WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

-Wiesz... nigdy nie byłam dobra w słuchaniu poleceń - przewróciła oczami. Kłamała. Całe życie słuchała się rodziców i robiła to co oni jej w życiu zaplanowali. Nigdy nie miała własnego zdania i nawet nie buntowała się tak jak jej młodsza siostra.
-Zdecydowanie jest - warknęła cicho co zabrzmiało odrobinę jak warczenie psa, któremu coś się nie podobało. Nie zamierzała jej puszczać w dalszą drogę dopóki nie upewni się, że było wszystko w porządku. Chciała mieć czyste sumienie i być pewną iż wszystko było w jak najlepszym porządku -Nie jest, bo nie stawiasz oporu - uśmiechnęła się szeroko prowadząc towarzyszkę w stronę auta do którego ją zapakowała, a psy zajęły bagażnik. Najpierw jednak wlała im do misek wodę z butelki. Zwierzaki przecież przez ostatnie pół godziny bawiły się szalały po zielonych terenach, więc z pewnością były spragnione. Siadając za kółko podała również i nieznajomej butelkę wody by mogła zrobić co z nią zechce. Ostatecznie odpaliła silnik i ruszyły do domu Hirsch, który leżał w najbogatszej dzielnicy. Przez całą drogę milczały i Cait kompletnie to nie przeszkadzało. Zresztą nigdy nie była super rozmownym człowiekiem jeśli chodzi o obcych ludzi. Może właśnie dlatego uważano ją za sztywną sędzinę, która dzięki swojemu statusowi patrzy na wszystkich innych jako plebs.
Słowa, które wypowiedziała nieznajoma przez całą drogę autem odbijały się Hirsch w głowie. To przykre, że nie miała nikogo kto martwiłby się o nią. Caitlyn nigdy nie chciałaby być w takiej sytuacji. Zresztą w tym momencie miała nadzieję, że jej pociechy za kilka lat nie zapomną o jej istnieniu i będą wpadać z wizytą.
Wjechały na ogrodzony teren domu, który należał od kilku tygodni do Caitlyn. Chyba naprawdę jej na starość powoli zaczynało odbijać, bo mieszkanie w tak dużym domu samotnie nie było mądre. Ludzie wtedy raczej zmieniali je na większe mieszkania, a nie kupowali coś co powinno być dla całej rodziny a nie jednej osoby. Jednak ona mogła sobie na to pozwolić, a gdy nadejdzie pora to pewnie Laura dostanie go w spadku i tyle. Taka trochę inwestycja na przyszłość dla dziecka. Wysiadły z auta i skierowały się do środka domu gdzie psy momentalnie dopadły swoich pełnych misek z jedzeniem.
-Chodź obejrzymy Cię - rzuciła tonem, któremu raczej nie powinno się sprzeciwiać. Wskazała stołek przy wyspie w kuchni i sama zajrzała jeszcze do łazienki skąd przyniosła apteczkę. Miała nadzieję, że to nie będą rany, które potrzebują wizyty lekarza i sama będzie w stanie to ogarnąć. -Jak już Cię ogarniemy to zamówię coś na wynos. Możesz tu spędzić noc - powiedziała miękko czekając aż nieznajoma postanowi pozbyć się odzienia. Sędzina Hirsch chciała jej w ten sposób podziękować za próbę obrony, chociaż wiedziała że ta była bardziej zaintersowana psami.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Jak przez mgłę pamiętała, że wsiadła do samochodu. Zamknęła drzwi zapięła pas uważając, aby niczego nie zapaprać oraz przyjemny mruk silnika. Później była już tylko ciemność. Najwyraźniej musiała usnąć. Tak przynajmniej stwierdziła w chwili, gdy samochód się zatrzymał. Jeszcze przez chwilę walczyła ze sobą, aby po prostu nie olać tego faktu i najzwyczajniej w świecie nie spać dalej. Życie jednak było brutalne i musiała zmusić się do otwarcia powiek. Obraz jaki stanął przed jej oczyma zabolał. Naprawdę mocno. Przed oczyma miała bogaty dom, ogród wielkości jakiegoś cholernego parku, basen i cholera wie co jeszcze. Dobra. Basenu nie widziała, bo skupiła się jedynie na przepychu całego miejsca, lecz zapach chloru uderzył ją bardziej niż brak zapachów, jakie towarzyszyły jej przez całe życie. Na ich miejscu pojawiło się naprawdę wiele innych. Bardziej przyjaznych, a może i nawet przyjemnych? Zapach świeżej trawy, chloru i chyba nawet słyszała szum drzew dobiegający jej uszu? Chyba naprawdę mocno musiała dostać w głowę, że teraz widzi takie rzeczy. Na pewno śni! Tak, to dobra opcja. Leży dalej gdzieś tam i śni, o tym, czego nigdy nie będzie jej dane posiadać. Chciała rozejrzeć się po okolicy jednak jej porywaczka poprowadziła ją w stronę domu, jaki przerażał ją z każdym kolejnym krokiem. Rósł w oczach i onieśmielał ją. Sprawiał, iż czuła się przytłoczona i co najważniejsze cholernie nie na miejscu! -Mówiłam już. Nic mi nie jest- Powtórzyła jak mantrę siadając na wyznaczonym miejscu jakie rozmiarem najprawdopodobniej przewyższało jej własne mieszkanie dzięki czemu poczuła się jeszcze bardziej nie na miejscu. Nie potrafiła pozbyć się tej natarczywej myśli, a raczej porównania. Była niczym, to czarne dziecko pomiędzy białymi dżentelmenami. Małpka z zoo wynajęta na pokazy dla bogaczy. Uściślając, to ona była tą małpką. -Naprawdę doceniam żart i mam nadzieje, że dobrze się bawisz- w jej słowach nie było już niczego. Zdawały się być wyprute, z emocji, lecz tej sztuczki nauczyła się już dawno temu. Nie mogła przecież pokazać, że czuje się tutaj jak zwierzę w klatce i dobrze wie, że jest tylko zabawką w rękach bogatej dziwnej baby! Nie, nie da jej tej satysfakcji. -Czego oczekujesz tak stojąc? Mam na rozkaz ściągnąć ciuchy? Trzeba było zamówić sobie dziwkę- Starała się, aby jej głos nadal pozostawał niewzruszony, lecz czasem przez mur, jakim się otoczyła dało się słyszeć złość, a może coś jeszcze? Kto ją wie. Wstała szybko, z miejsca i to był błąd. Błędnik na chwilę zwariował, a jej ciałem zakłóciło na tyle by musiała się chwycić blatu. Oczywiście zrobiła, to odruchowo dłonią, jaką wcześniej sprawdzała swój stan, dzięki czemu na nieskazitelnie czystym blacie pojawiła się czerwona smuga. Zaklęła paskudnie pod nosem łapiąc pion.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

-A ja Ci uwierzę - przewróciła teatralnie oczami gdy jej towarzyszka kolejny raz powiedziała, że nic jej nie jest. Jeśli tak było naprawdę to wystarczyło, że Cait sprawdzi by nie mieć wyrzutów sumienia i nieznajoma mogła ruszać dalej w swoją stronę i nie oglądać się na tą małą rezydencję ani tym bardziej interesować się tym kto ją zamieszkiwał. I tak Caitlyn wyczuwała, że kobieta za nią kompletnie nie przepadała. Jednak w tej chwili nie potrafiła przypomnieć sobie kim owa nieznajoma była. Bo naprawdę miała wrażenie, że ją skądś kojarzyła.
