WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| dwa miesiące po ostatniej

To były zdecydowanie dziwne dwa miesiące. FBI coraz mocniej cisnęło o to, żeby wziąć się już nie tylko za Victora, ale również za pozostałych braci Moyes, chociaż na nich oprócz domysłów, nie mieli absolutnie nic. Grisham gimnastykowała się jak tylko mogła, żeby w żaden sposób niczego nie znaleźli – i póki co się udawało. Natomiast na Victora nadal skrzętnie gromadziły dowody z Colette, ale był jeden problem – ilekroć miały mieć naprawdę konkretny dowód w postaci jego udziału w jakiejś wymianie kasy za narkotyki, zawsze pojawiał się jakiś jego pionek, który absolutnie nie chciał współpracować. Niestety.
Oprócz tego, Tess spotykała się z Cassianem dość regularnie; jedli razem lunche w jej przerwach w pracy (tej w szpitalu, o tej w FBI nadal nie wiedział), spędzali razem wieczory, chodzili do kina, byli nawet na weekend w Disneylandzie z Dianne, Sethem, Colette i małą Hales, ale nagle, po wieczorze kawalerskim tak po prostu przestał się odzywać. Jeśli już raczył jej odpisać, to bardzo zdawkowo, tak jakby nagle stała mu się całkowicie obojętna i ona zupełnie nie potrafiła tego zrozumieć, bo hej – przez dwa miesiące widywali się niemal non stop, a jak nie widywali to pisali albo rozmawiali przez telefon (w momentach gdy Tabby nie było obok, a przed ślubem sporo w zasadzie wyjeżdżała) i Grisham chyba zrobiła sobie nadzieję, że coś może z tego być, ale dziś był dzień jego ślubu i nie słyszała, żeby ktokolwiek go odwołał. Miała rzecz jasna zaproszenie, ale nie wyobrażała sobie pójścia tam i patrzenia jak ślubuje niekończącą się miłość komu innemu, bo jej uczucia całkowicie wróciły i chyba by tego nie zniosła. Chociaż, czy nie pójście tam i nie spróbowanie zmienić jego zdania było lepszym rozwiązaniem? Nie. Dlatego przyjechała do jego domu, ubrana w jeansy, trampki i jakiś zwykły t-shirt i weszła do środka jak gdyby nigdy nic. Kilka dni temu natchnęło ją też na przedłużenie i przyciemnienie włosów, jakby miało to rozpocząć nowy etap w jej życiu. Minęła elegancko ubranych gości idąc z głową opuszczoną w dół i gdy dotarła pod drzwi sypialni Cassiana wzięła najpierw kilka głębokich oddechów. Zerknęła przez ramię słysząc z innej sypialni radosne miauczenie Tabby, która pewnie już zdążyła włożyć na siebie piękną, białą suknię i ekscytowała się tym, że za chwilę będzie panią Moyes. To zdecydowanie było jej miejsce, nie tej tlenionej blond kurwy.
Wobec całych tych przemyśleń, bez pukania nacisnęła na klamkę i weszła do środka, gdzie od razu jej oczom ukazał się widok Cassiana, który teraz pewnie robił ostatnie poprawki nad swoim wyglądem. Nie wyglądał na kogoś kto miał się rozmyślić. Kurwa.
