WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4 + wdzianko

W sumie nie wiedziała, dlaczego Syriusz chce akurat jej pomocy przy projekcie, ale to może dlatego, że miała otrzymać więcej szczegółów po dotarciu na miejsce. Właśnie kończyła sesję dla magazynu modowego, który wydaje niebawem wiosenną kolekcję, kiedy do głowy wpadł jej pewien pomysł. Mianowicie, żeby odwiedzić sklep, nim zjawi się u Syriusza, bo byłoby głupio tak wpadać bez niczego.
Tak więc, po zakończonej sesji, żując miętową gumę do żucia, zajęła miejsce kierowcy w swoim autku, po czym ruszyła pod sklep. Wzięła jakieś przekąski oraz dwa czteropaki piwa. Ciekawiło ją, czy Serek miał wino, lecz ostatecznie uznała, iż go nie zapyta, tylko zwyczajnie kupiła czerwone Carlo Rossi. Lubiła każde Carlo.
Po skończonych zakupach zajęła miejsce kierowcy i ruszyła, wcześniej ustawiając nawigację tzn. wpisując adres Syriusza. Droga zajęła jej mniej więcej piętnaście minut.
Uśmiechnięta zgarnęła siatkę z zakupami, po czym podeszła pod drzwi wejściowe. Zadzwoniła kilkakrotnie dzwonkiem, aby Bosworth dobrze usłyszał. Miała ułożone dwa plany w głowie, gdyby jednak planował nie otworzyć drzwi:
a) robi mu włam na chatę przez okno (uważając przy tym na niedawno robione paznokcie)
b) po prostu odchodzi (pewnie tak by odeszła, że po prostu siedziałaby w aucie, oglądając serial na Netflixie w telefonie)
Już miała dzwonić po raz ostatni, gdy w drzwiach zobaczyła znajomą twarz.
- Hej. Przyniosłam nam małe co nieco. - powiedziała, unosząc dłoń z reklamówką.
- Powiedz jeszcze raz, w czym mam Ci dokładnie pomóc? - spytała, bo serio chciała wiedzieć wiedzieć więcej, niż tylko to, że ,,chodziło o projekt na zaliczenie".

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#66

Już tylko kilka tygodni dzieliło Siriusa od zakończenia kariery na uczelni. W ubiegłych semestrach w ogóle nie przykładał się do nauki: nie oddawał na czas projektów i często opuszczał zajęcia, dlatego jego oceny wypadały naprawdę marnie. Musiał się poprawić, aby w suplemencie znalazły się również stopnie świadczące o jego rzeczywistym zaangażowaniu, a nie głupim szczęściu. Od grudnia łapał się wszystkich dodatkowych prac, chcąc zdobyć więcej punktów z wolontariatu.
Tym razem zgłosił się do wykonaniu projektu dla schroniska, z którego adoptował Coco. Przez kilka dni rozmyślał nad szkicem, aż wpadł na pomysł, aby zaangażować w projekt Malasyę. Zajmowała się modelingiem i posiadała nieco większe grono obserwujących na instagramie, dlatego idealnie nadawała się jako twarz do reklamy charytatywnej zbiórki. Poza tym jej uśmiech wzbudzał zaufanie. Z pewnością bardziej niż uśmiech Siriusa Boswortha.
Dźwięk dzwonka, po którym nastąpiło szczekanie psa oznajmił, że dziewczyna przybyła na miejsce. Otworzył drzwi i natychmiast przejął siatkę z zakupami, po czym zaglądnął do środka. Zawsze miło przyjmował alkohol i przekąski.
- Zbieram punkty, aby mój dyplom lepiej wyglądał - wyjaśnił pobieżnie, uprzednio zamykając drzwi za Malasyą. - Zrobię ci parę zdjęć z tabliczką "wesprzyj akcje - paka dla zwierzaka" i wkleję wszystko na plakat. - Poszedł do kuchennej części mieszkania i pośpiesznie przygotował alkoholowe napoje oraz miski z chipsami, które następnie umieścił na podłodze w salonie. Tam, pomiędzy kanapą a telewizorem leżał ogromny, żółty brystol ozdobiony paroma fotografiami mieszkańców schroniska. Gdzieniegdzie leżały wycinki z gazet oraz kolorowe mazaki. W międzyczasie Coco zakręcił się pod nogami Malasyi i zaczął wesoło obwąchiwać jej skarpetki.
- Odpowiada ci to, dzieciaku? - zapytał, zdając sobie sprawę, że nie zapytał jej o zgodę. Malasyę znał jeszcze z czasów, kiedy mieszkał w rodzinnym domu. Wówczas wielokrotnie pojawiała się w progach ich rodziny, jako gość Ursuli. Sporadycznie zostawała także na noc, pod pretekstem ich wspólnej nauki, chociaż prawda była taka, że te spotkania były dalekie od odrabiania lekcji. Sirius lubił Malasyę i po śmierci Ursuli przywykł traktować ją jak młodszą siostrę. Robił to intuicyjnie, momentami bezwiednie, dlatego nie zawsze rejestrował własną nadgorliwość względem jej osoby.
Usiadł na podłodze i z tego miejsca podał dziewczynie drinka.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W przypadku Malezji i jej studiów jeszcze trochę czasu musiało minąć, nim je skończy. Dalej przeżywała fakt, iż nie mogła pójść za marzeniami, które krążyły wokół sztuki. Żałowała, że brakowało jej czasu na rysowanie, jak za dawnych lat.
Kiedy usłyszała szczekanie psa, uśmiechnęła się, ponieważ uwielbiała zwierzęta. Wszystkie, bez wyjątku. Nawet Pinterest Malezji proponował, aby zapisała niektóre piny z uroczymi pupilami. A gdy oglądając film, coś się przytrafiało zwierzakom, przeżywała to bardziej, niż krzywdę wobec ludzi.
Pogłaskała Coco i podrapała za uchem w ramach przywitania z czworonogiem.
