WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

look

Spędzenie reszty dnia oraz całej nocki w areszcie dało Maxine do myślenia, a raczej rozmowa, którą przeprowadziła ze starszą siostrą. Chciała pokazać Cai, że naprawdę chce się zmienić, ale jednak doskonale wiedziała, że to będzie niezwykle trudne. Narkotyki są obecne w jej życiu od tak dawna, że próba wydostania się z tego bagna z pewnością będzie niezwykle długa i usłana wszelkimi wybojami w postaci pokus. Już raz przecież próbowała i nie wyszło. Teraz jednak wiedziała doskonale, że jeden fałszywy ruch i to nie jej się zbierze, a właśnie Cai, która jest za jej zgrabny tyłek odpowiedzialna. Jeszcze po rodzicach to mogła deptać, bo oni równie w podobny sposób traktowali najmłodszą córkę. Jednak Cai... ona to zupełnie inna para kaloszy. Taka o którą mimo wszystko Max chciała dbać i posiadać w swoim życiu do końca.
Nie sprawiała problemów w areszcie i faktycznie rano opuściła budynek posterunku. Pierwszą rzecz jaką zrobiła to wróciła na własne śmieci by spakować chociaż torbę ciuchów i przede wszystkim dać znać ekipie iż na obecną chwilę znika i będzie nieosiągalna. Jak długo to potrwa to nie miała bladego pojęcia, ale jeśli chciała wszystko zrobić prawidłowo to musiała najpierw przede wszystkim odciąć się od towarzystwa, z którym bujała się od lat szczenięcych.
Nie była pewna czy Cai o tej porze będzie w domu, więc jedynie napisała, że kieruje się do jej mieszkania. Miała klucz w razie czego, więc poradzi sobie sama. Zresztą była dużą dziewczynką i jeśli będzie trzeba to poczeka na siostrę w domu.
Otworzyła drzwi, ściągnęła buty i rzuciła swoją podróżną torbę zaraz przy wyjściu -Caaai - rzuciła głośniej obwieszczając swoją obecność -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko jak tu spędzę kilka tygodni co? - uśmiechnęła się szeroko wchodząc do salonu by dostrzec swoją starszą kopię siedzącą przed laptopem -Jest coś do jedzenia? Umieram z głodu - rzuciła i pochyliła się nad Caitrią by dać jej buziaka w policzek.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od chwili opuszczenia aresztu czas jakby przyspieszył. Musiała załatwić sporo spraw, zanim ten szatański pomiot znów wtargnie w jej życie. Dlatego właśnie wykonała dwa szybkie telefony dzięki, którym umówiła spotkania. Jedno oficjalne, a drugie mniej. Najpierw odbyła, to mniej oficjalne. Szybko wyłożyła sprawę, z jaką przyszła i o dziwo jej rozmówca zrozumiał. Zapewne wynikało, to z faktu, że parę lat temu podmiotła pewną sprawę, pod dywan podmieniając próbki. Nie zrobiła tego oczywiście bezinteresownie. Cai wiedziała, jak działa ten świat. Zdawała sobie sprawę, z tego, że czasem przysługi są najlepszym, co można mieć. Dzięki temu jej rozmówca przychylił się ku jej prośbie, czego konsekwencja było drugie spotkanie, gdzie oficjalnie przedłożyła papiery potrzebne, do skierowania ja na odwyk oraz swój własny wyrok śmierci.
Siedziała w domu gdy usłyszała, to donośne darcie twarzy, a na jej ustach zagościł mimowolnie uśmiech. No tak. Mała się nie zmieniła. Znów przyszła jak, do siebie prawie tak beztrosko jak gdyby nic się nie stało. Cai uniósł spojrzenie znad ekranu. Przygryzła wargę -Jeszcze pytasz. Na kuchence masz niespodziankę- odpowiedziała odruchowo, pochylając ekran tak, by zawartość monitora nie kusiła siostry. Ta jednak zapewne pójdzie za nosem. Zapach jej ulubionego dania, jakie czekało na jej powrót miało kusić. I tak Cai mimo wszystko zachowywała się niczym wzorowa matka. Czekała na swoje dziecko, wcześniej robiąc jej obiad, pomimo że nie musiała. Po prostu chciała, aby Max poczuła namiastkę domu. Tutaj, z nią. Przynajmniej przez chwilę, zanim będzie musiała zderzyć ją, z rzeczywistością tak brutala. -Co chcesz dzisiaj robić?- Spytała starając się odwlec trudną rozmowę w czasie. Wolała skupić się na prostej rozmowie, kontemplacji jej stroju nijak nie pasującego, do niej samej. Na twarzy dziecka owładniętego posiłkiem... Wszystko, to miało odciągnąć ja od... No właśnie czego? Trudu wychowania? Chęci przytulenia jej? Czy strachu przed przyszłością, jaka będzie trudna.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Jej mała siostrzyczka nie mogła się wiele zmienić. Zresztą, przecież Cai nie kazała siedzieć jej nie wiadomo ile a jedna noc dodatkowo za kratkami nie zrobiła na młodej specjalnego wrażenia. Jasne, przez ten czas rozważała wszystkie swoje opcje i zawsze wychodziło jej na to, że musi mieć Cai przy sobie w innym wypadku... no po prostu wszystko przestanie mieć jakikolwiek sens. Jednak tak drastyczne zmienienie się będzie długie i wyboiste, ale przynajmniej nie będzie nikt jej mówił, że nie próbowała.
