WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Halloween
Obrazek

Upiorna Noc w Klubie Q
29 października, 20:00 - do ostatniego gościa

Kościotrupy zwisające z kryształowych żyrandoli, żelkowe gałki oczne pływające w krwistych w barwie drinkach, sztuczny dym niczym opary unoszące się nad pełnymi potworów bagnami, i stroboskopowe światła, w których blasku każdy wygląda tak, jakby już dawno pożegnał się ze światem żywych… Czy wyobrażacie sobie lepszy klimat, jeśli noc Halloween postanowiliście spędzić na imprezie w klubie?

Jeden z najpopularniejszych lokali w Seattle, mieszczący się w północnym Capitol Hill Klub Q, zaprasza Was na kolejną edycję legendarnego wydarzenia, podczas którego trzech waszyngtońskich DJów zagra dla Was najpopularniejsze, upiorne hity, a utalentowani barmani serwować Wam będą baaardzo Krwawe Mary i inne alkoholowe klasyki. Ci szczęśliwcy, których stać na opłacenie VIP-owskiej wejściówki (lub którzy specjalny bilet zdobyli po znajomości…), zyskają dostęp do jednej z trzech, znajdujących się na drugim poziomie klubu, loży, w których będą mogli raczyć się zarówno ekskluzywnymi przekąskami i darmowym szampanem bez limitu, jak i mniej legalnymi atrakcjami…

Impreza zaczyna się o 20:00, a potrwa aż do białego rana. Pamiętajcie o przebraniach - bramkarze nie wpuszczą tego wieczoru nikogo, kto nie pojawi się w Q w strasznym kostiumie i charakteryzacji!
Zwykłe wejściówki kosztują 30$, w ich cenę wchodzi drink powitalny i szatnia.
Bilety VIP kupicie za 80$ - dzięki temu będziecie mogli cieszyć się dostępem do loży na piętrze, przekąsek oraz open baru.

Wstęp tylko dla osób pełnoletnich.

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

#10

W każdym wypadku początki bywały trudne. Babylon zdał sobie sprawę, że lubił Lemon, a przynajmniej w takim stopniu, że tolerował jej wyszczekane słownictwo i postawę pełną uporu. Akceptował, choć będąc z natury niepokornym młodzieńcem, notorycznie występował na przekór. I żyli w tej dziwnej relacji, niejednokrotnie zdani na przypadki i kaprysy losu. Jednak obecnie świadomie dzierżąc tę znajomość w ramionach postanowili się spotkać. Nie przypadkiem.
Klub, jak przystało na haloweenową noc, był pełny, a wokoło szerzyły się szkarady wyrwane z hollywoodzkich produkcji grozy oraz twory wyciągnięte z niskobudżetowych filmów erotycznych. Babylon natomiast postawił na bardziej elegancki ubiór i charakteryzacje kościotrupa, dzięki czemu czuł się w miarę swobodnie. Na szczęście nie miał problemu z wejściem do środka, bo od przeszło roku był posiadaczem fałszywego dowodu.
Z Lemon złapali się przy barze i od tamtej pory bawili się razem. Okazało się, że gdy porzucili maski złośliwości, to nadal potrafili nawet normalnie rozmawiać. Zatańczyli do dwudziestej piosenki, wypili sześć kwaśnych drinków przyozdobionych żelkiem w kształcie oka i zjedli kilka przekąsek. Potem znowu tańczyli i znowu pili, i tańczyli pijąc.
Babylon złapał Lemon i obrócił ją tyłem do siebie, po czym ułożył dłonie na jej biodrach. Wspólnie zsunęli się na dół, a następnie wyskoczyli i ponownie dobyli własnych dłoni – zupełnie jakby ich gorliwie zaciskające się palce stanowiły obowiązek tego wieczoru. Tańczyli, nie bacząc na dotyk, pozwalając sobie na nazbyt wiele, a jednocześnie budząc podziw wśród domniemanych fanek Babylona i domniemanych adoratorów Lemon. W końcu opadli na jedną z kanap, gdzie spostrzegli, że znowu trzymali się za ręce. Alkohol szumiał w ich głowach, potęgował słabszą koordynację, widoczność oraz lepszy humor.