- A, rozumiem. Kiedy masz zakończenie? - zapytał, chcąc wiedzieć, kiedy powinna szykować szampana oraz szyld z gratulacjami.
- Będziesz wyprawiał imprezę z okazji zakończenia studiów? - ah ta jej ciekawość. Oczywiście uważnie wysłuchała planu Syriusza, który uważała za całkiem spoko, dlatego skinęła głową, dając tym samym znać, iż rozumie albo raczej, przyjęła do wiadomości. Bądź co bądź wiele sesji znajdowało się na jej koncie, dlatego pozowanie miała już we krwi, niczym kilka innych rzeczy.
- W ogóle, bardzo chętnie pomogę z rzeczami do schroniska. Nawet jutro mogę podjechać do zoologicznego, aby zrobić zakupy. - mówiła całkowicie serio. Po sesji z Serkiem zapewne odpali apkę z notatnikiem i wpisze rzeczy potrzebne do schroniska.
- Dzień dobry maluchu. - te słowa rzecz jasna skierowała do Coco, gdy obwąchiwał jej czarne skarpetki.
- Pasuje. Nawet bardzo pasuje. Tylko po pierwsze, na pewno masz mi potem zrobić zdjęcie z tym słodziakiem - palcem wskazującym wskazała na psiaka Bosworth'a,- A po drugie... daj mi momencik. - po tych słowach uciekła do łazienki, aby poprawić makijaż, bo przecież miała zachęcać do brania udziału w akcji, a nie służyć za stracha na wróble. Wyjęła z torebki szminkę oraz tusz do rzęs, aby je mocniej podkreślić, a oprócz tego, przeczesała włosy przenośną szczotką (która się nawet składała!). Po skończonym upiększaniu wróciła do Syriusza. Wzięła tabliczkę i szukała miejsca, gdzie było najlepsze światło.
- Tu chyba będzie okej, co nie? - spytała, zaczynając akcję pt. ,,pozowanie".

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Mama Siriusa, chociaż była niespełnioną artystką, nigdy nie blokowała marzeń syna. Owszem, miała obawy odnośnie wyboru studiów Siriusa, jednak ostatecznie odrzuciła w kąt wątpliwości. W prawdzie nikt nie powinien ingerować decyzje dorosłych dzieci - była na tyle doświadczona, aby doskonale rozumieć tę sentencję.
- Jakoś w maju - powiedział, choć nie pamiętał dokładnej daty zakończenia. Uczelnia jeszcze nie obwieściła informacji, dotyczących przebiegu uroczystości. Czasem wykładowcy coś wspominali, jednak żadna z ich wzmianek nie wydawała się Siriusowi na tyle rzetelna, aby brać ją do głowy. - Pewnie pójdę się napić - wzruszył ramionami. Następnie rozplątał nogi, jednocześnie kładąc je wzdłuż plakatu i sięgnął po swojego drinka. Upił solidny łyk, po czym chwycił za klej i wysmarował nim kawałek brystolu, do którego przykleił zdjęcie Coco. On również stanowił idealną reklamę dla schroniska. Jeszcze miesiąc temu mieszkał w tamtejszych progach. Był chudszy o dwa kilo, miał rzadką sierść i problemy społeczne. Obecnie przeszedł metamorfozę, chociaż wciąż z brakiem ufności zbliżał się do ludzi na ulicy.
Czuł się swobodnie w towarzystwie Malasyi. Znali się wystarczająco długo, aby wiedział na ile mógł sobie pozwolić w jej towarzystwie - a mógł na wiele. Była obecna w jego życiu zarówno przed, jak i po śmierci Ursuli. Nawiedzał go podejrzany sentyment, ilekroć znajdowała się w zasięgu ręki.
Gdy Malasya zniknęła mechanicznie zaczął grzebać w telefonie. Wpierw włączył aparat, a potem poszukiwał odpowiedniego filtru, który podkreśliłby jej walory. Następnie podniósł się podłogi i ponownie skupił się na dziewczynie. Właśnie wyszła z łazienki. Wyglądała ładnie z mocniej podkreślonymi oczami i ustami, chociaż wyciągnął rękę, aby zmazać z jej kącika resztkę szminki.
- Idealnie. - Uśmiechnął się.
Sesja trwała prawie godzinę. Przez ten czas zapijali każdą pozę alkoholem, śmiali się i w nieudolny sposób papugowali słowa piosenek, które leciały w tle. Ostatecznie skończyli z siedemdziesięcioma zdjęciami. Ostatnie trzydzieści były wynikiem notorycznych żartów oraz fotek strzelanych z ręki razem z Siriusem i Coco.
- Mam dosyć. Nie mógłbym być fotografem - bąknął, jednocześnie opadając pośladkami na miękką kanapę. Przez miniony czas wypili prawie całą butelkę alkoholu, dlatego Siriusowi dopisywał wyjątkowy nastrój. Policzki miał rumiane, a oczy zaszły mu alkoholową mgłą. Mimo tego z uporem przeglądał galerię, pokazując Malasyi coraz to głupsze zdjęcia.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Malezja doskonale pamiętała miny rodziców, gdy poinformowała ich o swoim wyborze, jakim był kierunek związany ze sztuką i te komentarze typu: "Co Ty po tym będziesz robić?", "A co jeśli się nie wybijesz?" i "Musisz myśleć o naszym dziedzictwie.". Jasne, istniało ryzyko niepowodzenia, lecz mimo wszystko liczyła na wsparcie od rodziny, a nie kopa w cztery litery. Mimo wszystko przeanalizowała w wolnej chwili argumenty otrzymane przez mamę i ostatecznie wybrała zarządzanie.
- Okej. Maj. Zapamiętam. - albo raczej zapisze, żeby nie zapomnieć, ale tylko ona o tym wiedziała. Praktycznie od zawsze zapisywała różne wydarzenia do kalendarza lub notatnika.
