WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Brwi Ryana poruszyły się dziwnie, kiedy spróbował łączyć wątki na temat tego, że Gabrielle potrzebuje go całego i zdrowego w najbliższym czasie. Trochę musiał połączyć, aż wreszcie zrozumiał, o co mu chodziło. Do Walentynek i jego urodzin było całkiem niedługo.
- Masz względem mnie plany? – Powtórzył po niej, mając nadzieję, że Moreno puści trochę farby z ust. Niestety nic takiego się nie wydarzyło, ale podejrzewał, że o to chodzi. – Mówisz o czternastym lutego? – zapytał dokładnie. – Bo właściwie sam zastanawiałem się, czy nie zamówić jakiejś miłej kolacji w jakiejś knajpce. Albo jeśli by nie było żadnych miejsc w ładnym miejscu, to chociaż bym coś upichcił i dałoby się zrobić kolację w domu. – Spojrzał na nią lekko zakłopotany, ponieważ nie wiedział, czy dalej ma to ciągnąć. – Czyli mam nic nie robić? Czy jednak mam iść w ten plan? Bo nie wiem tak naprawdę na czym stoję. – To nie były jakieś okrągłe urodziny. Nie było to też aż tak coś mocno ważnego. Na pewno rocznicę swojego związku będą hucznie świętować. Tę datę w sumie trudno było im wyznaczyć, ale wspólnie ustalili, że tak na poważnie zaczęli się spotykać od tego pewnego dnia, kiedy Ryan do niej przyjechał z kwiatami, butelką wina i… Po prostu wszystko się potoczyło całkiem szybko. Jego była żona zrobiła coś, co sprawiło, że nie miał już żadnych ogródek ani obaw, że powinien już dać sobie z tym spokój i wszystko zacząć od nowa. Z perspektywy czasu nawet nie potrafił wskazać, czym tak bardzo go wzburzyła, ale to już nieważne.
- A chociaż mogę wiedzieć, czy gdzieś wyjeżdżam? Bo jak tak, to muszę wszystko załatwić w przychodni. – Ze zwolnieniami lekarskimi to nie była taka łatwa sprawa, ale wszystko mógł ogarnąć. Obecnie miał takie, które wskazywało, że raczej powinien być w Seattle ze względu na kontynuację rehabilitacji. Jednak Ryan Harper miał te swoje zboczenia, by wszystko się zgadzało. Był w końcu policjantem. After all.
- To co? Jedziemy dalej? – zapytał ją, zajmując już swoje miejsce u jej boku. Złapał ją prawą łapką za łapkę i kiedy była gotowa, odbił się od lodu i ponownie wrócili do jazdy. Na wszelki wypadek patrzył, gdzie znajduje się mały „pingwiniarz”, żeby czasami nie było ponownej kraksy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A podobno taki inteligentny, lotny, bystry... A naprawdę za wiele czasu trzeba było, aby skojarzył fakty i dodał dwa do dwóch. Cztery, Harper to cztery. A Gabi szykuje dla Ciebie wspaniałe walentynki. I urodziny w jednym. A najlepsze jest to, że ona jeszcze sama nie wie, co będzie clue jej niespodzianki! To było najpiękniejsze w tym wszystkim.
-Mam względem Ciebie niecne plany-puściła mu oczko. Oczywiście, że miała plany, co prawda była kobietą, ale bez problemu mogła wziąć sprawy w swoje ręce i przygotować idealne urodziny dla niego. Takie, które długo zapamięta. -Ja się wszystkim zajmę, kotuś, nie musisz się niczym martwić w tym roku-powiedziała. Cóż, mogą pójść do knajpki innego dnia. A jeśli chodzi o gotowanie, to jakby się uparł, to mógł im coś ugotować, ale nie w domku, tylko tam, gdzie Gabi zaplanowała. Nie chciała jednak mówić za wiele. Sama Gabi nie wiedziała, dlaczego akurat postanowiła sama w 100% zająć się tymi walentynkami, Pewnie dlatego, że wpadła na idealny według niej pomysł i postanowiła go spełnić. Gdyby nie on, pewnie zgodziłaby się na pomoc, żeby zorganizować coś wspólnie.-To ma być niespodzianka. Ryan. Nie mogę Ci za wiele powiedzieć-powiedziała, chcąc zakończyć temat. Pewnie, mieli rocznicę, mieli rocznicę zaręczyn, będzie jeszcze rocznica ślubu i urodziny blondynki. Harper będzie miał okazję się wykazać, na pewno.
