WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez okno taksówki spojrzała na skąpany w świetle ulicznych lamp budynek, w którym znajdowało się mieszkanie Siriusa. W tej samej sekundzie zawahała się. Dopadły ją wątpliwości do co tego, czy na pewno powinna tu wysiadać, czy może jednak poprosić kierowcę, aby jechał dalej. Chłopak nie odzywał się do niej przez ostatnie dni, zupełnie ignorując liczne telefony oraz wiadomości, chociaż ona chowając dumę do kieszeni, w imię kodeksu, jakiego oboje zobowiązali się przestrzegać próbowała z nim porozmawiać. Ostatecznie dała za wygraną, egoistycznie skupiając się na własnych przyjemnościach i odpoczynku, którego naprawdę potrzebowała.
- Wysiada Pani czy nie? - z zamyśleń wyrwał ją zniecierpliwiony głos, zmuszając do podjęcia decyzji.
Wraz z każdym miniętym stopniem, coraz mocniej zaciskała palce na rączce walizki, tocząc wewnętrzną batalię. Czuła, że powinna tym razem odpuścić, że to Sirius jako pierwszy powinien wyciągnąć do niej rękę, bo ona próbowała, co spotkało się z odrzuceniem. Czuła, że powinna z krzykiem irytacji na ustach, wrócić do domu, bo zjawiając się u chłopaka okazywała słabość. Uległość, która dawniej była jej zupełnie obcym uczuciem. Czuła, że powinna zawrócić, bo obecnie poniekąd robiła coś, co nie było zgodne z nie naturą, ale z drugiej strony… kochała go i tęskniła. Każdego dnia coraz dobitniej zdawała sobie z tego sprawę, choć starała się jak najmniej myśli poświęcać jego osobie, co w tworzywie Indio było niezwykle łatwe.
Dźwięk otwieranego zamka, spotkał się z odpowiedzią Coco; pies zaszczekał dwa razy, a kiedy weszła się do środka kolejne trzy, wyraźnie udarowany jej widokiem. Uciszyła psiaka, poświęcając mu odrobinę swojej uwagi oraz nie szczędząc pieszczot. Zostawiając walizkę przy drzwiach, ruszyła do sypialni, przebytą drogę naznaczając ubraniami, które z siebie zdjęła. Sirius spał zajmując całą przestrzeń. Gdy weszła, poruszył się niespokojnie. Przez chwilę myślała, że go obudziła, jednak obróciwszy się na bok, wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk i spał dalej. Idąc na paluszkach, wciąż uporczywie przygryzając dolną wargę wśliznęła pod kołdrę, od razu przytulając się do ciała chłopaka. Czuła bijące od niego ciepło, pościel przesiąknięta była jego zapachem. Pozwoliła sobie na ciche westchnienie, zanim wyszeptała - Sirius, kochanie - przytulając się do niego jeszcze mocniej.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#69

Minione dwie doby Sirius spędził u boku Jaydena. Upodlił się do cna, wlewając do żołądka niekoniecznie rozmaite alkoholowe mikstury, sporadycznie jedząc fast food i egzekwując każdy durny pomysł, jaki przyszedł im do głowy. W ten kontrowersyjny sposób wspominali czasy, które spędzali wyłącznie we własnym towarzystwie.
Dzięki przyjacielowi Sirius nie myślał o Melusine, która wyleciała na Dominikanę. Od początku nie był przychylny tym wakacjom. Próbował wpłynąć na zmianę jej decyzji - wpierw rozmawiał, a potem wszczął kłótnię, rzucając coraz bardziej absurdalne argumenty. Z początku gdy za sprawą pierwszego piątkowego(?) lotu zniknęła z Seattle był jeszcze w stanie się z tym pogodzić. Uznał, że być może rzeczywiście zbyt impulsywnie podszedł do całej sytuacji, lecz kiedy dowiedział się, że weekendowy urlop dziewczyny zmienił się w tygodniowy pobyt, przestał się odzywać. Czuł się irracjonalnie zły, a jednocześnie zawiedziony. Pomimo ostatnich wydarzeń nadal miewał obiekcje względem Indio - choć bez wątpienia nie były one tak ogromne, jak przed kilkoma(?) tygodniami.
Nie pamiętał dokładnej drogi do mieszkania, jednak gdy ostatni raz spoglądał na zegarek było po dwudziestej drugiej. Przez dziesięć minut trzymał się klamki i walczył z otworzeniem zamka. Potem spróbował przywitać się z Coco, ale przy pochylaniu się zrobił fikołka. Do łóżka doczołgał się dopiero pół godziny później, kiedy sufit zdążył się trochę uspokoić i nie wirował mu nad głową, grożąc zawaleniem. Przed opadnięciem na materac ściągnął T-Shirt i opuścił spodnie, które nadal znajdowały się na jego kostkach.
Po czwartej usłyszał szczekanie psa. Otworzył powieki, po czym z braku sił na dalszą ingerencje ponownie je przymknął i pozwolił, aby osiadł na nich sen. Poruszył się, gdy skrzypnięcie drzwi od sypialni ponownie wkradło się do półprzytomnej świadomości Siriusa. Mimo tego po raz kolejny oddał się błogim objęciom, jednocześnie wydając z siebie gardłowe mruknięcia. Po chwili poczuł podejrzany ruch kołdry za sprawą którego skórę owiał nieprzyjemny podmuch, a następnie inne ciało szczelnie przywarło do jego własnego. Wzdrygnął się. Mozolnie przewrócił się na plecy, przy czym nieco rozluźnił uścisk Melusine. Następnie po omacku zaczął klepać dłonią materac w poszukiwaniu telefonu. Gdy go znalazł odblokował ekran. Zmrużywszy powieki, spostrzegł, że była 4:14.
- Co ty tu robisz? - zapytał. Głos miał zachrypnięty i nie zmienił się on nawet po dwóch odchrząknięciach. Bolało go gardło i już nie wiedział czy przez alkohol, czy z powodu darcia się. Wsunął telefon pod poduszkę. - Zostaw mnie. - Wrócił do poprzedniej pozycji, w której leżał odwrócony plecami do dziewczyny. Znajdował się gdzieś na pograniczu jawy a snu. Zdawał sobie sprawę, że powinien być zły na Melusine, jednak czuł zbyt potężne zmęczenie, aby obnieść się ze swoimi emocjami. W dodatku była tuż obok. Naga.
- Puść - spróbował rozplątać jej dłonie ze swojego torsu - puszczaj, Melusine - mruknął, chociaż w jego ochrypniętym głosie zabrakło przekonania. Poruszył się niespokojnie, jakby właśnie próbował wyswobodzić się z jej uścisku. Śmierdział alkoholem i tytoniem.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyjazd pozwolił Melusine po raz pierwszy od kilku tygodni spojrzeć z dystansem na relacje jak łączyła ją z Siriusem, zmuszając by sama przed sobą przyznała, że odrobinę - a może nawet bardzo? - w niej zbłądziła. Wszystkie doznania i emocje jakie towarzyszyły temu, co najpierw zrodziło się w ich ciałach, którego wzajemnie na siebie reagowały, a następnie w sercach, bo te zaczęły wybijać ten sam rytm, sprawiły, że nie poznawała samej siebie. Zawsze lubiła mieć kontrolę nad własnym życiem, decyzje podejmowała dopiero w momencie, gdy przemyślała wszystkie za i przeciw, ustalała granice, których nikt nie mógł przekroczyć bez jej wyraźnego pozwolenia, bo to było jednoznaczne z zaburzeniem rzeczywistości, w jakiej żyła, w której miała ustalony plan i uparcie dążyła do jego realizacji. Jedno przypadkowe spotkanie, ta chwila w której stanęła twarzą w twarz z Siriusem Bosworth'em zrujnowała to wszystko.
Kiedy był blisko, otaczał ją jego zapach oraz ciepło męskiego ciała, ignorowała te wszystkie oznaki, podszepty zdrowego rozsądku, które jawnie manifestowały jej, że nie czuje się z tym wszystkim dobrze. Brnęła coraz głębiej w uczucia, jakie w niej wyzwalał, czasem zatracając się w ich za bardzo. Jednocześnie nie mogła powiedzieć, że nie podobało jej się to, co ta relacja oferowała. Słowa kocham cię padające z siriusowych ust, rozlewały się po drobnym ciele przyjemną falą, niosąc ze sobą wiele wciąż nie do końca zrozumiałych dla niej emocji, które jednoczenie wywoływały u niej poczucie, że jest w miejscu w którym powinna być. Lubiła spędzać z nim wieczory na kanapie, pić poranną kawę, dzielić się tym, co w danym dniu im się przytrafiło, dzielić i trwonić wspólnie czas. Kochała go, ale nie była pewna czy miłość jest jednoznaczna z tak dużą ilością wątpliwości, jakich doświadczała. Fakt, że w ciągu ostatnich dni się do niej nie odzywał jedynie je potęgował. A mimo to, postanowiła wyjść z taksówki, która zatrzymała się pod jego mieszkaniem. Po raz kolejny schowała dumę do kieszeni, kierując nie tylko tęsknotą, czy zasadami kodeksu, który razem wymyślili, ale przede wszystkim miłością.
Automatycznie rozluźniła uścisk, gdy Sirius wciąż będą w półśnie, obrócił się na plecy. W pierwszej chwili pomyślała, że kiedy zda on sobie sprawę z jej obecności, ucieszy się. Że pomimo sprzeczki do jakiej między nimi doszło zareaguje na jej bliskość, przyciągnie do siebie, powita pocałunkiem, jednak zamiast tego, usłyszała pytanie, które było równie bolesne, jak uderzenie w twarz. Wbiła zęby w dolną wargę, przygryzając ją tak mocno, że po sekundzie poczuła na języku metaliczny posmak. Kolejne słowa zmyły jakiekolwiek złudzenia, którym do tej pory się karmiła. Dodatkowo wraz z nimi do nozdrzy dziewczyny dotarł zapach alkoholu i tytoniu, co świadczyło tylko o jednym - Sirius pod jej nieobecność świetnie się bawił. Prychnęła pod nosem, nieświadomie głośniej niż zamierzała.
- Proszę bardzo! - unosiła się, wychodząc z łóżka. Tak samo zaskoczona swoją nagłą reakcją, co chłopak. W jednej sekundzie wszystkie wyrzuty sumienia jakie miała uleciały gdzieś w niebyt, ustępując miejsca złości. Zacisnęła dłonie w piąstki, wbijając paznokcie w skórę.
