WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Czasem nawet lepiej człowiek się dogaduje z kimś obcym, niż ze swoją rodziną. Bo rodzina to dziwny twór, jest się na niego skazanym (w końcu mąż/żona to nie rodzina, żadnych więzów krwi :p), są jakieś oczekiwania i tak dalej. Katherine nie trafiła źle, bo miała dobre kontakty z rodzicami, z rodzeństwem też było dobrze - czasem lepiej, czasem gorzej, w zależności też od osoby. Ostatnio miała problem ze swoją siostrą, ale teraz wiedziała, że jak tylko przyzna się Ashley, że też jest w ciąży, to na pewno będą znów często do siebie pisać i tak dalej - w końcu ich dzieci będą bardzo zbliżone wiekiem, więc będą miały te same tematy rozmów.
-Albo chłopiec, albo dziewczyna-powiedziała z zabójczą powagą i pewnością w głosie. Oczywiście, że trochę nabijała się z Nate'a, bo wybór był dość prosty. Co ona chciała? Zdrowe dziecko. Jaką płeć preferowała? Było jej zupełnie obojętne. Z dziewczynką miała już doświadczenia, ale Lydia to taka trochę chłopczyca, choć jednorożce i falbanki czasem też były fajne. Wiedziała, że James chciałby syna, ona nie miała nic przeciwko temu, serio. Wtedy będą mieli parkę, choć może lepiej by było, jakby to chłopczyk był dłuższy, ale nieważne.
-Nie będą mieli wyboru-powiedziała. Jej się nikt nie pytał, czy chce brata bliźniaka, po prostu go otrzymała, a potem jeszcze następnych braci i siostry. Serio, nie chciała, aby jej córka musiała być nianią, czy czymś takim, bo miała swoje życie i nie powinna dostawać obowiązków w związku z decyzjami rodziców, ale cóż, do reszty będzie musiała się przyzwyczaić. Siedem lat to będzie dużo, trudno spodziewać się, że będą się razem bawili...
Zastanowili się, co mogliby w najbliższym czasie zrobić wspólnie, bo lubili raz na jakiś czas spędzać czas całą grupą, a siedzenie przy posiłku bywało dość nudne. Wspólnymi siłami zrobili to małe przemeblowanie w antykwariacie, Katherine wepchnęła mu jakiś wazon, który powinien dobrze się wpasowywać w jego mieszkanie, a także obgadali to, że spotkają się, gdy Leo się już z powrotem zadomowi w Seattle.

/zt x2

autor

B.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Potrzebowała książek.

Nie było to ani nic nowego, ani zaskakującego, w końcu Ettel nieustannie potrzebowała książek. Zdecydowaną większość wiedzy, jaką miała na temat świata i ludzi, po prostu wyczytała w jednym z tych grubych, nieporęcznych tomów, których lepiej nie czytać przed zaśnięciem albo z wyświetlacza swojego czytnika, który miał jakąś poświatę chroniącą wzrok, ale sprawiał, że wszystko, co czytasz, zlewa się w całość. Dzięki temu wiedziała zaskakująco dużo na przykład na temat połowu i patroszenia ryb (których sama nawet nie jadła), zmian klimatycznych, renowacji mebli, życiu łysych mężczyzn w średnim wieku oraz życiu mężczyzn w ogóle, grze w szachy, Stambule czy osiemnastowiecznych malarzach.

To chyba moment, w którym trzeba doprecyzować jedną rzecz: nie była wariatką, która nie zorientowała się jeszcze, że istnieje wikipedia. Oczywiście wiedziała, w dodatku szanowała i często korzystała z internetowych wyszukiwarek, zwłaszcza gdy chciała sprawdzić jakiś szczegół, upewnić się, że nie pomyliła daty albo - o ironio! - znaleźć więcej książek na dany temat, by stworzyć starannie wyselekcjonowaną listę tytułów.

