WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie skomentowała tego na temat płacenia czynszu. Nigdy nie miała tego problemu. Była tą laską, która nie musiała się niczym przejmować i nie podejmowała tak ważnych decyzji jak zapłacenie ogrzewania czy prądu. Miała w życiu praktycznie wszystko podstawione pod nos. Dom, który teraz samotnie zajmowała również był prezentem od rodziców po prostu. Nie obnosiła się z tym wszystkim. Była zwykłą laską, która poświęciła swoje życie pasji jaką była koszykówka.
-Przepraszam. Nie powinnam się unosić. - momentalnie się zreflektowała i posłała Gwen smutny przepraszający uśmiech. Ostatnio Micah naprawdę działał jej na nerwy i wspomnienie o nim wręcz sprawiało, że się zaczynała denerwować. Bardzo niepotrzebnie, ale jednak.
Gwen z każdą kolejną sekundą zaskakiwała ją coraz bardziej. Tak jak w tej chwili gdy ją powaliła na parkiet i Rey nawet wydała z siebie cichy głosik zaskoczenia. No bo halo, co sobie ten mały Krasnal wyprawia! -No Cię chyba pojebało dziewczynko - burknęła z niezadowoleniem typowym dla kilkulatka i gdyby mogła to by tupnęła nóżką, ale kurła była powalona i się nie dało. Nie zdążyła jej złapać za kostkę co pewnie wiązałoby się z tym, że Gwen liczyłaby szpary w parkiecie, ale kto by się takim faktem przejął.
-Srałaś, a nie wygrałaś - warknęła siadając na parkiecie i z wielkim wyszczerzem przyglądała się towarzyszce. Już dawno nie była w tak dobrym humorze. Ostatnio Micah skutecznie jej go psuł za każdym razem gdy otwierał ta swoją paszczę.
-No nie mów. Krasnale chyba mają to do siebie, że są mega wybredne - roześmiała się i uchyliła przed ciosem, który wiedziała, że nadejdzie. Pozbierały wszystkie zabawki i ruszyły w kierunku wyjścia by wpakować swoje zadki do auta Rey.

Podróż nie zajęła zbyt długo i właśnie wjeżdżały na posiadłość należącą do Reyny. -Zbieraj szczękę z podłogi i wysiadaj - rzuciła z rozbawieniem. Tak. Mieszkała tutaj kompletnie sama, bo jej narzeczony był jedynie dodatkiem. I tak miał coraz mniej czasu na wpadanie z wizytami.
-Witam w moich skromnych progach. Najpierw kuchnia po przekąski, a potem pójdziemy oglądać. Zresztą czuj się tu jak u siebie. Tylko się nie zgub gdzieś po drodze - stwierdziła gdy weszły do środka. Zostawiła torbę przy drzwiach i przechodząc obok Gwen pacnęła ją lekko w główkę by skierować się do kuchni. Musiała odpalić maszynę do robienia popcornu i wyciągnąć jakieś picie z lodówki. Może w szafkach znajdzie też słony prowiant. To było możliwe. -Zamawiamy pizzę teraz czy przy drugim filmie? - bo nie zamierzała puścić Gwen tak szybko! Dawno z nikim nie spędzała wieczoru, więc musiała to teraz wykorzystać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie zamierzała się kłócić z Panią Koszykarką o swoje zwycięstwo. Było ono w stu procentach zasłużone głównie przez fakt, że kobieta robi to zawodowo, a jej udało się osiągnąć sukces dzięki sprytowi i lekko nieczystym zagraniom. Nie ma co tego roztrząsać. Reyna powinna się po prostu pogodzić z przegraną i tyle!
Zmarszczyła brwi i nosek, ponieważ znowu usłyszała słowo krasnal którego naprawdę nie lubiła. Żartowanie z jej wzrostu było ciosem poniżej pasa i Hanslow nie powinna tego nadwyrężać. Jeszcze Gwen w ramach odwetu opublikuje nieprzychylny artykuł o tym jak zawodniczka zwraca się do osób niższych wzrostem. Wtedy dopiero będzie afera, bo dyskryminacja to początek mocnej nagonki na gwiazdy, zwłaszcza jeśli małe dzieci wzorują na nich swoje zachowania. Z natury Richards nie jest agresywna, ale tym razem miarka się przebrała i starała się uderzyć w ramię kobietę, który na jej szczęście się uchyliła. Jeszcze ją popamięta!