Twój brat nie jest typem faceta, który jest zazdrosny o młodszą siostrę? – zapytał, spoglądając na tłum, poruszających się pośród neonowych świateł. Lemon streściła mu jak dostała się do środka, dlatego był ciekaw. Sięgnął po szklankę z mohito, którą gdzieś wcześniej tu zostawił. – W sumie miałem nadzieję, że będzie tu mniej osób. Jest ciasno – stwierdził i dokładnie w tej chwili, ktoś wpadł na ich kanapę, wytrącając z dłoni Babylona szklankę. Jegomość był pijany i nie mógł unieść się z miejsca, powodując, że Babylon i Lemon musieli odsunąć się na dwa równe krańce siedziska. Cel Tradat w końcu nie wytrzymał i złapawszy mężczyznę wręcz wyszarpał go i pchnął ponownie na parkiet. Dopiero wtedy, spostrzegł, że oblał Lemon mohito.
Kur... – zamilkł – Kurwa – dokończył, jednocześnie chyląc się nad nią. Złapał mokry materiał – Nie chciałem, Lemon.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

#6
Nie planowała takiego Halloween, od kilku tygodni razem z koleżankami obmyślały imprezę u jednej z nich w domu, na którą chciały zaprosić kilka osób (do dobra, więcej niż kilka), wymyślić temat przewodni, własnoręcznie wykonać wszystkie ozdobny, a gwoździem programu miały być krwawe drinki, na które przepisy zbierały od kilku dni. Coś (ktoś) jednak sprawiło, że zaczęła poważnie myśleć o pójściu na imprezę do klubu, a po kilku wiadomościach wymienionych z Babylonem, zaproponowała to swoim przyjaciółkom. Te bardzo entuzjastycznie przyjęły ten pomysł, o wiele bardziej zainteresowane imprezą dla dorosłych. Zupełnie inaczej było z bratem Lemon, który jakoś musiał wprowadzić je do klubu, w związku z tym, że kumplował się z bramkarzem, a wcale nie chciał niańczyć młodszej siostry na imprezie. Ostatecznie wszystko poszło dobrze, a nastolatka szybko zniknęła bratu z oczu, obiecując, że nie narobi mu wstydu.
To było istne szaleństwo, parkiet był pełen przebranych ludzi, DJ wplatał halloweenowe wstawki nadające klimat imprezie, a klub udekorowany był sztucznymi pajęczynami. Na początku była nieco zaskoczona, że tak szybko odnalazła się z Babylonem w klubie, a także że po krótkiej rozmowie i drinku wylądowali razem na parkiecie. Głośna muzyka i alkohol skutecznie rozwiały wszelkie wątpliwości. Bawiła się świetnie. Brunet tańczył zaskakująco dobrze, więc nawet przez moment nie pomyślała o tym, by tańczyć z kimś innym. Kolejne procenty, które nie wiedząc, kiedy pojawiały się w jej dłoni w postaci kolorowych szotów, tylko skracały między nimi dystans.
W końcu opadła na kanapę, śmiejąc się i trochę za bardzo pokładając na brunecie. Odsunęła się nieco, udając się poprawia swoją sukienkę, gdy tylko się zorientowała, że przez większość wieczoru była tak blisko i nawet nie zwróciła na to uwagi.
– Nie. – pokręciła głową w odpowiedzi, bo ta odpowiedź nie wymagała przecież przekrzykiwania głośnej muzyki. – Ale jest typem faceta, który złamie komuś nos, jak będzie trzeba. – przyznała szczerze, uśmiechając się do Babylona zaczepnie. Była oczkiem w głowie starszego rodzeństwa, troszczyli się o nią, pomagali jej, a ona bardzo to doceniała. Mimo wszystko dawali jej dużo swobody, zawsze powtarzając, że nie są jej rodzicami i nie będą jej niańczyć. Choć nie zawsze było między nimi kolorowo, to im starsza Lemon była, tym lepiej się dogadywali. Oczywiście na tym dorosłym poziomie, bo jej dzieciństwo było czymś zupełnie innym.
Westchnęła i skrzywiła się, gdy nagle między nimi usiadł jakiś chłopak. Zmierzyła go wzrokiem, ale ten wyglądał, jakby niewiele kontaktował. Wychyliła się więc zza niego, by spojrzeć na Cel Tradata. – To podobno jedna z większych imprez w mieście. No i jakiś świetny DJ! – krzyknęła, mając nadzieję, że siedzący po drugiej stronie kanapy Babylon ją usłyszy. Posłała mu też niezadowolone spojrzenie i wywróciła oczami, wskazują na typa, który im przeszkodził. Nie spodziewała się jednak, że Baby, zamiast poprosić faceta, żeby trochę się przesunął i zrobił dla niego miejsce, zareaguje zbyt impulsywnie i wypchnie go na parkiet. Mężczyzna zatoczył się i wpadł na kogoś, ale tego już Lemon nie widziała, bo patrzyła na mokrą od drinka sukienkę.