- To ja się przejmuje tym, jak zareagujesz gdy wrócę. Zjawiam się nocą, żeby cię przeprosić a ty?! Widzę świetnie się bawiłeś, tak naprawdę gdzieś mając co ze mną, kiedy wracam czy… cokolwiek - wyrzuciła mu, wyraźnie wkurzona, co mógł stwierdzić po tonie głosu Melusine, gdy jej twarz wciąż skrywał mrok panujący w pomieszczeniu.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

W momencie pojawienia się Melusine Sirius był przede wszystkim zmęczony. Szumiało mu w głowie, oddech miał świszczący, a spojrzenie mgliste. W dodatku przez otaczajacy ich półmrok, miejscami rozproszony przez światła Seattle, które wpadały przez okno, po przebudzeniu wydawał się być zdezorientowany. Przetarł prawę oko i wygodniej ułożył głowę na poduszce, jednocześnie dalej ignorując obecność dziewczyny. W jego zachowaniu nie było złośliwości, choć poprzednie słowa definitywnie na to wskazywały. Sirius naprawdę chciał być zły, wróć, był zły, kiedy działał z inicjatywy pełnej świadomości, lecz w obecnym stanie pragnął jedynie oddać się senności.
Mogli porozmawiać rano.
Przez gwałtowny krzyk Melusine, mimowolnie ponownie otworzył powieki. Spojrzał na nią, gdy wygramoliła się pod rozgrzanej kołdry. Chłodny podmuch ponownie owiał jego plecy. Dźwignął się na łokieć, choć tę czynność wykonał z niebywałą opieszałością. Ciało Siriusa nie współpracowało, dlatego poruszał się nienaturalnie, trochę sztywno i ociężale. Wyciągnął ramię i pstryknął włącznik nocnej lampki. Kąt sypialni zabłysnął ciepłym, choć słabym światłem, dzięki czemu Sirius zobaczył ciało Melusine w pełnej nagości. Po raz kolejny przetarł powieki. Wpierw doglądnął jej piersi, brzucha i nóg, po czym prędko powrócił do twarzy.
- Możesz przestać się drzeć? Głowa mnie boli - powiedział surowo i już bardziej przytomniej, niż każde poprzednie zdanie. Wszystko wskazywało na to, że nie będzie mu dane odpocząć po wieczornej libacji z Jaydenem. - Mam ci bić brawo? - zapytał, choć w rzeczywistości nie oczekiwał odpowiedzi. Zaczynał odczuwać rozjątrzenie. Usiadł w siadzie skrzyżnym, pozwalając, aby kołdra zsunęła się i obnażyła jego klatkę piersiową. Następnie nerwowo się poruszył i ściągnął z kostek spodnie, czego nie był w stanie zrobić zaraz po powrocie do mieszkania.
-Nie potrzebuję twoich przeprosin, Melusine. Miałaś opiekuna. Świetnie się z nim bawiłaś, więc nie zachowuj się tak, jakbyś oczekiwała, że będę pościł cały tydzień - prychnął, uprzednio kręcąc głową.
Po wylocie dziewczyny odczuwał niepokój. Notorycznie sprawdzał telefon, odczytywał jej wiadomości i przeglądał instagram, przez co jedynie potęgował własną żałość. Jednak pomimo tego w podświadomości Siriusa zrodziło się przekonanie, że nie powinien być zły na Melusine. Z uwagi na ostatnie spotkanie z Indio, chylił się ku zaakceptowaniu tego wyjazdu, ale ta decyzja prędko uległa destrukcji. Przepadła, zniknęła, rozproszyła się ponownie skuwając jego myśli wokół zdenerwowania.
W poniedziałek zajął się tabelkami w biurze, we wtorek miał egzamin, a w środe pojawił sie Jayden, dzięki czemu wszystkie zmartwienia Siriusa odeszły w zapomnienie. Popadł w stan skrajnej beztroski, która mieszała się z nieodpowiedzialnością i brakiem zahamowań - przynajmniej pod względem alkoholowym. Bawił się tak dobrze, jak u boku Indio bawiła sie Melusine.
- Hipokrytka - zerwał się z łóżka i pomaszerował do kuchni. Nerwowo wyciągnął z szafki szklankę, po czym nalał sobie do niej wody z kranu.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogliby porozmawiać rano, gdyby nie sposób w jaki do niej podszedł. Dużo kosztowało ją to, by pojawić się jego mieszkaniu, musiała wyzbyć się wielu wątpliwości, które w ostatnim tygodniu zrodziły się nie tylko w umyśle brunetki, ale przede wszystkim w sercu. Nie chodziło już nawet o dumę, bo przecież tą także musiała schować do kieszeni, gdy on milczał, rozbudzając w niej niepewność. Obietnica, jaką złożył w parownic, wydawała się być już tylko mglistym wspomnieniem, które nie znalazło swojego pokrycia w rzeczywistości, a ta, coraz mocniej przerażała Melusine.
Kiedy kolejne - zdaniem dziewczyny - pełne niezadowolenia mruknięcie opuściło siriusowe usta, nie wytrzymała. Poczucie odrzucenia, sprawiło, że krew w jej żyłach zawrzała, a ona nie była w stanie kontrolować tych wszystkich negatywnych uczuć, jakie w jednej sekundzie zaczęły trawić tkanki drobnego ciała.
- Och, tak mi przykro! Biedny, Bosworth! - odpowiedziała, pozwalając, aby ton głosu zdominowała ironia, jakiej nie mogła sobie odpuścić. Dodatkowo specjalnie mówiła coraz głośniej, nie zważając na jego prośbę. Ułożyła dłonie na nagich biodrach, od razu przyjmując postawę defensywną; na twarzy Pennifold pojawiła się obca jej surowość. I choć sama była zmęczona podróżą, tym razem nie zamierzała odpuścić, zwłaszcza po tym, jak odkryła, że ten świetnie się bawił, zupełnie o niej nie myśląc. Ona za to połowę wyjazdu zamartwiała się brakiem odzewu z jego strony, chociaż ich kodeks nakazywał zawsze oddzwaniać i pisać. Ilość rzeczy nakładająca się na siebie w tak krótkim czasie - jej wątpliwości, sposób w jaki traktował ją Sirius, sprzeczka do której doszło między nimi przed wyjazdem, to wszystko sprawiało, że nie potrafiła, ba! nawet nie chciała podzielić się z nim własnymi myślami, wręcz wymuszając kolejną kłótnie; to wydawało się łatwiejsze od szczerej rozmowy. Te zawsze obnażały człowieka z jego siły, ukazując każdą słabość, której ona nie chciała pokazać. Przecież miała nad tym kontrolę, prawda?
- Jeśli ich nie potrzebujesz, to dlaczego zachowujesz się, jak obrażony dzieciak? - zapytała, wyraźnie zdziwiona jego zapewnieniem, bo postawa jaką przyjął dalece od niego odbiegała. Jeśli rzeczywiście nie oczekiwał przeprosin, to dlaczego zachowywał się w taki sposób? Dlaczego nie stać go było nawet na jedną, prostą odpowiedź w postaci głupiej emotikonki, bo przecież na telefon przestała liczyć po setnym połączeniu, jakie do niego wykonała, a którego nie odebrał.
Nie zaszczyciła go nawet przelotnym spojrzeniem, kiedy wstał z łóżka, kierując swoje kroki do kuchni. Słyszała szum wody, wciąż stojąc w miejscu, w nadziei, że jeśli teraz nie zrobił nic, to złość odrobinę z niej uleci. Była w błędzie.
- Egoista! - ryknęła, w szybkim tempie, wciąż naga przekraczyła próg salonu, nie podchodząc bliżej chłopaka. - To, że jesteśmy w związku tak naprawdę nie uprawniało cię do tego, żeby zakazywać albo udzielać mi pozwolenia na wyjazd z przyjacielem. Mimo wszystko właśnie przez to, że jesteśmy parą podjęłam próbę rozmowy. Nie wiedziałam, że to wycieczka na dłużej, bo Indio mnie o tym nie poinformował wcześniej, chciałam ci to wyjaśnić, ale ty puściłeś focha i bawiłeś się w najlepsze mając, gdzieś to, że próbuje się dostosować do zasad tego pieprzonego kodeksu. - kiedy wypowiadała ostatnie słowa jej krzyk zmienił się w jęk bezradności, choć minę wciąż miała hardą.
- Wymuszasz na mnie rzeczy, na które nie zawsze mam ochotę, chcesz kontrolować pewną sferę mojego życia, a sam co? Puszczasz się z jakąś flądrą i do tego chwalisz się tym na instagramie - spomiędzy malinowych ust wymknęło się jasne oskarżenie. Pozbawiona świadomości z kim Sirius spędził te kilka dni sądziła, że z jakąś dziewczyną, której nawet nie poznała! On przyjemniej wiedział kim jest Indio. Dodatkowo między pełnym złości i żalu oszczerstwie nieświadomie zdradziła się z wątpliwości, jakie zaczęła wzbudzać w niej ich relacja, jednak nikły one pośród pozostałych słów.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius jak dotąd nie zdawał sobie sprawy że przez jego zachowanie Melusine wielokrotnie musiała toczyć ze sobą wewnętrzne wojny. On działał po prostu impulsywnie. Zanim zdążył się nad czymś głębiej zastanowić, to ktoś inny musiał spijać gorzkie wino konsekwencji. Nawet w związku; w towarzystwie dziewczyny pozostawał tym pierwotnym Siriusem Boswortem; tym który nie potrafił zważać na uczucia innych i kierował się osobistymi przekonaniami. Jego refleksje przychodziły dopiero później. Często wtedy, kiedy było już za późno.
Starał się nie reagować na nagość Melusine, ale mimowolnie spoglądał na jej biust i biodra. Był zakochany. Podobała mu się w każdym calu i nigdy się z tym nie krył. Nawet w takim momencie, kiedy znajdowali się po dwóch różnych frontach i popadali w konflikt, który prawdopodobnie mogliby zakończyć podczas spokojnej rozmowy przy porannej kawie. Siriusa przepełniała złość i zawód, jednak pomimo tego odczuł brak Melusine. Tęsknił za wspólnymi wieczorami, za przekomarzaniem się przy kuchennym blacie i krótkimi rozmowami przez telefon. Niestety zaniósł się dumą i negatywnymi emocjami, co przywykł robić kiedy coś nie szło po jego myśli.
- Myśl sobie co chcesz, Melusine - odpowiedział w żaden sposób nie odpowiadając na pytanie dziewczyny.
