WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| Po wszystkich grach

Całkiem miło spędzał czas na tym przyjęciu, serio. Pomijając kwestię tego czego dowiedział się przed samym końcem – Sarah zabiła jego matkę. Właściwie nie słuchał żadnych wyjaśnień bo chociaż Christine naprawdę była szalona, to nadal pozostawała jego matką która – jak sądził do tej pory – po prostu jego i Hales porzuciła dla jakiegoś braziliano a okazuje się, że została zamordowana przez jego macochę i co najgorsze, wszyscy o tym wiedzieli. Wszyscy oprócz niego. Nie fajnie. Dlatego ewakuował się z willi zanim zrobiłby cokolwiek czego mógł żałować (na przykład zajebał Sarah, bo bardzo miał ochotę ale nie zrobił tego tylko z jakichś resztek szacunku i faktu że jednak była w ciąży i to z jego ojcem) i ruszył od razu do domu który dostali z Vi. Nawet jej nie bardzo słuchał, tylko wpadł do domu i zaczął rozwalać wszystko po drodze aż dotarł do sypialni i zaczął się pakować. Tak po prostu. Miał całkowicie dość, serio. W końcu jednak się zatrzymał i spojrzał na Vittorię która dzielnie próbowała jego szał najprawdopodobniej ogarnąć.
– Nie będę tu mieszkał. Pierdolę to wszystko. Mam dosyć tej zjebanej rodziny – powiedział szczerze, nadal w pełnym szale duchowym i wrócił do wywalania z szafy pokaźnej kolekcji swojej garderoby.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Vittoria uwielbiała spędzać czas z Maxem i właśnie teraz, na przyjęciu, przebrana za Felicię Day czuła się całkiem nieźle, ale… Końcówka była dla niej szokiem. Po pierwsze… Mama i Alex? Wiedziała, że się do siebie zbliżyli, ale kurwa, minęło trochę ponad dwa miesiące od śmierci Nicka i nie rozumiała do końca, jak tak szybko mogła ruszyć dalej… Z drugiej strony lepsze to niż jakby miała się jakoś zadręczać, ale… No nie, dziwnie jej z tym było. Do tego jeszcze cios w postaci widoku dwóch, zakrwawionych ciał i rewelacji w postaci śmierci Christine. Odetchnęła głęboko i pewnie pobiegła za Maxem, który ruszył stronę domu. Oczywiście musiała za nim biec. Zdjęła perukę jakoś w połowie drogi i rzuciła ją na ulicę.
– Max… MAX! – krzyczała, ale trochę brakowało jej tchu. Nie wiedziała, jak mogła go inaczej zatrzymać. Odetchnęłą głęboko i spojrzała na niego, gdy w końcu mężczyzna zaczął się pakować. – Co ty robisz, MAX?! Porozmawiaj ze mną – powiedziała w końcu, patrząc na niego, aż w końcu stanęła na łóżku i złapała go za ramiona.
– Maxie, porozmawiaj ze mną – poprosiła już, wyraźnie ciszej i załamana. A gdy powiedział, że nie będzie tu mieszkał, zmarszczyła delikatnie brwi i odetchnęła głęboko. Co? – Ale… Co ze mną? Możemy się przenieść do Tee. Albo do Nicka, jeśli chcesz. Zostawił mi swój apartament… – zaczęła oczywiście mówić w trybie rozwiązywania problemów. Wyjęła z jego rąk ubrania i złapała go za dłonie. – Max… – powiedziała ciszej, zerkając mu w oczy. Chciała, żeby z nią porozmawiał, a nie zachowywał się tak… Pojebanie, chociaż trochę się nie dziwiła z tymi rewelacjami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie będę się nigdzie przenosić. Nie zamierzam nigdy więcej z nimi rozmawiać – machnął na nią ręką, dalej próbując się pakować, ale gdy w końcu złapała go za ręce, zmarszczył czoło. Czego nie rozumiała? Jak ona by się czuła na jego miejscu? Jak czułaby się gdyby się okazało, że dość ważna kwestia w jego życiu była całkowitym kłamstwem? Probówał się uspokoić, ale cały się trząsł, nawet teraz, gdy trzymała go za ręce.