-Żart? Jaki żart? - uniosła brew lustrując kobietę wzrokiem. Chciała pomóc czy to naprawdę takie złe? Może faktycznie powinna przestać interesować się ludźmi i ich problemami a skupić tylko i wyłącznie na tym swoim nudnym i prostym życiu które prowadziła od lat. Siedzieć po pracy w domu i nie wychodzić nigdzie. To nie był taki zły plan... wsadzała ludzi za kratki albo puszczała ich wolno. To powinno jej starczyć jako pomoc. Przecież nie liczyło się to, że wiele młodocianych przestępców dzięki niej ogarnęło szkoły czy studia, bo sama wyciągnęła do nich rękę z chęcią pomocy. Nawet jeśli część z nich wróciło do starych nawyków.
-Przynajmniej byłaby w lepszym stanie -warknęła, bo to już zaczynało być śmieszne. -Chcę pomóc. Nie chcesz to zgarnij apteczkę i wypad. Nikt Cię tu na siłę nie trzyma - nikt nie będzie obrażał jej we jej własnym domu. Nie robi kobiecie krzywdy a jedynie oferuje pomoc i możliwość regeneracji tutaj. Nie chce to droga wolna. Miała odwrócić się na pięcie, ale gdy nieznajoma wstała z miejsca i zachwiała się chwytając blatu Caitlyn automatycznie podeszła bliżej by jej pomóc utrzymać się na nogach. Smuga krwi, którą zobaczyła na blacie zaalarmowała ją i usadziła kobietę ponownie na miejscy. -Nic Ci nie jest? - uniosła brew. Ta krew nie wygląda jak nic. Miałą ochotę po prostu sama sprawdzić co jej jest, ale szanowała drugiego człowieka i nie chciała przekraczać pewnej granicy. -To jak będzie? Dasz sobie pomóc? - spytała ciszej odsuwając się od niej i kierując swoje kroki do ekspresu do kawy. Potrzebowała kofeiny.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Na jej ustach pojawił się grymas, jaki zapewne miał emitować uśmiech jednak coś nie wyszło. Odruchowo wzruszyła ramionami mając na końcu języka tak dobrze wyuczona formułkę, lecz tym razem zamilkła wbijając ciekawskie spojrzenie w kobietę przy ekspresie wartym więcej chyba nawet niż jej własna pensa. Zabawne. Od chwili, w jakiej się tutaj znalazła zaczynała wszystko przeliczać. Zresztą nie miała nic lepszego do roboty. Dobra, może i miała jednak w tej chwili była zdana niestety na łaskę tej tutaj, a ten fakt wcale się jej nie podobał. -raczej nie odpuścisz co?- odpowiedziała pytaniem na pytanie opierając się o upaprany blat tak, aby mogła bez trudu kontynuować swoją obserwację. Na swój dziwny sposób fascynowała ją ta sytuacja. Znalazła się w innym świecie, z kimś, kto tak na dobrą sprawę był jej potencjalnym wrogiem. Tym dobrym, obytym i przede wszystkim obrzydliwie bogatym obywatelem. Przez chwilę nawet rozważała, czy może czegoś nie gwizdnąć, z tego domu. Przez ułamek sekundy ta chęć walczyła, z rozsądkiem. Nie, nie mogła tego zrobić. Na pewno było tutaj dużo kamer, a co za tym idzie jej twarz na pewno się nagrała. Szybko połączyła kropki i przekalkulowała swoje szanse, jakie w każdej sytuacji wychodziły marnie. Jej twarz w połączeniu z kradzieżą i szybką weryfikacją w bazie danych skończy się zapewne światem, jaki znała, a do jakiego mimo wszystko nie chciała wracać. Przynajmniej w tej chwili. Może za miesiąc, rok? Gdy całkiem życie przytłoczy ją na tyle, aby z braku lepszego pomysłu postanowiła wrócić na garnuszek państwa. -Jesteś uparta wiesz?- Odezwała się przerywając miarowy szum ekspresu oraz późniejsze dźwięki nalewającej się kawy, jakiej zapach sprawił, iż jej ślinianki zaczęły pracować dwa razy intensywniej. -Skoro ci tak pilon do oględzin, to może przyjdziesz tutaj i mi pomożesz?- Dodała posyłając jej uśmiech kota z cheshire. Skoro już miała się poddać, to czemu nie pograć, z tą kobietą w inny sposób? Drobna prowokacja zawsze była w cenie, a skoro i tak była zdana na jej łaskę, to chyba mogła sobie pozwolić na odrobine rozrywki? Miała cichą nadzieję, że tamta przynajmniej obruszy się na jej propozycję, dzięki czemu znów udowodni jej, że nie warto pogrywać, z kimś takim jak ona. Może była osłabiona, wygłodzona i nie spała od prawie dwudziestu paru godzin jednak mimo wszystko nadal potrafiła kąsać, co raczej musiało wyglądać komicznie biorąc pod uwagę jej położenie oraz ufajdany blat, na jakim się rozłożyła mając za nic kolejne plamy na swoim i tak już zjechanym ubraniu.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Caitlyn miała to szczęście w żtyciu, że urodziła się w bogatej rodzinie i niczego jej do szczęścia nie brakowało jeśli chodziło o kwestię finansową. Kupowała to co jej odpowiadało i czasem naprawdę nie zwracała uwagi na to ile wydaje na daną rzecz. Jeżeli jest się uzależnionym odrobinę od kawy to z pewnością chce się mieć jak najlepszy sprzęt w domu, by czarny napój wychodził idealnie. NIe odpowiedziała na pytanie. Ciatlyn zaczynała na nowo uczyć się siebie tak naprawdę i może kiedyś potrafiła odpuścić momentalnie i się wycofać nie patrząc czy będzie to złe dla niej samej. W tym wypadku jednak nie chciała by się nieznajomej stało coś złego, bo potem sumienie będzie ją zjadać przez długie miesiące.
-Słyszałam już parę razy to stiwerdzenie. Uznam to za komplement. - uśmiechnęła się sięgając po drugi kubek, który również napełniła czarnym napojem. Nie będzie sama pić, ale jeżeli towarzyszka nie będzie chciała to najwyżej wyleje zawartość kubka do zlewy. Trudno, nie będzie jej tego wciskać na siłę jak i również wszystkiego innego. Nieznajoma igrała z ogniem, bo kiedyś cierpliwość Hirsch się kończy, a wtedy może okazać się, że faktycznie jest zimną suczą, która ma gdzieś ludzi. Umiałą grać i wychodziło jej to wręcz idealnie.
