WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://s0.geograph.org.uk/geophotos/02 ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po wszystkich przejściach związanych z wigilią, świętami i planami na nowy, lepszy rok, w końcu udało jej się dotrzeć na jarmark bożonarodzeniowy. Chodziły za nią pierniczki. Chciała rozkoszować się korzennym smakiem i lukrowanymi polewami. Niestety, nie było jej dane poczuć ich boskiego (podobno boskiego) zapachu, lecz tym nie przejmowała się już. Obojętny był jej fakt, że omija ją połowa zmysłowego życia, ponieważ urodziła się z jakąś zabawną wadą, przez którą nie czuła absolutnie nic. Cieszyła się za to, że w końcu nadszedł dzień, w którym nie męczyły ją mdłości. Te były okropne i towarzyszyły jej przez całą dotychczasową ciążę, a nie tylko przez pewien okres.
Przeszła przez wszystkie stoiska, obkupując się w miód, laski cukrowe i inne słodkości; wypiła też gorącą czekoladę z piankami, obok grzańca przechodząc z pewnym żalem. Tęskniła za winem, zwłaszcza w wersji zimowej, a te szybko nie będzie jej dane. Nie miała pojęcia, przez ile czasu mała latorośl przyklei się do jej piersi – może wcale? Miała nadzieję, że uda jej się spełnić ten matczyny obowiązek i wykarmić swoje dziecko, choć w tym momencie wciąż wydawało jej się to absurdalne. Dochodził siódmy miesiąc, a ona wciąż nie wierzy w to, że za chwilę zostanie matką.
Upiła swojego soku pomarańczowego i wgryzła się w kolejnego pierniczka, tym razem z polewą czekoladową. Zabawne, bo zdążyła się zaprzyjaźnić z właścicielką stoiska niemal od razu. Pilnowała go niemal, dokupując wciąż to nowe korzenne słodkości. Miała jeszcze wiele czasu do zagospodarowania, zanim znów spotka się z Lucą albo wpadnie do Phoenix i Bastiana. Poczuła jak na jej policzkach robią się rumieńce. Stał się noworoczny cud i w końcu mogła przestać myśleć o Harper-Jacku, a zacząć o Luce. Przyjemna wizja przyszłości.
Odwracając się, trzymając przy tym całe pudełko pierników i sok, w tłumie nadepnęła kogoś. Automatycznie złapała się obcego mężczyzny, by złapać równowagę i rozejrzała się, kogo to skrzywdziła. Kobieta tylko uśmiechnęła się do niej krzywo, odchodząc czym prędzej, rozstępując przed sobą tłum. Wtedy też ujrzała swoją dobrą koleżankę, z którą nie widziała się pewnie ze sto lat.
- Lava! – zawołała za nią, podchodząc do kobiety, by zaraz objąć ją przyjacielskim uściskiem. – Cześć, Chryste! Kiedy my się ostatnio widziałyśmy? Masz ochotę na pierniczka? Kupiłam ich w zapasie chyba na najbliższy miesiąc – zażartowała, choć raczej starczą jej na tydzień; wyciągnęła ku koleżance pudełko, by poczęstowała się.
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

#30
Zawsze starała się doceniać każdą chwilę i cieszyć się, nie zostawać w przeszłości i nie planować przyszłości, jakby jedne, na co liczyła, to że następny dzień będzie lepszy. Lava chciała, że dziś było dobre, po prostu. Wiedząc jednak, że dostała zaproszenie na sylwestrowy wyjazd w góry z Nathanielem i jego przyjaciółmi, myślami wybiegała w przód. Zastanawiając się nad tym, czy się polubią, czy zostanie przyjęta do ich grona i jacy oni właściwie są. Nigdy nie wysilała się jakoś bardzo, by robić dobre pierwsze wrażenie, tak samo, jak nie zależało jej jakoś bardzo, by wszyscy ją lubili. Czuła jednak, że Nathaniel pragnie, by została zaakceptowana przez jego ekipę. Postanowiła więc udać się na małe zakupy noworocznych drobiazgów, by podarować je przyjaciołom Covingtona oraz w poszukiwaniu jakiegoś dobrego wina, które w ilości zdecydowanie większej, niż jedna sztuka, zamierzała ze sobą zabrać w góry. Potrzebowała też ciepłych skarpet, bo z takich nie często miała okazję korzystać.
