WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
- Nie? – Uśmiechnął się lekko wrednie, podpuszczając ją. – To moja ulubiona historia. Ta o tamponie. W ogóle o znajomościach z toalety damskiej. Sam muszę się kiedyś wybrać, ponieważ dzieją się tam ciekawe rzeczy. Umalujesz mnie kiedyś i ubierzesz w jakąś sukienkę, żebym nie wzbudzał podejrzeń? – Trudno będzie mu zmienić głos. Oczywiście również broda będzie tutaj dość wielką przeszkodą, ale z drugiej strony – jeśli się mocno na tym wszystkim skupi, to nie będzie tak źle? A przynajmniej miał taką nadzieję!
- Seks na plaży? – Lepiej to wszystko brzmiało po angielsku, kiedy powtarzał nazwę drinku. Jednak chodziło mu o coś zupełnie innego. – Wiesz, to raczej by Ci się nie spodobało. Piasek jest wszędzie. Wchodzi w usta, tyłek, te miejsca… I z takiego miejsca, które powinno być romantyczne, pojawia się dopiero bardzo duży problem. – Gabi wolała nie pytać, dlaczego Ryan wie. Akurat to było wspomnienie pierwszych wakacji z byłą żoną. Miało być naprawdę miło, a nie było. Anne jeszcze wtedy się starała.
- Więc raczej nie chciałabyś uprawiać seksu na plaży. Może w oceanie byłoby o wiele lepiej. Tego nie próbowałem. – Dobrze, że barman podszedł do kolejnych osób, aby ich obsłużyć, ponieważ gdyby przysłuchał się rozważaniom pary, pewnie… za wiele by się nie zdziwił, bo już różne rzeczy słyszał, ale być może nie chciał tego słuchać po raz kolejny.
- Możemy wydać oszczędności na gry albo zacząć tańczyć pomimo tego że jeszcze nikt tego nie robi. – Zespół nadal dopiero się stroił, ale muzyczka leciała z głośników zawieszonych wysoko. W końcu to było kasyno. Musiało zawsze coś się dziać. – Nikt i tak nas tutaj nie zna.
-
-Czy ty zawsze musisz się z tego nabijać?-zapytała bez grama żalu, bo jednak wiedziała, do czego Ryan pije i miał powody. w Damskich toaletach zawsze działy się ciekawe rzeczy, czasem było się tego tylko świadkiem, innym razem grało się pierwsze skrzypce.
-Słyszałam o tym, ale skoro przechodziłeś to na własnej skórze, to tym bardziej uwierzę. -uśmiechnęła się. Nie, to nie wydawało się jej romantyczne, bo nie dość że piasek, koc, to jeszcze trudno znaleźć plażę taką, by nie było ludzi dookoła. A bycie przyłapanym to było coś, co przerażało blondynkę. Zupełnie nie jej klimaty.-To ja zostanę przy tym w szklance-zaśmiała się, unosząc jednak brew do góry na wspomnienie oceanu. O tym nigdy nie myślała, czy to w ogóle było... higieniczne? I jak to logistycznie ogarnąć. Może będą mieli okazję kiedyś to przemyśleć, choć na razie ich plany turystyczne były tak różne, że nie wiadomo kiedy wykroją trochę wolnego na jakąś plażę i ocean.
-Nie wiem, czy czuje się na tyle pewna w swoim tańcu, aby wszyscy na mnie patrzyli-zachichotała i wzięła swojego drinka, upijając łyk. Spoglądała dość wyzywająco, a jednocześnie pytająco prosto w oczka Ryana.
-
- Może za dwadzieścia lat. – Uśmiechnął się do Gabi i pochylił się nad nią, aby skraść jej całusa. Smakowała dość słodko przez drinka, którego piła. Ryanowe usta za to były dość cierpkie z powodu whiskacza, którego popijał. – Ale teraz to… Nawet nie licz na to, że szybko zapomnę. – Pogłaskał ją po policzku. Dlaczego nigdy nie miał dość swojej dziewczyny? Cóż, to musiała być miłość. Taka prawdziwa.