-Niespodziankę? Rozpieszczasz mnie Cai - uśmiechnęła się zadziornie. Nie interesowało ją chwilowo to co robiła siostra na laptopie. Zresztą znając życie i tak by pewnie nic z tego nie zrozumiała, bo z pewnością wszystko związane było po prostu z jej pracą. Max była prostym człowiekiem i nie rozumiała tego całego bełkotu. I w tym momencie dotarł do niej ten zapach, który sprawił, że aż jej zaburczało w brzuchu. Praktycznie pędem puściła się do kuchni po drodze mało nie tracąc zębów na futrynie. W pomieszczeniu czekało na nią to czego nie jadła od tak dawna. Jeszcze pamiętała jak matka robiła jej tą potrawę zanim Max zaczęła tak paskudnie rozrabiać. Camarones a la Diabla było czymś co kochała najmocniej z jedzenia i Caitria potrafiła zrobić dla niej to danie idealnie. Młoda doceniała mocno fakt, że Cai się dla niej postarała. -Wiesz, że jesteś najlepsza? - rzuciła wychodząc z kuchni i wciskając do gęby ostre krewetki. Usiadła wygodnie obok siostry delektując się jedzeniem przez chwilę. -Nie wiem. A jakie mamy opcje? Możemy po prostu spędzić dzień w domu. Nie przeszkadza mi to - po tej całej akcji i siedzeniu w areszcie Max naprawdę bardzo doceni spokojny i cichy dzień w domowym zaciszu.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Wiem-Odpowiedziała odruchowo, a na jej twarzy mimo wszystko zagościł przelotny uśmieszek. Dobrze wiedziała, co zrobić na jej powrót, a co zarazem sprawi jej przyjemność. Znała ją przecież od urodzenia. Wiedziała, co uwielbia, na co kręci nosem, a czego nigdy w życiu nie tknie. Ot niby drobne przyzwyczajenia, a mimo wszystko sprawiały radość innym. Wiedziała przy tym dobrze, że jeśli chodzi, o siostrę, to ta zawsze miała gdzieś wszystko, co związane, z Cai więc nawet nie miała zamiaru zawracać sobie głowy pytaniem jej, o takie błahostki jak ulubione rzeczy. Młoda przecież była ignorantką. Zawsze zapatrzoną w siebie samą. Nic więcej. Jednak mimo wszystko, to nie przeszkadzało starszej w odgrywaniu swoich ról. Nauczyła się tego i nawet przywykła, że czasem musi być bardziej matką niż siostrą. Tak jak teraz. Przyglądała się jej tym swoim wystudiowanym spojrzeniem. Jak gdyby chciała prześwietlić ją niczym rentgen. Doszukiwała się jakiejkolwiek zmiany w zachowaniu, czy raczej kolejnej głupoty, jaka mogła zrobić w drodze, do domu. Znała ją przecież. Wiedziała, że mimo wielu słów nigdy się nie zmieni, a teraz będzie musiała. Nie miała wyjścia. -Od kiedy stałaś się domatorką?- Spytała, przekrzywiając nieznacznie głowę w bok niczym mały owczarek niemiecki, tak wielce ciekawski świata. Cóż jakoś takie podejście, do świata nie pasowało, do jej siostry. Całe życie przecież wolała być wolna. Robić głupoty, bawić się czy też przebywać w dość szemranym towarzystwie, a teraz? Skąd taka zmiana? Czyżby zaczynała dorastać, a może po prostu zbytnio nie umiała się odnaleźć po ostatniej nocy? -Dziś dam Ci spokój. Jutro zaprowadzę Cię na pierwsze spotkanie, a poza tym nie zdziw się jak, rano znajdziesz pojemniczek w toalecie. Raczej wiesz, co masz z nim zrobić. -Ostatnie słowa wypowiedziała, z lekkim grymasem. Cóż musiała zająć się nią niezależnie od wszystkiego, a co za tym idzie, miała zamiar ją pilnować. Dwa razy dziennie będzie sprawdzać, czy przypadkiem tamta nie przemyciła czegoś, do swojego organizmu. Na nieszczęście Max, Cai miała swoje małe zaplecze w domu, dzięki czemu mogła na bieżąco monitorować ilość niechcianych substancji w jej organizmie. -Pamiętaj... Jeśli będziesz grzeczna, nadal będziesz tutaj ze mną. Wystarczy jednak jeden wyskok...-Nie dokończyła. Nie wiedziała, jak miała jej powiedzieć, że jeśli poślizgnie się jej noga, zamknie ją w ośrodku odwykowym? Jak mogła przyznać, że będzie na tyle brutalna, by zrobić, to sobie oraz jej? Nie chciała tego. Jednak i na taką opcję była przygotowana. Znała ją. Znała samą siebie. Wiedziała, że w razie czego nie będzie w stanie jej pilnować cały czas, a zwłaszcza teraz gdy każdy kolejny dzień ją męczył. Mimo wszystko nadal nie spuszczała bacznego spojrzenia, z siostry. Chciała wiedzieć, że jej słowa dotarły, do tego pustego łba. Miała nadzieje, że i ona zrozumie tak proste zasady. Do czasu aprobaty czy wybuchu gniewu nie miała zamiaru robić nic, pomimo iż miała ochotę ją przytulić. Ukryć głowę w jej ramionach i znów poczuć, że może być dobrze. Jednak czy naprawdę tego chciała? Od czasu wizyty w areszcie była rozdarta pomiędzy miłością, do niej a obowiązkiem.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Max była zapatrzona w samą siebie i dbała tylko o swoje sprawy, bo tego ją nauczyło życie. Nie mogła liczyć na rodziców, a siostra zazwyczaj bardziej ją drażniła niż chciała pomóc, więc Max stała się ignorantką. Wiedziała, że tylko w ten sposób uda jej się przetrwać w tym świecie, chociaż ostatnimi czasy coraz więcej przecież uciekała do należącego do Cai mieszkania. Tam nie ma potworów oprócz samej Maxine.
