WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Był rok 2038, czyli 16 lat po tym, jak jest w rzeczywistości. Wbrew temu, co przewidywała Belle i inne koleżanki Gabi, ona wciąż była szczęśliwą mężatką, a jej mąż Ryan nigdy jej nie zdradził. Co więcej, doczekali się dwójki dzieci - szesnastoletniej Adelaidy i 14 letniego Ryana Juniora. Pani Harper wciąż była dziennikarką, pan Harper wciąż pracował w policji.
Byli szczęśliwą rodziną, dzieci były rozpieszczone, pies był szczęśliwy... Żyć nie umierać.
Jednego z dni, Junior był u kolegi aby pograć w gry komputerowe, pójść do kina czy cokolwiek innego, za to córka akurat spędzała wieczór w domu.
Przygotowali rodzinny posiłek, bo mimo że każde było zajęte, to rodzina była najważniejsza. -Ada, co jest słonko?-zapytała podstawiając jej pod nos talerz, który pachniał naprawdę bosko, lecz Gabi niemal powstrzymywała się przed odruchem wymiotnym. Ciężko jej było, odkąd zabalowała z Ryanem którejś nocy tak bardzo, że spodziewali się trzeciego dziecka, czego nigdy nie planowali i nikomu jeszcze nie powiedzieli. Byli dość starzy jak na trzecie dziecko, mieli dwójkę nastolatków... Cóż, ale stało się.
Postawiła talerze i wyszła na moment, mając nadzieję, że nikt niczego się nie domyśli. Cóż, ich dzieci raczej nie będą zadowolone z nowej siostrzyczki czy braciszka. Spojrzała wymownie na Ryana, po czym zajęła swoje miejsce.-Jesteś jakaś nieswoja? Wiesz, że możesz porozmawiać z nami o wszystkim. Albo ze mną, albo z tatą-zapewniła. Mogła wybrać swojego ulubionego rodzica. Wszyscy wiedzieli, że Ade wybierze ojca, a Junior matkę. Nikt się o to nie obrażał.
-
Jednak teraz najważniejsza była Adelaida, która zachowywała się nieco dziwnie. To znaczy: dziwniej niż zwykle. Obiady Gabrielle były naprawdę świetne, z czystym sumieniem Ryan mógł powiedzieć i przyznać jej, że od dziesięciu lat to ona miała lepsze umiejętności w gotowaniu niż on. Gdyby żyli w Simsach, pewnie Gabi miała maksymalną umiejętność gotowania i ósemkę z wykwintnego gotowania, zaś Ryan maks z gotowania, ale tylko piątkę z wykwintnego. Serio mówię!
Wróćmy jednak do córki. Ada była całkiem ładną ciemną blondynką. Kolor tęczówek miała po ojcu, ale ich kształt już po mamie. Sama była całkiem zgrabna i jeśli Ryan patrzył na stare zdjęcia ukochanej, miał wrażenie, że Adelaida i Gabrielle miały podobne czy nawet takie same figury. Ta dość smutno mieszała w swojej zupie.
- Hymm? – mruknął Ryan, wstając od stołu, bo przypominał sobie, że wcześniej parzył herbatę. Czas z nim obszedł się dość łagodnie, chociaż w jego włosach widać było pierwsze nitki siwizny. Tak samo było w brodzie. Zmarszczki też go dobijały – głównie wokół oczu. Często mówił, że to od śmiania się. – Nie no, nie musisz się krępować. – I w złą godzinę chyba to powiedział.
Nastolatka podniosła wzrok znad zupy. Najpierw spojrzała na ojca, który już wracał do stołu z gorącą herbatą (używał nadal kubka z napisem „najlepszy policjant”, choć to był któryś z kolei, tym razem podarowany mu przez dzieci), a potem na mamę.
- Okres mi się spóźnia. – Ryan chyba za wcześnie wziął łyka herbaty, bo aż się popluł i usiadł na swoje miejsce.
- Coooo? – Nie przejął się tym, że właśnie opluł się herbatą i wygląda jak ufaflane dziecko. Tym dźwiękiem, które wydał z siebie przeraził się pies, który wstał ze swojego posłania i uciekł do innego pokoju.
- Myym. – Mruknęła jedynie w odpowiedzi. Ryan przetarł ręką twarz. To chyba się nie dzieje. Jest w jakiejś ukrytej kamerze czy coś?
