WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/2kgn6Rw.jpeg"></div></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy Ryan odkrył swoje łyżwy, nie mógł przestać o nich gadać i myśleć. Kupił je parę lat temu, kiedy postanowił, że zamiast siłowni, będzie sobie trenować na lodowisku. Dawało mu to sporo frajdy, ale z jakiegoś powodu – którego nie potrafił sobie przypomnieć, lecz łączył go ze swoją byłą żoną – przestał na nich jeździć i leżały biedne, samotne i zapomniane w torbie. Może dobrym pomysłem nie było, by na lodowisko ciągnąć Gabi, ale tak bardzo chciał i był zresztą stęskniony za jakąś większą aktywnością fizyczną (powrócił jedynie do biegania, szło mu dobrze, na razie siłownia odpadała, bo na niej najczęściej „wyciskał”), że po wielu namowach, pytaniach (kobiety), czy mógłby może iść sam, wreszcie się zgodziła.
Ryan oczywiście wszystko sobie wcześniej przygotował i sprawdził. Łyżwy naostrzył w jednym z punktów, gdzie sprzedawano różnorodny sprzęt sportowy. Miał łyżwy figurowe, więc zachowanie odpowiedniego rowka w płozie, było bardzo kluczowe. Zresztą, po tak długiej przerwie, obawiał się, że jeśli włożyłby hokejówki – mogłoby się to dla niego źle skończyć. Gabi też łyżwy kupił, chociaż twierdziła, że takich nie potrzebuje. Nie były to łyżwy z wyższej półki, jak jego (zresztą – on był cięższy, więc szybciej takie średniawki by zużył, taka jest prawda i tak działa fizyka), ale jeśli nie obije sobie dzisiaj tyłka do koloru fioletowego i nie zrazi się przy tym do jazdy – na pewno mogłaby pocieszyć się nimi nieco dłużej.
- Podekscytowana? – zapytał, kiedy byli już na miejscu i znaleźli wolne miejsce parkingowe. To też była nowość – powoli Harper wracał do prowadzenia samochodem i coś nawet przebąkiwał, że wróciłby na strzelnicę. Gabi skutecznie ostudzała te jego zapały, chociaż wiedziała, że w pewnym momencie już nie będzie potrafiła tego zrobić. – Bo ja bardzo! – Widać to po nim było. Cieszył się jak uczniak, który za dobrą ocenę, miał dostać lizaka. – Będzie dobrze. Pamiętaj – jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz! – Pochylił się nad nią, aby ją pocałować i pogłaskać po policzku. Zadowolony z siebie wyszedł z auta. Przeszedł do bagażnika, aby wyciągnąć ich torby z łyżwami. Kiedy już Gabi była gotowa, chwycił ją za łapkę i oboje poszli w kierunku wielkiego kompleksu łyżwiarskiego.
- A wiesz, że jak byłem mały, to marzyłem o tym, aby zostać hokeistą? – Zagaił wesoło. – Ale rodzice zapisali mnie na kosza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#31

Gabi nie była wielce usportowioną osobą. Nie to, że była ziemniakiem kanapowym, czy jakimś totalnym leniem, ale jej ulubiony sport to było pływanie na basenie i to takim sportowym, a nie grzanie dupki w jacuzzi czy jeżdżenie po ślizgawkach. Jak wchodziła do wody, to kilkanaście długości, czasem więcej i mogła już wychodzić do domu. A łyżwy? Ładnie to wyglądało, wydawało się być dobrą zabawą i może nawet nie specjalnie trudną, ale trochę się Gabi bała o siebie. Że jak się wywali, to pół biedy, ale jak coś sobie zrobi? Obije tyłek w najlepszym wypadku, a mogła złamać rękę, czy coś innego. Naprawdę nie sądziła, że mogłaby być w tym ani trochę dobra, więc próbowała przekonać Ryana, żeby jednak pojechał sam, albo że ona poczeka za bandą... Jednak na nic się to zdało, skoro Harper nawet wielkodusznie kupił jej łyżwy, zanim dziewczyna po raz pierwszy od dobrych kilkunastu lat wejdzie na lód.
Za to jeśli chodziło o powrót policjanta do zdrowia, to Gabi była więcej niż szczęśliwa, że w końcu się to dzieje, że są tak blisko mety. Wiedziała, że musi pogodzić się z tym, że w którymś momencie ten wróci do komendy, do pracy i różnych śledztw. W tym momencie chodziło jej tylko o to, żeby nie spieszył się i nie zabrał się za to przed walentynkami. Bo ona miała już wszystko zaplanowane na jego urodziny i fakt, że ten wraca na służbę , bardzo by jej skomplikował, bo miała w planach wyjazd poza granice Seattle. No i kontuzja odniesiona na lodowisku też nie bardzo się wpisywała w jej plany.