- Wbijaj do mnie wtedy, a jak nie, to sama do Ciebie wbiję. - powiedziała, wcale nie żartując. Sukcesy należało świętować, a, że znała Serka od dawna, był dla niej niczym brat. Starszy brat. Przez moment miała w nim crusha, ale ona potrafiła mieć kilka obiektów westchnień w tym samym czasie. Szczególnie miała słabość do sportowców, którzy oczyma wyobraźni Malezji, podnosili ją jedną ręką albo byli bez koszulek.
Spaliła buraka, gdy Serek pozbył się śladu po szmince, ponieważ zwyczajnie było jej głupio. Miała siebie za profesjonalistkę, jeżeli chodziło o makijaż, dlatego aż nie mogła uwierzyć, że faktycznie tak wyszła z łazienki.
- Dzięki. - odparła, posyłając Syriuszowi ciepły, a zarazem dziękczynny uśmiech.
Podczas sesji czuła się niczym ryba w wodzie. Pozowanie przychodziła jej z łatwością jak oddychanie. Szczególnie kiedy miała super towarzystwo.
Oj tak, dużo śmiechów było podczas tej sesji oraz wygłupów, co spowodowało, że McReenee zaczął boleć brzuch, ale miała to gdzieś, bo zaraz przeszło. Bądź co bądź, śmiech to zdrowie (ponoć).
- Coco wyszedł lepiej na zdjęciach niż ja. - stwierdziła, głaszcząc psiaka i parskając śmiechem, gdy usłyszała słowa Boswroth'a.
- No wiesz co? Widziałam ten uśmiech, gdy robiłeś zdjęcia, zresztą niektóre wyszły naprawdę mega. - zrobiła krótką przerwę, aby napić się alkoholowego trunku (wróci do domu taksą albo zaczeka, aż procenty zejdą).
- Prześlesz mi te zdjęcia? Mogą być wszystkie. - zatrzepotała rzęsami oraz zrobiła błagalne spojrzenia tak, jak postać kota w butach ze Shreka, chcąc, aby Serek spełnił jej prośbę. Jeśli nie, sama sobie prześle, o!

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Propozycja Malasyi wydawała się być kusząca, chociaż jeszcze nie był pewny, co będzie chciał robić zaraz po zakończeniu uczelni. Żył jako student minione pięć lat i nadal nie mógł się przyzwyczaić, że za kilka tygodni zrezygnuje z ulg związanych z legitymacją oraz będzie zmuszony podjąć się pracy na pełny etat. Obecnie miał zbyt wiele na głowie, aby dokładnie zaplanować swoją przyszłość - chociaż prawdopodobnie wiązała się ona z remontem galerii.
Sirius nigdy nie spojrzał na Malasyę inaczej, niż na koleżankę siostry. Była ładna, zgrabna i miała ciekawe poglądy, jednak nigdy nie zawróciłą mu w głowie. Był wtedy zajęty dokazywaniem, aby dostrzec wokoło walory dziewczyn. Potem zmarła Ursula i jego wszystkie relacje znacznie się poluźniły - w tym związek.
- Coco jest kwintesencją słodyczy - tu posłał psu wymowne spojrzenie. Pomimo krzywej żuchwy oraz miejscami siwych placków na sierści, to miał w sobie wiele wdzięku. Wystarczyła kąpiel, a zmienił się ze schroniskowego przybłędy w rasowego kanapowca, który preferował przysmaki i głaskanie po brzuchu.
- Uśmiechałem się, ale to nie znaczy, że chciałbym zostać fotografem - wzruszył ramionami - nie mam do tego ani cierpliwości, ani siły - wyjaśnił bardziej szczegółowo. Mimo wszystko preferował brudzenie sobie rąk w glinie. Nie był przyzwyczajony do innych zajęć. W dodatku Malasya była jego dobrą znajomą, a jednak fotograf musiał mieć ciągle na uwadze fakt, że modelki bywały kapryśne.
- Jesteś dzieciuchem - bąknął.W tym samym czasie nadal skrolował zdjęcia w poszukiwaniu tych nieudanych. Kilka z nich omyłkowo przysłonił palcem, inne były rozmazane albo Coco stał odwrócony tyłem. Usunął je, po czym całą resztę wysłał Malasyi. Następnie położył całą dłoń na twarzy dziewczyny, aby przestała atakować go tymi oczami kota ze Shreka. - Na mnie to nie działa, Mala - zaśmiał się, jednocześnie kręcąc głową.
Ich relacja przypominała mu o czasach beztroski, kiedy interesował się głównie czubkiem własnego nosa, wracał wieczorami do domu i obrywał ścierką od mamy. Doskonale pamiętał, jak zasiadał z dziewczynami do planszowych gier albo Tekkena na PlayStation.
W pewnym momencie przeniósł się z kanapy na środek salonu i z drinkiem w dłoni zaczął grzebać pilotem w telewizorze. Przeglądał listy na youtube aż w końcu odnalazł jakąś tiktokową, skoczną piosenkę. W mieszkaniu rozbrzmiała się melodia, w której rytm Sirius zaczął tańczyć. Wpierw nieśmiało podrygiwał nóżką, po czym podszedł do Malasyi, aby porwać ją do dzikiego, choć przez krążący w jego żyłach alkohol, chaotycznego tańca. I być może trwali by w tych labilnych ruchach, ale omyłkowo nadepnął na marker w skutek czego potknął się i upadł na Malasyę. Towarzyszył temu głośny jęk, a następnie śmiech.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Motto życiowe Malezji było bardzo proste, mianowicie: YOLO. Dlaczego? Ponieważ należało korzystać z każdej okazji i brać przysłowiowego byka za rogi, bo może trafił się jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny byk. Yolo pomagało jej podejmować wszelkie spontaniczne decyzje.
Ogólnie Mal tęskniła za Ursulą i od czasu do czasu odwiedzała grób przyjaciółki. Brakowało wspólnego siedzenia do rana, plotkowania, wycieczek rowerowych…tak. Siostra Syriusa była jedną z lepszych osób, które mogła poznać.