-
Ryan pięknie wyglądał z tymi srebrnymi nitkami we włosach, czy brodzie, lecz i u niej było widać upływ czasu. Figura już nie ta, skóra nie taka jędrna... Siwych włosów widać nie było, ale nikt od pewnego czasu już się nie pytał jej czy na pewno ma 21 lat i może kupić wino. Mimo to, to starzenie się nie było dla niej problemem. Nie w otoczeniu tak cudownej rodziny. Tylko ta ciąża... Nie planowali trzeciego dziecka nawet przez chwilę. Miała już sporo lat, ale na szczęście nie musieli martwić się o finanse. Jednak wiedzieli jedno, że będą rodzicami po raz kolejny, bo nie było żadnego powodu, aby podjąć inną decyzję.
Gabrielle spojrzała na męża, a potem na córkę. Wow, tego się nie spodziewała. -Jesteś jeszcze bardzo młoda, pewnie nie ma się czym martwić, skarbie-powiedziała, starając się zachować spokój. Nawet nie chciała myśleć, że to z innych powodów ten okres miałby się spóźniać. -Ryan...-przewróciła oczami. Raz mówi, że może o wszystkim powiedzieć, porozmawiać, a potem zbiera zęby z podłogi, jak już córka się odważyła. Pani Harper postanowiła przesiąść się na drugą stronę stołu, by zbliżyć się do córki. Objęła ją palcem.-Umówić cię do mojego ginekologa? Tak na wszelki wypadek-zapytała. Specjalista znacznie lepiej odpowie na wszelkie pytania, o zdrowie, o zabezpieczanie się i tak dalej. Tematy prokreacji były trudne do poruszenia z dziećmi i Gabi cieszyła się, że to Ryan brał to na klatę.
-
Dziewczyna najpierw pokręciła przecząco głową, a potem kiwnęła głową, próbując podjąć decyzję w sprawie umówienia ją do ginekologa. Odłożyła łyżkę. Wolała patrzeć tylko na matkę, skoro ojciec postanowił opluć się herbatą. Owszem, zawsze była córeczką tatusia i to z Ryanem dogadywała się najlepiej, ale to był dość delikatny temat…
- Ja… - Jak to miała powiedzieć? Znów zerknęła na ojca, który na wszelki wypadek odłożył herbatę na stolik. Miała wrażenie, że z ojcem rozumieją się bez słów i ten dokładnie wiedział, co chciała mu powiedzieć.
- Spałam z moim chłopakiem i teraz nie mam okresu. Zrobiłam test ciążowy i powtórzyłam. Ale tato mówił, że warto zrobić kilka, bo nie zawsze może być on prawidłowy. No i zrobiłam i nadal jest pozytywny. Jestem w ciąży! – Wypaliła z taką prędkością, jak tylko potrafił chyba tylko Ryan, kiedy był bardzo mocno zdenerwowany. Coś jednak miała po ojcu – nie tylko jego oczy.
- Jesteś tego pewna? – Ryan starał się naprawdę spokojnie o to zapytać. – Zmusił cię do tego? – To było pierwsze, co mu przyszło do głowy, chociaż przecież pokazywał jej, jak się bronić przed niechcianym dotykiem.
- Jestem, tato. Jestem pewna! I nikt mnie nie zmusił! Mieliśmy gumkę, ale ona pękła… I ja się wstydziłam, by ci o tym powiedzieć, chociaż się umawialiśmy, że ci powiem, gdyby coś takiego się stało. Bałam się, że powiesz, jaka jestem nieodpowiedzialna! A teraz jestem najbardziej nieodpowiedzialną dziewczyną, jaką tylko mogliście mieć! – Oho, typowa krew Ryana się obudziła.
-
-Och, kochanie...-rzuciła, czując się podwójnie zagubiona. Najgorsze było to, że doskonale wiedziała przez co jej córka przechodzi, bo była w dokładnie tym samym miejscu. To jeszcze bardziej komplikowało tą sytuacje, bo przecież nie mogli mieć i wnuka i dziecko w tym samym wieku, ludzie tego nie zrozumieją.