-Ugh...Nie pomyślałam o tym-jęknęła. Świetnie, musiała o czymś zapomnieć. Totalnie nie pomyślała, że Ryan miał wskazane miejsce przebywania w trakcie rekonwalescencji. Jednak lodowisko to nie było miejsce do takich rozmów. -Łiiii-zaśmiała się, gdy lekko się zachwiała przy jednym z ślizgów, które wykonywała coraz swobodniej, choć wcale nie pewniej. Na szczęście tym razem jeszcze ustała i nie wywróciła ani siebie, ani swojego ukochanego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyjaśnienia Gabi nie rozwijały wszystkich wątpliwości, które pojawiły się w głowie Ryana. Oczywiście, nie zamierzał kłócić się z ukochaną, jeśli chodziło o przygotowanie niespodzianki. To była jej inicjatywa, a on zresztą miał jeszcze kilka innych mniejszych lub większych uroczystości, podczas których miał się wykazać. Nie mniej jednak rozpaliła jego ciekawość, a był detektywem więc musiał trochę powęszyć.
- W sumie to dobrze, że porozmawialiśmy. – Uśmiechnął się, kiedy już odbili od „brzegu” i na nowo zaczęli jechać. Przytrzymał ją mocniej za rękę, kiedy lekko się zachwiała. Nie skomentował tego, aby ją nie peszyć, ale naprawdę musiał przyznać, że jazda przychodziła jej coraz lepiej i naprawdę świetnie prezentowała się na lodowisku. Może jeśli się jej spodoba i nie obije sobie aż tak mocno pupy (bo jak na razie glebę zaliczył wyłącznie Harper) – to pomyśli o tym, aby częściej tutaj przychodzić? Z Ryanem albo może z którąś ze swoich koleżanek? Sprawę można było uznać za „w toku”.
- Bo przynajmniej wiem teraz na czym stoję. Nie będę oczywiście upierać się, aby coś dla Ciebie zorganizować. – Przynajmniej tutaj podał sprawę jasno, że w tym przypadku nie okaże się upartym osiłkiem, który będzie próbował wszystko zrobić tak, jak sobie obmyślił i wymyślił. Prawda była taka, że nie miał żadnych konkretnych planów i nawet ta niespodzianka Gabi była mu bardzo na rękę. – I nie chcę się wypytywać o większe szczegóły, bo wiem, jak bardzo dla Ciebie jest ważne to, aby była to niespodzianka. – A to spryciarz. Stosował na niej bardzo ciekawe techniki. Doceniał to, co dla niego robi. Ucieszył się również, że coś takiego się wydarzy. Bez dwóch zdań, Ryan wiedział trochę jak tutaj mocniej poczarować. – Tylko właśnie muszę wiedzieć, czy muszę odwołać parę wizyt w przychodni i czy mam prosić lekarza, aby coś mi pozmieniał z moim zwolnieniem lekarskim. Nie chcę mieć nieprzyjemności. Wiesz, jacy Ci z kontroli potrafią być niemili. – Właściwie raz w życiu taką przeżył, kiedy z sądu sprawdzano, czy… Naprawdę rozpad jego małżeństwa był trwały i stały. Sprawdzano, czy faktycznie przeprowadził się do wynajmowanej wcześniej kawalerki i nie ma już żadnych rzeczy w starym domu. Dziwne, ale prawdziwe. – To chociaż możesz mi to podpowiedzieć? I nic więcej nie będę pytać i grzecznie będę czekać! Nawet wyjdę na długi spacer z Cwaniaczkiem, kiedy będziesz chciała mnie spakować, bo uznasz, że to musi być taka niespodzianka, że nawet mam nie wiedzieć, co mam ze sobą zabrać. – Prawda jednak była taka, że Ryan nienawidził pakować swojej walizki, więc jeśli mógł skorzystać z pomocy swojej ukochanej – robił to aż za często.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To nie było miejsce i pora na takie rozmowy. Oczywiste wydawało się być w tym momencie, że mężczyzna chce wiedzieć więcej, najlepiej wszystko, na temat niespodzianki, którą mu ukochana szykuje. Jednak byli nie tylko w miejscu publicznym, ale na tafli lodowiska, a oni stojąc jak kołki, przeszkadzają innym i nie byłoby jakimś wielkim zaskoczeniem, jakby ktoś ich zaraz podciął.
Dlatego dobrze, że ruszyli, powoli lecz płynnie sunąc po lodzie.-Noo... musiałam Ci w końcu powiedzieć, inaczej byś coś sam zaplanował, co by się kłóciło z moimi planami-roześmiała się i trafiła na jakąś głębszą rysę w lodzie, bo ta przytrzymała jej łyżwę i nieźle szarpnęła dziewczyną. Pewnie gdyby Harper się tego spodziewał, to byłby w stanie, nawet prawą ręką, przytrzymać ją i uratować niczym rycerz z lśniącą zbroją, ale dziewczyna wyrwała się z jego rąk i klapnęła tyłkiem na lód. I to w jakiś dziwny sposób bo jedną nogę miała wygiętą w jedną stronę, a drugą w innym kierunku. Jednak nic ją nie bolało, nawet tyłek, duma też tylko trochę. Jednak zdecydowanie potrzebowała pomocy, aby wstać, bo sama by pewnie próbowała najpierw znaleźć się na czworaka, a potem stanąć, a to na lodzie mogło być dość ryzykowne.
