WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jak zwykle otaczali ją ochroniarze - nigdzie się bez nich nie wybierała. Dotarła do Seattle późnym wieczorem, gdy słońce chowało się za horyzontem, a uliczne latarnie rzucały łuny ciepłego światła na ulice i chodniki. Czarny Rolls Royce czekał już przed lotniskiem. Towarzyszyły mu dwa dodatkowe samochody, które pewnie dbały tylko o jej bezpieczeństwo. Trzeba przyznać - potrafiła rzucać się w oczy. Jeden telefon wystarczył, by sprawnie namierzyła miejsce dzisiejszego spotkania. Alex spodziewał się jej dopiero jutro, ale ile wart jest zapowiedziany audyt? Ostatnią transakcję spieprzył po całej linii. Jej ojciec, a przy tym też znaczna część zarządu Organizacji kipiała z wściekłości. Erin miała dopilnować wszystkiego na miejscu, zbadać sprawę i ocenić, czy Alex nie zaczyna przypadkiem gry na boku. W tym świecie zasady były jasne i klarowne.
Magazyn był ponury, zimny i nieco wilgotny. O tej porze doki świeciły pustkami, z wyjątkiem kilku statków transportowych. Hałas podnośników, obijanych łańcuchów i silników spalinowych - można poczuć się niemal jak w XIX wieku. George - Georgie, jej ochroniarz, otworzył przed nią drzwi samochodu. Erin nie była głupia, Georgie uprzedził ludzi Alexa o jej rychłym przybyciu. Nie potrzebowali niepotrzebnego spięcia i początkowego nieporozumienia.
Szlag. – sapnęła pod nosem, zerkając na wyświetlacz telefonu. Odrzuciła połączenie i weszła zaraz za jednym z ochroniarzy do magazynu. Alex pewnie bawił się w najlepsze, ale przesłuchiwany mężczyzna nie dawał się łatwo złamać. Erin zdawała się być niezwykle opanowana, niewzruszona przywiązanym do krzesła chłopakiem. Podeszła do Alexa, całując go w policzek.
Wybacz, że przeszkadzam Ci w pracy. – zaczęła spokojnie. – Ale doszły mnie słuchy, że niektóre rzeczy wymykają Ci się spod kontroli? – nie do końca było to pytanie. Ot, luźna uwaga. Spojrzała na przesłuchiwanego mężczyznę.
Powiedział już coś? Bo zostało nam... – tutaj obejrzała się na Georga, który dokończył tylko: piętnaście minut. Piętnaście minut do czego?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Keep it classy

Rzadko przegrywał. Było to obce mu doświadczenie. Także dlatego, że w tym biznesie każda porażka, każde niepowodzenie było sprawą życia lub śmierci. Wystarczyło, że komuś na górze coś się w nosie zakręciło i drobna wpadka mogła być ostatnią. To, że na zachodnim wybrzeżu pozycja Alexa była silna, miał dużą autonomie i swobodę działania tak jednak wiedział, że nad nim pływa kilka większych, groźniejszych ryb. To Organizacja, a nie prywatny folwark. Dlatego nie minęły dwadzieścia cztery godziny a Jax miał pierwszego podejrzanego, który mógł być osobą odpowiedzialną za niepowodzenie, kolejne dwadzieścia cztery godziny - znów niepełne - minęły aż facet znalazł się w opuszczonym doku. Mniej więcej w tym samym czasie dowiedział się, że czeka go wizytacja. Odczucia? Ambiwalentne. Doskonale znał osobę, która miała przybyć, nawet cieszył się na jej widok bo ostatni raz widzieli się z pięć, sześć lat temu. Na pewno jego żona jeszcze żyła. Dlaczego przypomniał sobie o kobiecie, która dawno zniknęła z jego życia? Bo facet na fotelu przed nim miał obrączkę. Tzn miał, dopóki nie stracił palca. Z drugiej strony przybycie Erin zwiastowało problemy i kłopoty. Uważał, że ma trzecie dwadzieścia cztery godziny na poznanie odpowiedzi, ale w tej kwestii się pomylił. Przybyła co najmniej pół doby za szybko.
- Ci na górze zdecydowanie za bardzo panikują, to nie film, czy tania książka - prychnął w odpowiedzi. Buziak? Miły, ale lodowaty, to pewne. Mimo to nie odmówił sobie zerknięcia na blondynkę, kompletnie nie było po niej widać, że już ma trzydzieści lat. Wyglądała równie seksownie co wtedy gdy świeżo skończyła studia. Zdjął z dłoni skórzaną rękawiczkę, przetarł pot z czoła, znów skrył w niej dłoń. Podszedł do faceta, pochylił się, jedną klemę od akumulatora przyłożył do długiego gwoździa wystającego z kolana unieruchomionego jeńca. Ten zawył i darł się tak przez dobrych dziesięć sekund. Dopiero gdy Alex cofnął dłoń z przewodem zrobiło się ciszej, choć gość zamiast wrzeszczeć, teraz ciężko dyszał.