-Przede wszystkim, dobrze że nam powiedziałaś. Na nas możesz zawsze liczyć i pomożemy Ci niezależnie od sytuacji-zapewniła ją. Bardzo dobrze zrobiła, że im się przyznała do tego, zamiast samej próbować rozwiązać ten problem. Musiała być zagubiona.-Nie miej pretensji, jeśli zadamy jakieś złe pytanie, czy coś źle powiemy, bo nas tym wszystkim zaskoczyłaś-stwierdziła, lekko obejmując córkę i gładząc ją po głowie.
Harperowie na pewno znali tego chłopaka, w końcu Gabi spędzała sporo czasu w domu, a nastolatkowie pewnie tu przychodzili. Tutaj raczej seksu nie uprawiali, ale kto wie. -Powiedziałaś mu już?-zapytała, gładząc swojego małego klona po ramieniu. Spoglądała na Ryana, który był znacznie bardziej gwałtowny, nie tylko w tej sytuacji, ale każdej nerwowej sytuacji.
-
Mężczyzna miał naprawdę bardzo wiele pytań, nie wiedział od którego zacząć. Pierwsze dotyczyło, czy aby na pewno chciała urodzić. Miała dopiero szesnaście lat! Drugie pytanie było, co na luj się bała, przecież zawsze z każdym przychodziła do niego i waliła jak dym. Nie wyśmiałby jej, tylko by pomógł. Nawet jeśli byłaby taka potrzeba, nic by Gabi nie powiedział. Ile to razy załatwiali takie sprawy po cichu? Gabi do tej pory nie wiedziała, że na przykład jej ulubiona filiżanka do ekspresu nie jest tą, którą miała od początku. Ada ją zbiła, ale tato wyprawił ją z opresji i szybko kupił taką samą. Przykładów naprawdę można było mnożyć.
- Tak. – Pokiwała głową Ada. – I on powiedział, że… - Zaczęła płakać. Wyglądała trochę niczym brzydka lalka. Jak Ada zaczynała zalewać się łzami, to naprawdę z tego można było uzyskać rzekę. Jej rodzice akurat w tym przypadku nie bardzo widzieli po kim to ma. Ryan wstał ze swojego miejsca, aby wziąć chusteczki. Usiadł nieco bliżej córki i podał jej chusteczkę.
- Pewnie, że to nie jego dziecko? A Ty oczywiście zawsze byłaś mu wierna, więc wiesz, że to jego. – Dokończył za nią. Każdy nastoletni chłopak tak się zachowywał. Naprawdę niewiele chłopaków chciało ponieść konsekwencje swoich czynów. Po latach widział, że też często był lekkomyślny, ale tylko szczęście uratowało jego dupę.
Ada ryknęła płaczem, kiedy Ryan strzelił w dziesiątkę. Wydmuchała nos i przytuliła się do matki, miętoląc jej bluzkę. To była dość trudna sprawa. Ryan spojrzał na żonę znad plecami córki. Jego wzrok wręcz pytał, czy w takiej sytuacji miałby pokazywać jej dwie opcje – chyba że zrobi to Gabi. Czuł się tak, jakby przeżywał na nowo tę sytuację, tylko że tym razem chodzi o ich córkę. Sami przecież zastanawiali się, jak to się stało i co dalej zrobić.
-
Oczywiście, że lepiej by było, jakby przyznała się, do czegokolwiek. Do tego, że sypia ze swoim chłopakiem, lub do tego, że pękła im prezerwatywa. Pewnie, wywołałoby to konieczność odbębnienia nieprzyjemnej rozmowy z rodzicami, lub tylko jednym z nich, ale to przecież było lepsze, niż rozmowa o tym, że w środku liceum jest w ciąży.
-A to dupek-wyrwało się jej, będąc pewną, że zarówno Ada jak i Ryan na pewno przytakną i nikt nie będzie miał pretensji za te słowa.
-Ada, jesteśmy z Tobą, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmiesz. Jakąkolwiek-zapewniła ją, głaszcząc po plecach. Gabi nie miała pojęcia, czy zaproponować córce aborcję, czy jak jej przekazać jej to, że wszystkie opcje są dostępne. Tak, te wszystkie przemyślenia, dopiero co poruszali we władnym gronie, przechodzili przez to i to dosłownie chwilę temu. Zapewne gdy już ich córka mierzyła się ze spóźniającym się okresem.
