WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

#3

Dzisiejszy dzień miała totalnie wolny. Przez ostatnie kilka dni próbowała jak najwięcej pracować. Brała dodatkowe zmiany za ludzi by sobie zająć sobie czas. Starała się też jak najczęściej sprawdzać co u jej ulubionego Krasnala, bo jednak mimo wszystko martwiła się o River i wolała upewnić się, że wszystko jest jak w najlepszym porządku.
Raz nawet trafiła na Willa, który wpadł do Starbucksa zły jak osa po kawę dla siebie. Miał jednak szczęście, że to nie Andy go obsługiwała, bo z pewnością zrobiłaby mu najgorszą kawę pod słońcem. Nie przepadała za nim, a on chyba nawet za nią, więc przynajmniej to mieli wspólne.
Wybrała się z Mellow na spacer, bo przecież nie wytrzymałaby w domu cały dzień. Poza tym psiak potrzebował wreszcie długiego spaceru i postanowiła mu go sprawić.
Nie planowała odwiedzać dzisiaj River. Co za dużo to niezdrowo! Jeszcze sobie dziewczę pomyśli, że faktycznie do niej Andy podbija i zrobi się niezręcznie, a tego niebieskowłosa nie chciała. Jednak życie pisze własne scenariusze i na swojej drodze spotkała nie kogo innego jak psa należącego do Sanders. Na szczęście trafił na nią a nie na kogoś zupełnie obcego i wraz z Mellow postanowili odprowadzić zgubę do domu. Ciekawe czy młody zwiał sam z mieszkania czy jednak jej znajoma zapomniała, że psa wyprowadziła.
-Hej River - zastukała do drzwi i zaanonsowała się ładnie. Oby Williama nie było w domu, bo naprawdę nie chce sobie dzisiaj psuć humoru, a jego widok na pewno skopie go na maksa. Gdy kobieta otworzyła jej drzwi to Maddox uśmiechnęła się szeroko. -Znalazłam Twoją zgubę - Mellow i Blake latali wokół siebie jak opętani. Widać zaprzyjaźnili się z miejsca i nie zwracając uwagi na obie kobiety zwierzaki wbiły do mieszkania ganiając się w tą i z powrotem.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Gra trzecia

