WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie jestem...- szczerze? GUBIŁ SIĘ JUŻ W TYM WSZYSTKIM. Raz go nazywała tak, a teraz usłyszał coś takiego i....miał ochotę wyglądać mniej więcej tak
- A więc mówisz, że gdzieś byś pojechała? To może masz ochotę wybrać się ze mną na rejs, który kończyłby się na Wyspach Grahama i spędzilibyśmy tam weekend? - zapytał, przypominając sobie o swojej wygranej z loterii, a przecież kiedyś należało ją wykorzystać, nieprawdaż?
- Nie musisz już teraz podejmować decyzji. Zastanów się i daj mi znać. - dodał, ponieważ nie chciał, aby dziewczyna czuła jakąś presję. - Znaczy...tam nie jest gorąco, ale przynajmniej będziemy mogli spędzić czas gdzieś indziej. - wpierw chciał powiedzieć, że będą mogli spędzić czas razem, ale ostatecznie dodał końcówkę, bo tak. Chociaż sam wyraz twarzy mówił jasno ,,zgódź się, proszę". Najwyżej po Wyspach Grahama ogarnęliby wycieczkę do ciepłego miejsca.
Skinął głową, aby tym samym potwierdzić, iż chodziło mu o samego siebie. Czekał trochę niczym na ważny wyrok, a to, co usłyszał prawie...zwaliło go z nóg. To było...miłe.
Zamrugał kilkukrotnie i aż się uszczypnął za plecami, by mieć pewność, że nie śni.
Obdrował dziewczynę swoim najcieplejszym uśmiechem, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Uwielbiał te brązowe oczęta i najchętniej patrzyłby w nie codziennie. Jego własne oczy notabene zaświeciły, tak jak wtedy, gdy Jimin powiedziała, że on się jej podoba. Automatycznie zrobił krok do przodu, chcąc zmniejszyć dzielący ich dystans.
Tak bardzo chciał zapytać, czy gdyby faktycznie był super bohaterem, to czy zostałaby jego MJ, ale od razu przypomniał sobie słowa wypowiedziane przez Song w Dragon Clubie.
- Za to Ty pewnie wolisz złoczyńców, co? - zapytał, przełykając ślinę. Przez chwilę zaczęło go zastanawiać, czy obejrzała ten jego filmik, gdzie po pijaku biegał po mieście przekonany, że był właśnie super hero.
- Hmm...- zmrużył oczy i zaczął taksować dziewczynę od dołu do góry. - No...zaczarowałaś moje serce, to możesz być...znaczy no....nieważne. O tym też zapomnij. - szybko odwrócił spojrzenie i kopnął jakiś mały kamyk, nerwowo przeczesując dłonią włosy. Debil. Kretyn. Idiota. Frajer. Po co, żeś to palnął dzbanie.... ułożył usta w kreskę, mając ochotę palnąć się w łeb. Pewnie zaraz zostaniesz zjechany za takie głupie wyznania.
- Nie. To jest wyjątek. - powiedział. - Najlepsze azjatyckie żarcie robi moja mama, serio. Będziesz musiała kiedyś spróbować zrobione przez nią kimchi. Żadna knajpa nie serwuje lepszego. - chociaż pewnie po tym tekście z sercem, raczej podziękuje za wstąpienie do jego poprzedniego mieszkania, zamieszkiwanego przez rodzicielkę Woojina.
- Coś tam umiem, ale daleko mi do szefa kuchni. - stwierdził. Robił całkiem niezły kimbap oraz bulgogi, lecz po prostu się tym nie chwalił. Ogólnie rzadko gotował, ponieważ szybciej było złapać zupkę instant lub zamówić pizzę (albo cokolwiek przez uber eats).
- Wolę. - odpowiedział krótko, skinąwszy głową.
- Wiadomo. - odparł z uśmiechem, co do znajomości najlepszego sosu.
- Pewnie nic. - szedł za Jimin niczym cień, lecz zaczęło go nieco niepokoić, że tak szła bez słowa przez dłuższy czas. Stanął na moment, jakby chciał przeanalizować, czy zrobił coś źle.
- Ej, ej! - krzyknął, podbiegając do niej, po czym złapał za ramię. - Wszystko okej? - spytał, unosząc brew. - Nie puszczę, dopóki mi nie powiesz prawdy. - oho, stanowczy Jin mode on.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Gdzieś, gdzie jest ciepło — stwierdziła krótko. Zawsze była kiepska z geografii, więc nie było w tym dziwnego. Nawet nie wiedziała, gdzie powinna pojechać. Dobrze, że Jin nie miał przy sobie mapy, bo Koreę pewnie pokazałaby na Japonii. Cóż, historia tych krajów była tak emocjonująca jak Polski i Rosji, bowiem Japonia okupowała swego czasu Koreę. Każdy Koreańczyk by się obraził. Tylko cóż, Jimin była wielką ignorantką — chcesz mnie zabrać na wycieczkę? — spytała skonsternowana. Nigdy nigdzie nie wyjechała i przez dobry dłuższy moment złapała laga. Nie miał kogo tam zabrać? Czy o co dokładnie chłopakowi chodziło? Teraz to mózg Song dostał porządnego laga — jesteś pewny, że mnie chcesz zabrać? — dopytała, a w jej oczach wpierw pojawiły się iskierki. Zaraz jednak doprowadziła się do porządku. Wyjazd zwiastowałby wielkie przygotowania w pracy, ale także w jej interesach. To sprowadziło ją na ziemię, była jeszcze druga rzecz. Nie pokaże chłopakowi, że mu na tym zależało, choć krótki moment — nie wiem, obojętnie — rzuciła, wzruszając ramionami. Po dłuższej chwili westchnęła głośno, jakby się do czegoś przymuszała — niech będzie — rzekła niechętnie, ale w duszy cieszyła się jak małe dziecko. Tylko czy miała zamiar to pokazać? Nie.
— Każdy w rajstopach mnie brzydzi — stwierdziła, a na jej twarzy pojawił się ogromny grymas. Nie, w życiu z nikim takim, by się nie związała — o ile byś w nich nie latał, to mnie podnieca — siła i zasoby. Jedne z podstawowych pojęć socjobiologii. Chociaż Jimin najzwyczajniej by się spodobał taki koncept. Kiedyś myślała, żeby zostać etatowym power rangersem — chociaż przydałaby Ci się lepsza pelerynka — dodała, by zdradzić, że tak oglądała jego film. Cóż, przydałoby mu się lepsze przebranie, ale na szczęście nie miał wtedy na sobie jajogniotów. Także bardziej śmiała się z poczynań niż z wyglądu.
Tylko każdy pijany człowiek odpowiednio bodźcowany zachowałby się w ten sposób.
