WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
We adopt a brand new language, communicate through pursed lips.
Awatar użytkownika
25
187

listonosz

US Postal Service

elm hall

Post

Syd też nie miał pojęcia o nosach; zwłaszcza tych, które wyglądały na dość jednoznacznie, ordynarnie złamane (a więc i z których, wraz z zimnym i kwaśnawym od spalin waszyngtońskim deszczem, spływała kombinacja żywej czerwieni i smutnego, bezbarwnego śluzu). Nie wiedział na przykład, czy przy podejrzeniu pęknięcia albo przemieszczenia chrząstki należy taki nos, na przykład, unieruchomić, czy próbować - dość siermiężnym, improwizacyjnym sposobem - unieruchomić (jak w kreskówkach, na przykład, łupkami zrobionymi z zapałek!?), okładać lodem czy wręcz przeciwnie, żeby go dodatkowo nie zaziębić, dotykać w ogóle, czy trzymać się odeń jak najdalej? Googlowałby, jak przystało na millenialsa, ale niestety:
a) dopiero teraz dopadało go prawdziwe roztrzęsienie, które odbierało mu zdolność do wpadnięcia na taki pomysł i
b) obawiał się, że jeśli spędzi zbyt dużo czasu wstukując w wyszukiwarkę odpowiednie hasła, telefon zamoknie mu już całkowicie, i zdechnie; wszak już sama krótka konwersacja z Noah sprawiła, że urządzenie zamigotało ostrzegawczo jak zemdlona sztormem latarnia morska po środku niczego.

Było, zresztą, wiele innych rzeczy, o których (oczywiście) blondyn pojęcia (bledszego niż on sam - teraz dodatkowo strapiony powolnym procesem zdawania sobie sprawy z tego, co parę minut wcześnie stało się na parkingowej płycie) nie posiadał. Na przykład zęby, a także ich brak, w nierozsądnym, ucieczkowym impulsie porzucone gdzieś na zlanym deszczem asfalcie.
Albo wstrząśnienia mózgu, z jakich jedno z pewnością mogło realnie zagrażać Orionowi po tym, jak starszy Casillas (wówczas jeszcze niepowstrzymany - raz na zawsze - przez młodszego z duetu domorosłych gołębich mścicieli) roztłukł mu łepetynę o samochodową maskę.
Albo, to ważne, przyczyny, dla których raptem parę słów jest w stanie owinąć się wokół serca jak jutowy sznur i zaciskać - zaciskać - zaciskać aż do bólu i braku tchu w piersi.
  • i się martwię
    • zadzwonisz?
Podświadomie chyba pragnął, żeby Orion - Orion, który znał go lepiej niż ktokolwiek inny na świecie ? - go teraz wyśmiał i wyszydził. Spytał go - czochrając skatowane ulewą kosmyki jasnej czupryny - co on, kurwa, wyrabia? Przypomniał mu, że owszem, przecież Syd nie mówi. A zwłaszcza nie w chwilach jak ta, kiedy w ciele odnajdował już pierwsze zwiastuny jednego ze swoich epizodów. Falę napięcia, która już niedługo miała rozkiwać jego sylwetkę w kompulsji męczącego, ptasiego jakby ruchu. Ale Orion, podtrzymywany przez dwudziestopięciolatka w pasie, nie był w stanie.
Poza tym Shaule nie miał absolutniej pewności, czy cokolwiek by to dało, bo kiedy wciskał przycisk nawiązywania połączenia czuł, że nic go nie powstrzyma. Samotność, która go ogarnęła - mimo towarzystwa Haywarda i roztrzęsionego, kulącego się przy ich łydkach, psa - była tak przepotężna, że mogła zabić. A porozmawianie z kimś (zwłaszcza, jeśli tym kimś była dziewczyna, która powiedziała mu, że go skopie jeśli będzie chrapał, ale też która potem objęła go ciasno i pozwoliła mu przespać całą noc bez pobudki i bez frustracji, że kolejna ciemność jest zbyt uboga w sny) wydawało się odpowiednim pomysłem, nawet jeśli koniec końców...

-

...nie było się w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa.

Kiedy Noah odebrała telefon, było chwilę po trzeciej nad ranem i deszcz zdawał się nieco łagodnieć, zdążywszy już przemoczyć Syda i Oriona do suchej nitki. Nadal jednak mogła wyłapać w na linii cichy szum, i nieregularne pluśnięcia dwóch kompletów stóp plaskających w kałuże.
Syd chciał jej powiedzieć, że jest przerażony i nie wie co robić i chce do domu, ale też zapomniał, gdzie jest dom (nawet, jeśli jakiś czas temu powiedziałby, że dom drepcze za nim, skrwawiony i chwiejny). Ale, jak to Syd, nie powiedział nic.

autor

harper (on/ona/oni)

ODPOWIEDZ

Wróć do „rozmowy telefoniczne”