WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chris zwykle uważał, że wystarczy się najpierw rozstać, a potem szukać kogoś nowego, chociaż właściwie przecież ich znajomość nie zaczęła się od tego, że Rosie kogokolwiek szukała. On do niej zagadał, czarująco się uśmiechnął, bo nie chciał siedzieć sam przy stoliku w knajpie i jakoś dalej poszło. Nie widział wtedy obrączki na jej palcu, a może po prostu nie zwrócił uwagi? Na każdym następnym spotkaniu zapewne już jej nie miała, ale gdyby miał świadomość, że kobieta jest ofiarą domowej przemocy, zrobiłby wszystko, absolutnie wszystko, żeby jej pomóc.
– W porządku – dodał jeszcze, a słysząc jej słowa, westchnął ciężko. – A ja nie chcę, żebyś mnie uważała za faceta, który nie udźwignie czegoś takiego. Nie będę się jednak narzucał, ale jeśli mi pozwolisz…. Będę przy tobie – obiecał jeszcze na odchodne, bo oczywistym było, że zamierzał przy niej być. Skoro zadeklarował swoją miłość, to nie wyobrażał sobie czegokolwiek innego zrobić. Przecież tak silnym uczuciem nie darzyło się kogoś tylko, gdy wszystko było ładnie i uroczo. Kochało się też w momencie, kiedy druga osoba była słabsza, kiedy była chora i miała złe dni. Takiego był zdania. Dla niego słowa kocham cię oznaczały na dobre i na złe, a nie wyłącznie na dobre.
W każdym razie zjechał na parking, kierując się do swojego samochodu, kiedy usłyszał głosik Rosie. Zmarszczył lekko brwi i odwrócił się w stronę, z której głos dobiegał, stając w miejscu. Patrzył na nią wzrokiem totalnie nie rozumiejącym, co właściwie tutaj robiła. Gdy tak do niego podbiegła, jakoś mimowolnie rozłożył ramiona i ją w nie pochwycił, podkładając dłonie pod jej pośladki, coby się z niego nie zsunęła. Odwzajemniał jej pocałunki przez chwilę. Można było wyczuć, że cholernie tęsknił, ba! Nawet oparł ją o jeden z parkingowych, betonowych słupów i jedną z dłoni przesunął w górę, delikatnie łapiąc jej włosy i zatapiając w nich palce. Jak mu tego cholernie brakowało.
– Ja za tobą też. Chcę z tobą być, Rosemarie – powiedział cicho, patrząc jej przez chwilkę w oczy. Sekundę później jednak znów wpił się w jej usta namiętnie, by zaraz jeszcze obsypać pocałunkami całą jej twarz – czoło, nos, policzki, brodę, żuchwę, nawet szyję. Nie wyobrażał sobie bez niej życia, mimo, że byli ze sobą zaledwie sześć miesięcy.
– Ale nie powinnaś biegać w swoim stanie – mruknął cicho, delikatnie rozbawiony, ale też zatroskany. Słowa te oczywiście wypowiedział gdzieś pomiędzy kolejnymi pocałunkami, bo teraz, kiedy trzymał ją w ramionach, zdecydowanie nie chciał jej z nich wypuścić. Potrzebował jej, tak po prostu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie miała tamtego wieczoru obrączkę. Generalnie ich relacje uważała za coś całkowicie niespodziewanego w jej życiu bo właśnie - nikogo nie szukała, zaakceptowała to, że życie z Davidem bywa trudne, a tu nagle, gdy jej przyjaciółka ją wystawiła poznała Christophera. Chociaż na początku na tą przyjaciółkę, dajmy na to Frankie, była wkurwiona, teraz dziękowała jej całym sercem. A raczej połową, bo czuła się jakby drugą połowę zostawiła Richardsowi podczas ostatniego spotkania w Los Angeles. W każdym razie, teraz zupełnie zapomniała o tym, że powinna go unikać. Gdy tylko wpadła w jego ramiona wieszając się na nim tak, że nie jedna koala by jej pozazdrościła, doskonale wiedziała, że nie było innego rozwiązania. Mogła udawać, że ma go gdzieś, ale kurwa, kochała go - i była tego całkiem pewna mimo, że to uczucie wydawało się jej czymś zupełnie nowym. Zetknąwszy się plecami z betonowym słupem wydała z siebie ciche westchnienie, ściskając go nieco mocniej nogami. Uśmiechnęła się mimowolnie spod jego ust.