Oczywiście droga upłynęła im raczej przyjemnie, Gwen z zainteresowaniem oglądała samochód, co z tego, że już raz nim jechała. Teraz mogła przyjrzeć się detalom ponieważ podróż zajęła im dużo dłużej niż ostatnio. Co by nie mówić, czuła niewielkie ukłucie zazdrości, że Rey stać na takie cudeńko. Ona codziennie tłukła się metrem do pracy i wszędzie miała daleko. Pieniądze jakie odkładała na konto oszczędnościowe nigdy nie osiągną takie szczebla jak te koszykarki i stąd to małe przeświadczenie, że jej robota jest do luftu. Może i mogłaby rozwinąć swój blog, postawić na bycie influencerką, ale zdecydowanie bardziej odpowiadało jej pisanie artykułów niż pokazywanie non stop swojej mordki na social mediach.
- Skromnych? – jeśli to było skromne, to Richards była bezdomna! Co by nie mówić, jej mieszkanie w żadnym stopniu nie mogło się równać posiadłości w jakiej właśnie się znalazła. Miała wrażenie, że nie pasuje tu i czym prędzej powinna uciec, lecz chęć poznania kobiety była mocniejsza. Skoro ją już zaprosiła to może Gwen nie jest taka zła? Zresztą blondynka miała o sobie dosyć wysokie mniemanie, choć w tym progu diametralnie się zmniejszyło. - Jak to jest skromne, to ja jestem zakonnicą. Gdybyś zobaczyła moje mieszkanie które wynajmuje to byś się przekręciła. – zaśmiała się trochę nerwowo, bo mimo wszystko ten przepych bił po oczach. Szkoda, że ona nie mogła się tym pochwalić.
Ruszyła za kobietą przy okazji rozglądając się na boki.
Moje mieszkanie jest jak ta kuchnia. Nie mogła pozbyć się tej myśli z głowy dlatego jedynie odrzuciła ją jak najszybciej. - Możemy później, ale tylko dwa filmy. Ostatni autobus mam chwilę przed północą. – bo przecież sprawiła to już w aucie. Nie chciała się narzucać zbyt bardzo. Poprawiła czapeczkę na głowie i otworzyła szafkę aby znaleźć w niej… żelki! Ona je wręcz uwielbia i potrafi godzinami się zajadać, dlatego wzięła dwie paczki. Zapewne nie należały do koszykarki ze względu na jej dietę, ale może są jej narzeczonego? Trudno.
Ruszyła do salonu, gdzie zobaczyła wielkie kino domowe i trochę jej mowę odjęło. Usiadła na kanapie, otworzyła żelki i spojrzała na Rey. - To co oglądamy?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nazywa ją teraz krasnalem po złości, bo wiedziała że Gwen będzie się z tego powodu irytować, a uroczo się irytowała i tyle! Będzie później musiała pomyśleć nad czymś bardziej wyszukanym ale chwilowo musiało zostać urocze krasnal. W sumie jeśli Gwen nabazgrałaby coś na jej temat znowu to mogłaby się liczyć z pozwem sądowym, bo kolejnego oskarżania jej osoby by nie zniosła. Ewentualnie zaraz prosiłaby swojego agenta by przy pierwszej okazji zaczął negocjacje z jakimkolwiek innym zespołem, bo chociaż Reyna przywiązała się do Seattle to jednak wolała nie być szykanowana przez głupie bazgroły Richards.
Hanslow po prostu miała szczęście urodzenia się w takiej a nie innej rodzinie gdzie rodzice byli przy kasie i rozpieszczali swoją najmłodszą latorośl, która uprawiała koszykówkę zawodowo. Jednak na tyle ile Gwen ją poznała to wiedziała doskonale, że ten przepych Rey nie jest potrzebny do szczęścia.