– Baby! – jęknęła, unosząc spojrzenie na chłopaka. Wstała szybko, bo czuła już, jak zimny płyn zaczyna przemiękać przez materiał koronkowej kiecki. – Nie mogłeś go… no po prostu wcisnąć się między nas? – zmarszczyła czoło, spoglądając na niego znacząco, bo jego reakcja była według niej przesadzona. – Ale okej, okej! Nic się nie stało! – pokręciła głową, zdejmując z sukienki listek mięty, który się do niej przyczepił i podając mu go. – Ale muszę iść do łazienki! Wysuszyć to jakoś! – pochyliła się znów w jego stronę, bo na sali było bardzo głośno i ledwo słyszała własne myśli.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Nie mamy czasem tego samego brata? – zapytał żartobliwie, przy czym mimowolnie pomyślał o Zionie, Edenie i Jericho, chociaż ci trzej byli skłonni złamać komuś nos nawet bez potrzeby. Tego jednak Lemon nie musiała wiedzieć. Babylon zdążył zauważyć, że różnice pomiędzy nimi były kolosalne. Renomowana szkoła, wejście na strzeżoną imprezę bez użycia podrobionego dowodu, markowe ubrania i delikatne dłonie, na których widniał jedynie odcisk od długopisu; ładny perfum i snobistyczne towarzystwo. W odróżnieniu od Lemon Cel Tradat miał brudne sumienie, zdarte od bójek kostki, kilka siniaków i samochodowy smar na opuszkach. Był ładny, ale poniekąd zepsuty w środku. Mimo tego trwająca noc nie pozwoliła, aby cokolwiek wpłynęło na ich szampański nastrój.
W pierwszym odruchu wychylił się zza ramienia podpitego jegomościa i złapał kontakt wzrokowy z Lemon. Było niewygodnie, a dodatkowo młody mężczyzna co rusz szturchał nogami, zabierając jeszcze większy obszar do siedzenia. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie Babylon po prostu wstał i siłą wskazał nieznajomemu właściwe miejsce. Nie spodziewał się jednak, że przez jego impulsywności oberwie przede wszystkim Lemon, bo jegomość ostatecznie – podparty ramieniem innego mężczyzny – złapał równowagę i zniknął w tłumie.
Nie obrażaj mnie! – bąknął, przy czym zbliżył się do dziewczyny i odkleił materiał sukienki od jej skóry. Wyglądali dobrze w aranżacji gnijących państwa młodych, stojąc nieopodal parkietu z rozświetleni światłami neonów na kostiumach. – Nie będę się nigdzie wciskał. To było moje miejsce! – wyjaśnił pobieżnie, aczkolwiek głośno, aby usłyszała. Następnie w odpowiedzi na wymowne spojrzenie Lemon wzruszył ramionami. Brzmiał przesadnie, jakby dotknęły go słowa dziewczyny, jednak na dźwięk słownej kapitulacji, natychmiast się uśmiechnął i intuicyjnie wyciągnął dłoń po listek mięty.
W porządku – przytaknął. Oddech Lemon, w którym odznaczała się odrobina alkoholu, owiał jego skórę. – Chodźmy! – skinął w kierunku toalet.
Kolejka była długa i kręta, dlatego Babylon zdecydował się nie towarzyszyć w niej Lemon. Przystanął na rogu i oprawszy o ścianę, zaczął przeglądać jakiś portal motoryzacyjny. Po upływie kilku minut dziewczyna w końcu weszła do środka, a on jedynie zmienił pozycję przekładając ciężar ciała na drugą nogę. Czas mijał mozolnie, przez co miał wrażenie niecierpliwić się i frapować. Goście na przemian wchodzili i opuszczali drugą toaletę, podczas gdy drzwi tej pierwszej wciąż pozostawały zamknięte. W końcu schował telefon i kierowany dziwnym przeczuciem przepchał się naprzód.
Nie przesadzaj, że to ci tyle zajmuje. Wyłaź już – dwukrotnie uderzył ręką w drzwi.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

– To by było co najmniej niepokojące. – stwierdziła, posyłając mu nieco skrzywiony uśmiech, jakby na samą myśl o tym poczuła się dziwnie. Wspólny brat oznaczałby, że nie powinna na niego zerkać, tak jak zerkała czasami, dopiero po chwili zdając sobie z tego sprawę. – Zresztą… czy ty czasem nie bałeś się, że twój cię otruje, gdy byłeś chory? – uniosła pytająco brew, przypominając sobie wymieniane na początku ich znajomości wiadomości. – Mój by tego nie zrobił. – stwierdziła, wzruszyła lekko ramionami i uśmiechając się pod nosem. Była oczkiem w głowie starszego rodzeństwa, ale to może dlatego, że byli od niej o kilka lat starsi, a od śmierci ojca czuli się za nią jeszcze bardziej odpowiedzialni.