Sądził, że gdy wyjdzie, to Melusine pozostanie sama w sypialni - z wątpliwościami, z rozgniewaniem i żałością, z wzburzeniem i rozczarowaniem - i pozwoli mu nabrać dystansu. Niestety z niebywałą prędkością wkroczyła do salonu i zamierzała kontynuować ich "rozmowę", której brakło dyplomatycznych podstaw. Oboje byli gotowi obrzucić się mniej lub bardziej racjonalnymi argumentami tylko po to, aby ochronić granice własnych opinii. W tamtym momencie już nawet nie chodziło o to, kto miał racje, lecz o to, po jakiej stronie zostanie szala zwycięstwa. Nie byli skłonni wysłuchać siebie nawzajem i wznieść na piedestał wartości, którymi kierowali się w ostatnim czasie. Zniknęła troska i sympatia, zniknęło poczucie obowiązku i rozbrajająca miłość. Do ich serc zapukała złośliwość i gniew.
- To według ciebie do czego uprawnia mnie ten związek? Skoro wyznaczasz taką granicę, to powiedz mi wprost w co mogę, a w co nie mogę się mieszać? - Odwrócił się i gwałtownie machnął ręką ze szklanką. Część wody pod wpływem tego gwałtownego gestu rozlała się na podłodze. Pozostałość wypił. - Gdybym napisał ci w tym pieprzonym kodeksie - zacytował, uśmiechając się przy tym złośliwie - że nie możesz wyjeżdżać na kilka dni sama z innym facetem, to też byś się dostosowała? Ten kodeks znaczy dla ciebie jedyną formę zasad? Bez niego nie jesteś w stanie rozgraniczyć co wypada a co nie wypada, Melusine? - przy ostatnim pytaniu nerwowo, trochę szaleńczo się zaśmiał i przeczesał palcami włosy. Następnie przygryzł wargę i przetrzymał surowe spojrzenie na dziewczynie. - Ha! - prychnął, usłyszawszy następny wywód Melusine.
Odwrócił się do zlewu, aby nalać sobie kolejną porcję wody, lecz zamiast tego jedynie zacisnął palce na kurku. Paliło go w przełyku, czuł jak żółć odbija mu się w żołądku i w dodatku co chwilę musiał odchrząkać, aby odzyskać ciągle słabnący głos. Ledwo dawał radę zanieść się krzykiem, co brunetce wychodziło wręcz naturalnie. Po raz pierwszy widział ją w takim stanie, a pomimo tego zamierzał dalej brnąć w to wszystko. Na oślep. Bez zastanowienia i z brakiem świadomości nadchodzących konsekwencji.
- Nie ujęłaś w kodeksie, że nie mogę się puszczać - powiedział głośno i wyraźnie, jak na swój kiepski stan. Otwarcie kpił i szydził, dając Melusine nieprawdziwe aluzje; wysuwając na wierzch obłudną insynuację. Było to niezwykle nieczyste i pozbawione hamulców zachowanie, które miało ugodzić w najczulszy punkt. Nie nawiązał ponownie kontaktu wzrokowego, bo przez jego zamglony umysł właśnie przeszła myśl, że przesadził. Nagły gorąc rozlał się w sercu Siriusa i uderzył do głowy z niesamowitą siłą. Mimowolnie, zupełnie bezwiednie z całej siły zacisnął palce na szklance, która pękła, niczym balon. Szkło rozprysło się w zlewie, po kuchennym blacie oraz podłodze. Ostrożnie otworzył dłoń, jaka pod wpływem braku oporu zacisnęła się w pięść. Dwa kawałki szkła wbiły się w jego skórę. Sięgnął, aby je wyciągnąć, a gdy to zrobił krew prędko zaczęła spływać wzdłuż palców.
Naprawdę był zły? Na Melusine?

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Było wiele spraw, o których Sirius nie miał pojęcia, bo zwyczajnie nie zadał odpowiednich pytań. Prawdopodobnie ponownie popełniali ten sam błąd, lawiarując między sferami życia, w których czuli się bezpiecznie, gdzie ich relacja wydawała się być prosta, a oni pozornie szczęśliwi. Wpadli w pułapkę, unikając tematów, które obdarłyby ich z tajemnic, jakie nadal przed sobą mieli. Rozmowa, przede wszystkim ta naprawdę! szczera, wciąż była dla nich problematyczna, a jedyna nagość na jaką byli skłonni wyrazić zgodę - to ta fizyczna. Kierował nimi strach? A może nieufność? Ciężko było to jednoznacznie określić. Sirius pokazał dziewczynie, że potrafi być wybuchowy, jeśli coś nie idzie po jego myśli i przypuszczalnie właśnie to było powodem przez który milczała, choć jej natura również odgrywała, w tym przypadku kluczową rolę. Nigdy nie należała do osób zbyt wylewnych, ceniła sobie swoją prywatność, często dawkując informacje dotyczące własnej osoby. Dopiero zapędzona w róg czy postawiona pod ścianą była w stanie jawnie wyrazić swoje myśli czy uczucia. I choć Bosworth kilka razy postąpił z nią w taki sposób, to jeszcze nie był do końca świadom, w jaki sposób funkcjonuje Melusine. Miała skomplikowany charakter, chociaż wydawała się tak posta w obsłudze. Dodatkowo najważniejszy w relacji z drugą osobą był dla niej czas, pozwalał jej oswoić się z nową sytuacją, otworzyć i zaufać. U nich wszystko działo się tak szybko, było takie intensywne, że czasem odebrało oddech, nawet jeśli towarzyszące temu uczucia były prawdziwe.
Zupełnie, jak teraz. Spotykając się z odrzuceniem ze strony chłopaka, zareagowała zanim dobrze się zastanawiała. Złość, jaka w jednej sekundzie zawładnęła drobnym ciałem, potęgowana wątpliwościami, znalazła swoje ujście. To pociągnęło za sobą wymianę zdań, która ostatecznie doprowadziła do tego, że stali naprzeciwko siebie gotowi sięgnąć po najbardziej irracjonalne argumenty, byleby tylko pokazać swoją wyższość. W przypadku Melusine między nimi ukryte były wątpliwości, o których nie potrafiła powiedzieć wprost, sprowadzając ich wydźwięk do wyrzutów, chociaż tak naprawdę nie była o to zła. Rozsądek podpowiadał jej, że gdyby zdobyła się na spokojną rozmowę, szybciej doszliby do porozumienia, które nie byłoby okupione kłótnią.
Prychnęła słysząc jego odpowiedź, bo ta nie tylko niczego nie wniosła, ale dodatkowo utwierdziła brunetkę w przekonaniu, że Sirius naprawdę zachowuje się, jak rozwydrzony, obrażony dzieciak. I być może odpuściłaby. Nie poszła za nim. Nie wypowiedziała kolejnych słów. Być może odpuściłaby, gdyby nie świadomość tego, jak wiele razy to robiła, jak wciąż próbowała iść z nim na kompromis, by nie czuł się źle z jej decyzjami. A czy był świadom, jak ona okropnie czuła się przez te, które on podjął? Tym razem postanowiła wyjść mu naprzeciw, zupełnie, jak w dniu w którym spotkali się po raz pierwszy, choć tym razem w ich postawie przeważał gniew i złość, miast okraszonej nutą erotyzmu rywalizacji.
- W nic nie powinieneś się mieszać - odparła zgodnie z prawdą. Pennifold wychodziła z założenia, że nawet jeśli się jest z kimś w związku, to powinien być on oparty przede wszystkim na zrozumieniu i prawa do prywatności. - W podejściu - mieszać się, a działać wspólnie jest różnica, które ty chyba nie dostrzegasz. - stwierdziła, zaraz szybko zamykając usta. Słysząc kolejne słowa padające spomiędzy siriusowych warg, przygryzła wewnętrzną stronę policzka. Wcale nie było tak, że kodeks był jedyną formą zasad, chociaż wiele jej ułatwiał i chyba dlatego był dla niej ważny, ale jeszcze ważniejsze mimo wszystko było to czego ona chciała. I czy naprawdę nie wypadało jechać na wycieczkę z przyjacielem? A co jeśli byłaby to Rav, a nie Indio? Sirius też miałby jej ten wyjazd za złe?
- Mam z tym problem o czym ci mówiłam, a jednocześnie nie dałam ci nigdy powodu, abyś mógł podejrzewać mnie o zrobienie czegoś przeciwko tobie i naszej relacji - odpowiedziała, co było dość mocnym argumentem. Sądziła, że chłopak darzy ją zaufaniem i nawet jeśli nie miał go do Indio, to z kim był w związku? Nie potrafiła pojąć jego toku rozumowania przez który przemawiała zaborczość. Nie wiedziała też z czego wynika takie jego podejście, czy kiedyś został zdradzony? Ktoś nadużył jego zaufania? A może to, że nie dostrzegł wcześniej problemów siostry, przekładał teraz na wypaczoną nadopiekuńczość?
Wytrzymała siłę spojrzenia czekoladowych tęczówkach, które teraz były prawie czarne, mimochodem przybierając podobną do jego postawę. Nie zamierzała odpuścić i schować dumy do kieszeni, bo w tym przypadku byłoby to przyznanie mu racji, której w rzeczywistości nie miał.
- Powinnam była - oznajmiła, a surowość rozbrzmiewająca w tonie głosu brunetki była bardziej niż nienaturalna. Zupełnie nie pasowała do tego, co czaiło w niebieskich tęczówkach oraz sercu Melusine. Uwierzyła, że aluzja jaką wysnuł była prawdziwa, a więc i jej wątpliwości wydawały się być uzasadnione. Zabolało. Do tego stopnia, że kiedy szklanka pękła w dłoniach bruneta, a krew zaczęła spływać po jego skórze, zupełnie to zignorowała. Wychodząc.
Nagle poczuła silną potrzebę opuszczenia tego pomieszczenia, choć przed chwilą była świadkiem krzywdy wobec której nie potrafiła nigdy przejść obojętnie. Podniosła z ziemi t-shirt Siriusa, nakładają go na nagie ciało, po czym zniknęła w łazience. Ogrom uczuć, jaki na nią spadł sprawił, że nie potrafiła zaczerpnąć powietrza. Oparła się dłońmi o umywalkę spazmatycznie oddychając. Jednocześnie próbowała pohamować łzy, które uparcie cisnęli się jej do oczu. Raz już okazała przy nim swoją słabość, co teraz jawiło się jej jako błąd, dlatego nie chciała, aby doszło do kolejnego. Odkręciła kurek pozwalając, by przez kilka sekund woda lała się z kranu, a następnie łapiąc niej trochę w dłonie obmyła twarz.
- Cholera! - warknęła pod nosem. Pojedyncze krople spłynęły po twarzy Melusine opadając na materiał; zostawiły na nim niewielkie, mokre plamy.
Nie była tak.