-Przypominam Ci, że je widziałam - rzuciła od tak. -Ej nie ważny jest rozmiar mieszkania. Najważniejsze byś ty się w nim czuła komfortowo - wzruszyła ramionami -Ja mam chatę na miarę marzeń, a jednak dość często czuję się tu cholernie samotna - rzuciła mimochodem gdy przeszukiwała szafki w celu znalezienia popcornu do maszyny, która ładnie prezentowała się na blacie, a była w częstszym używaniu niż cokolwiek innego. Rey lubiła popcorn i przyznawała się do tego bez bicia. -Daj spokój. Zostań to zrobimy sobie mały maraton filmowy. Rano odwiozę Cię do domu czy gdziekolwiek chcesz - uśmiechnęła się spoglądając na blond pannę wręcz robiąc oczy niczym kot ze Shreka. No bo... miło będzie gdyby ktoś faktycznie spędził z nią więcej czasu niż kilka godzin. Rano zjedzą sobie przyjemne śniadanie i Gwen będzie mogła ruszać dalej -No chyba, że jakiś nowy facet na Ciebie czeka w domu. To nie będę zatrzymywać - uniosła ręce w obronnym geście.
Dołączyła do znajomej po chwili gdy już przygotowała ten popcorn, który jej chodził po głowie od rana. Tym razem jednak będzie go jadła w towarzystwie. -Pierwszy film możesz wybrać Ty - podsunęła jej pilota -Mam wszystko, więc jest w czym wybierać - rzuciła pakując sobie garść popcornu do buzi. Netflix i tym podobne aplikacje były dostępne u Rey, więc Gwen naprawdę miała w czym wybierać. Koszykarka usadowiła się wygodniej gdzieś w pobliżu znajomej blondynki i zaczęła niczym dzieciak rzucać w nią popcornem. Gorzej bo rano będzie musiała to posprzątać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kompletnie wyparła fakt bycia Reyny w swoim mieszkaniu. Miała wrażenie, że jej mózg nie chciał tego rejestrować przez to co wydarzyło się w łazience. Zbyt wiele na raz się złożyło, a Gwen nie wiedziała czy odpowiednim będzie wracanie do tamtego momentu, dlatego całkowicie wymazała ten fakt.
- Tak i byłaś pijana w trupa. - trudno było ją wtedy ogarnąć ale dziennikarka podołała temu beznadziejnemu zadaniu. - Także mogło Ci się wydawać lepsze niż jest. - stwierdziła jedynie kręcąc głową. Co prawda mogła się zgodzić z kolejnym stwierdzeniem kobiety, ale dalej miała ten niedosyt. Jej mieszkanie to nic w porównaniu z tym co widzi teraz na własne oczy!
- Czyli ja się tu zgubię? - bo skoro jest tak wielkie że Hanslow czuje się w nim samotna, to musi mieć ono jakiś ogromny metraż. Oczywiście rozumiała że to bardziej chodzi o fakt bycia samej, bo przecież jej narzeczony jest ciągle w rozjazdach. Może warto byłoby częściej zapraszać znajomych? Albo może przyjaciółki na nocowania? Kurcze jakoś ten problem trzeba rozwiązać.
Nie miała pojęcia czemu aż tak ją to obchodziło, dlatego poczłapała do salonu!
- Pfff, jakby czekał to bym się od niego nie odkleiła. - chyba własnie wyszło na jaw, że Gwendolyn szybko się przywiązuje i lubi spędzać czas z druga połówką. - Zostanę ale biorę królewską sypialnie! - wybuchnęła śmiechem bo podejrzewała że takiej tu nie ma - chodziło jej po prostu o DUŻY pokój gościnny, a taki na pewno znajduje się w tej rezydencji.
Wzięła do ręki pilota, odpaliła netflixa i zaczela przeglądac tytuły. Żaden jej nie przekonał, a gdy dostala popcornem odwróciła się z oburzoną miną. - Halo! Rozpraszasz mnie! Tak nie wolno! Bo jeszcze puszcze głupie romansidło i co?! - stwierdzila po czym rzuciła pilota ciemnowłosej. Jak jest taka mądra to niech ona wybiera. Kolejny popcorn udało jej się złapać do buzi i zjeść na co jedynie lekko się uśmiechneła. Nie tak dobry jak żelki ale ujdzie w tłumie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-Ej rano nie byłam! - obruszyła się mocno. Nadal było jej głupio, że Gwen widziała ją w takim stanie i pewnie byłoby jeszcze bardziej głupio gdyby wiedziała co odwaliła po pijaku. -Ale ja naprawdę nie oceniam. Było przytulne! - przyznała szczerze. Czasami Reyna chciała jakieś mniejsze mieszkanko, ale oczywiście zaraz rodzice będą się pluli, więc wolała zostać tutaj gdzie jest. Jej mama już snuła plany, który pokój będzie należał do którego dziecka Rey i Micah, chociaż doskonale wiedziała, że Rey nie chciała chwilowo mieć potomstwa. Zresztą ona to nawet nie wiedziała czy kiedykolwiek dojdzie do tego nieszczęsnego ślubu, bo oni się nigdy nie dogadają co do daty!