I tak właśnie, chodząc po galerii handlowej i rozglądając się za jakimiś rzeczami, usłyszała rozmowę dwóch kobiet, które zachwycały się jakimś stoiskiem ze świątecznego jarmarku. Zwiedziona pozytywną opinią usłyszaną przypadkiem, stwierdziła, że skoro rynek jest niedaleko, może się na niego udać i sprawdzić, czym można się tam tak zachwycać.
Ludzi było dużo, niełatwo było dostać się do niektórych straganów, ale próbowała. Chciała też skosztować pierników, o ile były jakieś w wersji wegańskiej. Nie zdążyła jednak zająć swojego miejsca w kolejce, gdy usłyszała swoje imię. Odwróciła spojrzenie, a jej oczom nagle ukazała się Everett.
– Charlie! – uśmiechnęła się szeroko na widok koleżanki i objęła ją. Wtedy też dość dobrze czując, że to nie kurtka kobiety była tak puchowa, a to jej brzuch był już większy. Kiedy to minęło tak szybko?
– Dawno. – rozbawiona wywróciła oczami. Chociaż prawda była taka, że przecież chyba ostatni raz były na kawie gdzieś pod koniec wakacji. Co jakby się zastanowić, wcale nie było jakoś super dawno! Trzy, cztery miesiące? Dla kogoś, kto ma dużo spraw na głowie, mogło to zlecieć bardzo szybko. Nie zmieniało to faktu, że należało się spotykać częściej. – Chętnie spróbuję. Chciałam stanąć w tej kolejce, ale ludzie dziś oszaleli. – odparła z uśmiechem, wskazując na tłum. Ściągnęła rękawiczkę i sięgnęła po jedno ciastko, które zaraz ugryzła. – Niezłe. – oceniła, chociaż znawcą w tej kwestii nie była. – Co słychać? – spytała, gdy już przełknęła ten kawałek ciastka.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tłum ludzi nie ułatwiał kobietom, aby szybko podejść do siebie. Rzucili się na pierniki i inne stoiska jak wygłodniali, chociaż Jarmark pojawiał się co roku. W tamtym roku nie odwiedziła go, zniechęcona żałobą po mężu; nie miała wtedy sił na cokolwiek. Teraz zaś odżywała, nawet w tych idiotycznych okolicznościach, które rządziły jej światem. Już nic nie było pewne, oprócz jednej, konkretnej sprawy, że będzie samotną matką. Powinna pogodzić się z tym, ale nie do końca jej to wychodziło. Chciałaby, bardzo by chciała cieszyć się z tego stanu błogosławionego, lecz to przychodziło jej z pewnym trudem. Możliwe, że dopiero teraz, pod koniec ciąży, zaczynała odczuwać, że to dziecko, które się narodzi, pokocha ją miłością bezgraniczną, a ona je. Zaczynała niecierpliwić się; oglądając pierwsze ubranka, zabawki, wyprawki – chciała już przyspieszyć czas i tulić w ramionach swoją córkę.
Możliwe, że to również świetny czas na odnowę kontaktów, ponieważ odczuwała brak przyjaciółek. Pola była zajęta, Connie wyjechała i Charlie została sama. Obecność Lavy na Jarmarku od razu poprawił jej humor, aż oblicze jej rozjaśnił szeroki, szczery uśmiech. Żaden mężczyzna nie zastąpi dobrej koleżanki. Być może to świetna okazja na pogłębienie relacji?
- Oj, nawet bardzo dawno – przytaknęła z pewnym żalem, ponieważ wyraźnie zaniedbała ich relację. Lava zresztą też była zajęta swoimi obowiązkami i Nate’em. Słuchała często jej audycji, gdy rano już nie mogła spać. Uwielbiała słyszeć znajomy głos, dzięki czemu nie czuła się tak samotnie. – Jeśli cię to pocieszy, odczekałam w kolejce chyba z czterdzieści minut. Tak zmarzłam w stopy, że ich nie czuję i chyba kupię sobie jeszcze świąteczne kule do kąpieli w nagrodę – parsknęła, choć wszystko to było prawdą. Ledwo co stała bez trzęsienia się jak galareta. A teraz produkty były nieco przecenione, ponieważ było już po świętach, więc tym bardziej trzeba było korzystać i dać ludziom jeszcze zarobić. – Prawda? Od dziś będę się żywić tylko nimi, przysięgam.