River miała wyjątkowo ciężki dzień. Od rana nie czuła się najlepiej, bo zaraz po wstaniu zaczął dokuczać jej tępy ból w potylicy. Zupełnie jakby ktoś jej przyłożył, albo może sama w coś przypadkiem uderzyła wstając? Nie mogła sobie tego przypomnieć... a może te jedynie ciśnienie które było zbyt niskie, nawiedzając ją potężnym bólem głowy, który wręcz ją otumaniał? Wzięła kilka tabletek przeciwbólowych, sprawdzając czy chociaż one pomogą. Na szczęście złagodziły ból choć nie do końca go niwelując. Lepsze to niż nic.
Willa nie było już w domu gdy porządnie rozejrzala się po mieszkaniu. Zapewne dostał ważny telefon i musiał pojawić się wcześniej w pracy. No nic. Miała trochę czasu dla siebie więc postanowiła zrobić ciepłą czekoladę i odpalić muzykę. Cóż tańczyć nie zatańczy ale jednak wprowadzi się w dobry nastrój i nawet ta pusta głowa jej tego nie pokrzyżuje.
Po miłym przedpołudniu udała się na zakupy. Oczywiście o kulach, z plecakiem, co by mieć w co zapakować ewentualne produkty i z Blake co by piesek się wyszalał. Jest sporych rozmiarów i uwielbia zabawę. Dlatego na początek poszła z nim do parku. Pobiegał, zaaportował piłkę, nawet przyniósł jakiś wielgachny patyk nie chciał go zostawić. Po tej całej zabawie udali się sklepu, gdzie River przywiązała czworonoga do słupka. Musiała jeszcze skoczyć w jedno miejsce, aby dokupić coś na obiad i powędrowała do mieszkania, kompletnie zapominając o swoim towarzyszu.
Blake ucieszył się widząc Andy. Chyba już zdążył się do niej przyzwyczaić po tych wszystkich wizytach kontrolnych znajomej. Zamerdał ogonem i zaczął wesoło szczekać.
Nie spodziewala się dzisiaj gości. Miał to być jej osamotniony dzień. Właśnie gotowała obaid gdy usłyszała pukanie. Uśmiechnęła się na myśl że to Maddox. Szybko (w miare swoich umiejetnosci chodzenia o kulach) pojawiła się aby otworzyć drzwi.
Zmarszczyła brwii widząc Blake, który wpadł razem z Mellow do środka. Moment czy ona... zaraz przymknęła oczy.
- Ty głupi cholerny mózgu... Nie mozesz sie naprawić?! - popukała się w głowę jakby chcąc wyrzucić luki które pojawiały się raz na jakiś czas. Widać, że była zła na siebie.
- Przepraszam, ze musiałaś tutaj przychodzić... Ja... - słowo zapomniałam tym razem nie przeszło jej przez gradło. Bo jakim ona jest właścicielem skoro zapomniała wlasnego psa! - Blake spokój! - zawołała, zaraz słysząc trzask w kuchni... miska z mięsem mielonym! Szlag by to! Jak najszybciej przedostala się to kuchnim gdzie psiaki zaczęły jesć z podłogi. - Sio! Sio! - probowała je odgonić ale one ani myslały się ruszyć, mają mega jedzonko!!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Cholernie było jej źle z faktem, że jej znajoma potrafi mieć takie luki w pamięci. Męczyło z pewnościa ją to bardzo i to czasami nawet było widać. Gdyby Andy mogła to z pewnością by to zabrała jej, ale tak nie jest. Jedyne co mogła w tej chwili od siebie dać to wszelaką pomoc jeśli River takowej potrzebowała.
Tak jak teraz kiedy bez chwili namysłu przyprowadziła jej zwierzaka do domu. Nie zamierzała jej wypominać, że ponownie ją odwiedza bo to nie o to tu przecież chodziło. Lubiła przyłazić w odwiedziny!
-Czy Ty możesz przestać się bić? - ponownie, jak za pierwszym razem złapała za rękę River by przestała się tłuc. Nie ma wpływu na to co się działo i musi po prostu pogodzić się, że tak chwilowo będzie. Andy była wecz przekonana, że z czasem to wszystko wróci do normy i nie będzie wiecznie zapominać najprostrzych rzeczy. Potrzebuje po prostu czasu i przede wszystkim spokoju by powoli dochodzić do siebie i Maddox całkowicie to rozumiała.
-Ej! Nie przepraszaj. Lubię Cię odwiedzać - stwierdziła wesoło i posłała jej wręcz rozbrajający uśmiech. Jednak zanim zdążyła złapać swojego psa ten pobiegł na swoim nowym kumplem i zaraz obie usłyszały trzask. Westchnęła i podążyła za River zamykając za sobą drzwi. Miała tylko odprowadzić zwierza i nie narzucać się kobiecie, ale widocznie Mellow i Blake mieli kompletnie inne plany i postanowili zdemolować kuchnię Sanders. -Mellow noga - warknęła groźnie i bokser jak za dotknięcia magicznym kijkiem grzecznie podreptał do nogi swojej pani. -Wybacz. Mellow to jeszcze gówniak i prowokuje inne psy do zabawy - westchnęła wskazując psu by został na miejscu. Sama zaś zabrała się za sprzątanie bałaganu który narobiły zwierzaki. -Sama w domu? - uniosła brwi. Nie spodziewała się, że Willa nie ma w domu. Co więcej była wręcz przekonana, że od ostatniego razu bywał więcej w domu. Widocznie jak się widzieli to nagadał jej kumpeli z kasy jakiś głupot tylko by dać Andy do zrozumienia by nie przychodziła tak często.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Dlaczego Andy zabraniała jej sprawdzać swoją wytrzymałość głowy! Może akurat dotrałoby do mózgu, że jest głupi i pozwala mieć luki w pamięci. To tak bardzo denerwowało Riv, że biedna wolała sama spróbować przemówić mu do rozsądku swoimi metodami. Nie chciała dłużej nie pamiętać. Chciała być jak normalny człowiek i nie zapominać psa spod sklepu. Brzmiało to dennie, zupełnie jakby kobieta faktycznie źle opiekowała się swoim czworonożnym kumplem.