-Nie no. Nie jest tak źle. Żartuję - rzuciła rozbawiona. Nie była to nie wiadomo jaka chata, więc z pewnością się tu Gwen nie zgubi. Zresztą nie miała jak tak naprawdę. Oczywiście, że miała na myśli fakt bycia samej. Często zapraszała kumpele z drużyny, ale mimo wszystko czasem czuła się tu naprawdę niczym odludek.
-Czyżby Gwen była takim glonojadem i koalą w jednym? - uniosła brew i uśmiechnęła się lekko. -To urocze! - czasami fajnie byłoby mieć taką osobę, która się nie może od Ciebie odkleić. Micah był w rozjazdach, więc Rey brakowało przytulenia się do drugiego człowieka. Serio. -Ej królewska sypialnia jest moja. No chyba, że chcesz spać ze mną w jednym łóżku - rzuciła z rozbawieniem. Znaczy... gdzieś tam głęboko w niej motylki się odezwały co było dziwne i postanowiła to zignorować. -Z pewnością znajdziemy Ci fajną sypialnię - rzuciła ciszej wyciągając nogi na wygodnej kanapie. Co jak co, ale wybierała ją kilka godzin, bo jeśli miała ją okupować to musiała być naprawdę wygodna!
-To puścisz romansidło. Jakoś to przeżyje - rzuciła rozbawiona nadal celując w swoją towarzyszkę popcornem. Pilot rzucony w jej stronę mało nie trafił jej w głowę! -Hola hola koleżanko. Nie zabijamy ludzi. Wiem, że za mną przepadasz, ale naprawdę nie musisz mnie z tego powodu zabijać! - rzuciła spoglądając na telewizor chcąc wybrać jakiś film akcji. Było jej bez różnicy co obejrzą, bo jako drugi film będzie włączony horror czy tego Gwen chce czy też nie. -Dobra koniec gadania. Oglądamy - poprawiła się na kanapie tak by jej głowa wylądowała na kolanach jej towarzyszki i wcale nie było jej z tego powodu źle! Jak ma być wygodnie to tak było najlepiej czy to Gwen się podobało czy też nie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czyli ma szanse na wyjście z tego labiryntu? Gwen nie zdziwiłaby się gdyby znalazła tu jakieś ukryte przejście do tajnego pomieszczenia. Na szczęście powstrzymywała swój dziennikarsko-wścibski nos, będąc grzeczną dziewczynką. Nie chciała wpaść w kłopoty. Mało osób ma szansę spotkać koszykarkę, wejść jej na odcisk, odkupić się a potem zostać zaproszoną do takiej rezydencji. Musiała zachowywać się na poziomie aby Reyna nie skreśliła jej jako osoby.
- Ej! Nie jestem glonojadem. Lubię bliskość drugiej osoby, czasem aż za bardzo, że przestrzeni nie zostawiam. Tak się zazwyczaj kończą moje związki. Jest mnie po prostu za dużo! - oczywiście w przenośni, ale trzeba przyznać, że ludzie musza być wyrozumiali, żeby całkowicie poznać Richards. Brakowało jej matczynej miłości, dlatego sama chciała obdarować swoją drugą połówkę chociaż cząstką siebie!
- Nie wytrzymałabyś, strasznie kopię. - dobrze, że ostatnim razem Gwen spała w salonie, bo inaczej nie dość iż koszykarka obudziłaby się z kacem, to jeszcze siniakami. - Trzymam za słowo. - chciala się poczuć jak królowa! Skoro tutaj jest taki przepych to niech chociaż z tego skorzysta.
- Podpadłaś. - wzruszyła ramionami, ale zaraz się roześmiała. Zdecydowanie nie chciała krzywdzić kobiety, a zwłaszcza czymś tak niewinnym jak pilotem! Ona zorbilaby to z większą pompą!
Gdy już film został wybrany Gwen poprawiła się na kanapie, a gdy ujrzała głowę kobiety na swoich kolanach zmarszczyła nosek. - Nie za wygodnie Pani? - ale widać, że Reyna się tym nie przejęła. Fajnie oglądało się sceny akcji, a gdy film dobiegł końca okazało się że paczka żelek zostala w całości zjedzona.