-To ma być niespodzianka. I nic ci nie powiem, cwaniaku-powiedziała, gdy już policjant niemal postawił ją na lodzie w taki, lub inny sposób, ważne że skutecznie.-Pomyślę i odpowiem Ci później, dobrze?-zaproponowała. Cóż, musiała przemyśleć co może mu powiedzieć, jak rozwiązać jego rozterki i tak dalej. To było skomplikowane! Ale z drugiej strony... to wszystko zależało od mężczyzny. Gabi chciała wynająć vana, ale wspólnie podejmą decyzję, gdzie i na ile pojadą. Czy tylko na weekend, co nie powinno stanowić żadnych problemów z jego wizytami, czy na nieco dłużej. A dokąd... może jeśliby znaleźli jakieś ciekawe miejsce w bliskiej okolicy Seattle, to nie byłoby to problematyczne dla zwolnienia. Ugh, szykowanie takich niespodzianek było skomplikowane! A myślała, że przez to, że mężczyzna nie pracował obecnie, wszystko pójdzie jak z płatka.
-A skąd w ogóle pomysł, że gdzieś jedziemy?-uniosła brew. Chyba nic do tej pory takiego nie powiedziała, że zabiera go w jakiekolwiek miejsce, tylko że ma niecne plany. A takie plany mogły się ziścić nawet w ich sypialni! Wtedy przekładanie czegokolwiek byłoby totalnie zbędne.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan chciał ją utrzymać na lodzie, ale Gabi puściła jego rękę w kulminacyjnym momencie i upadła na lód. Zatrzymał się od razu, wbijając przednie ząbki w lód. Odwrócił się w jej stronę, podjeżdżając bliżej. Wyciągnął w jej stronę obie dłonie i pomógł jej wstać.
- Wszystko dobrze? – Upewnił się, czy może czasami któraś noga nie jest skręcona czy – oby nie – złamana. Na szczęście wszystko było dobrze, więc jego ukochana mogła jechać dalej. Uff… Naprawdę mu w tym momencie ulżyło.
- Pewnie by tak było. – Powrócił do ich wcześniejszej rozmowy, kiedy wznowili jazdę. – Bo zacząłem się nawet rozglądać za czymś. – Przyznał się szczerze. Gdyby Gabi spojrzałaby w jego telefon, mogłaby zobaczyć, że Googlował sobie różne restauracje i patrzył w ich walentynkowe menu. Niestety, nic go nie zachwyciło i może dlatego jeszcze nie miał zarezerwowanego żadnego stolika. Cóż, plany jego ukochanej względem niego wyraźnie jednak pokazały mu, żeby takich planów nie wykonywać… Jak na razie.
- Nie wiem, czy gdzieś jedziemy. Ciebie się pytam. I podpuszczam. – Ryan miał tak zwaną osobowość anankastyczną. Była to wbrew pozorom bardzo pożądana cecha na jego stanowisku, ponieważ zawsze wszystko było zrobione na „tip top”, bo działał według wcześniej ustalonego planu. W życiu jednak było to troszkę uciążliwe, ponieważ nie zawsze potrafił dostosować się do różnych niespodzianek, które na niego czekały. Przy Gabi trochę bardzie nauczył się cierpliwości i tego, że nie zawsze musi mieć jakikolwiek plan, ale mimo wszystko… Potrzebował chociaż też szczątkowej informacji, która teraz nie dawała mu spokoju. Czy zostają w mieście czy jednak wyjeżdżają. Im szybciej załatwi sprawę ze szpitalem i zwolnieniem w przypadku wyjazdu – tym lepiej. No i będzie sobie spał spokojnie. Z tą jego wadą jednak lepiej było nie zadzierać, co by potem nie był jakoś szczególnie marudny albo co najgorsze – sztywny i źle się czuł.
- Ale skoro takie pytanie, to pewnie jednak nigdzie nie jedziemy i wcale nie będę musiał Cię przeklinać, kiedy nagle w godzinę będę musiał wszystko załatwiać i wszystko wypadnie mi z rąk, prawda? – Chyba tylko tak nagle wyjechali. Dosłownie Ryanowi grunt palił się pod nogami, był mocno podenerwowany, bo… wypadli z planu, który wcześniej ustalili.