-Troszkę. Trochę się boję-powiedziała, nie kryjąc tego, no że nie bez powodu Harper do namawiał jej na to wyjście znacznie intensywniej niż cokolwiek innego w ostatnich miesiącach. Na inne rzeczy szybciej się zgadzała, tym razem naprawdę się opierała, lecz w końcu pękła. Tylko naprawdę uważała, że bez sensu kupować jej łyżwy, skoro nie wiadomo, czy ona przeżyje to popołudnie. Mówimy to z przymrużeniem oka, oczywiście, żeby nie było nieporozumień.
-Mnie tato nigdy nie zabierał na łyżwy. Pewnie dlatego, że sam nie umiał jeździć, więc nie miał kto mnie tego uczyć-stwierdziła. Uczył ją wielu innych rzeczy, dopiero jak była większa i w takie miejsca chodziło się z koleżankami, nie rodzicami, to Gabi pierwszy raz poczuła lód... Pod tyłkiem. Nigdy nie nauczyła się jeździć zbyt dobrze.
-I umiałeś jeździć dobrze?-zapytała. No to teraz chyba zaczynała się obawiać, że policjant wprowadzi ją na lód, przejedzie z nią pół okrążenia i zostawi, żeby się nie nudzić. A ona będzie walczyć o życie. No oby nie, ale z drugiej strony szkoda, aby ten się nudził i próbował uchronić ją od upadku, gdy mógłby sam pojeździć i poszaleć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie nadal nic nie wiedział o planach Gabi. Coś tam przebąkiwał, czy nie powinien zamówić jakiegoś tortu. Nigdy jakoś hucznie nie obchodził swoich urodzin, ale w tamtym roku (pomimo tego, że prawnie miał jeszcze żonę) spędził je z ukochaną. Raczej jednak były to Walentynki niż jego urodziny. Bardziej w tym dniu liczyła się dla niego Moreno niż on sam i tak… Nie wiedział, czy w tym roku powinien zamówić jakiś stolik na romantyczną kolację czy może ugotować coś w domu. Na pewno coś w głowie miał, ale nie mówił o tym głośno. Tak samo jak Gabi nie mówiła o swoich planach, ale chyba niedługo już coś powinna – bo może się okazać, że oboje wtopią niepotrzebnie pieniądze, aby zaskoczyć drugie.
Kupno łyżew Ryan uznał wręcz za konieczne. Nie przepadał za wypożyczanymi łyżwami. Nigdy nie były wygodne, nie dawały odpowiedniej stabilności. Zresztą, najczęściej były to łyżwy hokejowe, które miały prostą płozę. Dla początkującej osoby nie były one zbyt polecane. Jednak myślał o bezpieczeństwie swojej ukochanej narzeczonej, więc wolał się wykosztować (chociaż tak naprawdę koszt był taki, jak jakiś lepszych nowych butów).
- Wiesz, Kotku. Zawsze mogę wypożyczyć Ci pingwinka, ochraniacze i kask. – Nie śmiał się z niej, naprawdę! To była tylko propozycja. Nie wiedział sam, jak on poradzi sobie na lodzie, więc musiał przejechać parę kółek, aby sobie przypomnieć i pomóc Gabrielle. – I to wcale nie jest wstyd, by jeździć z pingwinkami. – Zapłacili za wejściówki z góry i ze specjalnymi zegarkami poszli w kierunku swoich szafek. Te mieli obok siebie.
- Sama popatrz. – Głową wskazał na wszystkich, którzy już szusowali na tafli lodu. Niektórym wychodziło to wręcz naturalnie, a inni naprawdę jeździli kiepsko, można było powiedzieć, że nawet bardzo kiepsko. Były dzieci, które dopiero się uczyły jeździć i pchały przed sobą pingwinka, ale też byli i dorośli ze specjalnymi balkonikami albo właśnie też i pingwinkami. Do pingwina trzeba było się pochylić, ale niektórym to nie przeszkadzało.