- Halo, co Ty puszczasz! Mówiłam że horrory nie! - bo już widziała zakazny tytuł którego pod żadnym pozorem nie chciała oglądać. Zaraz wzięła kocyk, i zakryła się nim aż na głowę. Nie zmusi jej do oglądania tego. - Ja się boję takich rzeczy! A potem spać nie mogę! - powiedziała mocniej trzymając koc aby znajoma nie mogła go sciągnąć, ale w ostateczności poddała się.
- Robsz to na własną odpowiedzialność. - bo jeśli bedzie śniło się jej to po nocy to zacznie się wydzierac na cały głos, tak aby obudzić winowajczynię tych koszmarów!!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby faktycznie Gwendolyn napisała jakiś kolejny okropny artykuł na jej temat to serio miała by tak kompletnie przewalone u niej. NO, ale chwilowo Reyna Hanslow przepadała za tą blond dziewoją, która była niczym taki mały króliczek Duracella i było jej wszędzie pełno.
-Ale to na swój sposób urocze! Chęć bycia blisko drugiej osoby. Musisz Micah tego nauczyć - roześmiała się kotko. jasne ukazywali sobie jakieś tam uczucia, ale było tego mało i czasami niewystarczająco dla młodej Hanslow. Jednak nie zamierzała się o to z nim wykłócać. Już i tak wystarczyło, że kłócą się wiecznie o jej pracę i datę ślubu. Po co dokładać więcej.
-Wytrzymałabym. Kiedyś od Micah dostała w brzuch z pięści, bo śniło mu się, ze bierze udział w bójce - rzuciła wzruszając jedynie ramionami. Tamtej nocy wylądował na kanapie i spędził na niej kolejne kilka dni, bo Rey była tak na niego zła.
-Czym podpadłam? Widzisz tą niewinną twarzyczkę? - uśmiechnęła się uroczo by dodać sobie jeszcze odrobinę uroku i przybrać też tak trochę minę zbitego psa. Może to podziała! Na szczęście jednak pilot nie trafił w jej ryjek, więc nie musiały się przejmować wzywaniem kartki czy czymś takim. Mogły obie delektować się własnym towarzystwem i przyjemnie oglądać film. -Jest idealnie - rzuciła cicho poprawiając jeszcze głowę na kolanach znajomej. Udawało jej się nawet sięgać po popcorn, który powoli znikał z miski. Cóż miała do niego słabość, więc proszę się jej nie dziwić.
-Nie marudź - wróciła do pozycji siedzącej gdy zmieniała na horror. Sama również się ich bała, ale będzie zgrywać twardzielkę. Poza tym powiedzmy sobie szczerze to miała troszeczkę ubaw ze swojej znajomej, która już mało nie zrobiła siku w majty ze strachu. Chwyciła za koc by ściągnąć go z głowy blondynki -To nie jest takie straszne jak Ci się wydaje - rzuciła siadając blisko Gwen i obejmując ją ramieniem. -Masz nawet będę robić Ci za obrońcę - rzuciła ciszej. Kusiło ją by cmoknąć Gwen w policzek, ale powstrzymała się przed tym. Co za durne myśli chodziły jej po głowie! Normalnie nie poznawała samej siebie.
-No robię. Jak chcesz to możesz spać ze mną. Może mniej się będziesz bała - wystawiła w jej kierunku język i wróciła do oglądania filmu, który ponoć według wielu nie był taki straszny, więc go po prostu włączyła by się przekonać. No i by odrobinę zirytować Gwen, ale csii.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Widzę i podpadłaś! – już nie będzie się rozwodzić na temat tego, że nie mogła się skupić na spokojnym wybieraniu filmu gdy grad popcornu leciał na nią z niewiarygodną prędkością. Zresztą Rey się dobrze bawiła, więc po co się zaraz irytować. Zamierzała być oazą spokoju!
Jakie nie marudź! Horrory i Gwen to kolejne złe połączenie. Tak samo jak koszykówka się z nią nie łączy tak samo filmy grozy których zawsze unikała. Miała nieodparte wrażenie, że zaraz kto się będzie za nią czaił i rzuci z nożem, albo jeszcze gorzej i przedmioty zaczną latać po mieszkaniu. Ta blondynka wierzyła w duchy i nie da się jej przetłumaczyć, że coś takiego nie dzieje się na co dzień!