- Póki co trzyma się dwie godziny, mój rekord to pięć. Sama wiesz, że to zabiera sporo czasu. Zapomniałaś już? - odparł ni to nie odpowiadając na jej pytanie, ni to próbując dociec co się stanie za piętnaście minut - Skąd ten pośpiech?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właśnie. To nie książka, ani film. Tutaj nie czekamy i nie działamy z fabularnym opóźnieniem. – wyjaśniła pobieżnie, kompletnie nie zwracając uwagi na plamy krwi, czy ciężko oddychającego mężczyznę przywiązanego do krzesła. – Sprawy rozwiązujemy na bieżąco, nie pozwalając sobie na kolejne nieudolne wpadki. – słowa recytowała, niemal akcentując każdą sylabę. Nie była to jakaś grubiańska groźba. Raczej wyrafinowana, chłodna obietnica. Chociaż, gdyby zamierzali pozbyć się Alexa, nie fatygowałaby się tutaj. Oprócz jego zgrabnego tyłka - Seattle nie oferowało jej zbyt wiele. Przez parę sekund stała niebezpiecznie blisko mężczyzny, gdy ocierał pot wierzchem dłoni. Uśmiechnęła się nieznacznie. Ledwie kącik jej ust drgnął ku górze.
Uznam, że pytanie o pośpiech to tylko suchy żart. – wyminęła powoli swojego ochroniarza, podchodząc bliżej Alexa. – Jak on ma na imię? – zapytała, skinąwszy na przesłuchiwanego. Wiedziała doskonale. Znała jego imię, nazwisko. Pewnie nawet członków jego rodziny do piątego pokolenia wstecz.
Zrób sobie przerwę. – ułożyła dłoń na ramieniu Alexa. Skinęła lekko i niewiadomo skąd, ale jeden z jej ochroniarzy - kobieta, ubrana w dopasowany garnitur, z ciasno związanymi włosami - zjawił się z tacą, z dwoma drinkami.
Zabawne. Nie wiedziałam, że ludzie bywają uczuleni na mandarotoksyna. – pokiwała lekko głową. – Wiedziałeś, że szerszenie azjatyckie są w nią uzbrojone? To niesamowite owady. – zaczęła. Przysunęła sobie krzesło, siadając na nim okrakiem. Sukienka nieco niebezpiecznie podciągnęła się ku górze. – Rocznie ginie od ich ukąszenia około siedemdziesięciu osób. A samo użądlenie podobno boli bardziej niż wbijanie rozgrzanego gwoździa. – w tym momencie, jeden z jej ochroniarzy podszedł bliżej. W niewielkim szklanym słoiku latał sporej wielkości owad, przypominający pszczołę. Miał dobre 6cm długości, uderzał w szybę nieustannie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Genialna odpowiedź. Uczyli tego na kursie? - zakpił sobie otwarcie Alex. Erin przyjechała ze swoimi ludźmi, jego też byli. Konwenanse, pr, dobre wrażenie. Oczywiście też część roboty odwalali, ktoś musiał tutaj tego jeńca wprowadzić, przywiązać, zadbać o zorganizowanie niezbędnych gadżetów. Jackson tylko spijał śmietankę. Gdyby podzielić zgromadzony tutaj tłumek na dwa fronty: jeden front za plecami Erin, drugi za plecami Alexa - to było po równo. Może ze wskazaniem +1 osoby na korzyść gości z góry. Ugryzł się w język by nie palnąć głupstwa, że gdyby zamierzał załatwić sprawę szybko to znalazłby jakiegoś kozła ofiarnego, powiesił go za jaja i tyle by było z rozwiązywania problemu.
- Odkąd pamiętam, a pamiętam sporo, od zawsze chodziło o wyjaśnianie sytuacji dobrze, niekoniecznie na wariata - odparł Alex - nikt nie lubi, gdy dzieją się takie rzeczy, ale bądźmy poważni, to nie było coś decydującego o być albo nie być - dorzucił jeszcze by odpowiedzieć, że facet nazywa się Adam Masters. Potem tylko wzruszył ramionami, bo uznał, że jest to forma popisówki ze strony gości ze wschodu. Odszedł, zbliżył się do jednej z toreb sportowych, w której poza akcesoriami do wyciągania informacji były też mniej niebezpieczne gadżety. W tym wypadku padło na butelkę piwa. Jackson oparł się tyłkiem o jakiś niski regał, czy betonowy kloc albo resztkę maszyny, której nie roszabrowali złomiarze. Obserwował wszystko uważnie, choć wyraz twarzy miał wybitnie znużony.