- Zawsze możemy zabawić się w basenie. Wystarczy zaszaleć. – Albo mogli wynająć sobie jakąś willę z basenem i wielkim ogrodzeniem. Albo wynająć basen. Różne były opcje. Do tej pory pamiętał jacuzzi oraz akcja w jednym z hoteli. – Mamy wystarczająco dużo czasu, aby się zabawić i poznać smak różnej miłości, panno Moreno. – Znów sugestywna rozmowa, ale to tylko przez drinka Gabi. Ryan tylko pociągnął swoje myśli na głos. Musiała mu wybaczyć, że był trochę dzieciakiem, jeśli o to chodziło.
- Oj chodź. Ubrałaś już i tak taką sukienkę… To teraz musisz płacić. Następnym razem zastanowisz się, co na siebie ubierasz. – Ryan dopił swoją whisky i podziękował barmanowi, mówiąc, że jak na razie dla niego wystarczy. Poczekał aż Gabi skończy swojego drinka. Kiedy to zrobiła, zszedł ze stołeczka i wyciągnął w jej stronę rękę. – Niech na nas patrzą. Niech gadają. Jutro i tak nas zapomną. – Pociągnął ją w stronę parkietu. Puścił oczko do muzyków, którzy stroili swoje instrumenty. Właściwie byli już powoli gotowi, ale chyba czekali na odpowiednią godzinę i może jakąś mowę powitalną. Ryan Harper miał jednak swój pomysł na tą uroczystość.
- Zachowuj się naturalnie – szepnął do ucha Gabi, chwytając ją za jedną rękę, a drugą kładąc na jej talii. Zupełnie naturalnie zaczął prowadzić ją w tańcu do piosenki, która dopływała z głośników. To chyba była jakaś Rihanna, która nie pasowała do tego miejsca… Ale to nie szkodzi.
-
-Jesteś okropny-zaśmiała się, lekko przygryzając jego wargę przy tym krótkim pocałunku. Nikogo nie obchodziło to, co robią, było tyle ludzi i każdy się zajmował sobą, to chyba kwestia tego, że w Vegas dzieje się naprawdę wiele i stałych bywalców nic nie dziwi, nic nie gorszy.
-Teraz? Szalejesz-zaśmiała się. Pewnie miała strój kąpielowy w walizce, jak nie ten hotel, to inny miał basen na dachu. Nie mniej jednak, to nie o to chodziło Ryanowi, nie to mówił i po prostu snuł kolejne plany na na ich przyszłość. Na razie nieformalnie, tak bez słów potwierdzenia, planowali spędzić całe życie ze sobą, więc będą mieli czas na naprawdę wiele różnych podróży i przygód, nawet tych mniej moralnych.
-A co mam następnym razem założyć, aby nie być porwana do tańca?-zapytała, podając mu swoją dłoń, żeby prowadził. W końcu miał to być taniec towarzyski, a nie tuptanie blisko siebie i nieśmiałe uśmieszki.
-Co to ma znaczyć?-zachichotała po raz kolejny. Naturalnie? A co, ona jakaś spięta była? Coś udawała? Cóż, lekko udawała kogoś kto czuł się swobodnie w takiej kiecce, na parkiecie. Położyła dłoń na jego ramieniu, uśmiechając się lekko speszona i zerkała co chwila pod nogi, żeby nie potknąć się, nie nadepnąć na kieckę ani nic. Uważała, że trochę nie tańczą w rytm... jednak skoro to była Rihanna, to trudno było do niej tańczyć. W końcu do nich dołączyła inna parka, więc nie wszyscy już na nich patrzyli.