- Wiem - odpowiedziała krótko, ale potem coś podkusiło ją wewnętrznie by dodać: - Ja z tobą też. - po tych słowach gdzieś przepadła, bo delikatnie odchylila szyje by ułatwić mu te pocałunki, zaraz sama obcałowując jego posiniaczony po wypadku policzek. Zsunęła dłoń na jego klatkę piersiową, gniotąc w palcach materiał swetra i przyciągając go za niego bliżej siebie. To było aż sześć miesięcy w jej mniemaniu - sadziła, że tyle jej wystarczyło by go poznać, zrozumieć, pokochać i nie chcieć nigdy więcej puścić, nawet jeśli sama nie do końca pozwoliła poznać siebie. Naprawi to. Już biegnąc na parking zaczęła myśleć nad rozwodem, bo... jak miała dłużej tak żyć? Zupełnie nie miało to sensu.
- Przesadzasz - mruknęła, zupełnie ignorując ten temat. Jej białaczka pozwala na bieganie za miłością życia, ok? :lol: w końcu jednak przerwała pocałunek, muskając powoli nosem jego nos, a dłoń którą wcześniej trzymała na torsie Richardsa, pogładziła jego policzek. - Przepraszam - spojrzała na niego spojrzeniem niewinnego psiaka, mrugając przy tym jeszcze oczami bo łzy zaczęły się w nich niebezpiecznie zbierać. - Zamieszkamy razem, po prostu... musimy jeszcze poczekać. Aż się wszystko ułoży - musnęła jego usta swoimi i westchnęła cicho. Najchętniej wyszłaby teraz z pracy i pojechała z nim gdziekolwiek w tym momencie miał jechać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chris nie sądził, że ktoś go wystawi – ale czego miał się spodziewać po jakiejś randomowej randce w ciemno? Umówmy się, cudów zdecydowanie się nie spodziewał, a generalnie nie lubił spożywać sam posiłków w restauracji, bo po pierwsze – czuł się wtedy jak ostatni frajer, po drugie – kelnerki pewnie go często podrywały w dość ostentacyjny sposób, a on chciał po prostu sobie zjeść, na boga! Bez flirtowania z kimś, kto mu może napluć do zupy, ok. :lol: Tak czy siak, cholernie tęsknił za jej bliskością i teraz, gdy mógł się nią nacieszyć, gdy miał ją tuż obok, gdy mógł trzymać ją w ramionach, kompletnie się w tym zatracił. Słysząc jej słowa, odsunął się delikatnie, chociaż wciąż był na wyciągnięcie ust.
– Naprawdę? – twarz blondyna rozjaśnił najbardziej uroczy, najpiękniejszy uśmiech. Uśmiech ten sięgał roziskrzonych, błękitnych oczu. Odetchnął głęboko, napawając się nią całą i uśmiechnął się delikatnie, wracając faktycznie do jej szyi. Najchętniej wziąłby ją na tym parkingu albo w swoim samochodzie, ale nie był pewien, czy to najlepszy pomysł – nie wińmy go jednak. Przeokropnie za nią tęsknił i brakowało mu jej koszmarnie. Wiedział, że sześć miesięcy nie było najdłuższym związkiem świata, ale przecież… Każdy związek szedł swoim tempem. Niektórym wystarczał miesiąc, by się pokochać, a on… On nie tylko ją pokochał. On ją rozumiał, znał, chciał budzić się przy niej i przy niej zasypiać.
– Mówię poważnie, Rosie, nie możesz się przemęczać – pogroził jej palcem i spojrzał na nią z miłością. Dłoń z włosów przesunął delikatnie na policzek ukochanej, chwytając go w swoją wielką łapę i spoglądając w ciemne oczy. – Nie masz za co przepraszać, najważniejsze, że cię znalazłem. Może powinienem zacząć wierzyć w te bzdury o przeznaczeniu? – spojrzał na nią z rozbawieniem. Przeznaczenie albo Enzo, kto to wie. :lol: Tak czy siak, widząc łzy w jej oczach, pogłaskał kciukiem skórę pod jej oczami i pokiwał głową.
– Dam ci tyle czasu ile będzie trzeba. Nie musimy się spieszyć – powiedział cicho, muskając delikatnie jej twarz ustami. – Jak długą masz tę przerwę? – spytał cicho, lekko przenosząc się na niezbyt głęboki dekolt z pocałunkami. Pragnął jej bliskości i ciężko było się mu dziwić, no.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Plucie do zupy jest bardzo not cool, ale Rosie potrafiła napluć komuś do zupy nie będąc nawet flirtującą kelnerką także niech Chris uważa, bo różnie ich życie może się jeszcze potoczyć :lol:
- Naprawdę. Te dwa tygodnie bez Ciebie to była porażka - bardziej wyszeptała te słowa niż powiedziała, cicho wzdychając pod wpływem pocałunków na szyi. Szyja zdecydowanie była jej czułym miejscem, na tyle czułym że po tych pocałunkach i ona miała ochotę na niego nawet tutaj - mimo, że ktoś mógł ich zobaczyć. Zaczynało być jej w tym momencie wszystko jedno, serio. Mógł stanąć obok nawet David i drzeć ryj, a ona... ona potrzebowała Christophera w tym momencie najbardziej na świecie. Rozbierała go w myślach, ale jednak te resztki zdrowego rozsądku jeszcze ją lekko powstrzymywały.