Niedaleko nich jechał dziadek. Ryan puścił rękę Gabi, aby go wyminąć, choć nieco zachwiał się stojąc na jednej łyżwie. Parę milimetrów dzieliło go od ponownego spotkania z lodem…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Co się wydarzy?
<div class="ds-tem4">1. Ryan wyminie dziadka bez żadnych strat moralnych
<br>2. Gabi również postanowi wyminąć dziadka po zewnętrznej stronie i się jej to uda <br>
3. Rynowi nie uda się wyminąć dziadka i zaliczy glebę<br>
4. Gabi zaliczy glebę, bo taka już jest jej natura<br>
5. Dziadek zaliczy glebę, bo przerazi się Ryana, który go wyminie</div></div> </div></div></div></table>
[dice]d5 = 496252251 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie da się ukryć, że zachowania Gabi nie zawsze były samozachowawcze. Można by się zastanawiać, czemu czasem zachowywała się, jakby przeciwnie do tego, jakby zachował się przeciętny człowiek, chcący ratować się za wszelką cenę przed wypadkiem. Mogła się przecież mocniej złapać za rękę Ryana, wręcz się rozpaczliwie go złapać drugą ręką, uwiesić na nim. Jednak zdecydowała się puścić i dupnąć ze sporej wysokości na lód. No na całe szczęście wyszła z tego cało. Oczywiście, potrzebowała pomocnej dłoni, żeby wstać, ale to nie problem.
Z tym walentynkowym menu to było tak dziwnie. Restauracje stawały na rzęsach, próbując wymyślić jakieś wyszukane dania, wyglądające na romantyczne, których na co dzień się nie je, zamiast postawić na jakieś sprawdzone dania, które każdemu będą smakowały. Gabi na przykład o wiele chętniej zjadłaby jakiś makaron z owocami morza, niż karmelizowaną pierś z kaczki w botwince i czerwonym winie. Stąd nic dziwnego, że Ryan nie znalazł żadnego, fajnego menu, które chciałby zjeść ze swoją narzeczoną.
-Widzę-zaśmiała się. Cóż, najchętniej by mu powiedziała, co wymyśliła, aby upewnić się, że pomysł mu się podoba. No i musieli też zaplanować gdzie pojadą swoim vanem. Tylko, jakby to zrobiła, to nici z niespodzianki, a tak bardzo chciała ją zrobić.
-Zero presji, zero nerwów. To urodziny, nie wizyta teściowej-zaśmiała się. No, zły Ryan zamknięty z nią w niewielkiej puszce, jaką był samochód to raczej był przepis na katastrofę, zamiast na romantyczny wieczór. Może jeszcze myśli jakiś plan, jak go uspokoić, żeby i wilk był syty i owca cała, ale musiała trochę pogłówkować nad tym. Nie była w końcu tak lotna i bystra jak pan detektyw, prawda? Choć jako dziennikarka też musiała umieć myśleć logicznie i analitycznie.
Gabi odepchnęła się łyżwą, bo sądziła, że to brunet będzie dziadka wymijał, ona już może jechać linią prostą. No, tak jakby prostą, ale nie musiała skręcać, zmieniać toru jazdy. To była wyższa szkoła jazdy, a ona wciąż była na lekcji numer 1. Jednak źle obliczyła tor jazdy i musiała w ostatniej chwili uciekać, by nie wjechać w staruszka. Zrobiła krok w bok, drugą łyżwę postawiła przed nią i ... widowiskowo rypnęła. I to na bok, uderzając biodrem o lód, gdzie nie było aż tyle tłuszczyku, który by zamortyzował ten upadek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan zrobił wielkie oczy, kiedy usłyszał o wizycie teściowej.
- Wizyta teściowej to już wyższy poziom, szczególnie że musiałaby wrócić zza grobu. – To był bardzo kiepski żart, ale to ona zbanalizowała jego problem z całym planowaniem. Odpłacił się więc czymś, czego raczej nie lubiła. – A nie wiem, czy przeżylibyśmy apokalipsę zombie bez żadnych strat. Może udałoby się jej podać mózg sąsiada na obiad… I by nas oszczędziła. – Dobrze może że ten dziadziuś pojawił się na horyzoncie, ponieważ należało go wyminąć. Ryan puścił rękę Gabi, trochę też unikając powrotu do rozmowy o zmarłej teściowej, odbijając w bok. Przejechał obok starszego pana płynnie ślizgając się na lodzie. Aż szkoda, że Harper jednak nigdy nie został zawodowym łyżwiarzem, bo wychodziło mu to całkiem naturalnie. Miał tylko jedną wpadkę z małym pingwiniarzem.