Przeszukując szafki odnalazła w nich wodę utlenioną, bandaż i plastry. Dała sobie jeszcze chwilę, ostatecznie nie zdając sprawy z tego, ile czasu jej nie było, a następnie wróciła do Siriusa. Siedział na kanapie zaciskając wokół rany kuchenną ścierkę. Usiadła obok niego, bez słowa przyciskając jego rękę do siebie. Odwinęła prowizoryczny opatrunek. W skórze chłopaka nie było już szkła, jednak widniały w niej dziury z których sączyła się krew, w miejscu gdzie wcześniej się znajdowało. Ułożyła dłoń Siriusa na swoich odsłoniętych udach, po czym bez ostrzeżenia wylała na nią wodę; ta od razu zaczęła się pienić. Mimowolnie umysł Melusine nawiedziło wspomnienie ich trzeciego spotkania - byli w dość podobnej sytuacji, tyle tylko, że wtedy pozbywała się z jego ciała śladów bójki. Kąciki malinowych ust drgnęły lekko, choć na twarzy wciąż widoczna była surowość, ale i skupienie. Atmosfera między nimi była bardzo napięta, a powietrze wokół ciężkie, nawet Coco gdzieś uciekł, chowając się.
Nie było dobrze.
Czuli to oboje.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius podobnie do Melusine potrzebował czasu, którego ona mu nie dawała. Poznał Indio w jednej z najbardziej niekomfortowych i niedorzecznych sytuacji, jaka przydarzyła mu się w życiu. Pobili się i trafili do aresztu, gdzie ich konflikt dodatkowo się pogłębił. Potem ponownie spotkali się w galerii i natychmiast skoczyli sobie do gardeł. Niefortunny zbieg okoliczności, parę wyzwisk i szarpnięć za dużo zwróciło uwagę ochrony. Uciekli wspólnie, nawet napili się alkoholu, lecz to wcale nie uczyniło z nich przyjaciół. Obecnie znajdowali się na etapie względnej tolerancji i akceptacji. Sirius miał wrażenie, że Melusine nawet nie próbowała tego zrozumieć. Nie chodziło jedynie o bzdurną zazdrość, lecz o jego antypatię, którą dotychczas darzył Indio.
- Chyba nie - odparł, jednocześnie wzruszając ramionami. - Ty nie chcesz ze mną działać wspólnie. Przed wyjazdem nie przyszłaś ze mną o tym porozmawiać, a poinformować, że lecisz na urlop z Indio - stwierdził ponuro, po czym ponownie stanął odwrócony do Melusine plecami. Jedną rękę oparł o zlew, a w drugiej trzymał szklankę. Przez krótką chwilę tykanie zegarka i brzęczenie lodówki było jedynym dźwiękiem, jaki wypełniał kuchenno-salonową część mieszkania.
Pomimo stażu nadal nie potrafili rozmawiać o ważnych sprawach. Wielokrotnie robili podchody i przez brak otwartych odpowiedzi popadali w bezsensowne konflikty. Mówili za dużo, albo nie mówili wcale, ukrywali własne wątpliwości i unikali tematów, które wiązały się z ich słabościami. Melusine odkąd odebrała Siriusa z aresztu rzadko wspominała o Indio, za to Sirius nie wypowiadał się na temat rodziny. Żyli zamknięci na wszystkie problemy. W efekcie uderzały one raz za razem w najmniej odpowiednich momentach; kruszyły to, co zdążyli zbudować wspólnymi siłami. Zaburzały rutynę i podsuwały dylematy, które wcześniej nawet nie prześlizgnęły się przez ich umysły.
Na kolejny argument wywrócił jedynie oczami, czego nie mogła zobaczyć, bo jego wzrok utkwił w zlewie. Nie mógł zaprzeczyć słowom Melusine, lecz nie zamierzał dawać jej satysfakcji, dlatego niczego nie potwierdził.
Sirius zawsze był niepokorny i zaborczy, a przy tym bardzo terytorialny. Nie lubił, gdy ktoś mu się przeciwstawiał. Zawsze próbował postawić na swoim, co odbijało się na jego każdej decyzji - zarówno w domu, w pracy, na uczelni, jak i podczas namiętnych zbliżeń. Nie pamiętał siebie innego. Być może nigdy inny nie był, bo o podobne kwestie kłócił się również z Jackie.
Nie zwrócił uwagi na siłę, którą włożył w ściśnięcie szklanki. Szkło nie zasygnalizowało, że zamierzało pęknąć. Po prostu wybuchło w dłoni Siriusa, szpecąc jego skórę dwiema głębokimi ranami, kuchenny obszar ostrymi odłamkami szkła, a zlew szkarłatną cieczą. Bezwiednie rozchylił usta. Do czarnych oczu zapukała pustka, przez którą nieobecnym spojrzeniem przyglądał się ściekającej posoce. Na krótką chwilę całkowicie się wyłączył, gubiąc myśli pomiędzy tym wszystkim co wydarzyło się w ich związku. Byli żałośni, tak bardzo niedojrzali i niekompletni; tak bardzo zagubieni i bezbronni. Mogliby zakończyć tę relację w każdym momencie, a jednak kurczowo trzymali się siebie, jakby stanowili nierozłączny element tego absurdalnego świata.
Trzask drzwi wyrwał go z odmętów. Mimowolnie potrząsnął głową i nerwowo złapał za kuchenną ściereczkę. Docisnął materiał do ran i przeszedł do salonowej części. Usiadł na brzegu kanapy. Minęło kilka minut, podczas których adrenalina znacznie ulotniła się z jego ciała. Poczuł konsekwencje swojej impulsywności w momencie, w którym zaczęła boleć go ręka. Głębokie skaleczenia piekły i mrowiły w okolicach wewnętrznej części dłoni. Nie mógł zgiąć palców.
Gdy szóste syknięcie opuściło siriusowe usta, spojrzał na drzwi do łazienki. Słyszał wodę, trzask szafki oraz podejrzane szuranie i stukot. Wkrótce w progu pojawiła się Melusine, a on mimowolnie odwrócił głowę w inną stronę. Kiedy usiadła obok zacisnął mocno usta. Ponownie milczeniem próbował poradzić sobie z całą sytuacją.
W pierwszej chwili nie chciał oddać ręki dziewczynie, lecz ustąpił zaraz po drugim szarpnięciu. Zaczął przyglądać się jej twarzy, która wyrażała surowość - tak bardzo niepasującą do Melusine. Kąciki oczu miała zaczerwienione, policzki blade, a skórę wilgotną od wody.
Atmosfera była osobliwa. Sirius powrócił do wspomnień sprzed paru tygodni, kiedy po raz pierwszy obnażył się z emocji. Tak jak teraz czuł dyskomfort, choć gniew opuścił go już w momencie, w którym Melusine zamknęła się w łazience.
- Nie zdradziłem cię - powiedział nagle, pragnąc rozwiać te krnąbrne słowa, jakie wcześniej wypadły spomiędzy jego warg. Na chwilę opuścił głowę, aby spojrzeć na zapienioną rękę. Rana zabolała mocniej, ale był w stanie to wytrzymać, choć chwilowy grymas przemknął przez jego twarz. Powrócił do obserwowania Melusine. Następnie westchnął. Złapawszy dziewczynę zdrową ręką za kark zaborczo przyciągnął ją do siebie i pocałował. Tęsknił, ale dopiero kiedy przywarł ustami do warg dziewczyny zrozumiał jak bardzo. I chociaż świadomość, że minione siedem dni spędziła u boku innego mężczyzny, godziła Siriusa w sam środek dumy, to nie mógł powstrzymać się przed kolejną próbą zbliżenia. Zabrał dłoń z szyi ukochanej i umieścił ją na jej odsłoniętym udzie, jednocześnie kurczowo zaciskając palce.
- To bezsensu - mruknął w przerwie pomiędzy pocałunkami - nie kłóćmy się, Melusine.
To było niepokojące. Fale gorąca prędko rozlały się po ciele Siriusa. Wybuchały jedna po drugiej, potęgując w nim potrzebę pojednania w najbardziej skuteczny dla nich sposób. Dając upust fizycznym pragnieniom niejednokrotnie udowodnili, że potrafili ugasić najgorsze napięcie.
Odsunął się. Spojrzał Melusine w oczy, po czym oparł czoło na jej ramieniu, aby mogła w spokoju dokończyć opatrzenie jego ręki. Bandaż, który założyła prędko nasiąknął krwią, jednak to nie powstrzymało Siriusa przed kolejnym gwałtownym czynem. Niespodziewanie złapał dziewczynę i wziął ją na ręce. Jego ranna dłoń wsparła jej plecy, a zdrowa ułożyła się w zgięciu kolan.
- Seks na zgodę? - zaśmiał się tak beztrosko, jakby poprzednia awantura w ogóle nie miała miejsca, jakby cofnęli się siedem dni i ponownie byli parą pełną niezłomności i uroku. Pytanie było formą przeprosin i próbą odpokutowania win.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie - zaprzeczyła, kręcąc przy tym głową. Kosmyki brązowych włosów, które poruszyły się w rytmie tego gestu załaskotały ją delikatnie w policzki i nos - Przyszłam do ciebie porozmawiać z nadzieją, że zrozumiesz, ale ty nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa - czy właśnie zarzuciła mu, że jest egoistą? Chociaż otwarcie tak go nie nazwała, jej słowa mogły na to wskazywać. Nawet jeśli ostatecznie nie zmieniła zdania, co do wyjazdu, to jednak nie ukrywała go przed chłopakiem; zachowała się wobec niego w porządku. Podobnie było, gdy zastała go w łóżku z inną - nie robiła wówczas awantur, a kiedy pierwszy szok minął, wysłuchała zamiast wyciągać pochopne wnioski. Zwyczajnie mu ufała, a on? Ciche westchnienie opuściło malinowego usta.
Zdecydowanie nie potrafili podejmować rozmów na istotne dla ich relacji tematy, choć Melusine nie do końca rozumiała dlaczego tak było. Zdecydowali się na bycie w związku, a przecież on stawiał przed nim pewne wymagania, którym powinni sprostać albo przynajmniej próbować - tymczasem nie robili ani jednego ani drugiego. Z drugiej strony to zazwyczaj ona wyciągała ku niemu dłoń, podejmując się dialogu, natomiast Sirius najczęściej stawiał ją przed faktem dokonanym; zostańmy parą; nie zaakceptowałem tego zerwania, więc wciąż jesteśmy razem; nie mogę być twoim chłopakiem, bo nadal nim jestem; kocham cię jak wariat i uświadomiła sobie to dopiero teraz. Podobne, jak on zrozumiał, że brunetka miała rację, mówiąc, iż nigdy nie dała mu powodu do zazdrości czy tak silnej zaborczości.