Na kolejne słowa odwróciła się do rannej kobiety i uniosła brew. Z jednej strony... co ona sobie myśli, że kim sędzina jest! Jakąś panną, która rzuci się z łapami na innego człowieka? Brzmiało to w taki sposób jaki sobie pomyślała i z wrażenia musiała upić gorącej kawy, która oparzyła jej język. -To pozbywaj się rzeczy, a nie tylko kłapiesz dziobem - rzuciła posyłając jej rozbrajający uśmiech i podeszła bliżej by postawić przed nią kubek z kawą. Spojrzała na ufajdany blat i westchnęła cicho. Miałą nadzieję, że to spokojnie zjedzie. Gorzej jak któreś z dzieci wpadnie teraz z wizytą, bo widok był co najmniej dziwny. Jakby sędzina wcześniej była świadkiem strzelaniny co najmniej. -To jak będziesz tylko gadać czy faktycznie dasz mi się obejrzeć i może wreszcie zatamować krew co? - odstawiła swój kubek i podciągnęła rękawy jasnej bluzki z dłuższym rękawem. Coś czuła, że będzie musiała ją wywalić do kosza jak już skończy opatrywać ranne zwierzę.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Zapach kawy. Taki przyjemny, a zarazem pociągający. Kusił ją coraz bardziej więc gdy tylko drugi kubek został postawiony tuż przed nią prawie natychmiast wyciągnęła rękę, lecz szybko ją wycofała zdając sobie sprawę, z tego, że odruchowo wyciągała tą zakrwawioną. Poprawiła się szybko i uchwyciła naczynie drugą. Zacisnęła palce na ciepłym naczyniu i przysunęła kubek do ust. Zaciągnęła się zapachem, a następnie upiła mając głęboko w poważaniu fakt, że zapewne się poparzy. Musiała się napić. Musiała poczuć jak przyjemne ciepło wypełnia najpierw jej przełyk, a następnie żołądek. Było, to naprawdę przyjemne uczucie. Wreszcie coś ciepłego wypełniało ją od wewnątrz, a nie tylko zewnątrz jak krew jaka już dawno przesiąknął przez jej bluzkę, z odzysku. W sumie wszystko, co posiadała na sobie, to rzeczy z darów dla biednych. Znoszone, wyblakłe czy nawet zniszczone. Dla niej było, to oczywiste. Wybierała co ciekawsze rzeczy podświadomie kreując swój wizerunek zbuntowanej kobiety w średnim wieku. Dobra chyba przesadzam. Na pewno zbuntowana lecz nie w średnim wieku. Zdążyła wypić pół kubka, gdy wreszcie zdała sobie sprawę, z faktu, iż ta dziwna kobieta nadal tutaj jest, a to wszystko, co ją otacza nie jest tylko wytworem jej wyobraźni. Zresztą wszystko było możliwe. Czuła przecież coraz większe zmęczenie spowodowane utrata krwi oraz zmęczeniem. Jak nic będzie musiała się wyspać jednak kiedy? Za parę godzin musi pojawić się w pracy, a na l4 czy wizytę u lekarza ją nie stać. Poza tym nawet nie była pewna czy posiada ubezpieczenie. Trudno. Jakoś sobie poradzi jak zawsze. -Niech będzie- Przyznała, z rezygnacją odstawiając kubek i już po chwili ponownie usiadła jak człowiek na krześle. Powolnym ruchem zsunęła, z siebie kurtkę, jaka upadła na ziemię z cichym plaśnięciem, dzięki czemu oczom jej wybawicielki czy oprawczyni ukazał się widok, jakiego można było się spodziewać. Siedziała przed nią dziewczyna w znoszonych dżinsach oraz bluzce kapeli metalowej ściśle przylegającej do jednego, z boków. Ciemna ciecz zlewała się z czernią koszulki, jaka była wyraźnie uszkodzona w miejscu, gdzie najprawdopodobniej weszło ostrze. -Pomożesz mi? Serio nie mam siły- Wymamrotała, z rezygnacją malującą się w głosie w chwili gdy uchwyciła bluzkę starając się oderwać ją od ciała. Było, to trudne przez fakt powoli zasychającej krwi oraz tej, jaka wydobywała się, z rany za każdym razem gdy wykonywała kolejne ruchy. W końcu jakoś udało się jej pozbyć tej nieszczęsnej bluzki, jaka również upadła na podłogę gdzie zapewne zostanie kolejna radosna plama, z jej własnej krwi. Trudno. Nie jej mieszkanie i nie jej problem. No, chyba że ta baba każe jej sprzątać! Tego też się spodziewała. Naprawdę. -Zadowolona?- Spytała siląc się na uśmiech, jaki w jej wykonaniu wyglądał naprawdę upiornie przez wzgląd na powolną utratę krwi oraz całokształt, jaki pojawił się przed oczyma pani sędzi. -Może po prostu mnie dobijesz?- Spytała żartobliwie nachylając się ku niej na tyle, aby ich oblicza dzieliła niewidzialna linia wyznaczająca granice przyzwoitości. -Chyba, że masz inny plan?- Dodała wyciągając ku niej dłoń tylko i wyłącznie po to, aby zatrzymać ją tuż przed policzkiem sędziny. Ponownie na jej twarzy zagościł uśmiech sławnego kota, a następnie musnęła ją opuszkami palców po policzku, by chwile później zabrać dłoń. Wstała, z miejsca chwiejnym krokiem, lecz zaraz oparła się, o blat stolika, przy jakim siedziała jeszcze chwilę temu. -Tak Ci chyba będzie wygodniej- stwierdziła ustawiając sie krwawiącym bokiem tak, aby miała ku niemu dobry dostęp. Zabawne. Przemknęło jej przez myśl, gdy właśnie uświadomiła sobie sprawę, z całej tej dziwnej sytuacji. Stała przecież w obcym bogatym domu świecąc golizną od pasa w górę przed obcą babą czując jak krew spływa po jej skórze plamiąc jedną, z dwóch par spodni, jakie miała. Spojrzała na swoje stopy i zaklęła pod nosem zdając sobie sprawę, z faktu, w jakim stanie się znajduje. Przecież miała przed swoimi oczyma wychudzone ciało pokryte siniakami, paroma bliznami oraz czymś, co pozostawi jej pamiątkę do końca życia. -Napatrzyłaś się już? Jeśli tak, to powiedz, że masz jakieś nici czy coś w tym stylu- rzuciła w jej stronę, lecz tym razem nie podnosząc wzroku, i to nie tak, że się wstydziła. Wprost przeciwnie przyglądała się uparcie temu, co jej zrobiono zastanawiając się ile będzie musiała wypić, aby przestało ją boleć w chwili, gdy będzie musiała jakoś zafastrygować to coś. Nie, nie rozważała innych opcji przez prosty fakt. Nie miała pieniędzy na wizyty u specjalistów więc będzie musiała sobie poradzić jakoś sama czy może przy pomocy tej tutaj? Nie wiedziała i szczerze mówiąc nie chciała na razie o tym myśleć. Uniosła głowę, by móc spojrzeć ku niej jeszcze w miarę przytomnym spojrzeniem -No choć nie ugryzę cię... zbyt mocno- Ton jej głosu zmienił się na bardziej przyjazny? A może nawet zupełnie inny? Kto ją wie. Zresztą w tej chwili jednak wszystko było możliwe, ponieważ mimo wcześniejszych obiekcji wyciągnęła ku niej dłoń jak gdyby zapraszała ją do wspólnej zabawy.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Uśmiechnęła się pod nosem w momencie kiedy obcy w jej domu chwycił za kubek. Przynajmniej przestaje się tak mocno wzbraniać przed wszystkim i bierze co jej dają! Bo Caitlyn chciała jak najlepiej i robiła to czysto z dobroci serca. Nawet jeśli nieznajoma jednostka twierdziła zupełnie inaczej.
