WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Posiadanie współlokatorów było tą jedną rzeczą, której Laura nie mogła zaplanować, ani kontrolować. Zdawała sobie z tego sprawę, niemniej jednak zanim kogoś wpuściła do swojego mieszkania, robiła selekcje i chciała poznać nowych lokatorów. I to nie tak, że była do kogoś uprzedzona, po prostu wiedziała, że z niektórymi osobami nie byłaby się w stanie dogadać, co wpłynęłoby na ich jakość życia. Laura lubiła porządek, ceniła sobie spokój, nie imprezowała kilka razy w tygodniu, a więc czegoś podobnego oczekiwała od współlokatorów.
Pokiwała głowa, uśmiechając się do dziewczyny. Zaczęła się rozglądać za potencjalnymi prezentami, powoli przechodząc od jednego do drugiego kartonu albo stolika z wystawionymi rzeczami. Przesuwała wzrokiem po każdym przedmiocie, który ją zainteresowała i nawet pokazała współlokatorce jeden zestaw filiżanek, który wpadł jej w oko.
– Rozumiem i współczuję, że musisz się z tym mierzyć. – zmarszczyła lekko nos, zerkając na swoją rozmówczynię. Chciała ją jakoś wesprzeć, choć tak naprawdę w tym przypadku pozostawało jedynie dobre słowo. – Rozmawiałaś z nim na ten temat? Czy raczej nie ma opcji, żeby poruszyć ten temat? – dopytała jeszcze, ciekawa, czy mężczyzna był skory do jakichkolwiek rozmów, czy może jednak zbudował między nimi mur. To by tłumaczyło niechęć i problemy z komunikacją.
– Wydaje mi się, że te moje studia, to jednak głównie setki godzin spędzonych przy rysunkach technicznych. A więc i ktoś bez zdolności artystycznych w pewnym momencie jest w stanie opanować tę technikę. Tylko wiadomo… jak ktoś ma do tego dryg i to lubi, to idzie mu lepiej. – przyznała szczerze, uśmiechając się do koleżanki. Laura niby trochę z rysunkiem jako takim sobie radziła, jednak zawsze czuła, że bliżej jej do tych technicznych i dopracowanych form, niż do artystycznych szkiców. Lubiła ład i porządek, co było widać nawet w jej rysunkach.
– Dodatkowo jest jeszcze cała masa teorii, oczywiście do wszystko do wyuczenia na pamięć. – dodała, wzruszając lekko ramionami. Pamięć miała dobrą, ale uważała, że większość z tych rzeczy nie była jej potrzebna w głowie, a bardziej przydałaby jej się umiejętność wyszukiwania odpowiedzi i korzystania z dostępnych narzędzi. To jednak był urok studiowania, a ona nie miała wpływu na tok nauczania. Choć pewnie mogła to zasugerować na jakimś spotkaniu samorządu studenckiego.
– Miejmy nadzieję. – odparła z uśmiechem. Uwielbiała odwiedzać swoją rodzinę, zawsze miała tam co robić, a czas mijał zdecydowanie za szybko. – To brzmi jak wymarzone wakacje. – pokiwała głową, słysząc odpowiedź Lily. – W ogóle uważam, że najlepiej byłoby móc się wybrać na dwa urlopy. Nawet krótkie. Jeden taki wypoczynkowy, żeby móc leżeć na plaży albo pluskać się w ciepłej wodzie, a drugi taki typowo turystyczny… wiesz, intensywne zwiedzanie, poznawanie nowych miejsc. – trochę się rozmarzyła, ale tak właśnie sobie to wyobrażała. Oczywiście nie każdego było na takie przyjemności stać, jednak… zawsze można pomarzyć, nie?
– Lily, spójrz na to! – słychać było w jej głosie zachwycenie, gdy wskazała palcem na przepiękny komplet kawowy.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Lily też selekcjonowała sobie potencjalnych współlokatorów. Zanim trafiła na Laurę, oglądała kilka mieszkań. Najbardziej podobało jej się jedno, z którego miałaby naprawdę blisko do pracy. Już prawie się na nie zdecydowała, ale po krótkiej rozmowie bez trudu dowiedziała się, że towarzystwo nie parało się pracą, żyło na koszt rodziców i prowadziło typowo studenckie życie. Nie była to dla niej najlepsza opcja i czuła się wówczas naprawdę zrezygnowana, ale szczęśliwie wszystko skończyło się dobrze.
O, te są ładne — powiedziała, zerkając na pokazane jej przez Laurę filiżanki. Zaraz wskazała palcem na podobne, w innej kolorystyce. — Lepsze te błękitne czy zielone?