- Dobrze, będę się mniej przemęczać - mruknęła pod nosem, wywracając lekko oczami, bo nie miała ochoty w tym momencie nad tym debatować, ale gdzieś w głowie sobie zakodowała, że na najbliższym spotkaniu musi mu powiedzieć, że to jedna wielka ściema albo (choć żadnego nie powinno być) bardziej się pilnować, jak na umierającą przystało! - Wierzę w przeznaczenie odkąd Cię poznałam, także no - uśmiechnęła się do niego kącikami ust zaledwie, ale nie kłamała. Może musiała zrobić i przeżyć te wszystkie beznadziejne rzeczy żeby trafić na niego? Lekko przekręciła twarz żeby ucałować dłoń którą ujął jej policzek i zaraz westchnęła cicho. Musiał zadać to pytanie? W głowie Rosemarie zapanował pełen chaos, a ona sama zsunęła dłoń do tylnej kieszeni w jego spodniach w poszukiwaniu kluczyków do auta.
- Wystarczająco. - stwierdziła, stając na ziemi i nacisnęła na pilota przy kluczykach, jednocześnie załączając piknięcie więc od razu wiedziała jakim autem przyjechał. - Ale podobno się nie mogę przemęczać, więc... - posłała mu urocze spojrzenie, jednocześnie przygryzając dolną wargę a dłoń niewinnie zsunęła do paska w jego spodniach i go jednym ruchem rozpięła. No musi się żuczek zdecydować czy miała odpoczywać czy nie! :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślę, że Rosie i Chris to już tyle śliny wymienili, że nawet jakby mu napluła do zupy, to szczególnie by się tym nie przejął. :lol: Tak czy siak, słysząc, że dwa tygodnie bez niego nie były porażką, uśmiechnął się delikatnie, ale bardzo chłopięco. Naprawdę miał nadzieję, że mówiła prawdę. Miał też nadzieję, że wszystko się ułoży, że ona wyzdrowieje, że będą mogli razem być po prostu szczęśliwi.
– Vice versa. Już więcej mi tak nie uciekaj, co? – spojrzał jej w oczy, na chwilę przerywając pocałunki i znów dłoń zatapiając w jej jasnych włosach. Nie chciał jej już tracić i zdecydowanie, gdyby znów od niego uciekła, byłby całkowicie załamany. Całe szczęście, że się znaleźli, a Enzo wierzył, że to czysty przypadek, że akurat dzisiaj ktoś go potrącił, uparł się na szpital i że trafił akurat na jej pierwszy dzień w pracy. Odetchnął głęboko, napawając się jej bliskością, zapachem i skórą, którą muskał opuszkami palców.
– Mam nadzieję- uśmiechnął się nieznacznie, bo jednak nie chciał, żeby choroba jakoś postępowała przez jej przemęczanie się, tak? Inna sprawa, że tłumaczył sobie, że może zjechała windą i tylko ten fragment parkingu przebiegła, a przez chorobę była taka zdyszana, okej. :lol: Tak czy siak, uśmiechnął się do niej nieco szerzej, słysząc słowa o przeznaczeniu, ale nie odpowiedział, tylko znów zaczął ją całować, tym razem cholernie namiętnie, bo nadal koszmarnie brakowało mu jej bliskości. Uniósł kąciki ust, słysząc, że wystarczająco. Faktycznie odsunął się d niej delikatnie, a gdy tak zsunęła dłoń do paska w jego spodniach aż sobie cicho westchnął. Pewnie przyjechał jakimś wielkim jeepem czy coś, więc wywrócił oczyma.