Na jej pytanie wzruszyła ramionami, wskazując zaraz zaokrąglenie brzucha i odetchnęła głęboko. Samo przez się mówiło, że teraz żyje właściwie tylko tym. Cieszyła się, że już nikt nie patrzy na nią nieprzychylnie, bo zaszła w ciążę chwilę po śmierci męża. Całe szczęście, kontakt z teściami uwał jej się zaraz po pogrzebie i nie musiała tłumaczyć im się z absolutnie niczego.
- Szczerze mówiąc, dużo się nie dzieje, oprócz tego, że za jakieś dwa miesiące zostanę mamą – uśmiechnęła się delikatnie, może z pewną dumą, że tym razem udało jej się donosić ciążę do tego momentu. – A co u ciebie? Słyszałam cię w radiu, świetna audycja! Na pewno dzieje się u ciebie więcej niż u mnie, także zapraszam cię na grzane wino. Oby mieli bezalkoholowe. Zamieniam się w słuch.
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Hale zdecydowanie należała do tych zabieganych, ale zawsze zależało jej na tym, by utrzymywać kontakt ze znajomymi. Ostatnio jednak nie do końca się jej to udawało. W pracy było zamieszanie, bo akurat zmieniało się kilka osób w ekipie, więc na jej barki spadło wdrażanie nowych osób. W życiu prywatnym szukała nowego mieszkania albo współlokatora, co również zajmowało jej bardzo dużo czasu. Do tego dochodziła liczna rodzina, która zawsze mogła na nią liczyć, a ostatnio bardzo jej potrzebowali.
– Twoje poświecenie mnie zadziwia. I to wszystko dla pierników? – zaśmiała się, kręcąc przy tym z niedowierzaniem głową. Jeśli Lava miałaby stać w kolejce dłużej niż dziesięć minut, na pewno by z niej wyszła. Wydawało się jej, że sprzedaż ciastek idzie nieco szybciej. – Będzie słabo, jak się okaże, że takie same sprzedają w delikatesach za rogiem. – zażartowała, szczerząc się radośnie do Charlie. Nie chciała jej tym martwić, ale miała wrażenie, że te świąteczne stragany były nieco oszukane i ludzie sprzedawali tu wszystko, co można było kupić w normalnym sklepie albo w hurcie.
– Takie noworoczne postanowienie? – upewniła się tylko, rozbawiona słowami koleżanki. Nie mogła oceniać, każdy miał zupełnie inne pragnienia i priorytety, jeśli Charlie chciała jeść pierniki, mogła jeść pierniki.
Przeniosła spojrzenie na zaokrąglony brzuch Everett i pokiwała powoli głową. Dało się go zauważyć. – Ostatnim razem, gdy się widziałyśmy, dało się go chyba jeszcze schować pod swetrem. – przypomniała sobie, uśmiechając się do Charlie. Wystarczyło luźniejsze ubranie i można było pomyśleć, że faktycznie najadła się pierników. – To już niebawem! – nie dopytywała o szczegóły, chociaż zapewne kilka pytań krążyło jej po głowie. Każdemu by krążyło.
– U mnie ostatnio małe zamieszanie. – wywróciła oczami. Była tym nieco zmęczona, bo rozwalało jej to jej plan dnia, który bardzo lubiła. Oglądanie mieszkać wcale nie było takie przyjemne, jak mogłoby się wydawać. – A dziękuję. Staram się, by były ciekawe. – odparła z uśmiechem, wdzięczna Charlie za ten komentarz. – Oby mieli miejsce gdzieś w środku. Nie możemy pozwolić, żebyś odmroziła sobie stopy. – oznajmiła, zgadzając się tym samym na propozycję kobiety. W sumie nic innego w planach nie miała, mogła więc pić grzane wino.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słyszała o tej aferze z nagimi fotkami Hale i domyśliła się, że to tylko mogło ją dobić w kwestii zabiegania. Okres około-świąteczny nie należał również do spokojnego czasu, wypełnionego magicznymi prezentami, słodkimi piernikami i pysznymi piankami w czekoladzie. Charlie wiedziała to doskonale, ponieważ i ona miała zabieganie w galerii, nawet będąc w tak zaawansowanej ciąży. Trzeci trymestr jak na razie był dla niej najbardziej łaskawy, pomimo bólu pleców czy stóp, więc korzystała z ostatnich chwil wolności.