- Ej! – zawołała gdy została pozbawiona koca. On przynajmniej był przyjazny i nie pozwoli jej oglądać tych złych rzeczy na ekranie kina domowego! - Jasne, jasne. – prychnęła jedynie, bo Hanslow nie miała szans jej przetłumaczyć iż horror to coś normalnego i zdatnego do obejrzenia.
Poczuła się nieco niekomfortowo gdy kobieta ją objęła. Nie ze względu na motylki w brzuchu jakie poczuła a fakt, że tak blisko chyba nie powinny być, zwłaszcza po pamiętnym pocałunku o którym kobieta starała się zapomnieć. Nie było to łatwe kiedy koszykarka była tak blisko niej!
- Nie, sypialnia królewska, tylko… z zapaloną lampką nocną. – bo bez światła w takim momencie nie zaśnie. Nie i koniec.
Za każdym razem gdy był jakiś jumpscare Gwendolyn krzyczała. Nie była przyzwyczajona do takich filmów i raz po raz kończyło się na zasłanianiu oczu i wydzierania się. Zapewne sąsiedzi mogli pomyśleć, że jest obdzierana ze skóry. Ona nie, ale na ekranie mogło tak być. Nie była pewna bo przez palce trudno coś zauważyć. Jasne, obecność ciemnowłosej pomagała, bo jeszcze nie wyszła z pokoju, ani nie rzuciła pilotem w telewizor, ale nie była wystarczająca aby powstrzymać ją od wydawania dźwięku!
Po całej tej nerwówce Richards była bardziej zmęczona niż po kilku rzutach do kosza.
- Dobra, koniec tego dobrego. Coś innego teraz. – wzięła pilota w swoją dłoń i wybrała głupią komedie romantyczną aby odsapnąć i złapać oddech po horrorze, który dla niej był okropny.
Sprawdziła godzinę na zegarku i ziewnęła głośno. Chyba obie były gotowe do spania ponieważ Rey zaczęła przysypiać, dlatego Gwenny szturchnęła znajomą i pokazała, że czas do łóżek. Rozłożyła się w pokoju gościnnym, który chyba w przyszłości mógłby stanowić pokój dla dzieci… o ile do ślubu dojdzie. Sama była ciekawa jak to z nimi jest, ale powstrzymała swój dziennikarski nos nie pytała o Micah.
Obudziła się dosyć wcześnie więc pomyślała o zrobieniu śniadania. No może nie powinna się rządzić w czyjeś kuchni ale co miała innego do roboty? Ubrała się w koszulkę i podążyła do kuchni w samych majtkach. Była na wpół przytomna dlatego nie zauważyła, ze ktoś tam już był.
- Przepraszam? – dopiero w tym momencie zrozumiała co się dzieje. - Co Ty tu robisz dziennikarska hieno? – po tych słowach stanęła jak wryta. Czyli jednak narzeczony Hanslow przyjechał zrobić jej niespodziankę.
- Jak widać idę coś zjeść i nie nazywaj mnie tak. – nie lubiła jak się ktoś w agresywny sposób się do niej zwracał. Micach odstawił kawę na wyspę i spojrzał na Gwen spod byka. - Namieszałaś nam w życiu i masz czelność tutaj być? Co do kurwy nędzy się tu dzieje… wynoś się stąd w podskokach. – warknął, a Gwen zrobiło się głupio. Może faktycznie nie powinna się tu pojawiać?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

-To będzie z nocną lampką, jak tam sobie życzysz - przewróciła z teatralnie oczami i uśmiechnęła się zadziornie. W życiu jednak nie podejrzewała, że jej towarzyszka zachowa się tak jak się zachowała. Piszcząc, wrzeszcząc i naprawdę chowając się za swoimi dłońmi. To było cholernie zabawne i Rey musiała naprawdę się powstrzymywać by nie parsknąć śmiechem. Dobrze, że sąsiedzi mieszkali za płotem, więc te wrzaski nie były tak donośne by mieli wzywać policję, bo kogoś mordują.
