WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
No to Ida Marie poszła w swoją stronę, bo w jednym ze sklepów czekała na nią przesyłka z zamówieniem, które złożyła w trakcie którejś bezsennej nocy. Nie sypiała zbyt wiele, choć marzyło się jej, aby pospać któregoś dnia do 12. Nie potrafiła jednak tego robić, zawsze wstawała najpóźniej o 9, bo plan jej każdego dnia był zawsze mocno napięty i nie było zbyt wiele czasu na przyjemności. Choć oczywiście, potrafiła znaleźć czas na wszystko, na co ma ochotę. W tym na Josha.
Kiwnęła głową, że ma nie kupować ciastek z bitą śmietaną czy inną toną kalorii, bo choć na pewno na katorżniczych treningach by to wypociła, tak jednak musiała trzymać linię i dbać o swoją dietę. Czasem sobie pozwalała na małe co nieco, zlizywanie bitej śmietany z klaty matematyka, czy coś takiego, ale nie za często.
Gdy wchodziła do bloku Senna, ten na pewno usłyszał melodyjkę domofonu, gdy blondynka wbijała otwierający kod. Miała swój klucz, mogła wejść spokojnie, ale nie zamierzała go nakryć w jakiejś dziwnej sytuacji, więc zadzwoniła dzwonkiem i oparła się o futrynę.
Nie wiedziała, czy tak naprawdę chce rozmawiać o przyszłości z Sennem, jej tak naprawdę nie przeszkadzało to, jak jest, Zwłaszcza, że naturalne zmiany, które będą miały miejsce jak Ida odbierze dyplom liceum, będą korzystne dla nich obojga. A po co zmieniać coś co w miarę działa? -Haloo?-nacisnęła po raz drugi na dzwonek, już sięgając po swój pęk kluczy, gdzie był też ten do tego mieszkania
-
Przejażdżka z tobołkami trochę go zmęczyła. Kiedy wpadł do domu, schował ciepłe jedzenie do piekarnika (by nie uciekało ciepło), a ciasto zostawił na blacie kuchennym.
- Hot-dog Ty leniu, chodź. – Zawołał do psiaka. Jeszcze nie przebrał się, tylko od razu poszedł na szybki spacer ze swoim psem. Ten – aż dziwne i niepodobne to było do jamnika – był leniwy. Na szczęście wyglądał całkiem dobrze, a nie jak jakiś przygrubawy serdelek.
Dopiero jak wszystko załatwił, odwiesił rower na specjalny hak w przedpokoju, poszedł do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i przebrać się. Odświeżył się za pomocą letniej wody, pozwalając również, aby woda zamoczyła jego włosy.
Akurat kończył prysznic, kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk domofonu, a potem dzwonek do drzwi. Parę razy krzyknął jej, aby sama weszła do domu, a Hot-Dog nawet parę razy wesoło szczeknął, bo rozpoznał swojego człowieka, ale chyba nie do końca go usłyszała. Wciągał na siebie właśnie spodnie, kiedy Ida pewnie już nieco poirytowana, że nikt jej nie otwiera, znalazła swój pęk kluczy.
- Przepraszam, mówiłem Ci, żebyś weszła, ale chyba mnie nie słyszałaś. – Pachniał całkiem ładnie i rześko – zresztą tak jak zawsze, gdy facet wychodzi spod prysznica. W dłoniach miał ręcznik, którym przecierał mokre włosy.
- Kupiłem nam dzisiaj chińskie. Schowałem do piekarnika, aby nadal było ciepłe. – Norma dla niego. – Wszystko udało Ci się załatwić?
-
Ida usłyszała szczeknięcie psa, a nawet kilka ich ale zaproszenia do środka nie. Nie naciskała na klamkę, ale spodziewała się, że jest zamknięte, więc grzecznie czekała. Choć nie bójmy się powiedzieć, sensowne byłoby, gdyby Senn czekając pozostawił drzwi otwarte. Jednak nie oszukujmy się, nie mamy tutaj doczynienia z bardzo inteligentną osobą. Sprytną, rozgarniętą tak, ale nie szczególnie błyskotliwą.