-
- Sam nie wiem, co powinnaś założyć, żebyś nie była poprawna do tańca. – Wirował razem z nią na parkiecie. Czasami ją podnosił albo pozwalał jej wykonać „kręciołka” (zawsze tak to nazywał). Najlepiej jednak było mu tańczyć tuż obok niej. – Sama jednak chciałaś tańczyć i narzekałaś, że jeszcze nie zaczęli grać. Więc teraz zupełnie nie rozumiem, dlaczego zmieniłaś zdanie, kiedy zdążyłem porwać Cię do tańca. – Wytknął jej niezdecydowanie. Ale czy było jej źle w jej ramionach? Na pewno nie! Ten błysk w oku Ryana tylko podkręcał atmosferę.
Wkrótce nie byli jedyną parą, która bawi się na parkiecie. Dołączyło do nich wiele innych par, które tylko czekały na jakiś znak albo zaproszenie. Zespół nie miał już wyjścia. Odpuścili oficjalne powitanie i zapraszanie innych na parkiet. Weszli dość płynnie w piosenkę, która wybrzmiewała z głośników. Ktoś delikatnie zaczął ją ściszać, a weszła muzyka na żywo.
- Witamy państwa na corocznej zabawie sylwestrowej w Golden Nugget Las Vegas! Mamy nadzieję, że będą się Państwo świetnie bawić! Zapraszamy wciąż niezdecydowanych na parkiet. Gramy do samego rana! – Ryan zaśmiał się, wirując z Gabrielle w rytm muzyki. Czasami ją puszczał, by pobujać się w rytm muzyki tuż obok, ale częściej trzymał ją za ręce lub chociaż dbał o to, aby ich jedna dłoń miała razem splecione palce.
- Trochę chyba pokrzyżowałem im plany, ale jak się bawić, to się bawić! – Widać procenty zrobiły swoje. Ryan zaczął się rozluźniać, a jego ciało nabrało tej pewnej sprężystości. Teraz liczyła się tylko ta noc oraz ta kobieta. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebował.
- Mówiłem Ci już tego wieczoru, że Cię kocham? – zapytał nagle, kiedy zespół zmienił pisoenkę na nieco wolniejszą. Był teraz blisko niej, ocierając się o nią swoim ciałem i trzymając ją w swoich ramionach. Nosem trącił jej ucho. – Jeśli nie… To bardzo Cię kocham i nie wyobrażam sobie już życia bez Ciebie.
-
-Chciałam tańczyć i nie narzekam. Tylko pytam-powiedziała. Była kobietą, która bez najmniejszego problemu dawała się prowadzić, wręcz na to liczyła. Wywijała biodrami na prawo i lewo, choć jej ruchy były dość zachowawcze, nie wierzyła w swoje umiejętności na tyle, by odstawić jakiś układ z dirty dancing, czy innego znanego filmu z tańcem. Doskonale czuła się w jego ramionach czy to teraz, czy w innych okolicznościach. Ta odrobinka procentów w ich krwiach zdecydowanie działała na ich korzyść. -Jakby jutra nie było-dodała, gdy stwierdził, że jak zabawa to na całego. Chyba tak właśnie się bawili. Nie było jakiś wielkich szaleństw, nic nie demolowali, lecz bawili się naprawdę dobrze, nie patrząc na nic. W którymś momencie Ryan mógł poczuć wzrok jakiejś starszej parki na sobie i na swojej partnerce. To była właśnie ta pani z mężem, którą Gabi spotkała w toalecie. Staruszkowie chyba widzieli w przyszłym państwie Harper siebie z przeszłości. Pytanie czy mowa o miłości, czy może o umiejętności taneczne. -ja Ciebie też. Baardzo-powiedziała, po chwili wyciągając Ryana z parkietu, bo była aż zaróżowiona na buźce z wysiłku. -Daj mi sekundkę na oddech-poprosiła, tłumacząc dlaczego nie chciała z nim dłużej tańczyć. W tym momencie, nie że całkiem.
-
- Jakby jutro by nie było. – Powtórzył po niej, dalej prowadząc w tańcu i podziwiając, jak jej sukienka się układa. Musiał jednak jej przyznać, że kreacja zabierała dech w piersiach. I nie, nie dało się przejść obok niej obojętnie. Nawet kobiety z głębokim dekoltem, nie miały aż takiego efektu „wow” jak właśnie teraz Gabi. Na szczęście Ryanowi wcale już to nie przeszkadzało. W tym momencie nawet podarowałby swojej ukochanej złoty diadem, którym udekorowałby jej śliczne skronie.