- Umiałem. – Kiwnął głową, odpowiadając na jej pytanie, czy potrafił dobrze jeździć. – Wiesz, gdyby mi to nie wychodziło, to bym nie kupił sobie aż takich łyżew i nie myślał o tym, aby zamienić siłownię na to lodowisko. – Rozejrzał się w ogóle po całym obiekcie, ściągając buty i przebierając je na łyżwy. – Nic się tutaj nie zmieniło. Ciekawe czy nadal serwują tutaj kawkę ze Starbucksa. – Chociaż logo wciąż było. Widać, drużyna hokejowa z Seattle nadal miała tego samego sponsora co zawsze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, Gabi choć powinna powiedzieć, że to ona zajmie się walentynkową niespodzianką. Niezależnie czy nazwać ją tak, czy niespodzianką urodzinową. Faktycznie, rok temu spędzili już walentynki wspólnie, po tym jak jednak sylwester był osobny. To dużo znaczyło dla Gabi, bo nie czułą się jako ta druga, tylko jako ta ważniejsza kobieta w życiu policjanta. Teraz była już w stu procentach pewna, że znaczy naprawdę wiele. W końcu nosiła pierścionek od niego i mimo że nigdy nie poruszyli tematu ślubu, to wiedzieli że będą się razem starzeć. Na pewno wkrótce mu coś powie, czy zasugeruje, żeby Ryan nie zaprzątał swojej głowy walentynkami, trzeba na to liczyć.
Gabi by uznała, że na pierwszy raz, starczą pożyczone, ale znowu, to nie był temat warty jakichkolwiek sprzeczek. Ryan mówił, z pełnym przekonaniem, że jest inaczej, więc tak musiało być. Ona naprawdę nie widziała różnic między łyżwą hokejową a figurową - oczywiście poza budową buta. Bo widziała że jeden jest z plastiku, a nie skóry czy czegoś skóropodbnego.
Gabi przechyliła głowę na bok, jakby się zastanawiając, czy powinna się obrazić za taką sugestię, czy jednak nie. Podjęła decyzję, że odpowiedź b jest tą odpowiednią. Wiedziała, że choć Harper czasem urządzał sobie z niej podśmiechujki, ale w gruncie rzeczy nie chciał jej dopiec, tylko tak okazywał sympatię. -Pingwin to chyba mi gdzieś do kolan sięgnie-odpowiedziała wymijająco. No właśnie kojarzyła, że takie pomoce są tylko dla maluszków, a dorosłych, którzy pierwszy raz wybrali się na łyżwy są ignorowani, sądząc, że jak to tak, taki stary, a nie potrafi jeździć na łyżwach? A pchając coś tak małego, może by się utrzymała na lodzie, ale plecy by ją bolały, mimo że miała dopiero 27 lat.-Tak mówisz?-zapytała walcząc ze sznurówkami, aby dobrze i odpowiednio mocno zawiązać łyżwy.
Fakt, nie wszyscy jeździli niczym zawodowcy, dzieci jeździły jak szalone, ale niektórzy ewidentnie byli na niższym poziomie.-Takie dla dorosłych też są?-zapytała nieco zdziwiona. Takie rozwiązanie mogło być dla niej w sam raz. Dumę schowałaby do kieszeni.
-Mógłbyś po prostu chcieć się nauczyć-odpowiedziała i podała rękę do mężczyzny, bo planowała już wstać, a nie była pewna. To stanie na płozach kojarzyło się z wstawaniem po raz pierwszy w butach na wysokich obcasach. Czyli trzeba było być uważnym, aby nie wywinąć orła. -Prowadź, kochanie-powiedziała, wiążąc jeszcze szybko włosy w luźny węzeł na czubku głowy, by nic nie przeszkadzało jej w jeździe, nie wpadało do oczu ani ust. Powinna była chyba jeszcze rękawiczki wyjąc, ale zdążyła to już zamknąć szafkę z kurtką.-Mam nadzieję, że mają dobrą czekoladę... Wypiłabym na koniec-rozmarzyła się.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wcale nie były podśmiechujki! Nic z tych rzeczy! Ryan był akurat tutaj całkiem śmiertelnie poważny, kiedy proponował swojej ukochanej, że może jednak chciałaby poszusować z jakąś małą lub większą pomocą. Nie było tutaj żadnego powodu wstydu, ale cóż… Gabi mogła pomyśleć sobie, że jednak robi sobie z niej żarty. Miał już takie usposobienie.