— Słucham? — spytała, unosząc obie brwi do góry. Po krótkim przemyśleniu uznała to za żart, a nie kolejne wyznanie uczuć. Dlatego sprzedała chłopakowi kuksańca w bok — głupi jesteś — dorzuciła, a jej policzki zapełniły się powietrzem. Cóż, tak bywało, że Song nie do końca rozumiała chłopaka na wielu poziomach. Jednym z nich była emocjonalność.
— Twoja mama? — spytała retorycznie. Wzdrygnęła się na samą myśl o azjatyckim jedzeniu, ale nie powiedziałaby nigdy wprost, dlaczego go tak naprawdę trawi. To nie byłoby kompletnie w jej stylu — nie wiem, czy kiedykolwiek będę chciała się z nią zobaczyć — stwierdziła Song, odwracając wzrok w kompletnie inną stronę. Nie przejmowała się tym, w jaki sposób Tae mógł to zrozumieć. Zwyczajnie nie czuła się dobrze, przy osobach z Korei. Dlaczego? Bo doskonale wiedziała, gdzie jej matula wyjechała. Nigdy nie miała zamiaru postawić tam stopy.
— No co zrobisz, jak nic nie zrobisz, masz rację — stwierdziła, poprawiając jakiejś mumii w sarkofagu bandaże. Dopiero po dłuższej chwili uśmiechnęła się delikatnie i westchnęła cicho. Samotny krótki spacer był dla niej cudowny. Szkoda, że nie trwał długo. Wpierw zachowanie Jina ją zmroziło. Takiego mogłaby go widzieć dużo częściej.
— Co? — burknęła Jimin, strącając dłoń chłopaka z jej ramiona — Jin, weź się domyśl — warknęła, wywracając teatralnie oczyma, a ręce od razu schowała w swoich tylnych kieszeniach — po prostu szłam, w czym problem? — spytała, unosząc na moment głowę — Nie moja wina, że twoja zachowanie zmienia się z każdym spotkaniem — bąknęła, odsuwając się na krok od chłopaka. Tak, dalej był opiekuńczy, ale on dawał jej jeszcze więcej sprzecznych informacji niż był w stanie ogarnąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Hm...to może Meksyk? 5 godzin samolotem albo dwa dni autem. - nie, nie był w Meksyku, za to oglądał, jak jeden ziomek na YouTubie nagrywał vlog, gdzie pokazywał różne atrakcje oraz miejsca, które należało zobaczyć podczas wycieczki do Meksyku. Tam Jimin na pewno miałaby ciepło, a wręcz bardzo ciepło, ponieważ aktualnie temperatura w ciągu dnia osiągała koło 29 stopni Celsjusza.
- Zgadza się. Chcę zabrać Ciebie. - powiedział z akcentem na ostatnie słowo. - Jimin. - złapał ją za ramiona i spojrzał prosto w oczy. - Jestem stu procentowo pewny. Słowo. - po tej deklaracji, puścił ramiona dziewczyny. Zaczął iść powoli, lecz zatrzymał się, gdy usłyszał zgodę. Ściągnął usta, których kąciki zaraz powędrowały do góry, a twarz skierował w górę, jakby chciał popatrzeć sobie na niebo. Miła odmiana po otrzymanym wcześniej koszu. Miał wrażenie, jakby właśnie wygrał w loterii ogromną sumę pieniędzy. Gdyby Song nie było obok, najpewniej wykonałby taniec radości.
- Super! Daj znać, jaki termin będzie Ci pasował, bo ja w weekendy i tak nie pracuję. - chyba że dodatkowo, ale wtedy po prostu nadrobi po powrocie.
Parsknął śmiechem, gdy usłyszał kolejne słowa dziewczyny.
- Czyli...podniecają Cię goście bez rajstop? Coś jeszcze powinienem wiedzieć? - spytał, unosząc brew. Lepsza...pelerynka....shit, to oznacza, że oglądała ten filmik... , ta realizacja spowodowała, że Tae zaśmiał się nerwowo.
- Następnym razem będziesz mogła mi ją wybrać. - powiedział, będąc w sumie ciekaw, jaką Jimin by mu wybrała. Czasami zainspirowany filmami o Spider-Manie, sam sobie chciał dla beki ogarnąć jakiś strój, tylko nie wpadał mu do głowy żaden ciekawy pomysł.
- Tak, wiem. - Głupio zakochany. westchnął, będąc o włos, od wypowiedzenia tego głośno. Na szczęście zdążył z ugryzieniem swojego języka. Ha! Czyli nie wzięła tych słów na poważnie lub tylko udawała....
- Eh, tak myślałem. - Szkoda. odparł ze smutkiem. Rzecz jasna Jin uważał, że to przez ten wcześniejszy tekst, który spowodował przestraszenie dziewczyny, a nie podejrzewał niczego innego.
- Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. - odrzekł, obserwując poczynania Jimin przy sarkofagu z mumią, której bandaże w kilku miejscach zwisały, odkrywając plastikowe części.
- Słucham? - zmarszczył brwi. - Moje zachowanie? - spytał, wskazując siebie kciukiem, wciąż mając problem ze zrozumieniem, co takiego zrobił źle.
- Nie mam nic do tego, że po prostu szłaś, tylko...szłaś inaczej niż na początku. - wyjaśnił. - Ja...nie zawsze wszystko łapię, co już pewnie zauważyłaś. Dlatego czasami musisz mi powiedzieć wprost, inaczej będę to rozkminiał przez bardzo długi czas. - powiedział zgodnie z prawdą. Wziął głęboki wdech, po czym zrobił dwa kroki, by stanąć bliżej Jimin, której patrzył prosto w oczy. - Nie chcę, żebyś się gniewała. - po tych słowach, niepewnie położył prawą dłoń na policzku dziewczyny i lekko pogładził kciukiem. Oczywiście, nie miał żadnej pewności, czy tym sposobem, będzie jak przed wejściem do domu strachów, ale najwyżej po prostu odrzuci jego dłoń, po czym odwróci się napięcie, aby następnie opuścić to miejsce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Dużo formalności trzeba zrobić przed takim wyjazdem — stwierdziła Jimin, bo i paszport i visę. Tego naprawdę robiło się dosyć sporo, kiedy wszystko się ze sobą sumowało. Ogarnięcie zastępstw i ewentualnego koleżeńskiego dealera, do których mogłaby skierować swoich ludzi — ale nie ciesz się z tego, jestem okropną towarzyszką podróży — prychnęła Jimin, sprzedając chłopakowi kuksańca. Szczęśliwy moment nie mógł trwać za długo, inaczej byłby za piękny — No okej — rzuciła niezbyt pewnym głosem, bo oboje mieli jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Chociaż patrząc na Jina, jej kąciki ust zaczęły drgać. Część Jimin chciała pokazać uśmiech, a jej druga część się przed tym wstrzymywała — za dwa tygodnie mam bodajże pierwszy wolny termin — rzuciła luźno, odwracając wzrok. Już widziała wewnętrzną radość chłopaka. Oby tylko z tego wszystkiego nie eksplodował.