– Okłamali mnie – powiedział, wzdychając głęboko. – Ufałem jej, a ona ją zabiła. A ojciec o wszystkim od początku wiedział, kurwa – pokręcił z niedowierzaniem głową, zaraz jednak wyrywając dłonie z jej dłoni. – Muszę stąd wyjechać, zanim któremuś z nich coś zrobię – dodał, wyciągając spod łóżka jakąś ogromną torbę, do której zaczął teraz na oślep wrzucać jakieś ubrania. Nie bardzo wiedział co ma o tym wszystkim sądzić, serio. Kochał Sarah jak członka rodziny, od samego początku uszanował związek Jacksona z nią, ale to że zabiła jego matkę… dlaczego? Dlaczego w ogóle nie wzięli pod uwagę jego i Hales?
– Jedziesz ze mną czy zostajesz w tym pierdolniku? – zapytał, zasuwając pełną już torbę i rzucił ją na łóżko. Podparł się pod boki obserwując ją teraz uważnie. Chciał ją zabrać, pieniędzy im nie zabraknie. – Moglibyśmy zwiedzać Europę. Byłaś kiedyś w Anglii? – przechylił głowę na bok, nagle jakby się uspokajając. Tak po prostu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Och… – zapowietrzyła się na chwilę. Nie rozumiała, bo dopiero co zdążyła to wszystko, co się stało zrozumieć. Ba! Nawet teraz nie do końca potrafiła te wszystkie rewelacje przemielić wewnętrznie. Odetchnęła głęboko i spojrzała na niego. Jasne, że czułaby się chujowo, dlatego czując, jak się trząsł, delikatnie zaczęła głaskać jego ramiona, w kojącym geście i patrząc mu w oczy.
– To okropne, że ci nie powiedzieli. Nie rozumiem w ogóle… Jak i dlaczego… – zająknęła się, nadal wewnętrznie próbując to przetrawić, chociaż z drugiej strony była w stanie zrozumieć, czemu nie powiedzieli Maxowi – bo wiedzieli, że tak zareaguje. Chodziło o jego matkę i nawet jeśli Christine była chujowym człowiekiem, to była nadal jego rodzicem. Była nadal jego mamą, tak po prostu. I fakt, że nie żyła i że zabiła ją jedna z osób, którym Max ufał najbardziej na świecie wywołało w nim naturalny bunt i wkurwienie. Odetchnęła głęboko. – Rozumiem, ale gdzie chcesz wyjechać? Co ze mną? – spytała cicho, bo nie była pewna, czy właśnie z nią zrywał, czy właśnie ją zostawiał? Nie rozumiała w ogóle tego, co się wokół niej działo i szczerze, nadal przed oczami miała widok tamtego gościa z dziurą w czole.
– Ja… Chcę jechać. Oczywiście, że chcę, ale moja mama… Nie pozwoli mi tak po prostu wyjechać – przygryzła dolną wargę. Oczywiście, że chciała z nim jechać. – Kocham cię. Chcę jechać – powtórzyła, podchodząc do niego i chwytając go znów za dłonie. Chciała, ale miała szkołę i mamę i nie miała zielonego pojęcia, jak to zorganizować. Nie była jeszcze pełnoletnia i gdyby nagle zniknęła, to wiedziała, że Constance poruszy niebo i ziemię, żeby ją znaleźć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, on też tego nie ogarniał. Widok zwłok zdecydowanie zadziałał na niekorzyść całej sytuacji, bo nigdy w życiu nie spodziewałby się, że ktoś taki jak jego macocha byłby zdolny żeby kogoś skrzywdzić; widział ją podobnie jak Jackson bez pamięci – jako kogoś niewinnego, uroczego i delikatnego, a tu nagle się okazało, że była zdolna do zabicia kogokolwiek. I na jej nieszczęście, zabiła jego matkę. Powinien ją kurwa zabić w odwecie, ale chyba bał się, że wtedy stałby się wrogiem publicznym numer jeden w tej rodzinie.