Nie oczekiwała od brunetki rozwiązania jej problemów w pracy. Już sam fakt, że mogła z kimś o tym pogadać, sporo jej dawał. Nie podejmowała takich tematów z innymi koleżankami, bo nigdy ich to nie interesowało. Z rodziną było podobnie — szczerze mówiąc, rodzice nadal uważali, że praca w policji to jedynie fanaberia, która szybko jej się znudzi. Nic na to nie wskazywało, w każdym razie, nie czuła, że rodzice są osobami, którym może zwierzać się w tym temacie. W sumie… w jakimkolwiek temacie.
Zasadniczo rozmawiamy tylko o sprawach związanych z pracą. Jak zapytam, czemu mnie nie lubi, to mam wrażenie, że zaraz mnie zbeszta czy coś — wzruszyła ramionami. — Może musi upłynąć trochę czasu, zobaczymy.
Zamyśliła się przez chwilę nad jej teorią. Praktyka czyni mistrza, więc może rzeczywiście Laura miała rację, ale chyba i tak trzeba było mieć jakąś smykałkę.
Nie wiem, ja nie mam talentu plastycznego za grosz. Przekonuję się o tym za każdym razem, gdy próbuję sobie namalować na powiece kreski eyelinerem — zaśmiała się. Rzeczywiście, Langley nie była fanką finezyjnych makijaży i zdecydowanie nie miała w nich wprawy. Nie było też dla niej tragedią, kiedy na przykład zaspała i musiała wyjść z domu bez makijażu. Być może właśnie dlatego nie spełniała oczekiwań swojej matki: była jej jedyną córką, ale w gruncie rzeczy niewiele różniła się od swoich braci. Nigdy nie była dziewczynką w różowych sukienkach i ozdobnych spinkach we włosach.
I ciekawią cię te teorie? — zainteresowała się. — Bo wiadomo, teoria jest potrzebna, ale mnie zawsze nudziła. No i mam takie poczucie, że nic nie uczy mnie tak, jak praktyczne zajęcia.
Praktyka pozwalała się wykazać, sprawdzić, jak człowiek odnajduje się w różnych sytuacjach. Skutkowało to o wiele lepszym i większym doświadczeniem, niż czytanie o czymś w książkach czy oglądanie filmików instruktażowych.
Fajnie by było, ale żeby wybrać się na taki urlop, najpierw musimy zostać bajecznie bogate — uśmiechnęła się kwaśno, bo w jej pracy raczej się na to nie zapowiadało. Ale przynajmniej robiła to, co kochała.
Spojrzała w kierunku wskazywanym przez Laurę. Komplet był naprawdę ładny, cenowo też wyglądał nieźle.
Naprawdę śliczny, muszę to przyznać mimo mojego braku wrażliwości na zastawę kawową i każdą inną — pokiwała z rozbawieniem głową. — Dobra, wezmę go. To co, teraz szukamy torby?

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Hmm, niebieskie są bardziej w moim guście, jednak dobrze by było, gdybyś wybrała te, które będą pasować do wnętrza. Te błękitne są też neutralne, więc mogą być bezpieczniejszą opcją. – odpowiedziała z uśmiechem, wcielając się w rolę eksperta od zastawy kawowej, o której tak naprawdę wiedziała niewiele. W tym przypadku to była tylko i wyłącznie kwestia preferencji, i to Lily mogła wiedzieć, co spodoba się jej rodzicom.
– Rozumiem. Też chyba unikałabym konfrontacji, w zasadzie nie wiesz, o co tak naprawdę mu chodzi. Szkoda, że rozmowa nie może tu pomóc, tak przecież powinni załatwiać problemy dorośli ludzie. – odparła, wzdychając cicho. Podziwiała Lily za jej zapał i determinację, za wybór takiego zawodu i podążanie wybraną przez siebie ścieżką. Może nie wiedziała wiele, by móc z nią rozmawiać na temat tego, jak wygląda jej praca, jednak była otwarta na pogłębienie tej wiedzy. – Myślę, że tak. Nie z każdym od razu łapie się kontakt i nić porozumienia. Bądźmy dobrej myśli. – chciała ją jakoś pocieszyć, więc postanowiła nie zagłębiać się w skomplikowaną męską psychikę i nie analizować, co takiego sprawia, że partner Lily tak się w stosunku do niej zachowuje. Laura miała dwóch braci i czasami, ale tylko czasami, wydawało się jej, że rozumie mężczyzn, a przynajmniej potrafi sobie samej pewne mechanizmy wytłumaczyć. Prawda była jednak zupełnie inna, bo faceci wcale nie byli taki prości w obsłudze, jak się to się powszechnie uważa. Nie raz jej bracia miewali ciche dni, wybuchali z nie wiadomo jakiego powodu albo mówili rzeczy, których nie przemyśleli, z trudem przychodziło im przyznanie się do błędu, tak samo, jak współpraca z innymi.