Gdy towarzyszka wreszcie się poddała i postanowiła pozbyć się odzieży wierzchniej odstawiła swój kubek podsuwając sobie apteczkę praktycznie pod nos. Nie wiedziały z czym się mierzą, ale Caitlyn wychowywała dwóch szalonych chłopaków, którzy wracali do domu z poobdzieranymi kolanami czy ranami wymagającymi szybkiej interwencji ich rodzicielki. Musiała przyznać, że opieka nad łobuzami była zdecydowanie wymagająca, ale teraz przynajmniej ma dwóch dorosłych synów, którzy wyszli na ludzi! A przynajmniej taką miała nadzieję, bo jednak dwadzieścia parę lat to jeszcze nie całkiem dorosłość.
Interwencja w przypadku nieznajomej musiała być równie natychmiastowa i Hirsch była wdzięczna, że kobieta jednak zdecydowała się odrobinę chociaż jej zaufać. Skinęła głową i powoli pomogła jej się pozbyć koszulki. Dobrze, że widok krwi i ran wszelakich nie był jej obcy i nie brzydził. Zresztą miała z nimi do czynienia praktycznie na co dzień gdzie widziała zdjęcia z miejsc zbrodni na wielu swoich rozprawach. Nie była pierwszą lepszą płotką jeśli chodziło o jej zawód. To ona właśnie najczęściej była tą, która babrała się ze sprawami morderstw, porwań, strzelanin i wszelkiego zła tego świata. Teraz już rzadko brała coś znacznie lżejszego jak kradzieże czy małe przewinienia. -Nie będę nikogo dobijać. Nie jestem aż tak okrutna - rzuciła z lekkim rozbawieniem i chociaż rana nie wyglądała za ciekawie to jeśli ogarną ją w przeciągu następnych kilkunastu minut to nie będzie źle i kobieta będzie mogła się chwalić blizną. Bo to przecież dodaje plus 100 do zajebistości, a przynajmniej tak Cait słyszała. Speszyła się gdy ta wyciągnęła ku niej dłoń i gdy poczuła opuszki palców. Odwróciła wzrok na moment i odchrząknęła. Było widać, że poczuła się nader dziwnie, ale starała się utrzymać fason z trochę marnym skutkiem. -Miałam dwóch synów w domu. Mam potrzebne rzeczy by Ci to ogarnąć - rzuciła ostatecznie odrywając wzrok od towarzyszki i skupiła się na założeniu rękawiczek i wzięciu do rąk gazy oraz preparatu odkażającego. Będzie boleć, chociaż to delikatnie powiedziane. Spojrzała na kobietę i uśmiechnęła się zadziornie. -Zaraz zobaczymy kto tu za sekundę będzie gryzł - mruknęła nalewając preparatu na gazę i przemywając delikatnie ranę kobiety. Dobrze, że naprawdę wiedziała co ma robić, bo w innym wypadku panikowałaby jak mało kto. Gdy rana była czysta można było rozpocząć szycie -Chcesz coś mocniejszego? - spytała spoglądając kontrolnie na swojego gościa. Nie chciała jej robić krzywdy, ale zszycie będzie koniecznością w tym wypadku.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Nieświadomie uśmiechnęła się pod nosem na słowa, o byciu okrutną. Czyżby? Według nie, to właśnie sędzina była okrutną bezwzględną kobietą bez serca. Skazywała ludzi bez mrugnięcia okiem na wiele lat i gdyby kara śmierci nadal obowiązywała, to i tego środka z chęcią użyje. Tak przynajmniej myślała, i to nie tak, że miała jakieś obiekcje, a wprost przeciwnie! Miała wręcz pewność, że tak by się stało. Przecież ci praworządni skrywali pod otoczką troski i miłosierdzia prawdziwe demony. U niej w domu było prościej. Masz problem, to go rozwiązujesz poprzez prostą bijatykę, przekupstwo czy handel tym, co akurat masz i po sprawie. Szczerze powiedziawszy chyba wolała ten stan rzeczy od otoczki, jaką przesiąknęło społeczeństwo uważające się za to cywilizowane i dobre. -Jaasne dzięki temu zostałaś pielęgniarka na pełen etat... Wierze- Naprawdę akurat w te słowa mogła uwierzyć. Widziała nie raz jak dzieci się zachowują oraz sama udzielała się w ośrodku gdzie również dane było jej widzieć dorastających samców i dziękowała w duchu, że nie miała nigdy brata. Jak nic szybciej niż do pierdla wsadziliby ją do wariatkowa. Ta myśl oraz zachowanie kobiety sprawiły, że pozwoliła sobie nawet na krótki śmiech. -No proszę trafiła mi się dziewica- Wyrzuciła i niczym pięcioletnie dziecko na ułamek chwili pokazała jej język grzecznie czekając aż ta upora się z rękawiczkami, jakie według Vi były zbędne. Jednak w świecie tak zwanym normalnym najwyraźniej wszystko miało swój porządek. Nie, nie miała zamiaru sprzeczać się z jej zachowaniem. Możliwe, że po prostu chciała uchronić swoje zdrowie od złapania jakiegoś dziadostwa czy coś w tym stylu? Sama nie wiedziała. Jakoś nigdy nie była zbyt dobra w te wszystkie naukowe klocki. -To zaproszenie?- Spytała krzywiąc się w chwili, gdy gaza po raz pierwszy dotknęła jej skóry. Wszystko za pierwszym razem boli. Utrata zęba, złamanie kości czy strata innego człowieka. Później już idzie, z górki i wszystko zdaje się być proste. Jednak dziś po raz pierwszy w jej życiu ktoś inny zajmował się jej ciałem i nie mowa tutaj, o rzeczach przynoszących przyjemność. -Skoro masz zamiar się znęcać, to nie odmówię- Nie miała innego wyjścia. Jakoś na trzeźwo będzie jej naprawdę ciężko znieść ból istnienia, a z alkoholem cóż... Pójdzie szybciej, zwłaszcza że poza kawą nie miała nic w żołądku więc i okaże się ekonomiczna i nie wypije jej jakiegoś większego zapasu. Fajnie nie? Problem jednak pojawił się w chwili, gdy alkohol pojawił się w zasięgu jej ręki. Naprawdę kusiło ją aby otworzyć butelkę i najzwyczajniej w świecie zacząć pić z szyjki jednak powstrzymała się. Musiała. Dla własnego dobra napełniła szklankę, bo pewnie jakąś dostała również, a następnie usiadła na blacie kuchennym zapewne rujnując całą wcześniejsza prace sędziny. -Nie patrz tak. Posprzątam przed wyjściem- Zapewniła solennie w chwili gdy w jej dłoni znalazła się szklanka, jaką podsunęła do ust. Nozdrza od razu zostały zaatakowane kolejnym przyjemnym zapachem wywołującym wewnętrzną radość V. W sumie ten dzień nie jest taki zły. Została zraniona, a w nagrodę dali jej kawę i alkohol! Normalnie jak w jakimś tanim romansidle, jakie czasem oglądała w bezsenne noce. Historia bajki, jaka zawsze kończy się happy endem. Jednak wiedziała, że życie to nie bajka więc w tym przypadku nie będzie szczęśliwego zakończenia nie licząc chwili przyjemności spowodowaną przez promile we krwi. -Na koniec wystawisz mi rachunek czy potraktujesz jak pierwszą randkę?- Spytała zadziornie zerkają w jej stronę zastanawiając się na ile jeszcze może sobie pozwolić oraz kiedy przekroczy granicę cierpliwości tej kobiety. Może jednak nie powinna pić? -Ups... już nic więcej nie powiem. Obiecuje, o ile obiecasz się być tak samo delikatna, jak ten twój wcześniejszy rumieniec- Musiała jej wytknąć sytuację sprzed chwili. Jednak kim by była gdyby tego nie zrobiła? Mogła być miła i nie wytykać jej tego jednak była, to zemsta za to, co ją czekało. Przecież obca kobieta zaraz zada jej dozę bólu i to w imię czego? Chęci pomocy?