-Nie chcesz jeszcze jednego? - rzuciła śmiejąc się za co zaraz wyrwała w czerep. Jednak... było warto. Najważniejsze w tym wszystkim było jednak to, że nie zamierzała włączać horrorów przy Gwen. Może i było to wszystko zabawne, ale trochę psuło atmosferę tak naprawdę i Rey nie wyłapała połowy rzeczy w filmie. Będzie musiała sobie go na spokojnie obejrzeć w jakimś normalnym towarzystwie!
Oglądanie jakiejś głupie komedii romantycznej nie było takie złe, ale sprawiło, że samej koszykarce powoli już zaczynało się przysypiać i gdyby nie jej blond towarzyszka to prawdopodobnie zasnęłaby tu i teraz i obudziła się dopiero rano. Czasem tak w sumie robiła gdy zbyt długo siedziała i oglądała samotnie filmy. Telewizor się automatycznie wyłączał po jakimś czasie, a ona zwinięta w kulkę spała na kanapie.
Pokazała znajomej jej sypialnię, dała rzeczy do przebrania i czysty ręcznik i sama ruszyła do swojej sypialni by się przygotować do spania.
Wstała naprawdę wcześnie i jak zawsze poszła pobiegać zostawiając Gwen spokojnie śpiącą. Zwykle wstawała bardzo wcześnie i leciała się przebiec, taki zwyczaj. Wróciła do domu gdy dziennikarka jeszcze spała i skoczyła w tym czasie pod długi prysznic. Nie spodziewała się tego, że jej towarzyszka wstanie ani tym bardziej tego, że jej narzeczony wróci do domu. Jakby... spodziewała się go dopiero za dwa tygodnie przy dobrych wiatrach. Z wilgotnymi włosami i w dresach wyszła z łazienki słysząc głos nikogo innego jak Micah. Zaklęła pod nosem i ruszyła biegiem do kuchni.
-Micah co Ty tu robisz to raz, a dwa nie wyzywaj mojego gościa - był wybuchowy. Doskonale to wiedziała, ale musiała go szybko uspokoić. Zapomniała mu powiedzieć, że w sumie ona i Gwen mimo wszystko wszystko sobie wyjaśniły i zaprzyjaźniły sie w pewien sposób. Jeszcze zaraz ten typ oskarży Rey o zdradę jak połączy te swoje kropki w tej durnej głowie. -Jak gościa? Co Ty odwalasz Rey? - rzucił wymachując rękami w stronę blondynki. -Zaprosiłam znajomą na nocny seans filmowy. I nie patrz tak na mnie. Sporo się zmieniło, ale nie chciałeś słyszeć co się dzieje u mnie gadając mi przez telefon tylko o tych swoich wyścigach - rzuciła. Tak zawsze było. Uważał siebie za centrum jej świata, a tak już od dawna przestało być.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie spodziewała się podobnej sytuacji przez co została kompletnie wybita z rytmu. Chciała wstać, zrobić im śniadanie a potem po prostu zawinąć się do domu. Artykuły same się nie napiszą, a kierowniczka nie będzie na nie czekać w nieskończoność. Teraz problemem okazała się ona sama, a raczej miejsce w którym się znalazła.
Narzeczony Hanslow był bojowo nastawiony do jej osoby i nie dziwiło jej to ani trochę. Przez nią ich każdy krok jest śledzony, a kazdy dziennikarz chce grzebać w ich życiu. Są pożywką plotkarską dzięki jej artykułowi. Na pewno dobrze nie wpływa to na ich związek, a męzczyzna ma wiele do zarzucenia Gwen, jednakże nazwanie jej dziennikarską hieną było nie na miejscu. One wytłumaczyły sobie wszystko z Rey, dlatego nie musiała się obawiać o przykrości z jej strony. Zresztą sama nie chciała zepsuć wszystkiego, po tym jak przypadkiem kajała się na meczu kilkanascie tygodni temu.
- Przyjechałem wcześniej bo zmienili terminy wyścigów, ale widzę że Wam przeszkadzam. - warknął niezadowolony z tego co widzi. Gdyby może jeszcze Gwen miała spodnie czy coś, ale nie. Ewidentnie spała tutaj na noc, tylko ciekawe w której sypialni. Grzanie łoża prawie żony to już przesada! - Bo nie byłas chętna na rozmowę w ogóle, dlatego mówiłem o wyścigach wiesz że one dla mnie wiele znaczą. - był zawiedziony że narzeczona wyciąga takie brudy przy tej hienie.