-Zostanie jeden dzień w domu robi ze mnie domatorkę? - uniosła brew nie przejmując się tym, że ma pełną buzię i powinna chociaż przełknąć. -Po prostu spędzenie tyle czasu w areszcie sprawiło, że chcę zrelaksować się w domu z ukochaną osobą - na twarzy Max pojawił się uroczy uśmiech. Taki to tylko i wyłącznie widziała Cai w niektórych momentach ich życia. Zresztą miała jeszcze czas by zniknąć na cały wieczór i bawić się gdzieś do upadłego, wrócić nad ranem i mieć kompletnego zgona przez większość dnia. Słuchała co tamta ma do powiedzenia i nawet odstawiła talerz z jedzeniem na stolik. -Yhym - nie powiedziała nic więcej. Jej spojrzenie, które potrafiło zajrzeć w głąb Twojej duszy mówiło praktycznie nic. Maxine rozważała wszystkie za i przeciw w ten swojej przepalonej głowie, która jako tako jeszcze funkcjonowała. -Żartujesz prawda? Jeden wyskok? Tylko tyle trzeba byś mogła mnie zamknąć po prostu na odwyku? - nie podnosiła głosu, chociaż chciała. Miała ochotę trzasnąć tym talerzem o podłogę i wyjść. Jej buntownicza natura dochodziła do głosu, bo kto normalny stawia takie warunki?! Pani idealna myślała, że to wszystko było tak proste? Że po prostu rzuci wszystko z dnia na dzień i będzie posłuszną marionetką w rękach innych. Jak nie to będzie źle. -Wiesz, że będzie mi trudno z tym wszystkim prawda? Że podwinie mi się noga? - spytała tym swoim zimnym tonem, którego nigdy tak naprawdę nie używała.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niby była przygotowana na takie zachowanie. Niby. Jednak mimo wszystko nic nie było w stanie jej przygotować na taki obrót sprawy. Na ton głosu, spojrzenie oraz prawie roztrzaskany talerz. Cai nie była dobra w relacjach międzyludzkich, a tym bardziej nie była dobra jako matka. Jednak mimo wszystko musiała, to jakoś przetrwać. Wiedziała, że nie robi tego dla siebie. Nie była ignorantką w przeciwieństwie, do siostry. -Wiem... Tak samo dobrze jak Ty wiesz, że nie jestem w stanie Cie upilnować- była, to prawda. Miała swoje życie, pracę, do jakiej musiała chodzić, co kolidowało z jej planem opanowania młodszej. Odruchowo wyciągnęła ku niej dłoń, by pogładzić ją po policzku. Nie wiedziała, czy ta sztuka się jej uda czy też zostanie odtrącona po raz kolejny tego dnia. Jednak mimo wszystko spróbowała. -Weź pod uwagę fakt, że nie mam zamiaru Cię tutaj zamykać. Masz wolną rękę. Możesz robić, co chcesz, chodzić gdzie chcesz. -Szeptała, bojąc się podnieść głos, tak aby nie zabrzmiało, to zbyt ostro czy też tamta nie odczuwała, że traktuje ją jakoś, z wyższością czy czymś takim. -Odpowiadam za Ciebie, pamiętasz?- Spytała, wstając, z miejsca, by tylko znaleźć się dalej od niej. Nie mogła być blisko. Nie w chwili gdy rozmowa zmierzała w naprawdę złe strony. Gdy bardziej niż bycia jej opiekunem sama potrzebowała opieki. Nawet ślepiec zauważy zmianę w jej zachowaniu. Postawie krzyczącej "pomocy. Ktokolwiek". Jej ton głosu, mowa ciała, czy choćby spojrzenie. Wszystko, to ukazywało obraz przerażonego dziecka, jakim mimo wszystko była w tej chwili. Dziecka bojącego, się o przyszłość i teraźniejszość. Kogoś niezdolnego, do życia w tym świecie. Zabawne. Mimo takiej postawy przyjęła na siebie odpowiedzialność, jaka zapewne ja przerośnie i zmiażdży. Jednak musiała, to zrobić. Dla niej. -Chciałaś pomocy, a ja zawsze Ci jej udzielę. Wiem, że nie zmienisz się z dnia na dzień, a tym bardziej w ciągu tygodnia. Jednak musimy, to jakoś przetrwać razem, o ile naprawdę chcesz tego, co powiedziałaś mi w areszcie- nie wspomniała, o słowach z wycieczki. O obietnicy wspaniałego życia czy wszystkich tych kłamstwa, jakimi była karmiona przez Max. Była mimo wszystko dużą dziewczynką i wiedziała, że to były kłamstwa i nigdy nie będą prawdą. Nigdy nie będzie szczęśliwa i wolna. Nigdy nie przeprowadzi się gdzieś daleko, z nią a tym bardziej nie będzie szczęśliwego zakończenia. Nie gdy musiała zająć się jej odwykiem oraz samą sobą. Zresztą czy, to wszystko miało sens? Nie, nie wiedziała. Jedno było pewne. Zanim wszystko się posypie, musi przynajmniej spróbować. -Wiesz, że zawsze będę przy Tobie. Niezależnie od tego czy teraz wyjdziesz, zostaniesz, uderzysz, czy zrobisz coś jeszcze bardziej głupiego. - Brzmiała trochę jak osoba zależna od swojego oprawcy. Jednak na dobrą sprawę Max była jej siostrą jak i katem. Od wielu lat była pod jej władzą niezależnie od sytuacji. Była, pomimo iż dawno mogła odejść. Była jej zakładnikiem.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