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Robiłą to co według prawa było złe czy jej się to podobało czy też nie. Jeśli wszelkie fakty były przeciwko to wyrok był taki a nie inny i tyle. Była praca jak każda inna tylko ta jej zważała na życiu wielu ludzi, a jeśli skazany faktycznie był niewinny to potem przeżywała to w środku długie miesiące, ale niestety to są uroki bycia sędzią.
-Pielęgniarką, kucharką i sprzątaczką pełen serwis nic tylko brać - uśmiechnęła się pod nosem. Szkoda tylko, że jej włąsny partner ulotnił się te dziesięć lat temu i zaczął sobie szukać młodych panienek i tym samym Cait stała się również głową rodziny odpowiedzialną za wszystko. Bo co to za ojciec, który najpier jest jedynie weekendowym tatą, a potem wyjeżdza do Australii nie proponując żadnemu z dzieciaków chociażby wakacji u niego.
Zmarszczyła brwi na wypowiedź i nie skomentowała tego jedynie zajmując się tym czym powinna. Dlaczego do jasnej anielki było po niej widać, że się speszyła? Teraz jej towarzyszka z pewnością będzie do tego nawiązywać. No cóż mleko się rozlało, a ona musi się skupić na załataniu krwawiącej jednostki. Dobrze, że dzieciaki nie mieszkały z nią, bo z pewnością teraz musiałaby dodatkowo odpowiadać na milion pytań, na które nie chciała odpowiadać. Jak to mówią jej życie, a że postanowiła pomóc komuś obcemu... to już inna para kaloszy. -Będę się znęcać w dobrym celu - przemyła ranę do końca i ruszyła zadek z miejsca by skierować się do lodówki gdzie trzymała wino i wiskey. Caitlyn Hirsch nie pijała zbyt często, więc nie ma wielkiej szafki z dużą ilością alkoholi do wyboru. Okazjonalnie do obiadu czy wieczorem do filmu nalewała sobie lampkę wina a na coś mocniejszego pozwalała sobie po naprawdę ciężkiej sprawie w sądzie. Przyniosła butelkę wraz ze szklanką i podsunęła je do nieznajomej. Miała zamiar zaraz ją szyć, więc przyda się jakieś lekkie znieczulenie. Była torchę zaskoczona, że kobieta zmieniła pozycję, a na jej tekst wzruszyła ramionami. Sprzątaniem będą martwić się poźniej, a raczej to ona się będzie martwić. Ma na to kupę czasu, bo nie spodziewała się żadnych gości tego wieczora.
-Nie wiem - odburknęła cicho spuszczając wzrok i udając, że jest bardzo mocno zajęta. Takie rzeczy to już kompletnie była nowość w życiu kogoś kto zachowywał się tak jak ją tego rodzice nauczyli. W szkole średniej wiedziałą, że ją ciągnie do płci piękn ej, ale stłamsiła to w sobie, bo przecież to nie było coś co jej rodzice zaakceptują. Zresztą to było złem, którego trzeba się wystrzegać ponoć.
-Postaram sie być delkiatna - rzuciła w odpowiedzi i ostatecznie uniosła wzrok by spojrzeć na towarzyszkę i lekko się uśmiechnąć. I tak lekki rumienieć ponownie wystąpił, więc wróciła do swojego zadania nie chcąc się pogrążyć bardziej. -Będzie bolało - ostrzegła krwawiącą i zabrała się za zszywanie dzieła, kóre powstało w niefortunnych okolicznościach. Sama zacisnęła mocniej szczękę gdy wbijała igłę w skórę. I chociaż nie robiła tego pierwszy raz to jednak to było tak samo nieprzyjemne. -Często wpadasz w kłopoty? - spytała grzecznie próbując nawiązać mały small talk by odciągnąć w ten sposób towarzyszkę od skupiania się na bólu. To może być mało skuteczne. Przynajmniej rana nie była tak wielka by trwało to długo. Po szybkich piętnastu minutach kobieta była zszyta i opatrzona. Caitlyn wyrzuciła rękawiczki i wszystkie przesiąknięte gazy. -Straciłaś sporo krwi, więc proponuję byś coś zjadła i przespała się tutaj by się zregenerować - rzuciła stając naprzeciwko siedzącej na blacie nieznajomej. To nie było zmuszanie, a jedynie mała propozycja, którą ta mogła przyjąć lub nie. Decyzja w pełni należała tylko i wyłącznie do niej.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Ukradkowe spojrzenie, rumieniec. Wszystko, to wywoływało w niej bezgraniczne rozbawienie. Jak nic miała rację i trafiła się jej nieśmiała dziewica, z jaką można się świetnie bawić. Jednak, z drugiej strony na wzmiankę, o jej obowiązkach domowych przeszło ją coś w stylu ukłucia smutku. No tak. Jej dzieci miały matkę. Normalną, a nie tak jak ona osobę pozbawioną wszelakich instynktów, z manią prześladowczą. Nie miały styczności i wielką ilością wujków czy cioć, jakie przychodziły w różnych dziwnych celach i co najważniejsze nie musiały oglądać zwłok w ładnej rodzicielki. Wspomnienie, to sprawiło, że na chwilę zamilkła, lecz szybko odzyskała rezon gdy poczuła igłę przeszywającą jej ciało. Syknęła, przeklęła i już miała zrobić coś jeszcze, lecz szybko uzmysłowiła sobie gdzie jest i dlaczego. Tak w pierwszej chwili chciała zrobić jej krzywdę. Taki odruch, instynkt czy nazwijcie, to jak chcecie. Jednak wychowując się w miejscu, gdzie ból kojarzy się jedynie, z być lub nie wszystkie odruchy ratujące życie są w cenie. -Odkąd pamiętam- Odparła szczerze pomiędzy jednym, a drugim łykiem alkoholu, jaki miał uśmierzyć jej ból i szczerze mówiąc za cholerę nie pomagał. Przynajmniej tak się jej zdawała w chwili, gdy po raz kolejny napełniała swoją szklankę nadal walcząc, z myślą, aby nie chwycić za szyjkę butelki. Wtedy mogło być inaczej i może ból szybciej odejdzie w niepamięć? Cholera wie. Tak czy inaczej, musiała zachowywać się dobrze. Powtarzała sobie, to za każdym razem gdy igła przeszywała jej ciało, a z jej ust dało się słyszeć stłumiony syk. Trwało, to piętnaście minut lecz dla niej była, to wieczność jaka mówiąc szczerze wykańcza jej organizm. Czuła jak krople potu zbierają się na jej czole więc co i rusz niby przypadkiem odgarniała wolną ręką włosy ku tyłowi tak, aby zamaskować wszystkie aspekty związane, z jej aktualnym stanem. Nagle nastała