Jeśli chodziło o jego narzeczoną – ta nie miała tyle szczęścia i gracji, co Ryan. To drugie właściwie nikogo nie powinno dziwić, patrząc na to, jak często wpadała w różne (mniejsze lub większe) kłopoty. Dziadek pojechał dalej, a Gabi Moreno nadal polerowała swoim tyłkiem i biodrem lód.
Ryan wrócił do Gabi ponownie. Wyciągnął w jej stronę rękę, aby pomóc jej wstać. Coś czuł, że to chyba będzie już koniec przygody na dzisiaj. Mógł to właściwie wyczytać z jej miny, że raczej uderzyła się nie w to miejsce, które było dość bezpieczne. A pani Harper mówiła jej przecież, że coś za chudo wygląda! Teraz Chloe na pewno by się mocno zaśmiała i powiedziałaby, że przecież „a nie mówiłam”.
- Jesteś cała? – Pomógł jej wstać i dojechać do najbliższego zejścia z lodowiska. Nawet nie pytał się, czy chciałaby już skończyć trening, ale uznał właściwie już za nią, że możliwe, że już powinni skończyć tą całą zabawę (chociaż pewnie zabawą głównie było to dla Ryana). – Boli Cię mocno? – zapytał, kiedy wyszli już na gumową podłogę. Ryan zamknął za nią drzwiczki. Mieli właściwie niedaleko swoje szafki, aby przemienić łyżwy na normalne buty. Patrząc na wielki zegar i tak na lodzie byli dość długo, bo niecałą godzinę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Żart był kiepski, ale jakoś specjalnie Gabi nie ruszył. Totalnie nie znała swojej matki, więc nie czuła jej braku. Ani nie cierpiała po jej śmierci. Bardziej nawiązywała do ostatniej, dość niespodziewanej wizyty Chloe, lub po prostu takiej typowej, stereotypowej teściowej, której mężczyźni nie znoszą. Bo jakoś tak się działo częściej w przypadku matek żon, czyli to panowie mieli najczęściej przekichane z teściową. Gabi nie narzekała jednak za bardzo na swoją, może najwyżej na to, że Chloe za swobodnie czuła się w ich towarzystwie, jakby znały się już od wielu lat. -Nie martw się. Oglądaliśmy tyle filmów o zombie, że coś by się ogarnęło-odpowiedziała tylko, nie oburzając się na ten żart, ale też nie podłapując tematu. Po prostu, miała najlepszego ojca na świecie i to było tyle, w temacie.
Gabi była chodzącą sierotką, którą trzeba było chronić i bronić w każdej chwili. Ryan chyba czuł się przy niej wyjątkowo męsko, niczym rycerz na białym koniu, mogąc niemal w każdej chwili wykazać się siłą i męskością, ratując swoją ukochaną z opresji... Tym razem jej nie uratował, musiał za to zdrapywać z lodowiska.
-Ugh, chyba tak..-jęknęła, zbierając się. Musiała przyznać, że dopiero co wyleczyła siniaki zdobyte na korepetycjach z matematyki, teraz czuła już kolejny, większy i w nieco innym miejscu. Dała się podnieść i postawić na lodzie, choć do bandy dotarła pchana przez Ryana, jakoś się trzymała.-Trochę. Próbowałam przyłożyć lód, ale nie pozwoliłeś...-zaśmiała się lekko, w końcu na bolące miejsca przykłada się zimny okład, prawda?-Chcesz sobie jeszcze pojeździć?-zapytała. Mogła postać chwilę przy bandzie, nie było dla niej żadnego problemu. Jednak pamiętała, że Harper obiecał jej jeszcze gorącą czekoladę w drodze do domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przeszli razem do skrytek, w których zostawili swoje rzeczy. Ryan akurat miał do nich zegarek, więc otworzył obie ich szafki. Spojrzał na Gabi, która zapytała go, czy zamierza sobie pojeździć jeszcze. Pokręcił przecząco głową na znak, że jednak już mu to wystarczy.
- Nie kochanie, spokojnie. Myślę, że jest już w porządku. Przypomniałem sobie, jak się jeździ, Ty poczułaś trochę adrenalinę. – Usiadł tuż obok niej na ławeczce, zaczynając rozwiązywać swoje łyżwy. Nie zdziwił się, że w środku miał aż mokrą skarpetkę. Jednak wykonali kawałek dobrej roboty. Dobrze, że miał takie na zmianę, bo zwyczajnie to przewidział (nauczony oczywiście wcześniejszym doświadczeniem).