- Totalnie. - powiedziała z uśmiechem, dając psiakowi cmoka w czubek głowy. Czasami na instagramie słodkie zwierzątka poprawiały jej humor. Ogólnie też wspierała zwierzęce fundacje już od kilku lat, a schroniskom pomagała poprzez, chociażby dostarczenie potrzebnych rzeczy takich jak karmy, koce i wiele innych. Każda wizyta w schronisku powodowała, że wychodziła z mokrą od łez twarzą. Najchętniej adoptowałaby wszystkie zwierzęta, tylko przez napięte grafiki, raczej kiepsko by się nimi zajmowała. Miała ogromną nadzieję, iż pupile trafiają do ludzi, którzy dobrze o nie dbali. Zabiłaby wszystkich, co znęcali się nad słabszymi. Zawsze ją mega wkurzało, gdy słyszała lub czytała o psycholach, maltretujących zwierzęta, które nawet nie miały szans się bronić.
- Mhmmmm. Załóżmy, że Ci wierzą. - odparła, wierząc, że kilka sesji i Syriusz zmieniłby zdanie. No ale chciała uniknąć kłótni, więc odpuściła temat.
- Wypraszam sobie! Jestem dorosłą kobietą! Weź już nie pij, bo zaczynasz gadać głupoty. - prychnęła, a po tych słowach nachyliła się, by zabrać Bosworth’owi szklankę z alkoholem.
Dzieciuchem, pf! Też mi coś. Nie wierzę, że naprawdę tak powiedział.
Oczywiście zapamięta dobrze te słowa.
Kiedy usłyszała dźwięk oznaczający nadejście wiadomości, na jej twarzy można było dostrzec uśmiech.
- Dziękuję. - jej podziękowania dotyczyły rzecz jasna przesłanych zdjęć.
Malezja, usłyszawszy, iż ta znakomicie zagrana (jej zdaniem) mina, nie działała na Syriusza, zmrużyła oczy i skrzyżowała ręce na piersiach.
- No wiesz co…czy Ty dzisiaj założyłeś jakąś tarczę albo inne ochronne gówno? - zapytała, po części oczywiście żartując.
McReenee kilka razy była bardzo ciekawa, gdzie Syriusz spędzał wieczory, ale zostawiała te pytania w swojej głowie, tylko dla siebie.
Widząc, co Bosworth wyprawia, parsknęła śmiechem i szybko sięgnęła po telefon, aby go nagrać, gdyż ten taniec był wręcz rewelacyjny. Jej nagranie trwało mniej więcej dwie/trzy sekundy, bo nagle musiała wstać z kanapy. Zamrugała kilkakrotnie, po czym rzuciła smartfon na kanapę i zaczęła dansić. Wyobrażała sobie, że otaczają ich klubowe reflektory, a podłoga zmieniła się w parkiet. Z tanecznego transu, wybudził ją Syriusz, gdy nagle upadł na nią.
- Wszystko okej? - zapytała, chcąc mieć pewność.
- Jestem dobrym amortyzatorem, huh? - dodała po chwili, parskając śmiechem.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius samodzielnie nie odwiedzał grobu Ursuli. Robił to dopiero wtedy, kiedy do Seattle przyjeżdżała matka, ale nawet wtedy trudno było go namówić do wizyty na cmentarzu. Czuł względem siostry ogromny żal. Zostawiła ich wszystkich znienacka, bez uprzedzenia i wyjaśnienia. Zdecydowała się na ten zatrważający krok nie bacząc na to, że na miejscu pozostawiła osamotnioną i przybitą stratą rodzinę. Maya Bosworth po tych wydarzeniach zmieniła się. Popadła w depresje, przez co Sirius musiał się całkowicie usamodzielnić. Wyprowadził się z rodzinnego domu i w międzyczasie podejmował się wielu dorywczych prac, aż w końcu zatrudnił go Sean, który jako jedyny zaproponował uczciwą stawkę.
Jesteś gówniarą – powiedział bardziej dobitnie, jednocześnie zanosząc się brzydkim żabim śmiechem. Potem wyciągnął dłoń naprzód i pstryknął Malasyę w sam środek czoła. W tym geście brakło złośliwości. Było w nim więcej naturalnych, bratersko-przyjacielskich uczuć, aniżeli dokuczliwości. Robił tak często, co zresztą weszło mu już w nawyk.
Zrobił przerwę od kolejnych przytyków i sięgnął po drinka. Wlał pozostałości szklanki do gardła, a alkohol prędko zapiekł go w przełyku. Syknął, po czym dodatkowo cmoknął licząc, że takie zachowanie pozwoli mu ugasić gorąc pod skórą. Ten rzeczywiście ustąpił, ale dopiero po upływie dwóch minut.
Niekoniecznie – zaprzeczył. – Ostatnio dużo czasu spędzam z dziewczyną. Jestem już odporny na takie zagrania – wyjaśnił.
Melusine nie robiła podchodów. Otwarcie mówiła czego oczekiwała od Siriusa, jednak kiedy zaczynali się przekomarzać czasem zmysłowo szeptała mu do ucha aby przyniósł to, albo tamto. Za dwunastym razem nauczył się odmawiać.
Wypił stanowczo zbyt dużo, ale pomimo tego alkohol nie przeszkadzał mu w wygłupach. Koślawo wymachiwał rękami i nogami, na przemian kręcąc biodrami i wykonując mało skoordynowane ruchy całego ciała, które wprost wiło się rytm melodii. Humor miał świetny – rozbawiony i trochę narwany. W pewnym momencie zaczął śpiewać, ale niekoniecznie kojarzył piosenkę jaka rozbrzmiała się w pomieszczeniu, dlatego na poczekaniu wymyślił własne słowa. Gdy dołączyła do niego Malasya poczuł jeszcze większe rozemocjonowanie. Zaczął podrygiwać głową, przy czym położył dłonie na biodrach dziewczyny, dzięki czemu kołysali się w tym samym tempie. Robili tak do czasu, aż niefortunnie stanął na marker.