Właściwie spojrzenia starszej pary by nie zauważył, gdyby nie kilka słów jego partnerki, która wyjaśniła, że jest to właśnie jej znajomość toaletowa. Uśmiechnął się do nich, przyglądając się im również ciekawie. Następnie przeniósł wzrok na Gabi. Czasami nie wyobrażał siebie jako staruszka. Tak samo jak nie potrafił wyobrazić sobie, że jego ukochana będzie siwiutka i pokryta zmarszczkami. Wiedział jedno…
- My też będziemy się na starość tak kochać. I dużo rzeczy robić razem. Nie mówię, że wszystkich, bo tak nie można i tak się nie da, gdyby tak było, byśmy dawno się znudzili, ale… Też na starość będziemy się tak kochać – powiedział to z takim przekonaniem, że można było mu uwierzyć w to zapewnienie. Byłej żonie nigdy nie powiedział czegoś takiego. Nie czuł tego. Ryan może i był swojego rodzaju romantykiem, ale nigdy nie mówił nikomu czegoś, co nie mogłoby mieć pokrycia. Przy Gabrielle jednak wiedział, że to się uda. Nie miał jedynie nadziei, on wiedział, że tak będzie.
- Dobrze. – Powoli poprowadził ją do zejścia z parkietu, wymijając pary. Naprawdę rozkręcili tę imprezę, aż sam był w szoku, jak dobrze im poszło. Swoje kroki ponownie skierowali w stronę baru. Ryan poprosił ponownie o szklaneczkę whisky z lodem. Też potrzebował czegoś się napić, a skoro już postawił tego wieczoru na tego typu alkohol, wolał go już nie mieszkać z niczym innym.
- Bardzo dziękuję Ci za ten wspaniały taniec. – Położył brodę na jej ramieniu i ucałował je, nie przeszkadzała mu nawet sukienka.
-
Gabi sukienka do najskromniejszych nie należała, ale nie była wyzywająca. Pewnie, nigdy więcej jej nie założy, bo nie będzie okazji, ale podkreślała jej wdzięki, pasowała i nawet nadawała się do dzikich pląsów, które uskuteczniała. Może powinni częściej zakładać takie wdzianka, tak dla odmiany? To znaczy, nie raz w tygodniu, ale tak dwa, może trzy razy w roku? Lubili różnorodność, czasem siedzieli w dresach, czasem wychodzili z domu. W każdej sytuacji, gdzie byli razem bawili się dość dobrze.
-Będziemy się tak kochać?-zaśmiała się, tym razem to ona miała grzeszne myśli. Źle zrozumiała ukochanego, ale szczerze mówiąc, mogła i naprawdę chciała ich widzieć w wydaniu takim seniorskim, trzecią młodość przeżywać z Harperem i tak dalej. -I wywijać na sylwestrze w Las Vegas?-zaśmiała się. Cóż, imponujące było, że taka parka, pewnie po sześćdziesiątce, może siedemdziesiątce wolała wyjść do ludzi i doskonale się bawić, zamiast wypić lampkę szampana o 24 i pójść spać zaraz później, życząc sobie nawzajem szczęśliwego nowego roku, może zajrzeć do śpiących wnuków. Gabi miała pewne obawy, czy nie będą za te kilkadziesiąt lat nudziarzami, Oby nie.
Gabi usiadła obok niego, zastanawiając się, co zamówić. Ona raczej była fanką kolorowych drinków, a jeśli miała napić się whisky, to wolała ją z wodą gazowaną, może cytryną. -Dziękuje.... I polecam się na przyszłość-zachichotała. -Ugh, teraz czuję, że te buty nie są zbyt wygodne-jęknęła. Cóż, na co dzień raczej wybierała płaskie buty, to nie była przyczajona do pląsania na szpilce.