– Przecież nie było rezerwacji! No i go nie kupiłeś. – zauważyła, kręcąc przy tym głową. Zachowanie Babylona nie powinno jej jednak dziwić, nie raz już przecież pokazał, że decyzje pokazywał impulsywnie, dopiero później myśląc o ich konsekwencjach. Choć nie spotykali się często, a wiadomości wymieniali dopiero od kilku tygodni, chwilami urywając rozmowy, gdy któreś czuło narastającą irytację, miała wrażenie, że zdążyła go już nieco poznać.
Opuściła spojrzenie na jego dłonie muskające jej talię i odlepiające materiał sukienki od jej ciała. Oboje byli już wstawieni i chyba nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, jak razem wyglądają. Przez tłum ludzi tańczących na parkiecie przecisnęli się razem, Lemon trzymając dłoń Babylona pozwoliła, by torował im drogę. Widząc kolejkę do toalety, tylko wywróciła w jego stronę oczami, rozumiejąc, dlaczego nie chce wchodzić dalej. Po kilku minutach stania w kolejce, która zmniejszała się zadziwiająco szybko, przekroczyła próg ciasnego pomieszczenia, jednak nim zdążyła zamknąć drzwi, ktoś szarpnął za klamkę i wszedł do środka, od razu opierając się plecami o drzwi. – Ja przepraszam, myślałem, że ktoś właśnie wyszedł. – dość wysoki mężczyzna pokręcił głową, układając rękę na klatce piersiowej w przepraszającym geście. – Mogę… mogę tylko umyć ręce? – zapytał, zanim Lemon zdążyła odpowiedzieć. Dość dyskretnie zmierzyła go wzorkiem, a gdy nie zauważyła żadnych niepokojących znaków, a typ wydawał się nawet całkiem trzeźwy, kiwnęła głową. – Ja i tak muszę tylko wysuszyć sukienkę. – wskazała na mokry materiał i nawet ściągnęła z niego kolejny listek mięty, który został po mohito, które na niej wylądowało. Czuła, jak materiał lepi się do niej od słodkiego cukrowego syropu i alkoholu, które były w drinku. Gdy tylko mężczyzna podszedł do umywalki, ona podeszła do suszarki do rąk, unosząc kawałek sukienki i próbując włączyć nawiew. Nie było to jednak łatwe, bo czujnik albo nie działał, albo jej wykrywał i co chwilę machała ręką, by włączyć wianie.
– Pozwól, że pomogę. – nagle obok niej stanął mężczyzna i z uśmiechem podsunął dłoń pod urządzenie, na kilkanaście sekund włączając nawiew. – Jeszcze mokre? – zapytał, układając dłoń na udzie Lemon, jakby naprawdę chciał sprawdzić, czy materiał zdążyć przez te trzydzieści sekund wyschnąć. Wszystko działo się tak szybko, a blondynka zamroczona procentami nie reagowała tak sprawnie, jakby tego chciała. Cofnęła się, jednak gdy dłoń mężczyzny znalazła się na jej nodze, niestety nie zdążyła wykonać kolejnego kroku, bo przygniótł ją swoim ciałem do ściany. Od razu z jej ust wydarł się krzyk i zaczęła wciskać ręce pomiędzy siebie i mężczyznę, by choć trochę go od siebie odsunąć. Był jednak sporo wyższy i o wiele silniejszy. W tym momencie ratowały ją warstwy ślubnej sukni nasiąkniętej alkoholem, której nie mógł od siebie odkleić i które plątały mu się w dłoniach.