Upadek nie był bolesny, choć w pierwszej chwili nie dotarło do niego, co się wydarzyło. Czoło i ręce opierał o podłogę, a tors nieświadomie dociskał do klatki piersiowej Malasyi. Gdy uchylił powieki i wsparł się na łokcie zobaczył przed sobą twarz brunetki. Uśmiechała się, przez co mimowolnie i on zadarł kąciki ust.
Najlepszym – powiedział spokojnie, dalej tkwiąc w odległości dziesięciu centymetrów od jej oczu. Następnie mozolnie przekręcił się na bok. Upadł na plecy, a z tej pozycji miał idealny widok na sufit. Czuł, że żołądek był już doszczętnie wypełniony alkoholem, który sporadycznie ponownie podchodził mu do przełyku. Westchnął.
To koniec. Idziemy spać, Malasya – oznajmił. Czknął i z ogromnym oporem wstał. Potem pociągnął dziewczynę za nadgarstek, aby pomóc jej dźwignąć się na nogi.
Resztę nocy pamiętał jak przez mgłę. Jakimś cudem dotarł do łóżka w sypialni. Ściągnął ubranie i pozostając w samych bokserkach, rozkopał zewsząd kołdrę. Jego ramię natrafiło na opór z prawej strony, a udo beztrosko leżało na rozgrzanych nogach Malasyi.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Malezja w momencie, gdy Syriusz nazywał ją gówniarą, zabiłaby go swoim spojrzeniem. Poraziłaby go piorunami albo wystrzeliła lasery, no ale niestety jej oczy nie posiadały takich funkcji, więc jedynie mogła sobie to jedynie powyobrażać.
- Wal się. - powiedziała krótko, prezentując środkowy palec. Już miała dodać, że sam jest gówniarzem, tylko przypomniała sobie o różnicy wieku między nimi. Przegiął tym pstryczkiem, dlatego McReenee postanowiła wykorzystać swoje paznokcie do dźgnięcia Bosworth'a w bok klatki piersiowej, nie oszczędzając na sile.
Też mi coś. prychnęła - znaczy, chciała to zrobić bezgłośnie, lecz przypadkiem faktycznie można było usłyszeć, jak prycha i krzyżuje dłonie na piersiach. Oburzona Malezja mode on.
- Aaa, rozumiem. - odparła, biorąc kilka łyków procentowego trunku, który zaczynał ją powoli usypiać. Dziwne. Zazwyczaj mogłam pić całkiem sporo alkoholu...to pewnie przez zmęczenie, eh.
Gdyby taki taniec Syriusz zaprezentował w Mam talent, a Malezja zajmowałaby miejsce sędziego, na pewno dałaby mu dziesięć punktów oraz oddała głos, aby przeszedł dalej. Kiedyś Malezja oglądała Mam talent, lecz po którejś edycji zaczął ją strasznie nudzić. Zresztą zauważyła, iż częściej liczyła się historia, niżeli prawdziwy talent. Ona by mogła pójść do tego programu ze swoim wróżbiarskim talentem. Może faktycznie pójdzie? Jeszcze zaskoczyłaby jurorów.
Nagle nie wiedzieć czemu, twarz Syriusza znajdowała się bardzo blisko twarzy Malaysi. Zamrugała kilkakrotnie, a przez wcześniejsze tańce wygibańce, serce biło ciut szybciej. Bo przecież po bieganiu też potrzeba było chwili, by wrócić do siebie. Przymknęła oczy, lecz gdy minęły dwie sekundy, otworzyła je z powrotem.
- Wiedziałam. - odparła z uśmiechem, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. [Chyba sobie jaja robił...
- Ale ja nie chce spać. Przecież jest wcześnie! - ta, akurat. Ją nagle też jakoś zaczęło przymulać, lecz przed snem, chciała jeszcze wypić jednego drinka. Dlatego podeszła do stolika z alkoholami, po czym zrobiła bardzo mocnego drina. W dodatku jeszcze się nim oblała, co spowodowało, że wybuchnęła śmiechem (na trzeźwo ta reakcja byłaby ciut inna).
Czy potrafiła wytłumaczyć jakim cudem leżała w łóżku obok Syriusza? Ależ skąd. Film urwał się po opróżnieniu szklanki. Wiedziała natomiast jedno, mianowicie, że będzie spała bardzo długo. Nikt i nic jej nie obudzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Miniony tydzień był dla Melusine naprawdę ciężki. Dzieląc czas między uczelnie, schronisko oraz nową pracę, nie miała go zupełnie dla Siriusa, za którym bardzo tęskniła. Natomiast rozmowy, które prowadzili wieczorami lub wymiana wiadomości zdecydowanie były dla niej niewystarczające. Z tego też powodu wraz z nadejściem soboty, zamiast wykorzystać ją na okupowaniu łóżka do południa, postanowiła wstać tuż o wschodzie słońca, chociaż towarzyszyło temu ciche - Cholera - zanim ostatecznie wygrzebała się z ciepłej pościli. Ta trzymała ją w swoich objęciach dwie minuty dłużej niż brunetka zakładała, dlatego ostatecznie plan, by wyglądać niczym gwiazda Hollywood spalił na panewce, a ona postawiła na naturalność, kierując się nią również w dobrze stroju. Ostatecznie stając przed lustrem stwierdziła, że wygląda ładnie, ale bez zbędnej przesady, której nie lubiła w żadnej sferze swojego życia.
Zanim zjawiła się w mieszkaniu chłopaka, zahaczyła o jedną z jego ulubionych cukierni - tak, po kilku tygodniach bycia w związku, w końcu dowiedziała się która to - oraz kawiarnię, gdzie zaopatrzyła się w dwie kawy; dziś mogli pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. Z szerokim uśmiechem na ustach przekroczyła próg znajomego pomieszczenia, choć panujący w nim bałagan wywołał na twarzy Mel chwilową konsternację, która minęła w momencie, kiedy podbiegł do niej Coco wyraźnie zadowolony z jej wizyty, co wyraził głośnym szczekaniem i merdaniem ogona. - Cześć, maluchu - zawołała wesoło, poświęcając mu sporo swojej uwagi. W innym wypadku nie było mowy, że się od niej odczepi, chociaż to ani trochę dziewczynie nie przeszkadzało.