-Doskonale wiesz, że nie musisz mnie pilnować - warknęła. Jeśli Cai chciała wzbudzić w niej poczucie winy to szła w dobrą stronę -Nikt Ci nie kazała. NIe jestem dzieckiem - dodała odkładając talerz. Odechciało jej się jeść, chociaż tą konkretną potrawę mogła jeść codziennie i nigdy by jej się nie znudziła. Wiedziała, że Cai miała swoje życie i w tym momencie poświęcała się dla niej, ale naprawdę nie musiała! Zasrana matka Teresa z Kalkuty. -Jak Ci tak bardzo to będzie przeszkadzać to po co zgadzałaś się za mnie odpowiadać Cai co? - spytała nie ruszając się nawet z miejsca. Tylko dlatego, bo doskonale widziaął postawę swojej siostry. Uciekała od niej, więc nie zamierzała jej jeszcze straszyć, chociaż jej włąsny ton głosu był ostrzejszy niż powinien, ale była po prostu zła.
-Chcę doskonale wiesz, że chcę. I chcę też żeby to co mamy było, ale jeśli się spodziewasz, że nie podwinie mi się noga po drodze i będę idealna to się grubo mylisz Cai. NIgdy nie byłam idealna i nasi rodzice skutecznie mi to przypominali - uniosła się z miejsca zgarniając talerz i kierując powoli swoje kroki do kuchni. Postawiła ją przed faktem "zjebiesz raz i odwyk" to mówiło samo za siebie. Caitria spodziewała się mimo wszystko, że Maxine będzie grzeczna i by nic ją nie kusiło będzie siedzieć w domu na dupie. -Uderzysz? Wow. Serio myślisz, że podniosłaby na Ciebie rękę? Na jedyną osobę, na której mi na tym świecie zależy? - krzyknęła, bo to zabolało mocniej niż wszystko inne. Nigdy nie skrzywdziłaby Cai. Nie umyślnie i już na pewno nie fizycznie, no chyba, że tyczyłoby się to igraszek łóżkowych. Wtedy wszystko przybierało inny obrót. Ostatecznie Max westchnęła ciężko i poszła do kuchni... talerz wylądował w zlewie z hukiem i prawdopodobnie się potłukł, ale tym przejmować się będzie później. -Idę do sypialni - rzuciła krótko nawet nie spoglądając na siostrę i faktycznie zgarnęła swój plecak i zatrzasnęła za sobą drzwi.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy tylko do jej uszu dobiegł dźwięk zamykanych drzwi, a kroki ustały westchnęła z rezygnacja. Naprawdę nie była gotową na taki obrót spraw. Nie umiała odnaleźć się w sytuacji, a słowa siostry raniły bardziej niż tysiące sztyletów. Wiedziała, że nie powinna tak mówić. Zdawała sobie sprawę jak bardzo źle, to wszystko wyszło jednak czy mogła postąpić inaczej? Nie ufała jej. Nie po tylu latach. Nie po wszystkim, co tamta zrobiła. Może i dzieliły razem krew. Jednak ich relacją była zbyt trudna. Na tyle by nawet ona, ta idealna się pogubiła. Miotała się chwile po pokoju, rozrzucając wszystkie przedmioty, jakie nie były przyspawane, do podłogi. Miała gdzieś, fakt, że później będzie musiała posprzątać. Przecież, to nic. Nie raz popadała w furię, niszcząc wszystko, w zasięgu swoich rąk czy nóg. Teraz jednak Miała ochotę zrobić coś jeszcze. Miała ochotę zakończyć, to raz na zawsze. Właśnie, z taką myślą ruszyła w stronę pokoju, gdzie zniknęła siostra. Dopiero przed samymi drzwiami zatrzymała się. Nabrała powietrza do płuc i zapukała. Mimo wszystko podstawy wychowania wzięły górę. Jednak nie na tyle, aby czekać. Bez wahania dotknęła klamki i otworzyła skrawek drewna dzielący ja od tamtej. Do końca nie wiedziała czy tamta nie zamknęła drzwi. Na szczęście jednak te były otwarte. Tyle dobrego. Cai wtargnęła, do pomieszczenia niczym powiew śmiertelnego powietrza i od razu skierowała się ku siostrze. Niezależnie co tamta robiła. Niezależnie od tego gdzie się znajdowała, Cai musiała zrobić coś, czego chyba obie potrzebowała. Bez zbędnych słów przytuliła ja do siebie. Mocno. Na tyle ile posiadała sił w swoim zdewastowanym ciele. Nadal milcząc, wbiła paznokcie w jej ciało, z nadzieja by tamta jej nie odtrąciła. Przecież mogła. Miała prawo po tym wszystkim. Jednak czy była w stanie? Czy pozwoli sobie, na takie traktowanie czują bliskość, dotyk oraz spojrzenie, w jakim uczucia zmieniały się co chwilę? Od miłości, złości, nienawiści czy choćby troski. W niewypowiedzianych słowach można było czytać tak samo jak, z samej starszej, jaka odruchowo szukała jakiegokolwiek znaku. Czegoś, co mogło sprowadzić ja na ziemię, a nie pchać dalej ku samozagładzie ukrytej za całunem warg Cai szepczących bezgłośnie jakieś słowa. Te natomiast jeszcze nie wybrzmiały, a pani idealna już postanowiła zamknąć usta siostrze w jedyny słuszny sposób, jaki znała od wielu lat.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Maxine zrobiła coś co było bardzo niepodobne do niej tak naprawdę. Zamknęła się w sypialni, żeby nie zrobić jakiejś akcji i by potem sąsiedzi nie wzywali policji, bo jakaś wielka kłótnia jest. Wiedziała doskonale, że starsza sąsiadka z naprzeciwka szczerze nie znosi jej osoby i za każdym razem prycha nawet jeśli sama Maxine mówi jej dzień dobry i uśmiecha się sympatycznie. Przez moment przechadzała się po pokoju niczym zamknięty w małej klatce groźny zwierz, który uwolniony będzie siał chaos i zniszczenie.