– Zostaw mnie! – jęknęła, ale ten zamknął ją w uścisku, próbując przedostać się przez materiał, a pod nosem mamrotał bluźnierstwa i coś o tym, że zaraz będzie jej bardzo dobrze. Im mniejszy opor stawiała, tym facet mniej się śpieszył, dając jej tym samym czas na wymyślenie, jak się od niego wydostać. Na szczęście usłyszała pukanie do drzwi i była przekonana, że również głos Babylona. – Baby! – wydarła się, a facet najpierw spojrzał na nią zaskoczony, przez moment nawet przez jego twarz przemknęło zadowolenie, bo najwidoczniej myślał, że już się jej to wszystko podoba, ale zaraz zorientował się, że to nie było do niego. Ta chwila jego konsternacji pozwoliła jej jednak na uniesienie kolana i kopnięcie go prosto w krocze. – Baby! – krzyknęła jeszcze raz, szarpiąc się z kulącym się z bólu mężczyzną.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Nie kontynuował rozmowy, która dotyczyła rodzeństwa. Na pytanie Lemon kunsztownie się uśmiechnął, po czym prychnął i pokręcił głową, pozostawiając dziewczynę w nieświadomości. Odkąd dowiedział się, że śmierć Floriana mogła nie być wypadkiem jego relacja z braćmi uległa pogorszeniu. Miał wrażenie, że nigdy nie byli przesadnie zżyci, ale stanowczo częściej toczył z nimi rozmowy. Obecnie cedził jedynie oburzone pobąkiwania.
Rezerwacja wcale nie była potrzebna Babylonowy, bo mimo wszystko jako pierwszy zajął miejsce na kanapie. Pijany jegomość niegrzecznie wtrącił się pomiędzy nich i na dodatek rozpierał się łokciami! Nie mógł tego zaakceptować, a zaburzony przez alkohol instynkt – który i tak charakteryzował się impulsywnością – nakazał mu pozbyć się intruza. Nigdy nie ukrywał, że brakowało mu pokory. Tę dyskusję również pozostawił bez dalszej odpowiedzi.
Babylon nie był świadom, że w momencie w którym przeglądał strony w telefonie, Lemon mocowała się z jakimś mężczyzną; nie wiedział do czego dochodziło za zamkniętymi drzwiami łazienki, podczas gdy on jedynie niecierpliwie wzdychał i przekładał ciężar z jednej nogi na drugą.
Takie rzeczy dzieją się w filmach – w tych serialach dla nastolatek o wyolbrzymionej miłości i męstwie domniemanych chłopców z sąsiedztwa. Albo w tych dokumentalnych produkcjach, w których ofiara wypowiada się na temat bierności społeczeństwa i absurdzie gwałtu w miejscu publicznym. Babylon nie przewidział, że wyjście Lemon do toalety, gdzie stał za ścianą raptem cztery metry dalej, może okazać się walką o przetrwanie.
Ku wzmożonemu zainteresowaniu ludzi z kolejki, dwukrotnie uderzył w drzwi. Muzyka była zbyt głośna, aby od razu usłyszał odgłos szamotaniny, choć po braku odpowiedzi intuicyjnie nadstawił ucho. Potem jeszcze raz łupnął, i jeszcze raz, i jeszcze…
…Krzyk Lemon był wyraźny. Przeszył na wskroś myśli Babylona, który pod wpływem chwilowej dezorientacji uchylił usta. Jego źrenice stały się wąskie, a mięśnie twarde. Złapał za klamkę i począł nią szarpać.
Kurwa, co tam się dzieje?! – krzyknął, choć nie liczył na jakąkolwiek odpowiedź. Zmienił pozycję i z impetem uderzył w drzwi całym ramieniem. Zamek wystrzelił, dzięki czemu Babylon natychmiast wpadł do środka.
Lemon stała nad do połowy skurczonym mężczyzną, który jedną ręką próbował dosięgnąć jej sylwety, a drugą z uporem ściskał krocze. Poczuł złość i po raz kolejny dał upust impulsywności. Zacisnął dłonie na ramieniu nieznajomego i pchnął go na lustro, które pod wpływem natarcia natychmiast pękło. Odgłos tłuczonego szkła jeszcze dobitniej zaalarmował ludzi z kolejki. Kilka osób zaglądnęła do środka.
Tymczasem Babylon nachylił się nad Lemon w taki sposób, ze ich twarze znajdowały się na równi. Dobył jej policzka, a drugą rękę oparł o umywalkę. Oczy miał ciemne. Plątały się w nich płomyki rozgniewania, ale również doza troski.
W porządku? – zapytał. – Zrobił ci coś? – odsunął się i zaczął mierzyć wzrokiem dziewczynę. Jej kreacja wydawała się być pognieciona i miejscami nazbyt pofałdowana, co wzbudziło w nim wiele wątpliwości.