- A ponadto obiecałem Ci czekoladę, prawda? – Przypomniał sobie, zmieniając skarpetki na nowe i wkładając swoje sportowe buty. Zanim włożył łyżwy do specjalnej torby, najpierw je odśnieżył za pomocą specjalnego „pędzelka”. Na lodowisku tuż przy wypożyczalni też takie mieli, ale lepiej było mieć swój, prawda? Kiedy Gabi ściągnęła swoje łyżwy, zrobił z nimi dokładnie tak samo. Następnie nałożył na płozy specjalne nakładki, aby nic się z nimi nie wydarzyło i – co najważniejsze – nie przedziurawiły im toreb.
- A tutaj naprawdę pachnie kawą, więc raczej mamy duże szanse, że coś takiego znajdziemy. – Uśmiechnął się do ukochanej, ściągając już rękawiczki, które już teraz nie były mu potrzebne. Z szafki zabrał również wszystkie swoje rzeczy. Te, które mógł – wepchnął do torby – a te które były mu później potrzebne (jak kurtka) – przewiesił sobie przez lewą rękę.
- I chyba nawet już wiem, gdzie znajdziemy. – Palcem wskazał jej na wielki szyld z napisem „do kawiarni tutaj”. Poruszał śmiesznie brwiami. – I coś mi się wydaje, że za taką piękną jazdę należy się eklerek. Albo jakieś inne ciastko, co? – Może trochę zbliżał się poza granicę, ale przecież na deser mogli sobie pozwolić. Poćwiczyli, pojeździli, Gabi spotkała się trochę za często z lodem… Wypadałoby coś sobie zjeść.
Kiedy Gabi była gotowa, Ryan zabrał również jej torbę z łyżwami. Złapał jej łapkę lewą dłonią i skierowali się w stronę kasy, a następnie do kawiarni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi klapnęła na ławeczkę, zabierając się za rozpakowanie z tych wszystkich rzeczy. To znaczy, rękawiczki, łyżwy i tak dalej.-No ale pojeździłeś-zaśmiała się, bo co, ze trzy kółka wykręcił sam, a resztę czasu spędzić trzymając Gabi za rączkę i zbierając ją z lodu?
-Na pewno?-dopytała się jeszcze, bo to dla niej żaden problem. Chyba nie tak wyglądało jego wymarzone wyjście na łyżwy. No ale przynajmniej już wiedział, że jeśli będzie chciał łyżwy, to przez najbliższe lata będzie musiał jeździć sam, przynajmniej do momentu aż któreś z ich teoretycznych dzieci, nie będzie jeździło na tyle dobrze, aby dorównać ojcu. Gabi na razie była na poziomie kilkulatka, któremu zakłada się łyżwy po raz pierwszy.
-Jestem w stanie poczekać jeszcze kilka, a nawet kilkanaście minut-stwierdziła, wkładajac stopę w but, co było nad wyraz dziwnym uczuciem, zupełnie jak po zdjęciu buta narciarskiego. A to znała, bo była nawet z Harperem poprzedniej zimy na nartach. Wtedy, kiedy spędzili większość czasu w jacuzzi z widokiem na ośnieżone góry.
-Chodźmy-odpowiedziała roześmiana, podając mu dłoń. Cóż, byli dorośli, nie musieli zasługiwać sobie na ciastko, ani upadkami, ani chęcią poświęcenia się dla ukochanego. W swoim wieku mogli chociaż tyle, żeby jeść ciastka bez powodu.-Myślisz, że będą mieli eklerki?-zapytała. Cóż, teraz to Harper miał przekichane, musiał jej znaleźć eklerka. Najlepiej takiego klasycznego, z kremem, a nie bitą śmietaną i czekoladą na wierzchu. Nie żadne wymyślne, z kremami pistacjowymi, liofilizowanymi malinami i czymś podobnym. Dawno nie miała takiej ochoty na coś konkretnego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Pojeździłem. – Kiwnął głową, już całkowicie ucinając temat, czy chciałby dłużej zostać na lodowisku. Byli tutaj razem, przyszli tutaj razem i mieli jeździć razem. Żadne czekanie na drugą osobę nie wchodziło w grę. – Następnym razem będzie lepiej. Już wiesz jak to wszystko wygląda i jak to działa. I pójdzie Ci lepiej! – Był tego bardziej niż pewien. Te jej upadki na lodzie były takimi „pierwszymi kotami za płotami”. Miał nadzieję, że mimo wszystko wcale się nie zrazi i będzie chciała raz jeszcze wyciągnąć się na lodowisko… a potem kolejny i kolejny raz! Miał w głowie naprawdę wielkie plany względem jego i Gabi. Oczywiście tenis, w którego grali oboje, był ciekawy, ale poszukiwał czegoś jeszcze dla nich. Może akurat jazda na łyżwach…?