-Super, mnie pasuje-nie była specjalnie wybredna w temacie jedzenia. Jakby ktoś podsunął jej pod nos jakieś żabie udka, czy ostrygi, to mogłaby kręcić nosem, ale jakieś zapiekane makarony, sałatki czy właśnie chińszczyzna to nie był żaden problem. A jak mieli jeszcze zjeść swoje ulubione ciastko z truskawkami, to na pewno będzie to udane popołudnie.
-Tak, musiałam odebrać jedną paczkę, nie ma problemu-powiedziała, zrzucając buty przy wejściu i wyciągając szyję w górę, by pocałować mężczyznę. Byli za czterema ścianami, mogli robić już wszystko, na co tylko mieli ochotę. A Ida miała ochotę pocałować swojego kochanka.
-
- Cieszę się, że ponownie trafiłem. – Uśmiechnął się, pochylając się również do niej, widząc jej łapki wyciągnięte w jego stronę. Nie dzieliła ich jakaś ogromna różnica wzrostu, bo Ida była wysoka jak na młodą kobietę, ale jednak i tak by dosięgnąć swoich ust, on musiał lekko ugiąć kolana albo ona musiała stanąć na palcach.
Ten pocałunek był o wiele lepszy od tego szybkiego całusa, którego sprzedał jej w szkole. Przynajmniej w jego czterech kątach nie musieli się niczego obawiać. Mogli zachowywać się normalnie i obdarzać się tyloma czułościami, ile tylko chcieli.
- Co zamawiałaś? – zapytał z ciekawości po pocałunku, przyglądając się chwilę jej przepięknym tęczówkom, a następnie puszczając ją i za rękę prowadząc ją do jadalni. Zawsze był szarmancki, więc mogła liczyć na to, że odsunie jej krzesło i następnie je dosunie, kiedy usiądzie. Może właśnie te maniery sprawiły, że się do siebie zbliżyli? Który chłopak w jej wieku zwraca uwagę na takie rzeczy? Żaden. Senn jednak do głowy miał wbite parę ważnych zasad, których mocno się trzymał.
Powoli zaczął się krzątać, aby wyciągnąć ich jedzenia na talerze i żeby wciąż dania prezentowały się tak dobrze, jak wcześniej. Do picia wyłożył wodę mineralną, chociaż gdyby dziewczyna powiedziałaby, że napiłaby się sake, to po paru obiekcjach i tak by je wyciągnął. Akurat wino ryżowe, bo tym sake było dla większości Amerykanów, zawsze miał w domu, bo lubił jeść chińskie. I skoro robili różne rzeczy jeszcze przed jej szesnastką, to już nie miał jakiś większych obiekcji, by dać jej chociaż spróbować alkoholu. To już nie był czas na jakieś większe przemyślenia.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz – odezwał się znad swojej miseczki ryżu, sprawnie chwytając pałeczki. Zwrócił się twarzą w jej kierunku, aby móc na nią lepiej patrzeć i żeby dobrze się im rozmawiało.
-
-Nie jestem problemowa-zaśmiała się. Gdyby zamówił burgera, ociekającego tłuszczem, to pewnie by zjadła, choć pewnie nie całego, bo dbanie o linie i niewielki żołądek raczej nie pozwalał na to, by obżerać się wielkimi ilościami jedzenia. Jednak wszelkie włoskie, tajskie, orientalne a nawet tex mex (które było jej domową kuchnią) to marudzić nie będzie żałowała.
-Kosmetyki, musiałam uzupełnić kosmetyczkę-na co dzień Ida korzystała z tuszu do rzęs, błyszczyka i kredki do brwi, bo nie musiała się starać, aby wyglądać ładnie i atrakcyjnie, jednak jak występowała to jej tapeta była dość pokaźna i sporo czasu poświęcała na to, by wejść w odpowiednią rolę. -Kupiłam sobie ostro czerwoną pomadkę, pozostawiać Ci ślady?-zaśmiała się. Na szczęście nie była tą drugą, nie musiała w jakiś mniej lub bardziej subtelny sposób znaczyć terenu w sposób taki, aby ta podstawowa panna wiedziała co się dzieje.
Czy to bycie szarmanckim było tym, na co poleciała blondynka? Chyba nie koniecznie, ale na pewno jej to nie przeszkadzało. Było to takie lekko hipsterskie, starodawne. Jak całowanie w rękę było dość creepy, tak odsuwanie krzesła było całkiem okej.