Dzisiaj jednak pojawiła się w antykwariacie bez listy, a nawet bez planu. Potrzebowała… sama nie wiedziała czego dokładnie, właśnie dlatego przyszła tutaj, gotowa zaglądać na kolejne półki i do kartonów z przecenionymi tytułami, dopóki nie znajdzie czegoś, co da jej chwilową ulgę i nadzieję, że to przyda jej się do pracy (którą wciąż bała się nazywać pracą nawet w myślach, choć nigdy nie była przesądna).

Albo - bo taka opcja też przecież istniała - dopóki uzna, że ma już dosyć i opuści antykwariat z lekkim rozdrażnieniem wypisanym na twarzy. Póki co jednak dawała szansę tym książkom, temu miejscu i temu projektowi, wertując kolejne książki, czytając kolejne opisy na okładkach i grzebiąc na kolejnych półkach.

Gdy podeszła do kolejnego regału, zignorowała chłopaka, który właśnie oglądał ściśnięte na nim książki - ot, jednego z kilkorga klientów, którzy tego dnia też postanowili odwiedzić antykwariat. Dopiero gdy Babylon wyciągnął jedną z książek z półki, zerknęła na nią, mimochodem i z lekkim wścibstwem, a wzrok Ettel powędrował wyżej, wspinając się po ramieniu aż do twarzy, zdecydowanie bardziej znajomej niż by chciała. - To ty! - zauważyła niemal z pretensją w głosie, jakby właśnie usiłowała mu wytknąć, że śmiał odwiedzić antykwariat. I co, może będzie miał jeszcze czelność coś kupić?!

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

#6

Potrzebował spokoju.

Miniony czas po raz kolejny udowodnił Babylonowi, że przekora działała na jego niekorzyść. Po dosyć burzliwym spotkaniu w kawiarni z Ettel, uczestniczył w kolejnym sporze – tym razem z rówieśniczką – który zapoczątkował następną, skomplikowaną relację. Po tym wszystkim miał dosyć towarzystwa kobiet i pragnąc uniknąć konfrontacji nawet z własną siostrą, wyszedł do antykwariatu. Robił to często kiedy poczucie chandry stawało się na tyle bezlitosne, że potrzebował zgubić myśli w świecie fikcji.

Babylon nie był znawcą, choć literaturę bez wątpienia lubił. Przeważnie łapał się thrillerów, kryminałów, poradników dotyczących mechaniki i elektroniki; rzadziej tomików poezji oraz satyry. Znał klasykę z lat dziewięćdziesiątych, treść utworów popularnych w ostatniej dekadzie oraz szkolne lektury, które niegdyś krytykował, a obecnie wracał do nich z większym sentymentem. Aktualnie poszukiwał czegokolwiek, dlatego bez większego zastanowienia wsunął palec wewnątrz regału i ostrożnie pociągnął za grzbiet „Królestwa” Jo Nesbo. Książka wysunęła się ku niemu, lecz kiedy usłyszał wzburzony, kobiecy głos, mimowolnie cofnął dłoń, pozwalając, aby lektura wróciła na miejsce. Towarzyszyło temu charakterystyczne stuknięcie.

Zanim odwrócił się w stronę osoby, która obdarzyła go tak krótkim, aczkolwiek rozpretensjowanym zwrotem, nerwowo cmoknął. Potem westchnął, złapał się za biodra i przekręcił głowę w bok. Początkowe rozeźlenie Babylona prędko ustąpiło miejsca zdumieniu, co ewidentnie zaprezentowały szerzej otwarte powieki oraz rozchylone usta. Wyglądał głupio w momencie, w którym tak bacznie i nieprzyzwoicie przyglądał się twarzy Ettel. Seattle było ogromne, dlatego nie przypuszczał, że jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Po dłuższej chwili po raz drugi westchnął i skrzyżowawszy ramiona całkowicie odwrócił się ku kobiecie.