- Zobaczymy. Jeśli nie będą mieli eklerków, to poszukam je dla Ciebie w innej cukierni. Tutaj wypijemy tylko gorącą czekoladę, dobrze? – Miał nadzieję tylko, że będzie to prawdziwa gorąca czekolada, a nie mleko z kakao, które w menu było nazywane gorącą czekoladą. Z sieciówkami niestety nigdy nic nie było wiadomo.
Udali się do stylowej kawiarni, która była pod tym samym dachem i w tym samym budynku co lodowisko. Było całkiem dużo osób, niektórzy nawet byli im znani z buźki, bo wcześniej spotkali ich na tafli lodu. Oboje stanęli przy dużym menu. Ryan omiótł je spojrzeniem, a następnie skierował całą swoją uwagę na ladę z różnymi wypiekami. Były różnorakie kanapki, ciasta, ciasteczka i… O rany. Chyba miał wielkie szczęście! Eklerek! I to właśnie nie żaden eklerek, który był udawanym eklerkiem. Był wypełniony kremem budyniowym. Aż Ryanowi pociekła ślinka (oczywiście w przenośni), ale wiedział, że musi się zachwycić czymś innym. Ten ostatni eklerek był dla jego ukochanej.
- Dzień dobry! – Przywitał się z ekspedientką, kiedy nadeszła ich kolej. Dobrze, że nikt nie sprzątnął im eklerka sprzed nosa. – Najpierw zacznijmy od tego, że chcemy tego eklerka i… może dla mnie kawałek tego tortu z truskawkami. – Cóż, to nawet nie stało obok tego – pewnie przepysznego – eklerka, ale musiał to przełknąć. – I proszę mi tylko powiedzieć, jaką Państwo mają czekoladę. – Wysłuchał kobiety, że właściwie mają dwa rodzaje. Słysząc o gęstej czekoladzie, którą wykonywali prawidłowo, od razu wbił się kobiecie w pół słowa i powiedział, że chce dwie takie czekolady.
Z całym zamówieniem na tacy przeszli do wolnego stolika, gdzie mogli sobie swobodnie porozmawiać. Ryan nawet nie wiedział, że eklerek był ciążową zachcianką Gabi – może posuniętą przez niego, ale jednak zachcianką. Skąd miał wiedzieć, co go czeka w najbliższej przyszłości?
- Mam nadzieję, że może być? – Spojrzał na ukochaną, siadając naprzeciwko niej na stylowej kanapie. Lubił takie miejsca.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No ale to nie było najmądrzejsze podejście. Owszem, przyszli razem, ale nie byli syjamskimi bliźniakami, by wszystko musieli robić ramię w ramię. Gabi w pełni rozumiała i akceptowała to, że lubią różne rzeczy, a także że czasem chcą spędzić czas osobno. A tym bardziej, skoro to ona proponowała, że postoi za bandą! No ale jak ktoś był uparty, to nie ma zmiłuj. A Ryan cóż, taki trochę był, jego ukochana już do tego się przyzwyczaiła. No ale w sumie lubiła, poznawać nowe rzeczy i szukać wspólnego hobby ze swoim ukochanym. Tenis był okej, też jej na początku nie szło, ale nie było to bolesne.
-Oj daj spokój, kiedyś przy okazji kupisz te eklerki!-zaśmiała się. Nigdy nie należała do osób, które widzą tylko jedną możliwość i nigdy nie upierała się, nie tupała nóżkami, ani nie była zła, że nie ma czegoś, co by chciała. Choć trzeba przyznać, że teraz to się może zmienić... Choć ona o niczym jeszcze nie wiedziała. Ryan tym bardziej, więc może to wcale nie było to?
Gabi się uśmiechnęła do sprzedawczyni i wysłuchała swojego ukochanego. Uwielbiała, gdy był taki władczy i opiekuńczy. I musiała przyznać, że ten truskawkowy tort wyglądał równie znakomicie. -Oczywiście. Rozpieszczasz mnie, kochanie-powiedziała, stawiając talerzyk i kubek przed sobą. Odkroiła kęs eklera i wsunęła go do ust. -O jezu, pycha-jęknęła. -Chcesz spróbować?-trzeba docenić, że na sylwestrze wyciągnęła pełen widelec w stronę jego ust, bez ostrzeżenia, bez pytania, a teraz grzecznie zapytała. Jednak się uczy! Zjadła ten kawałek upragnionego ciastka, wydając ciche pomruki zadowolenia. Po chwili jednak sięgnęła po kubek gorącej czekolady i ta też była wspaniała. Gęsta, wręcz w stanie stałym. Jeden łyk, który smakował jak pół tabliczki czekolady, a nie kakao, które smakuje jak 3 kostki rozpuszczone w mleku, a nie daj boże wodzie. -Wiesz co? Będę mieć okropne siniaki po tym lodowisku...-stwierdziła z lekkim uśmiechem. Ryan będzie musiał znów wcierać w nią maść z arniki, aby te obicia szybko zniknęły.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan zanim wziął łyżeczkę, aby spróbować swojego torciku, skupił się na Gabi, która zabrała się za eklerka. Właściwie myślał, że podniesie go całego do góry i ugryzie, a on mógłby pośmiać się z niej, jaka jest niezdarna, bo krem poleciałby jej po brodzie i po dłoniach, a tutaj… Trochę w sumie się zawiódł, że jednak nie czekało go sugestywne jedzenie ciastka.