I oby oboje nie mieli choroby morskiej.
— Stanowczy i przede wszystkim bez rajstop i jajo gniotów — powiedziała poważnym tonem, bo potem nie mogła przestać patrzeć na męskie krocza. Szczerze? Niezbyt ją to podniecało, bo bardziej zastanawiała się, jak bardzo to może boleć i czemu mężczyźni sobie to robią — boli, gdy się ogląda — rzuciła luźno, wywracając oczyma — będziesz drugi raz atakował śmietniki? — spytała ironicznie, unosząc jedną brew do góry. Pokręciła przez moment swoją głową i westchnęła cicho. Nie spodziewała się tego, co tutaj się zadzieje.
— Tylko przypominam — odparła uroczym głosem, prostując się. Właściwie mogłaby go zapisać inaczej w telefonie. Wyjęła komórkę i zaraz przeklikała z Jin na Głupek Oppa. Liczyła tylko, że chłopak akurat nie zajrzy jej wtedy przez ramię. Właściwie mówienie na niego po koreańsku nawet się jej spodobało.
— A czyje inne zachowanie? — spytała, unosząc na moment głos. Zaraz ludzie nie będą bali się domu strachów, a krzyczącej Jimin — no to szłam i co z tego Jin? Nie zrobiłam tak naprawdę nic złego — krzyknęła Song, odsuwając ponownie się od chłopaka. W tym przypadku wygranie sprzeczki polegało na utrzymaniu odpowiedniej odległości między nimi — to że jestem wredna, czasem oznaczy, że czegoś chcę — wycedziła w końcu Jimin, ale jakby nie spojrzeć, to ona zawsze i wszędzie była wredna. To nie było nic nowego — jestem wkurwiona, bo nie korzystasz z okazji — o, i to był właśnie ten punkt zapalny, przez który odchodziła od zmysłów — nie żeby jakkolwiek mi na tym zależało — prychnęła zaraz, ale była pewna, że chłopak dalej nie domyśli się o co jej dokładnie chodziło.
Tylko wolała się upewnić, że nie pomyśli za wiele.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Fakt….jak chcesz, mogę Ci zrobić zdjęcie do paszportu. Chyba że je masz, to spoko. - dlaczego proponował wykonanie fotografii? Z dwóch prostych powodów: jeden, zaoszczędzi, bo Jin wykona je dobrowolnie, bez chęci zapłaty; dwa, będzie posiadał kolejne zdjęcie Song. Nawet ich wspólne zdjęcie z Ziomkiem lubił oglądać co jakiś czas. Poprawiało mu humor.
- Zobaczymy. - odrzekł, nie reagując jakoś szczególnie na otrzymanego kuksańca. - Najwyżej będę łaził sam. - rzucił pół żartem, pół serio. Mimo wszystko wolałby, aby naprawdę spędzili tam czas razem. Nawet jeżeli mieliby tylko leżeć i pachnieć.
- W takim razie za dwa tygodnie wybywamy na weekend. - powiedział, szczerząc się, jak głupi do sera. Naprawdę cieszyła go ta wyprawa. Gdy otrzymał tę nagrodę, myślał, że pojedzie z Eden, ale ponieważ ich relacja…doznała zmiany, zrezygnował z tej opcji, a potem przez myśl mu przeszło odsprzedanie wycieczki.
- Hm…okej. Zapamiętam.- stwierdził, skinąwszy głową. Stanowczy.. jedynie z tym czasami miał Tae trudność, ale się starał mimo wszystko. Rajstopy i jajognioty odpadały już na samym starcie z prostego powodu: Jin takowych nie posiadał.
- Chyba nie. Wszystko zależy od różnych czynników.- a konkretniej od trzeźwości. - Chociaż raczej nie zaliczyłbym ich do godnych przeciwników. - dodał, parskając śmiechem. I tak oprócz godności, ucierpiały również pięści, a same kosze pozostały w normalnym stanie, aczkolwiek jeden dał radę przewrócić..pewnie, gdyby akurat przejeżdżała policja, Tae zostałby zatrzymany i uznany za wandala. A oprócz tego, spędziłby nockę na izbie wytrzeźwień.
- Dzięki za przypomnienie w takim razie. - odparł, przewracając oczami. Był zajęty kopaniem kamyczka, więc umknęła mu zmiana nazwy w telefonie przez Song.
Nie odpowiedział, gdy usłyszał pytanie dotyczące zachowania, ponieważ uznał je za retoryczne.
- Z okazji? - spytał, unosząc brew, powtarzając sobie to w myślach kilka razy, raz szybciej, raz wolniej. - Przecież jeszcze niedawno dałaś mi kosza…- przypomniał, a jego mózg aktualnie zaczął działać na najwyższych obrotach, niczym maszyny w fabryce. Naprawdę chciał zrozumieć, tylko mimo wszystko pamiętał o jednej kwestii, którą wspomniał: - To dlaczego się wkuriwasz, skoro Ci nie zależy? - zdaniem Jina, czasami o wiele prościej było ogarnąć wyskakujące błędy lub programy komputerowe, niżeli zrozumieć kobiety. One się jemu kojarzyły z tykającą bombą, mogącą wybuchnąć w każdym momencie, zresztą tak jak Jimin, właśnie teraz zrobiła.
- Powiedz mi szczerze, czego ode mnie oczekujesz? - dodał jeszcze, rezygnując z podejścia bliżej. - Zagrajmy w otwarte karty Ji. - No, zagrajmy. Chociaż on sam nie był pewien, czy miał cokolwiek jeszcze do odkrycia…szczególnie biorąc pod uwagę, że nawet podczas tego wieczoru palnął tekst, sugerujący darzenie dziewczyny uczuciami. Mniejsza o fakt, iż kazał jej o tym zapomnieć…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Chyba gdzieś mam — rzuciła lekko Jimin. Musiałaby poszukać w swojej szafie i komódce by sprawdzić, czy na pewno. Chociaż niezbyt się tym przejmowała — to po co mam jechać, skoro masz tam łazić sam? — zagadnęła, unosząc jedną ze swoich brwi wysoko. Czasem nie rozumiała go. Tak, robił się dla niej coraz bliższy, bo jeszcze nie spierdolił. Żaden z jej tekstów go nie obrażał, dawał się bić, przeklinać na siebie. Może mogła z nim zrobić wszystko.