Czy… – nie dokończył. Złamał się w pół, opierając skroń obojczyk Lemon, która powstrzymała go przed dalszym osunięciem. Bolał go tył głowy, w uszach doskwierał pisk, a przed oczami ciemność. Jęknął żałośnie, uprzednio wplatając palce we własne włosy, spośród których zaczęła płynąc krew. Szklany pojemnik – narzędzie zbrodni – z hukiem rozbił się o kafle, a stojący nieopodal mężczyzna po prostu patrzył i oddychał spazmatycznie.
Babylon zacisnął rękę, którą nadal opierał o umywalkę. Zamrugał kilkukrotnie, potrzebując chwili, aby odzyskać przytomność. Potem spróbował się wyprostować, ale udało mu się dopiero z trzecim razem.
Reszta potoczyła się szybko. Złapał za koszulę adwersarza i natychmiast oddał uderzenie. Następnie sam oberwał w żebro i wargę. Następnie spletli się ramionami i na przemian odbijali się od ścian toalety.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie Lemon miała wrażenie, jakby czas się zatrzymał, a to, co się działo, miło się nie skończyć. Kolejne szarpnięcia nie pomagały, a krzyki nie przynosiły żadnego efektu. Muzyka była tak głośna, że słyszała ją nawet na końcu klubowej łazienki, choć nie na tyle, by zagłuszała głośny i ciężki oddech oprawcy. Czuła, jak dłonie mężczyzny zaciskają się na jej ramionach, a potem na talii i udach. Szarpał materiał jej sukienki, zaklinając pod nosem halloweenowe przebranie, mamrocząc coś o tym, że inne jakoś potrafiły założyć coś, co odkrywało o wiele więcej. Była przekonana, że w którymś momencie spojrzał na nią i stwierdził, że nawet mu się to podoba i to świetna gra wstępna. Na jej twarzy malowało się obrzydzenie i przerażenie, a po policzkach spływały łzy, jeszcze bardziej rozmazując czarny tusz pod jej oczami i tworząc ciemną strużkę na jej delikatnej skórze.
– Baby… – z jej ust wydobyło się ciężkie westchnienie, gdy chłopak nagle pojawił się w łazience. Odetchnęła z ulgą, zatrzymując rozmazane od łez spojrzenie na jego sylwetce. Pisnęła i niemal podskoczyła, gdy ciało faceta gruchnęło o lustro, które rozbiło się na dziesiątki kawałeczków, które razem z nim, opadły z hukiem na ziemię.
Uniosła spojrzenie, wlepiając błękitne tęczówki w jego twarz. Od razu złapała jego ramię, jakby chciała wpaść w jego ramiona. Pokręciła głową w odpowiedzi na jego pytanie. Ciężko jej było w tym momencie cokolwiek powiedzieć, czuła jak słowa grzęzną jej w gardle. Nim zdążyła się ruszyć, chłopak zgiął się w pół, a ta szybko złapała go, czując, jak osuwa się na ziemię. Dopiero po chwili zobaczyła krew na jego dłoni, potem dostrzegła szkło na podłodze, a na końcu triumfującą twarz napastnika. Zacisnęła zęby, próbując pomóc Babylonowi wstać. Miała nadzieję, że zaraz ktoś wejdzie do łazienki i im pomoże, że ktoś zawoła ochronę i zabiorą stąd agresora. Tak się jednak nie stało, choć do środka nadal zaglądali ludzie. Choć były to głównie przerażone kobiety. – Baby… – mruknęła, na krótką chwilę kładąc dłoń na jego szyi, jakby chciała go jakoś wesprzeć. Nie spodziewała się jednak, że po kilku sekundach wstanie sam i uderzy stojącego za nim mężczyznę. – Kurwa! Zawołaj ochronę! – wydarła się do dziewczyny wyglądającej zza drzwi, a ta odkrzyknęła, że ktoś już szuka pomocy. Dopiero gdy mężczyźni znaleźli się na ziemi, a Babylon próbował obezwładnić napastnika, do łazienki wbiegło czterech umięśnionych ochroniarzy i od razu rozdzielili ich, po czym bez większego namysłu i bez pytań, co tu się stało, wyciągnęli mężczyzn z łazienki.
Lemon wybiegła za nimi, próbując przekrzyczeć muzykę i dać do zrozumienia jednemu z ochroniarzy, że ten, którego właśnie trzymają, próbował jej zrobić krzywdę w łazience. Zatrzymali się dopiero przed wejściem do budynku, więc od razu dopadła jednego z nich, prosząc, by zadzwonił na policję. Nie chcieli jej słuchać, ostrzegli natomiast, że jeśli to zgłoszą, to policja zabierze również Babylona. Facet, który się do niej dobierał, wierzgał nogami i przeklinał, przez co ochroniarze nadal trzymali go w pewnym uścisku. Upewniając się, że jeszcze go nie puścili, podbiegła do Cel Tradata, by sprawdzić, czy nic mu się nie stało. Kolejnemu ochroniarzowi musiała tłumaczyć, co się stało, by w końcu puścili chłopaka. Kazał im jednak złapać taksówkę i zabronił wrócić na imprezę.
