WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Gabi nie była wielką fanką sylwestrów, bali i innych takich zabaw. Nie czuła się dobrze w wysokich szpilkach, kieckach i tak dalej. Najlepiej czuła się w leginsach, bluzce i płaskich butach. W domu, ewentualnie wśród znajomych, ale w takiej luźnej atmosferze. Choć jakby się tak przyjrzeć, to Moreno nie brała udziału nigdy w takim balu ze swoimi znajomymi, z ukochanym i tak dalej. Jak już, było to poniekąd służbowe, jakieś imprezy po sezonie, wręczenie nagród. Tam musiała być profesjonalna i nie miała nigdy +1 ze sobą, z kim mogłaby się dobrze bawić.
Jak Ryan zaproponował wypad do Vegas, to się zgodziła, bo nigdy tam wcześniej nie była. Tylko nie pomyślała, że to ma być właśnie w sylwestra, a impreza na którą Harper chciał kupić wejściówki, była w kasynie i obowiązywały stroje mocno wieczorowe. W końcu dała się namówić, w końcu co jej szkodzi.
Długo latała za odpowiednią sukienką, bo jej garderoba raczej miała krótkie, dość wygodne sukienki, a nie piękne, długie... Paczka przyszła dzień przed wyjazdem, ledwo zdążyła. Oprócz tego zabrała jakieś bardziej wygodne ciuszki. W związku z tym, nie zdarzyła pokazać jej swojemu ukochanemu.
Gdy zbliżał się moment wyjścia na imprezę, Gabi siedziała w satynowym szlafroczku, malując się. Nie często wykonywała pełen makijaż, ale wyszło jej naprawdę dobrze. Założyła buty najpierw, wiedząc że w sukience będzie jej trudno robić takie wygibasy.
-I jak, może być?-zapytała swojego ukochanego, który właśnie wyszedł z łazienki
-
Apartament też mieli piękny. Widok aż zapierał dech w piersiach. Warto było się szarpnąć od czasu do czasu, choć Ryan po cichu uważał, że lepszy widok mieli w górach, kiedy trafił się im apartament z jacuzzi. Mogli kochać się, patrząc na ośnieżone szczyty. Było to na pewno ciekawe przeżycie.
Ryan wybrał klasyczny garnitur. Wyprasowano go i przygotowano w hotelu. Skorzystał z tej usługi – szczególnie że była ona w pakiecie. Odświeżony wyszedł z łazienki. Trzeba było mu przyznać, że w tak dobrze skrojonym garniturze, z muszką pod szyją, prezentował się naprawdę cholernie dobrze. Jeszcze włosy miał idealnie zaczesane, ponieważ przed wyjazdem do Vegas poszedł do barera. Broda też była idealna. Pachniał klasycznym zapachem od Hugo Bossa.
- Hymm… - Sukienka naprawdę mu się podobała. Gabi naprawdę seksownie wyglądała, ale nie do końca był pewien, czy chciałby, aby ktokolwiek widział ją w takim wydaniu. Z drugiej strony podejrzewał, że to była jedyna kreacja, którą jego dziewczyna zabrała do Vegas. – Mam mieszane uczucia. – Próbował jakoś wyjść z tej patowej sytuacji. – Nie zrozum mnie źle, ale odzywa się we mnie mój zazdrośnik. – O nim aż za często było słychać. Ryan przystąpił z nogi na nogę, naprawdę nie chciał robić afery. Naprawdę! Starał się, jak tylko mógł! – Wyglądasz jak milion dolarów, ale… Czuję się już teraz zazdrosny, kiedy pomyślę, ile facetów zawiesi na Tobie oko tego wieczoru. – To już brzmiało jak cisza przed burzą.
-
-No, no. Przystojniak-stwierdziła, widząc swojego Harpera w garniaku. W marynare i koszuli pewnie już go widziała, ale w takim wydaniu, z muszką i w ogóle - pierwszy raz. Następny raz pewnie będzie na ich ślubie, hehe.
-Nie podoba Ci się?-zapytała, widząc skonfundowaną minę swojego towrzysza życia. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze, poprawiając dekolt i tak dalej. No był spory, ale nie było najmniejszej obawy, że cycki jej wypadną, czy będzie czymś świecić. Rozcięcie też się kończyło w odpowiednim, bezpiecznym miejscu. -Myślałam, że nie będzie tak rozcięta...-dodała też. Tak się kończą zakupy przez internet.
-Jestem pewna, że będzie mnóstwo babeczek, które będą o wiele bardziej rozebrane ode mnie i to na nich cały wzrok się skupi-dodała nieco lekceważącym tonem. Oczywiście, że trochę przesadzał. Choć nie da się ukryć, że wyjątkowo dobrze się czuła w tej kiecce.