- Tak i mam nadzieję, że serio nie są ze sklepu na rogu – roześmiała się, choć Lava zmartwiła ją nieco tym. Przystawiła piernika do nosa, ale na nic – nie poczuła absolutnie żadnego zapachu, jednak ten gest przekonał ją, że jednak są to pierniki z pięćdziesięcioletniego przepisu. I tak miało być. Nadzieja odzyskana.
Skinęła głową na potwierdzenie swoich słów, bo nawet jeśli jedzenie pierników wydawało się dość głupim postanowieniem, Charlie nie przejmowała się tym absolutnie. U niej z jedzeniem było na bakier, więc taka forma przekonywania się do posiłków nie w płynie było sukcesem. To jak z problemem, że nie połyka się tabletek.
- Mhm, leci. Dosłownie jeszcze chwila i będę… mamą. Trochę brzmi to absurdalnie, prawda? – uśmiechnęła się delikatnie, przygryzając wargę w pewnym zakłopotaniu, ponieważ wiedziała, że Lava nie przepada za dziećmi. Uniosła więc zaraz rękę, by coś dodać. – Spokojnie, nie będę ci jej podrzucać na szybkie bara-bara w spokoju albo chwilę ciszy, przysięgam. – Nie należała do osób, które będą chciały pozbyć się dziecka nawet na moment, ponieważ pragnęła go chyba najbardziej na świecie. Wciąż żyła swoją poprzednią stratą, z którą nie do końca się pogodziła, więc tym bardziej była pewna, że teraz poczuje w końcu szczęście i spełnienie.
- Ani chwili wytchnienia? Jakieś wakacyjno-noworoczne wakacje? Jak ciepłe kraje, możesz wziąć mnie do siebie, w zamian podrzucę ci jakieś ciekawe tematy na audycję rodem Bezsennego – zażartowała, wchodząc do ciepłego wnętrza kawiarenki. Jej stopy były uratowane. – No dobra, może taki dramat romantyczny z tłem wyciskacza łez nie będzie zbyt dobry, ale takiego przystojniaka mogłabym posłuchać w audycji radiowej – dodała ze śmiechem, sięgając po kartę, chociaż już wiedziała, że weźmie gorącą czekoladę z piankami.
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Afera dotycząca wycieku nagich zdjęć Lavy sprzed kilku lat, jeszcze z czasów, kiedy spotykała się z Lucasem, wyjęła ją z życia na kilka długich tygodni. Nie dość, że czuła się źle z całą sytuacją, to namieszało jej to nieźle w pracy. Między nią a Lucasem zrobiło się dziwnie, co również wpływało na jej samopoczucie. W powrocie do normalności pomógł jej Nathaniel oraz dobry prawnik, który zajął się całą sprawą.
– Dlaczego absurdalne? Wyglądasz na szczęśliwą z faktu, że zostaniesz mamą. To wspaniałe! – odpowiedziała z uśmiechem. Może i Charlie wiedziała, że Lava za dziećmi nie przepadała, a już ostatnia była do planowania macierzyństwa, ale nie zamierzała oceniać decyzji innych ludzi w tej kwestii. Nie znały się jeszcze na tyle, by Hale mogła mieć świadomość tego wszystkiego, co faktycznie przeszła Everett i jak bardzo pragnęła mieć dziecko. Mimo wszystko, jeśli ona się cieszyła, Lava mogła jej tylko pogratulować.
– Och kochana, myślę, że jak już byś zobaczyła, jak bardzo nie radzę sobie z dziećmi, to nawet przez myśl by ci nie przeszło, że pięć minut małej ze mną to może być jakkolwiek dobry pomysł. – zażartowała, wywracając przy tym oczami. Jej relacja z dziećmi działała w dwie strony, one też za nią nie przepadały. Nie zmieniało to jednak faktu, że gdyby Charlie faktycznie potrzebowałaby pomocy, to Lava by jej pomogła.
