WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Napędzana mieszkanką złości i strachu, pokierowała swojego kroki do mieszkania Siriusa. I tylko dlatego, że darzyła go ciepłymi uczuciami, postanowiła wstąpić do jednej z kawiarni po dwa kubki napoju, który potrafił uratować poranek. Stając przed drzwiami najpierw zadzwoniła dwa razy, po drugiej stronie usłyszała szczekanie Coco. Mimowolnie uśmiechnęła się, naciskając dzwonek raz jeszcze. Zero reakcji.
Uderzała dłonią tak długo, aż kłykcie nabrały czerwonego odcienia, boląc niemiłosiernie. Wraz z nastającym bólem, rosła również złość targająca drobnym ciałem Melusine.
- Chyba jaja sobie robisz, Bosworth! - krzyknęła, rozglądając się w poszukiwaniu klucza, bo przecież musiały tu gdzieś być, zważywszy na to, że brunetowi zdarzało się prosić sąsiada o wyprowadzenie psa. Najpierw zerknęła do doniczki kwiatka stojącego na korytarzu, ale nic tam nie było. Podniosła ciężkie, szklane naczynie, ale na podstawce też nie było klucza, wtedy postanowiła spojrzeć pod wycieraczkę.
Bingo!
Bez krępacji odtworzyła zamek, wchodząc do mieszkania, co spotkało się z radością zwierzęcia, która pogłębiła się, gdy zobaczył z kim na do czynienia. Skoczył na dziewczynę o mało nie wytrącając z jej dłoni kubków z kawą. - Też się cieszę na twój widok - zaśmiała się, patrząc w czarne, świecące oczęta - A gdzie twój pan, co? - zapytała, zupełnie jakby rozmawiała z osobą, a nie zwierzęciem. Ten jakby na rozkaz pomknął w kierunku sypialni, wskazując na łóżko. Melusine na lekko drżących nogach, ale wciąż wściekła ruszyła za nim, z rozczarowaniem odkrywając, że pomieszczenie jest puste - pozostałe również.
Ściągnęła brwi.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Sirius wciąż żył wydarzeniami sprzed dwóch dni. Najpierw pobił się z Indio, a potem wylądował z nim w jednej, ciasnej i niechlujnej celi. Bolały go wszystkie mięśnie, rany, na których obecnie znajdowały się plastry ściągające oraz siniaki. Odczuwał dyskomfort przy każdym ruchu, ale pomimo fatalnego stanu pojawił się w Lake Land Clubie, aby świętować urodziny Jina. Jego gehenna skończyła się wraz z alkoholowym upojeniem, jaki pojawił się po wypiciu kilku drinków.
Potem świetnie bawił się do samego rana, zapominając o tym, że do pewnego czasu wymieniał wiadomości z Melusine. Zdenerwowała go, dlatego po powrocie do domu z premedytacją nie odpisał na resztę esemesów i poszedł spać. Wstał gdy zaszło słońce, wyprowadził Coco i po szybkim prysznicu ponownie wybył w miasto, aby tym razem być kompanem od kieliszka kuzyna. Uzgodnili, że dzisiejszej nocy będą na całego świętować wygrany proces, w którym brał udział Nathaniel.
Przez przypadek zostawił telefon w audi na parkingu nieopodal baru. W trakcie imprezy nie był w stanie po niego wrócić, a nad ranem myślał jedynie o tym, aby ułożyć głowę na miękkiej poduszce. Mimo szczerych chęci tym razem nie udało mu się dotrzeć do domu. Whisky wciąż krążyła w jego żyłach i słaniając się na nogach dotarł do mieszkania, które znajdowało się najbliżej. Niemal bezwiednie spełnił groźbę, którą zapowiedział dwa dni wcześniej w wiadomości do Melusine.
Do Chinatown powrócił późnym popołudniem. Nadal czuł się pijany. Gardło miał suche, oczy podkrążone, przez małą ilość snu, a obolałe mięśnie odezwały się ze zdwojoną intensywnością. Opieszale wspinał się po schodach, jednocześnie po raz pierwszy asekuracyjnie korzystając z trzymania się balustrady. Zdziwił się, kiedy nie mógł przekręcić klucza o drzwi, a chwilę później zrozumiał, że jego mieszkanie było otwarte. Spodziewał się ujrzeć Michaela, lecz niespodziewana obecność Melusina wywołała w nim chwilową labilność. Tęsknił za dziewczyną, jednak miniona wymiana wiadomości negatywnie wpłynęła na jego nastrój, dlatego ostatecznie spojrzał na nią nieprzychylnie.