— Jak dla mnie na nowo mógłbyś zostać super bohaterem — stwierdziła, wpatrując się dłuższą chwilę w oczy chłopaka. Aczkolwiek jeżeli Jin wejdzie do sypialni w stroju super bohatera, to Jimin z niej szybko wybiegnie— na bieżąco będę Ci o tym przypominać — powiedziała z uroczym uśmiechem, tylko że na jej głowie powinny w tym momencie wyrosnąć małe rogi diabełka. Co prawda nie miała zamiaru wchodzić w szczegóły, ale tak, chciała zacząć częściej widywać chłopaka. Czasem nawet do głowy jej przychodziło, by go pocałować i zjeść w całości. Wtedy byłby tylko jej i nie musiałaby mówić mu o tym co myśli.
A chyba będzie musiała....
Tylko sama nie wiedziała, co dokładnie myśli.
— Ze srokazji — rzuciła, wywracając oczyma. Tak, dla Jimin odpowiedź z dodatkiem sra zawsze była dobrą odpowiedzią — a co miałam innego zrobić? Co? — spytała, unosząc głos, słysząc o tym koszu. Aż się jej żyłka pojawiła na czole — wbijasz do mojej pracy, pijesz alkohol i po dwóch spotkaniach z dupy mówisz mi o swoich uczuciach. Ludzie tak nie funkcjonują. Jakby któraś Ci nie dała kosza, to byłaby tragiczną idiotką — wykrzyczała mu prosto w twarz i aż się cała trzęsła. Niektórych rzeczy nie robi się po jednym seksie. Jimin to wiedziała. Obecny obraz chłopaka zaliczyłaby do miernych. Skoro chciał... to niech się zacznie starać.
— Teraz niczego — warknęła Song, wpatrując się chłopakowi prosto w oczy — żadna Cię nie chcę, jak będziesz zachowywał się jak mały bachor — tak, zaczęła olewać oliwy do ognia i nie miała zamiaru się tylko na tym zatrzymać — a ja wręcz idealnie zasugerowałam, żebyśmy trzymali się za ręce — tak, powiedziała mu to w twarz. Wyśmiała, ale potem zasugerowała coś pięknego — wiesz co, teraz to na pewno przestanie mi zależeć. Serio, pierdolę to. Wzięłam specjalnie piżamę, jakbyśmy mieli znowu.... — Jimin zaczęła lądować przy stanie kulminacyjnym. Czuła jak złość ją dosłownie zżera. Zwłaszcza że oprócz złości na chłopaka zasugerowała mu, że go lubi i myślała, że to spotkanie nie skończy się tylko tutaj. Już unosiła znowu brwi, otwierała oczy, żeby powiedzieć: może mi zaczyna na Tobie zależeć? Tak całkiem wprost, ale powstrzymała się — nieważne, kurwa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A, to w porządku. - powiedział domyślając się, że Jimin pewnie po prostu nie chciała, aby to on zrobił jej zdjęcie, ale zaraz przestał o tym myśleć, ponieważ musiał wytłumaczyć rzucony przez siebie tekst o łażeniu samym.
- Oj żartowałem tylko. - specjalnie nawet posłał Song ciepły uśmiech, mający poprzeć jego słowa.
Kolejne słowa dziewczyny, dosłownie zmiotły Woojina z planszy. Nogi zrobiły mu się miękkie, jakby z waty a on sam aż nie wiedział, co odpowiedzieć. Miał wrażenie, że zapomniał o języku w gębie.
- Skoro tak…specjalnie dla Ciebie, mógłbym nim zostać. - odrzekł, poprawiając Ji kosmyk włosów, znaczy, wkładając go z powrotem za ucho. - Jako jedyna wiedziałabyś o moim drugim ja. - więc mogłaby się czuć wyjątkowo. Co najlepsze, aż zaczął sobie przez moment wyobrażać siebie, przemierzającego ulice miasta nocą, w poszukiwaniu zła i występku, by je zwalczać. Ciekawe, czy Ji czekałaby na mój powrót… Z zamyślenia przywróciły go na ziemię słowa Song.
- Cudownie. - odpowiedział ironicznie, uroczym głosikiem, który mógł brzmieć dość…zabawnie.
Normalnie parsknąłby śmiechem, ponieważ bawiło go dodawanie sra do czegokolwiek, lecz tym razem sytuacja była zbyt poważna. Nie przerywał, tylko dał dokończyć dziewczynie jej wypowiedź, będącą niczym lawina, która zasuwała bardzo szybko w dół. Stał przez moment jak kołek. No ale skoro sam wcześniej zasugerował zagranie w otwarte karty, należało wyłożyć asy na stół (albo dwójki).
- Po pierwsze, masz rację, zachowałem się jak ostatni kretyn wtedy w Dragon Clubie, ale obiecałem, że więcej tak nie zrobię i zamierzam słowa dotrzymać. - mówił to całkowicie poważnie, ani na moment nie uciekając nigdzie wzrokiem.
- Po drugie, mam w dupie to, że żadna mnie nie zechce, bo zależy mi tylko i wyłącznie na jednej...na Tobie Jimin. - chwila przerwy, aby złapać oddech oraz pozwolić dziewczynie przyswoić kolejną informację.
- Po trzecie, właśnie kurwa ważne. Ważne, bo niejedno w życiu spierdoliłem, a nie chciałbym do tej listy, dołączyć naszej…relacji. - teatralnie westchnął cicho, gdy skończył ten punkt.
- Po czwarte…- wóz albo przewóz podszedł i po prostu ją przytulił tak, jakby chiał w ten sposób zabrać od Song całą złość. Czasami taki zwykły hug, potrafił pomóc, lecz Jin nie miał pewności, czy zadziała tym razem. Co więcej, naprawdę nie chciał, aby rozstali się w takich okolicznościach. - przepraszam. wyszeptał cicho dziewczynie do ucha. Za co dokładnie przepraszał? Za zniszczenie atmosfery, za problemy z odczytywaniem znaków oraz za to, że doprowadził ją do wkurwienia. Jeżeli go odepchnie, będzie to jasny znak, że pora kończyć imprezę, zwijać manatki i wracać do domu. Tae był gotów na wszystko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Mówisz? — spytała, unosząc jedną ze swoich brwi wysoko. Niedługo to będzie musiała pójść na botoks przy Jinie, bo zaczną się jej robić poważne zmarszczki. Nie, że miała je ot tak po prostu przez używki, których używała. Nie, tego by do siebie nie dopuściła, nawet nie miała zamiaru. Używki wcale nie były problemem. Tak, stosowała je, ale nie musiała ich stosować. Raczej robiła to okazjonalnie.
No z wyjątkiem papierosów.