– Baby… chodź! – złapała jego dłoń, odciągając na bok, jak najdalej od faceta, z którym przed chwilą się bił. – Przepraszam. Nic ci nie jest? Boli cię? Bardzo oberwałeś? Jak twoja głowa? – nerwowo przesuwała spojrzeniem po jego twarzy i ramionach, dostrzegając rozciętą skórę i strużki krwi jego ciele. Cała się trzęsła – ze strachu i ze złości jednocześnie. – Jezu, dziękuję. Jak dobrze, że się pojawiłeś. Gdyby nie ty… to nie wiem… – dodała jeszcze, od razu wtulając się w jego tors, próbując tym samym ukryć łzy spływające po jej policzku.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

To miała być zwyczajna impreza. Impreza jak każda - urozmaicona alkoholem i towarzystwem Lemon, której Babylon dzisiejszego wieczoru praktycznie nie odstępował. Bawili się dobrze, a w jego mniemaniu doskonale i nawet nie sądził, że występek jednego człowieka może spowodować tyle konsekwencji.
Sytuacja, która miała miejsce w publicznej toalecie była czymś z czym dotąd nigdy się nie spotkał. Podobnie jak zdruzgotany, wystraszony wyraz twarzy Lemon, jaki w otoczeniu obfitych łez na jej policzkach sprawił, że Babylon poczuł się po prostu paskudnie. Paskudnie, a potem raz za razem targał nim gorąc tak potężny, że przestał nad sobą panować.
Nie słyszał mruknięć Lemon, choć jej ramiona, w momencie w którym oberwał w głowę, stały się dla niego opoką. Było to jednak złudne, bo wciąż niesamowicie się trzęsła, a jej oczy skryły się pod szklistą łuną.
Musiał się prędko ogarnąć. Musiał stanąć ponad napastnikiem, który nie przejmował się struchlanymi spojrzeniami innych kobiet i po prostu spoglądał na nich ze znaczącym triumfem.
Palce Babylona zaciśnięte na smukłej talii Lemon stanowiły dowód uporu. Jej próba dźwignięcia jego ciała i dłoń delikatnie smagająca kark - nadziei i adekwatnego do sytuacji oddania.
Musiał...
Uderzenie Babylona, krzyk Lemon, zbolałe westchnienie adwersarza i wkroczenie czterech ochroniarzy nastąpiło znienacka. W pierwszym momencie Cel Tradat usiłował umknąć sprzed ich rąk, aby po raz kolejny dosięgnąć napastnika. Uspokoił się dopiero wtedy, kiedy napotkał spojrzenie blondynki - identycznie szkliste, ale odrobinę spokojniejsze, niż chwilę wcześniej.
Po wyjściu z klubu początkowo traktowano go jak zagrożenie; jakby to on był wszystkiemu winien, dlatego przez dłuższy czas nie mógł wyswobodzić rąk. W milczeniu obserwował próbę wyjaśnienia sytuacji przez Lemon i przysłuchiwał się odpowiedziom ochroniarzy. Z goła inaczej spoglądał na adwersarza, a wkrótce słał ku niemu epitety, które zdaniem Babylona idealnie odzwierciedlały naturę zboczeńca. Gardził tym typem człowieka. Ostatecznie ponownie zamilkł, gdy dystans pomiędzy nim a Lemon gwałtownie się skurczył. Potem w końcu go wypuścili i – siła wyższa mu świadkiem – że gdyby nie Herbert-Manning, która zamknęła jego rękę w kurczowym uścisku, to oddałby kolejne uderzenie.
Nie boli – skłamał, odpowiadając połowicznie na pytania. W prawdzie przypomniał sobie o obrażeniach dopiero kiedy przystanęli za rogiem. Wcześniej pulsowała w nim adrenalina i nie był w stanie skupić się na rozciętej głowie oraz siniakach. – Czy on – zaczął, jednak postawienie kolejnych słów sprawiło mu problem. W szkole nie uczą, jak rozmawiać na takie tematy, a Babylon nie czuł się nawet upoważniony, aby kontynuować. Mimo tego spróbował ponownie. – Czy on cię…dotknął – nie dokończył, bo Lemon zupełnie niespodziewanie przylgnęła do jego torsu. W pierwszym odruchu uniósł ramiona i targnięty tym nagłym gestem poczuł jak z bólu zaczyna mu się kręcić w głowie. W drugim osadził dłonie na plecach towarzyszki i podparłszy się o jej ciało, pozwolił trwać chwili.