– Skorzystałaś z klucza pod wycieraczką? – zapytał bez zbędnych uprzejmości. Nachylił się, aby powitać Coco, który momentalnie znalazł się pod jego nogami. Poklepał psa po karku i podrapał za uchem, a następnie poszedł do kuchennej części i nalał sobie szklankę wody. Od razu wypił całość. – Co tu robisz? – kontynuował swoją ciekawość.
Golf Siriusa po dwudniowych imprezach był mocno rozciągnięty i poplamiony sosem w okolicach klatki piersiowej. Kilkukrotnie oblał się alkoholem, dlatego brzydko pachniał. To samo dotyczyło spodni, na których ostał się kurz i ślady po trawie, bo wałęsając się po Seattle dwukrotnie wpadł w krzaki. W dodatku głowa mu pękała, przez co podczas rozmowy z dziewczyną irytował się jeszcze bardziej. W pewnym momencie po prostu sięgnął do szafki po dwie tabletki przeciwbólowe i popił je kolejną szklanką wody.
-
Zaczęła od sypialni. Z wolna przestępowała z nogi na nogę, opierając ciężar ciała na palcach. Najpierw przyjrzała się zdjęciom, opatrzonym prostymi ramkami; pierwsze znajdowało się na nocnej szafce, dzięki czemu z łatwością można było odgadnąć, że zajmowało w sercu chłopaka ważne miejsce. Przedstawiało czwórkę osób - Maye i Siriusa rozpoznała bez problemu, jednak pozostałe dwie postaci były jej zupełnie obce; mogła snuć domysły kim jest wysoki, szczupły mężyzna oraz młodsza dziewczyna o jasnych włosach, ale zamiast tego przeniosła spojrzenie na kolejną fotografie - ta była z ukończenia szkoły. Wydawało się, że wówczas brunet miał na głowie jeszcze większą burze loków niż obecnie, mimowolnie rozczulona tym widokiem unosiła kąciki ust ku górze, biorąc ją na chwilę w dłoń, opuszkami palców przejechała po uśmiechniętej twarzy.
Potem skupiła się na rzeźbach zdobiących wąski parapet, przez dłuższą chwilę przyglądała się im, obracając w smukłych palcach. Próbowała odgadnąć co ich autor miał na myśli, jednak jak wspominała Bosworth'owi, była kiepskim krytykiem sztuki, bo tej w większej części nie rozumiała.
- Ale są ładne - przyznała na głos, na co Coco podążając z nią krok za krokiem, podniósł łeb, wydając z siebie szczek, prawdopodobnie się z nią zgadzając. Podrapała go za uchem, delikatnie się pochylając, a wtedy dostrzegła obraz. Wisiał w centralnym miejscu jednej ze ścian, wykonany w całości farbami w ciepłych, aczkolwiek stonowanych odcieniach, zdecydowanie wyróżniał się na tle szarej ściany. Rzucał się w oczy, a mimo tego Pennifold dojrzała go dopiero teraz. Była ciekawa kto jest jego autorem, Sirius? Było to możliwe, ale przecież mówił, że nie lubi malować. Zakodowała w głowie, że koniecznie musi o to zapytać, ale już po tym, jak zjedzie go z góry na dół.
- Nie. Teleportowałam się - odpowiedziała pełna powagi, mimo irracjonalnego brzmienia tych słów. - Impreza się udała? - zapytała, zupełnie ignorując zadane jej pytanie. Taksując go wzrokiem, wstała z sofy, krzyżując ręce na piersi. Była zła, a nawet wściekła, dlatego, by już na wstępie nie powiedzieć zbyt wiele, zacisnęła usta w cienką linię. Ostatecznie jednak nie wytrzymując, widząc w jakim jest stanie.