— Tak bardzo chcesz mi zaimponować? — zagadnęła przy wzmiance o super bohaterach i zaraz się zaśmiała. Tylko ona miałaby wiedzieć? Co to było? Jakiś tani romantyczny film, sama do końca nie wiedziała, jak powinna się do tego odnieść. Postanowiła... pokręcić trochę z tego beczkę — brzmi jak zakochany kundel — stwierdziła Jimin, zastanawiając się nad tym dobrą minutę — zakochany super bohater — dodała zaraz Song i po chwili spojrzała Tae w oczy — podobam Ci się Jin — doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego pstryknęła chłopaka w nos i uroczo się uśmiechnęła. Musiała przyznać, że przy chłopaku czuła się coraz bardziej komfortowo. To budowało w niej dziwne uczucie spełnienia. Chociaż głośno tego nie wypowiadała, przecież dawała ZNAKI. Prawie w ogóle nie obraziła wrednie chłopaka
— Brzmisz jak baba — no aż do teraz, ale to tylko z powodu cienkiego głosiku Jina przy tej kwestii. Pokręciła głową. Nie lubiła, gdy ktoś w taki sposób żartował. Jin już i tak był... za dobry. Czasami wydawał się jej wcieleniem anioła, którego do końca nie potrafiła zrozumieć. Tylko że już się do tego przyzwyczaiła, jego zachowanie było dla niej całkowitą normą. Komfortową normą, taką, z której nie chciała wychodzić.
— Znowu zachowałeś się jak idiota — wybąkała Jimin, ciągnąc swoim nosem. Chciało się jej płakać, ale Song nigdy nie płacze. Przetarła swoje oczy rękawem od kurtki i westchnęła cicho. — Jin — powiedziała cicho, a cała zaczęła się już trząść. Kiedyś jako dziecko chciała bardzo usłyszeć te słowa. Ludzie za każdym razem ją zbywali, a sama Song. Pewnie też dlatego przy spotkaniu z Laurą, dostanie istnych palpitacji serca. Dopiero po czwarte sprawiło, że Jimin poleciały łzy. Rzadko ktoś ją przepraszał, częściej słyszała, przykro mi. Wiele ludzi odmawiało i pozostawiało samą Azjatkę — Za co? — spytała, ciągnąc po raz kolejny nos. Nie odepchnęła od siebie chłopaka. Stała jak taki kołek. Nie do końca rozumiała, co się działo wokół niej. Wszystko tak naprawdę bardzo szalało, a sama Jimin... dostała chyba udaru mózgu — możemy się na jedno umówić? Ja nie będę tykała innych facetów, a ty innych dziewczyn — wybąkała dosyć cicho, tak że na pewno nikt inny by tego nie usłyszał — nie związek, ale nie mam zamiaru z nikim innym niczego robić — wyszeptała, ale czuła jakby to nie miało przejść przez jej usta. W myślach ta scena wyglądała mniej desperacko. Tyle że Jimin reagowała na każde najmniejsze słowo i dotyk Jina jak roztrzęsiona kpopiara, która właśnie widziała Dżankuka, czy jakiegoś innego z Bitiez.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mówię. - odparł, skinąwszy głową, zastanawiając się, czy powinien wykonać jakiś specjalny gest, aby potwierdzić prawdziwość swoich słów, aczkolwiek nic szczególnego nie przychodziło mu do głowy.
- Niee ależ skąd...może tylko trochę. - tak, akurat tutaj celowo przedłużył nie, ponieważ Song miała rację. Chodziło o zaimponowanie, chociaż coś wewnątrz mu podpowiadało, że nie da rady zaimponować Jimin, bo był zbyt...nudny.
- Ej, zakochany kundel był spoko. Oglądałaś? - spytał z ciekawości, ponieważ on sam kilka bajek obejrzał. Jego ulubioną animacją Disneya, był ,,Król Lew" a drugie miejsce należało do ,,101 Dalmatyńczyków".
- Cóż...czyli to też aż tak widać? - uniósł brew, ponieważ nie był pewien, czy dziewczyna mówiła tak na poważnie, czy go sprawdzała dla reakcji. Cóż, swoją drogą odpowiedź była dość oczywista. Jego oczy błyszczały za każdym razem, gdy tylko zaczynał mieć ją w swoim polu widzenia, myślał o niej dość często, a oprócz tego, totalnie nie mógł się doczekać kolejnego spotkania. Aż sam był zaskoczony swoim zachowaniem. Myślał, że da radę dłużej ukrywać swoje uczucia.
- No trudno. Może zacznę tak śpiewać, co Ty na to? - może zrobiłby wielką karierę i poszłoby mu lepiej niż z tańcem. Nawet przez moment wyobraził sobie samego siebie na ogromnej scenie oraz ludzi skandujących jego imię lub pseudonim.
- Może, dlatego że jestem idiotą. - stwierdził, wzdychając po chwili cicho. - Zakochanym idiotą, który robi głupie błędy, bo jakby...uczy się wszystkiego na nowo. - dokończył, uznając, że tym razem powie wszystko prosto z serducha, chcąc tym samym być...po prostu szczerym wobec Jimin.
- Słucham Cię. Chyba że nie chcesz nic powiedzieć, to nic nie mów. - lewą dłonią pomiział ją lekko po plecach, ponieważ zastanawiało go, czy wypowiedziała jego imię specjalnie, czy przez przypadek. Przestał o tym myśleć, gdy usłyszał pytanie od Song. Odpowiedział praktycznie bez wcześniejszego oraz większego zastanowienia.
- Za zepsucie albo raczej wręcz zjebanie atmosfery i za doprowadzenie Cię do szału przepełnionego wściekłością. - tak, te przeprosiny były całkowicie szczere, co nawet można było wyczytać ze spojrzenia Woojina.
Uważnie wysłuchał propozycji zaoferowanej przez dziewczynę, która go zwyczajnie zaskoczyła. Dosłownie, prawie buzię otworzył ze zdziwienia, ale udało mu się utrzymać ją zamkniętą.
- W porządku. - skinął głową, a następnie wyciągnął przed siebie dłoń ze zgiętymi palcami - oprócz małego palca. Tak, Tae w ten oto sposób chciał przypieczętować obietnicę. Może było to ciut żałosne, ale nie dla Jina. Uśmiechnął się, gdy usłyszał słowa dziewczyny albo raczej wyznanie. Cholernie miłe zresztą.
- Mam dokładnie tak samo. - dalej żałował, że wciąż nie usłyszał zgody na związek, lecz sądził, iż zostały kroki do przodu poczynione. Skoro mieli taką umowę, gdzie w grę nie wchodziły zdrady, można to było nazwać ,,prawie związkiem". Przynajmniej Jin tak uważał. Chciał zapytać Jimin o jedną rzecz, lecz zrezygnował w ostatniej chwili.