Nie rozmawiajmy o tym – szepnął, jednocześnie gładząc dłonią potylicę Lemon. To było trudne nawet dla niego, dlatego nawet nie mógł sobie wyobrazić, co przeżywała dziewczyna. Pod opuszkami palców czuł jej drżenie, słyszał podłamany głos i te pojedyncze, ociężałe westchnienia, za którymi próbowała schować odgłos płaczu.
To było trudne, dlatego w końcu odsunął od siebie Lemon i nachyliwszy się, zamknął jej policzki w rękach. Miał wrażenie, że zaraz pęknie mu głowa, jednak z uporem nie pozwolił grymasowi wpełznąć na twarz.
Odprowadzić cię do domu czy idziemy ogarnąć się do mnie? – zapytał, chcąc nieco odciągnąć ich od tematu minionych wydarzeń.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Czuła się, jakby nagle wytrzeźwiała, choć w głowie dudniło jej od głośnej muzyki, a skronie zaczynały pulsować z nerwów. W pewnym momencie nie była pewna, kto do niej mówi i dlaczego właśnie krzyczy na ochroniarza. Wokół nich przed klubem zebrali się ludzie, zainteresowani zamieszaniem, jednak gdy okazało się, że sytuacja zaczyna się uspokajać, zaczęli wracać do środka. Odetchnęła, dopiero gdy stanęli kilka metrów dalej, czując się względnie bezpiecznie ze świadomością, że wyszła już z klubu, a obok niej stał Babylon. Choć nieźle oberwał, czego przecież była świadkiem, nadal dzielnie trzymał się na nogach. Chciała być silna tak samo, jak on, dlatego tak długo powstrzymywała łzy. Nie mogła jednak uwierzyć, że nic go nie boli. Miał pokiereszowane dłonie, siniaka pod okiem, rozciętą wargę, a na jego skroni i szyi widać było zaschniętą stróżkę krwi.
Pokręciła głową w odpowiedzi na jego niedokończone i niesprecyzowane pytanie. Wiedziała, o co może mu chodzić, jednak ciężko jej było cokolwiek powiedzieć. O tym w tej chwili nie chciała rozmawiać, choć chciała go zapewnić, że nic więcej się nie stało. Bo gdyby było inaczej, nie pozwoliłaby na to, by facet odszedł jedynie z podbitym okiem. Choć w pierwszej chwili była gotowa wezwać policję, to widząc cwany wyraz twarzy napastnika, ale także zdobiące ją siniaki, zaczęła się obawiać, że ta chora sytuacja może obrócić się przeciwko niej. Była nieletnia, nie miała prawa być w tym klubie, nie powinna była pić. W dodatku Babylon był z nią i to on wymierzył kilka ciosów, których dotkliwość było widać na obrzydliwej twarzy oprawcy.
Pokiwała głową, nie mając siły nic powiedzieć. Wtulona w jego tors, z policzkiem przyciśniętym do jego piersi, zaciskała mocno ramiona wokół niego, jakby bała się, że zaraz się od niej odsunie. A tego bardzo nie chciała. Ta chwila bliskości sprawiła, że poczuła ulgę i w końcu odetchnęła. Czuła też słone łzy na swoich wargach, a także chłód jesiennej nocy omiatający jej odsłonięte ramiona.
– Nie chcesz jechać na pogotowie? Ktoś powinien spojrzeć na twoją głowę. Nie wyglądasz dobrze. – uniosła zmartwione spojrzenie, gdy ujął jej twarz w dłonie. Był blady i zaczynała się o niego martwić. Widzą jednak, jak kręci głową, westchnęła ciężko. – U mnie... nikogo nie ma i całkiem prawdopodobnie do jutra dom będzie pusty. Nie wiem, jak ty, ale wolałabym, żeby nikt nie widział nas w takim stanie. – zasugerowała. Nie mogła też w tym momencie poinformować o tym wszystkim swojego brata, który wpadłby w szał, a który przecież wziął za nią odpowiedzialność, zabierając na imprezę. – Weźmy ubera, cokolwiek. – wymamrotała, czując, jak ogarnia ją zmęczenie.

/wątek przeniesiony do mieszkania Babylona

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”