Normalnie prawdopodobnie po prostu by się przebrała i wyszła na całą noc. Zniknęła z oczu siostry. Poszłaby prawdopodobnie na jakąś imprezę, sprzedała trochę towaru i potem sama zniszczyłaby sobie kolejny raz życie trując się wszelkimi używkami. Zresztą tak wyglądało większość jej wieczorów. Teraz... po prostu musiała zniknąć z oczu siostry pamiętając o tym, że miała się zmienić. Więc kiedy Cai wtargnęła do pomieszczenia była mocno zaskoczona i nie zdążyła aż zareagować gdy ta przywarła do niej z całą swoją siłą. Max przymknęła na moment oczy i próbując tym samym uspokoić swoje nerwy. Nawet uśmiechnęła się lekko czując wbijane paznokcie. Maxine potrafiła mięknąć okropnie przy swojej siostrze. Może i wkurzała ją niesamowicie będąc idealną córeczką rodziców, pokazowym zwierzątkiem, ale jednak to właśnie do jej osóbki ćpunka miała największą słabość... zawsze.
Odwzajemniła pocałunek, bo nie potrafiła powiedzieć nie. I przede wszystkim dlatego, że takie rzeczy zazwyczaj właśnie od Max wychodziły, a nie od pani idealniej. To ona była zawsze tą złą, która robiła ten pierwszy krok.
Ostatecznie delikatnie odsunęła się od Cai spoglądając w jej ciemne tęczówki. Obie dłonie wylądowały na policzki Cai i przez sekundę Max po prostu się przyglądała temu idealnemu obrazkowi -Kocham Cię Cai - rzuciła ledwo słyszalnie jakby właśnie wypowiadała największy sekret i świat mógłby się tego dowiedzieć. W sumie na dobrą sprawę to właśnie tak było, przecież to co miały było chaosem i przede wszystkim sekretem, który Cai trzymała z daleka przed wszystkimi.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poczuła ukłucie w sercu gdy nieznacznie została odsunięta. Na swój dziwny sposób nie potrafiła pogodzić się, z takim obrotem sprawa. Czymś, czego pragnęła się pozbyć, ze wszystkich sił jednocześnie czując jak jej uczucia za każdym razem kaleczą jej duszę. Drobiny radości, bólu czy bliżej niesprecyzowanych emocji, za każdym razem raniły jej wnętrze w takich chwilach. Gdy musiała ustąpić. Odsunąć się. Odejść. Teraz jednak gdy słyszała te dziwne słowa, wypowiadane przez siostrę coś w niej zostało złamane. Czuła się tak jak gdyby, tamta nie trzymała w dłoniach jej twarzy, lecz kręgosłup, a słowa były niczym innym jak szybkim wprawnym ruchem, jakiego konsekwencją było właśnie złamanie. Nieświadomie podniosła dłoń, by zaraz ułożyć ją na jednej, z dłoni siostry. Powoli wręcz płochliwie uniosła spojrzenie ku górze tak by mogło ono napotkać - to drugie-bardziej bolesne. -Nie mogę tak Max- Wyszeptała, z cicha twardo wbijając spojrzenie w lustro, w jakim znów widziała jedynie swój własny spaczony obraz. -Musimy, to skończyć...- Podjęła pewnym, lecz cichym głosem nadal uporczywie wbijając palce drugiej dłoni w jej ciało, tak jakby bała się, że jej jedyny stabilny grunt pod nogami zaraz zniknie. -...Nie chce już być Twoją matką, siostrą czy czym tak naprawdę jestem- Zawahała się przez chwilę, by wreszcie zaproponować coś, co było tak bardzo niestosowne, a zarazem w tym dziwnym przypadku wręcz niemożliwe. -Po prostu wyjdź za mnie- wyrzuciła, z siebie na jednym tchu najbardziej głupie i naiwne pragnienie, jakiego niedane będzie jej spełnić. Nie musiała być wielce inteligentną, by wiedzieć, że wszystko, to nie ma sensu. Jednak na wszystkie świętości! Była również tylko człowiekiem. Kochała i chciała być kochana. Pomimo faktu, iż miała młodą dla siebie, to było to coś zupełnie innego. Cai była zapewne w tej chwili najbardziej naiwną osobą, jaką można było spotkać na świecie. Jednak czy obserwując jej dziecinne, pełne ufności, niepewności spojrzenie nie można było odnieść wrażenia, że mówi naprawdę poważnie? Owszem cała ich relacja była... powiedzmy mało przyzwoita. Jednak, czy to usprawiedliwiało jej słowa? Czy mogła aż tak bardzo być naiwną? Wierzyć, że tamta nie uzna tego, za jakiś dowcip czy inny rodzaj chorej gry? Na dobrą sprawę przecież Cai miała wszystko, a mimo wszystko nie posiadała nic. Nawet teraz gdy przypuszczała jakie trudne chwile je czekają, oraz przypuszczając, że nie ma wiele czasu, wyraziła całą siebie w tych paru słowach. Mówiła przecież prawdę. Była zmęczona tym wszystkim. Ich płynnymi relacjami. Częstym łamaniem słowa oraz obawami, jakie musiała znosić przez całe życie, a mimo wszystko nadal tutaj była. Nadal chciała być. Pytanie, jakie sobie zadawała, a jakie ją męczyło, brzmiało "co teraz?"