-
- Mówiłem o tym, jakim dużym uczuciem będziemy dalej darzyć się, kiedy będziemy już dziadkami. – Wyjaśnił, chociaż już Gabi zrozumiała, co miał na myśli. Czasami jego romantyczne podrygi właśnie kończyły się w taki sposób. Spoglądał na swoją ukochaną i tylko jeszcze ponownie pokręcił głową i westchnął ciężko. – Chociaż nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak będziemy wtedy wyglądać. Może nawet trochę się tego boję. – Kult fizyczności był w Ryanie bardzo mocny, a jednak wiek sprawiał, że pewne rzeczy zaczynały się zmieniać. Już teraz nie podobały mu się zmarszczki, które miał przy oczach. Nic nie mówił o tym głośno, uznając, że to zbyt damskie, ale co myślał – to już jego.
- Może nie będziemy wywijać w Las Vegas, ale na pewno znajdziemy jakąś zabawę sylwestrową, która będzie również wystrzałowa jak ta. Przecież trzeba sprawdzić każde miejsce! – Takim to sposobem Ryan odkrył przed ukochaną karty, że miał plany, aby spędzać Sylwestra zawsze w innym miejscu. Po co było jeździć zawsze do tego samego miejsca? Tak samo jak robić to w wakacje? Trzeba było zwiedzać, sprawdzać, odpoczywać, poznawać nowe miejsca! W życiu (a przynajmniej w ich życiu) nie było czasu na stagnację!
Ryan zerknął na jej buty, które miała na sobie. Pokiwał głową z uznaniem. Mógł uwierzyć, że takie szpilki nie były najwygodniejszym obuwiem, a już szczególnie dla osoby, która na co dzień nosi wszystko na płasko, a najbardziej kocha trampki.
- A mówiłem, że może weźmiemy coś na przebranie? Teraz Ci tylko zostało ściągnąć je i chodzić bez. Obawiam się, ze w tym miejscu raczej nie znajdziemy otwartego butiku… Choć zawsze możemy spróbować. Obsługa tutaj wydaje się bardzo pomocna. – To było zresztą miasto grzechu. Może akurat trafią na coś otwartego. Cena nie grała roli. Najwyżej pamiątką Gabi z Vegas będą upiornie drogie czerwone trampki, które Ryan jej kupi, bo bolały ją nóżki. To brzmiało trochę jak plan.
- Chcesz sprawdzić? W końcu trochę wygraliśmy. – Zachichotał, nawiązując do ich wcześniej zabawy z jednorękim bandytą. Gorzej już poszło Ryanowi w ruletce, ale to już mniejsza!
-
-Wygląd to naprawdę nie wszystko-powiedziała blondynka o dobrych genach, która nie bała się starzenia. Cóż, nie miała obsesji, nie korzystała z botoksu ani jakiś wymyślnych zabiegów, aby zatrzymać czas. Jej zmarszczki ukochanego wcale nie przeszkadzały. Dodawały mu charakteru, wciąż się jej podobał. Choć byli ze sobą dopiero rok, więc jakiejś wyraźnej zmiany jego wyglądu nie było.
-Trzymam za słowo-fajnie było spędzać każdą okazję w innym miejscu, ale jeśli znaleźli by coś, co by im pasowało i chcieli to powtarzać rok w rok, to nie było to niczym złym. Mogą mieć swoje tradycje, trudno przewidzieć, jak to będzie. A jak pojawią się maluchy na świecie, to trudno będzie im zwiedzać cały świat, czy chociaż całe Stany. Dopóki są parą bezdzietnych lambardziarów, to mogli szaleć.