– Gdziekolwiek. By jak najdalej stąd – rzucił, w zasadzie dość oschle bo naprawdę nie chciał tu być. Rzygać mu się chciało samą myślą spędzania czasu z tą zakłamaną rodziną. Przecież mogli mu powiedzieć; Christine była chujową matką, ale… chciałby móc zanieść jej kwiaty na grób, albo zapalić świeczkę, cokolwiek. Potraktowali go całkowicie z góry. A Hales? Kiedyś przecież by mogła chcieć odwiedzić mamę. Cokolwiek.
– No tak – przyznał, marszcząc czoło. Faktycznie, zapomniał, że potrzebowali zgody Constance. Pociągnął ją za ręce tak, żeby na chwilę usiedli na łóżku i zacisnął lekko dłonie na jej dłoniach. – Przekonam ją. Powiem, że przecież mamy pieniądze, mieszkamy już razem… będzie o Ciebie dbał. I tak uczysz się zdalnie, jakoś to ogarniemy – zaczął mówić ciszej, chociaż widać było że nadal targały nim emocje. – Możemy nawet wziąć ślubu, wtedy będziesz mogła sama za siebie decydować. – powiedział nagle, jakby natchniony, łapiąc jej twarz w swoje wielkie dłonie i lustrował ją wzrokiem. – Chciałabyś wziąć ślub? – przechylił lekko głowę na bok.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Vittoria teoretycznie wiedziała, że jej matka była w FBI, dowiedziała się też nie tak dawno temu, że zabiła w swojej karierze kilku ludzi, ale nadal – widok zwłok, smród krwi i jeszcze widok mamy z Alexem, którzy przy tych zwłokach zaraz mieli się zacząć całować przyprawiały nastolatkę o zawrót głowy. Odetchnła mimowolnie i spojrzała na niego i pokiwała glową. Rozumiała, że chciał wyjechać. Sama w tym momencie nie czuła się na siłach, żeby ogarniać skomplikowane życie mamy. Najpierw opłakiwała Nicka, była z nim w ciąży, a teraz… Działo się coś między nią a Alexem?
– Rozumiem. Też mam dość Seattle – przyznała cicho, przygryzając dolną wargę, ale spuściła wzrok, bo mimo wszystko naprawdę wiedziała, że skoro chciał wyjechać, to ona musiała tu zostać, przynajmniej na czas do rozpoczęcia studiów. Odetchnęła głęboko i spojrzała na Maxa, gdy w końcu do niego dotarło. Usiadła obok niego na łóżku i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie.
– Myślę, że pieniądze to ostatnie z czym będzie miała problem. Do tej pory mimo wszystko byliśmy zawsze blisko niej, co najwyżej wyjeżdżaliśmy na parę dni- westchnęła smutno, ale wierzyła w siłę perswazji Maxa. – Ale wiem, że jesteś w stanie ją przekonać do wielu rzeczy, więc może akurat… – uśmiechnęła się do niego delikatnie, a kiedy powiedział o ślubie, uniosła brwi, patrząc mu w oczy, wyraźnie zaskoczona.
– Ślub? Ale że… Z tobą? – uśmiechnęła się szeroko, chociaż była trochę zszokowana jego pomysłem – Chciałbyś, żebym została twoją żoną? – uśmiech nadal gościł na jej twarzy, bo jasne, zdarzało jej się o tym myśleć, ale nie sądziła, że Max będzie na to gotowy. Nie tak szybko. No, chyba że proponował to tylko dlatego, żeby mogła sama o sobie stanowić. Wtedy to inna sprawa, wiadomo. - Ja... Tak, oczywiście, że tak. Kocham cię - uśmiechnęła się do niego, chociaż nadal wewnętrznie teraz się zastanawiała nad powodami jego pytania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Jebać to Seattle – mruknął pod nosem. Niepotrzebnie tu wrócił. Znaczy, z jednej strony potrzebnie bo cieszył się z tego, że teraz byli z Vittorią razem, ale jednocześnie był całkowicie wkurwiony na wszystkie inne aspekty życia tutaj – od pojebanego ojca który zachowywał się jak dwudziestolatek, przez morderczą macochę, aż po całą resztę ludzi, którzy go okłamywali i traktowali jak gówniarza. Może dlatego teraz chciał wyjechać? Żeby im pokazać, że daleko mu do gówniarza?