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Musiała ją odsunąć od siebie, bo doskonale wiedziała do czego zaraz mogłoby dojść i przez to mogłaby nie powiedzieć tego co chciała od tak długiego czasu a zawsze chciała. Innej okazji nie będzie, więc gdy tylko odsunęła się od Cai to jej usta opuściły te jak ważne dla samej Max słowa. Teraz tak naprawdę to właśnie Caitria trzymała wszystkie karty i to do niej należał kolejny ruch.
Zmarszczyła brwi spodziewając się zupełnie czegoś innego i opuściła dłonie zrezygnowana gdy do jej mózgu dotarła informacja o zakończeniu tego wszystkiego. Zacisnęła mocniej szczękę aż ta zabolała. Chciała się całkowicie odsunąć, ale wbijające się w jej ciało palce siostry skutecznie trzymały ją w jednym miejscu. Miała ochotę uciec i więcej nie pojawić się w życiu siostry, która właśnie niszczyła wszystko co chciała Max budować... jednak ostatnie słowa wypowiedziane przez starszą Hernandez uderzyły głęboko w nią. Czuła jak traci grunt pod nogami. Przez moment nie odezwała się nawet jednym słowem wciąż patrząc po prostu na siostrę. Na kogoś kto był jedyną osobą, która znaczyła wiele dla Max, pomijając znajomych.
Ostatecznie westchnęła ciężko -Jeśli tego pragniesz - wymamrotała nadal nie wiedząc co się w tym momencie wyprawia. Zrobiłaby dla Cai wiele i doskonale o tym wiedziała. Nie była laską, która marzyła o małym domku i żonie... jednak tak naprawdę tylko przy Caitrii czuła się tak naprawdę cała. Widziała tą panikę w oczach siostry -To nie tak, że nie chcę. Chcę Cai, ale boję się, że nadal to będzie głęboko chowane - wzruszyła lekko ramionami -Rodzice nas obie prześwięcą zdajesz sobie z tego sprawę? I znając ojca to pewnie naśle na mnie policję - uśmiechnęła się lekko. TO co było tak niewłaściwe i co wzbudziłoby w ludziach tyle sprzecznych emocji musiało być skrywane. Wiedziała o tym doskonale.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Strach, jaki jej towarzyszył, wybierał na siłę. Apogeum tego uczucia pojawiło się wraz z kolejnymi słowami wypowiadanymi przez siostrę. Już nie było ważne, że wcześniej powiedziała, jak chcesz. Samo w sobie, to i tak już bolało, lecz kolejne stwierdzenia przygniatały ja mocniej niczym fala starająca się utopić ledwo trzymającego się na powierzchni rozbitka. -Mam, go gdzieś- oznajmiła, podnosząc nieznacznie głos, jednocześnie odsuwając się od niej gwałtownie. Mięśnie na twarzy starszej, z rodzeństwa zagrały wyraźnie, co było jednoznaczne, z tym iż znowu popadała w stan furii, jaki ciężko jest ugasić. Przynajmniej dla tych, którzy jej nie znali. Cai dobrze wiedziała, że jej mała siostra zawsze znajdowała odpowiedni sposób. Jednak teraz nie zaprzątała sobie tym głowy. Krążyła po pokoju, mając ochotę roznieść wszystko w zasięgu swoich dłoni czy spojrzenia, lecz mimo wszystko się powstrzymywała. Przez wzgląd na nią. -Nie mam ochoty się ukrywać. I obie dobrze wiemy, że nawet jeśli to zrobi, to nic nie osiągnie. Nie teraz- kobieta dobrze wiedziała, że teraz jej rodzice nie mogą nic. Przecież, to ona zajmowała się mała. Miała wyłączne prawo, do niej tak samo jak własnego szczęścia, a poza tym do chwili ogarnięcia się Max, Cai była jedyna osoba, z jaką mogło liczyć się prawo. Była, tego świadoma. Jednak mimo wszystko ciskała przekleństwa, co rusz nie ograniczając się jedynie, do rodzimego języka. W takich chwilach jej młodsza kopia mogła zdawać sobie sprawę, z bogatego słownictwa, jakiego zapewne nie wyniosła, z domu czy swojego idealnego życia. -I nie mów mi, że ja ma mam pragnąć. Najważniejsze co Ty pragniesz- wyrzuciła, z siebie kolejne słowa wplatane pomiędzy przekleństwa, irytację oraz chęć rozniesienia wszystkiego. Wreszcie nie wytrzymała i gdy tylko znalazła się na powrót przy ścianie, uderzyła w nią, z całej siły. Nie poczuła bólu i jedynie ciche chrupnięcie wskazywało, na fakt zrobienia sobie krzywdy. Cai oparła się ciężko, o ścianę przykładając głowę do chłodnego kamienia. Powoli jej zmysły zaczynały dopuszczać do świadomości pierwsze impulsy bólu, jaki był niczym w porównaniu, do policzka wymierzonego przez Max.
Jeśli tego pragniesz.
Te głupie słowa odbijały się echem w jej głowie. Czyżby tamta naprawdę nie miała swojego zdania? Poza tym od kiedy była taka realistka? Martwiła się, o rodziców?! Dobre sobie. Cai czuła bezsilność, jaka powoli oplatała jej ciało. -Jeśli masz obiekcje, to po prostu powiedz nie. - dodała cicho, godząc się, z takim obrotem sprawy. Jednak czego innego mogła się spodziewać? Kolejne rozczarowanie, jakie pozostawi swój ślad na jej i tak już zmaltretowanej psychice