- Nie wiesz, że telefon komórkowy stworzono po to by nosić go przy dupie?! - podniosła głos, zupełnie świadoma, jak bolesne to może być dla jego uszu i głowy, która wręcz pękała. Niejednokrotnie była w podobnym stanie, dlatego wiedziała, że nawet najmniejszy szmer sprawia, iż błaga się o śmierć.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Gdy pomieszczenie wypełnił zdenerwowany głos Melusine, mimowolnie dotknął kieszeni spodni. W jednej z nich znajdował się portfel, zaś w drugiej zmiętolona paczka papierosów. Brakowało telefonu. Milczał przez parę sekund, jednocześnie wciąż patrząc dziewczynie w oczy. Wspomnieniami wrócił do poprzedniego wieczoru, aż w pewnym momencie wyraźnie odetchnął, bo przypomniał sobie, że zostawił urządzenie w samochodzie.
– No tak – prychnął, niczego nie robiąc sobie z jej rozgniewania. Odłożył szklankę do zmywarki i podszedł do Melusine. Przyjął podobną, defensywną postawę. Skrzyżował ramiona, a jego bladą, posiniaczoną twarz oszpecił cyniczny uśmiech. – Zostawiłem go u przyjaciółki. Musiał mi wypaść gdzieś w łóżku – skłamał, po czym minął dziewczynę i na chwilę zniknął w progu sypialni. Opieszale przygotował sobie świeże ubrania i wrócił z nimi do salonu.
Był okropny, złośliwy i arogancki, a zaledwie kilka dni temu tańczył półnago w pokoju Melusine do utworu Dua Lipy, śpiewał o miłości i w pijackim amoku przyznał, że zaczął się zakochiwać. Obecnie był daleki od takiego zachowania. Bił od niego chłód, którym otaczał dziewczynę jedynie na początku ich znajomości.
W rzeczywistości, choć nie miało to większych podstaw, czuł się zraniony. Melusine parę razy wspomniała o przyjacielu, z którym była niezwykle blisko, ale ich zażyła relacja dotarła do niego dopiero w areszcie. Wówczas Indio złośliwie oznajmił, że była stałym bywalcem w jego domu. Prawdopodobnie gdyby nie bójka w parku Sirius dalej podchodziłby z lekkością do tematu. Niestety z uwagi na ostatnie wydarzenia: widok Melusine która gorliwie próbowała dotknąć policzka Indio, awantura i liczne siniaki na ciele Boswortha oraz to irracjonalne zapewnianie o braterskiej więzi i spanie pod jednym dachem, skumulowały w nim coś, czego nie potrafił określić słowami.
Był nie tylko zazdrosny o jej uwagę, ale również zaniepokojony. Ufał Melusine, lecz po tym brawurowym i pełnym krytyki spotkaniu nie darzył Indio ani zaufaniem ani sympatią. Najchętniej znowu by mu przyłożył.
Myśląc o tym wszystkim, bezwiednie spiął żuchwę. Następnie wymusił uśmiech, który nie miał nic wspólnego z poczuciem zadowolenia.
Położył ubrania na oparciu kanapy, po czym ściągnął golf. Jego plecy były pełne purpurowych odznaczeń. Największe znajdowało się na barku, pod prawą piersią oraz kości biodrowej. Wyglądał, jakby co najmniej stoczył walkę o życie.
– Widziałaś się z przyjacielem? – zapytał, brzmiąc niebywale ironicznie.
Atmosfera była napięta i wydawało się, że tylko parę zdań dzieli ich od wszczęcia kłótni.
-
- To. Super. Bardzo. Się. Cieszę. Że. Spędziłeś. Miło. Noc. - odparła, cedząc każde słowo, gdy wspomniał o przyjaciółce i łóżku. Sądziła, że mało prawdopodobnym jest, że spełni swoją groźbę którą odebrała jako próbę szantażu, a jednak nie doceniała go. Może gdyby byli w innej sytuacji nawet by się uśmiechnęła, ale nie tym razem.
- Nie rusza mnie to, jeśli chciałbyś wiedzieć - oznajmiła, próbując zapanować nad drżeniem głosu, lecz ostatecznie zmuszona była zamaskować go ironicznym śmiechem - Masz o sobie za duże mniemanie, Bosworth - bo co chciał osiągnąć tą informacją? Chciał żeby była zazdrosna? Chwalił się czy może żalił?
Nie potrafiła zrozumieć czym obecnie była wywołana jego złość, podobnie, jak nie potrafiła pojąć zachowania Indio. Z jakiegoś powodu obaj byli na nią obrażeni, jeden próbował odizolować od drugiego, a przecież nie ona była winna ich bójce.