– Wyjeżdżam na Sylwestra z Nathanielem… wspominałam ci o nim, gdy ostatnio byłyśmy na kawie. Będą tam jego przyjaciele. Spędzimy cztery dni w górach. – podzieliła się z koleżanką swoimi planami na najbliższe dni. Relacja z Nathanielem tak naprawdę koło wakacji stała się jasna i już nie ukrywała się za niedomówieniami o tym, że faktycznie z kimś się widuje, ale to nic poważnego. Teraz wiedziała, na czym stoi. To trochę pomagało, gdy ktoś próbował ją wepchnąć na randkę w ciemno.
– Na szczęście moi słuchacze są otwarci na różne klimaty. Myślę, że dramat romantyczny z pewnością zainteresowałby dużo ludzi. Chociaż mam wrażenie, że na nowy rok wypadałoby zapodać coś lżejszego i… podnoszącego na duchu. – odparła z uśmiechem, w końcu na chwilę skupiając spojrzenie na menu. Gorąca czekolada brzmiała zachęcająco, ale grzane wino również kusiło.
– Wyciskacz łez będzie oparty na faktach? – po chwili uniosła pytająco brew. Próbowała w nienachalny sposób wydobyć z Charlie trochę szczegółów, dając jej swoim pytaniem możliwość do ewentualnego szybkiego zakończenia tematu.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeszcze jakiś czas temu ciąża była dla niej czymś upragnionym, lecz teraz? Teraz była udręką, ponieważ przyszłość przestała być kolorowa. Co z tego, że Harper-Jack gotowy był kupić im dom, jak ciężko by jej było go utrzymać? I przy maluchu będzie sama, bez wsparcia, które zazwyczaj partner dawał matkom swojego dziecka. Nie miała partnera, kwalifikując się do bycia samotną matką i to absolutnie ją nie cieszyło.
- To zasługa tych pierników, więc… czekam aż nie będę taką piłką i wrócę do swojej dawnej wagi – mruknęła z lekkim uśmiechem, w zamyśleniu. Starała się nie dać po sobie znać, że coś nie gra. Coraz trudniej jej było, gdy zbliżało się do rozwiązania i fizycznego pojawienia się żywej istoty na świecie. Z drugiej strony nie mogła doczekać się, aż zobaczy jak wygląda jej córka i jak naprawdę jest malutka – bo podobno urodzi się drobna.
Roześmiała się na jej słowa, kręcąc głową. Nie do końca wierzyła, że Lava jest aż tak fatalna w relacjach z dziećmi, jednak z drugiej strony – to dzieci pokazywały często swoje rogi, które doprowadzały dorosłych do szewskiej pasji. To również czekało Charlie, z pewnością.
- Teraz trochę zazdroszczę ci tej niezależności i chwili wytchnienia – uśmiechnęła się delikatnie, bo właśnie zdała sobie sprawę, że też chciałaby wyjechać na Nowy Rok. Mimo to, odsunęła szybko od siebie te myśli i rozłożyła ręce. – Z Nathanielem? To długo się już spotykacie chyba, co? Miło to słyszeć! – Naprawdę cieszyła się, że Lavie układa się w związku. Niestety nie miała z nią za wiele kontaktu w ostatnim czasie, dlatego musiała o wszystko dopytać – w rozsądnej ilości.
- Myślę, że wszystko zda egzamin, ale jednak romantyczne wyciskacze łez są najlepsze. Zawsze takie lubiłam, wiesz, typu: on mieszka w Nowym Jorku, ona w Los Angeles, rozmawiają o jednej porze, ale się kochają. Albo może o tym, że dziecko, co urodziło się w Boże Narodzenie zjednoczyło rodziców i zamiast rozwodu, drugi ślub? – zaczęła zastanawiać się głośno, czując już jakieś wzruszenie z wymyślanych tematów. Teraz było to notoryczne – płakała jak na zawołanie. – Jak podasz wyciskacz łez, stworzę nowy ocean indyjski, znając życie – roześmiała się szczerze, wybierając z karty to co chciała. Zerknęła na Lavę jeszcze znacząco, by nie hamowała się z alkoholem, jeśli to robiła ze względu na nią.