Nim cokolwiek zdążyła odpowiedzieć bądź zrobić, rozgległ się trzask. Ona doskonale wiedziała co to jest, nawet nie wchodząc do kuchni. Miała zrobić kotleciki i do tego ziemniaczki oraz surówkę. Zamiast tego skończy się na zamówianiu chińczyka! Spojrzała na miskę oraz mielone na podłodze. No nic z tym nie zrobi, musi to posprzątać i pomyśleć nad czymś innym na obiad.
- Pamiętam jak Blake taki był. Co chwila musieliśmy chować delikatne rzeczy. - stąd brak wazonów na kwiatki, bo kiedy psiak szalał wszystko spadało na podłogę w konsekwencji niszcząc się.
- Zostaw ja posprzątam. - bo przecież niepełnosprawna nie jest! Ale nim zdążyła ruszyć nawet po ścierkę, Maddox zaczęła porządki. Spojrzała na Blake i westchnęła. Ładne charce mu w głowie, a przecież dzisiaj już się wyszalał za piłką!
- Tak, Will jest w pracy. Mam troszkę gorszy dzień, ale jakoś się trzymam. - stwierdziła i spojrzała na Mellow. - Nie ugryzie mnie? - zawsze miała jakąś awersję do bokserów. Nie ufała im zbytnio, ale kiedy niebieskowłosa ją zapewniła, że nic się nie stanie, pogłaskała czworonoga. Oczywiście Blejki zrobił się zazdrosnym dlatego jego też musiała wytarmosić. - Zostaniesz na obiedzie? Kotlecików już nie będzie, ale może znajde nuggetsy w zamrażarce. - zawsze to coś! A dla ziwerzaków coś wykombinuje, byle nie latali po pokojach jak jakieś opętane potworki! Na spokojnie przeszła na kanapę, aby odpocząc, była już zmęczona dzisiejszym dniem, a to dopiero połowa. Spojrzała na Mad i uśmiechnęłansię delikatnie. - Wiesz, że porywanie czyichś psów jest karalne. - zaśmiała się cicho, bo żartowała sobie z kobiety. W końcu nie oskarży jej o to, bo jeszcze zapomni o całej sytuacji i tyle z tego jej pamiętania wyjdzie.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Nie pozwalała jej się bić, bo to na pewno nie pomoże nawet jeśli River wydawało się inaczej. Robienie sobie krzywdy w niczym nie pomoże, a jeszcze dodatkowo zaraz będzie ją bolała głowa z tego powodu. Musi po prostu uzbroić się w cierpliwość i przeczekać najgorszy okres. Z czasem będzie zdecydowanie lepiej. Gdyby miała jeszcze odpowiednie wsparcie, które sprawiłoby, że zapominanie nie będzie takie złe to jeszcze byłoby dobrze, ale widocznie na Willa nie było co liczyć.
-Ten szaleniec zniszczył nam kanapę skórzaną w salonie - przewróciła teatralnie oczami. Mellow miał to do siebie, że rozwalał swoje pluszaki w trzy sekundy rozpierniczając wnętrze wszędzie. Andrea już nie miała siły do tego psa, ale nie oddałaby go nikomu. Trochę zgrywał się z jej charakterem, bo sama też czasem potrafiła mieć kupę energii, którą spożytkowała w knajpach i na imprezach wszelakich.
NIe da posprzątać kalece. Wpadła z wizytą to jej pomoże w czym tam sobie życzy Krasnal. -Mi ostatnio mówił, że jest praktycznie cały czas w domu - stwierdziła sprawdzając czy jej bokser nadal grzecznie siedzi -Co Ty. On muchy nie skrzywdzi. Mnie potrafi poharatać tymi swoimi ostrzami, ale to przez to że za bardzo go rozbawię i młody traci panowanie nad swoją radością - uśmiechnęła się lekko kończąc ostatecznie zbieranie tego bajzlu, który narobiły zwierzaki.
Niespodziewała się propozycji. Tak naprawdę miała oddać psa i pójść w swoją stronę, ale Krasnal rzucił swoją prozpozycją i oczywiście Andy nie potrafiła się nie zgodzić -Nie powinnam, bo jak ten Twój wróci to mnie zaraz rozszarpie - przewróciła teatralnie oczami nalewając do dwóóch misek wody by psiaki miały się czego napić. Pewnie były spragnionie. Mellow to się zaraz dorwał do wodopoju rozlewając sporo na podłogę.
-Ale patrz to dobra wymówka by się z Tob ą zobaczyć - uśmiechnęła się szeroko i puściła jej oczko. Teraz jak już się psiaki znają to można im organizować playdate. Oboje się wyszaleją za wszystkie czasy. -Siedź grzecznie, a ja skończę przygotowywać Twój obiad - machnęła ręką by się kobieta nawet nie ruszała z miejsca. Widać było po niej, że była zmęczona. Noga i głowa muszą odpocząć, a Andy sobie jakoś poradzi w kuchni. Mistrzem gotowania nie jest, ale coś wyczaruje. Siebie jakoś musiała karmić, więc nie było chyba aż tak źle. Ona i współlokator jakoś jeszcze żyją!