- Szerszeń? Serio? - dał wyraz swemu rozdrażnieniu i rozczarowaniu. Może i fantazji Erin nie brakowało, ale wątpił w skuteczność. Przerost formy nad treścią - Niech go chociaż użądli w chuja, ale po tym ile prądu osłabiło mu serce może się okazać, że dostanie szoku i zejdzie i niczego sensownego się nie dowiesz... - dorzucił jeszcze dopijając piwo. Było małe, chłodne. Butelką rzucił prosto w siedzącego Adama. Butelka się nei zbiła, ale niewątpliwie zabolało. Zdecydowanie męska duma Alexa została podrażniona nie tylko przez tę wizytę, ale też wpieprzanie się Erin w jego kompetencje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wszyscy mężczyźni z urażonym ego głośno szczekają. – odpowiedziała tylko, odchylając lekko głowę. Spojrzała na Alexa, nieco nawet rozbawiona. – Szerszeń. Ponieważ nie musimy się spieszyć. Mamy już plany na ten wieczór. – cóż, wyraźnie zaplanowała też wieczór Jacksona. Nie pytając go nawet o zdanie. Zresztą, nie było w tym układzie istotne. Spieprzył zbyt poważną sprawę, by zgrywać chojraka i narażać się na niepotrzebne nieporozumienia. Odebrała jednego drinka od swojego ochroniarza.
Jesteś strasznie wyszczekany jak na osobę, która spieprzyła sprawę i w dodatku złapała płotkę, zamiast rekina. – mówiąc to, nawet na niego nie patrzyła. Obserwowała rany na ciele Adama, wypijając kilka łyków alkoholu.
Nie przejmuj się. Mamy odpowiednie zaplecze farmaceutyczne, aby Adam nie opuścił nas zbyt szybko. Ach! – ucieszyła się wyraźnie. Od strony drzwi, weszło dwóch ochroniarzy i jakiś straszy mężczyzna. Niski, nieco tęgi, miał koszulę z krótkim rękawem i okulary grubości denek od butelki wódki. Erin podeszła do niego, całując go w oba policzki.
Alex, poznaj doktora. Mieszka w okolicy i kiedyś pracował blisko z moim ojcem. Jest prawdziwym artystą w swoim fachu. – w tym czasie, ochroniarz już rozciął spodnie Adama, by odsłonić wewnętrzne udo. Przysunął tam słoik z owadem, lekko stukając w ścianki. Nie trzeba było czekać na ukłucie. Szerszeń azjatycki jest uznawany za jednego z najniebezpieczniejszych owadów. Fakt, Erin lubiła 'popisy'. Lubiła literackie tortury. Fantazyjne. Sprawiało jej to niemałą frajdę. Tak jak teraz. Wydawała się niemal dziewczęca - jak dziewczynka, która trafiła do wesołego miasteczka i dostała pierwszą w życiu watę cukrową. Adam krzyczał i zaczął się trząść. Neurotoksyna zdawała się działać z zawrotną prędkością. Język Adama puchnął, tracił oddech. Na szczęście starszy mężczyzna podszedł bliżej i podał mu zastrzyk.
Jeszcze raz. – zażądała. – Dbajcie o niego. Alex go przesłucha po powrocie. Samolot nie będzie na nas czekał wiecznie. – odwróciła się w końcu do Jacksona.
Weź to. Założysz w samochodzie. – skinęła głową, gdy kobieta ochroniarz podała mu czarną opaskę. – Jedziemy na wybitne przyjęcie. I czeka tam na Ciebie niespodzianka. Ale gospodarze cenią sobie prywatność. – wyjaśniła zastosowanie opaski. To wymóg wyjątkowych gospodarzy wieczoru.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zacisnął mocniej zęby, mięśnie twarzy mu się napięły w krzywym, kwaśnym grymasie. Ugryzł się w język by zmielić przekleństwo. Nie wytrzymał jednak i postanowił to skomentować.
- I mówi to osoba, która nigdy nie zajmuje się niczym sama. Chętnie bym zobaczył jak polujesz na rekina - prychnął, ale też uniósł dłoń chcąc ją powstrzymać przed komentarzem - Więc zamiast się wpychać tam, gdzie nie jesteś potrzebna daj ludziom pracować - niestety zdawał sobie sprawę, że stoi niejako wyżej niż on, a Organizacja wymagała swoistej karności i poszanowania hierarchii. Gdy ktoś się buntował to rozwiązania były dwa: albo przejęcie posady tego wyżej albo śmierć. Mu się nie spieszyło ani do jednego, ani do drugiego rozwiązania.