-Dziękuje, Ty też. Wolę Cię w takim wydaniu-zaznaczyła machając dłonią z pałeczkami w palcach, robiąc dość ogólny gest mający pokazać, że chodzi jej o obecny wygląd mężczyzny. Sake nie chciała, nie interesowało ją. Choć do jej 21 urodzin było jeszcze daleko, to nie jeden raz miała w ustach alkohol i nie tylko z resztą to. -Smacznego-powiedziała grzebiąc w swoim talerzu i wygrzebując co smaczniejsze kąski.
-
- I tak właśnie kończy się jedzenie oraz śmianie się, dość zabójczo. – Pokręcił głową z powątpieniem oraz trochę zażenowaniem dla swojej własnej osoby. Dobrze, że innym ludziom mogłoby przytrafić się zupełnie to samo, więc nie można było wyciągnąć żadnego brzydkiego słowa, że to tylko starzy ludzie mają takie dziwne przypadłości.
- Ale chciałem powiedzieć, że właściwie jeszcze nadal mam ślady po ostatnim. – Uchylił kawałek swojej bluzki, aby pokazać jej, że nadal miał delikatną malinkę na swojej skórze. Na pytanie jednej nauczycielki, co go ugryzło, odpowiedział wymijająco, że to pewnie jakiś komar. Co z tego, że ugryzienie komara wcale tak nie wygląda? Kobieta też nie wyglądała na taką, która by mu w to uwierzyła. – Ale możesz sobie mnie dowoli naznaczać. – On wiedział, że takich rzeczy nie mógł jej robić na widoku, bo jednak dla baletnicy – nawet tej drugoplanowej obecnie – i tak liczy się wygląd. Owszem, można było takie ślady schować pod makijażem, ale po co dziewczynie dokładać więcej pracy? Josh jakoś nie czuł potrzeby, by zostawiać ślady na ciele ukochanej. Wystarczyło mu, że nosi jakąś wstążkę do włosów od niego albo bransoletkę.
- Takim nienauczycielskim? Po raz kolejny mnie podłamujesz. – Przewrócił oczami. – Ja tam byłem zawsze przekonany, że poleciałaś na mnie, bo byłem tym zakazanym, nauczycielskim owocem. A tutaj okazuje się, że jednak mój nauczycielski urok na Ciebie nie działa… albo już przestał działać. Niedobrze.
-
-Ojciec mi zawsze powtarzał, że jak będę mówić przy jedzeniu, to mój mąż będzie mieć głupią żonę-powiedziała niewinnie. Choć oczywiście, należała do tego pokolenia, że przy stole rozmawiała zawsze a cisza raczej oznaczała jakaś zbliżającą się aferę. Ani ona, ani jej rodzeństwo nie zawsze było grzeczne i ułożone, także takie sytuacje jak najbardziej się zdarzały. Nie były to miłe doświadczenia, dlatego też ta cisza wydawała się dla niej niezręczna i zawsze o czymś rozmawiali.
-To nie to samo!-powiedziała. Tym razem miała na myśli tylko i wyłącznie ślady pomadki, którą miała w swojej torbie, a nie robienie malinek, które uskuteczniała kilka dni temu ,tak dla zabawy. Były pewne miejsca jej ciała, które spokojnie mogła mieć naznaczone, a w szkole baletowej, czy operze nikt raczej nie traktował jej jako gówniary, więc takie rzeczy niespecjalnie nikogo by to ruszało. Co innego, gdyby to faktycznie było na szyi czy dekolcie, które dość często eksponowała, czasem wręcz ubierając się do szkoły dość nieprzyzwoicie. A na instragramie... Hoho, tam to dopiero była nieprzyzwoita.
-Naprawdę mam udawać, że wierzę w to, że wolisz mnie taką znudzoną jak jestem na lekcjach ode mnie po godzinach?-zmrużyła oczy, przygryzła wargę i nieco odsunęła się od stołu, próbując, z dość wielkim powodzeniem, zrobić ponętną minę. Kokietowanie wychodziło jej łatwo, ale szkoła wywoływała w niej wręcz przeciwne odczucia.