– O ile obiecasz, że nie zemdlejesz, myślę, że wszystko będzie okej – powiedział cicho, ładując ją od razu na tylne siedzenie i zamykając za sobą drzwi. Natychmiast znalazł się nad nią, podwijając scrubsy, które na sobie miała i zsuwając z jej ramion kitel. Wiedział, że nie mają szczególnie dużo czasu, ale z drugiej strony chciał się nią chwilę delektować. Kiedy więc pozbył się koszulki kobiety, obcałował jej szyję, dłonie delikatnie zaciskając na piersiach i rozpinając jednym zwinnym ruchem jej stanik. Cholera, była piękna, najpiękniejsza. Kiedy już stanika się pozbył, zapewne rozpoczął festiwal obcałowywania kształtnych piersi, a dłonie powoli zjechały w dół, wsuwając się pod spodnie i zaczynając muskać kobiecość, na razie oczywiście przez materiał bielizny! A potem wszyscy wiemy co się działo. :lol:

ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

O tyle, o ile z Vi było powoli lepiej, tak po ostatniej nocy czuła się okropnie zraniona – cała wina spadła na nią, Max nawet nie chciał jej wysłuchać, a kiedy przyszedł nad ranem, nie miała ochoty na rozmowy. Miała żal, okropny, dlatego chcąc uniknąć konfrontacji po prostu wyszła. Pojechała do apartamentu, wzięła prysznic, zrobiła też makijaż, chociaż siny kolor który zagościł na jej policzku po tym, jak Max ją przypadkiem uderzył i tak przebijał przez podkład, podobnie jak zaczerwienione zadrapania sztucznymi paznokciami Naomi. Miała na to jednak wyjebane i po prostu pojechała do mamy do szpitala. Odetchnęła głęboko, widząc ją nadal nieprzytomną, obok Jacksona i z irytacją zauważyła kwiaty od ojca. Chyba w życiu tylu kwiatów matce nie przysłał co teraz, kiedy była nieprzytomna i nie była jego żoną. Pierdolony kurwiarz. Z wyraźnym wkurwieniem rzuciła kwiaty na podłogę i je jeszcze podeptała, a potem wyrzuciła do kosza i w tym momencie spojrzała na Nicka w drzwiach.
– Och, ja… Robiłam miejsce dla twoich, ojciec znowu jej przysłał – powiedziała z bladym uśmiechem, czując, że jest na skraju płaczu i szlochu, bo czuła się okropnie i chyba potrzebowała teraz mamy. Po prostu. A mama leżała nieprzytomna i chociaż była stabilna, to nie była pewna, ile jeszcze będą ją trzymać w śpiączce. Zaczęła oddychać trochę szybciej, bo jeszcze to, że Max się do niej zjebał nad ranem wcale nie pomagało. – Lekarze mówili coś o jej sta..nie? – spojrzała na niego, ewidentnie próbując wstrzymać łzy, ale miała po prostu dość, serio.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nicholas był cholernie wkurwiony na zachowanie Chrisa i Maxa, serio. Od razu gdy zobaczył Naomi kazał jej wypierdalać, a ona zupełnie go olała, bo po prostu nie miał oparcia w Richardsie i Russellu. Nie rozumiał ich zachowania, bo przecież doskonale wiedzieli, że to prędzej czy póxniej zakończy się kolejna aferą, a na takowe Nick nie miał nastroju; właściwie to nawet nie miał nastroju z nimi gdziekolwiek wyjść i zrobil to tylko dlatego, że go namawiali, co się okazało kretynizmem, dlatego machnął ręką na ich zachowanie, na Naomi i na całą resztę i wyszedł. Pojechał do szpitala, gdzie spędził resztę nocy (nikt mu tego nie zabraniał, bo na bank do Connie i Jacksona mogli wszyscy wchodzić regularnie, niezależnie od pory dnia). Nad ranem tylko pojechał się wykapać, przebrać i kupić dla Connie świeże kwiaty. Po kilku godzinach wrócił, najpierw odwiedził Joe a potem poszedł do drugiego pokoju i zastał tam Vittorię wyrzucającą jakies kwiaty. Kwiaty od Enzo. Mimowolnie się uśmiechnął.
– Dzięki – powiedział cicho, w pierwszej chwili nie widząc śladów na jej policzku. Najpierw podszedł do łóżka Jacksona i położył mu dłoń na ramieniu. Codziennie się z nim w ten sposób witał (trochę pewnie kierowany wyrzutami sumienia, a trochę faktycznie latami ich znajomości). Potem spojrzał dopiero na Vittorię, wkładając kwiaty od siebie do wazonu.