- Idziemy zaraz na samochodziki, a potem jedziemy coś zjeść? - zapytał, wciąż obejmując dziewczynę. O ile faktycznie zdążą na nie pójść, gdyż wkrótce park zostawał zamykany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Nie oglądałam w ogóle bajek — odparła spokojnym tonem Jimin, spoglądając dłuższy moment w chłopaka. Czuła zbliżającą się dramę pod tytułem, jak to nie, to musimy obejrzeć, ale prawda była taka, że bajeczki ją nudziły. Nie pokazywały prawdziwego życia, przez co w pewien sposób zakłamywały spojrzenie — w życiu nigdy nie jest żyli długo i szczęśliwie — bo nie było! Potem małe dziewczynki to oglądały i oczekiwały księcia z bajki. Jimin nie wiedziała, skąd wzięło się jej to konkretne podejście. Zwyczajnie jej życie było tak nędzne, że nie chciała widzieć szczęścia u innych. Dlatego całe życie była taka markotna. Warczała na innych i większościowo się z nimi nie zgadzała, co prowadziło do kłótni, patrz wątek z Laurą — więc po co się oszukiwać? — rzuciła, wzruszając przy tym lekko ramionami. Nie spodziewała się, że chłopak jej odpowie. Zwłaszcza że Jimin zaczęła już sama to robić.
— Owszem — odparła niemalże od razu. Widziała wielu zakochanych idiotów, ale rzadko doświadczała tego, że byli zakochani akurat w niej. To ją odrobinę dziwiło. Nie do końca wiedziała i zdawała sobie sprawę, jak powinna go traktować. Żadnym innym zakochanym w nią idiotą się nie przejmowała. Szybko się odwracali po usłyszeniu pierwszego nie.
— Nie trzeba, ktoś pomyślałby, że jesteś opętany. Jesteśmy w domu strachów — rzuciła, wpatrując się w dłuższą minutę w chłopaka. Nie lubiła, kiedy inni śpiewali. Większość prowadziła ją do śmiechu. Każdy śpiewać może, czasem trochę lepiej, czasem trochę gorzej. Tylko Song zadawała sobie pytanie, po co robić coś, czego się nie umie?
Po tej całej przemowie Jina, Jimin cała zaczęła drżeć. Dziwnie było przebywać przy kimś, komu na Tobie zależy pierwszy raz w życiu. Tak widziała już w głowie sceny, przyznawające się do wszystkiego, co narobiła w swoim życiu. Mimo to w końcu przytuliła się jeszcze sama do mężczyzny. Lubiła jego zapach i ciepło. Nigdy nie doświadczyła kojenia emocji przez drugiego człowieka. Westchnęła cicho, było dla niej za dobrze. Aż skrzywiła się, kiedy musieli się od siebie odsunąć.
— To jest dziecinne — stwierdziła, ale sama wyciągnęła mały palec i przypieczętowali obietnicę — jak się dowiem, że mnie zdradzasz, to Cię wykastruje — rzuciła jeszcze oschle, wpatrując się dłuższą chwilę w oczy chłopaka. Wierzyła mu, wiedziała, że nic takiego nie miałoby nawet sensu. Tylko jakaś jej część dalej się biła sama ze sobą, bo nie chciała uwierzyć. Wolała się zabezpieczyć, by potem się nie przejechać.
— Tak, możemy — wybąkała, dalej wtulając się w chłopaka — ale nie jestem dobrym kierowcą — i będzie wjeżdżała w Jina przy każdej możliwej okazji. Taka miała niecny plan.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ah…okej. Moglibyśmy kiedyś jakąś obejrzeć, jakbyś chciała. - stwierdził, rzucając luźną propozycję. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że nie każdy je lubił, dlatego wolał uniknąć wszelkiego zmuszania czy rozkazywania oglądania ich razem z nim.
- No wiem, że życie to nie bajka. - powiedział zgodnie z prawdą, doskonale zdając sobie sprawę, iż rzadko faktycznie dochodziło do happy endów, bez względu na status społeczny. Aczkolwiek on oglądał je dla fanu. Co więcej, Jin oglądał nie te, gdzie bohaterkami były księżniczki tylko np. ,,Auta”, ,,Tarzana” czy właśnie ,,Króla Lwa”.
- Myślę, że nie tyle o oszukiwanie chodzi, ile o odskocznię. - od codzienności, od życia...
Westchnął cicho, gdy usłyszał odpowiedź dziewczyny. Zaczął zastanawiać się, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie. Czy gdyby był ostrożniejszy, byliby tu, gdzie są teraz albo czy w ogóle doszłoby do spotkań.
- Mówiłem ogólnie. Chociaż teraz przynajmniej miałbym ,,żywą” publikę. - powiedział, wskazując za siebie kciukiem mumię, która wróciła do sarkofagu. a po chwili, parskając krótkim śmiechem.
- No trudno. - odparł, doskonale o tym wiedząc, ale jemu to całkowicie nie przeszkadzało. Lubił tę metodę przypieczętowywania obietnic, chociaż…przez głowę przeszła mu jeszcze jedna myśl, lecz zwyczajnie odpuścił ją. - Zapamiętam…- dodał, teatralnie przykładając rękę do swojego rozporka tak, jakby ochraniał swoich klejnotów. Coś, jak robią piłkarze, gdy stoją w murze, podczas wykonywanego rzutu wolnego.
- Może kiedyś się to zmieni…z moją pomocą. - tylko to nie tak szybko. Szczególnie że całkiem niedawno, musiał oddać autko do blacharza przez stuknięcie na parkingu, spowodowane przez Tajkę. Faktycznie dobrą robotę odwalił ten jej znajomy z warsztatu samochodowego, ponieważ tył samochodu Jina wyglądał znakomicie, jakby żadne uderzenie nie miało miejsca.
Tak czy inaczej, Jin wziął Jimin za rękę, po czym poszli na samochodziki. On wsiadł do srebrnego i szykował się do wjazdu w dziewczynę. Zamierzał być niczym śledzący duszek w pacmanie.
Nagle można było usłyszeć dźwięk dający sygnał, iż mogli ruszać, a wtedy boom. Z pełną prędkością skierował swoje autko w autko Jimin. Nie wiedząc czemu, bawiły go te całe zderzenia. Te bawiły a te związane z jego prawdziwym autkiem już niekoniecznie. No ale może to dlatego, że tu chodziło o zabawę oraz mimo wszystko, nic poważnego nie będzie miało miejsca. Co najwyżej siniak, gdy zbyt mocno uderzy się o kierownicę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Odskocznia czasem bywa jeszcze gorsza od rzeczywistości, bo wtedy musisz w końcu wrócić na ziemię — stwierdziła Jimin, wpatrując się w Jina. Ona nie lubiła dobrze kończących się filmów, tylko z jednego powodu. Potem zdawała sobie sprawę sprawę, jak bardzo spaprane jest jej życie. Wystarczyło tylko pomyśleć o jednym jak bardzo ludzie jej nie chcieli. Nie było w prawdziwym życiu dobrych cudownych historii. Ludzie zawsze są najgorsi.