- Wszystko dla mojej księżniczki, tak? – To określenie było pieszczotliwe, a nie jakieś z przekąsem albo po prostu użyte w złym znaczeniu tego słowa. Chyba nikt tutaj nie miał ku temu żadnych wątpliwości. – Wszystko co najlepsze. – Dopiero po tym, jak Gabi spróbowała swojego ciastka, Harper wziął się za degustację swojego. Było dobre, chociaż mógł uwierzyć na słowo kobiecie, że jednak jej eklerek był o wiele lepszy.
Pokręcił przecząco głową, kiedy zapytała go, czy chce spróbować jej ciastko. Owszem, może i miał też na nie chęć, kiedy je zobaczył, ale wolał nie znać jego smaku, aby potem żałować, że było tylko jedno. Wolał po prostu nie robić sobie smaka – tak to przynajmniej mówią.
- Nie, dziękuję. Zostanę przy moim torciku, bo potem jeszcze się okaże, że on jednak smakuje jak rozczarowanie… A jak nie wiem, jak smakuje Twój eklerek, to tak przynajmniej wydaje mi się, że smakuje całkiem dobrze. – Zaśmiał się, tłumacząc jej swój punkt widzenia i być może nawet lekko zdradzając się, że on również miał chrapkę na tego typu ciastko (zresztą gdyby nie miał – wcale by o nim nie wspomniał, prawda?). W związku jednak powinno być miejsca na ustępstwa, a takim ustępstwem było właśnie to ciastko.
- Ale jeśli chcesz spróbować mojego tortu, to proszę Cię bardzo. Nie krępuj się. – Zachęcił ją, aby sięgnęła do jego talerza, chociaż wiedział, że przy Gabi… Jeśli chciała coś sobie ukraść z talerzyka, to zwyczajnie to robiła. Nie walczył jakoś za bardzo z tym, bo właściwie nie było o co się kłócić.
- Wiem. – Zaśmiał się, kiedy wspomniała o siniakach. – Mogę to sobie wyobrazić. Ale mamy maść, będę wcierać w Ciebie długo i namiętnie. – Mówiąc to lekko oblizał swoją dolną wargę, a następnie jakby nigdy nic upił kilka łyżeczek swojej gęstej czekolady (bo popijanie takiego napoju to profanacja, ot i co!).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby byli w mieszkaniu, sami to Gabi pewnie w taki sposób wzięłaby ciastko, wsuwając całe ciasto do ust, nie przejmując się niczym. Ani lekko falicznym kształtem, ani tym, że na pewno jak naciśnie zębami na ciastko, to z końca wyleci trochę kremu i się nim ubrudzi. Potrafiła przewidywać fakty, nauczyła się już trochę w życiu na swoich własnych błędach. Dlatego w kawiarni jadła go jak przystało na grzeczną i wychowaną kobietę, odkrawając po kawałeczku i zjadając.
-Wygląda on naprawdę niesamowicie, nie przejmuj się niczym-zapewniła go. Cóż, może nie wyczuła, że Ryan najchętniej też by zamówił eklera dla siebie, ale wyczytała pomiędzy wierszami, że policjant może podejrzewać, że jego tort nie jest aż tak smaczny, ale ona w to nie wierzyła za bardzo. Wszystkie ciastka w gablotce wyglądały wspaniale.
Skoro Ryan pozwolił jej spróbować jego ciasta, to dziabnęła je widelczykiem i wsunęła do ust.-O matko, też pyszne. Zamieniamy się po połowie?-zaproponowała. Cóż, wiedziała, że Harper chętnie by zjadł eklerka, ona naprawdę nie miała nic przeciwko temu, by skosztować nieco więcej tego pysznego biszkopta ze świeżym, lekkim kremem owocowym.
-Jeszcze Ci się to nie znudziło? Będziesz dbać o to, żebym zawsze miała coś obitego, byś mógł sobie pomacać mnie każdego wieczoru?-zaśmiała się, oblizując łyżeczkę, trzymając ją między wargami.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”