WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryuuji uśmiechnął się bezczelnie, kiedy dostrzegł emocje jakie w Lysandrze wywołał jego komentarz. Doskonale wiedział, że był to cios poniżej pasa. Ale taki właśnie był jego zamiar. Chciał uderzyć w to, co najbardziej zaboli dzieciaka który tak podniósł mu ciśnienie. Naprawdę nie obchodziło go to, że Lysandra mogło to w jakikolwiek sposób zaboleć i wpłynąć na jego osobę. Aktualnie płonęła w nim adrenalina i gniew. Nie był już w stanie zachować trzeźwości myślenia. W momencie w którym rozmówca wciągnął jego uczucia do Sayuri do ich konwersacji, Hwang był dla Yamazakiego skończony. Gdyby nie to, że starał się w jakikolwiek sposób trzymać spokoju, już dawno strzeliłby mu po prostu w pysk. Już dawno nie opanowały go takie uczucia, jakie wywołała w nim ta rozmowa. Japończyk nie patrzył już na jakiekolwiek granice moralności. Nie tylko przez to, że nie był trzeźwy, ale także przez to, że młodszy wniknął mu do głowy i wykorzystał to w najgorszy możliwy sposób. Nie chciał wcale mu pomóc. Działał w oparciu o swoje własne egoistyczne pobudki i prawił mu morały, które w rzeczywistości były powolnie wbijanymi szpileczkami. Początkowo, Japończyk był w stanie to wytrzymać. Naprawdę nie przeszkadzało mu to, że młodszy mieszał jego osobę z błotem. Dopiero wtedy, kiedy Lysander uczepił się tematu Sayuri i sposobów w jakie starszy ją ‘’krzywdził’’, Ryuuji poczuł jak coś w nim pęka. Doskonale wiedział o tym, że Minatozaki nie byłaby zadowolona z tego, w jaki sposób obecnie żył. Problem tkwił w tym, że inaczej nie potrafił. Starał się radzić sobie ze swoją stratą, ale nie istniał sposób który nie odbiłby się na jego zdrowiu. Zarówno fizycznym jak i psychicznym. Nie chciał udawać, że śmierć przyjaciół nie miała na niego wpływu. Nie chciał zamykać się w bańce i bawić się w korzystanie z życia w ich imieniu. Bo co by im to dało? Nic, zupełnie nic. Nie chciał dłużej słuchać morałów młodszego. Tak naprawdę gówno wiedział o tym, w jakiej znajdował się sytuacji. Znał go tylko od strony artysty którym był dawniej. Nawet nie wiedział nic o tym, że stracił wszystko w przeciągu kilkunastu minut. Nie kojarzył ludzi, którzy byli dla Ryuujiego wszystkim, a wypowiadał się na ich temat tak, jakby znał ich całe swoje życie. Nie wiedział zupełnie nic. Był pieprzonym, aroganckim dupkiem który uparcie trzymał się swoich błędnych założeń. Nie każdy musiał przechodzić przez żałobę w ten sam sposób i nie każdy potrzebował cudownego wybawiciela. Yamazaki chwilowo odwrócił spojrzenie, wbijając je w kąt pomieszczenia. To znowu ona. Sayuri. Wbiła w niego pusty wzrok i uważnie obserwowała każdy jego najmniejszy ruch. Z jednej strony, wiedział, że jest to jedynie halucynacja wytworzona przez jego chory umysł. Z drugiej zaś, sam jej widok podburzał go jedynie do pokazania pyskatemu szczeniakowi gdzie znajdowało się jego miejsce. Uśmiech momentalnie zniknął z jego oblicza, a ciemne tęczówki na powrót skupiły się na jedynej, nie wliczając w to jego samego, realnej postaci w tym pokoju. Nikt nie miał prawa wypowiadać się za Sayuri, mówić o jej uczuciach. Szczególnie on.
- Myślisz, że bandę trupów obchodzi cokolwiek co teraz robisz?- zapytał, kontynuując swoją małą gierkę i odgarniając przy tym włosy z twarzy. Nie myślał już i nie docierała do niego większość słów młodszego. Naprawdę nie interesowało go to, że próbował udawać dojrzałego, lepszego od niego. Sam pierwszy wpieprzył się w nie swoją sprawę i zaczął pieprzyć farmazony. Yamzaki był wściekły, ale zupełnie nie dało się tego po nim poznać. Jedyną oznaką jego aktualnego stanu, był brak jego sygnaturowego uśmiechu. Może to wystarczy Lysandrowi aby odgadnąć, że czara goryczy została przelana.
Japończyk nie chciał jednak robić niczego, czego potem mógł żałować. Postanowił więc, że jak najszybciej opuści pomieszczenie. To, że nastolatek podniósł mu ciśnienie nie oznaczało, że miał ponieść najgorsze tego konsekwencje. Miał zamiar dołączyć do reszty zespołu, ale do jego uszu ponownie dotarł ten sam, iście irytujący głos. Japończyk odwrócił się powoli i spojrzał na Hwanga z zażenowaniem. Nie wystarczyło mu, aż tak bardzo zabolało go dupsko, że sam musiał prosić się teraz o więcej?
- Ojoj, dzieciak nie wytrzymał presji i musi teraz wylać swoje żale? Jak mi przykro. Mam wypierdolone na twoje plany i marzenia. Dużo osób je posiada, a potem kończą sześć metrów pod ziemią.- rzucił, nie wkładając już w to zbyt wiele emocji. Nie miał ochoty dalej tego ciągnąć. Wiedział swoje, a każdy kolejny wywód Lysandra jedynie podnosił mu ciśnienie. Nie miał zamiaru pozwalać komukolwiek na dyktowanie mu sposobu, w jaki powinien żyć. Gdy ten się do niego zbliżył, Yamazaki uparcie walczył z chęcią splunięcia mu prosto w twarz i jego pieprzone ideały.
Kolejne słowa Lysandra początkowo również nie zrobiły na nim większego wrażenia. Nie pierwszy raz ktoś próbował wjechać na jego ego i wywołać w nim poczucie winy. Ryuujiego ani to nie ruszało, ani zbytnio nawet nie bolało. Raczej bawiło. Dopiero kiedy po raz kolejny odniósł się do Sayuri, Japończyk poczuł jak coś w nim pęka.
-Zaciśnij zęby.- syknął, po czym momentalnie się zamachnął. Gdyby znajdowali się właśnie w komiksie, obok twarzy młodszego pojawiłaby się chmurka z napisem ‘’thwack’’, ewentualnie ‘’boom’’. Lysander właśnie dostał w twarz prawym sierpowym człowieka, który od lat brał udział we wszelkiego rodzaju bójkach. To z pijanymi napastnikami, to z ludźmi którzy próbowali zagrozić jego zespołowi. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
-Hańbą to będzie twoja morda, kiedy z nią skończę.- rzucił, zamachując się po raz kolejny, tym razem jednak cios nie sięgnął twarzy Hwanga. Pięść Ryuujiego została zatrzymana przez jego stylistkę. Zacisnęła dłoń na jego nadgarstku i pociągnęła go z całą swoją siłą. Yamazaki nie miał zamiaru szarpać się z kobietą, więc przeprosił ją po prostu za zamieszanie i ruszył za nią powolnym krokiem. Nawet nie spojrzał już na młodzika któremu przed chwilą sprzedał naprawdę mocny cios. Stylistka Ryuujiego także się nim nie przejęła. Doskonale znała swojego współpracownika. Musiał mieć swój powód i nie zamierzała go kwestionować.

//zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Crocodile”