- To ja się będę zbierać. - szepnęła Richards, ponieważ nie chciała być dalszym swiadkiem kłótni pary. O wiele lepszym pomysłem było ulotnienie się i zaczekanie na pierwszy lepszy autobus aby jak najszybciej uciec. Nie czuła się dobrze w tej sytuacji i wolała jej nie pogarszać.
- Idź, ale jak nas obsmarujesz w jakimś kolejnym gównianym artykule plotkarskim to szykuj się na sprawę w sądzie. - warknął Micah bo cała ta sytuacja go drażniła. Przeszedł do salonu i odpalił tv aby tylko nie myśleć o tym jak źle Rey dobiera sobie znajomych.
Gwen zniknęła w sypilani gościnnej zakładając na szybko ubrania, włącznie z czapką podpisaną przez koszykarkę. Sprawdziła jeszcze czy ma telefon i klucze do mieszkania, po czym wymaszerowała. Słyszała jak Rey jeszcze coś mówi do narzeczonego, ale nie była w stanie wyłapać co. Zatrzymała się na podjeździe gdy Hanslow ją zatrzymała.
- Nie to nic. I tak się miałam już zbierać. - stwierdziła zawiozując nerwowo sznurówkę. Wplotła się w coś w czym nie chciała uczestniczyć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Reyna w życiu nie spodziewała się, że Micah ot tak wpadnie z wizytą. Jasne wcześniej tak robił, ale to było zaledwie kilka razy. Zresztą Rey nie planowała się w najbliższym czasie z nim widzieć, więc tym bardziej jej nie zależało na jego pojawieniu się w jej domu i to dodatkowo złego jak osa.
Znaczy... rozumiała dlaczego był zły, bo przecież nie wyjaśniła mu, że one ze sobą szczerze pogadały i wiedziała, że Gwen się kajała jeśli chodzi o napisanie tego durnego artykułu, który nadal gdzieś krążył wciąż na nowo robiąc szum wokół niej i Micah.
-Z takim nastawieniem to przeszkadzasz każdemu - fuknęła na niego ewidentnie rozdrażniona. Miała spędzić przyjemny poranek w towarzystwie znajomej i pojechać na trening drużynowy, ale jak widać pan księciunio potrafił zepsuć dobrą zabawę. -A o czym mamy rozmawiać Micah? - machnęła rękami niekontrolowanie. Znowu się zaczyna. Wiedziała, że tak będzie, bo wystarczyło że pojawiał się w zasięgu jej wzroku, a ona już z miejsca zaczynała być zła. -Jak zacznę o swoich meczach to zaraz się oburzasz wmawiając mi, że mam z tym skończyć zaraz po ślubie - warknęła już nawet na niego nie patrząc. Kto by pomyślał, że jeszcze przed pojawieniem się o niej artykułu to świata poza nim nie widziała. Widocznie Gwen otworzyła furtki, które raczej nie powinny zostać otwierane.
Błagalnym wzrokiem chciała zatrzymać Gwen, ale ta się ulotniła do sypialni. Rey zaraz poszła do salonu wygarnąć jakim bucem to jej facet nie jest i szanowałby znajomych Rey, ale widocznie do tego pustego łba już nic nie docierało. Kątem oka przyuważyła wychodzącą frontowymi drzwiami Gwen i ruszyła za nią.
-Przepraszam Gwen - zatrzymała kobietę łapiąc ją za rękę. -Ostatnio straszny z niego buc. Nie zwracaj na niego uwagi i tak zaraz sobie pojedzie na następne kilka tygodni - wzruszyła ramionami. -Nie mam Cię nawet jak zatrzymać prawda? - no bo chciała z tym króliczkiem spędzić jeszcze trochę czasu. Blondynka działa na Rey naprawdę pozytywnie, więc naprawdę chciała z nią spędzać więcej czasu niż przypadkowe spotkania -Jesteś pewna, że nie dasz się wyciągnąć gdzieś na śniadanie? - uśmiechnęła się uroczo. Sama raczej nie zamierzała zostawać w domu, bo doskonale wiedziała, że jak tylko wróci to rozpęta się trzecia wojna światowa, a Micah w ramach wsparcia zadzwoni po swoich rodziców i Rey znowu będzie musiała być tą uroczą, posłuszną narzeczoną by tylko uniknąć kolejnych spięć.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”