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Nie miała pojęcia, jaką historię miała za sobą ciąża Charlie. Nie wiedziała, kto był ojcem dziecka, czy Everett to planowała i czy faktycznie tego chciała. Nie mogła też wiedzieć, jak poważne sprawy teraz zajmują Charlie i jak dużo ma ona zmartwień. I to nie dlatego, że wiedzieć nie chciała, a dlatego, że nie były na sobie tak bliskie, by miała prawo wiedzieć. Nie była wścibska, by teraz wypytać o te wszystkie rzeczy, nie chciała też wprowadzać koleżanki w gorszy nastrój. W końcu tyle ludzi posiadło umiejętność świetnego tuszowania swoich emocji, uśmiechania się, nawet gdy mieli ochotę płakać.
– No cóż, trzymam się swojego planu bycia niezależną i jak widać, dobrze mi idzie. – uśmiechnęła, wzruszając lekko ramionami. Nie była typem podejmującym tematy, które mogły prowadzić do przykrych wniosków. To nie był ten typ relacji ani spotkania. Wolała więc obrócić to w żart. A przecież tyle pytań mogło w tej chwili paść. Czy Charlie nie zazdrościła jej tej niezależności wcześniej? Czy było coś, co ją ograniczało, by miała jej tego zazdrościć? Oczywiście rozumiała, że maleństwo w jej brzuchu na pewno było w pewien sposób ograniczające, ale… dzięki niemu pojawiały się na pewno inne uczucia, które zazdrość o niezależność spychały na inny plan. Lava natomiast była kobietą, która nikomu nie pozwoliłaby odebrać sobie swojej niezależności, nawet dziecku.
– Hmm, no kilka miesięcy. Doszliśmy do tego jakoś przed wakacjami. – odparła z uśmiechem. Dokładnie od kwietnia, ale kto by to liczył, nie? Lava miała zapisaną tą datą, ale nie informowała innych o dokładnej liczbie miesięcy trwania jej związku.
– Świetne pomysły. Chyba muszę cię zaprosić do jakiejś audycji. – uśmiechnęła się szeroko. Lava nie do końca była fanką takich historii, natomiast dobrze wiedziała, że ludzie to uwielbiali. A ona swoją audycję prowadziła dla ludzi.
– W takim razie może zostawmy ten temat. – pokręciła lekko głową.
– Jak się mają sprawy w galerii? – zmieniła szybko temat, zahaczając o temat pracy, jej zdaniem nieco neutralny grunt.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Słowa Lavy uradowały Charlie, ponieważ niezależność jest jedną z najważniejszych kwestii w szczęśliwym życiu. Sama wiele by dała za takie odczucie w swoim życiu, lecz to nastąpi pewnie, gdy tylko jej dziecko wyleci z gniazda. Za bardzo związała swoją drogę z drogą ojca dziecka i przez to nie mogła myśleć już tylko o sobie. Mając na sumieniu niewinną istotkę, musiała już brać pod uwagę czyjeś szczęście ponad swoje. W tej kwestii różniły się, ponieważ Lava stawiała swoją niezależność ponad wszystko, Charlie gotowa była ulec i oddać to, byle małej było dobrze. Takim właśnie sposobem stała się poniekąd utrzymanką, skoro Dweller kupił im dom. Z pracy nie zrezygnuje, rzecz jasna, ale wiele rzeczy się zmieniło.
- To pięknie. I oby jak najdłużej – skrzyżowała palce z uśmiechem zadowolona, że tak jej się układa. Przecież słabo jest być osobą samotną, prawda? Charlie mogła potwierdzić w stu procentach. Miło było słyszeć, że są jeszcze wokół niej prawdziwe związki, które to rozwijają się zdrowo i dzielą wspólną emocję, miłość. Mogła jedynie uśmiechać się, wciąż jednak szczerze i kibicować dalej, mając przy tym nadzieję, że i jej uda się kiedyś w końcu.