Największym wyzwaniem w tej chwili było dla Melusine zachowanie dystansu, który pozwoliłby jej odzyskać równowagę. Będąc blisko chłopaka nie potrafiła jej osiągnąć, myśli plątały się z uczuciami, a ona nie potrafiła wybrać właściwej ścieżki. Rozum walczył z sercem o dominację, przerzucając się argumentami, które były równie irracjonalne, jak te, których oni używali w swojej kłótni. W tym momencie nie wiedziała już co jest prawdą, a co jedynie złośliwością ze strony Bosworth'a, bo nie musiała znać go zbyt dobrze, by wiedzieć, że lubi godzić w czułe punkty, niezależnie od tego czy tyczyło się to jedynie wymiany słów czy już uderzeń. Jednocześnie była świadoma tego, że nie może go tam zostawić; nie w takim stanie. Kolejne - Cholera! - odpuściło usta dziewczyny, zanim ponownie znalazła się w salonie.
Z uporem maniaka przygryzała wewnętrzną stronę policzka, próbując zapanować nad targającymi jej ciałem emocjami, z których tym razem nie zamierzała się przed nim obnażać. Była zbyt zła? Zbyt urażona? A może i tym razem przemawiała przez nią duma? Ciężko było to jednoznacznie stwierdzić, chociaż wyraz twarzy jaki przybrała zupełnie do niej nie pasował. Daleki był również od tego, co czaiło się w niebieskich tęczówkach, których Sirius nie mógł dostrzec. Być może tylko delikatne drżenie dłoni, trwające zaledwie kilka sekund, gdy się z nim szarpała, mogło ją zdradzić, jednak uczucia drzemiące w brunecie, zapewne sprawiły, że tego nie dostrzegł.
Słowa wypełniły pomieszczenia, lecz odpowiedziała im cisza. Melusine nie zareagowała w sposób, którego można było się spodziewać lub oczekiwać, choć wiedziała, że mówi prawdę. Miała pewność nie tylko dlatego, że podpowiadała jej to intuicja, ale przede wszystkim Sirius nie byłby zdolny do tak okrutnego czynu, nawet jeśli miał wiele innych rzeczy za uszami. Miała w sobie tak wiele wątpliwość, że w momencie w którym przyciągnął ją do siebie, łącząc ich usta w pocałunku, nie odpowiedziała od razu. Instynktownie przymknęła powieki - jedno uderzenie serca - poczuła miękkość siriusowych warg na swoich - drugie uderzenie - świadoma była wszystkich emocji, jakie chciał przekazać tym gestem - trzecie uderzenie - ugięła się pod naporem własnych uczuć, jakimi go darzyła. Po raz kolejny tak szybko i w tak prosty sposób zniszczył barierę, którą się otoczyła.
- Ty się kłócisz - mruknęła, zanim na nowo ich języki złączyły się w walce o dominację.
To było irracjonalne. Muśnięcie warg przerodziło się w prawdziwy pocałunek nasiąknięty skrywaną namiętnością oraz prawdziwą tęsknotą. Pogłębiając go, pozwoliła w pełni ulecieć wszystkim emocjom i uczuciom. Po raz kolejny uciekali w fizyczność, zamiast skupić się na rozmowie, która wydawała się mieć fundamentalne znaczenie dla ich relacji. Tchórzyli?
Brunet nie zastanawiał się długo nad tym co robi, bez ostrzeżenia poderwał Melusine, biorąc ją na ręce, co spotkało się z próbą jej sprzeciwu, którą zupełnie zignorował.
- Idiota z ciebie, Bosworth - stwierdziła, a kąciki jej ust uniosły się delikatnie ku górze. Oplotła dłonie mocniej wokół jego karku, pozwalając mu zaprowadzić się do sypialni, gdzie prawie natychmiast wylądowali w miękkiej pościeli. Słysząc pytanie Siriusa, uniosła się na łokciach, odnajdując jego czarne z ogarniającego go podniecenia tęczówki. Wciąż się w nie wpatrując przygryzła dolną wargę, kiwając głową na znak zgody. I choć wiedziała, że akt ten nie rozwiązuje ich problemów, to w tym momencie odrzuciła je gdzieś w odmęty własnego umysłu, skupiając na doznaniach, jakie oferowali sobie wzajemnie.
To był jeden ze sposobów w jaki rozmawiali.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Zachowanie Siriusa z pewnością w pewnym stopniu było egoistyczne - choć on sam nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Zawsze był impulsywny i na piedestale wartości stawiał wyłącznie własne potrzeby oraz emocje. Brak ogłady spotęgował się w nim po śmierci Ursuli, jednocześnie czyniąc z niego człowieka, który właśnie stał przed Melusine; którego niezłomność wielokrotnie doprowadziła ich do kłótni.
- Nigdy nie udawałem kogoś innego. Doskonale wiedziałaś w co się pakujesz, godząc się na ten związek - powiedział cyniczne, a jego głos był znacznie uniesiony.
W chwilach takich jak ta Sirius czuł się niekomfortowo. Ich relacja układała się w kształt sinusoidy - albo sięgała szczytu, albo dna. Balansowali gdzieś pomiędzy dobrymi a złymi nawykami, uporem a pokorą, gniewem a miłością i wciąż nie potrafili odpowiednio wyważyć tego, co miało miejsce pomiędzy nimi. Byli razem od paru tygodni, lecz każde wciąż bezwiednie ciągnęło w swoją stronę. Zmiany w ich nastawieniu zachodziły w stanowczo zbyt wolnym tempie, aby zdążyli przywyknąć do nowych doświadczeń. Szczególnie trudne było to dla Siriusa. Kochał Melusine, ale pomimo tego nadal nie potrafił z nią rozmawiać. W ich związku dominowała namiętność, w którą uciekali ilekroć napatoczył się większy problem.
Tak jak teraz.
Przez milczenie Melusine poczuł się bardziej niespokojny, niż wcześniej. Spojrzał na dziewczynę z większą gorliwością, po czym gwałtownie przyciągnął ją do siebie. Pomimo złączenia ich ust w sercu poczuł niepewność. Melusine wydawała się być niewzruszona na jego słowa i gesty, dlatego w pierwszej chwili zwątpił w słuszność własnego zachowania. Już miał się odsunąć, lecz w porę odpowiedziała na pocałunek, w który mimowolnie jeszcze bardziej się zaangażował.
- Już nie chcę - mruknął, jednocześnie nerwowo łapiąc oddech przez niewielka szczelinę jaka powstała pomiędzy ich pracującymi wargami - się kłócić - dodał, kiedy nadarzyła się ku temu kolejna okazja.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Przez kolejne pół godziny leżeli, wpatrując się w sufit. Sirius ciasno oplótł ramionami Melusine, jakby w obawie, że mogłaby ponownie wylecieć za granicę. Nie rozmawiali, zgodnie milcząc i pielęgnując w sobie to wszystko, co porzucili przed seksem. Akt namiętności, pomimo początkowego założenia Siriusa, wcale nie rozwiązał problemu. Odsunął go w czasie.
Dźwięk wiadomości słyszał tak, jakby właśnie znajdował się pod wodą. Poruszył głową, jednocześnie czując, że właśnie zniknął ciężar z jego klatki piersiowej. Odwrócił się w drugą stronę i gdy już był gotow ponownie zapaść w głęboki sen, uderzenie sprawiło, że prędko otworzył powieki. Poderwał się, uprzednio ściągając z twarzy poduszkę, która osiadła na jego głowie.
- Co ty robisz, Malusine? - zapytał. Głos miał słaby i charczący.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W chwili kiedy ich usta zetknęły się ze sobą, nie chciała myśleć o tym, co wydarzyło się wcześniej. Ta kłótnia była równie bezsensowna, jak wiele poprzednich, jakie prowadzili i w zasadzie nie zmieniła niczego w ich relacji. Tylko czy na pewno? Prawdopodobnie wszystkie wątpliwości, które miała Melusine na te kilka chwil zdominowane zostały przez emocje i uczucia, jednak nie zniknęły - o tym boleśnie przekona się za jakiś czas.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Przymknęła powieki, czując jak otaczają ją ramiona Siriusa, w których odzyskiwała nie tylko pewność siebie, ale przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. W tym momencie nie potrzebne były im słowa, które często jedynie mąciły spokój i szczęście, jakie udawało im się wypracować. W prostym akcie namiętności zdołali przekazać wszystko to, czego nie umieli powiedzieć, chociaż żaden z istotnych problemów nie został rozwiązany. Wiele rzeczy musieli jeszcze przepracować, jednak Melusine nie spieszyła się z tym, wiedząc, że w ich przypadku najważniejszą rolę odgrywa czas. Wciąż oswajali się z nową sytuacją, z byciem w związku, który opierał się na uczuciach, a nie pierwotnych żądzach i choć to Sirius miał nauczyć ją, jak powinien on funkcjonować, to tak naprawdę uczyli się tego wspólnie.
Słysząc dźwięk telefonu instynktownie podniosła się do siadu, sięgając po aparat, święcie przekonana, że to jej, jednak była w błędzie. Widniejąca na ekranie wiadomość sprawiała, że serce w piersi dziewczyny zatrzymało się na ułamek sekundy, by następnie uderzyć z całą mocą. Poczuła jak teść żołądka podchodzi jej do gardła, a dłonie od razu zaczęły drżeć. Zaufała mu. A on?
Nie mogła w to uwierzyć.
Cholera, dlaczego?!
Chwyciła poduszkę, podobnie jak przed tygodniem, kiedy zastała go w łóżku z przyjaciółką, wymierzając cios. Teraz miała wręcz namacalny dowód, którego nie mógł się wyprzeć. Wiadomość od księżniczki była jasnym przekazem.
- Twoja księżniczka napisała - oznajmiła, rzucając w jego kierunku telefon, który uderzył w odsłoniętą klatkę piersiową, po czym wyszła z łóżka. Tym razem znacznie łatwiej było jej zapanować nad emocjami, jakie w jednej sekundzie zawładnęły jej ciałem. W szybszym tempie zdołała na nowo wznieść wokół siebie mur, który malował na jej twarzy surowość. I tylko oczy zdradzić mogły, co tak naprawdę czuła, chociaż z uporem maniaka unikała kontaktu wzrokowego z Bosworth'em.
- I nawet nie próbuj się tłumaczyć - ostrzegła, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie zamierza wierzyć w żadne słowo, jakie miałoby opuścić jego usta. Pospiesznie założyła bieliznę, próbując odnaleźć resztę garderoby.