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Stała tak nie bardzo wiedząc co ma ze sobą zrobić. Próbowała być racjonalna, próbowała spojrzeć na to wszystko zupełnie z innej strony. Nie tej swojej gdzie po prostu zrobiłaby to co jej serce podpowiada. Najwidoczniej tym jedynie rozzłościła starszą, która teraz sama była jak rozwścieczony lew. Cai nie chcąca się ukrywać było czymś nowym i zaskakującym dla Max. Nie była pewna czy śni czy to faktycznie naprawdę się dzieje i jej siostra nie chce się chować po kątach jeśli chodziło o ich pokręconą relację. Sama również doskonale wiedziała, że jeśli ojciec naśle na nią kogokolwiek to nic nie osiągnie, bo Maxine nie zamierzała dać się tak łatwo. Stała tak nie wiedząc co ma zrobić, chyba pierwszy raz nie wiedziała jak się zachować. Nigdy nie widziała się w żadnym poważnym związku. Zawsze była osobą, która wolała jednorazowe przygody i będąc w związku miała wrażenie, że byłaby okropną osobą z którą nie warto być. Dlatego propozycja Cai była tak zaskakująca młodą.
Uderzenie w ścianę jakby ocuciło Max, która momentalnie znalazła się bliżej siostry i delikatnie objęła chcąc w ten sposób zwrócić jej uwagę. Bez słowa obróciła ją w swoją stronę i przez dłuższą chwilę po prostu zainteresowała się dłonią, którą prawdopodobnie uszkodziła na tej nieszczęsnej ścianie. Przedmioty martwe potrafią oddać i Max coś o tym wiedziała. -Nie mam obiekcji Cai - wymamrotała cicho wreszcie zbierając się na odwagę by spojrzeć na starszą Hernandez. -Tylko po prostu zaskoczyłaś mnie tym wszystkim, więc nie dziw się, że tak zareagowałam - stwierdziła krótko zaraz decydując się by pocałować Cai delikatnie i krótko. Pociągnęła ją za sobą na łóżko siadając i mając przed sobą Caitrię. -Chcę okej? Naprawdę chcę, ale boję się, że ostatecznie stwierdzisz, że ja się po prostu nie nadaje do niczego - wyraziła głośno swoje obawy. Chyba pierwszy raz od długiego czasu, bo przecież zazwyczaj Maxine nie mówiła o sowich obawach ani niczym takim. Była twardą laską i nie posiadała słabości... oprócz tej stojącej przed nią.