-
- Jak to nie to samo? Bardziej trwałe. – Zaczął się upierać nad wyższością malinek nad śladami szminki. Oczywiście, gdyby czerwona szminka zostałaby na kołnierzyku, wtedy można byłoby polemizować, bo jak wiadomo takie szminki nie często lubiły schodzić z białych ubrań i wtedy należało je oddać do pralni chemicznej. Josh chyba jednak nie chciał mieć żadnej afery kołnierzykowej, ponieważ dość mocno wściekał się, kiedy coś mu się nie doprało. Zresztą, nawet zrobienie prania go irytowała. Wbrew jednak powszechnej opinii o matematykach (i na gościa, który nie przepadał za porządkami) – w domu miał nawet całkiem czysto. I to sam o to wszystko dbał! Może i pensja nauczyciela w Ameryce była godniejsza od tej w Polsce, ale wciąż było to życie bez większych kokosów. Kokosy zaczynały się na korkach, tylko że korki Josha skończyły się właśnie tak, jak widać na załączonym obrazku.
- Szkoła działa na moją wyobraźnię. Nawet nie wiesz, co mam w głowie, kiedy właśnie widzę Cię taką znudzoną i co mógłbym zrobić, być taka znudzona nie była. – Skoro już była mowa o świństewkach, ale sama przecież zaczęła i odbiła trochę piłeczkę w jego stronę, aby zapytać, czy ona bardziej mu się podoba po szkole czy może jednak w szkole. Typowa Ida. Nigdy niczego nie powiedziała mu wprost, przynajmniej jeśli chodziło o upodobania. Zawsze to były same zagadki.
-
-No właśnie. A ja Ci proponowałam coś, co mógłbyś spokojnie sobie zmyć jak tylko sobie pójdę-zaśmiała się. Plamy z makijażu były najgorsze do sprania! Ida Marie czasem miała takie problemy. Faktycznie, musiała oddawać strój do pralni chemicznej. Cóż, było to wygodniejsze niż pranie we wspólnej pralni w akademiku, co było niesamowicie upierdliwe. Jak i to całe sprzątanie i dbanie o wszystko. Jeśli nie jest się w domu za często, tak jak właśnie ona, to utrzymywanie porządku nie było wcale takie trudne. Tak samo jak pomocne było posiadanie niewielkiej ilości rzeczy.
-Ooo, powiedz. Jestem bardzo ciekawa. Jestem pewna, że nie jest to liczenie delty, czy tam tangensa-zaśmiała się. Może faktycznie Ida nie mówiła za wiele o tym co lubi, ale była na tym etapie życia, gdzie jeszcze uczyła się co lubi. Jednak skoro chcieli rozmawiać, to jak najbardziej mogli to robić, dlaczego nie.
-
- Delty może nie, ale co do tego tangensa nie byłbym taki pewien. – Pewnie jeszcze jakby chciał, to by obliczył jej całkę, chociaż musiałby mieć wyjątkowy powód, aby to robić. Przy niej takiego nie miał. Tak samo jak nie musiał uciekać się do liczb urojonych czy innych liczb zespolonych. – Bo czasami lubię sobie pomyśleć o tym, pod jakim kątem masz wygięte swoje nogi, a potem zastanawiam się, jaki tworzą trójkąt. – Zrobił przepraszającą minę, zapewne to nie było to, co chciała usłyszeć dziewczyna. Bardziej pewnie nastawiła się na jakieś pikantne szczegóły, myślała, że Josh opowie jej, jak ją zerżnie i co chętnie zrobiły jej przy tablicy, a on proszę – zaczął gadać o kątach rozwarcia jej nóg. Oczywiście temat nadal był seksualny, ale jednak aż za bardzo matematyczny.
- Także niestety, ale oblałaś test. Ja często aż za dużo liczę. – Spojrzał aż podejrzliwie na swoje pałeczki. Ida chyba wolała nie wiedzieć, co robił, kiedy siedział na toalecie. Oczywiście, że oprócz zaznajamiania się z każdą etykietą każdego kosmetyku oraz chemii gospodarczej, uwielbiał liczyć procent składów i analizować kody kreskowe. Zachciało się jej matematyka…
-
Skoro Josh pracował w szkole, jako nauczyciel, to trochę byłoby wstyd, gdyby nie umiał czegoś policzyć. Zwłaszcza, że wyglądał na nauczyciela z powołania, także matematyka z doktoratem, więc wypadałoby aby potrafił policzyć różne rzeczy. Ida za to nie musiała, ona była od czegoś innego, w życiu i w związku.