Roześmiała się znów, kręcąc głową, bo jednak pomysły były niszowe i raczej nie nadawały się na audycję poranną. Mimo wszystko, z chęcią usłyszałaby jakieś tkliwe historie, które mogłyby inspirować ją do kolejnych wystaw w swojej galerii. Właśnie często z opowieści innych brała pomysły na jakieś motywy przewodnie, a artyści z chęcią jej pomagali w tym.
- To jest dobry pomysł. Absolutnie wszystko mnie teraz wzrusza, tragedia, najgorsza cecha ciąży – mruknęła z rozbawieniem, jednak otarła pojedynczą łzę, która zaległa jej gdzieś w kąciku oka. – Galeria rozwija się. Już tyle młodych i starych, ale miejscowych artystów rozwinęło swój kunszt. Do ósmego miesiąca ciąży zrobiłam tyle wernisaży, ile się dało i wszystkie okazały się sukcesem. Teraz wracamy na wiosnę, gdy odtajam trochę i moi artyści wrócą z nowymi pracami. Cudowni są, sama najchętniej wykupiłabym wszystkie ich prace do domu, ale brakowałoby ścian – odparła, przyjmując od kelnerki zamówioną czekoladę. – Koniecznie musisz wpaść wtedy na wernisaż, może też znajdziesz coś inspirującego dla twojej pracy? Nie wiem, czy przypadkiem kiedyś mi nie mignęłaś w galerii czy mogę się mylić?
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Życzyła Charlie tej niezależności z całego serca. Może do końca nie wiedziała, że jej potrzebuje, ale z pewnością, gdyby wiedziała, życzyłaby jej tego na głos. Nie mogła jednak upierać się przy tym, by swoją niezależność podkreślać w każdej sytuacji. Nie wiedziała, jak zareagowałaby na wieść, że jest w ciąży nie wiedziała, czy nie poświęciłaby tej niezależności dla dobra dziecka. Obiec znajdowały się w zupełnie innych sytuacjach, a podobne rozważania prowadziły donikąd, bo żadna nie mogła wiedzieć, czy na pewno coś nie wpłynie na jej decyzję.
– Oby. – odparła z szerokim uśmiechem. Lubiła być sama, nigdy nie przeszkadzało jej mieszkanie w pojedynkę, czy samotne wyprawy. Skłamałaby, gdyby teraz powiedziała, że nie jest dobrze, gdy Nathaniel był obok. Zdążyła się do tego przyzwyczaić, a z każdym tygodniem chciała mieć go coraz bliżej siebie. To był stan, który sprawiał, że czuła się szczęśliwa, nawet jeśli zmieniał jej dotychczasowe przyzwyczajenia. Wiedziała, że teraz nie mogła wyjechać na miesiąc albo dwa, by złapać jakąś dorywczą pracę i poznawać nowe miejsce, ale na razie nie przeszkadzało jej to.
– Mogę się tylko domyślać. – zaśmiała się. Hormony zapewne szalały w organizmie Charlie. Zdążyła się już na nich poznać podczas ciąży Charlotte. Sama nie była płaczliwa, więc gdyby ją dopadały co chwilę takie momenty wzruszenia, pewnie by się trochę denerwowała.
Przyglądała się Charlie, gdy ta opowiadała o swojej galerii. Uśmiechnęła się ciepło na słowa o jej sukcesach, na chwilę odrywając od niej spojrzenie i przenosząc na kelnerkę.
– Świetnie. Bardzo się cieszę. – wtrąciła w tej krótkiej chwili przerwy, kiedy Everett skupiła swoją uwagę na gorącej czekoladzie. Sama przysunęła w swoją stronę grzane wino.
– Bardzo chętnie. Byłam ostatnio u ciebie w galerii, chyba na ostatnim wernisażu. Moja mama szukała prezentu na rocznicę przyjaciół, więc udałyśmy się na poszukiwania jakiegoś dzieła. Jednak wtedy był niezły tłum i spore zamieszanie. Nie zdążyłam nawet podejść, by się przywitać, bo mama wymiękła i stwierdziła, że wróci, gdy będzie mogła na spokojnie oglądać. – odparła z uśmiechem. Niby Pani Hale lubiła takie spotkania, jednak bywały one męczące. Zwłaszcza gdy poszła tam w celu nieco innym niż towarzyski.

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Christmas Wonderland”