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Czyli jest takim samym wariatem jak jej owczarek szwajcarski. Widać, że psiaki się polubiły bo zaraz po napiciu się wody, oboje ruszyły do salonu gdzie leżała akurat lina na przęciagania - jedna z ulubionych zabawek Blake. Riv zmrużyła oczy.
- Nam? - powtórzyła, spodziewając się odpowiedzi o partnerze bądź partnerce z którą kobieta mieszka. Kto jej przecież zabroni podrywać, może żyją w otwartym związku? Nie jej w to wnikać.
- Nie rozszarpie, nie rozszarpie, nie jest taki zły. - bo Maddox miała nieprzyjemność poznać go od tej gorszej strony. Na co dzień nie jest takim chujkiem, jakim okazał się gdy była tutaj ostatnim razem. Czasem ma po prostu gorsze dni i trudno go wytłumaczyć dlatego nawet nie zamierzała tego robić. Niepotrzebne strzępienie języka, które i tak nie polepszy odbioru jego osoby.
- A to potrzebujesz wymówki aby ze mną się zobaczyć? - uniosła brew a potem zaśmiała się głośno. Psiaki bawiły się w najlepsze to latając za piłką to ciągnąc linę - gdzie Blake był ciut lepszy. Całkiem miło było mieć kogoś obok gdy potrzebowała pomocy i głośno tego nie przyzna ale cieszyła się, że Mad chciała zostać na obiedzie.
- Nuggetsy są w zamrażalce, podać Ci je? - zapytała chcąc się chociaż jakkolwiek przydać, ale niebieskowłosa postawiła na swoim i stwierdziła, że ona da sobie radę. Riv westchnęła i przykryła się kocykiem. Nie lubiła być bezużyteczna, to ją bardzo denerwowało, ale widziała że tej batalii nie wygra i musi się poddać.
Gdy już wszystko było gotowe odebrała swoją porcję, co od razu zaalarmowało psiaki, bo może one też coś dostaną, dlatego stali się wielkimi adoratorami swoich pańci!
- To co ciekawego dzisiaj robiłaś, poza wyprowadzeniem... - speszyła się bo imię psa wyleciało jej z pamięci i znów była gotowa pukać się w głowę ale ostatecznie powstrzymała swoją rekę, jedynie poprawiając opadające włosy za ucho.
- Ja to myślałam, że dzisiaj nie wstanę z łóżka. Zrobiłam się takim okropnym leniem, ale dzisiaj to mnie od rana boli głowa, dlatego to nie tak że aż takim śmierdzacym leniem jestem. Musiałam trochę ogarnąć w mieszkaniu no i poszłam na zakupy... a teraz to... to znowu chce mi się spać. Jak tak dalej pójdzie to prześpię życie! - powiedziała niezadowolona wbijając nuggetsa na widelec.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Wzrokiem podążył za zwierzakami i przez chwilę się na nich kompletnie skupiła. -Nam to znaczy mi i mojemu współlokatorowi. Doszłam do wniosku, że taniej będzie wynajmować z kimś mieszkanie - wzruszyła ramionami. Mają dobre stosunki Andy nie mogła narzekać, bo zawsze miała pomoc a i wieczór wspólnie mogli spędzić przed telewizorem o ile Maddox była w domu. Od związków stroniła mocno i nie zamierzała się w nic pakować. Wystarczył jej ostatni nieudany związek, który wciąż odbija jej się czkawką. Na papierze widnieje rozwódka i chyba już nigdy nie da się tego wymazać z jej przeszłości niestety.
Na słowa River przewróciła tylko teatralnie oczami. Maddox nie zamierzała go poznawać z innej strony i tak na dobrą sprawę wcale nie chciała go poznawać. Jakoś do szczęścia jej to nie było potrzebne. Jedyne co Andrea zamierzała to starać się na niego nie wpadać, bo ani jej ani im nie były potrzebne niezręczne sytuacje. -W sumie nie potrzebuję, ale zawsze warto je mieć pod ręką gdybyś nagle miała mnie dość - uśmiechnęła się zadziornie i zaraz zniknęła w kuchni ignorując pytanie jej towarzyski. Sama sobie poradzi. River mogła odpocząć, bo tego przecież potrzebowała, a Andy sobie jakoś w tej kuchni poradzi. I wyszło jej całkiem nieźle by wreszcie przynieść obiad, którym obie się posilą. Znaczy Andy miała wyskoczyć do knajpki zjeść coś na szybko, ale jeśli już padła oferta Riv to nie zamierzała odmawiać.
-Mellow serio? Wiesz doskonale, że nic nie dostaniesz - skarciła psa, który przestał się nią interesować i obrał sobie za cel Sanders, bo może ona zlituje się nad jego losem i dokarmi.