-
- Tak podejrzewam. – Spojrzał na nią trochę zmartwiony. Widać było, że był rozdarty pomiędzy zrobieniem jej prawdziwej sceny zazdrości, a po prostu machnięciem ręką i pozostawieniem sprawy jaką jest. Miała być zabawa, tak? Ryan podszedł do stoliczka, gdzie jeszcze leżał szampan w wiaderku z lodem. Nalazł go sobie do kieliszka i szybko się napił. Gabi znała już go na tyle, aby wiedzieć, że nieco się denerwuje. Jego natura jednak z nim mocno walczyła. – Może i będą rozebrane, ale nie będą takie pięknie jak Ty. – Podszedł do niej blisko, odkładając na stolik kieliszek po i tak już pustym szampanie.
Kiedy tylko Ryan Harper chciał, to potrafił zachowywać się dobrze. Teraz wręcz upajał się bliskością kobiety, chociaż przecież ani nie pocałował jej. Jedynie wyciągnął dłoń w jej stronę. Zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał ją po policzku, robił to ostrożnie tak, jakby bał się, że rozmaże jej makijaż (wątpliwe raczej, skoro pewnie miała na sobie różne utrwalacze i rzeczy, o których nie miał pojęcia, ale ostrożności nigdy nie za wiele!). Omiótł ją swoim oddechem (może trochę pachnącym szampanem, ale wciąż seksownym, o ile oddech może taki być).
- I co ja mam teraz z Tobą zrobić panno Moreno?
-
-Ryan, bez przesady... -westchnęłą. Pewnie, wiedziała, że bywa zazdrosny, że nie lubi jak inni mężczyźni się na nią patrzą i tak dalej. Jednak nie da się wybrać sukienki wieczorowej, która będzie wyglądała jak worek ziemniaków! Każda coś podkreślała, odkrywała i tak dalej. A ona sama uważała, że ta sukienka i tak za wiele nie pokazuje, że Ryan nie będzie miał z nią problemu. -Ale jak faceci zobaczą gdzieś cycki, to nie będą patrzeć gdzie indziej-zauważyła, chcąc zdusić tą sytuację.
-Pocałować i machnąć ręką?-zaproponowała z lekkim uśmiechem. Cóż, gdyby sytuacja była inna, oni nie szykowali się na bal, ona nie miała tej sukienki na sobie, to może by zażartowała, żeby przełożył ją przez kolano (wpasowywało się to trochę ich różne zabawy). No ale to nie był ten moment na takie żarty.
-
- Albo taką grasz. Przecież wiesz, że seksowna byłaś nawet w leginsach i topie, kiedy ostatnio sprzątałaś. Mówiłem Ci to wielokrotnie. – Zachichotał, odchodząc na bok i raz jeszcze przyglądając się jej. Cóż, sytuacja bez wyjścia. Miała tylko tą jedną sukienkę, a oni nie mieli czasu już na dalsze przekomarzanie. Taksówka już na nich czekała. Ryan jeszcze sprawdził, czy w kieszeni marynarki ma oba zaproszenia na bal w jednym z kasyn. Miał. Wszystko było gotowe.
- Zastanawiam się tylko, czym mnie zaskoczysz, kiedy będziesz wybierać suknię ślubną. – Ta myśl pojawiła się właściwie znikąd. O tym nie rozmawiali nigdy. Był właściwie świeżo po rozwodzie (relatywnie mówiąc). Czy w ogóle kiedykolwiek chciałby wziąć ponowny ślub? Jednak po takim zdaniu, raczej miał to w planach. – No nic, chodź. – Złapał ją za rękę i opuścili pokój hotelowy.
-
Tego, że Gabi jest tylko niego i nikt inny ją interesuje, było wiadome na odległość. Gabi nigdy specjalnie nie dawała mu powodów do zazdrości, a jak się stroiła w jakieś seksi ciuszki, to właśnie dla niego!
-Dla Ciebie. Dla Ciebie założę cokolwiek-zaśmiała się, bo Ryan pił do tego, jak tańczyła i podskakiwała z odkurzaczem w ręku. Cóż... Była pewna że on jeszcze nie wróci, i nikt nie patrzy. Takie faux pas popełnić.
-Zastanów się lepiej, czym Cię zaskoczę na noc poślubną-rozesmiała się złowieszczo, chwytając swoją torebkę. Na sukienkę nic nie zakładała, bo mieli wsiąść do taksówki i wysiąść pod kasynem. Oczywiście, ze jej potencjalna suknia ślubna byłaby grzeczna i ułożona, w końcu za dużo osób by ją w niej widziało. I nie chciałaby za 50 lat wstydzić się swoich zdjęć ślubnych, lecz do momentu ich ślubu było jeszcze tak daleko, że nie ma się czym zamartwiać.