-
Teraz mówienie dziewczynie, że jej rodzice niedawno znaleźli się w podobnej sytuacji, nie było sensu i zresztą nie było na miejscu. Gabi lekko podjęła temat, więc Ryan poczuł, że to był ten czas, kiedy rzeczowo córce pokaże wszystkie opcje.
Zaczął najpierw od tego, że udzielą jej wsparcia. W każdym przypadku zapiszą ją również do psychologa, bo będzie potrzebować takiego wsparcia (dawny Ryan na pewno by też to zaproponował, bo to akurat była wiedza, którą wyniósł ze służby w policji). Potem opowiedział jej o wariantach, kiedy urodzi dziecko. Mogła je zatrzymać, pomogliby jej w wychowaniu. Z jego inicjatywy wyszła nawet opcja, że jeśli chciałaby urodzić, ale chciałaby się nadal uczuć, to tak naprawdę też nie widzą w tym problemu. Nawet mogą jej dziecko zaadoptować. Przecież sobie poradzą, tak? Mogła też je oddać do adopcji, potępiać jej za to nie będą. Przedstawił też tą radykalną opcję aborcji. Cholera. Opowiadał to tak rzeczowo i tak bez żadnego nacisku, że Gabi mogła być z niego naprawdę dumna.
Ana pokiwała jedynie głową. Nie potrafiła podjąć teraz decyzji (bo zresztą, kto by potrafił?). Cieszyła się, że jej rodzice tak rzeczowo do tego podeszli. Poprosiła o chwilę dla siebie, udając się do swojego pokoju. Ryan poprosił ją jedynie, aby nie robiła głupstw – między innymi chodziło jej o to, aby nie pisała do chłopaka, skoro tak jej odpowiedział.
Kiedy na tę chwilę zostali sami w kuchni, mężczyzna przeniósł wzrok na Gabi.
- Kiedy mówiłem jej, aby była jak ja, nie miałem na myśli… uprawiania seksu. – Przyznał całkiem szczerze. Poniekąd był jednak dumny, że córka pamiętała o prezerwatywie. Chociaż tutaj go nie zawiodła. A jej wiek? Cóż, była nastolatką. On też zaczął dość wcześnie współżyć.
-
Nie ma opcji, aby teraz powiedzieli córce, że jej dziecko będzie mieć ciocię albo wujka w tym samym wieku co one. To wszystko komplikowało, nie da się ukryć. Jednak o sobie będą rozmawiać w dalszej kolejności.
-Oczywiście Ada, wszystko zależy od tego, co powie lekarz.-powiedziała. W końcu istniał jeszcze jakiś drobny cień szansy, że to nie ciąża, mimo wielokrotnych pozytywnych testów ciążowych. -Myślę, że możesz wziąć sobie następne kilka dni wolnych od szkoły, co Ryan?-upewniła się u męża, czy jej pomysł wchodzi w grę. Ten czas wspólnie poświęcą na wizytę u ginekologa, rozmowy i tak dalej. Oczywiście mowa tu była o 2-3 dniach, nie o miesiącu wolnego. Dziewczyna do tej pory uczyła się przyzwoicie, da sobie radę z materiałem.
-Przecież gdyby powiedziałaby mi, że potrzebuje tabletek antykoncepcyjnych, to bym poszła z nią do lekarza, to nie problem...-westchnęła, opierając czoło o bark policjanta. Była załamana. Nie wiedziała co teraz. Co z nią i jej ciążą, córką i jej ciążą... To nie tak miało to wyglądać. Wiedziała też, że niezależnie jaką decyzję Ada podejmie, ciąża jej matki będzie dla niej traumatycznym przeżyciem. -Musimy chyba spotkać się z jego rodzicami, co?-zapytała męża. Cóż, niech wiedzą jakiego gagatka sobie wychowali.
-
- Trzeba. – Właściwie nie wiedział, co ten szczeniak sobie myślał. Ada była córką komendanta, dorobił się wreszcie tego stanowisku po tylu latach. Należało się mu ono jak psu buda. Oczywiście parę osób było zazdrosnych, ale z tym Ryan sobie i tak poradził. – Nie wiem, co ten dupek sobie myślał, mówiąc jej, że to nie jego dziecko. To takie… kurna, szczeniackie. – Pewnie on sam, gdyby okazało się, że wpadł w wieku nastoletnim, zaraz by zaprzeczył. Z drugiej strony ta sprawa dotyczyła jego córki, więc nie krył złości. Potrafił zrozumieć obie strony, ale emocjonalne zaangażowanie względem jego ukochanej Adelaide, biło na głowę wszystkie inne sprawy.