Podobnie, jak wojenne rany przyjaciela, tak te które zaprezentował jej Sirius sprawiały Melusine wręcz fizyczny ból. Nie potrafiła patrzeć ani na jednego, ani na drugiego, dlatego i tym razem odwróciła wzrok, kierując go na Coco.
Chłopak wydalał równie strasznie, co Bass. Liczne siniaki, otarcia, strupy w miejscu gdzie wcześniej były otwarte rany. Wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który mógł mylenie odebrać.
- Nawet jeśli to co?! - odpowiedziała pytaniem na pytanie, co niejako było już ich tradycją. Nie chciała się z nim sprzeczać, nie teraz, kiedy wszystko w końcu miało się zacząć układać, a tymczasem znowu się spierdoliło.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Pierwotnym zamiarem Siriusa nie było wywołanie w Melusine zazdrości, ale sprawienie, żeby postawiła się w jego sytuacji. Nawet jeżeli nie lubił Indio, to nie zamierzał zakazywać jej spotkań. Niestety nocowanie, które praktykowała praktycznie codziennie wybiegało poza poziom jego tolerancji. Przypuszczał, że ze względu na nikłą znajomość z potencjalnym przyjacielem większość mężczyzn na tym miejscu miałaby podobne odczucia.
Niepokój, zazdrość, podenerwowanie, niedowierzanie – to wszystko zakiełkowało w głowie Siriusa i sprezentowało Melusine tę obecną, niedostępną postawę.
– To nic specjalnego – powiedział, nawiązując do zachwytu o którym mówiła, a który w rzeczywistości nie potrafiła zaprezentować. Jego ton głosu był mieszanką ironii i sarkazmu, ale miał w sobie również coś, co budziło wątpliwości, przez co nie sposób było odróżnić prawdę od fałszu.
Stanął naprzeciwko brunetki i zuchwale zadarł podbródek.
– Nie chciałem wiedzieć – bąknął identycznie surowo jak wcześniej. Pomimo obojętnej mimiki we wnętrzu ogarnęła go satysfakcja. – Mam wrażenie, że jesteś zdenerwowana, Melusine, a przecież sama uważasz, że takie nocowanie jest normalne. Właściwie... – tym razem to on zaśmiał się nieco szyderczo i ironicznie – ...właściwie, to też jesteś moją przyjaciółką. Nocowałaś u mnie – przypomniał, wspominając ich pierwsze, namiętne zbliżenie. Jednocześnie celowo ułożył tak zdanie, aby wzbudzić w dziewczynie kolejną falę wątpliwości. On również się z nimi borykał, odkąd opuścił areszt. Z drugiej strony złośliwie nazwał ją przyjaciółką, choć ich znajomość sięgała znacznie dalej.
To było jakieś nieporozumienie.
Próba izolacji i odciągnięcia jednego mężczyzny od drugiego, wynikała z ich antypatii względem siebie. Nie znając własnych charakterów i intencji wykazywali się ogromną niepewnością, ale również troską o dobro Melusine.
Sirius minął dziewczynę i pochwycił w dłonie świeże ubrania, które wcześnie pozostawił na kanapie. Następnie otworzył drzwi do łazienki.
– Nic, Melusine. Kompletnie nic. Przestaje mnie to obchodzić – bąknął, po czym minął próg pomieszczenia. Następnie ściągnął spodnie, pozostając w samej bieliźnie. – Idziesz się ze mną wykąpać? W końcu i tak w ubraniu się nie dogadamy – zironizował kolejny raz. Już kiedyś wspominał to, co właśnie powiedział.
-
Wszystko działo się tak szybko, tak intensywnie. Było pozbawione jakiejkolwiek kontroli, uzależniało. I gdy nie to, że nie tylko była od niego w pewnien sposób uzależniona, że przyzwyczaiła się do obecności Siriusa w swoim życiu, ale przede wszystkim ze względu na uczucia jakimi zdążyła to obdarzyć, zapewne po słowach dotyczących przyjaciółki u której spał, zwyczajnie by wyszła. Oczywiście wcześniej pozwalając, by jej dłoń spotkała się z twarzą bruneta.