- Skoro nie pingwin, to naprawdę ten balkonik wygląda stabilnie. Pomyśl. – Wskazał brodą na jedną z kobiet, która zupełnie się nie przejmowała niczym i jechała nawet w kasku. Żadnego „haha” nie było słychać. Ale to była Gabi, znał aż za bardzo jej poczucie dumy, która nie mogła być urażona w żadnym przypadku. Zresztą, on cierpiał często na dokładnie to samo. Nie lubił „robić z siebie głupa”, chociaż czasami powinien schować dumę do kieszeni i pozwolić sobie pomóc.
- Jak widzisz, są. Nawet nieco lepsze. – Sprawdził jeszcze ukochanej wiązania, bo jednak nie chciał, aby sobie coś zrobiła. Skoro swoje buty dobrze zawiązał, to sprawdził jeszcze jak się ma Gabi. Wszystko było okej.
Ryan nałożył czapkę, którą miał w kieszeni swoich spodni. Poprawił również rękawiczki (były to akurat rękawiczki, które nosił jesienną porą podczas jazdy na rowerze, uznał, że będą na lodowisko idealnie się nadawać, bo miały specjalne poduszeczki, te oczywiście miały chronić przed otarciami).
- Na pewno mają. A jak nie będą mieć, to gdzieś w okolicy powinna być jakaś kawiarnia, gdzie będą mieć czekoladę. Będzie Ci się należeć już w ogóle za same starania oraz odwagę, że tu przyszłaś. – Uśmiechnął się, prowadząc ją do wyjścia. Choć wpadł na jeden pomysł.
- Słuchaj, a mogę przejechać się najpierw jedno kółko sam, a potem wrócić po Ciebie? Bo jeśli okaże się, że nic nie pamiętam, to Tobie nie pomogę. – Była taka ewentualność, że jeśli wyjdzie na lodowisko, runie jak długi. By przekonać ją do tego pomysłu, szybko pocałował ją w usta i tyle go widziała. Wyszedł na lód. Było ślisko. Poczuł jednak na tyle adrenalinę. Oo…
Pierwsze kroki Ryana może nie były zbyt fascynujące. Szukał odpowiedniej pozycji, musiał wiedzieć, jak musi się pochylić do przodu oraz jak mocno ugiąć kolana. Jednak wystarczyło mu tylko przejechanie pół kółka powoli, by nagle nabrać pewności i móc się rozpędzić.
Gdy wrócił do swojej narzeczonej, był z siebie zadowolony niczym dzieciak, który otrzymał uprawnione Lego pod choinkę. Otworzył jej wejście i podał jej rękę.
- Zapraszam. – Wbił ząbki prawej łyżwy w lód, aby zabezpieczyć swoją pozycję, gdyby nagle miałby Gabi łapać, bo dla niej byłoby za ślisko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To były pośmiechujki, nie bójmy się tego powiedzieć. Gabi była sierotką i było więcej niż pewne, że zrobi sobie jakieś bubu na łyżwach, więc trzeba było ją chronić i chuchać na nią i dmuchać. Więc to przecież w dobrej wierze, aby Gabi nie stłukła sobie pupki czy czegoś takiego, wiec trzeba było mu to wybaczyć, a wręcz docenić. Gabi raczej to doceniała, choć na pewno chwilami wolałaby, aby jej narzeczony traktował ją jak normalną osobę, a nie jakąś upośledzoną, którą trzeba pilnować na każdym kroku.
Do dobra, blondynka nie znała się, co takie lodowisko ma do zaoferowania. Jeśli dobrze pamiętała, to jak kiedyś chodziła z koleżankami na łyżwy, to nie było nawet tych popychadeł dla dzieciaków, a co dopiero dla dorosłych. Tak więc nie wiedziała, w czym może wybierać dla swojego bezpieczeństwa. Tak więc była szansa, że na coś się zdecyduje, choć faktycznie trochę nieswojo czułaby się, gdyby była jedynym dorosłym z czymś takim, mimo że nikt by jej na bank nie rozpoznał.
-No dobrze, na to mogę się zgodzić-przytaknęła w końcu, chowając dumę w kieszeń, a także sięgając po swoje rękawiczki, gdy Harper majstrował jej przy sznurówkach. Nie, żeby nie potrafiła ich zawiązać, no ale wiadomo, absolutnie nie miała nic przeciwko.
-Pff... Nie musisz mnie przekupywać-zaśmiała się, bo wiedziała, że już za jakiś czas będą tak postępować ze swoim dzieckiem, albo dziećmi. Namawiać, żeby zrobili coś, co oni chcą, potem nagradzając ich czymś, co oni lubią w podziękowaniu że nie było jakiś dramatów, choć ochoty na to nie mieli najmniejszej.