chwila spokoju, o ile można tak mówić, o bolącym boku, jaki uwierał ją teraz jeszcze bardziej przez wzgląd na szwy, jakie jej założono. Będzie musiała uważać przy powrocie, by nie nadwyrężać się. Przynajmniej do czasu aż skóra samoistnie się zasklepi. Ile może minąć czasu? Nie wiedziała. Dawno nie oberwała w taki sposób. -Jednak potrafisz być delikatna- Podsumowała ją gdy wreszcie padła ponowiona propozycja, a kobieta stanęła twarzą w twarz, z przetworzonym systemowym śmieciem. Na twarzy dziewczyny zagościło coś, co przypominało delikatny uśmiech wdzięczności czy coś w tym stylu? Co stało się później? W sumie nic co było zaplanowane. Chyba. Vi nachyliła się ku niej tak, aby jej usta znalazły się zaraz przy uchu kobiety i naprawdę przyjemnym głosem wyszeptała -Dziękuję- Jedno proste słowo. Mogło wystarczyć prawda? Ona jednak zrobiła coś więcej. Oparła głowę na ramieniu sędziny i westchnęła ciężko. W pierwszej chwili chciała cofnąć głowę, wstać i odejść, lecz naprawdę nie miała siły na tego typu rzeczy. Zasadniczo nie miała siły na nic, lecz już po chwili Caitlyn mogła poczuć najpierw palce na następnie dłoń należącą do jej zabawki spoczywającą na jej własnym karku. -Jesteś okropna...- Wyszeptała po raz drugi uśmiechając się pod nosem do własnych myśli wiedząc dobrze, że zaraz tamta ponownie spłynie rumieńcem niczym nastolatka w chwili, gdy koniuszkiem języka przejechała po jej szyi w miejscu, gdzie jeszcze chwilę temu złożyła pocałunek, lecz na tym nie koniec. Odsunęła się od niej tylko i wyłącznie po to, aby zarejestrować reakcję kobiety, pomimo iż widziała ją już oczyma wyobraźni. Jednak nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła. Prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Bardzo dobrze, że Vi powstrzymała się przed zaatakowaniem sędziny, bo cholera wie jak skończyłyby obie. Caitlyn wiedziała jak się bronić i nie cofnęłaby się przed uderzeniem młodszej kobiety. Prychnęła pod nosem słysząc, że ta wpadanie w kłopoty ma praktycznie we krwi. Zresztą... na taką wyglądała. Nie żeby była oceniana przez Caitlyn pod względem ubioru. Po prostu... to się w tym momencie dało wyczytać, a szczególnie jeśli widziało się te wszelkie siniaki i inne zadrapania na jej ciele.
Nie chciała jej sprawiać wiele bólu i starała się wszystko wykonać bardzo delikatnie. Niestety w niektórych momentach po prostu się nie dało i sama marszczyła brwi gdy usłyszała syk niezadowolenia wydobywający się z ust pokrzywdzonej. Szczerze powiedziawszy podczas tej całej szamotaniny nie zauważyła, że ktokolwiek posiadał jakiekolwiek ostrze. Jednak w ciemności to trudno dostrzec cokolwiek. Bała się, że gdyby nie psy to to wszystko skończyć by się mogło nader źle, ale na szczęście miały swoich obrońców, którzy z pewnością teraz smacznie spali na kanapie. Jak zwykle. Zwierzakom pozwalała na naprawdę wiele. -Starałam się - posłała jej rozbrajający uśmiech chyba pierwszy raz odkąd się na nią natknęła.
Szczerze powiedziawszy to gdy kobieta się do niej zbliżyła to Hirsch zamurowało totalnie. Nie bardzo wiedziała co ma zrobić i jak się zachować, przecież z początku nieznajoma miała ochotę jej wydłubać oczy. Bliskość sprawiła, że zrobiło się jej nader gorąco, a w głowie zaczęła już panikować nadal stojąc jak ten kołek i wręcz pozwalając kobiecie na takie a nie inne zachowanie. Ostatecznie jednak odchrząknęła i odsunęła odrobinę by chociaż przez chwilę stworzyć pozory. -Łykniesz przeciwbólowe, a ja zamówię coś do jedzenia. Masz ochotę na coś konkretnego? - próbowała brzmieć bardzo naturalnie, ale widać było, że była okropnie speszona z powodu takiej bliskości. Naprawdę zachowywała się jak jakaś głupia nastolatka. Przeczesała dłonią włosy i ruszyła w kierunku szuflady z lekami i rzuciła kobiecie paczkę, która zwierała ostatnie dwie tabletki. Będzie musiała pamiętać by kupić więcej w razie czego. -Odłóż alkohol, proszę - rozkazała i chwyciła za telefon z zamiarem złożenia zamówienia. Czuła się odrobinę nieswojo i doskonale wiedziała dlaczego, ale nie chciała dać po sobie poznać że jednak coś jest nie tak. Oj ktoś tu w nocy nie zaśnie mając w głowie mały mętlik. Albo może zaśnie? Może zgoni to na zmęczenie kobiety i fakt, że słaniała się na nogach przez sporą utratę krwi.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Cokolwiek co nie zdechło miesiąc temu- odpowiedziała całkowicie zgodnie, z prawdą. W sumie co ona mogła chcieć? Żyła od pierwszego do pierwszego żywiąc sie najtańszymi rzeczami, a gdy kończyły się pieniądze po prostu żyła dzięki procesowi fotosyntezy oraz wodzie. Norma. Nie była wybredna, z racji, iż nigdy nie miała takiej możliwości. Może gdyby jej życie wyglądało inaczej? Na, to pytanie nie znajdzie odpowiedzi niezależnie jak bardzo by się starała. Zresztą była zbyt zaciekawiona jej reakcjami oraz tonem głosu. Drobne gesty jak przeczesanie włosów już wiele jej mówiło. Tamta była skonfundowana. Bez słowa odebrała tabletki i ostentacyjnie popiła je alkoholem by po chwili, z szelmowskim uśmiechem malującym się na ustach uzupełnić poziom płynu w szklance. Przecież skoro jej go nie zabrano, to chyba jasne, że będzie korzystać. Zwłaszcza gdy nadal siedziała na blacie machając radośnie nogami jak małe dziecko mając gdzieś fakt świecenia golizną. Przecież w co miała się ubrać? W te same zakrwawione ciuchy? Jasne, że tak! Jednak na razie zbyt dobrze bawiła się obserwując jej zachowanie, aby myśleć, o takich głupotach, mimo iż czuła jak powieki stają się coraz cięższe przez wszystko, to co miało dziś miejsce. -I co teraz?