Prychnięcie, w którym rozbrzmiało coś na kształt pogardy, skomentowała kolejną wypowiedzieć, wciąż nie potrafiąc postawić się na jego miejscu. On też nie umiał zrozumieć, na czym polega jej relacja z Indio, darząc go zwykłą antypatią po tym do czego między nimi doszło. Miała wrażenie, że pod tym względem - kierując się głównie własnymi doświadczeniami - nie przyjmował do wiadomości, że mężczyznę i kobietę może łączyć inna niż fizyczna relacja, opierająca się na zaufaniu, zrozumieniu i miłości wybielającej poza tą, która pojawia się w związku.
Jakby na potwierdzenie myśli dziewczyn, siriusowe usta opuścił kolejny, bardzo uszczypliwy i wymowny komentarz.
- No tak, przecież przyjaźnisz się z byłą dziewczyną - odparła, starając się w słowa te, wrzucić tyle złośliwej słodyczy ile tylko była w stanie, jednocześnie naciskając na to samo słowo, co on dzięki czemu uzyskało dwuznaczny wydźwięk. Nie chciała, naprawdę nie chciała wracać do tematu Jackie, ale nie pozostawił jej wyboru. Musiała odeprzeć atak, uderzając w jeden z czulszych punktów, choć był również bolesny dla niej.
Starała się zachować surowość w swojej postawie, unosząc do góry brodę i wciąż patrzeć mu w oczy, ale z każdą sekundą przychodziło jej to z coraz większym trudem. W gruncie rzeczy Melusine Pennifold była naprawdę wrażliwą dziewczyną. Indio o tym wiedział i z tego też powodu chciał ją chronić przed porywczym i nieokrzesanym Siriusem.
Byli pojebani.
Na ułamek sekduny harde spojrzenie brunetki złagodniało, chociaż słowo to nie oddawało tego, co poczuła w chwili, gdy nazwał ją przyjaciółką, bo oboje zdawali sobie sprawę z tego, że byli dla siebie kimś więcej. W pierwszym odruchu pomyślała o ucieczce, ale stopy nie chciały jej słuchać, stała niczym posąg, nie mogąc ruszyć z miejsca.
Cholera. Zabolało. To znaczyło, że jej zależało, a jemu?
W normalnych okolicznościach, tylko po to by zrobić mu na złość zapewne poszłaby z nim pod ten prysznic, ale… nie bardzo wiedziała, co tym razem kryło się za tym spójnikiem - duma? Złość? Zazdrość? A może żal?
- Przyszłam tylko po pieniądze za wpłaconą kaucję - skłamała, bo przecież tak naprawdę przyszła sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Martwiła się. - Albo dasz mi ją teraz albo poczekam, aż zmyjesz z siebie resztki przyjaciółki - dodała, uśmiechając się ironicznie, czując że chcąc zrobić jej tylko na złość, wybierze drugą opcję.
Nie pomyliła się.
Z głośnym westchnieniem opadła na sofę, kiedy Sirius zniknął w drzwiach łazienki. Próbując pohamować cisnące się do oczu łzy, nie mogła uwierzyć, że po raz kolejny niewielkie nieporozumienie podnieśli do rangi kłótni. - Och, Coco. Powiedz mi, jak ty z nim wytrzymujesz, co? - zapytała, odpowiedziało jej szczeknięcie.
- Idiota - mruknęła, przełykając własną dumę, wstała z sofy, rzucając na nią bluzkę. W drodze do łazienki na podłodze znalazły się również spodnie, a potem bielizna. Na lekko drżących nogach, przygryzając dolną wargę otworzyła kabinę. Stał odwrócony do niej tyłem, nie usłyszał. Lejąca się woda maskowała obecność dziewczyny, a unosząca się w powietrzu para, ograniczała widoczność, choć zapewne i tak miał zamknięte oczy. Zachodzące go od tyłu, objęła go rękoma, ustami dotykając skóry na barku, którą lekko przygryzła. Już w momencie, gdy wyczuł jej dotyk, spiął się nieznacznie.