- Najpierw nakrywam cię w łóżku z Malaysią, później Autumn, która sugeruje, że lecisz na dwa fronty, teraz to. Może mi jeszcze powiedz, że spotkasz się za moimi plecami z Jackie, co? - prychnęła, wyciągając swój sweter spod łóżka. Oczywiście ostatnie zdanie wypowiedziała w sposób ironiczny, wręcz prześmiewczy, bo to było prawie, jak dobry żart, wszakże Sirius doskonale zdawał sobie sprawę, jakie Melusine ma podejście do jego byłej. Lecz kiedy ostatecznie spojrzała na twarz bruneta, która automatycznie udzieliła jej odpowiedzi, stanęła, jak wryta.
Cholera.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Miniona noc Siriusa była niebywale intensywna. Najpierw integrował się z tytoniem oraz alkoholem w towarzystwie Jaydena, a potem godził się w łóżku z Melusine. Był zmęczony: rwały go mięśnie, palił przełyk i nawet znamiona, którymi naznaczyła go dziewczyna wydawały się boleć. Reagował wrażliwej, niż kiedykolwiek, dlatego kiedy poczuł uderzenie poduszką natychmiast otworzył powieki. Potem dostał telefonem w splot słoneczny, przez co na krótką chwilę zabrakło mu powietrza. Po dwóch głębokich i nerwowych wdechach usiadł i złapał urządzenie. Najpierw spojrzał na Melusine, a następnie na treść wiadomości.
Umysł Siriusa działał wolniej, a jego ruchy były mniej skoordynowane. Oblizał spierzchnięte wargi i opieszałe przetarł powiekę, wciąż nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie odrazu zrozumiał słów dziewczyny, w których tkwiła pretensja i żal. Zamiast skupić się na niej, bezczelnie odpisał na wiadomość, uśmiechając się przy tym lubieżnie i złośliwie. Mimowolnie pomyślał o tym, co ubiegłej nocy wyprawiali z Jaydenem na ulicach Seattle. Mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy, że dwóch wariantów właśnie krążyło po okolicy.
- Co? - oderwał się od wiadomości, gdy usłyszał kolejne zdanie, które miało podobny, poważny wydźwięk. Spostrzegł, że Melusine ubrała bieliznę. Zacisnął usta i ponownie spojrzał na ekran, gdzie wyświetliła mu się nowa wiadomość od przyjaciela. Wtedy zrozumiał, że nazwa była nieadekwatna do płci osoby, z którą rozmawiał. W dodatku treść również brzmiała dwuznacznie. Analizując to wszystko, pokręcił głową i po prostu się zaśmiał. Potem zrzucił z nóg kołdrę i wyskoczył z łóżka. Założył bokserki zaraz po seksie, więc podszedł do Melusine obnażony jedynie w połowie.
- To nie tak. - Był rozbawiony całokształtem tej sytuacji. W jego oczach błyszczały wesołe ogniki. Stanął nad dziewczyną, która akurat schyliła się pod łóżko, aby wyciągnąć sweter. Widział, że była zdenerwowana; prawdopodobnie zraniona, ale zamierzał prędko to wyjaśnić, aby nie niszczyć spokoju, jaki udało im się dopiero wypracować. Zdawał sobie sprawę, że powinni porozmawiać o tym, co działo się w ubiegłym tygodniu, ale zamierzał to zrobić dopiero przy tostach i porannej kawie; po pierwszym pocałunku i wspólnym prysznicu.
- Kochanie... - zaczął z wyrazem ciągłej beztroski, kiedy niespodziewanie Melusine wtrąciła się w jego zdanie. Automatycznie zamilkł i spiął mięśnie, skrzyżował ramiona i przystąpił ze stopy na stopę. Blask czekoladowych oczu Siriusa zmienił się w czarną, bezdenną odchłań, choć więcej w niej było konsternacji, aniżeli gniewu.
W pierwszej chwili pomyślał, że potraktowała go niesprawiedliwe, wypominając sytuację z Malasyą oraz Autumn. Wszakże powiedziała, że mu ufa. Potem usłyszał ironiczne stwierdzenie, dotyczące Jackie i mimowolnie, kiedy Melusine spróbowała nawiązać z nim kontakt wzrokowy, spojrzał gdzieś indziej.
- Spotkałem się z nią, jak byłaś na Dominikanie - przyznał natychmiast. Nie zamierzał jej oszukiwać, ale jednocześnie wiedział, że był winny. Temat Jackie notorycznie do nich wracał: raniąc i mącąc w poczuciu bezpieczeństwa oraz stabilizacji. - Chciałem dowiedzieć się czy to wszystko z czym przylazla tu Autumn rzeczywiście było kłamstwem. Musiałem to wyjaśnić. Tylko rozmawialiśmy. Nie wiedziała o niczym. Sama była w szoku - powiedział, starając się ostrożnie dobierać słowa. Właśnie stąpał po labilnym gruncie. Ponownie niepewność wkradła się w granice tego związku otwarcie szydząc z ich zaufania i miłości.
- Melusine - zaczął spokojnie, lecz w jego wnętrzu płonął już ogień zdenerwowana. Zacisnął dłonie na ramionach dziewczyny. - Nie wyciągaj odrazu pochopnych wniosków. Nie zrobiłem nic złego.
Melusine strąciła ręce Siriusa. Przez chwilę spoglądał na nią w milczeniu, po czym wrócił do łóżka, gdzie zostawił telefon. Jayden wysłała kolejne dwie wiadomości: "tym razem musimy się zabezpieczyć" oraz "kup alkohol". Pierwsza odnosiła się do wzięcia gotówki. Ubiegłej nocy żadna taksówka nie przyjmowała kart płatniczych i musieli wrócić do domu piechotą.
Sirius chciał odpisać, lecz Melusine gwałtownie pozbawiła go urządzenia.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej wzrok był pusty. Niebieskie oczy za nic nie przypomniały tych sprzed miesiąca. Nie było w nim żadnego blasku, żadnej iskry. Jednak Sirius tego nie widział. Patrząc na niego obojętnym spojrzeniem, bez trudu dostrzegła malujący sie na spierzchniętych ustach lubieżny, może nieco złośliwy uśmieszek, kiedy on sam odpisywał na wiadomość, która zadziałała na Melusine otrzeźwiająco.
-Nic - szepnęła bardziej do siebie niżeli w odpowiedzi na jego pytanie, niemal zrezygnowana tym widokiem i sytuacją, w której jej - jeszcze - chłopak ją kompletnie zignorował. W koniuszek języka szczypało ją zupełnie inne, bardziej wymowne słowo, ale nie miała ochoty na kolejną kłótnie, bo każda z nich destabilizowała jedynie jej poczucie pewności w tym związku, sprawiając, że zaczynała lawirować między uczuciami, jakimi darzyła Bosworth'a a wątpliwościami, które podsuwał jej rozum.
Włożyła na tyłek koronkowe majtki, po chwili ściągając brwi - te znalazły się niebezpiecznie blisko siebie, kiedy pomieszczenie wypełnił wesoły śmiech bruneta, jednak Melusine daleko było do podobnego stanu. Była nie tylko zła, ale w momencie, gdy ją zignorował poczuła się również zraniona. To był pierwszy raz, kiedy okazał jej jawny brak szacunku, bo właśnie w taki sposób odebrała jego zachowanie, które jednocześnie dawało jej do zrozumienia, że ważniejsza jest dla niego - jego księżniczka niżeli ona. Zabolało.
- To nie tak - zironizowala proste, wręcz banalne stwierdzenie, czując narastającą wściekłość oraz potrzebę, by dać upust własnym myślom i emocjom, choć początkowo nie miała zamiaru prowokować sprzeczki. - Cholera, zawsze jest coś nie tak! - warknęła, załamując ręce, a w jasnych tęczówkach wciąż malowało się zdumienie wywołane irracjonalnym zachowaniem Siriusa, który nie tylko okazywał spokój, ale wydawał się być tym wszystkim rozbawiony. Ona walczyła z własnymi uczuciami, czuła się skrzywdzona, a jednocześnie taka bezsilna, a jego to bawiło. Pokręciła przecząco głową, w myślach uznając to za mało śmieszny żart. Nie mogła uwierzyć.
To była jakaś abstrakcja.
Weszła mu w zdanie, może nieco niesprawiedliwie wyrzucając wydarzenia z przeszłości, które teoretycznie zostały między nimi wyjaśnione. Niestety w praktyce Melusine nie do końca potrafiła się z nimi pogodzić, chociaż wcześniej nie zdobyła się na odwagę, aby powiedzieć o tym głośno. Zasiane przez Jackie - choć nie bezpośrednio - ziarenko niepewności, kiełkowało wraz z pojawieniem się między nimi Malasyi, czy Autumn. Ostatecznie nie mogła darować sobie ironicznego komentarza, którym zupełnie nieświadomie obnażyła Siriusa z tajemnicy. Rozwarła w szoku malinowe usta, robiąc przy tym wielkie oczy, gdy dotarło do niej, że rzeczywiście spotkał się z panną Blossom, co dodatkowo potwierdzały wypowiadane przez niego słowa. Instynktownie cofnęła się o dwa korki w tył, napotykając za plecami ścianę, która ją zatrzymała, bo przecież gotowa była uciec. Spojrzała na bruneta z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy, próbując ukryć zdziwienie i przerażenie w jednym.
Przez dłuższą chwilę milczała, próbując zebrać myśli, bo mimo wszystko nie docierało do niej jeszcze to, co się właśnie wydarzyło. Szok i niedowierzanie pozwoli ustępowało złości, jaka w pierwszej kolejności obajawiła się u Pennifold w mocno zaciśniętych dłoniach, ustach tworzących ciekną linkę, a następnie spojrzeniu ciskającym gromy.
- Robisz wyrzuty o mojego PRZYJACIELA - musiała podkreślić to słowo, by Sirius świadomy był tego, jakie miejsce w jej życiu zajmuje Indio - a sam, za moimi plecami, ba! pod moją nieobecność spotykasz się ze swoją byłą, do której wiesz, że mam awers?! To ja czułam wyrzuty sumienia, mimo, że o wszystkim ci powiedziałam a ty ukryłeś przede mną tak istotną rzecz, dodatkowo puszczając focha. Bo przecież tak bardzo cię uraziłam, tym, że nie wiedziałam co planuje Bass. I to ja jestem hipokrytką?! - nie wytrzymała. Tego wszystkiego było naprawdę za dużo. Te wszystkie tajemnice, które jakimś cudem wychodziły na jaw rujnując to, co udało im się zbudować, kłótnie niby o nic, które rujnowały jej poczucie stabilności, nakazy i zakazy Siriusa przez które traciła kontrolę nad własnym życiem.