autor

Ady

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nagle ściana wydała się jej naprawdę interesująca. Jej faktura, kolor oraz drobiny, jakie widziała. Wszystko, to składało się, na jakiego obraz potrzebowała. Stabilny, a zarazem naprawdę prosty. Skupiała swoją uwagę do chwili, w jakiej poczuła jej bliskość. Nie broniła się gdy tamta obróciła ją ku sobie. Nie broniła gdy poczuła jak dłoń, z każdą kolejną chwilą bolała bardziej. Intensywność tego uczucia była jej naprawdę potrzebna. Musiała przestać myśleć, o wszystkim innym. Jednak jak miała, to uczynić skoro miała ją tuż obok? Gdy wypowiadała te niedorzeczne słowa, jakich nie potrafiła zrozumieć. Czyżby jej mała siostra naprawdę powoli dorastała? Zapewne. Skoro nie wycofała się gdy miała okazję. Gdy Cai dawała ją poprzez wcześniejsze słowa. Było, to dziwne, obezwładniające uczucie, jakiemu poddała się równie szybko. Irracjonalność sytuacji sprawiła, że nie zarejestrowała chwili gdy została pocałowana. Nie wiedziała nawet kiedy znalazła się na łóżku przy niej. Siedziała, niczym jakiej osoba zmysły zostały stępione poprzez jakieś silne leki. Wpatrywała się tępym spojrzeniem w znajomą twarz wydalającą się jej teraz tak daleką i obcą. Koleje słowa opuszczały usta młodej, a Cai nadal siedziała niczym katatoniczka. Jej wahania nastrojów w ostatnim czasie były naprawdę szybkie, a zrazem intensywne. Przecież jeszcze przed paroma uderzeniami serca szalała po pokoju, a teraz nie potrafiła znaleźć w sobie na tyle siły, aby najzwyczajniej w świecie unieść spojrzenie. Milczała. Dość długo jak na nią samą jednak co miała innego powiedzieć? Jak miała ją przekonać, że przez tyle lat wytrzymała, z nią niezależnie od wszystkiego więc i ten krótki czas wytrzyma? Była przecież jej najbliższą osobą. Od wielu lat po prostu była niezależnie od okoliczności czy wszystkiego innego co działo się w życiu ich obu, a ta nadal miała jakieś śmieszne obawy? Starsza nie wytrzymała. Roześmiała się niczym pacjent, z najsławniejszego szpitala psychiatrycznego, z serii o batmanie chwytając młodą, za bluzkę tą samą dłonią, jaką jeszcze chwilę temu uderzyła w ścianę. Poczuła ból, lecz zignorowała go. Szarpnęła mocniej, mając nadzieję, że tamta zrozumie, a jeśli nie, to zapewne siła przyciągania zrobi swoje. Koniec końców ciało Cai opadło na łóżku, a kurczowo zaciśnięta dłoń jasno wskazywałaby tamta również ku niej dołączyła. Jednak czy chciała? Przecież, ta nadal śmiała się niczym obłąkaniec, by wreszcie wyrzucić, z siebie -Jesteś taka głupiutka. Gdybym miała Cię dość, to nie robiłabym wszystkiego byś tutaj była.- Urwała na chwilę, by wreszcie spojrzeć w jej stronę. -czasem myślę, że nadal jesteś tym samym słodkim dzieckiem- Dodała, a na jej ustach zagościł niewyraźny uśmieszek. Wiadome było, że Cai patrzyła na nią przez pryzmat lat. Przez wszystkie głupoty, jakie zrobiła w swoim życiu oraz co najgorsze nadal traktowała ją jak dziecko. Jednak to nie jej wina. Przecież Max swoim zachowaniem utwierdzała ją w przekonaniu, że nigdy nie dorosła, w przeciwieństwie do niej samej. Niby rok, to niewiele jednak najwyraźniej w ich przypadku coś nie zadziałało. Jedna musiała dorosnąć szybciej, aby móc się opiekować wiecznym dzieckiem, jakim była osoba, z jakiej nie spuszczała spojrzenia. Osoby, jaką nadal kurczowo trzymała niezważająca na własne uczucia. Uczucia, jakie w ich przypadku nie były niczym innym jak tylko głupotą ciągnącą się przez lata. -Jesteś gotowa skopać dupe całemu światu?- Spytała wreszcie tonem najbardziej zbliżonym, do tego jaki używała codziennie. Opanowanym, a zarazem pełnym radości.

autor

I like my girls just like I like my honey, sweet A little selfish I like my women like I like my money, green A little jealous
Awatar użytkownika
31
176

diler dragów /mechanik

chuck's auto repair

south park

Post

Czy Maxine faktycznie dorastała? Wątpliwe. Po prostu chyba chwilowo zrozumiała, że jest możliwość faktycznej utraty najbliższej osoby jaką miała. Z jednej strony... bała się tych wszystkich konsekwencji, które się pojawią gdy tylko ogarnie własne życie. Jednak przecież robiła to właśnie dla tej niewinnej istoty jaką była Cai. To dla niej chciała walczyć ze wszystkimi swoimi demonami, a przynajmniej spróbować, bo bała się, że na pierwszym lepszym zakręcie się kompletnie wyłoży i zaraz wrócić do starych nawyków. Właśnie pierwszy raz w życiu wypowiedziała swoje własne obawy na głos chcąc pokazać tej starszej, że nawet ktoś taki jak Max posiada takowe. Miała świadomość tego, że ciężko jej uwierzyć, szczególnie gdy zawiodła już kilka razy na całej linii i jeszcze dodatkowo nic sobie z tego nie robiła. Jednak teraz naprawdę chciała. Co innego wytrzymywać z kimś nie mając z tą osobą do czynienia codziennie. Od teraz Max zamierzała bywać w domu cały czas praktycznie, więc będzie pewno jeszcze bardziej irytująca niż zawsze. Co jak co przecież Caitria miewała tygodnie gdzie Max nie widywała.
Śmiech siostry spowodował, że Max chciała wyjść. Poczuła się cholernie głupio i skarciła w myślach za otwieranie się przed ludźmi. Nie powinna. Powinna była zamilknąć i dać Cai wierzyć w co tylko sobie chce. Niestety również nie potrafiła się odsunąć i chcąc nie chcąc opadła na łóżko, ale wcale do śmiechu jej nie było. Nawet unikała w tym momencie wzroku siostry. W momencie gdy ta się faktycznie odezwała Max jedynie prychnęła pod nosem. -Może właśnie to słodkie dziecko, którym jestem pozwala mi radzić sobie częściowo z rzeczywistością? - wzruszyła lekko ramionami. Nie była naiwna ale w ten sposób jakoś sobie radziła. Była nieodpowiedzialna i robiła co chciała. Plan na życie godny Max. Ostatecznie wreszcie spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko.
-Z Tobą u boku mogę skopać całemu światu tyłek - stwierdziła ostatecznie i uniosła się ta by być własnym ciałem nad tym należącym do Cai. -To kiedy chcesz to zrobić i gdzie? - spytała unosząc lekko brew. Maxine była pewna. Chciała być z Cai i tylko to się tak naprawdę liczyło. Opinie innych miała totalnie w nosie jak zawsze.

autor

Ady

Zablokowany

Wróć do „Domy”