- Myślę, że w związku z tym powinniśmy poczekać, zanim powiemy im… O wiesz. – Spojrzał na jej brzuszek. Może i to było zaskoczeniem, ale chciał tego dziecka. Oczywiście ostateczna decyzja należała do Gabi. To ona decydowała o swoim ciele, a nie on. Respektował to w pełni i po prostu wspierał kobietę w każdej decyzji, którą miałaby podjąć. Na pewno nic by nie powiedział, gdyby w związku z wydarzeniami, Gabi jednak doszłaby do wniosku, że powinna sama usunąć ciążę. Pewnie w jakiś sposób by go to bolało, ale przecież był już na tyle dorosłym, aby rozumieć pewne sprawy.
- Juniorowi nie ma co gadać. Jeśli sama będzie chciała, to mu powie. – Zawsze wyznawał tę zasadę i się na niej jeszcze nie przejechał. – Zastanawiam się tylko, czy rodzice tego dupka też się wyprą. Inaczej zaczną śpiewać, jak dostaną badania. – Córce wierzył, że spała tylko ze swoim chłopakiem. O zdradzie też odbył rozmowę. Oczywiście gdyby nie zdrada, wcale nie byliby teraz tutaj, ale mimo wszystko czuł w obowiązku o z tym z córką też porozmawiać. Pewnie i tak niektóre rzeczy słyszała od „przyjemnych” ciotek. Dla nich i tak Ryan wciąż był degeneratem, cokolwiek by nie zrobił.
-
-Ada mu powie, spokojnie-cóż, rodzeństwo było całkiem sobie bliskie, z resztą ten temat sam wypłynie w pewnym momencie i będą musieli z nim też porozmawiać o tym wszystkim.
-Cóż, pewnie i tak nam się dostanie, bo przecież chłopcom można więcej i założył prezerwatywę. Pewnie taką, którą dostał 3 lata temu od starszego brata-powiedziała. Nie powinni byli sami podejmować żadnych decyzji, niezależnie czy o córce czy o jej wybranku.
-A może jesteśmy złymi rodzicami? Na za wiele im pozwalamy?-zapytała w końcu. Martwiła się, denerwowała się... Zdecydowanie nie powinna była tyle się stresować w swoim scenie.
-
- Złymi rodzicami? – Powtórzył po niej, przysunął jeszcze bliżej swoje krzesełko, łapiąc jej dłonie w swoje. Zacisnął swoje palce na jej drobnych dłoniach. Oparł swoje czoło o jej, wiedząc, jak teraz dużo wsparcia żona potrzebowała. – Nie jesteśmy złymi rodzicami. Ty już w ogóle nie powinnaś mieć sobie nic do zarzucenia. Popatrz, ile poświęciłaś dla ich wychowania, a popatrz, jak często mnie nie było w domu. Gdyby nie Ty, nie wyrośliby na wspaniałych ludzi. – Był naprawdę jej wdzięczny, że czasami nie dosypiała, kiedy on miał nockę, a któreś z dzieci miało gorączkę. Nie mógł opisać wdzięczności, kiedy zapomniał o kupieniu tortu na urodziny Juniora, ponieważ dzień wcześniej miał straszną akcję w pracy. Zrobiła mu mały przytyk, ale go uratowała. – Gdybym mógł raz jeszcze wybrać, z kim chciałbym założyć rodzinę, to zawsze wybrałbym Ciebie. Tak samo jeśli chodzi o dzieci – zawsze wybrałbym Was. – Przytulił Gabi mocno do siebie i pocałował w czoło.
- Poradzimy sobie. Ja też wezmę trochę wolnego. Załatwimy sprawę. Może nawet gdzieś wyjedziemy, aby każdy mógł ochłonąć. Wszystko się jakoś ułoży, przecież sama wiesz.
-
-W końcu nasza córka w wieku 16 lat jest w ciąży. Dobrym rodzicom to chyba się nie zdarza?-wyjaśniła swoje słowa. Cóż, normalni rodzice też nie spodziewają się dziecka po czterdziestce, tylko grzecznie nie współżyją już ze sobą.