Żywą? no tak, bo nikogo oprócz ich nie było w tym domu strachów — czyli taka której śpiewem nie zabijesz? Planujesz mnie zabić, Oppa? — spytała, będąc wyraźnie ciekawa odpowiedzi chłopaka. Jakby na to nie spojrzeć nie była to codzienna sprawa. Wręcz trochę niezręczna. Mimo wszystko miał swoją widownię w roli Jimin. Albo może miał super moce? Takie, które związane były zabijaniem przez śpiew.
— Zdradziłeś już mnie, że się chronisz? Mam szykować skalpel? — spytała, pokazując palcem na kroczochron chłopaka i pokręciła głową. Szczerze nie wiedziała, czy ma się w tym momencie śmiać, czy jednak już ukręcać chłopakowi głowę. Koniec końców popatrzyła na niego poważnym wzrokiem, oczekując na odpowiedź. To był jeden z pierwszych zapalników Jimin, kiedy tylko zobaczyła Laurę w drzwiach.
— Ty wiesz, że ja nie mam prawa jazdy, prawda? Jak wsiądę za auto, to wjadę w budynek — zaśmiała się Song i wesoło pokręciła głową. Miała dobrą koordynację ruchową, owszem. Tyle że nie czuła się nigdy i raczej nigdy to się nie stanie bezpiecznym kierowcą. Już na ten moment czuła jakby coś miało zjeść ją od środka. Sama z siebie nigdy nie wsiądzie za kółko. Jeszcze kolejne egzaminy? Już wolała zająć się muzyką i z tym iść do przodu.
Chwyciła chłopaka za rękę. Właściwie o te dłonie była cała poprzednia scena, a nigdy nie zostało to powiedziane. Zaśmiała się w duchu i poszła razem z Jinem do samochodików. Ona weszła do różowego, brokatowego auta.
— Jin! — wrzasnęła, kiedy tylko chłopak w nią wjechał. Ale zaraz ona postanowiła pokazać swoją bezlitosną naturę i jak tylko wróciła do odpowiedniej jazdy, wjeżdżała za każdym razem w Jina.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- No niby racja....- stwierdził, zgadzając się, że powroty ,,na ziemię" bywają dość bolesne oraz rozczarowujące.
- Ja eee...- wykryto error. - Znaczy, chodziło mi o to, że gdybym faktycznie tu zaczął śpiewać, pseudo umarlaki byłyby moją publicznością, a Ty należałabyś do tych prawdziwie żywych. - wyjaśnił, chociaż zastanawiał się, czy nie wyszło mu totalne masło maślane. Eh te jego głupie teksty. - Nie chcę Cię zabijać, bo chcę, żebyśmy razem gdzieś wybyli, najlepiej wiele razy. - dodał po chwili, z lekkim uśmiechem na ryjku.
Usłyszawszy pytania, od razu pokręcił głową i wyciągnął ręce przed siebie.
- Nie! Nie zdradziłem Cię, więc nie musisz nic wyciągać. - Leave my balls in peace. pomyślał, bacznie obserwując dziewczynę. Rzecz jasna nie wierzył, by miała przy sobie skalpel, ale scyzoryk już owszem....a kobieta z mini nożem (szczególnie Jimin), mogła być niebezpieczna. Jak to śpiewała Ariana Grande Dangerous woman.
- Tematu na temat prawa jazdy do tej pory nie poruszaliśmy, więc nie wiedziałem, że go nie posiadasz. Dlatego jakbym miał Ci dać jeździć, to na pustej przestrzeni. - powiedział zgodnie z prawdą. - A na rowerze jeździsz? - spytał, bo może kiedyś ogarnęliby, znaczy, wybraliby się na przejażdżkę rowerową? Szczególnie że przecież było coraz cieplej.
Śmiał się jak głupi, gdy tak krzyknęła jego imię. Miał wrażenie, jakby właśnie cofnął czas o kilka lat i zamiast 25-letniego Jina, siedział on jako 15-latek.
- No co tam? - zapytał, lecz zaraz otrzymał rekompensatę. - Osz Ty! Tak się chcesz bawić?! - krzyknął, wciskając pedał, dzięki któremu samochodzik jechał do przodu. Gdyby ktoś obserwował ich z boku albo miałby bekę, albo byłby totalnie zażenowany. Po którymś uderzeniu Tae przywalił udem (w sumie to bardziej kolanem) o kierownicę tak, że aż syknął, ale mimo to, kontynuował zabawę pt. ,,wjeżdżamy w Jimin".
Niestety wszystko, co dobre, szybko ma swój koniec, a ten nadszedł wraz ze specjalnym sygnałem dźwiękowym.
- Pięknie jeździłaś. Normalnie 10/10. Zasłużyłaś na medal doskonałego kierowcy Song. - powiedział, masując sobie bolące kolano. Nim całkowicie opuścili park rozrywki, Jin podszedł do jednego stoiska, gdzie za trafienie do środka puszki , można było otrzymać pluszaka.
- Którego chcesz? - spytał, płacąc gościowi za trzy piłeczki od pingponga.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— Szczerze? Z moim poczuciem humoru bardziej przypominam te umarlaki — rzuciła dosyć luźno Jimin, wpatrując się w chłopaka. Czasami myślała, czy po prostu nie umrzeć. Wkurzałaby ją tylko jedna myśl. W końcu ktoś o niej zapomni, a miała zamiar zrobić, chociażby jedną rzecz, dzięki której zostanie zapamiętana, nawet jeżeli byłaby ona największą zbrodnią wszech czasów. Życie Jimin utwierdzało ją w tym, dobrzy ludzie wcześniej, czy później byli niszczeni przez życie. Nie da się być dobrym. Wszystko to odcienie szarości. Ci dobrzy są po prostu najmniej brudni — śmieszne, pomyśl o ludziach, którzy chcieliby umrzeć, a nagle zmieniliby się w zombie. To byłaby ironia losu. Żyć nawet po śmierci, najbardziej żałosny z najbardziej żałosnych odsłon — rzuciła ni z gruchy, ni z pietruszki. Życie zaskakiwało w najmniej odpowiednich na to momentach. Jimin zdawała sobie z tego sprawę, bo sama niejednokrotnie czyniła tak innym ludziom. Adopcja nigdy jej nie zadowalała. Ludzie myśleli tylko o idealnej wersji dzieci, a nigdy nie dotrze do nich, że to one miały być zadowolone. Song nigdy nie czuła się bezpiecznie przy kimś, dopiero przy Jinie zaczynała — nie myśl sobie za dużo, z jakiegoś powodu nigdy nie byłam w związku — burknęła Jimin, wpatrując się dłuższą chwilę w chłopaka. Była w różnych relacjach, ale nigdy nie nazwałaby czegoś związkiem. Przyjaźnie były bezsensowne według niej, a co dopiero związki. Pierwszy raz zaczynała myśleć na ten temat inaczej, ale trudno to przechodziło dziewczynie przez głowę.