-Trójkąt? Z czym niby[/b-odpowiedziała, bo doskonale wiedziała, że mając tylko jeden wierzchołek, znajdujący się w jej wiadomym miejscu, to różne figury wchodziły w grę, żeby nie powiedzieć że wszystkie poza kołem. Nie mniej jednak, było to dość dziwne - że myślał o czymkolwiek poza nią, gdy byli razem w łóżku. Ona nie myślała o puentach, piruetach i tak dalej, ani o tym, że ma ileśset lub ileś tysięcy kryształków do przyklejenia do swojego nowego stroju. Wbrew pozorom takie akcje działały na nią dość odprężająco.
-Zdecydowanie zbyt często i za dużo.-potwierdziła. Oczywiście, że tak było! Powinno być tak, że jak jest w jej towarzystwie, to nie mógł myśleć o czymkolwiek innym poza nią, znając jej gibkość, zakamarki i cóż, co potrafiła zrobić, na przykład językiem.
-Tym razem Ty oblałeś test. I musisz zgłosić się na zajęcia wyrównawcze-zapowiedziała, z lekko złowieszczym, choć może raczej ironicznym uśmieszkiem. Cóż, zdarzało się, że to ona przejmowała pałeczkę, choć najczęściej robił to Josh, jako starszy i męski, bardziej doświadczony i tak dalej.
-
- Wyobraź sobie, że to są Twoje nogi. – Wskazał na obydwie pałeczki. – A teraz popatrz. Tu masz kąt między nogami czyli swoją cipkę. – Wskazał na złączenie pałeczek ze sobą. – A tutaj jest teoretyczny kąt. – Wskazał na wymyśloną linię miedzy pałeczkami, a następnie dwa kąty, które się tam pojawiły. – Także razem jest trójkąt. – Pewnie jeszcze pomyślałaby o trójkącie, że chciałby przygruchać sobie drugą panienkę, ale Joshowi nie w głowie były takie rzeczy. Wolał zabawić się w dwójkę, bo trójka to był już tłok.
- Więc oblałaś. Nie umiesz wyobrażać sobie trójkątów oprócz jakiś innych zboczeń. – Poruszał śmiesznie brwiami, dość sugestywnie. – Jak chcesz, możemy obejrzeć porno o trójkątach. Może akurat Cię podnieci. – Akurat czasami oglądał filmy pornograficzne razem z nią, dla samego zaspokojenia ciekawości. Więc kto wie – jak to będzie wyglądało dzisiaj? Właściwie też powinni porozmawiać o przyszłości, co trochę nad nimi wisiało. Więc może teraz poważne sprawy, a potem jakieś przyjemniejsze?
- I popatrz, jak to właściwie wygląda. Znów wszystko zeszło na seks. – Uśmiechnął się pod swojemu, a potem podrapał się palcem po żuchwie. – Było o matmie, zeszło na seks, pornosy i zajęcia wyrównawcze. Zapewne z seksu, bo jakby inaczej. – Udał, że westchnął ciężko i jeszcze pokręcił głową z powątpieniem, że tak nie powinno być.
- Zaraz powinienem powiedzieć, że chciałbym zerwać z Ciebie to ubranie i całować każdy kawałek Twojego ciała i nawet jeśli by ktoś to zobaczył, to powinien nam tego wszystkiego zazdrościć? – Nie wiedział, skąd to jest cytat, ale ja mogę podpowiedzieć – był to cytat z Pamiętników Wampirów z samego Damona Salvatore.
-
-A ja się dziwię, że przy mnie potrafisz sobie wyobrażać sobie inne trójkąty niż zboczone, kiedy ja jestem obok Ciebie. Ale to może kwestia tego, że jestem ubrana, co?-zapytała, będąc gotową się rozebrać, bo dlaczego by nie. -Z trójkątami?-zapytała, jakby się zastanawiała nad tym tematem. Swoją drogą, skoro Josh ją już i tak deprawował, sypiając z nią i pozwalając jej pić, to nikt nie powinien się zdziwić, że porno również pozwalał jej oglądać. A nawet nie tylko pozwalał, co do tego zachęcał.