-Nie ma potrzeby, skarbie. Jakoś przeżyję-zaśmiała się. Czuła lekki dyskomfort, ale jeszcze żadna krew się nie lała, ani nic takiego. A do takiej sukni nic innego niż szpilki nie pasuje, żadne baletki i tym podobne.-No co ty, jest środek sylwestra. Na bank wszystkie sklepy są zamknięte. Daj spokój. Najwyżej do hotelu będziesz mnie niósł na rękach-machnęła dłonią. Nie była przyzwyczajona do posiadania dużej liczby pieniędzy, do zachowywania się jak bogacz i otrzymywania natychmiast wszystkiego, o czym pomyśli. -Dla wyglądu czasem trzeba pocierpieć-zaśmiała się, kładąc mu rękę na udzie i sięgając po swojego drinka.
-
- Ale pomaga. Nie powiedz mi, że zwróciłaś najpierw na moją nietuzinkową osobowość. – Zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę gdyby był „opakowany” inaczej, być może ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Możliwe, że nigdy tak szybko nie hajtnąłby się, nie byłby żadnym popularnym chłopakiem. Na tym właśnie się wybił – na dobrym wyglądzie. Było to dość powierzchowne, ale tak działało liceum. Potem tylko ten całkiem dobry wygląd pozwalał mu na pewne rzeczy i pewne nawet manipulacje. – Także jeśli zdziadzieję, to może mnie już nie będziesz chciała? – Napił się swojego drinka. Wątpił co prawda, że nagle Gabi stwierdzi, że ma pakować swoje manatki i powie mu, że jest już tak brzydki i zdziadziały, że go nie chce. Przypadki życiowe pokazywały, że bardziej było w drugą stronę… Ale o to jakoś dziwnie Ryan się nie bał, że przyjdzie kiedyś jakiś czas, kiedy Gabi mogłaby go przestać podciągać. Nie wiedział, skąd miał to przekonanie, że będzie zawsze go fascynowała, ale miał takie. I tyle.
- Wiesz, to jest Las Vegas. Zupełnie co innego niż Seattle. – Ryan jednak trzeźwo myślał. Nawet jeśli to był Sylwester, to wcale nie znaczyło, że jakiś bogaty butik nie jest otwarty, ponieważ jakaś bogaczka uznałaby, że jej ulubioną czynnością jest trwonienie pieniędzy po takich miejscach i zakupowo chce wejść w nowy rok. – Ale to Twoja strata. Ja chciałem Ci kupić najdroższe trampki świata, ale skoro nawet nie chcesz sprawdzić, czy o tej porze można takie zdobyć, Twoja strata. Nie będziesz mogła się pochwalić na torze. – Zaśmiał się. No tak jakby Gabi w ogóle przykuwała mocno uwagę do takich rzeczy… Choć kobieta zawsze wyglądała dobrze. Tak po prostu.
Pogłaskał ją za to po dłoni, którą położyła mu na udzie. Uśmiechnął się do ukochanej znad szklaneczki whisky, którą już do końca wyzerował.
-
-Pamięć już nie ta? To Ty mnie pierwszy wypatrzyłeś, jak leżałam w kałuży-zaśmiała się. Nie da się ukryć, że na samym początku inicjatywa była po stronie policjanta! Podniósł ją z chodnika, opatrzył, namówił na kawę... A potem, cóż. Polubiła go za całokształt, choć niewątpliwie był on przyjemny dla oka. Z twarz i innych części ciała. Klaty na przykład, zboczuchu.
-Będę, będę. -zapewniła go. Nie była tak powierzchowna, czy płytka, aby po wielu wspólnie spędzonych, szczęliwych latach, chciała wymienić go na lepszy model, tylko dlatego że osiwiał. Od tego były farby do włosów!
-Zdążyłam zauważyć, że to nie Seattle, spokojnie-zażartowała. Vegas za dnia było jakieś takie... meh, sztuczne. Naciągane wręcz, żeby nie powiedzieć karykaturalne. Jednak po zmroku? To była bajka! Tyle światełek, wysokie hotele... A jeszcze ze świątecznymi ozdobami, to była magia. Sylwester to na pewno był idealny moment na pierwszą wizytę w Nevadzie.