– Mam wrażenie, że niezależnie od tego, jak dobrze prowadziłabym ołówek po kartce, to tak nie potrafię poradzić sobie ze zrobieniem kreski na powiece. – również się zaśmiała, bo naprawdę było to coś, co sprawiało jej trudność. Niewprawiona w makijażu dłoń nie potrafiła sobie poradzić pod tym konkretnym kątem, pod jakim musiała rysować kreski eyelinerem, dlatego też ich nie rysowała.
– Poniekąd, zależy które. Są czasami takie suche, nikomu do niczego niepotrzebne fakty, a są też informacje, które tylko opowiedziane i wytłumaczone dają konkretną wiedzą, którą ciężko znaleźć w podręcznikach. Wiesz, to tez lata praktyki niektórych wykładowców. – podsumowała. Nigdy nie miała problemu z przyswajaniem dużej ilości materiału, lubiła też mieć konkretną wiedzą, która była oparta na teorii, jednak bywały tematy, które ją męczyły.
– To prawda! – odparła z uśmiechem. Rodzina Laury miała pieniądze, jednak Laura nie traktowała ich jak własnych. Owszem, wspierali ją niesamowicie i pomagali jej, gdy tego potrzebowała, ale nie zamierzała od nich wyciągać na wakacje, na które jej zdaniem powinna zarobić sama. Mogła Lily jedynie zaproponować weekend w domu swojej mamy, gdzie mogły spędzić słoneczny dzień nad basenem. – Na pewno można wymyślić coś bardziej budżetowego. – dodała jeszcze, bo jeśli urlop planowało się w więcej osób, to można było ściąć nieco niektóre koszty.
– Świetnie, myślę, że ot świetny wybór. – uśmiechnęła się, bo naprawdę się jej to podobało. – Torba nie jest mi jakoś szczególnie potrzebna, ale chętnie się za nią rozejrzę. Tak naprawdę to potrzebujemy lampy do salonu. – przypomniało się jej o tym, bo wcześniej skupiona była na poszukiwaniu prezentu na rocznicę ślubu rodziców Lanlgey. – Może taka? – wskazała palcem na stojącą na drewnianej szafce lampkę, którą wypatrzyła kilka stoisk dalej.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Zamyśliła się na krótką chwilę. Nie miała chyba najlepszego zmysłu estetycznego i nie wiedziała, jakie filiżanki będą pasowały do jasnych wnętrz domu jej rodziców. Kiedy jednak Laura uznała, że błękit jest neutralny, podjęła decyzję i postanowiła wybrać ten komplet. Mama pewnie i tak będzie miała jakieś zastrzeżenia, jak do każdej decyzji Lily. Kupiła zestaw i uśmiechnęła się do Laury, zadowolona, że ma już z głowy ten problem, który trochę spędzał jej ostatnio sen z powiek.
No to z głowy. Dziękuję! Wiszę ci kawę — zaśmiała się, odgarniając ciemne włosy za ucho i zawieszając torebkę z zakupem na przedramieniu. — Dorośli ludzie a mężczyźni… To nie zawsze idzie w parze — zauważyła. Nie bez powodu mówiło się, że faceci dojrzewają później. Oczywiście nie ma sensu generalizować, nie każdy człowiek jest taki sam, ale jakieś schematy istnieją i nie wszyscy się z nich wyłamują. Pokiwała głową, zgadzając się z brunetką, że czas może odegrać tutaj kluczową rolę. W policji pracowała od paru miesięcy, ale z partnerem dopiero zaczynała. Ludzie są skomplikowani, niezależnie od płci, dlatego decyzja o niezagłębianiu się w zakamarki psychiki Rodericka wydawała się dobra.
O, widzisz, a myślałam, że te umiejętności się łączą. Nie wiem, ja nigdy nie byłam fanką jakichś mocnych makijaży, więc nie miałam okazji się wprawić. W sumie szkoda, bo czasem mam ochotę wyszykować się na jakieś wyjście, a efekt zazwyczaj mocno odbiega od tego, co jawi się w mojej głowie — westchnęła. Cóż, nie można być dobrym we wszystkim. Nie, żeby uważała się za wybitnie dobrą w czymkolwiek innym, ale raczej nie należała do osób cechujących się fałszywą skromnością. Z drugiej strony, nie była przyzwyczajona do pochwał i kiedy je dostawała, czuła się niezręcznie.