-
Cóż, sylwestrowe kasyno naprawdę zaskoczyło Ryana. Zacisnął palce na drobnej dłoni Gabi, kiedy rozglądał się dookoła. Był wcześniej w kasynach, ale na pewno nie aż tak wielkim. Przepych, który aż ich atakował dookoła, był naprawdę zapierający dech w piersiach.
- Wow. – Podniósł głowę do góry, aby zobaczyć na przepiękny, kryształowy klosz. Wolał nie myśleć, ile kryształów użyto do budowy jego ani ile osób zabiłby, gdyby nagle spadł. Brr… Przesunął się razem z ukochaną z tamtego miejsca. Przeszedł obok nich kelner, proponując im szampana. Ryan wziął dwa kieliszki, a jeden zaoferował Gabi.
- Nie spodziewałem się, że to będzie aż tak wyglądać. – Były również ustawione stoły z jedzeniem w drugiej sali (a przynajmniej tak mówiły znaki, które prowadziły tam). – Jesteś głodna? Czy może chciałabyś zagrać? – Mieli przecież trochę pieniędzy, które uznali sami, że chcą przeznaczyć na „głupoty’. Widział przy wejściu specjalne kasy, gdzie można było kupić żetony do gier. Właściwie w tym kasynie mieli wszystko – od automatów po ruletki i gry karciane. - Tańce mają być dopiero później. - Brodą wskazał kolejną salę, na której stała scena i zespół dopiero przygotowywał się do koncertu.
-
-Wow... wow-powiedziała, obserwując wnętrze. Takiego przepychu to nie widziała. To zdecydowanie nie były jej klimaty, choć na jeden dzień to nie był problem, z pewnością jakoś da sobie radę i nie będzie mieć non stop otwartej buzi ze zdziwienia. No, wrażenie było olbrzymie. Z resztą, po to chyba tak było to zaplanowane, aby czuć się wyjątkowo, chcieć tutaj się pojawiać znów i znów, zostawiając co raz więcej kasy.
-Hm... no pewnie, że chciałabym coś przegrać-potarła dłonią o dłoń. W 21 nigdy nie grała, w pokera nie umiała, w roletce na pewno nic nie wygra... Co ona w ogóle miała tam robić. No może w jakiegoś jednorękiego bandytę zagra, tam nie ma wielkiej filozofii i można albo wygrać, albo przegrać a to nie zależy od gracza, ani niczego innego. -Musimy zaszaleć, Ryan-położyła dłoń na jego klatce piersiowej, żeby go przekonać.-A będziesz chciał tańczyć?-zapytała. Ona zdecydowanie nie była w tym dobra, ale mogła potuptać trochę w rytm muzyki. Tylko mężczyźni z reguły mieli jakieś obiekcje względem tego.
-
- Z Tobą zawsze będę chciał tańczyć. – Nie miał żadnych obiekcji. Z byłą żoną zupełnie nie tańczył, chyba ostatni raz podczas jakiegoś wesela kumpla czy innej jej koleżanki. Nie wspominał tego zbyt dobrze, bo to nie on ją przydeptywał – a ona jego. Tutaj? Gabi mogłaby go nawet skopać w tańcu, a nic by nie powiedział. Pewne rzeczy po prostu się wybacza tej odpowiedniej osobie.
Dopili szampana, a puste kieliszki oddali innemu kelnerowi, który właśnie obok nich przechodził. Poszli do kasy, aby kupić parę różnych żetonów, które następnie mogliby wydać na gry. Sam Ryan zamierzał zagrać w ruletkę. Nie znał w ogóle zasad, ale to miała być zabawa, prawda? Najwyżej przegra, ale tu chodziło o zabawę!
- No to gdzie idziemy przegrać nasze pieniądze, kochanie? – Oczy mu świeciły, to był dobry znak. Naprawdę był szczęśliwy i zapomniał o tym, aby trochę denerwować się na nią za tą wyzywającą sukienkę.
-
-No dobrze, Później potańczymy-Było bardzo prawdopodobne, że Gabi go podepcze, albo że potknie się o swoją długą kieckę. Zwłaszcza to ostatnie było prawdopodobne, w końcu to Moreno, musi coś odwalić.
-Ja to myślę o automatach. To jest chyba łatwe w obsłudze-zaśmiała się. Bo trochę wstyd, jakby trzeba było prosić kogokolwiek o pomoc, wytłumaczenie zasad czy coś takiego. Skoro są już w tym miejscu, to powinni się zachowywać jakby był to dla niej chleb powszechny.