- Przywiozłaś ze sobą cały autobus pomagierów? - zapytał z drwiącą nutą w głosie, chociaż uświadomił sobie, że nagle przewaga towarzystwa Erin wzrosła z +1 do +2. Wcale nie był przekonany co do tego, że metoda Erin jest lepsza od jego własnej. Sądził, że to przerost formy nad treścią i popisówka. Tylko przed kim? I po co? Na co? Dla niego nic z tego nie miało sensu, a już tym bardziej gdy wkroczył do doków jakiś doktor. Potem w milczeniu obserwował to co się działo i pokręcił głową gdy po paru sekundach trwania w szoku zastrzyk wszystko zakończył. Idiotyzm. Szerszeń, lekarstwa... niepotrzebne koszty. Trochę prądu i elektronarzędzia mają dużo bardziej widowiskowy efekt, ale jeżeli komuś zależy na finezji... Opaska. W ogóle mu się nie spodobała. Choć odebrał ją od kobiety ochroniarza. Baba jako ochroniarz i ona mówi, że nie lubi filmowej i książkowej tandety?
- Naprawdę sądzisz, że założę tę opaskę jak na bank twoja limuzyna ma przyciemniane szyby i te wszystkie bajery? Wybacz Erin, ale nie ufam Ci tak bardzo zrobić taką głupotę. I nie sądzę by mój grafik i obowiązki pozwoliły mi na przerwę. Jak sama zauważyłaś, mam rzeczy do zrobienia - dodał nie ruszając się z miejsca a ramiona splatając na klatce piersiowej. W międzyczasie Adam przeżył drugi szok anafilaktyczny(?).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rybak poluje na rekina, a przedsiębiorca zgarnia fortunę za sprzedaż mięsa. Przelicz sobie, kto w naszym duecie jest rybakiem. – rzuciła tylko. Erin kompletnie ignorowała te zaczepne oskarżenia! Właściwie, chyba była zbyt pewna siebie, by reagować agresywnie na jego słowa. Chociaż George, ulubiony ochroniarz, nieco mocniej zacisnął szczękę. Pewnie chętnie obił by tę przystojną twarz Alexa. Na to też przyjdzie jeszcze czas!
Autobus. Ach, ta prowincja. – zaśmiała się uroczo, kręcąc głową. – Robisz się naprawdę wyszczekany. Ale lubię to w Tobie. Przynajmniej się nie nudzę. – wzruszyła lekko ramionami. Kobieta, która podała mu opaskę, była pewnie sprawniejszym ochroniarzem niż niektórzy z ludzi Alexa. Była Azjatką, stosunkowo wysoką. Uroczą, ale miała w sobie coś bardzo męskiego. Może to ramiona marynarki?
Tak. Tak właśnie sądzę. – odpowiedziała spokojnie. Czyżby Alex obawiał się o własne życie. Z jednej strony zgrywał chojraka, z drugiej był chyba świadom całej sytuacji. – Założysz ją sam, albo Ci w tym pomogę. Wybór należy do Ciebie. Czekam w samochodzie. – dodała tylko. Nie patrzyła na Alexa, a na Adama. Kolejne ukąszenie, kolejne drgawki, a nawet nieopanowany ślinotok.
Bawcie się dobrze. – uroczy uśmiech posłała lekarzowi. Artyście w swoim zawodzie. Sama natomiast ruszyła do drzwi, w otoczeniu ochroniarzy. I jeśli Alex sądził, że jej przewaga jest mała - mylił się. Erin nigdy nie ryzykowała niepotrzebnie. Była kruchą istotą! Przecież nie będzie biła się osobiście. Toż to absurd i abstrakcja.
Opuściła magazyn, a jeden z ochroniarzy otworzył jej drzwi. – Jeśli nie zjawi się za dwie minuty, wiecie co robić. – rzuciła tylko, zanim wsiadła do czarnego Rolls Royce. W środku pozbyła się płaszcza, narzuconego na ramiona. Rozsiadła się wygodnie i swoją opaskę na oczy rzuciła na pobliski barek. Spojrzała na wyświetlacz telefonu, odliczając dwie minuty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowa o pomocy w zakładaniu opaski zdecydowanie nie zadziały tak jak spodziewała się Erin. Wyobraźnia Alexa zaczęła pracować i to pomimo tego, że ostatni raz miał bliższy kontakt z blondynką dobrych kilka lat temu. Zabrzmiało to jak zabrzmiało i, tylko mężczyzną będąc, czujność i buta Jacksona nieznacznie opadła. Pewnie gdyby nie zamieszanie przy przywiązanym do krzesła mężczyźnie jeszcze trochę jego myśli by krążyły wokół miłych wspomnień przemieszanych z wyobrażaniem sobie paru nowych rzeczy. Nie drgnął nawet gdy wychodziła i posłała polecenie do ochroniarza. Wiedział, że będzie musiał do niej dołączyć, robienie tutaj awantury, świeżo po wpadce było całkowicie bez sensu.