Przeszła przez część salonową, kierując swoje kroki ku sypialni, której drzwi były lekko rozchylone. Słyszała dobijające stamtąd ciche pochrapywanie, na dźwięk którego uśmiechnęła się szeroko.
- Dzień dobry, śpi… - zaczęła wesoło, a sekundę później stanęła jak wryta z wyraźnym niedowierzaniem malującym się na twarzy, z której zniknęła cała radość. Fala nieprzyjemnego ciepła rozlała się po ciele Melusine, wywołując gęsią skórkę. Opuściła trzymaną w dłoniach kawę oraz ciastka, przy których od razu znalazł się pies, korzystając z nadarzającej się okazji.
- Bosworth, ty… - nie dokończyła, choć podniesiony głos Pennifold wypełnił powietrze. Chwyciła pierwsze, co wpadło jej w dłonie - na szczęście był to jasiek - i rzuciła tym w bruneta. - Idiota! Kretyn! - wykrzywiła, nie panując nad emocjami, które w jednej chwili nią zawładnęły - złość, rozczarowanie, ból. Ten ostatni widoczny był jedynie w niebieskich tęczówkach, w których szkliły się łzy, choć nie uroniła nawet jednej. Za to mocno zaciskała piąstki, walcząc z pokusą, by zwyczajnie nie rzucić się na Siriusa i nie zacząć go uderzać.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius pozostał głuchy na stwierdzenie Malasyi, że było jeszcze wcześnie. Alkohol niebezpiecznie kołysał się w jego żołądku razem z pozostałością kolacji - kanapek, a każdy bardziej gwałtowny ruch skutkował podejściem żółci do przełyku. Wielokrotnie czkał, co przywykł robić, kiedy nadużywał trunków i poruszał się niestabilnie, człapiąc oraz machając wolną ręką, jakby asekuracyjne próbował uchronić się przed upadkiem. Drugą zaciskał na nadgarstku dziewczyny.
tego wieczoru materac wydawał się niebywale miękki, a zarazem wygodny. Wtulił głowę w puchatą poduszkę, bezwiednie kładąc nogę i ramię na Malasyi. Sen przyszedł natychmiast, choć przez krótką chwilę miał wrażenie, że lampa wirowała przed jego oczami. Potem była tylko ciemność.
Tkwiąc w abstrakcyjnym świecie, gdzie właśnie gonił kurczaka z KFC, usłyszał własne imię. Poruszył się niespokojnie, jednocześnie mocniej oplatając nogą biodra Malasyi. Resztę ciała miał odchyloną do tyłu. W momencie w którym poczuł uderzenie poduszki, głowa ześlizgnęła mu się z materaca. Z zatrważającą prędkością, nieco przestraszony, poderwał się i oparł połowę pleców o drewnianą ramę. Jego udo nadal znajdowało się na dziewczynie, a dłoń bezwiednie opadła na jej pośladek.
Otworzył oczy, chociaż spojrzeniu Siriusa brakło przejrzystości. Pośpiesznie przetarł powieki, a gdy ponownie zwrócił wzrok naprzód, dostrzegł Melusine. Mimowolnie się wyprostował i jeszcze nie łącząc wszystkich faktów, spokojnie zabrał nogę z Malasyi.
Melusine? – Głos miał charczący, co świadczyło o tym, że poprzedniego dnia nadużył alkoholu. Twarz dziewczyny prezentowała złość, rozczarowanie i ból. Wpierw zmarszczył brwi, a kiedy łzy błysły w jej błękitnych i nienaturalnie smutnych oczach, rozchylił wargi. – Melusine, co się... – urwał.
Rzeczywistość uderzyła w Siriusa z siłą, której wcześniej nigdy nie doświadczył. Panicznie odwrócił głowę ku Malasyi. Leżała obok pół nago, z policzkiem dociśniętym do poduszki Melusine oraz kołdrą zwiniętą pomiędzy nogami. Potem ponownie skierował się ku ukochanej, uprzednio przełknąwszy ślinę, jaka utkwiła w jego gardle niczym cierń.
To nie tak! – użył najgorszych z możliwych słów. Na moment oderwał spojrzenie od Melusine i nerwowo szarpnął ramieniem Malasyi, aby w końcu się obudziła. – Wstawaj dzieciaku. No dalej – rzucił, a gdy otworzyła powieki, zerwał się z łóżka. Nie zdążył zatrzymać się przed Melusine, kiedy jej dłoń z niebywałą siłą dotknęła jego policzka. Wokoło rozbrzmiało się plaśnięcie. Sirius pod wpływem tak gwałtownego ciosu odchylił głowę w bok. Naznaczone miejsce prędko zaszło czerwienią. Szok opadł na jego ramiona. Poczuł się przytłoczony, choć nie zamierzał za nic obwiniać dziewczyny. Doprowadził do dwuznacznej sytuacji i obecnie zbierał żniwo konsekwencji.
Zanim się zorientował, oberwał jeszcze pięciokrotnie z otwartej ręki w klatkę piersiową, obojczyk i ramię. Mimowolnie spiął mięśnie i z pokorą przyjął każde uderzenie, jednocześnie burzliwie zastanawiając się, jak wybrnąć z tych nieprzyjemnych okoliczności. W pewnym momencie złapał Melusine za nadgarstki i siłą odwrócił dziewczynę plecami do swojej nagiej klatki piersiowej - jednocześnie krzyżując jej ramiona. Oparł brodę na policzku ukochanej i nie puścił nawet wtedy, kiedy nazbyt agresywnie szarpała się w jego ramionach.
Melusine! – krzykiem spróbował przywołać ją do porządku. – Melusine, to moja przyjaciółka! Malasya wstawaj! – Na przemian próbował skupić się na jednej i drugiej dziewczynie. Potrzebował poparcia w słowach Malasyi, a jednocześnie mocował się z Melusine. Czuł się paskudnie, bo naprawdę zdawał sobie sprawę, jak to wszystko wyglądało w oczach Pennifold. Nie był skłonny jej zdradzić; już nawet nie pamiętał, kiedy ostatnim razem spoglądał dłużej na inną kobietę, bo każda wydawała mu się niebywale zwyczajna.