-
- No to automaty. Wyciągnij rączkę. – Kiedy to zrobiła, na jej dłoń wyznaczył kilka żetonów, a pozostałe schował do kieszeni swoich spodni. Nigdy nic mu z nich nie wyleciało, więc wątpił, aby cokolwiek zgubił. Kieszonkowców nie spodziewał się w takim miejscu, szczególnie że wejściówki były dość drogie, więc wątpliwe, aby ktokolwiek wykupiłby specjalnie wejście, by próbować kraść parę żetonów z kieszeni przystojnych facetów i z torebek przepięknych pań.
Gabi i Ryan skierowali się w stronę automatów. Te wyglądały Ryanowi całkiem znajomo i rozumiał, jak one działają, ponieważ akurat z takimi miał już do czynienia w kasynie w Seattle. No co? Jeden kumpel z policji miał kawalerski w takim miejscu. Trochę się pobawili, przegrali trochę kasy i… No cóż, Ryan zaliczył jakąś panienkę. To było jednak trzy lata temu, więc jeszcze wtedy Gabi zupełnie nie znał.
- To który? Tu masz chyba klasycznego jednorękiego bandytę i kultowe już wisienki. – Wskazał na jeden z automatów, który wyglądał całkiem ciekawie. I dość staro jak na inne, które stały dookoła. Harper lubił stare rzeczy.
-
-Dziękuje. Te nadają się do automatu?-Cóż, tego nie wiedziała. Wiedziała, że taka maszyna wypluwa ćwiećdolarówki, czy coś takiego, wiec może trzeba było tam coś takiego wrzucić.-Weźmiesz ten kubełek, ten na wygrane?-zapytała, siadając na fotelu, przed jedną z maszyn, taką z wisienkami.
Wrzuciła odpowiednią monetę, czy tam żeton, pociągnęła za dźwignię, spojrzała na ukochanego i .... Pojawiły się trzy takie same obrazki i kilkanaście, może koło 20 monet wyleciało z otworu poniżej ekranu.-Ryan, widzisz to?-zapytała, niemal piszcząc z podniecenia! Cóż, absolutnie się tego nie spodziewała, mimo że wygrana nie była ani trochę wysoka. Jednak nie sądziła, że wygra nawet złamanego centa, a tu dopiero ... kilka dolców? Kilkanaście? I to za pierwszym pociągnięciem. Czy ich miłość nie była aż tak mocna, jak przed chwilą się zapewniali się nawzajem?
-
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3">Czy Ryan coś wygra?
<div class="ds-tem4">1 - tak | 2 - nie</div></div>
</div></div></div></table>
[dice]d2 = 704104951 [/dice]
-
- Możemy polecieć, nie mówię nie. Przed nami dużo wyjazdów. – I oby nie związanych z pracą Gabi. Ryan może jeszcze nie wiedział, co takiego wydarzy się na torze za jakiś czas, ale coś czuł, że nie do końca mu się to spodoba. Bezpieczniej było więc pojechać na zwykłą wycieczkę, gdzie coś pozwiedzają, zobaczą, może powygłupiają się na stoku, plaży, gdziekolwiek. Zresztą, podróżowali czasem, choć nie aż tak intensywnie. Mogliby to zmienić.
- Tak. Czytałem wcześniej, że wszystko działa właśnie na te żetony. – Nie wnikał w politykę tego kasyna, ale chyba chodziło o to, aby z prawdziwą gotówką można było mieć do czynienia jedynie wtedy, kiedy się z niego wychodziło. Miało to jakiś sens.
Pierwsza w kolejce była Gabi. Oparł się o fotel, na którym usiadła. Włożyła żeton do maszyny, pociągnęła za wajchę. Aż się chłopina zdziwił, kiedy za pierwszym razem kobiecie udało się wygrać. Suma raczej nie była za wielka, może kilkanaście dolarów, ale jednak to było coś!
- No proszę! – Zaśmiał się i szybko ją pocałował. – Chyba zaczynam się bać o naszą miłość, skoro już za pierwszym razem udało Ci się wygrać. Dobra, ja spróbuję. Pewnie jest jakaś zepsuta, jeśli również wygram. – Nie przepędzał Gabi z miejsca, sam wrzucił monetę do automatu i pociągnął za wajchę. Oparł sobie brodę o głowę Gabi, przyglądając się, co wyskakuje. Na początku wylosował dwa takie same rysunki, tylko środkowy mu nie odpowiadał. Zablokował więc te same obrazki i pociągnął za wajchę raz jeszcze. I co? Znów ustawiły się w taki sam rządek, a z automatu wypluło o połowę mniej żetonów niż u kobiety. Zawsze coś.
- Mówię Ci, ta maszyna jest zepsuta. – Schował jednak żetony do kieszeni. – Spróbujmy może coś obstawić w ruletce. Tam nie powinno pójść tak łatwo. – Zaśmiał się. Ciekawe podejście, skoro chcieli przegrać.