- Jadę. Powiadom Ronniego i Taylora. Miejcie oko na interesy - poinstruował jednego ze swoich ludzi pozostawiając ich razem z ekipą od Erin. Poprawił marynarkę i opuścił budynek mierząc przy okazji wzrokiem Georgiego. Nie przepadał nigdy za tym gościem i już zaczynał się zastanawiać jak go skrócić o głowę. Albo chociaż o nogi. Zdarzają się w końcu wypadki, prawda?
Bez przesadnego czajenia się podszedł do tylnych drzwi potężnej limuzyny, pewnym ruchem otworzył je i wszedł do środka siadając na miejscu obok Erin. Zachował kamienną twarz, choć bez płaszcza, w samej krótkiej, nieprzyzwoicie krótkiej sukience, prezentowała się tak dobrze, że prawie wybaczył jej to panoszenie się w dokach.
- Lojalnie uprzedzam, że jeżeli jeszcze raz twój ochroniarz, ten przypominający troglodytę, zrobi kwaśną minę w mojej obecności to osobiście się go pozbędę. Nie będzie mi byle przydupas zachowywać jak ważniak. Nie na moim terenie. Nie bierz tego do siebie. Możesz go uprzedzić... - nie zwykł w takich sprawach żartować, więc to ostrzeżenie było jak najbardziej serio. Rozpiął guziki marynarki, poprawił się na siedzeniu - Co to w ogóle za szopka z wyjazdem, mhmm? - zapytał spoglądając na nią czekając na odpowiedź.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Żadna szopka. Po prostu na niektóre uroczystości nie wypada przyjechać samemu. – wyjaśniła, gdy Alex znalazł się obok niej w samochodzie. Wiedziała, że nie odmówi. Nie tyle ze strachu, co z ciekawości. A może i strachu? Nikomu nie marzyła się śmierć w męczarniach.
Ach, zapomniałam. Zanim założysz opaskę… – skinęła głową na pokrowiec. W środku znajdował się garnitur - a właściwie smoking, z jedwabnym obsadzeniem marynarki, z kołnierzem szalowym. Nie powstydziłby się go nawet James Bond.
Trasa nie trwała długo, ledwie dwie, może trzy godziny. Gdy samochód się zatrzymał, kierowca nawet nie drgnął. Ktoś jednak otworzył drzwi auta. Młody, przystojny mężczyzna w czarnym garniturze. W klapie miał wpiętą srebrną spinkę z jakimś herbem i dziwnym kwiatem. Znajdowali się na podjeździe, wysypanym małymi, białymi kamieniami. Dookoła było głucho i ciemno, co tylko pogłębiał wszech otaczający ich las. Kilka kroków dalej była olbrzymia kolonialna rezydencja. Biała, z wysokimi kolumnami podtrzymującymi portyk.
Nie krępuj się. Mam zaproszenie z osobą towarzyszącą. – rzuciła do Alexa. – Ruszyła w stronę drzwi, znajdujących się kilka stopni wyżej. W drzwiach stało dwóch ochroniarzy. Grzecznie poprosili o numer, a nie o nazwisko. Erin z błogim spokojem podała jakąś kombinację cyfr i mogli wejść do środka. Willa była przestronna, wypełniona ludźmi i - przedmiotami. Głównie mężczyźni snuli się korytarzami, pijąc whisky i oglądając zgromadzoną kolekcję. Po prawej mijali bizantyjskie złote pudełka, znalazł się obraz Picassa, a nawet dwumetrowa rzeźba staroegipska wykonana z czarnego, błyszczącego kamienia.
Lord Ashwood organizuje co roku aukcję. Jej miejsce jest utajnione, bo jak sam się domyślasz… – pochyliła się nieco bliżej Alexa. – Można tutaj dostać wszystko. – szepnęła i skinęła głową, by się obejrzał. Ma kilku podestach zamiast rzeźb i antyków znajdowały się monitory. Pokazywały transmisję na żywo z zamkniętego pokoju, gdzie do krzesła przywiązani byli ludzie. Erin ruszyła w tamtym kierunku, łapiąc Alexa pod ramię. Chciała obejrzeć “obiekty” na sprzedaż, ale przed nimi pojawił się starszy mężczyzna na wózku. Miał nawet zamontowaną kroplówkę na maszcie. Obok niego stała młoda blondynka, w zbyt kusej sukience.