Zaparł się i zaborczo zacisnął ramiona na sylwetce dziewczyny.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Malezja uwielbiała spać, a już szczególnie dobrze jej się spało po alkoholu (i po dobrym serialu, wizycie w SPA albo jakiejkolwiek piosence Britney Spears lub Madonny - tak, czasami słuchała muzyki przed zaśnięciem). Gorzej, jeśli jej żołądek robił rewolucje, no ale w tym przypadku było jej naprawdę dobrze i cieplutko.
Sen przyszedł bardzo szybko. Siedziała na plaży w Hiszpanii i obserwowała fale. Przypływ, odpływ. Przypływ, odpływ. lubiła słuchać szumu morza (kolejna rzecz, którą można było dopisać do listy zatytułowanej ,,To co lubi Malezja"). Wreszcie po którymś razie, weszła do wody, ponieważ poczuła taką potrzebę. Woda była letnia, co zdziwiło dziewczynę. Spodziewała się gorącego morza, ale mimo to, zanurzyła głowę wraz z całym ciałem, niczym syrena. Płynęła przed siebie, aż dopłynęła na jakąś wyspę. Ręcznik niestety pozostał, więc czekała, aż wyschnie dzięki słońcu. Nagle zagadał do niej jakiś przystojniak. Poszła za nim do hotelu, który swoją drogą powstał znikąd i tam, usłyszała, że ma misję. Ależ on ładnie wypowiada moje imię. pomyślała, lecz z minuty na minutę, ten cały głos, zaczynał brzmieć jakby...inaczej? Zamrugała kilkakrotnie, aż wreszcie powitał ją sufit w pokoju Syriusza. Normalnie poszłaby spać dalej, lecz zauważyła, że ktoś do nich dołączył. Przeciągnęła się, zakrywając buzie.
- Co wy odpierdalacie? - chciała powiedzieć "robicie", lecz po pierwsze była zła, za wyrwanie z ciekawego snu, a po drugie, alkohol całkowicie nie wyparował. Usiadła, przetarła oczy (pewnie wyglądała jak panda, ponieważ zapomniała o zmyciu makijażu), po czym zrozumiała dość istotną rzecz.
- O kurwa! - rzuciła ,,kulturalnie", a następnie zaczęła pospiesznie szukać swoich ciuchów. Założyła je, gdy tylko wpadły w ręce.
- To prawda. Jesteśmy przyjaciółmi. - odparła, zapinając rozporek. Koszula dalej była brudna, ale wypierze ją już u siebie. Z kieszeni spodni, wyciągnęła opakowanie z miętowymi gumami do żucia.
- Chcecie? - zapytała, podchodząc ciut bliżej, do Syriusza i Melusine oraz biorąc sobie jeden listek. Chyba lepiej by było, gdyby zaproponowała coś na uspokojenie. Niby miała Nervosol w torebce, tylko nie pamiętała, gdzie ją zostawiła. Miała nadzieję, że z czasem sobie przypomni lub po prostu znajdzie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To było jak sen. Koszmar; Sirius leżał z dłonią ułożoną na półnagim pośladku, jakiejś brunetki, która na pewno nie była nią!, częściowo zabierając jej przestrzeń na ich łóżku. Spojrzenie Melusine przemknęło z sylwetki chłopaka na postać nieznajomej, która nieświadoma jeszcze całej sytuacji, poruszyła się w pościeli; była tak spokojna, wciąż znajdując się w ramionach Morfeusza. Bliżej niezidentyfikowany dźwięk wydobył się spomiędzy malinowych ust, kiedy Bosworth wypowiedział jej imię. To był ten moment, w którym poraz pierwszy w Pennifold zrodziła się potrzeba, aby opuścić sypialnię, mieszkanie, a najlepiej dzielnicę i zaszyć się gdzieś, gdzie nie było szans, by brunet ją odnalazł, jednak szok, który wciąż jeszcze nie minął, nie pozwolił jej nawet na najmniejszy ruch. Po prostu stała, wpatrując się w mętne, siriusowe spojrzenie, widząc jak powoli dociera do niego malująca się, w okrutnym dla Melusine świetle, rzeczywistość.
Pozwoliła sobie, by cichy, krótki, aczkolwiek niezwykle ironiczny śmiech był odpowiedzią na słowa Siriusa. To na pewno nie było tak! Co ona sobie myślała?! A co mogła myśleć, widząc go z półnagą dziewczyną w łóżku? Zarejestrowała tylko, jak chłopak wstaje z łóżka, a kolejnym co pamiętała było uderzenie jej dłoni o szorstki policzek, które wywołało bolesne pulsowanie, jednak to nie powstrzymało brunetki przed kolejnymi ciosami, jakie wymierzyła w jego klatkę piersiową, obojczyk i ramię. Każde sprawiało, że złość jaką czuła powoli z niej ulatywała, ustępując miejsca cierpieniu. Nie mogła uwierzyć, że Sirius dopuścił się czegoś takiego, jednocześnie łapiąc pierwszą zasadę kodeksu, który jeszcze niedawno pokrywał jego skórę. Poczuła się podwójnie zraniona i choć wyraz twarzy dziewczyny pozbawiony był jakiekolwiek emocji, w jej spojrzeniu można było czytać jak w otwartej księdze. To był drugi moment, w którym chciała stąd uciec, znajdując w sobie odpowiednio dużo siły, aby wykonać pół kroku w tył, ale wtedy, w tej samej sekundzie męskie dłonie zacisnęły się na jej nadgarstkach, zmuszając do przyjścia pozycji, z jakiej - choć chciała, nie mogła się uwolnić.