- W sumie nic ciekawego. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam wolne, więc nie wiedziałam co ze sobą zrobić - wzruszyła lekko ramionami. Andrea ostatnio działała na zasadzie praca/imprezy z domieszką pomocy River. Kiedy nagle okazało się, że ma więcej czasu wolnego to serio nie potrafiła sobie znaleźć zajęcia. Stąd też długi spacer z psiakiem.
-Widocznie potrzebujesz snu. Zjesz to możesz iść się położyć. Ja pozmywam, nakarmię Ci czworonoga i upewnię się, że masz zamknięte drzwi i zniknę - o i to był bardzo dobry plan! Wcisnęła w siebie ziemniaki i ostatecznie rzuciła pół nuggetsa Mellow. Niech ma i cieszy się z tego, bo potem będzie że matka go nie karmi. -Nie patrz tak na mnie. Sen jest dobry gdy się regenerujesz a Ty to właśnie robisz, więc korzystaj - uśmiechnęła się lekko.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Psiaki ewidentnie były ucieczone że człowieki postanowiły coś zjeść i mogą się z nimi podzielić. To nie tak, iż kobiety są glodne, skądże znowu! Im się wydawało, że to się należy, dosłowanie - jak psu kiełbasa, ale nic z tego!
- Taka zła pańcia nie chce nic dać, tak? - widać, że River ma miękkie serducho bo dała kawałek nuggetsa psiakowi znajomej. Co miał tak biedny przyglądać się jej? No nie mogła go zostawić bez kawałka mięska.
- A to najgorzej, ja też nie umiem się zorganizować w wolne, a teraz to już w ogóle. Moje śledztwo przejęła koleżanka na czas mojej nieobecności i najpewniej doprowadzi je do końca, także nie mam co robić. Szefowa nie chce mi nic przesłać co bym nie zaczela pracowac na urlopie ktory mi wepchnęła. - włączył się tryb gaduła, który trudno wyłączyć ale przecież Andy nie musiała jej słuchać, zawsze mogła udawać i w międzyczasue błądzić głową w chmurach.
- No co Ty, jak Ty tu jesteś to nie ma bata że pójdę ... spaać... - trochę jej się ziewnęło ale zaraz się zaśmiała. W końcu to nic nie znaczy! Ziewa bo może, a nie że jest śpiąca i niech nikt nie waży się mówić inaczej!
- Blah, blah, blah, jesteś jak mój lekarz który mówi że mam odpoczywać. Ja nie umiem, bo to jest nudne. Możemy obejrzeć jakiś film! - bo czemu by nie! Mad na pewno się zgodzi a psiaki spędzą ze sobą jeszcze chwilę. Aż dziw bierze, że się polubili, może to ze względu na relację ich właścicielek?
Szybko zjadła obiad, bo była naprawdę głodna i spojrzała na Andy.
- Jak chcesz to możemy napić się wina! Jest w górnej szafce, tam gdzie garnki. - dawno tego nie robiła ze względu na leki, ale przecież nikt się nie musi dowiedzieć o tym iż je zmiesza. To nie grozi przecież śmiercią! - Tylko uważaj, żebyś żadnego nie zrzuciła, jeszcze Ciebie głowa zacznie boleć. - Riv sama mogła się po nie ruszyć, ale cóż jak już baristka zaoferowała się z pomocą. - A kieliszki obok w szafce od garnków i wina.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Przewróciła jedynie oczami gdy to River postanowiła poczęstować jej psa żarciem dla ludzi najpierw. Dobrze, że Mellow nie dostawał tego często i wciąż nie wygląda jak szafa trzydrzwiowa. Co jak co, ale Andy dba o to, żeby pies był zdrowy w przeciwieństwie do dbania o samą siebie. Zdecydowanie woli dbać o innych niż o swoje zdrowie. Zresztą to widać na załączonym obrazku, bo stara się jak może dbać o River, chociaż to powinna być rola jej faceta.
-Bo masz wypoczywać. Taka szefowa to skarb. Jeszcze cholera wie co Ci przyjdzie do głowy - westchnęła. Znaczy w pewnym sensie ją rozumiała, bo przecież jeśli kocha się swoją pracę i sprawia to przyjemność to tym bardziej chce się pracować. Mad mimo wielu godzin dodatkowych w pracy nie odczuwała tego jakoś mocno, bo lubiła to co robi.
-Ehe. Zaśniesz w trzy sekundy - zaśmiała się widząc jak River drze się mordka. Z takim ziewaniem to serio wystarczyć jej będzie sekunda i będzie spać jak zabita. no ale nie będą się teraz sprzeczać o taką głupotę, bo to nie ma sensu.