Lordzie Ashwood! I pomyśleć, że to już rok. – uśmiechnęła się, wyciągając rękę. Starszy mężczyzna uścisnął ją ledwo. Zdawał się być w dużej mierze sparaliżowany.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Uroczystości? - wyraźnie był zdziwiony - Szukasz partnera na ślub przyjaciółki? - umówmy się, Alex nie był ani trochę zachwycony tą całą szopką, kompletnie mu to nie przypadło do gustu. Nie lubił przegrywać, nie lubił pozostawiać spraw niedokończonych, a Erin właśnie teraz kazała mu żyć z niepowodzeniem i w zawieszeniu. Dziwne podejście jeżeli chodzi o zarządzanie Organizacją. Przebrał się jednakowoż w ten smoking, dopiero potem pozwolił jej założyć sobie opaskę, ale podróż zdecydowanie mu się dłużyła. Nie było mowy o drzemce, sam gdy kazał komuś zakryć oczy zwykle nie kończyło się to dobrze dla tego, kto oczy miał zakryte.
Zdecydowanie odetchnął z ulgą gdy samochód się zatrzymał i wreszcie mógł wyjść na zewnątrz. Tak, głęboko odetchnął. Dopiero zbliżenie się Erin, jej perfumy przywróciły mu świadomość.
- I co zamierzasz nabyć? Bo nie wyglądasz na kogoś, kto zadał sobie tyle trudu by tylko pokazać się w towarzystwie - odpowiedział poprawiając smoking, aby leżał nieskazitelnie dobrze, dłonią przygładził wyimaginowane zagniecenie - Nawiasem, ładne perfumy - zauważył jeszcze nim ruszyli przed siebie. Alex ignorował ludzi, których nie znał, był tu tylko towarzystwem, ani myślał wychodzić przed szereg. Z ciekawością za to przyglądał się temu, co wyświetlały monitory. Coś ciekawego tam było poza - jak mniemam - atrakcyjnymi młodymi ludźmi obojga płci? Zatrzymało go dopiero powitanie z gospodarzem. Znowuż pozostal w cieniu, odezwał się dopiero wtedy gdy Erin go przedstawiła, o ile w ogóle to zrobiła. Wymienili jakieś grzeczności? Pewnie tak, Alex odebrał od jednego z kelnerów dwa kieliszki z szampanem, jeden wręczył kobiecie. Gdy zostali sami wrócił do tematu, który ledwie 'liznął' gdy opuścili pojazd.
- Więc, co konkretnego cię tutaj sprowadza? - zapytał prosto z mostu. Wiedział, że udziału w żadnej aukcji nie weźmie. Na brak dolarów nie narzekał, ale wystarczył rzut oka by wiedzieć, ze ludzie zgromadzeni na terenie rezydencji to zdecydowanie inna liga. I, póki co, nic go nie zainteresowało by stracił dla tego głowę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jestem druhną. I będziemy ładnie wyglądać razem na zdjęciu. – odpowiedziała, gdy dopytywał uporczywie o uroczystość. Plany były nieco inne, ale nie zamierzała go wtajemniczać. Miała jakąś nieopisaną satysfakcję, czując jego rosnący stres. – Nie martw się. Dopiero jutro postanowią o Twojej przydatności. Opaska to wymóg gospodarza "uroczystości" – nawet nakreśliła cudzysłów w powietrzu. Przy okazji bezczelnie gapiąc się jak Alex zmienia ubranie. Nawet skinęła głową z uznaniem.
Szkoda. Nadrobimy później. – rzuciła tylko, gdy sama musiała założyć opaskę. Nie odzywała się przez całą drogę. Bywała na tej osobliwej aukcji każdego roku. Przyzwyczaiła się, że miejsca są utajnione, a gospodarz wymaga pełnej dyskrecji. Był stary - wierzył w jakieś prehistoryczne ceremoniały.
(...)
Dziękuję. – uśmiechnęła się, gdy skomplementował jej perfumy. Cóż, on też pachniał niesamowicie. Mieszanka perfum, zapachu skóry i potu, a może nawet "niewinnej" krwi Adama. Krótka pogawędka z Lordem Ashwoodem ograniczała się do wymiany grzeczności. Szybko ja to znudziło, ale na szczęście gospodarz udał się na dalsze "flirty" ze swoimi gośćmi. Dziwne, bo witał osobiście tylko kobiety.