-Jasne, leć-zgodziła się. Ryan chciał pojeździć na łyżwach, a ją wziął dla towarzystwa. Nie chciał przez całą godzinę niańczyć jej i zbierać jej z lodu. Było to dla niej oczywiste. Choć oczywiście, jakby przez całą jazdę ją ignorował, to też nie byłaby zachwycona, bo po co by w końcu tutaj się pojawiała? Czekała za bandą, a gdy ten się pojawił w okolicy, to weszła na lód, łapiąc się go. Uch, to było naprawdę... cóż, może nie niebezpieczne, lecz niepewne. -Trzymasz mnie?-zapytała, zwlekając z przestawieniem drugiej stopy też na lód.-Uuu-zapiszczała, podając też drugą rękę mężczyźnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To wcale nie było tak, że Ryan koniecznie chciał trenować na lodzie i nic innego go nie interesowało. Chciał spędzić miło czas ze swoją dziewczyną już narzeczoną. Wizyta na siłowni wydawała mu się być passe, dlatego wybór padł na lodowisko. Zresztą wypadło to razem z tym, że odnalazł swoje zaginione łyżwy.
Gościowi naprawdę szło dobrze i raczej nie przechwalał się, kiedy mówił, że wcześniej dobrze jeździł. Gdy przypomniał sobie, jaka pozycja była dla niego komfortowa i powiedział swojemu umysłowi, że może się przewrócić i to nic takiego, samo przyszło. Ładnie śmigał na lodzie, aż zatrzymał się przy swojej ukochanej. Teraz był czas na pomoc Gabi.
Wyciągnął w jej stronę tą zdrową dłoń czyli lewą. Na niej mogła wesprzeć się mocniej. Kiedy dostawiła drugą nogą, zamknął za nią szybko wejście, żeby czasami nikogo nie irytowało, że jest ono otworzone i by nie leciał „śnieg” na zewnątrz. Słysząc jej piski, chwycił ją również za drugą rękę.
- Pozycja, kochanie. – Mocno ją przytrzymał. – Lekko uginamy nogi w kolanach. Oooo tak. – Pochwalił ją, kiedy to zrobiła. – A teraz wypnij trochę tyłeczek do tyłu. – Szepnął jej do ucha parę sprośnych słów, aby wyobraziła sobie, dlaczego ma to zrobić. Odwrócił się od jej uszka, kiedy to zrobiła, przyglądając się jeszcze jej krągłościom w legginsach. Widok był wart przyjścia na lodowisko, bez dwóch zdań.
- A teraz próbujemy jechać. Nie puszczam Cię. Lewa w bok, prawa w bok, lewa w bok, prawa w bok. – Ostrożnie przekładał swoje łyżwy, podtrzymując Gabi. Miał lepszą stabilność, chociaż kobiecie wcale nie szło źle. – Świetnie Ci idzie. Kontynuujemy! Lewa, prawa, lewa, prawa. To się nazywa jodełka. – Wyjaśnił jej, kiedy tak powolutku jechali. – Będzie o wiele łatwiej, jeśli puścisz moją drugą ręką i będziemy mogli oboje odpowiednio machać rękoma. – Trochę jednak to trzymanie się za obydwie ręce mu przeszkadzało, bo odruch ruszania rękoma miał. To też pomagało w utrzymaniu równowagi i w jeździe. – Spokojnie, zaufaj mi. Zawsze jak się boisz, z drugiej strony masz bandę, tak? – Spojrzał na nią kiwając głową. Naprawdę to nie było nic strasznego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A nawet jeśli chciał, to co to za problem? Miał pieniądze, bogaci ludzie byli zazwyczaj ekscentryczni, a chęć robienia czegoś, co lubi nie była żadnym widzimisię. Mogli robić co chcieli, nie patrząc na innych. A w takim temacie to nawet nie musieli patrzeć na siebie nawzajem. Gabi nie rozumiała co on widzi w łyżwach i czemu w jego marzeniach kanał, nad którym mieszkają zamarzał by na zimę? To nic, bo Ryan naprawdę nie jest zainteresowany wyścigami i tym wszystkim. A mimo wszystko się wspierali, nie kwestionowali niczego. A brak zrozumienia? Trudno się mówi i płynie się dalej, jak to Dory próbowała przekazać ojcowi Nemo.