Na tyle, na ile poznała Laurę, miała ją za ogarniętą osobę, której nauka sprawia raczej przyjemność, nie problem. Trochę jej tego nawet zazdrościła, bo sama nigdy nie była wzorową uczennicą, choć nigdy nie drżała o promocję do następnej klasy. Brunetka wydawała się być znacznie bardziej poukładana od niej.
Pewnie można — przytaknęła. Będzie musiała pomyśleć nad wakacjami, ale na razie wolała skupić się na pracy i nie rozpraszać się przyjemnymi myślami o błogim wypoczynku. Na to też przyjdzie czas.
Przypomniała sobie, że rzeczywiście rozmawiały ostatnio o lampie do salonu. Ze swoim zmysłem estetycznym Lily pewnie wybrałaby coś, co niekoniecznie pasowało do wnętrza, ale po prostu jej się podobało. Cieszyła się więc, że nie została oddelegowana do tego, by samodzielnie wykonać to zadanie.
Ładna — oceniła, zerkając na wskazaną przez Laurę lampę. — I nawet nie taka droga. Bierzemy czy chcesz się jeszcze rozejrzeć?

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– No coś ty! To była przyjemność! – odparła z uśmiechem i machnęła ręką. Nie oczekiwała niczego w zamian, poza tym miała nadzieję, że i tak wybiorą się później na kawę. Im więcej czasu razem spędzały, tym bardziej Laura miała wrażenie, że naprawdę nieźle się dogadują i takie interakcje poza mieszkaniem są im potrzebne. Dobrze było mieć blisko kogoś, kto rozumiał zaangażowanie w pracę i ambicje, kogoś spoza swojego środowiska, komu można było opowiedzieć o rzeczach, które gdzieś leżały na sercu, a o których lepiej było nie opowiadać ludziom ze studiów, z pracy albo dawnych lat.
– Skąd ja to znam… – no niestety z doświadczenia. Westchnęła i teatralnym gestem wywróciła oczami. Przekonała się o tym na własnej skórze dzięki ojcu, braciom, a także facetom, którym niepotrzebnie zaufała. Można by powiedzieć, że starała się uczyć na błędach, jednak gdzieś w głębi serca i tak łaknęła męskiej uwagi.
– W takim razie… może obie powinnyśmy zapisać się na jakiś kurs makijażu? – zaproponowała, bo wydało się jej to ciekawym pomysłem na spędzenie razem czasu. Sama zaczęła się nad tym zastanawiać, gdy na studiach poznała dziewczynę, która makijażem zajmowała się profesjonalnie i opowiedziała jej o jednej ze swojej usług. Nie chciała jednak iść na taką lekcję sama, bo z jakiegoś powodu nieco się krępowała. Obecność koleżanki, która podobnie jak ona nie jest doświadczona w kwestii makijażu, byłaby dużym wsparciem.
– Moja znajoma ze studiów takie organizuje. Takie warsztaty makijażu na użytek własny. Nauczyłybyśmy się jak rysować kreskę i który cień nam lepiej pasuje. – dodała z uśmiechem, bo była to umiejętność, której nie posiadała, a może faktycznie powinna. Lubiła uczyć się nowych rzeczy, a więc i kurs makijażu mogła potraktować jako nową umiejętność, choć tej do CV z pewnością nie wpisze.
– Weźmy ją. Wydaje mi się, że powinna nam pasować do salonu. A jak nie kupimy jej teraz, to za pół godziny może już jej nie być. – zadecydowała, bo nie było sensu marnować czasu na dalsze poszukiwania, skoro ta im się podobała. Dopytała jeszcze sprzedawcę, czy lampa na pewno działa, sprawdziła, czy nie była ubrudzona albo uszkodzona, no a w końcu zapłaciła za nią i wzięła pod pachę.
– Robi się już tłoczno. Idziemy na kawę? – zauważyła, bo z pewnością na targu były jakieś godziny szczytu, podczas których było najwięcej ludzi. Zaproponowała więc wybranie się do kawiarni, gdzie będą mogły spokojnie porozmawiać, nie przeciskając się przez tłum ludzi, w którym musiały uważać, by nie strącić jakichś staroci albo nie podeptać ich.

/ koniec

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „Phinney Ridge”