O! – udał niewzruszonego. Potaknął głową. – Wyglądałaś na taką, co lubi czytać – stwierdził otwarcie, po czym schował ręce do kieszeni. Przyjął bardziej otwartą pozycję i w dalszej części rozmowy nie brzmiał tak arogancko i zuchwale jak tamtego niefortunnego dnia w kawiarni. Pomimo sceptycyzmu, który towarzyszył mu od samego poranka chciał zachowywać się naturalnie.

Szukasz czegoś konkretnego? – zapytał, po czym wyciągnął książkę, która już wcześniej go zainteresowała. – Podać ci coś? – dodał, jednocześnie wymownie spoglądając w stronę wyższych półek.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie spodziewała się spotkać tutaj Babylona cel Tradata (oczywiście nie miała pojęcia, że nazywał się właśnie tak - a szkoda, bo zwykle to ona, niejako automatycznie, dostawała rolę d z i w n e j). Nie dlatego, że uważała go za kogoś, kto wyglądał jakby nie lubił czytać - zdaniem Ettel jedyne, co można było wyczytać z wyglądu Baby’ego, to to, że był irytujący, ponieważ właśnie to zapamiętała najwyraźniej. Przydługie włosy i ciemne oczy kojarzyły jej się z Babylonem o wiele mniej, a jednak, za sprawą zbiegu okoliczności albo przynajmniej półek w antykwariacie, rozpoznała go niemal od razu.

Nie spodziewała się go tutaj, ponieważ antykwariaty - podobnie zresztą jak kawiarnie, w których licealiści umawiają się na (nieudane) randki, a dwudziestolatki bez stałej pracy na etat - lub chociaż połowę, a nawet jedną czwartą - przychodzą popracować z nadzieją na odrobinę spokoju - nie należały do miejsc, do których szła, spodziewając się spotkać znajomych. Nie, żeby uważała Babylona za swojego kolegę; właściwie to w żadnym z języków, które znała, nie miała odpowiedniego słowa na określenie tych przelotnych znajomości, mniej lub bardziej miłych, z ludźmi, których spotykamy tylko na chwilę. Ani w języku jej dziadka, który, osiadłszy w Belgii dopiero po wojnie, do końca życia niemal odmawiał mówienia po francusku, ani po angielsku, czyli: w języku jej męża i jej wykładowców uniwersyteckich, którego Ettel się nauczyła, a który nie należał w pełni do niej.

- A kto powiedział, że lubię czytać? - spytała, z lekko zmarszczonym czołem i dość sceptyczną miną: trochę z powodu szufladki, w jaką wpakował ją Babylon, trochę z powodu dokonanego przez chłopaka skrótu (wszak może szukała w tym antykwariacie prezentu dla kogoś, kto lubi książki o wiele bardziej niż ona sama albo weszła tu, by zabić trochę czasu, mając do wyboru antykwariat lub Subwaya po drugiej stronie ulicy), a trochę… cóż, trochę dlatego, że w ogóle z nim rozmawiała. Po co? - gdyby ktoś postanowił ją o to spytać, to… nie umiałaby odpowiedzieć. A już na pewno nie w sposób, który był zarówno szczery, jak i zadowalający, także samą Ettel.

- Wiesz, nie jesteś aż tak wysoki, żeby się popisywać - zwróciła mu uwagę, być może bardziej mając na myśli to, że ta różnica wzrostu między nimi nie jest na tyle duża, żeby teraz jej to wypominał. Ciekawostka na marginesie: Baby był, tak na oko, wzrostu jej męża, więc nawet jeśli różnica między nim i Ettel (nim, czyli Babylonem, a nie Arsonem, w tym wypadku) była zauważalna, była też w jakimś sensie znajoma i nie imponowała jej. - A poza tym: nie wiem, jest tam na górze coś, co powinnam przeczytać?