-Nie przesadzaj już, bez Ciebie bym sobie nie poradziła. -No i co z tego, że kupowała torty urodzinowe na ostatnią chwilę i dowoziła zapomniane projekty do szkoły. Widać nie to było clue rodzicielstwa.
-Ryan, tu nie chodzi o pałę z historii. Wyjazd do Disneylandy nic tutaj nie załatwi-powiedziała mu. -Biedna Ada...-wróciła do córki. -Zauważyłeś coś w ogóle?-przecież to nie tak, że nastolatka zaczęła to podejrzewać pół godziny przed obiadem, kiedy siedziała zamknięta w swoim pokoju.
-
- A to jakiś wyznacznik jest? – Uniósł brwi do góry, jakby pierwszy raz to słyszał. Wiedział, z czym to się będzie wiązało. A że córki nie dopilnowali. A że tak to nie powinno być. Ryan jednak nauczył się przez całe swoje życie jednego: należało mieć wyrąbane na to, co inni ludzie mówią. – Każdemu może się zdarzyć. Nawet matce, która codziennie sprawdza swoje dzieciaki i chodzi do kościółka. To nie jest wyznacznik, czy ktoś jest dobrym rodzicem czy nie. – Zaczerpnął nieco powietrza. – Powiedz mi lepiej, czy nasze dzieci chodzą głodne, gołe, a my wciąż jesteśmy nachlani? Albo ignorujemy problemy naszych dzieci? – Pogłaskał żonę czule po policzku. To dla niego był wyznacznik bycia złym rodzicem. Pamiętał też sprawę, jak to ojczym uprawiał seks z matką i przysposobioną córką, a potem zabił matkę. To się nazywa zły rodzic. A to? Nie. To nie był żaden wyznacznik.
- A ja bez Ciebie. – Przyznał szczerze, chociaż i tak najwięcej kredytów wciąż chciał oddać Gabi, jak pięknie zadbała o ich rodzinę.
- Disneyland to złe miejsce. Raczej myślałem o czymś spokojniejszym. Zmiana klimatu. Może też i psycholog. – Akurat cała ich rodzina wyrosła w myśli, że chodzenie do psychologa to nie wstyd. Ich ojciec przecież musiał co jakiś czas odbywać takie rozmowy, sprawdzano, czy wszystko w porządku. Junior też był na paru rozmowach, kiedy trochę nosiła go agresja. Ryan wcześnie zareagował, bo zauważył podobny schemat do własnego zachowania z przeszłości.
- Że współżyje z chłopakiem? – Rozłożył ręce. – Chociaż ten wiek się coraz bardziej zmienia, jest coraz niższy. Wolisz chyba nie wiedzieć…
-
Faktycznie, nie powinni i raczej nie przejmowali się tym, co ludzie mówią na ich temat. Choć raczej wiele nie mogli plotkować na ich temat, bo na zewnątrz byli dość nudną i dobrą rodziną.-Niby masz rację, ale....-Oboje trochę mieli rację oboje, w innych aspektach. To jednak nie polepszało nastroju Gabi. Poza tym, jeszcze mogli słyszeć, że nie dość że nie dopilnowali dziecka, to jeszcze mają dziecko po czterdziestce, co też nie jest do końca godne pochwały. Wpadli jak śliwka w kompot.
-Miałbyś problem, aby je urodzić, nie da się tego ukryć...-uśmiechnęła się w końcu. Chyba faktycznie nie powinna się tym tak przejmować tym wszystkim, bo nie dało się ukryć, że teraz córa potrzebowała ich najbardziej, a oni musieli być dla niej oparciem. A niezależnie od wszystkiego, jakoś sobie poradzą. W taki, lub inny sposób.
-Pożyjemy, zobaczymy.-odpowiedziała. Pewnie, jakieś konsultacje z psychologiem się im przydadzą, ale może niekoniecznie od razu następnego dnia, tylko... w odpowiednim momencie. Gabi też nie miała nic przeciwko i zdecydowanie, gdyby nie układało się jej z mężem, to na pewno skierowaliby się na jakąś terapię, zamiast od razu składać papiery rozwodowe.
-Bardziej chodzi mi o to, że się tym przejmowała i coś ją gryzło.-zauważyła. Pewnie trudno było zauważyć, że ktoś współczuje, choć po upojnej nocy, Ryan z reguły gwizdał w kuchni zaparzając kawę...