Gabi w miarę szybko załapała pion na lodzie, co też nie było łatwe, bo jednak było to zgoła inne od stania na łyżwach na gumowej posadzce. Pierwszy mały sukces. Gabi ugięła nogi, wypięła dupkę i czuła się jak kaczka w tej pozycji. Może wyglądała kusząco, ale to nie zawsze idzie z uczuciem seksowności. Pewnie też za mocno przysiadła, czy się wygięła, ona dopiero wciąż szukała tej swojej idealnej pozycji. Ten to nigdy nie miał dość. No kochała tego typa, który może był poważnym i już naprawdę dorosłym facetem, a czasem zachowywał się jak zakochany, napalony szczeniak. To zachowanie jej bardzo pochlebiało, choć dla innych mogło wydawać się być przesadzone, czy wręcz niesmaczne.
-Mhm-powiedziała, robiąc krótkie, urywane kroki. Powinna jechać jak najdłużej o jednej płozie, by cóż... jechać, a nie drobić jakby chciała biec, ale nie była jeszcze gotowa, by zaryzykować, czy dać się ponieść. -Ufam Ci, spokojnie-roześmiała się. Tu nie chodzi, że bała się, że ten ją puści, popchnie, czy doprowadzi do upadku. Absolutnie nie. Nawet jakby do tego doszło, to absolutnie by nie miała do niego pretensji. No chyba, żeby podłożył jej nogę, to wtedy co innego. Gabi kiwnęła głową, a także puściła jego rękę. Akurat tak się złożyło, że chcąc mieć możliwość złapania bandy, musiała policjanta czekać za tą lewą. -Kotuś...-ale jak chcesz, to możesz jeździć sam, naprawdę-zapewniła go. Pewnie sam doskonale o tym wiedział, ale był na tyle porządnym gościem, że pewnie trzeba było mu to powiedzieć, aby się zaczął nad tym zastanawiać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Czy Gabi z Ryanem przewrócą się?
<div class="ds-tem4">1- Tak<br>
2 - Nie<br>
3 - Wywróci się tylko Gabi<br>
4 - Wywróci się tylko Ryan</div></div>
</div></div></div></table>

[dice]d4 = 1719318864 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabi na pewno musiała widzieć całkiem duże podobieństwo pomiędzy Ryanem a Cwaniakiem. Dosłownie, ich miny, zachowanie było do siebie bardzo podobne. Dlaczego akurat teraz o tym mówię? Chodziło oczywiście o to porównanie do szczeniaka. Moreno powinna to wszystko jeszcze raz przemyśleć i poważnie zastanowić się nad niektórymi sprawami.
- Naprawdę jest świetnie. – Uśmiechnął się do Gabi, widząc, jak jej idzie. Może troszkę jeszcze stawiała dość niepewnie kroki na lodzie, ale szło jej dobrze. By jednak nie trzymać jej dziwnie, przemienił ich dłonie. Przecież da sobie radę prawą ręką. Nie było tak źle. Skoro myślał o powrocie do pracy, to powinien ją jak najwięcej ćwiczyć. Rehabilitacja postępowała. Już od paru dni nawet brał długopis do ręki i pisał na nowo. Może jeszcze nie tak idealnie jak kiedyś, ale zagryzał zęby i próbował. Utrzymanie ukochanej nie powinno stanowić dla niego problemu. Jeśli poczuje jakikolwiek ból, to na pewno na nowo zmieni miejsca.
- Przytrzymaj nieco dłużej nogę. Nic się nie bój. – Mówił całkiem spokojnie do niej. W sumie jeśli tak w przyszłości będzie podchodził do ich dzieci, to na pewno Gabi nie powinna się niczego obawiać. Może i Ryan czasami był złośnikiem, ale jeśli chodziło o takie sytuacje, potrafił wykazać się bardzo dużą dozą zrozumienia.
- Dajesz radę! – Uśmiechnął się podczas zmiany rąk. Pokręcił przecząco głową, kiedy powiedziała, że przecież może jeździć sam. – Przyjechałem tutaj z Tobą, dałaś mi się namówić, więc jestem odpowiedzialny za Twoją naukę. – Dotknął palcem jej nosa. Może nie było to tak efektowane, jak wtedy gdy robił to bez rękawiczki, ale wciąż było to dość słodkie.
- Jedziemy dalej. Już przejechałaś cały stadion! – Uświadomił jej, jak naprawdę daleko zeszli. Nie było czasu na odpoczynek! Znów odbili się razem i pojechali dalej. Lewa, prawa, lewa, prawa. Jechali powoli, ale skutecznie…
…aż do czasu. Nagle jakiś dzieciak z pingwinkiem zajechał im drogę. Trudno było powiedzieć, skąd on się w ogóle tutaj wziął, ale wjechał przed ich nosy. Ryan próbował w ostateczności mocno wyhamować, żeby dzieciaka nie stratować. Puścił dłoń Gabi, która chyba zatrzymała się na bandzie, a sam Harper… No cóż, wykonał płozę, ale tak niefortunnie, że upadł na lód.