-Nie wiem jak Ty, ale ja nie jestem wcale zdziwiona. -Rzadko kiedy nie schodzi na seks w naszych rozmowach i działaniach... Pewnie, mimo że zazwyczaj byli zamknięci w czterech ścianach mieszkania Senna, nie zawsze od razu szli do łóżka się zabawiać jak zające na wiosnę, tylko starali się robić jakieś ciekawsze rzeczy - zawsze kończyło się w taki sam sposób. W związku z tym ochrzcili właściwie każdą powierzchnię w tym mieszkaniu. Całe szczęście, że niedługo dostaną nowe opcje, gdy tylko nastolatka wyprowadzi się z internatu.
-Chciałbyś... Czy to zrobisz?-zapytała przygryzając wargę i nachylając się w jego stronę. -A swoją drogą. Podnieca Cię fakt, że ktoś może podejrzeć?-w ich przypadku ta nuta podniecenia dla ekshibicjonisty była podwójnie... cóż, mogła mieć poważniejsze konsekwencje, niż tylko połechtanie tego fetyszu.
-
- Poważnie zastanawiam się, czy może jednak już przestać bawić się w nauczyciela w liceum, skoro złapałem już swoją Młódkę i zająć się czymś poważniejszym. – Na zarobki nie narzekał, ale oczywiście mogłyby być lepsze. Z drugiej strony coś w nim krzyczało, bo przez jakiś czas nie miał żadnego problemu matematycznego do rozwiązania. Senn należał do tych ludzi, którzy cały czas musieli się rozwijać, zdobywać jakąś nową wiedzę, rozwiązywać jakieś nowe sprawy, bo jeśli osiedliby na laurach, to prowadziło ich to do totalnego marazmu.
- Sam nie wiem – odparł, kiedy ich rozmowa przeszła ponownie na seks. Złapał trochę dania na swoje pałeczki i włożył go sobie do ust, aby zyskać parę sekund dodatkowych na przemyślenie swojej odpowiedzi. – Na pewno chciałbym móc wreszcie legalnie się Tobą pochwalić, a to już w sumie niedługo. Nie jestem jednak pewien co do tego, czy chciałbym, aby jakiś inny facet Ciebie oglądał nago. Kobieta… Może bym nawet przeżył. – Słowa Josha tylko potwierdzały, że był stuprocentowym heterykiem. – Chociaż nie chciałbym mieć dwóch albo więcej kobiet. Wystarczysz mi tylko Ty. – To już całkowicie ucięło ewentualną dyskusję o bigamii.
-
-Nie wmówisz mi, że moje wdzięki na Ciebie nie działają, bo w to nigdy nie uwierzę-powiedziała trochę wyzywającym głosem. Pewnie, lepiej potrafił powstrzymać chuć i odruchy, lecz nie był do końca nieczuły na to. Na potwierdzenie swoich słów położyła swoją drobną dłoń na jego udzie, przesuwając ją w górę i nieco wewnętrz jego nogi. Co wtedy nastąpiło, wszyscy mogli się domyślić.
Hetero to jedno, jednak Senn raczej myślał w temacie trójkątów czy seksu wieluosobowego, a ona bardziej myślała o podglądaniu. To chyba nie miało najmniejszego wpływu na orientację, było tylko pewnym fetyszem. -Mnie też trójkąty specjalnie nie kręcą-przyznała, choć oczywiście (lub nie) nie miała żadnych takich doświadczeń na razie, w swoim krótkim życiu. Josh był starszy, mógł wiele dziwnych rzeczy robić na studiach w temacie eksperymentowania i szukania samego siebie.-Ale czekaj... dobrze zrozumiałam, że jak tylko odbiorę dyplom ukończenia liceum, to przestaniemy się kryć ze sobą?-pewnie, najpierw temat seksu, co tak bardzo lubiła z nim robić, poruszać, teoretyzować czy wprawiać w życie, coś innego, równie ważnego padło w rozmowie. Właściwie to blondynka nie zastnawiała się, jak to będzie. Wiedziała, że nie będą musieli się już chować za wszelką cenę.