Lord Ashwood jest niesamowitym skurwielem. – powiedziała spokojnie. – I świetnym biznesmenem. Szuka obiektów, które są bardzo pożądane. I tego tutaj szukamy. – wyjaśniła, chociażwciąż nie znalazła swojego obiektu. Dopiero parę kroków dalej zatrzymała się przed jednym z monitorów. Była na nim kobieta. Szczupła, ubrana dość oficjalnie. Zdaje się, że gospodarz dbał, by obiekty prezentowały się nienagannie.
I niestety dowiedział się o naszych - a może Twoich - problemach. – zaczęła. – Ta kobieta jest naszym celem. Namierzyli, że pośredniczyła w przekazywaniu informacji o Twojej akcji. A zatem ona zna prawdę, czy przypadkiem nie probujesz grać na dwa fronty. – dodała, uśmiechając się uroczo. Odebrała kieliszek szampana, unosząc go lekko i pijąc za zdrowie Alexa. Zdrowie, a nie życie.
Chodźmy. Aukcja zaraz się zacznie. A potem mamy całą noc na randkę z obiektem A403. – tak właśnie na aukcji określano kobietę z monitora. Przeszli do głównego salonu. Prowadzący aukcję zaczynał od nudnych obiektów. Obrazy, ceramika, rzeźby. Gdy przeszli do licytacji ludzi, Erin podniosła tabliczkę. Zaoferowała wywoławcze dwa i pół miliona dolarów. Grosze, ale mężczyzna z drugiego końca sali podbijał stawkę. Obserwowanie, kto walczy o tę kobietę - było bardzo ważne. Ale Erin chyba liczyła na sadystyczne zapędy Alexa tej nocy. Nie była wielką fanką wesołych miasteczek, ale wiedziała, że Jax zapewni jej niezapomniane przedstawienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Alex uniósł wyżej brew ciekawy co takiego jest tak bardzo pożądane a zarazem tak niedostępne, że trzeba po to jechać w nieokreślone miejsce. Żywy towar, młodzi ludzie zmuszeni do bycia kochankami byli do nabycia w bardziej konwencjonalny sposób, łącznie z nieletnimi. Zaczęły w nim krążyć sprzeczne uczucia: z jednej strony zawód, że nie może zająć się wyjaśnieniem niepowodzenia, a z drugiej strony mimo wszystko ciekawość: w tym światku ZAWSZE coś może człowieka zaskoczyć. Zatem mruknął tylko w ramach komentarzu na słowa Erin.
- Zaraz zaraz... - brew, która nie tak dawno powędrowała do góry teraz, wraz z towarzyszką, została mocno ściągnięta - Do wpadki doszło plus minus 3 dni temu. Chcesz mi powiedzieć, że ten dziad, będący trzy ćwierci od śmierci, w trzy dni dowiedział się o moich problemach, zlokalizował ich źródło, a teraz udostępnia je do sprzedaży po tym, jak zdążył je przechwycić... czy tylko mi brzmi to jak jeden wielki kit? - Alex darował sobie wypowiedzenie jakichkolwiek wniosków, to pozostawił Erin. Dla niego albo facet ładował kit albo sam był zamieszany w to niepowodzenie i prawdę mówiąc to mężczyzna nawet nie wiedział, którą wersję by wolał.
- Wciąż twierdzę, że to jeden wielki kit, ale rób jak uważasz, licytuj ile chcesz, w najgorszym razie noc będzie ciekawa - mruknął jej wprost do ucha gdy cena zdążyła podnieść się do ponad trzech milionów. Alex następnie zaczął przyglądać się licytującemu mężczyźnie. Dość młody, śniada cera, raczej Latynos z południa Europy aniżeli Arab. Pewnie Włoch. Hiszpanie raczej nie bawią się na tym terenie, ludzie z Ameryki Środkowej są dużo skuteczniejsi i groźniejsi - Jeżeli okaże się, że to ściema to jak zamierzasz policzyć się z Lordem Ashwoodem? - ot, hipotetyczne pytanie. To w sumie interesujące jak można obrzydzić życie komuś, kto lada dzień może zejść z tego świata.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie doceniasz ludzi z odpowiednią pozycją. – dodała. W tym kraju łatwo było pozyskać polityków. Oni sterowali choćby bazami danych Biura Federalnego, a nawet CIA. I tak niektóre informacji potrafili blokować, a niektóre udostępniać.
Jesteś człowiekiem małej wiary. Na szczęście z dużym penisem. – wzruszyła lekko ramionami. Nie patrzyła w stronę drugiego licytującego. To było zadanie Alexa. I to jego zadaniem jest - pilnowanie tego osobnika. Chociaż, pewnie ochrona Erin sprawnie go przejmie - poza terenem posiadłości.