- Hej młody pingwiniarzu! Musisz troszkę uważać! – Krzyknął za dzieciakiem, który już i tak pognał dalej, zupełnie nie przejmując się tym, że jakiś gość z brodą leży na lodzie. Ryan ostrożnie się podniósł, opierając się lewą ręką o lód. Otrzepał swoje spodnie. Bolało go trochę lewe udo, na które najbardziej upadł. – A widzisz? – Spojrzał na Gabi. – Kto pierwszą glebę zaliczył?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czy na pewno między tymi dwoma szczeniakami było wiele podobieństwa? Trochę tak, ale nie za dużo. Wiadomo, że pies upodabnia się do pana, a czasem też na odwrót. Choć prawdą było to, że Dodger dalej traktował Ryana jako swojego pana, a Gabi jako dodatek, który miział, karmił i wyprowadzał na spacery, ale nie takie długie i męczące jak jego pańcio.
-Ale jak że dłużej?-cóż, to polecenie nie było dla niej zrozumiała. Gdzie ma dłużej przytrzymać nogę? Którą? Ryan powinien pamiętać, że rozmawiał z kimś, kto nie ma najmniejszej wiedzy o łyżwach. A jeśli by oglądała łyżwiarstwo figurowe to totalnie by nie odróżniała skoków od siebie, a ilości obrotów nie byłaby policzyć, choć próbowała. Jak do dziecka, prosto i konkretnie, tak do niej trzeba było podchodzić w wielu aspektach, była kobietą, tak było najlepiej się z nią porozumiewać. Choć oczywiście, jej polecenia i monologi mogły być skomplikowane, wielokrotnie złożone i tak dalej. Jednak nie znaczyło to, że przejdzie na porządku dziennym do tego, że ktoś tego nie rozumie.
-Ale przyjechałeś tutaj pojeździć!-przypomniała mu. Chciał pojeździć, a nie uczyć kogokolwiek, niezależnie od tego, czy sypiał ze swoją uczennicą, czy nie. Cóż, to już przerabiali jakiś czas temu, wychodziło im całkiem dobrze.
-Ojej!-zapiszczała. Widziała, że ktoś na nich jedzie, nie wiedziała czy skręci czy co. Nie wiedziała jak skręcać, mogła jedynie złapać... spróbować złapać się bandy. Mimo przejechania całego obwodu lodowiska. No, mało imponujące, co to jest. Nawet jakby chciała zrezygnować, to nie miałaby innej opcji, bo bramka była tylko i wyłącznie jedna.
-Ryan!-zapiszczała, gdy ten ją puścił, a potem się wywalił. Dość spektakularnie.-Wszystko w porządku?-zapytała stojąc nad nim i spoglądając w stronę policjanta z góry. Cóż, ona ustała, nie dało się ukryć. Nawet wyciągnęła dłoń, by pomóc mu wstać, ale to na bank skończyłoby się upadkiem ich dwojga. A nawet można było założyć, że upadłaby na mężczyznę, czym sprawiłaby mu tylko ból. -No Ty, brawo, kochanie-przewróciła oczami, jakby było to coś, czym można się chwalić. -Nic Ci nie jest?-zapytała. Biła się w tym momencie z myślami, czy powiedzieć to, co jej pchało się na język. Nie chciała mu psuć niespodzianki, ale wiedziała, że to może być moment, aby wspomnieć o swoich walentynkowych planach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Co Gabi ma zrobić?
<div class="ds-tem4">1. trzymać język za zębami
<br>2. powiedzieć ryanowi całą prawdę <br>
3. powiedzieć jak najmniej się da, aby ratować niespodziankę</div></div>
</div></div></div></table>

[dice]d3 = 1933005109 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryanowi nic wielkiego się nie stało. Prawa była taka, że niestety dzieci nigdy nie zachowywały odpowiedniej ostrożności na lodowisku. Zresztą – nie tylko na lodowisku. Niektóre beztrosko wbiegały na jezdnię, jakby z nadzieją, że nikt ich nie przejedzie. Ogólnie był to dość trudny temat.