- Dlaczego taki jesteś? - w powietrzu wybrzmiało pytanie i choć zagłuszał je szum wody, to nie było opcji, że Sirius go nie słyszał. Była zbyt blisko, piersi dotykając jego pleców.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
– Byłaś kiedykolwiek w prawdziwym związku, że się tak jej czepiasz? Mam ci powiedzieć imiona wszystkich moich byłych dziewczyn, żebyś mogła mi je wypominać? Z każdą sporadycznie rozmawiam. – Nie potrzebował odpowiedzi. Chciał tylko wytknąć Melusine absurd jej demonizowania znajomości z Jackie. Odkąd wrócili z Kennewick ani razu nie dał brunetce podstawy, aby była o nią zazdrosna. Tymczasem po kłótni w areszcie Sirius zrozumiał, że Melusine spędzała więcej czasu z Indio, niż z nim. Nawet jeżeli nie byli parą, to bardzo mu to przeszkadzało. Przez antypatię czuł nielogiczną potrzebę rywalizacji.
Jako pierwszy przerwał ich wzrokową potyczkę i przytaknął na wzmiankę o pieniądzach. Przez urodziny Jina i spotkanie z Nathanielem kompletnie zapomniał o tym, aby oddać jej kaucje. W pierwszej chwili chciał natychmiast sięgnąć po portfel, ale gdy już zamierzał włożyć dłoń do kieszeni, odezwała się ponownie. Mimowolnie zacisnął pięść i uśmiechnął się złośliwie. Potem nachylił się sprawiając, że ich twarze zaczęła dzielić niewielka granica. Po raz kolejny głęboko spojrzał w oczy dziewczynie, jednocześnie starając się zamienić własny, obłudny wzrok na taki, w którym zadomowiła się szczerość.
– W takim razie będę musiał bardzo długo myć się z resztek – zakpił, po czym wyprostował się i odszedł.
Sirius miał wrażenie, że ta rozmowa wymknęła się spod kontroli. Był opanowany i zuchwały, jednak dopiero kiedy wszedł pod prysznic zrozumiał, ile nerwów kosztowało go robienie Melusine na złość. Wydarzenia sprzed dwóch dni odbijały się w jego głowie, niczym piłeczka i przypominały o niepokoju, z którym borykał się od tamtego czasu. Czuł się gorszy i niezrozumiany - a przecież nawet nie podjął normalnej próby rozmowy z dziewczyną. Zamiast tego robił to, co wychodziło mu najlepiej - zamykał się i odpychał paskudnym zachowaniem.
Gorąca woda opadła na jego zmęczone i obolałe ramiona, które zaraz potem namydlił żelem o zapachu pomarańczy i mango. Zaczął masować kark, klatkę piersiową i brzuch. Następnie z niebywałą delikatnością dotknął miejsc naznaczonych siniakami i ostrożnie przejechał po nich dłońmi. Jego ciało pokryła piana, a szum był jedynym dźwiękiem, jaki był w stanie wtedy usłyszeć.
Nagle poczuł chłód na plecach, do których niespodziewanie przylgnęła Melusine. Spiął się i zaniemógł. Zawiesił ręce w powietrzu, jednocześnie spoglądając na dziewczynę przez ramię. Woda prędko pokryła jej gęste włosy i nagie ciało. Zewsząd pachniało kosmetykami, a gorący strumień sprawił, że wkrótce w całej łazience pojawiła się para.
Złapał za nadgarstki brunetki, wyplątał się z uścisku i odwrócił się, aby dojrzeć jej spojrzenie. To głupie.
– A ty? – odpowiedział pytaniem na pytanie, jednocześnie nadal zaciskając palce na jej dłoniach. – Dlaczego taka jesteś? Jak nie chcesz nocować w akademiku, to śpij u mnie, a nie u innego mężczyzny – powiedział z głośną i wyraźną pretensją.
