwować ich od początku, bo niemal od razu narzuciła im swoje towarzystwo. Po dogadaniu się co do alkoholi, ich dwójka przekazała pracownicy swoje żądania.
- Ładnie tutaj. Prestiżowo. – odrzekł Monty, rozsiadając się nieco wygodniej, splatając przy tym swoje dłonie na brzuchu. – Byłem dwa razy w takim miejscu. Wieczory kawalerskie. Wspomnienia jednak szybko się ulotniły. – wyznał, pamiętając jedynie skrawki z tamtych dwóch nocy, które głównie polegały na tym, by się po prostu upić, jakoś wrócić do domu i wydobrzeć do ślubu obu panów młodych. – Podoba mi się ta zasłonięta kurtyna. Może czeka nas jakiś specjalne show. – zerknął na moment w stronę zasłoniętej sceny, zajmującej centralne miejsce w tej części budynku. – Myślisz, że jakbym wsunął banknot za pasek od stringów tancerki, to będzie okej, czy to jednak tylko na filmach? – zerknął na Molly, śmiejąc się pod nosem.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”