-No nie wiń mnie - uniosła dłonie utrzymując talerz kolanami-Po prostu ktoś o o Ciebie musi zadbać, bo sama tego nie zrobisz pewnie - stwierdziła ostatecznie i skinęła głową na pomysł filmu. Tym razem będzie musiała się pilnować, bo jak ten wariat wpadnie do domu to znowu niepotrzebnie narobi rabanu z tego powodu. A Andrei starczył pierwszy raz i zdecydowanie nie musieli tego powtarzać ponownie. Sama szybko zjadła obiad. Może nie była głodna jakoś mocno, ale napełniła brzuch na resztę dnia, bo to z pewnością zje dopiero jutro rano na szybko śniadanie.
-A możemy - skinęła głową. Nie odmówi. Nie umiała odmawiać jeśli proponowali jej alkohol i doskonale wiedziała jak to później się skończy, ale czy się tym przejęła? A skądże znowu. Najwyżej wieczorem wybierze się na imprezę, zaleje w trupa i rano obudzi z kacem gigantem tak jak zawsze. -Postaram się nic nie zrzucić - uśmiechnęła się lekko, zgarnęła talerze i podreptała do kuchni by wziąć tą butelkę wina i kieliszki, które były w zupełnie innej szafce ale tego nawet Riv nie wspomni.
-To co dzisiaj oglądamy? - spytała rozlewając wino do kieliszków i zasiadając na kanapie w lekkiej odległości od Krasnala. Spodziewała się, że znowu jakiś program kryminalny obejrzą, bo River miała jakąś obsesję na tym punkcie, ale samej niebieskowłosej to nie przeszkadzało.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Może i skarb ale River jej tak nie postrzegała. Kobieta była naprawdę świetną osobą, która dba o swoich pracowników, ale Sanders potrzebowała w tej chwili zajęcia, a nie wolnego. Jeszcze trochę i będzie ją trzeba zabrać do wariatkowa! Gadanie do ścian i pluszowaka nie jest czymś normalnym!
Oburzyła się na słowa o trzech sekundach. Czy ona właśnie ją w tej chwili obraziła?! Dziennikarka doskonale rozumiała, że jej czas na zasypianie jest naprawde krótki, ale to nie oznacza, iż od razu trzeba jej to wypominać. Założyła ręce na siebie niby to będąc obrażoną i chwile tak siedziałam dopóki nie przeszły na temat o lekarzu i jego zaleceniach.
- Jak nie zrobie, jak zrobie! Halo, jestem dorosłą odpowiedzialną kobietą. - która czasem miewa głupie pomysły dlatego, nie do koñca warto jej ufać. Głupotka jak ją dosięgnie to nie ma końca. Dobrze, że doktor nie wiedział o tych spacerkach które ostatnio urządzała. No ale wybaczcie, musiała się wyrwać z czterech scian i chociażby głupie wyjście z psem było czymś odprężającym.
Kiedy Andy zniknęła w kuchni River poprawiła sobie kocyk jaki moment wcześniej zgarnęła z końca kanapy i wzięła pilota w dłoń. Zapowiadał się miły wieczór którego nie spędzi sama jak to ostatnio miało w zwyczaju. No dobra, zawsze miała Blake, ale z nim to za dużo nie porozmawia.
- Znalazłam serial kryminalny, tak wiem, jestem monotematyczna, ale mam nadzieję że Ci to nie przeszkadza. - następnym razem, o ile taki będzie, obejrząnto na co Andy będzie miała ochotę. Słowo harcerza! Uśmiechnęła się szeroko i... zmniejszyła dzielącą je odległość aby być bliżej kobiety. Nic złego nie chodziło jej po głowie, spokojnie! Upiła łyka wina po czym odstawiła kieliszek na stoliczek i włączyła pierwszy odcinek serialu. Raz na jakiś czas zagadywała kobietę, przy okazji popijąc winom które w razie potrzeb im uzupełniała, w końcu nie będą siedzieć tu przy suchej gębie.
Wystarczyło półtora odcinka aby River zmógł sen a głowa opadła niżej na kolana kobiety. Nie miała pojęcia, że śpi w ten sposób. Na kanapę wskoczył Blake który uwalił się w nogach swojej Pani, kładąc śnupkę na kolorwym gipsie.
Dziennikarka na początku spała spokojnie, lecz po jakichś dwudziestu minutach zaczęła się wiercić...
- Will... przestań... Will. - zaczęła mamrotać przez sen co... nie zdarzało się często. - To boli... - szepnęła... znów ruszyła się niespokojnie, jakby chcąc uciec od koszmaru jaki jej się śnił. - tak bardzo boli... - po policzku popłynęła łza a Riv po raz kolejny się obróciła.