- A ty jakieś wyciągnąłeś?! - zapytała słysząc jego prośbę, ekspresywnie przy tym gestykulując. - Cały czas mówisz mi co mam robić, ale dla twojej informacji mam mózg o tu - oznajmiła, wskazując palcem na swoją głowę - a nie jak ty, w spodniach - dokończyła, co wywołało jej pełen złośliwości śmiech. - Jestem zwykłym dupkiem - stwierdziła, w taki sposób, jakby właśnie sobie to uświadomiła, choć tak naprawdę wypowiedziała te słowa w złości, którą spotęgowała jego reakcja na dźwięk kolejnej wiadomości.
Podeszła do niego zabierając telefon, po czym na głos odczytała treść SMS-a. - Tym razem musimy się zabezpieczyć. Kup alkohol - parsknęła - Koniecznie się zabezpieczającie, głupio byłoby tym razem naprawdę wpaść - oddała mu apart, w końcu zakładając bluzę.
W gruncie rzeczy nie było jej nawet przykro, wręcz zaskakującym wydawało się, jak spokojnie przyjęła to wszystko, chociaż może wynikało to z faktu, że przez ostatni tydzień przygotowywała się na tego typu rozmowę? Tyle tylko, że dotyczyć miała jej nowej pracy, a nie kolejnych tajemnic Bosworth'a.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

W tamtym momencie naprawdę nie potrafił się zachować - choć robił to zupełnie nieświadomie. Zmęczenie z powodu nocnej libacji i seksu, który miał miejsce gdzieś pomiędzy czwartą a piątą nad ranem. W dodatku czuł, że alkohol nadal był obecny w jego żyłach. Między innymi dlatego początkowo miał krzywe postrzeganie rzeczywistości i nie widział nic złego w odpisaniu na wiadomość księżniczki.
Gdyby wcześniej zauważył smutek w jej dużych, ale dzisiejszego ranka przygaszonych oczach, to być może szybciej zmotywowałby się, aby odwrócić tę niewygodną sytuację - chociaż kiedy już połączył wszystkie fakty, zachował się bardzo niedojrzale. Niegrzeczny i nieadekwatny do pierwotnych odczuć Melusine śmiech wyrwał się z siriusowych ust.
- Czy ty za bardzo nie dramatyzujesz, Melusine? - pokręcił głową. Kąciki ust miał uniesione.
Sirius kochał Melusine. Kochał ją tak bardzo, że momentami bywał zagubiony. Już nawet nie pamiętał rzeczywistości pozbawionej jej uśmiechu, przytyków i pocałunków. Nie pamiętał siebie sprzed związku: tego jaki bywał butny i agresywny względem ludzi; tego jak awanturował się o każdą drobnostkę z mężczyznami z ciemnych alejek Seattle oraz z rówieśnikami na uniwersytecie o każde, niepochlebne spojrzenie skierowane w jego stronę. Melusine przypomniała mu, jak prawidłowo powinien zachowywać się w społeczeństwie - i choć wielokrotnie na wierzch wychodziła jego wrodzona brawura oraz szaleństwo, to z pewnością był mniej atypowy, niż wcześniej.
- Melusine - wymówił miękko imię dziewczyny i gdy cofnęła się dwa kroki, on intuicyjnie wykonał tyle samo naprzód. Po raz pierwszy widział ją w takim stanie. Była zarówno oszołomiona, jak i przerażona, zawiedziona oraz skonfundowana. Zaciskała usta i spoglądała na niego szeroko otwartymi oczami, w których spokojny błękit mieszał się z nienaturalnym granatem, będącym wyrazem rozczarowania i gniewu.
W pierwszej chwili spróbował jeszcze załagodzić sytuację. Pochwycił biodra Melusine i delikatnie je rozkołysał lecz gdy w powietrzu rozbrzmiały się jej kolejne słowa mimowolnie poczuł się sam rozgorączkowany. Z tęga miną, słysząc w tle wywód dziewczyny, odsunął się i zaczął się ubierać.
- Jesteś hipokrytką - pokreślił jeszcze raz to, co powiedział kilka godzin wcześniej. Głos miał zachrypnięty i spokojny, choć w słowa wkradło się nerwowe drżenie, które po chwili spotęgowało się do uniesienia. Naciągnął siwe dresy na pośladki. Potem ponownie stanął na przeciwko Melusine. - Ty wyjechałaś, żeby zabawić się na Dominikanie! Kurwa, ja spotkałem się z Jackie dla nas. Mówiłem juz. Uznałem, że jeżeli nie wyjaśnię tego wszystkiego, to wkrótce znowu przydarzy się coś złego. Myślisz, że jestem jakimś masochistą i lubię się ciągle z tobą kłócić? - zapytał, choć zdanie miało wydźwięk ironiczny. Oboje znali odpowiedź. I o jakim awersie ty mówisz, Melusine? Rozmawiałaś z nią tylko raz! Nie dałem ci powodów, abyś była zazdrosna o Jackie. Nie wymarzę przeszłości. Pogódź się z tym, że byłem wcześniej szczęśliwy z inną dziewczyną, ba, że ją kochałem! - zaśmiał się cynicznie, uprzednio wplatając lewą dłoń we włosy.
Przez chwilę w milczeniu spoglądał na Melusine. Chciał dodać, że Jackie była już jedynie wspomnieniem, które z dnia na dzień robiło się coraz bledsze. Z uwagi na ich miniony związek czuł względem niej sentyment. Obecnie to Pennifold zajmowała najważniejsze miejsce w sercu Siriusa i pragnął, aby stała u jego boku już do końca życia. Niestety był zbyt wzburzony, aby powiedzieć to na głos, choć słowa piekły go w koniuszek języka.
- Powiedziała ta, co się puściła się na trzecim spotkaniu - prychnął, uprzednio sięgając po T-shirt. Nerwowo założył bluzkę i zaczął szukać skarpetek. Nawet nie zdążył się po nie schylić, bo następne zdanie Melusine wywołało w nim fale gniewu. Wyprostował się, spiął mięśnie, a żyła na jego skroni zaczęła niebezpiecznie pulsować. - Powtórz to. Nazwij mnie jeszcze raz dupkiem - rozkazał. Stał w drugim końcu sypialni i surowo spoglądał w oczy dziewczyny.
Nie przejmował się wyzwiskami ze strony innych osób. Na Siriusie nie robiło wrażenia, gdy ktoś z kim nie był emocjonalnie związany wypowiadał się na jego temat w brzydki, wręcz paskudny sposób. Był na to odporny. Niestety w momencie, w którym to Melusine go obraziła, poczuł się po prostu dotknięty.
Ponownie, tym razem celowo, zignorował obecność dziewczyny, aby odpisać na wiadomość Jaydena. Wtem Melusine pozbawiła go telefonu i na głos przeczytała treść esemesa. Wówczas ironiczny śmiech wypadł z ust Siriusa.
- Głupie to byłoby wtedy wpaść z tobą - powiedział to pod wpływem impulsu i złości, która spowiła jego umysł. Nie panował już nad tym, co działo się wokoło, ale prędko zrozumiał, że nie powinien wypowiadać się w tak pochopny sposób. Przygryzł wargę, po czym podświadomie chciał się zreflektować. Ich klotnia stanowczo zaszła za daleko. Oboje zaczynali mówić to, co podpowiadała im zdradziecka złośliwość, arogancja i dumą, która za wszelką cenę pragnęła wygrać to absurdalne starcie.
Sirius wziął od Melusine telefon i natychmiast wybrał numer Jaydena. Gdy na ekranie wyświetliła się nazwa Moja Księżniczka rzucił aparat do dziewczyny, uprzednio włączając opcję głosnomowiacą. Po trzech sygnałach ktoś odebrał, choć początkowo słychać było tylko chrapliwy oddech.
- Co tam lachociągu? - Padło powitalne, pieszczotliwe pytanie. Sirius złapał się za biodra i patrzył na twarz Melusine, która dzierżyła w dłoni jego telefon.
- Jayden, kim dla mnie jesteś?
- Twoją dziwką - odpowiedź padła natychmiast. Sirius krótko się zaśmiał, chociaż właśnie tego się spodziewał. - Co za idiotyczne pytanie? Czego chcesz tym razem?
- Upewniam się, że nic się nie zmieniło - podszedł do Melusine i zabrał urządzenie - cześć - rozłączył się, jednocześnie patrząc dziewczynie w oczy. - Oto prawda o twoim dupku - zironizował - do Seattle wrócił mój najlepszy przyjaciel. Od zakończenia liceum widywaliśmy się tylko w wakacje. To z nim spędziłem ostatnie dwie noce - dokończył ponuro, po czym poszedł usiąść na łóżko. O ile wcześniej był wykończony fizycznie, to obecnie czuł jedynie psychiczny dyskomfort. Ten związek był trudny, zawiły i momentami aż nazbyt skomplikowany.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sirius Bosworth był prostym człowiekiem. Ulegał pierwotnym żądzą łatwiej niż ktokolwiek inny, poddawał się emocjom, będąc święcie przekonanym o tym, że nad wszystkim panuje i posiada władzę. W gruncie rzeczy było to tylko iluzją, na którą przewrotne fatum mu pozwalało, zaś Melusine utwierdzała go w niej. Od początku w ich relacji główną rolę odgrywał przypadek - ciężko było temu zaprzeczyć, często zdarzało się, że działali pod wpływem ulotnej chwili, przekraczając kolejne granice. Chwili, która czasem trwała zaledwie kilka minut, innym razem - kilka godzin, jednak wciąż pozostawała jedynie fragmentem ich życia, bardziej lub mniej ważnym, ale jak wszystko - przemijającym. Czy ta która trwa obecnie będzie taka sama? A może stanie się ich ostatnią?
Zacisnęła dłonie w piąstki, czując nagły i ogromny niczym tsunami przypływ wszechogarniającej złości, która wymierzona była w bruneta, kiedy z jego ust padło pytanie, będące najczęściej gwoździem do trumny. Był to dla niej pierwszy z sygnałów mówiący o tym, że coś między nimi uległo zmianie, a może czuła tak tylko dlatego, że sama miała wiele wątpliwości? Może stała się przez nie bardziej wyczulona na pewne rzeczy, a może po prostu wcześniej ich nie dostrzegała zbyt zaślepiona uczuciami, jakimi go darzyła?
Melusine kochała Sirius. Kochała go tak bardzo, że momentami ją to przytłaczało. Dał jej coś, bez czego nie mogła już żyć - swoją obecność. Przyzwyczaiła się do niej, uzależniła i nie wyobrażała sobie, że może jej nagle zabraknąć. Z drugiej strony czuła, jakby kochała go po omacku, jakby z każdą upływającą chwilą jaką przeżywali wspólnie między nimi była coraz większa odległość, jakby dzielił ich ocean. Różnili się od siebie; ona twardo stąpała po ziemi, pragnęła mieć kontrolę nad własnym życiem, a jednocześnie dbała o ich relację, natomiast on często podejmował nieprzemyślane decyzje, opierając swoje życie na szczęściu, w ich relacji chcąc mieć zawsze ostatnie słowo. Byli niczym ogień i woda; jedno i drugie niosło ze sobą zniszczenie, jednak mechanizm ich działania był zupełnie inny. On był jak ogień - trawił, niszczył, palił odbierając oddech, wywoływał łzy, odbierając przestrzeń.