- Spytała, z zaciekawieniem malującym się w zmęczonym głosie co i rusz faszerując się kolejną porcją alkoholu, jaki zaczynał działać. Przyjemny szum wypełniał je czaszkę, ciepło żołądek, a ból odpływał na drugi plan z każdą kolejna wypitą szklanką. -Wiesz słodko wyglądasz gdy starasz się zamaskować swój stan. Jednak podpowiem ci. Nie panujesz nad mimiką- Wycelowała w nią palec wskazujący wraz, ze szklanką w połowie pustą. Nawet pozwoliła sobie na puszczenie w jej stronę oczka, a następnie spytała -Masz tu jakąś łazienkę? -No co? Była tylko człowiekiem. Musiała załatwić pewne potrzeby, a poza tym miała ochotę przemyć twarz pod zimną wodą, by choć w ten sposób pozbyć się ciężaru dzisiejszego dnia. Tyle jej zostało. Przecież nie przyzna się jej, że marzy teraz, o kąpieli niekoniecznie ciepłej przez wzgląd, iż przywykła do lodowatych pryszniców od chwili, w jakiej odłączyli jej ciepłą wodę. -Mam pomysł. Zrobimy tak. Zostanę tu jeszcze chwilę, ogarnę ci ten burdel, a potem zniknę, z twojego uporządkowanego życia. Może być?- Spytała ponownie sobie dolewając i gdy tylko napełniła szklankę podniosła zmęczone spojrzenie ku niej. Przyglądała się jej z zaciekawieniem mieszającym się z sama nie wiedziała czym. Z jednej strony powinna jej nienawidzić za wszystko, co jej zrobiła, a z drugiej ta wredna suka posiadała coś na wzór odruchów serca czy jak, to się tam nazywa. Wszystko co widziała dzisiejszego wieczoru było naprawdę sprzeczne, a co za tym idzie nie dawało jej spokoju, dlatego właśnie tak uważnie się jej przyglądała. Chłonęła każdą zmianę w jej spojrzeniu, gestach. Nie mogąc przy tym uwierzyć, że ktoś taki jak ona może posiadać ludzkie odruchy. Owszem szycie nie było ludzkie, z racji, iż uznała je za przejaw sadyzmu, lecz z drugiej strony czy nie powinna wtedy dostać leków ani alkoholu? Wszystko, to było sprzeczne i mieszało jej w głowie chyba bardziej niż jej drobne zagrywki na sędzinie.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Mogła wziąć na co miała ochotę, jednak ostatecznie to zadanie przypadło Hirsch co wykorzystała i zamówiła ze swojej ulubionej marokańskiej knajpki. Lepsze to niż jakby miała teraz gotować. Nie zrozumcie mnie źle, Caitlyn lubiła gotować i była w tym dobra, ale o tej godzinie i po takich wydarzeniach nie bardzo chciała stać przy garach i wymyślać co mogłyby zjeść. Gdyby wzrok mógł zabijać to prawdopodobnie jej towarzyszka padłaby trupem gdy się okazało, że popija leki alkoholem. Buntownik się znalazł. Niczym małe dziecko, które tupnie nóżką i zrobi po swojemu. Złożyła zamówienie i momentalnie podeszła zabierając swój kubek oraz butelkę. Starczy tego dobrego, bo jeszcze się tu ktoś upije i tyle będzie. Dopiła resztką kawy i zaraz przygotowała sobie nowej. Potrzebowała odrobiny dystansu od tej tutaj, bo działała na nią w sposób, którego nie potrafiła wyjaśnić Cait. -Teraz? Czekamy na jedzenie. Skoczę Ci po jakieś dresy, bo to.. - wskazała na ciuchy -Trzeba szybko wyprać - nie pozwoli jej w zakrwawionych rzeczach wrócić do siebie. Miała nadzieję, że jej uparta towarzyszka jednak odpuści i pozwoli sobie dzisiaj na kompletny relaks. Jedzenie, kąpiel i sen dobrze jej zrobią. Straciła zdecydowanie za dużo krwi by się jeszcze teraz tułać po całym Seattle. Na kolejne słowa zacisnęła szczęki. -Dla Twojej wiadomości potrafię panować na mimiką - rzuciła. To była wyjątkowa sytuacja i została wzięta z zaskoczenia. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw tak szczerze powiedziawszy, a panna mądralińska teraz to bezczelnie wykorzystywała. -Mam. Chodź. Dam Ci coś do przebrania i ręcznik - poprowadziła ją najpierw do swojej sypialni skąd z szafy, równie wielkiej jak cała sypialnia, wybrała mało noszone dresy, w których powinno być wygodnie. Chwilę później skierowały się do łazienki na parterze z której mogła niewiasta skorzystać. -Nie znikasz nigdzie. Jesteś osłabiona przez utratę krwi i naprawdę lepiej będzie jeśli się tutaj zregenerujesz. Sen i jedzenie dobrze Ci zrobią - stwierdziła, ale to już od nieznajomej będzie zależało czy zostanie. Caitlyn nie zamierzała jej zatrzymywać. Chciała pomóc, ale też robienie tego na siłę nie grało z jej charakterem. Zostawiła jej wybór, chociaż oferuje naprawdę wiele. -Będę w salonie - rzuciła na odchodne i pozostawiła kobietę samą. Jak tylko wyjdzie z łazienki to zgranie ciuchy i wsadzi do pralki, ale na ten moment przeszła z kawą do salonu i włączyła telewizor, który przyjemnie grał gdy sama pochyliła się nad puzzlami, które dopiero niedawno zaczęła. Lubiła sobie tak posiedzieć. Oczyszczała w ten sposób głowę ze wszystkich wydarzeń na sali sądowej. Kompletny reset i relaks. W międzyczasie przyjechała dostawa jedzonka, które zabrała ze sobą do salonu po drodze chwytając sztućce. Nie będzie jedzenia w jadalni przy stole na talerzach. Nie miała na to ani chęci ani czasu dzisiaj.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Już chciała zaprotestować, gdy tamta sprzątnęła jej sprzed nosa alkohol jednak nie miała ku temu już ani siły ani ochoty. Z jednej strony było jej smutno, że straciła jedyną rzecz sprawiającą, iż zapomina o świecie ją otaczającą, a z drugiej chyba tamta miała rację. Musiała jeszcze trochę utrzymać się na nogach skoro pojawiła się możliwość, z korzystania z dobrodziejstwa cywilizacji, lecz zanim do tego doszło musiała przeżyć po trzykroć zawał serca. Pierwszy nastąpił w chwili, gdy poprowadzono ją do sypialni wyglądającej jak te z telewizyjnych show czy pornoli. Drugi pojawił się tuż po chwili, gdy jej oczy ujrzały szafę wielkości socjalnego mieszkania jakie państwo dawało wielodzietnym rodzinom, a ta tutaj najzwyczajniej w świecie rozbiła sobie, z tego miejsce na ciuchy?! Trzeci zagościł