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

No w sumie Andrea pewnie w takim wypadku sama również dostałaby świra spędzając dnie w domu. Na jej szczęście tak nie było i mogła jedynie umilać dni River, bo tylko jej to pozostało.
Nie zamierzała jej obrażać! Po prostu jeśli potrzebowała się zdrzemnąć to była droga wolna! Andy nie zamierzała ją przecież pod tym względem oceniać, a dałaby spać spokojnie. Sen to jest najlepsze lekarstwo, więc River powinna spać w opór, bo tak szybciej dojdzie do siebie.
-Dobrze dorosły odpowiedzialny Krasnalu. Ale i tak wolę mieć na Ciebie oko - uśmiechnęła się zadziornie. Na tyle ile zdążyła ją poznać to wolała jednak nie do końca jej ufać. Cholera wie co do tego szalonego łba jej wpadnie. Miała tylko nadzieję, że jeśli jednak do tego dojdzie to wolałaby wiedzieć co się dzieje by w razie co ratować Riv z kłopotów. A spacery to ona jednak propsuje, bo przynajmniej Sanders trochę przewietrzy głowę, a to dużo pomagało dość często.
-Kompletnie nie przeszkadza - wyszczerzyła ząbki. Jej to było obojętne co oglądają, bo zwykle i tak nie siedziała dużo przed telewizorem. Ot czasem wieczorami jak nie wychodziła nigdzie. Nie miała pojęcia o nowych serialach ani tych które robią wielką furorę. Zawsze była tą co odstawała od towarzystwa gdy pogaduchy schodziły na tematy telewizji i wszelakich programów. Nie przeszkadzało jej to akurat i z ciekawością się po prostu temu wszystkiemu przysłuchiwała.
Oglądały w spokoju gdzieś tam w międzyczasie dyskutjąc gdy w pewnym momencie zrobiło się ciszej, a głowa znajomej wylądowała na jej kolanach. Nie poprawiała jej, nie budziła a jedynie delikatnie smyrała dłonią po głowie. Wciągnęła się w serial i postanowiła skończyć odcinek i się ulotnić zostawiając Sander notkę, że wróciła do domu. Mellow uwalił się na podłodze obok kanapy by zasnąć głęboko. Wymęczony był widocznie. Oglądanie przerwało mamrotanie River i Andy zmarszczyła brwi. Co jej się takiego śniło... i przede wszystkim czy to było coś co się naprawdę wydarzyło, bo jeśli tak to Will nie dożyje dnia następnego. -Hej River - szepnęła delikatnie szturchając kobietą. Wysunęła się spod niej by ostatecznie kucnąć przy kanapie próbując dobudzić znajomą. -Riv. Proszę obudź się - szepnęła głośniej gładząc ją delikatnie po policzku. Może to zadziała.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