Wypowiedział jej imię, na co pokręciła przecząco głową, tak wiele razy słyszała to brzmienie w jego ustach; już tu byli. Po raz kolejny znaleźli się w takiej samej sytuacji i po raz kolejny silna wolna oraz upór, które charakteryzowały brunetkę sprawiały, że wyglądała na znacznie pewniejszą w starciu z nim, co nie miało nic wspólnego z prawdziwymi odczuciami. Ból trawił ją od środka, chociaż minę miała surową, a słowa jakie opuszczały malinowe usta brzmiały wręcz okrutnie. Musiała je jednak z siebie wyrzucić, jednocześnie zdradzając się przed nim z uczuciami, które wcześniej ukrywała na dnie serca. Nawet jeśli Jackie nie była fizycznie obecna w ich relacji - do tej pory - to jednak od początku się w niej przewijała, co zadaniem Melusine nie powinno mieć miejsca, skoro należała do przeszłości.
W milczeniu wysłuchała tego, co ma do powiedzenia, ostatecznie uśmiechając się ironicznie, zanim sama zabrała głos - Dla nas? Gdybyś zrobił to dla nas, to nie miałbyś problemu, żeby wcześniej mi o tym powiedzieć. Nie sądzę, że była to decyzja, jaką podjąłeś w ostatniej chwili. I masz rację - ty uznałeś, więc nie pieprz, że zrobiłeś to dla nas. - i zaskakującym było to, jak spokojna się wydawała. Prawda była taka, że zwyczajnie nie miała sił. Nie chciała udawać, że wszystko jest w porządku, gdyż zdała sobie sprawę z tego, że im dłużej wszystko będą ignorować, tym więcej będą walczyć.
- Godzę się z przeszłością, tylko wtedy kiedy naprawdę nią jest. - stwierdziła, odnajdując spodnie, które natychmiast wciągnęła na tyłek. - Sęk w tym, że Jackie nią nie jest. Najpierw przekonałam się o tym w Kennewick, kiedy zmusiłeś mnie do okłamywania twojej rodziny, bo utwierdzałeś ich w przekonaniu, że wciąż jesteś w związku z nią. Później, spotykając ją w progu twojego mieszkania, kiedy to była tak bardzo zmartwiona twoim stanem. Potem pojawiła się jej siostra sugerując, że wciąż was coś łączy, a teraz sam do niej poleciałeś chcąc wyjaśnić sprawę. Po co? Skoro to przeszłość? - zapytała, zapinając metalowy guzik. Była gotowa do wyjścia. Chciała tylko, żeby Sirius odwrócił od niej wzrok, aby mogła odejść. Nie potrafiła tego zrobić, gdy na nią patrzył. Mówiąc to podświadomie wiedziała, że ma rację, chociaż wcześniej nie chciała dopuścić do siebie tych wszystkich myśli, które teraz wypowiadała na głos. Uważała, że nie tak powinna wyglądać ich rzeczywistość, bo sprawiała, że Melusine traciła pewność siebie. Czuła, jakby przegrywała, choć nie godziła się na żadną grę czy zawody.
Na pewno nie byli jedyni, a ona sama nie żałowała niczego co się między nimi wydarzyło, przynajmniej do tej chwili.
W odpowiedzi na prychnięcie Bosworth', na ułamek sekundy brunetkę sparaliżował ból w okolicach klatki piersiowej. Krótki impuls, zupełnie jakby serce dawało jej znak, że coś jest nie tak i na pewno nie tak jak być powinno - drugie ostrzeżenie. Najzwyczajniej w świecie bolało. Z trudem potrafiła zapanować nad mnogością uczuć, które zawładnęły jej ciałem. I nawet jeśli jej postawa wydawała się być niewzruszona, to w niebieskich oczach zabłysły łzy. Lekko uchyliła usta starając się nabrać odrobinę powietrza. Czuła się niemal jak ryba wyjęta z wody. Rozpaczliwie starała się oddychać, choć miała wrażenie, że jej wszystkie zmysły nagle przestają prawidłowo funkcjonować, niemal jakby się wyłączały. Rozpaczliwie chciała powstrzymać zdradziecką kroplę, jednak ta torując sobie drogę po jej policzku opadła na drewnianą podłogę. Wziął wdech - paliły ją płuca.
- Dlaczego nie nazywasz rzeczy po imieniu? - zapytała w pierwszej kolejności próbując zapanować nad drżeniem głosu - Powiedz mi prosto w twarz, że jestem dla Ciebie dziwką - oznajmiła, sama zaskoczona z jaką łatwością słowo te opuściło jej usta. Chciało jej się wymiotować. W życiu nie pomyślałaby, że osoba którą kocha może coś podobnego zasugerować i nawet nie zamierzała się przed nim tłumaczyć z tamtych wydarzeń. Sama nie wiedziała, dlatego w tamtym momencie postąpiła w taki sposób, to było silniejsze od niej, a ona nie miała ochoty się temu przeciwstawiać. W tym momencie żałowała, że tego nie zrobiła.
W pierwszym odruchu słysząc jego wyzwanie rzeczywiście miała ochotę powtórzyć, że jest dupkiem, jednak nie potrafiła. Ilość nagromadzonych w niej uczuć odbierała jej głos. Z uporem przygryzała dolną wargę, nawet kiedy poczuła już metaliczny posmak w ustach, próbując odzyskać kontrolę nad własnym ciałem, które drżało. Nie potrafiła tego opanować, w jej umyśle niczym echo rozbrzmiewało jedno zdanie Powiedziała ta, co się puściła się na trzecim spotkaniu zupełnie jakby nie tylko serce nie mogło uwierzyć, że zostało wypowiedziane, ale również umysł. A przecież ten zawsze był głosem rozsądku. W założeniu swoimi słowami i zachowaniem chciała wywołać reakcję u Siriusa, który w pierwszych momentach ich rozmowy zignorował nie tylko ją, ale również jej uczucia. Nie sądziła tylko, że efekt jaki uzyska nie tylko odbije się na niej, ale będzie tak okrutny. Obchodził się z nią w brutalny sposób, co było trzecim i dla Melusine ostatnim sygnałem, że coś się między nimi zmieniło.
- Fakt - czy ona właśnie przyznała mu rację? Przecież to było irracjonalne. Zupełnie jak ich zachowanie, każde słowo opuszczające usta, jak ta kłótnia - zupełnie sprzeczna z tym, co czuli względem siebie, o czym chyba zapomnieli, zaślepieni złością, żalem i dumą. Czy Melusine zapomniała? Przytłoczona tym wszystkim nie potrafiła dopuścić do siebie pozytywnych uczuć, jakimi niewątpliwie go darzyła. Jak mógł to powiedzieć? Powinni wspólnie wykonać krok wstecz, zastanowić się, nie ulegać chwili. Tylko, czy nie było już na to za późno?
Automatycznie - zupełnie już nieświadomie - pochwyciła telefon, który jej rzucił, jednak nie umiała skupić się na tym, co wyświetlał jego ekran. Głosy, które dotąd wydawały się donośne, teraz były wręcz niedosłyszalne, wzrok przed momentem jeszcze dobry, teraz stopniowo stawał się coraz bardziej zamazany. Poczuła lekkie ukłucie w okolicy klatki piersiowej, z każdym oddechem coraz to boleśniejsze. Zupełnie jakby ktoś, co sekundę wbijał jej nowy nóż w serce, boleśnie rozrywając je na drobne kawałki.
W końcu pękło.
Nie umiała zapanować już nad łzami, które teraz swobodnie spływały po jej twarzy. Po raz kolejny zdradziła się przed nim ze swoją słabością, chociaż bardzo, ale to bardzo tego nie chciała. Nienawidziła się za to.
Melusine Pennifold była silną, młodą kobietą. Otwarcie mówiła o własnych oczekiwaniach, uparcie dążyła do obranego przez siebie celu. Charakteryzowała ją dojrzałość, która u osób w jej wieku często była jeszcze nieosiągalna. Za każdym razem potrafiła znaleźć wyjście z sytuacji, niezależnie od tego, jak trudna była i czego od niej wymagała, umiała schować dumę do kieszeni. Było naprawdę mało rzeczy, które wytrącały ją z równowagi, bo zawsze starała się mieć kontrolę nad własnym życiem. Traciła to wszystko, gdy on był blisko - Sirius Bosworth stał się jej słabością, sprawił, że po raz kolejny znalazła się na rozdrożu - oboje się znaleźli. I od decyzji, jaką podejmie będzie zależało ich dalsze życie.
Tyle tylko, że nie była gotowa podjąć żadnej. Czuła się rozdarta. Spojrzała na niego, choć od dłuższej chwili unikała patrzenia w czekoladowe tęczówki oczu, bojąc się, co może w nich dojrzeć. Będzie patrzył na nią z obrzydzeniem? A może nienawiścią? Nie chciała poznać odpowiedzi na to pytanie. Milczała, nie doszukując się odpowiedzi, co wcześniej robiła nazbyt często.
Podświadomie czuła, że to koniec, a on nie mógł tym razem podjąć innej decyzji. Nie mógł się nie zgodzić. Wykonali o jeden krok za daleko, przynajmniej ona tak czuła. Widząc jak wykonuje krok w jej kierunku, wyciągnęła przed siebie dłoń, powstrzymując go. Wymagało to od niego wiele samozaparcia, jednak wystarczało, że spojrzał na twarz brunetki, by wiedzieć, że tym razem nie mógł przekroczyć tej niewidzialnej granicy. W tej chwili każda upływająca sekunda była niczym wieczność, ciągnęła się w nieskończoność. I kiedy upłynęła kolejna, którą oboje znosili coraz gorzej, stało się coś niespodziewanego. Melusine zrobiła krok naprzód, minimalnie niwelując dzielący ich dystans. Potem kolejny i kolejny. Stanęła naprzeciwko Siriusa, mógł wyczuć jej malinowy, ciepły i drżący oddech.
To było irracjonalne.
Czerwone od łez oczy, w których czaił się rozdzierający serce smutek, różowe od płaczu policzki, niepewność w każdym ruchu. Nie wyglądała jak jego Melusine, chociaż pachniała wciąż tak samo.
- Wal się, Bosworth - oznajmiła niepewnie.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „138”