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Babylon był niemożliwie irytujący o czym wielokrotnie przekonali się już członkowie jego rodziny, znajomi i znajomi znajomych, a także osoby postronne – takie jak Ettel, którym zdążył zepsuć humor. Jednak tego dnia nie zamierzał być cudzym utrapieniem, choć z uwagi na ich minione spotkanie pierwotne odczucia kobiety były słuszne. Słuszne i właściwe, bo zarówno zdziwienie emanujące z jej brązowych oczu, jak i domieszka przekory skryta w spojrzeniu były adekwatne do tego z czym wcześniej musiała się borykać w związku z sytuacją w kawiarni. Obecnie zewsząd panował podejrzliwy spokój; powietrze wypełniał zapach książek i ich perfum, które kompletnie nie pasowały do tego miejsca.

A nie lubisz? – odparł trochę nazbyt prędko pytaniem na pytanie. Oba zdania wydawały się tymi z natury retorycznych i obronnych na jakie nie potrzeba było odpowiedzi. Babylon myślał raczej w prosty sposób, co można było odbierać dwojako. Z jednej strony starał się postrzegać ludzi takimi, jakich ich widział, a z drugiej wielokrotnie mylnie oceniał cudze intencje. Tak jak teraz, kiedy od razu przypisał do Ettel hobby w postaci czytania książek. Może rzeczywiście nie lubiła tego robić. A może tylko udawała.

Zdaję sobie z tego sprawę – wzruszył barkami, po czym wyciągnął do góry ramię – ale nadal mogę sięgnąć jedną półkę dalej niż ty – zaprezentował i dotknął brzegu jakiejś purpurowej książki. – Zależy co cię interesuje. Mogę czegoś poszukać albo będziemy sprawdzać losowo – mówiąc to pociągnął pierwszą lepszą lekturę, ale niefortunnie natrafił na „Gwiazd naszych wina”. Mimowolnie się zaśmiał i nieco opornie pomachał przedmiotem w kierunku Ettel. Po raz kolejny – być może błędnie – ocenił ją jako tą, którą nie interesowały tego typu fabuły, dlatego prędko wyciągnął książkę „Królestwo” Jo Nesbo. Była to pierwsza pozycja za jaką złapał, gdy przyszedł do antykwariatu.
Tą czytałem, gdy niedługo po wydaniu, a tą chcę przeczytać teraz – zaprezentował okładki, unosząc je na wysokość własnych obojczyków.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mogłaby sobie teraz pogratulować, skoro udało jej się powstrzymać od bardzo gówniarskiego zagrania i nie wytknąć Babylonowi, że przecież to ona zapytała p i e r w s z a.

To znaczy: mogłaby, ale nigdy tego nie zrobi, bo składanie samej sobie gratulacji wydawało się Ettel z gruntu absurdalne. Równie niedorzeczne było, na przykład, wymienianie rzeczy, jakie w sobie lubisz (co, może jeszcze przed lustrem?), świętowanie własnych sukcesów - no i, w ogóle, uznawanie czegoś, co zrobiłeś za sukces, a nie za coś, co trafiło ci się jak ślepej kurze ziarno albo otrzymałeś to przez pomyłkę i teraz oblewasz się zimnym potem, czekając, aż ktoś się wreszcie zorientuje, że popełnili błąd, bo wcale nie zasługujesz - czy przyjmowanie komplementów. Te wszystkie rzeczy znajdowały się poza jej zasięgiem: nie potrafiła być zadowolona z siebie, niezależnie czy chodzi o projekt, któremu poświęciła kilka miesięcy, uniknięcie pyskówki z siedemnastolatkiem czy kontrolne zerknięcie w lustro, by przed wyjściem jeszcze raz sprawdzić jak wygląda. Może ludzie dorastający w zdrowych rodzinach naprawdę tak robili. A może to się działo tylko w serialach i na instagramach tych wszystkich couchów-psychologów.