Było jej naprawdę wygodnie na kolanach kobiety, dlatego zapadła w trochę głębszy sen, zupełnie jak niedźwiedzie w zimę. To właśnie wtedy pojawiały się... wspomnienia? Nie miała pojęcia czy to właśnie to, ale wydawało się realne zupełnie jakby zdarzyło się naprawdę. Will przymuszał ją do... seksu. Miała wrażenie, że każdy jego ruch jest nad wyraz agresywny. Żadne prośby nie skutkowały zaprzestaniem tego co wyrabiał. Chciała uciec, zapaść się pod ziemię. Próbowała go odepchnąć, sprawić aby przestał na nią napierać. Ten wzork... zupełnie jakby sam był w transie. Bała się go i gdyby nie nagłe przebłyski z realnego świata najpewniej trwałaby w tym koszmarze dużo dłużej niż te kilkanaście minut.
Dotarły do niej słowa... ale to nie głos Willa. Jeszcze raz jej imię. Coś było nie tak, dopiero w momencie dotyku jej policzka, zerwała się jak poparzona. Spojrzała na Andy i odetchnęła z ulgą. To nie Will. Nie miała pojęcia skąd podobny sen w jej głowie. Czy jej wyobraźnia była tak bujna aby wywoływać takie brednie? Nie miała pojęcia. Szybko starła łzę z policzka, jakby nic się nie stało. Widziała to spojrzenie znajomej i westchnęła.
- To nic wielkiego. Od czasu do czasu kazdy ma koszmary nie? Jeśli za bardzo się wierciłam to przepraszam. Zapewne byłaś zajęta oglądaniem... jakim cudem w ogóle usnęłam. Ten odcinek był tak ciekawy! Co się dalej wydarzyło, czy ta kobieta faktycznie upozorowała swoją śmierć (wcale to nie o Arti, ani trochę xD)? - mamrotanie przez sen nigdy jej się nie zdarzyło, dlatego nawet nie wiedziała że cokolwiek mówiła. Szybko przeszła do innego tematu, bo serio, to nie było coś z czym by sobie nie poradziła. Przechodziła gorsze rzeczy, naprawdę! Spojrzała na telewizor gdzie była włączona pauza. Ha! Czyli mogą jeszcze dokończyć odcinek!
Odetchnęła i spojrzała na psiaki. - One chyba też się zmęczyłym - bo oboje smacznie spali, Blake lekko się przesunął na koniec kanapy już nie pilnując swojej pani. Tam najwyraźniej było mu wygodniej.
- Wiesz, że nie musisz tak kucać, możesz wrócić na kanapę koło mnie. - stwierdziła poklepując miejsce koło siebie. Nie rozumiała tej obawy którą widziała w oczach Maddox. Mogło się to zdarzyć każdemu, prawda? Miała wrażenie, że kobieta czeka na dalsze wyjaśnienia, ale nie ma czego!

autor

--------

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

Gdyby wiedziała co siedzi w tej główce... no ale nie wiedział i tylko te kilka wymamrotanych słów musiało jej chwilowo wystarczyć do domyślania się co mogło (ale nie musiało) się wydarzyć. Tak wiele pytań się nagle pojawiało w głowie Andy, że nie wiedziała jak to wszystko ogarnąć. Jednak najpierw trzeba było obudzić śpiącą królewnę i to tak by nie wpadła przypadkiem w panikę.
-Hej to tylko ja - rzuciła szybko by uspokoić River, która przebudziła się jakby nagle powstała z martwych. Martwiła się o nią, wic nic dziwnego że miała takie spojrzenie a nie inne. Gdyby nagle River słyszała takie rzeczy z ust śpiącej Andy to też z pewnością zaczęłaby się cholernie martwić.
-Tak każdy ma koszmary - rzuciła cicho. Z jednej strony może faktycznie to po prostu był koszmar, który nie odzwierciedlał rzeczywistości. Ile razy Andrea miewała durne sny, które nijak się miały do tego co tak naprawdę się działo w jej życiu. Powinna odpuścić, ale nie potrafiła. -Usnęłaś bo jesteś zmęczona proste - wzruszyła ramionami i ostatecznie zabrała łapsko z policzka towarzyski, bo o tym zapomniała kompletnie i dalej ją delikatnie miziała. Oh Andy kiedyś jak Will zobaczy na co sobie pozwala to jej ręce przy samej dupie urwie. -Upozorowała wyobraź sobie. Miałam rację - błysnęła ząbkami. Nie lubiła gdy się tak szybko zmieniało temat i unikało tym samym poważnych rozmów. Dobra, sama to robiła, ale ona mogła, bo tak i już. Spojrzała na zwierzaki i wzruszyła ramionami. Pobiegały to się zmęczyły okrutnie i teraz prześpią resztę wieczoru prawdopodobnie.
Westchnęła głośno i potrząsnęła głową -Wiesz, że zawsze możesz do mnie uderzać jakby coś się działo prawda? - uniosła brew i ostatecznie zmierzwiła swoje włosy i wróciła na wcześniejsze miejsce. Jeśli River nie chciała o tym śnie rozmawiać to nie będzie cisnąć jeszcze, ale zdecydowanie będzie się miała na baczności i będzie zwracać uwagę na najmniejsze rzeczy jeśli chodziło o znajomego Krasnala.

autor

Ady

ODPOWIEDZ

Wróć do „133”