Na razie chciała by chłopak spędzał czas normalnie i w łóżku tylko z nią.
— Na razie nie miałeś szans mnie zdradzić, dopiero od teraz jesteśmy w zwią — aż ugryzła się w język, skrzywiła się niemiłosiernie, prawie jak nastolatki podczas pierwszego picia wódeczki — pakcie, pakcie antyzdradowym — poprawiła się szybko i sama na siebie zaczęła przeklinać w myślach. No, debilka — skąd pomysł, że mam coś, by odciąć Ci jaja? Uważasz, że jestem aż tak niebezpieczna? — spytała poważnym tonem, bacznie obserwując Jina. Chciała dostać prostą informację. Ciekawiło ją, jakie miał o niej zdanie. Jimin, owszem, była niebezpieczna. Kopała, przeklinała na prawo i lewo, znała się na dragach, ale czy miała przy sobie, chociażby scyzoryk? Tak. Nigdy nie wiadomo, co narkomanowi mogłoby wejść do głowy. Czasami zastanawiała się, czy nie pozyskać nielegalnie broni palnej.
— Nie i pływać też nie umiem — odparła całkiem spokojnym tonem. Między domami dziecka a rodzinami zastępczymi nikt nigdy się nią nie zainteresował. Jej umiejętności z tych podstawowych wynosiły 0 — nikt mnie nigdy tego nie uczył, więc po prostu nie potrafię — powiedziała mu to wprost. Nie chciała się bawić w jakieś podchody. Też nie miała parcia, by nauczyć się samodzielnie. Nie potrzebowała do życia takich umiejętności. Żyła już bez nich ponad dwadzieścia lat, to przeżyje do końca. Zwłaszcza że długo raczej nie pożyje z jej trybem życia.
— Jak nie w samochodzikach, to w łóżku Cię zniszczę, idioto! — krzyknęła Jimin i znalazła prosty plan. Tak kręciła, by zawsze wjeżdżać w Jina od tyłu. Podobno od tyłu najbardziej boli, powinno się sprawdzić. Nawet jeżeli chłopak parę razy w nią wjeżdżał.
— Kierowca rajdowca ze mnie, jedyne czego się nauczyłam, to żeby wjeżdżać innym w dupę, wtedy nie mają jak wjechać we mnie, smart 1000% — zaśmiała się Jimin, a przy pierwszej lepszej okazji chwyciła Jina za rękę. Odwróciła wzrok, by nawet przypadkiem nie spojrzał jej w oczy. Nie miała zamiaru oddać chłopakowi komukolwiek. Czuła się jak pies ogrodnika.
— Tego — pokazała na maskotkę psa, wyglądała jak piękny labrador — wygląda jak ty, jesteś jak taki pies — stwierdziła Jimin, a w jej głowie nie dało się usłyszeć ani odrobiny bycia wrednym. Mówiła szczerze.
Psy były radosne, pomocne i oddane.
Jak Jin.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ja tam nic do niego nie mam. - odparł, wzruszając ramionami. Miał rzecz jasna na myśli poczucie humoru Ji.
- To w sumie...byłby koszmar. Człowiek liczy na śmierć a tu boom, nie tym razem. Już bym wolał, żeby mnie te całe zombiaki pożarły, znaczy mój mózg. - stwierdził. Zresztą po wypadku sam miał ochotę opuścić ten okrutny świat, dlatego przedawkował leki, ale jedynie je...zwrócił, także mission failed. W dodatku, nikt o tym nie wiedział.
- Ależ skąd, ja nie...nie byłaś nigdy w związku? Ani razu? - spytał, ponieważ zaczęło go to zastanawiać. - A byłaś zakochana? - o, tego również był ciekaw. Bo przecież istniały sytuacje, gdzie uczucie było nieodwzajemnione.
Tak, usłyszał to doskonale i poczuł się, jak we śnie. Okej, nie dokończyła, ale połowa słowa sugerowała, że tak właśnie myślała. Normalnie miał ochotę skakać z radości, ale jakimś cudem, utrzymał powagę - jedynie jego kąciki ust poszły do góry.
- Pakt antyzdradowy...PA w skrócie. - tak, Jin lubił skróty, szczególnie gdy miał mało czasu, a akurat toczył z kimś rozmowę.
- Szczerze? Tak. - skinął głową. Zdziwiłoby go, gdyby jakimś cudem Jimin kompletnie nic przy sobie nie miała.
Tae był zaskoczony, gdy usłyszał, że Jimin nie potrafiła jeździć na rowerze oraz pływać. Znaczy jasne, każdy miał prawo różne rzeczy umieć lub wręcz przeciwnie.
- Rozumiem. Daj znać, jakbyś chciała się kiedyś nauczyć. Będziesz mieć personalnego nauczyciela. Całkowicie za darmo. - odparł z uśmiechem. W pewnym stopniu zrobiło mu się żal dziewczyny.
- Niby jak planujesz mnie zniszczyć w łóżku, hm? - bardzo go to interesowało. Wpierw usłyszał, że rozwali mu łóżko, lecz to by było bez sensu. Dopiero po chwili dotarła do niego prawidłowa wersja, nad którą zaczął dumać, dopóki Song nie walnęła jego samochodzika od tyłu.
- No w sumie fakt, to było smart 1000%. - po tych słowach, uścisnął lekko dłoń Jimin.
- Chuchnij na szczęście. - naprawdę czekał, dopóki Song nie wykonała jego prośby. Pierwszy rzut został przez Jina chybiony. Zostały już tylko dwa. Co dziwne, Tae zaczął się denerwować, gdy spalił pierwszy rzut. Nabrał powietrza przez nos, aby następnie je wypuścić buzią. Wyglądał, jakby naprawdę próbował się skupić.
- Jak to, jak ja? Serio Twoim zdaniem jestem podobny do psa? - spytał przed rzutem, unosząc brew do góry. Zaskoczyła go, znowu.

[dice] d2 = 977248213 [/dice] - drugi rzut

[dice] d2 = 645845534 [/dice] - trzeci rzut

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wild Waves Theme and Water Park”