w jej sercu gdy wreszcie znalazła się w łazience gdzie przepych mieszał się ze sterylnością jakie powiedzmy sobie szczerze nigdy nie widziała! Odruchowo przekręciła zamek w drzwiach rzucając wszystkie zdobyte po drodze rzeczy na podłogę wraz, z resztą swojego własnego zakrwawionego ubrania. Rozejrzała się niepewnie w poszukiwaniu czegoś co mogło w jakiś sposób sprawić, że poczuje się pewnie. Jest znalazła, a uśmiech sam pojawił się na jej ustach w chwili, gdy postanowiła skorzystać z prysznica. Szczerze mówiąc gdyby tylko mogła, to nie wychodziłaby z stamtąd. Jednak wiedziała, że nie może nadużyć gościnności osoby, jaka zniszczyła jej życie. Dlatego właśnie wyszła wreszcie spod rozluźniającego ciało strumienia zostawiając za sobą zapach kosmetyków do mycia ciała oraz kupkę nieszczęścia w postaci własnej połowy ciuchów, jakie jeszcze jakiś czas temu miała na sobie. Następnie wciągnęła na swoje ciało, to co dostała od gospodyni i zmierzyła się krytycznym wzrokiem w lustrze. Wzdrygnęła się nieznacznie na własny widok. Był on czymś zupełnie innym niż znała. Teraz przecież wyglądała jak ci wszyscy normalni ludzie. Odruchowo uchwyciła w palce bluzę od dresu i powąchała. Cóż za dziwny zapach? Proszek, perfumy czy cholera wie co?! Skrzywiła się odruchowo wychodząc, z miejsca zbrodni. Gdzie miała iść? Szczerze nie miała zielonego pojęcia jednak odgłos telewizji sprawił, że postanowiła skierować swe kroki do otchłani piekła zwanego salonem? Chyba tak. Gdy tylko przekroczyła magiczną linie przystanęła. Przez chwilę przyglądała się tej kobiecie. Wyglądała naprawdę normalnie. Zajmowała się czymś uparcie zapewne słuchając jednym uchem wiadomości czy co tam leciało. Pożerała coś co chyba naprawdę nie zdechło miesiąc temu i tyle. Widok ten był naprawdę dziwny. -Wiesz, że ta cała sytuacja jest dziwna nie?- Odezwała się dopiero w chwili gdy znalazła się za plecami kobiety zachowując odpowiedni dystans w postaci kanapy. Obie chyba tego potrzebowały. Na pewno Vi, jakiej prysznic pomógł uporządkować myśli oraz co najważniejsze odgonił zmęczenia przynajmniej na chwilę. Jak długo? Sama nie miała pojęcia jednak nie, to było teraz ważne. -Co układasz?- Szybko zmieniła temat oraz ton głosu jaki brzmiał teraz tak jakby znały się od lat i wszystko co działo się wcześniej było jedynie sceną, z kiepskiego filmu. Oczywiście nie czekając na odpowiedź nachyliła się nad jej ramieniem po raz kolejny zmniejszając dystans, jaki jeszcze parę chwil temu wydawał się być jedyna słuszną alternatywą. Czemu, to zrobiła? Cóż starała się w jakiś sposób odnaleźć w tej sytuacji, jaka naprawdę nie była komfortowa w przeciwieństwie do kanapy, o jaką się oparła. -Jesteś intrygująca- stwierdziła przesuwając spojrzenie, z puzzli na profil kobiety jaka, z każdą kolejną upływającą minutą sprawiała, że nie wiedziała jak ma ją określić. Z jednej strony wiedziała kim jest, a z drugiej? Nie! Wszystko nie układało się ze sobą. Jak nic będzie musiała zostać przy wersji, że jest to ta zła wredna suka i tyle! Tak było wygodnie.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Dla Caitlyn to wszystko co ją otaczało było normalne. Żyła w lekkim przepychu praktycznie od urodzenia, bo rodzice biedni nie byli. Jednak sama starała się nie okazywać tego, że ma więcej pieniędzy niż przeciętny człowiek. Nie miała gigantycznego domu, a jakąś tam część wiecznie przekazywała na domy dziecka czy inne instytucje, którym potrzeba było pomocy. Może i pływała w luksusach, ale sama doszła do tego. Studia, potem poświęcenie pracy. Długie godziny spędzona na salach zrobiły swoje. Była dobra w tym co robiła po prostu, a że wynagrodzenie było takie a nie inne? Poszczęściło jej się. Jej córka była równie ambitna, więc miała nadzieję, że i również młodej się poszczęści w życiu i po dobrych studiach uprze się na wysokie stanowisko i do tego celu będzie dążyć. To nie tak, że naciskała. Nie robiła tego. Byłaby równie zadowolona gdyby Laura oznajmiła jej, że rezygnuje ze studiów na rzecz bycia baristą albo pracowania w miejscu, które sprawiało jej radochę. Bo tak naprawdę o to w tym wszystkim chodziło.
Nie skupiała się na tym co leciało w telewizorze a był to chyba jakiś serial pokroju CSI. Nie było to ważne, bo była bardziej skupiona nad tym co działo się na stoliku, który przysunęła sobie blisko by móc poskładać te nieszczęsne puzzle. -Dlaczego tak uważasz? - spytała nie podnosząc nawet wzroku na przybyłą do salonu kobietę. Mogła się rozgościć, chwycić jedzenie i pooglądać telewizję jeśli tylko sobie tego pragnęła. Caitlyn traktowała ją jako gościa w swoim domu, ale też nie była jedną z tych osób, które zamierzały koło gościa skakać. Miała poczuć się swobodnie i tyle.
Kolejne zmniejszenie dystansu i lekki uśmiech pojawił się na buźce starszej kobiety -Fascynujący widok - pokazała palcem na opakowanie po puzzlach gdzie widniał drewniany domek w środku lasu z przyjemnym widokiem na jezioro i góry. Miejsce, które może istnieje a może nie i do którego Caitlyn z pewnością z chęcią by się wybrała. Niestety teraz przy natłoku zajęć mogła sobie jedynie pozwolić na krótki wylot do Izraela, który z pewnością wkrótce zaplanuje, w momencie gdy w pracy będzie luźniej.
-Doprawdy? - uniosła brew i odwróciła się by przez sekundę spojrzeć na kobietę -Jedzenie Ci wystygnie - rzuciła uśmiechając się lekko -Jak mam się do Ciebie zwracać? - chciałaby wiedzieć z czystej ludzkiej ciekawości. Wiedzieć jak ma na imię osoba, która praktycznie w obronie jej i psów rzuciła się na bandę podchmielonych chłopaków i tym samym zarobiła nożem w bok.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „34”