-Na torze chwalę się czym innym. A uwierz mi, posiadanie tam czegoś najdroższego to było wielkie wyzwanie-zaśmiała się. Cóż, motoryzacja była zabawą dla bogatych ludzi, sponsorzy mieli kasy jak lodu i ją wydawali, kierowcy ją zarabiali.-No dobrze. Jak chcesz mnie rozpieścić, to możemy ewentualnie zapytać, czy byłaby taka szansa. Ale żadne płaskie buty nie będą dobrze wyglądały z tą sukienką, ostrzegam!-powiedziała, odchylając się z własnego siedzenia i wodząc swoją szpileczką po jego łydce.
-
- Sylwester bez seksu z Tobą? Moja droga… To tak jakbym w ogóle pojechał do pracy bez odznaki i swojego pistoletu. To się nie dzieje. Już miałem w tamtym roku taki Sylwester i nie chcę, aby się powtórzył. – I wrócili do punktu wyjścia, czyli ponownie w ich rozmowie pojawił się seks oraz sugestywna rozmowa. Właściwie to już nawet nie była sugestywna rozmowa, a Ryan głęboko wyraził swoje potrzeby. Uśmiechnął się lekko do kobiety, ciut przepraszająco. – Był totalnie do bani. Oczywiście to wcale nie znaczy, że teraz źle się bawię, ale… - Spojrzał na nią tym swoim wzrokiem, dlatego już nie musiał kończyć. Gabi dokładnie wiedziała, co tak naprawdę Harperowi chodziło po głowie.
- To tylko dobrze o mnie świadczy, że zwróciłem uwagę na damę w opałach, a nie patrzyłem na to, jak wyglądasz. – Wytknął jej trochę ich okoliczności pierwszego poznania. – Ale chciałaś się wycofać, kiedy zobaczyłaś moją obrączkę. – Złapał niesforny kosmyk jej włosów i założył jej za ucho. – Za to i tak byłaś pierwsza, jeśli chodzi o SMSa. Do tej pory mam go w pamięci swojego telefonu. Pytałaś, czy dotarłem do domu, chociaż tak naprawdę to ja powinienem zadać Ci to pytanie, mając na względzie Twoje kolano. – Mówiąc to, przełożył swoją dłoń na jej kolano, które wtedy opatrywał i pomasował je z czułością.
- Może akurat znajdziemy takie, które będą kosztować więcej niż kask jakiegoś zawodnika? – Raczej nie zamierzał szarpnąć się na takie buty, które kosztowałyby więcej niż bolid, bo po pierwsze – aż tak nie ogłupiał, a po drugie – nawet nie miał ze sobą tyle pieniędzy. Oczywiście, miał taką sumkę na subkoncie, ale specjalnie zablokowaną, by czasami takie głupie rzeczy nie chodziły mu po głowie. Ryan zawsze stosował wobec siebie zasadę ograniczonego zaufania. Po alkoholu różne rzeczy przychodziły mu na myśl.
- Hej! – zawołał do barmana nagle, kiedy otrzymał zielone światło, aby zapytać o ten butik. W tym samym czasie pieścił palcami nóżkę Gabi, odzianą w szpileczkę, skoro już go tak zaczepiała w łydkę. – Czy gdzieś znajduje się jakiś ekskluzywny butik, który całkiem przypadkowo byłby dzisiaj otwarty? – Młody mężczyzna kiwnął głową, odpowiadając, że właściwie ich kasyno posiada takie miejsce, wystarczy jedynie skręcić w lewo przy miejscu, gdzie wymieniali pieniądze na żetony. Przyjmują tam również żetony.
- A nie mówiłem? – Spojrzał na Gabi wzrokiem wszystkowiedzącego kolesia.
-
-Wiem, był beze mnie. Pamiętam, że wysyłałeś mi sprośne smsy i prosiłeś o sprośne zdjęcia-zachichotała. wtedy mu odmawiała, bo siedziała w salonie z koleżanką i nie było za bardzo okazji, by to zrobić. No to wtedy żadne z nich nie zaliczyło szczęśliwego zakończenia, chyba że z własną ręką. -Teraz jestem ja-powiedziała, wiedząc że oboje milej spędzą ten dzień i też wryje się w ich pamięć, bez problemu.