To proste. – powiedziała spokojnie. – Jego rodzina jest bardzo dobrze sytuowana. A co za tym idzie, łatwo ją zrzucić z piedestału. On ma hopla na punkcie swojego arystokratycznego pochodzenia. – machnęła nonszalancko ręką, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Ale dla kogoś, kto herb i rodowy grób uważa za najcenniejsze, kara była prosta. Nie fizyczna. Takiemu dziadkowi, który ledwo zipie, ból jest niestraszny. Przy pierwszej fali od razu zszedłby na zawał.
Poza tym, Lord Ashwood nie prowadzi interesów sam. Ma dwoje synów. Już niedługo, ale jednak... – wzruszyła lekko ramionami. Uniosła znowu dłoń, coraz bardziej rozeźlona niepoddającym się Włochem czy Hiszpanem, który próbował ją przelicytować. W końcu młotek uderzył o blat. Erin ostatecznie wygrała obiekt, a na jej twarzy pojawił się uroczy uśmiech. – Zresztą Lord Ashwood doskonale wiedział o Twoim wypadku. Czy raczej wpadce. Wszyscy wiedzieli. – wachlowała się małą, sztywną kartką, którą przed chwilą dawała znak o swoim udziale w licytacji. Nie trwało to długo, gdy podszedł do nich jakiś mężczyzna. Wręczył jej pudełko, w którym znajdował się klucz z numerem pokoju.
Poradzimy sobie. Proszę poinformować gospodarza, że zostaniemy do rana. Zamierzamy wypróbować nowy zakup. – dodała, przenosząc wzrok na Alexa. – Prawda? – liczyła, że Jax nie przepuści okazji. Może to wszystko było tylko ukartowanym kłamstwem? I sama podstawiła dziewczynę z licytacji, by przypomnieć sobie jak bezwzględny i okrutny potrafi być Alex? Wszystko w tym świecie jest możliwe - nie brakuje niespodzianek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Politycy, CIA, FBI. Nie wierzę, że w to wierzysz, jakkolwiek głupio to brzmi - jeszcze brakowało tylko wolnomularzy czy tam masonów plus spisku Żydów, aby zbieranina wpływowych organizacji była kompletna. I Erin zdecydowanie powinna popracować na organizacją akcji. Wywiozła go nie wiadomo gdzie robiąc przy tym potworną szopkę, a teraz oczekiwała od niego cudów na kiju. Jasne, wychodząc z doków dał ludziom znać, że mają go dyskretnie śledzić, na to wszystko mieli dostęp do jego telefonu, w którym wiele nie było. Tylko lipne konto google'a, ale to wystarczało aby go wyśledzić. Zdecydowanie wiedzieli gdzie on jest. Problemem było tylko to jak dać im do zrozumienia który z wychodzących gości ma być pod obserwacją. Zrobienie mu zdjęcia naturalnie nie wchodziło w grę. Ochrona najpierw by strzelała, dopiero potem pytała gdyby przyłapali kogokolwiek próbującego uwiecznić cokolwiek z tego 'balu'.
- Tym bardziej jest to podejrzane, wieści aż tak szybko się nie rozchodzą - oczywiście, że zdawał sobie sprawę z tego, że Erin celowo wraca do tematu, na pewno wiedziała, że każda kolejna uwaga - wyssana z palca czy nie - to cios w jego męską dumę i wielkie ego. Licytacja jednak dobiegła końca. - I tak nie mam nic lepszego do roboty, wątpie aby twój szofer mnie odwiózł - westchnął ciężko, a po tym jak wstał podał dłoń Erin. Rezydencja była spora, zresztą pomieszczenia z co ciekawszymi okazami były ulokowane poza głównym budynkiem. Z tyłu, na uboczu, w zabudowaniach należących kiedyś do służby i/lub niewolników. Odnaleźli właściwy lokal, przy pomocy klucza otworzyli drzwi, parę sekund później byli w środku, za zamkniętymi drzwiami. Mała klitka, krzesło z przywiązaną dziewczyną, coś na wzór pryczy w kącie ale widać, że nie była jeszcze używana. Zapach świadczący, że nikt tu nie wietrzył od dłuższego czasu.
- Możemy to zrobić szybko albo długo. Powiedz co wiesz o transakcji z Turkami w Olympii i wszystko zakończy się dobrze - odezwał się w końcu dość obojętnym, znudzonym głosem. Dał jej szansę, ale wątpił by panna szybko wszystko wyśpiewała. Zresztą nawet jeśli... kosztowała ponad trzy miliony, grzechem byłoby nie wykorzystać tak drogiej zabawki!

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”