– Och, przestań. Radzisz sobie bez niej od dłuższego czasu, przecież widzicie się i tak raz na dwa tygodnie ostatnio mimo tego, że mieszkamy dwa domy obok. Jesteś już dorosła, wszystko umiesz załatwić sama, więc… – może to nie był argument którego by użył przy Constance, ale ziarnko prawdy w tym było. Znowu głęboko odetchnął. – Mam dar przekonywania – wywrócił oczami. Widząc jednak jej zaskoczenie, zmarszczył lekko czoło.
– Ze mną. A z kim innym? – zapytał, z lekkim rozbawieniem nawet, ale zaraz lekko spoważniał. Mimo całego chaosu, chciał jej swoje myśli przekazać jak najlepiej. – Myślałem o tym już jakiś czas, chciałem poczekać na jakiś lepszy moment, ale… będzie jakiś lepszy? Nasze życie jest całkowicie popierdolone – odsunął się od niej i nagle zaczął czegoś intensywnie szukać w tym całym pierdolniku który zrobił, aż nagle wygrzebał z jakichś jeansów małe, czarne, pudełeczko. – Jestem pewny, że nie chcę nikogo innego. Wiem, że jesteśmy młodzi, szczególnie ty, ale… Vittoria, kocham Cię. I nie czuję, żeby to kiedykolwiek miało minąć. – rozpoczął swoje przemówienie, klekając przed nią na jakiejś stercie ubrań. – Jesteś wszystkim czego potrzebuję. Ale nie chcę budować wspólnego życia przy tym syfie, który robią nasze rodziny – złapał ją za dłoń, drugą ręką sprawnie otwierając pudełeczko. – Więc… spędź ze mną całe życie – powiedział cicho, choć już mu chwilę wcześniej odpowiedziała. Kochał ją. I nawet jeśli każdy powie że w ich wieku to trudne do określenia ale… nie widział nikogo innego u swojego boku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Zgadzam się z tym – uśmiechnęła się trochę smutno bo totalnie rozumiała jego podejście. Inna sprawa, że to tutaj się do siebie zbliżyli, to tutaj zostali parą i przede wszystkim to tutaj się poznali. Może właśnie dlatego musieli zmienić miejsce? Wyjechać, zwiedzić świat… Z daleka od pierdolnika, który ostatnio się tutaj gotował.
– Miała depresję po Nicku, właściwie z nikim nie chciała spędzać czasu, Maxie – westchnęła cicho. – Poza Alexem. Widziałeś, że się prawie całowali, jak weszliśmy? Nie mogę uwierzyć, że tak szybko ruszyła dalej po tym wszystkim – zacisnęła usta, bo teraz delikatnie zaczęła w niej narastać złość. Uwielbiała Alexa, ale dla niej ból po stracie Nicka wcale nie był już sprawą zamkniętą. Nadal chodziła na jego grób. Nadal z nim tam rozmawiała. I obrała go sobie pewnie jako swoistego anioła stróża, do którego się zwracała, kiedy było jej beznadziejnie…
– Nigdy w to nie wątpiłam – rzuciła z delikatnym rozbawieniem, a kiedy zaczął mówić o tym, że czekał na odpowiedni moment i że myślał o oświadczynach już od jakiegoś czasu, aż cała się rozpromieniła. Spojrzała jednak nieco zdezorientowana na to, jak zaczął szukać czegoś w pierdolniku, który się zrobił w pokoju, aż zobaczyła pudełeczko, na widok którego jej serce przyspieszyło. Słuchała tego przemówienia ze łzami w oczach – była w tym momencie po prostu cholernie wzruszona tym, co mówił. Kochała go najbardziej na świecie. Podała mu swoją dłoń, by wsunął na nią pierścionek.
– Też cię kocham, Maxie. I z radością spędzę z tobą całe życie – powiedziała, ujmując jego twarz w dłonie. – Jesteś najcudowniejszy – dodała jeszcze, nachylając się w tym momencie nad nim i całując go cholernie uroczo, ale też namiętnie. Kurwa, kochała go. Chciała wziąć z nim ślub i spędzić całe życie i wiedziała to chyba już od dawna.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”