-Uff, to nie muszę się bać, że jeśli byłabym brzydsza, to dalej bym tam leżała!-dała mu kuksańca w bok, oczywiście żartując i nabijając się nieco z tego, co wzajemnie mówili do siebie w tym momencie. -Tak, byłam ciekawa ile jeszcze bab w opresji trafiłeś, zanim udało Ci się dotrzeć do domu-zażartowała. Faktycznie, napisała do niego pierwsza, choć nie do końca to było w jej stylu. Jednak chciała wtedy to zrobić i wcale tego nie żałowała do dnia dzisiejszego.
-Nie ważne. Pieniądze mi nie imponują-stwierdziła. Ryan doskonale już o tym wiedział, ona nie leciała na pieniądze, jej nie imponowało się drogimi prezentami, tylko takimi od serca. Nawet jeśli to było ciastko z jej ulubionej kawiarni po drugiej stronie miasta. Pieniądze przydadzą się im na nowy dom, który mieli w przyszłości kupić.
-Oczywiście, że jak zawsze masz rację, kochanie-odpowiedziała to tak, że barman usłyszał i na bank się uśmiechnął pod nosem, ale stał do nich tyłem, więc nie mogli stwierdzić na pewno.
-No to zobaczmy, ale nie obiecuję, że coś wybiorę!-powiedziała i podała mu dłoń, żeby wstali i poszli do tego ekskluzywnego butiku, gdzie mają być niby trampki wysadzane brylantami. -Skoro już tak nalegasz...-zaznaczyła, że robi to tylko dla niego. By jeszcze potańczyli w komfortowych warunkach.
-
- Prosiłem, ale się nie doprosiłem. – Pamiętał do dokładnie. Gabi tłumaczyła się tym, że była razem z przyjaciółką, dlatego nie mogła nic takiego zrobić. Za to Ryan zamknął się chwilkę w toalecie dla niepełnosprawnych i wysłał jej zdjęcie z rozpiętą niedbale koszulą, prezentując jej swoje mięśnie. Wszystko inne oczywiście pozostawił wyobraźni swojej – jeszcze wtedy – kochanki, ale był bardzo z siebie zadowolony. W sumie też nadal miał to zdjęcie i nie uważał je za złe. Na pewno jednak to nie było zdjęcie, które udostępniłby na Instagramie.
- Tylko ta jedna mi się trafiła i się w niej mocno zakochałem. – Wiedział, że go podpuszcza, ale on i tak bardzo dobrze znał te jej zaczepki oraz wiedział, co dokładnie jej odpowiedzieć. Kiedy to robił, chwycił ją jeszcze za brodę i ucałował jej wargi, smakując je powoli. Promile alkoholu w krwi sprawiły, że naprawdę nie przejmował się takim okazywaniem uczuć przy innych. Może inaczej byłoby, gdyby to była jakaś policyjna impreza, a tak? Miał to w nosie.
- A widzisz? – Powtórzył raz jeszcze, kiedy Gabi przyznała mu rację, że jednak coś w tym było. Powoli wstali od baru w kierunku, który wskazał im barman. Ryan splótł swoje palce z palcami ukochanej. Faktycznie, butik był całkiem nieźle oznaczony.
- No popatrz, tutaj nawet można się ubrać. A ja się zastanawiałem, co zrobić z tą Twoją kreacją. – Spojrzał na Gabi niby to krytycznie, a potem tylko roześmiał się. – Nie martw się. Zazdrośnik ze mnie zszedł i nie będę kazał Ci szukać nowej kreacji. W tej wyglądasz pięknie. – Machnął tylko do ekspedientki, aby nie pomagała im niczego szukać. Nie lubił takich sytuacji. Właściwie pierwszy raz był w takim ekskluzywnym butiku, dlatego miał nadzieję, że Gabi sama coś wynajdzie odpowiedniego, by jednak przeżyć kolejny taniec.