- Puść mnie - powiedziała, szarpiąc się. Mimo tak wielu uczuć, jakie targały drobnym, kobiecym ciałem, głos dziewczyny wydawał się strasznie, wręcz nienaturalnie spokojny. Pusty. - Bosworth - pierwsze ostrzeżenie, któremu towarzyszyło kolejne szarpnięcie, jednak on wciąż kurczowo zaciskał na niej swoje ramiona, nie pozwalając się wyswobodzić - Ugryzę cię - drugie ostrzeżenie, w którym zabrakło przekonania, bo zanim je wypowiedziała, Sirius oznajmił, że właśnie ma do czynienia z jego przyjaciółką - dziwne tylko, że nigdy o niej nie słyszała, podobnie, jak o Autumn.
Ignorując jeszcze przez chwilę obecność przyjaciółki, przekręciła lekko głowę, lecz nie udało jej się dostrzec brązowych tęczówek, zauważyła za to, jak mocno Sirius zaciska zęby, co skutkowało tym, że wszystkie mięśnie jego twarzy były bardzo spięte. Do Malasyi wróciła spojrzeniem, kiedy ta po raz pierwszy, jeszcze zdezorientowana, zabrała głos. Melusine ściągnęła brwi, słysząc z jej potwierdzenie, na słowa które wcześniej wypowiedział Bosworth. I chociaż nie miała powodu, by im nie wierzyć, wciąż wydawała się być nieprzekonana, choć spokojniejsza. W przeciwieństwie do Siriusa! pamiętała o zasadach, jakie ustalili, gdzie zamiast wyciągać pochopne wnioski, należy najpierw wysłuchać drugiej strony.
- Jak to możliwe, że nic o tobie nie wspominał? - zapytała nieco zachrypniętym głosem w odpowiedni na jej pytanie.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Nie puścił. Nie zamierzał tego zrobić. Obawiał się nie tylko kolejnego uderzenia wymierzonego w swoim kierunku, ale również ciosu przeznaczonego dla Malasyi.
Byli winni tylko temu, że zasnęli w jednym łóżku. Ich wspólna noc, jako kobiety i mężczyzny, pozbawiona była erotyzmu. Nie połączeni w żadnym dwuznacznym akcie, leżeli obok, sporadycznie szturchając siebie ramionami lub nogami; oddychając spokojnie i śniąc o bzdurach - identycznie jak w czasach, kiedy pomiędzy nimi spala jeszcze Ursula.
- Grozisz czy obiecujesz? - skusił się na mało taktowny żart, po czym szerzej rozstawił stopy, aby nie stracić równowagi. Jego ramiona nadal trzymały w zamknięciu Melusine.
Sirius był spięty i zdenerwowany. W początkowym założeniu rzeczywiście zamierzał przetrzymać Malasyę na noc, jednak zamierzał udostępnić jej kanapę. W ciągu minionych tygodni widywali się jedynie na uczelni albo przypadkowo w publicznych miejscach, dlatego uznał, że wspólne wykonywanie plakatu pozwoli im nadrobić zaległości. Kiedy pił pierwszego drinka doskonale pamiętał, że Melusine miała wrócić do mieszkania; przy ostatnim zdominowany przez potrzebę snu wyparł ze świadomości wszystkie fakty.
- Malasya! - zawołał uradowany, gdy spostrzegł, że dziewczyna w końcu się obudziła. Posłał w jej kierunku wymowne spojrzenie, które jasno formułowało, że była mu winna pomoc. Powinna chociaż zaprotestować, kiedy w ten beztroski sposób zaciągnął ją do sypialni, a następnie łóżka.
Zwolnił uścisk, choć nadal znajdował się w pobliżu, aby w ostateczności ponownie unieruchomić Melusine. Zacisnął dłoń na jej nadgarstku, po czym skupił się na Malasyi. Wpierw obserwował, jak sprawnie ubierała spodnie, a następnie zwrócił uwagę na gumy do żucia. Przemielił ślinę, czując, że oddech miał nieświeży i przede wszystkim wypełniony domieszką wczorajszego alkoholu. Ostrożnie, jednocześnie odsuwając Melusine do tyłu, poczęstował się listkiem. Jedną dłonią odwinął papierek i wrzucił sobie gumę do ust.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowa Melusine zaskoczyły Malezję, która zamrugała kilkukrotnie, jakby miało jej to pomóc w przetworzeniu. Hm...ciekawe. Otworzyła buzię, lecz zaraz ją zamknęła, ponieważ ciężko jej było znaleźć wytłumaczenie, przez co wyglądała jak oddychająca ryba.
- Nie wiem. Może zwyczajnie nie miał takiej potrzeby, ale tak swoją drogą chciałabym poinformować, że mamy siebie w znajomych na różnych social mediach i często wchodzimy w interakcje, ale chyba Ci to umknęło. - wzruszyła ramionami. Cóż, Serek był dla Malezji jak starszy brat i zawsze wpełzał uśmiech na jej twarz, gdy komentowali foteczki albo zostawiali reakcję do udostępnionego stories. McReenee praktycznie codziennie pisała tweety na Twiterze. Należało się martwić, jeżeli na żadnym socialu nie zostawiła po sobie śladu przez co najmniej dwa dni.
- Zgadza się, to moje imię. Malaysia. - wyciągnęła rękę do Melusine (bo przecież był to normalny gest podczas poznawania nowej osoby) zaraz po tym, gdy poczęstowała Syriusza gumą do żucia. Przynajmniej poznamy się oficjalnie.
- Możesz być spokojna, serio. Nic tu nie zaszło. - Tak myślę.... przeklinała siebie za ten urwany film, ale czuła gdzieś tam w środku, że po prostu spali.
- No i podoba mi się ktoś inny. - nieważne, że nie wiedział o jej istnieniu, ważne, że wzdychała, gdy widziała go między innymi na scenie teatralnej. Dla niego nawet przez moment myślała o wzięciu udziału w castingu do jednej ze sztuk, lecz ostatecznie wybrała zakupy (potrzeba nowych butów wygrała). Może kiedy indziej spróbuje, albo dzięki przeznaczeniu, spotkają się całkowicie przypadkiem, bo przecież wszystko było możliwe.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „138”