Harper nie złościł się na dzieciaka. Raczej traktował to w kategorii żarciku, czegoś, co mogło rozluźnić atmosferę. To przecież Gabi była mistrzynią pechowych katastrof, a czasami przecież los musiał się zmienić i podciąć nogi Ryanowi. Powoli wstał, dziękując ukochanej, że ta chciała go poratować. Szybko złapał pion, otrzepując swoje sportowe spodnio-legginsy z lodowego „śniegu”.
- No co? – zapytał, trochę śmiejąc się. Gabrielle wyglądała na lekko przerażoną. Wszystko było na miejscu. Nikt go przecież nie postrzelił ponownie, tylko upadł sobie na lód. Takie rzeczy się zdarzają. Zresztą jego wypadek przy pracy – również się zdarzał i Moreno musiała się do tego przyzwyczaić. Nigdy nie ukrywał, że jego zawód jest lekko niebezpieczny i to nie jest jedynie sprawdzanie po fakcie trupów i przesłuchiwanie świadków. A z tym upadkiem na lodzie? Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz! – Czasami muszę przejąć Twojego pecha, ponieważ byłoby bardzo nudno w tym naszym życiu. – Uśmiechnął się do swojej ukochanej, prostując się. Podjechał do bandy – nie było to za trudne, bo był dość blisko. Przytrzymał się jej za pomocą prawej ręki.
- Żyję, ale skoro się tak przejęłaś, to myślę, że jest to całkiem dobry moment, abym dostał okład z Twoich pocałunków. Ale byś nie musiała całować mojego uda, myślę, że jeśli przybliżysz swoje usta do moich, to moc Twojego pocałunku przejdzie na bolące miejsce. – Uśmiechnął się w swój bardzo charakterystyczny sposób. Trudno było mu się oprzeć, kiedy w ten sposób spoglądał na swoją ukochaną. Co on w ogóle miał w głowie? Cóż, może i miał trzydziestkę na karku, ale jego duch nadal trzymał się około jakiegoś piętnastego wieku. I nie chodziło o jakieś średniowiecze, a po prostu o młodość.
- Kocham Cię, Gabrielle Moreno. – Wyszczerzył się, całując ją czule, zupełnie nie wiedząc, co takiego jej właściwie chodzi po głowie w tym momencie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiadomo, 9 na 10 takich upadków kończyło się zbitą częścią, na którą się upadło. Ten jeden kończył się złamaniem z przemieszczeniem, koniecznością składania ręki niemalże na żywca, 7 tygodniami gipsu... Nic przyjemnego. Tego właśnie obawiała się Gabi. Warto było zauważyć, że ta choć była mistrzynią wypadków, głupich przypadków i tak dalej, ale co było ciekawe, a wręcz intrygujące, że poza jakimiś zadrapaniami, z których leciała jakaś rana, to Ryan nigdy nie widział swojej ukochanej jakoś wyjątkowo poszkodowanej. To on miał operację, rany postrzałowe i tak dalej. Kiedyś musi być ten pierwszy raz - że albo to Harper w końcu będzie miał wypadek (choć to już miało miejsce i to dość niedawno), albo że w końcu Gabi poniesie jakieś poważniejsze skutki.
Wiadomo, była jakaś szansa, że chłopaczek zrobił to na złość, ale większe prawdopodobieństwo było, że nie pomyślał, chciał się przed kimś popisać, czy coś takiego. No dzieci już takie były i skoro usilnie i niemal codziennie starali się o dziecko, powinni też zacząć się interesować tym, jak będą je wychowywać. A taka reakcja policjanta wydawała się być... odpowiednia. Choć określenie "pingwiniarz" brzmiało tak trochę pejoratywnie.
Na słowa o przejęciu pecha, blondynka pokręciła głową, bo był to mało śmieszny żart.-Po prostu.... Potrzebuje cię całego i zdrowego w najbliższym czasie-powiedziała niepewnie, bo jednak chciała jakoś tak napomknąć o tych walentynkach.-Mam plany względem Ciebie, Harper-powiedziała, podjeżdżając do niego te 15 centymetrów i zarzucając mu ręce na kark, by móc zrobić te okłady z pocałunków. Trochę dziwnie się czuła, robiąc to w miejscu publicznym, pełnym dzieci... ale co tam. W końcu nic nie robili bardzo zdrożnego.-Ja Ciebie też, detektywie Harper-odpowiedziała. Kobieta generalnie nie używała swojego pełnego imienia, także to wyznanie zabrzmiało bardzo służbowo, to i ona uderzyła w te nuty.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”