No ale, nawet jeśli nie wytknęła tego Baby’emu, przecież wciąż to Ettel zapytała pierwsza. W dodatku nie wiedziała, czemu miałaby się zwierzać chłopakowi ze swoich zainteresowań (albo braku zainteresowania), w związku z czym w odpowiedzi wzruszyła ramionami: - A to, czy lubię czytać, naprawdę cokolwiek zmienia? - nie czuła się bardziej dowartościowana, gdy czytała książkę niż wtedy, gdy oglądała serial i mogła, co prawda, wymądrzać się na temat swoich lektur, ale nie była pewna, czy tak naprawdę, szczerze robi się przez to mądrzejsza.

Prawie się uśmiechnęła, gdy wytknął jej tę jedną półkę, która mogła czasami robić sporą różnicę i spojrzała na książki, które wyciągnął Babylon. Nie czytała literatury gatunkowej (ale oglądała tyle gówna w internecie, że naprawdę nie oceniała cudzego gustu), więc o Nesbo wiedziała mniej więcej tyle co o Greenie. Była jednak żoną Arsona na tyle długo, że o Szekspirze wiedziała o wiele więcej niż by chciała, dlatego wskazała brodą na okładkę “Gwiazd” i powiedziała: - To z Szekspira. W “Juliuszu Cezarze” któryś ze spiskowców mówi, że “ Jeśliśmy zeszli do nędznej sług roli, to nasza tylko, nie gwiazd naszych wina”. Dlaczego w tytule cytują Szekspira? - no cóż, a w Ryszardzie III wołają coś o królestwie, ale może tłumaczenie tych analogii na razie Babylonowi odpuści…

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Świat był pełen absurdów, których nawet tak młody osobnik jak Babylon zdążył doświadczyć. Napotykał je na okrągło: w szkole, kiedy karano go za brak podręcznika i w domu, gdy bracia po raz kolejny nie dawali wiary jego słowom, i w sklepie, gdy pani ekspedientka była winna centa, i na ulicy, gdy ktoś pytał go o godzinę, posiadając na nadgarstku drogi zegarek.

I teraz. W antykwariacie.

Właściwie nie. Po prostu niweluje moją ciekawość – odpowiedział zgodnie z prawdą, po czym w identyczny sposób jak Ettel wzruszył ramionami.

Babylon lubił literaturę gatunkową, dzięki czemu zdążył docenić wielu twórców – zarówno tych, jakich przyszło poznać mu w szkole oraz innych, „czytanych” z przypadku. Pomimo tego nie sposób było spamiętać wszystkich ciekawszych cytatów, dlatego intuicyjnie zmrużył powieki i nadstawił uszy, kiedy kobieta odniosła się do Juliusza Cezara. Potem skupił spojrzenie na tytule dzieła Johna Grena, a następnie znowu – nieco bardziej zaintrygowany – wrócił do Ettel.

Nie jestem pewny – zaczął. Uśmiechnął się delikatnie. – Może John Green wyciągnął z dialogu spiskowca inspirację dla tytułu? – zasugerował, po czym odłożył obie książki na półkę. Tę wysoką półkę. – Albo to czysty przypadek. Ciężko być oryginalnym w dzisiejszym świecie. Plagiat można zarzucić praktycznie wszystkiemu – stwierdził. Doczekaliśmy takich czasów, że autorem mógł zostać każdy. Rozmaite teksty szerzyły się nie tylko w wersji papierowej, ale również były ogólnodostępne w internecie – na blogach, indywidualnych stronach bądź serwisach społecznościowych.

Powinien już iść – powiedział znienacka, a następnie ostrożnie wyminął Ettel. – Myślę, że jeszcze się spotkamy – mówiąc to odwrócił się na chwilę i posłał w stronę kobiety zadziorny, aczkolwiek kunsztowny uśmiech. Potem zniknął, a dźwięk dzwonka znad drzwi pożegnał go w progu antykwariatu.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sunset Hill”