WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
24
183

student

uow

broadmoor

Post

Dokładnie tak: centymetr po centymetrze.
Dystans zmniejszany systematycznie, i niecierpliwie - z każdym pocałunkiem, z każdym muśnięciem palców, z każdym ruchem ciała, które zdawało się mieć własny rozum i własną pamięć, i niczego tak w tej chwili nie pragnęło, jak znaleźć się blisko blisko b l i ż e j bliżej bliżej tego drugiego. Ostatki samokontroli wyparowujące w wieczornym chłodzie, resztki rozsądku rozpływające się w głębokim granacie rozmigotanego nad nimi nieba.
Othello się zapominał.
A więc: zapominał o wadze powinności przytroczonej do jego własnego nazwiska, do roli, jaką pełnił w rodzinie - ogniwa spajającego rozpadający się od dawien-dawna system, do niewysłowionych pretensji i wyrzutów którymi chcąc-nie chcąc, musiał się karmić i poić przy domowym, jadalnianym stole. Matka wraz z koszykiem wypełnionym świeżutkimi bułeczkami podawała mu poczucie winy. Ojciec - nalewając sok wyciśnięty dopiero co z sycylijskich pomarańczy do rżniętych, kryształowych szklanek - wlewał w szkło także własne niespełnione ambicje. Siostry patrzyły na niego w sposób, który być może wyrażał zrozumienie, ale Othello widział w ich oczach jedynie pożałowanie.
  • Zapominał. O obowiązkach i zobowiązaniach, czekających nań w brzasku poranka. O życiu niżej, pod sklepieniem tego dachu, na którym teraz dopuszczali się aktu najwyżej zuchwałości. Zapominał o obietnicach złożonych lekarzowi, swojemu sponsorowi, kolegom z grupy terapeutycznej. O jebanych dwunastu krokach, z których każdy wykonywało się tak, jakby ktoś przymocował mu do chudych kostek ołowianą kulę - jak dla więźnia.
    • Zapominał także siebie. Siebie sprzed ośrodka, siebie sprzed odwyku. Nawet: siebie sprzed paru godzin, w cudownej naiwności skradającego się opustoszałym korytarzem pod drzwi Lunet.
Za chwilę zapomniałby nawet pewnie - na kilka sekund eksplodujących rozkoszą, przed oczami mając jedynie błysk elektrycznych wyładowań - brzmienie własnego imienia, zbyt przytłoczony intensywnością doznań i emocji, by myśleć, ale...
- Kurwa - szeptem zawtórował bezdźwięcznemu przekleństwu, które wydobyło się chwilę temu z opuchniętych pocałunkami ust blondynki. Przywarł do niej całym ciałem w uroczej, choć chyba i dość nieudolnej próbie osiągnięcia najwyższej możliwej mimikry. Wątpił - zmuszając się, by myśleć na tyle przytomnie, na ile było to teraz w ogóle możliwe - żeby ktoś mógł ich w tym układzie dostrzec z dołu. Jedyny problem polegał na tym, jednakże, że przecież nie mogli tak trwać w nieskończoność.
Zamarł i tylko zmarszczył czoło, nasłuchując w napięciu. Za moment szelest biegnący spod fasady budynku wzmógł się. Ktoś stał na chodniku, i miał ze sobą latarkę - snop światła przedarł się przez ciemność, mijając Lunę i Othello o centymetry.
- Kto tam jest!? - męskie nawoływanie pędziło za rozpraszającą noc jasnością - - Wiem, że ktoś tam jest!

Kingsley podchwycił spojrzenie Lunet - pod rozmywającą się mgłą przyjemności jej wzrok był nagle nadspodziewanie trzeźwy. Bezdźwięczne: kurwa, cholera, kurwa.
Szeptem: - Luna, do diabła. C-co robimy? Zwijamy... - pauza na pocałunek - Zwijamy się, chyba?

autor

harper (on/ona/oni)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”