– Nie odzywałeś się – powiedziała cicho, lekko drżącym głosem i zamknęła za sobą drzwi, zaraz powoli idąc w jego kierunku. – I miałam dzisiaj w ogóle tu nie przychodzić, skoro nie jesteś zainteresowany rozmową ze mną – podeszła na tyle blisko, że stanęła tuż za nim. Załóżmy, że stał przy lustrze, więc ona stanęła tak, by oboje byli widoczni w odbiciu. – Nie wiem po prostu co się nagle zmieniło, myślałam… że my… – trochę nie wiedziała chyba jak to powiedzieć. Łatwiej było chyba jej odejść te siedem lat temu, niż teraz prosić, żeby został. – Nie bierz tego ślubu. – bardziej to wydukała niż powiedziała, wchodząc pomiędzy niego a lustro i patrząc na niego wzrokiem jelonka bambi w tym momencie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cassian trochę podejrzewał już, że z pracą Tess coś jest nie tak, jednak nie komentował tego zupełnie – żył z tym, serio. Zresztą, co niby miałby zrobić, nawet jeżeli coś faktycznie się nie zgadzało, prawda? Tak czy siak, Cass czuł się trochę dziwnie, bo z Tess znów zaczynały go łączyć bardziej gorące uczucia, chociaż sam obstawiał, że one nigdy gdzieś tam nie wygasły, tylko ciągle się tliły i od czasu do czasu wybuchały – ostatnio nawet częściej niż rzadziej – co nie podobało się jego kontraktowej narzeczonej. Cóż, Tabbs miała pecha, bo jemu się podobało aż za bardzo i nie zamierzał z tego rezygnować. Właściwie nawet zastanawiał się, czy nie odwołać tej szopki. Polubił bardzo Dianne, Tess ciągle kochał, więc po co miałby się w to pchać? No i wtedy właśnie pojawiła się najbardziej problematyczna sprawa, bo ojciec na kawalerskim oświadczył, że mają z Tess dziecko. Okej, pewnie parę razy rzucała jakieś podejrzane teksty, ale nigdy nie powiedziała mu wprost i przez to… Przestał się odzywać. Praktycznie jej nie odpisywał. Musiał to sobie poukładać w głowie, ale nie potrafił, dlatego chyba czuł się tak bardzo wkurwiony i przede wszystkim zraniony, że Teresa nigdy mu nie powiedziała o tym, że mała jest jego.
Seth poszedł jeszcze po whisky, a sam Cassian poprawiał właśnie mankiety przy marynarce, gdy ktoś wszedł i już miał znowu coś powiedzieć odnośnie bolączki życiowej, jaką było bycie ojcem małej Dianne, kiedy usłyszał głos Tess. Nie odwracał się jednak.
– A powinienem się odzywać? – uniósł brwi, patrząc na jej odbicie w lustrze i mrużąc oczy. Westchnął jednak ciężko, kiedy usłyszał kolejne słowa kobiety. Znalazła się tak blisko, że pewnie aż poczuł zapach jej perfum. Nie. Nie mógł o tym myśleć. Odwrócił się, gdy powiedziała, żeby nie brał tego ślubu. I chyba w tym momencie, przez krótką chwilę miał nadzieję, że powie mu prawdę, serio. Uniósł zatem brwi i spojrzał jej prosto w oczy.
– Dlaczego? – jedno, bardzo proste pytanie. I właściwie chyba liczył, że mu powie, że mają dziecko, ale z drugiej strony zabrnęła w tym kłamstwie tak daleko, że wcale nie był pewien.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najgorsze w pracy Teresy było to, że naprawdę lubiła być lekarzem i uświadamiała sobie to z ogromnym bólem życiowym. Może poszła złą drogą? Może nie powinna była rezygnować z medycyny? Ale z drugiej strony, chciała brać w udział przymykaniu ludzi jak Victor – minusem było tylko to, że Cassian również należał do tego grona.
Chciała mu powiedzieć, naprawdę! Ale kłamstwa tego rodzaju mają to do siebie, że naprawdę ciężko z nich w którymś momencie wybrnąć i Tess znalazła się w całkowitej kropce – powiedzieć mu i ryzykować się, że się wkurwi czy to ukrywać dalej? Inna sprawa, że nadzieja która się w niej pojawiła sprawiała, że to nie było najlepszym pomysłem, bo jeśli mieliby być razem i razem wychowywać Dianne… jak mogłaby mu nie powiedzieć? W każdym razie, nie zamierzała zrobić tego teraz, bo nie chciała używać Dianne jako argumentu, dla którego nie powinien brać ślubu. To brzmiałoby tak, jakby łapała go na dziecko, a przecież nie o to chodziło, prawda?