Wystarczyła chwila, moment zaskoczenia i niepewności, a Melusine zniszczyła mur, którym się dzisiaj otoczył; który prezentował postawę prostactwa i złośliwości. Jeszcze przez parę sekund toczył wewnętrzną walkę. Próbował ujarzmić chęć poddania i ponownie odpowiedzieć na atak chamstwem i kpiną. Ostatecznie nie dał rady, bo jego ciało zadziałało jako pierwsze. Oburącz złapał policzki dziewczyny, po czym przysunął się, aby złączyć ich wargi. Całował czule, choć chwilami nazbyt gorliwie, raz za razem łapiąc powietrze. Wokoło zrobiło się duszno. Woda przyjemnie ściekała z ich rozgrzanych ciał, dodatkowo dostarczając nowych doznań. Sirius sam nie rozumiał co się z nim działo i w jaki sposób jego gniew zmienił się w pożądanie.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
-
Mogła wyjść, trzaskając drzwiami. Zostawić tego idiotę na pastwę jego negatywnych emocji i niedorzecznych podejrzeń, które nie miały swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Mogła po raz kolejny unieść się dumą, nie pozwolić, by traktował ją w taki sposób, bo przecież słowa też potrafiły ranić. Mogła uderzyć go w twarz, dając upust negatywnym uczuciom, jakie wzbudziła w niej ta irracjonalna rozmowa. Tak naprawdę wystarczyłoby jedno, proste zdanie, aby zakończyć słowną wojnę, jednak to nie potrafiło przejść przez gardło brunetki. Wciąż niepewna gruntu po którym stąpa, postępowała bardzo ostrożnie. Nawet teraz, kiedy męskie dłonie pochwyciły jej policzki, zdradzała swoją niepewność, początkowo nieśmiało odpowiadając na subtelny gest, którym prosił o zgodę. Z każdą upływającą sekunda pocałunek nabierał mocny, ciężar warg Siriusa był tym, czego potrzebowała, by jej umysł opuściła każda absurdalna myśl. Zamiast nich w głowie Melusine odbiło się echo wypowiadanych przez niego słów, będących jednocześnie propozycją, na którą nie mogła pozostać obojętna.
- Dobrze - zdążyła wyszperać, zanim podniósł ją do góry.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
- Cholera - dziewczęcy krzyk wypełnił pomieszczenie. Nosząc na swoim ciele echo doznań, jakich doświadczyła, dygocąc, uciekła, kiedy pierwsze strugi lodowatej wody spadły na jej rozgrzaną skórę, wywołując gęsią skórkę. Bosworth, jak możesz nie mieć ciepłej wody?! - zapytała nie kryjąc swojego oburzenia. - Zakręć to draństwo, ale już! - rozkazała, kiedy kurki kranu, wymykały się spod jej dłoni.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Sirius od razu puścił Melusine, pozwalając, aby zsunęła się plecami po kafelkowej ścianie i schowała za nim przed lodowatym strumieniem. Mimowolnie wrzasnął i parokrotnie przeskoczył z nogi na nogę, jednocześnie próbując dorwać kurek. Gdy w końcu mu się udało natychmiast otworzył kabinę i wyszedł na zewnątrz.
– Zapomniałem, że wisiała kartka z powiadomieniem na klatce – powiedział gdzieś pomiędzy podaniem ręcznika Melusine, a wycieraniem własnego, przemarzniętego ciała.
Do wieczora spędzili czas na kanapie, jedząc popcorn i oglądając filmy na Netflix. Żadne z nich nie myślało o tym, aby opuścić przytulne wnętrze, w którego ścianach postanowili się zaszyć. Dla odmiany nie kłócili się, a rozmawiali wymieniając poglądy na temat bzdurnych tematów. Ani razu nie poruszyli kwestii, jakie w ostatnim czasie bardzo ich poróżniły, przez co po raz kolejny zamietli problemy pod dywan.
Przed dwudziestą Coco poprosił ich o spacer. Przeszli się wzdłuż Chinatown aż dotarli pod bar, w którym Sirius spędził miniony wieczór. Stamtąd odebrali auto. W skrytce znajdował się jego telefon - dokładnie ten sam, jaki winien był właśnie leżeć w pościeli przyjaciółki Boswortha. Odblokował go przy Melusine i z uśmiechem dostrzegł wiele nieodebranych połączeń i wiadomości. Wówczas nic nie mówiąc skradł dziewczynie krótkiego, aczkolwiek czułego całusa.
Potem nadeszła noc, którą spędzili w namiętnym tańcu. Przerwali głuszę, głośnymi jękami i krótkimi, spazmatycznymi westchnięciami. Rankiem Sirius z trudem otworzył powieki, które wydawały mu się niebywale ciężkie i zmęczone. Miejsce obok było zimne i puste, ale kiedy poszedł do salonu, zastał tam Melusine.
Dzień dobry - uśmiechnęła się i mimowolnie poczuł się szczęśliwy.
zt.x2