– Nie wiem, po prostu przestałeś odzywać się tak nagle i zupełnie nie rozumiem co się stało – czerwona lampka zapaliła się jej w głowie, bo może po prostu uznał, że naprawdę to Tabby jest tą, z którą powinien spędzić życie? Nie chciała o tym myśleć, ale widząc jego zachowanie zaczęła mocno to brać pod uwagę. Gdy zapytał dlaczego, dolna warga jej niebezpiecznie zadrżała, ale nie chciała wyjść na życiową mazepę ani brać go na łzy, więc przygryzła rzeczoną wargę.
– Ostatnie dwa miesiące były świetne – zaczęła, sięgając po jego dłoń, ale nieustannie patrzyła mu w oczy. – I uświadomiły mi, że popełniłam największy błąd na świecie odchodząc od ciebie. I wiem, że tobie też to wszystko nie było obojętne, bo wiem, że nie jesteś człowiekiem który zdradzałby kogoś, kogo naprawdę kocha. Czuję, że to było dla ciebie tak samo ważne jak dla mnie, Cass – przysunęła się jeszcze bliżej, ostrożnie wyciągając dłoń w stronę jego policzka, ale koniec końców oparła ją na jego ramieniu. Nie potrafiła konkretnie powiedzieć co czuła, bo nadal nie była pewna jego reakcji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, póki co Cassian jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, że Teresa nie tylko wbiła mu nóż w serce, ale również w plecy – przez to, gdzie pracowała i co zamierzała zrobić. Gdyby razem z Lettie odezwały się słowem, on i Seth by ustawili Victora jak trzeba, ale cóż, skoro obie panie postanowiły milczeć, to nic nie mogli zrobić, prawda?
No i chcieć sobie mogła, ale nie powiedziała nic. Szczerze? Już nawet nie miał pretensji o to, że lata temu zniknęła, ale teraz spędzili ze sobą naprawdę dwa zajebiste miesiące – dlaczego nie powiedziała mu, gdy spotkali się po latach? Albo gdy nosił małą na barana w Disneylandzie? Zachowywali się jak szczęśliwa rodzina, tyle tylko, że on nie miał świadomości, że naprawdę ją byli i to naprawdę go zabolało, jakby nie był godny zaufania na tyle, by powiedzieć mu o córce, jakby nie wierzyła, że byłby dobrym ojcem dla małej.
– Na jaw wyszły pewne fakty i musiałem sobie wszystko poukładać w głowie – wzruszył ramionami, chociaż brzmiało to właściwie jakby to coś związanego z Tabby. Był na tyle poważny, że możnaby wywnioskowac, że topiarze zostało jakieś sześć miesięcy życia – swoją drogą pewnie taki był plan, żeby potem sfingować jej śmierć czy coś. :lol:
– Nie, masz rację, nie jestem człowiekiem, który zdradzałby kogoś, kogo naprawdę kocha. Nie jestem też człowiekiem, który by zataił przed kimś, kto był jego partnerem, że ma z nim dziecko. To ty jesteś takim człowiekiem – oświadczył, patrząc na nią i cały zesztywniał, gdy tak wyciągnęła dłoń do jego policzka. Napiął mięśnie i zacisnął szczękę, kiedy poczuł jej dotyk na ramieniu.
– Zamierzałaś mi kiedykolwiek powiedzieć, że jest moja? Czy zaczekać do momentu, w którym będziesz na łożu śmierci? – uniósł brwi, kręcąc głową z niedowierzaniem i w tym momencie z wkurwieniem podchodząc do okna, bo ilekroć o tym myślał, miał ochotę coś rozpierdolić. Bolała go ta świadomość niesamowicie.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”