– Jest stabilna. W sensie… nie jest gorzej. Ale poprawy większej też nie ma póki co – wzruszył ramionami i podszedł do niej, chcąc ją przytulić na przywitanie i wtedy w świetle jarzeniówki zobaczył ślady na jej twarzy. – Boże, co to? – zapytał cicho, ujmując bardzo delikatnie ją za brodę i oglądając z każdej strony jej twarz. Przesunął kciukiem po jej żuchwie. – Kto Ci to zrobił? Gdzie jest Max? – trochę się zdenerwował że i na nich ktoś postanowił zrobić swego rodzaju zamach. Serio.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Vittoria czuła się jak ostatnia wariatka i okropnie ją to irytowało. Nienawidziła się w ten sposób czuć, a Max ewidentnie chciał z niej takową zrobić. Zresztą, skoro miał ją za idiotkę i gówniarę, to zaczynała się zastanawiać, czy nie lepiej będzie im osobno, bo chociaż kochała go nad życie, to wiedziała, że nie powinna dawać się tak traktować. W teorii. W praktyce chciała być przy nim i chciała, żeby ją szanował nie tylko wtedy, kiedy było dobrze, ale też wtedy, gdy najlepiej nie było.
– Chciałabym, żeby była przytomna – powiedziała cicho, patrząc na matkę i przygryzając dolną wargę, bo chyba faktycznie bardzo potrzebowała przytulenia i gdy Nick podszedł, nawet rozłożyła ręce, ale wtedy zobaczył ślady i odetchnęła głęboko, krzywiąc się odrobinę.
– Nic takiego – machnęła dłonią. – Pobiłam się z Naomi w Dragonie, ale to ona zaczęła, rzuciła się z łapami na ciężarną Rosie i jakoś tak wyszło. Przepraszam, Nick, wiem, że to twoja siostra, ale dodatkowo spała z moim ojcem jeszcze jak on był z mamą i jakoś tak popłynęłam – westchnęła mimowolnie, przygryzając dolną wargę. – Nienawidzisz mnie? – spytała, patrząc na niego, załzawionymi, sarnimi oczami i zaciskając lekko usta. Zaczęła się trochę trząść, tak bardzo teraz chciała porozmawiać z matką!
– Max… Jest chyba u Rosie i Chrisa. Tam go zostawiłam, nie miałam ochoty z nim rozmawiać, bo się pokłóciliśmy po tym wszystkim – stwierdziła, robiąc gest dłońmi, jakby chciała wszystko w tym momencie objąć – cały ten chaos, który się zrobił w klubie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Ja też. Nie mogę sobie znaleźć miejsca, ja… – pokręcił głową. Czuł się winny tego wypadku. Wiedział, że ktoś zrobił to celowo, czuł to w kościach i miał wrażenie, że ten ktoś wcale nie brał pod uwagę Connie w tym aucie – chodziło o niego. Ale nie mówił o tym Vittorii, żeby nie siać większej rozpaczy. Wysłuchał jej tłumaczenia, nadal oglądając jej buzię.
– Byłyście w Dragonie? Kurwa, mówiłem, że to chujowy pomysł. Kazałem jej wypierdalać, ale po co mnie słuchać! – zdenerwował się, serio. Ale nie na Vittorię, ani Rosemarie. Nawet nie na Naomi. Wkurwił się w tym momencie na Christophera i Maxa bo o coś ich kurwa grzecznie prosił. – Pierdoleni debile, ja nie wiem co oni myśleli. Że się nie dowiecie? Jesteś kobietami, kurwa, wiecie wszystko! – zabrał dłonie, przetarł nimi swoją twarz. Boże, tracił cierplowść w tym życiu. Czy nie miał wystarczająco zmartwień? Jednak gdy usłyszał pytanie Vittorii, pokręcił głową.
– Nie, jasne, że nie – powiedział cicho, ale z wyraźną czułością i przyciągnął ją do siebie, przytulając i całując w czubek głowy. – Tak między nami, to się jej należało – dodał, szepcząc jej to do ucha i delikatnie się uśmiechnął. Kochał Naomi, ale była cholernie uciążliwa i sama zawsze się pakowała w kłopoty i chyba nie miał sił na wiecznie tłumaczenie jej. – Widział to jakiś lekarz albo coś? – zapytał jeszcze, nie puszczając jej z objęć.
– Stanął po jej stronie. – nie pytał, on to stwierdził. Odsunął Vittorię od siebie, przysunął jej krzesło żeby usiadła i sam usiadł naprzeciwko niej. – Posłuchaj mnie, wiem, że Cię kocha. Dużo ostatnio rozmawialiśmy o tobie, o was ogólnie, po prostu… Naomi taka jest. Wiem, że na pewno by nic z nią nie zrobił. A wy nie potrzebnie tam poszłyście – odgarnął kilka kosmyków jej włosów za ucho i westchnął ciężko. – Ale porozmawiam z nią. Jadłaś coś? Chcesz kawę albo herbatę? – dodał, posyłając jej ciepły uśmiech.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Wiem, Nick, ale to nie twoja wina. Z braku lepszej opcji i podejrzanych, obwińmy mojego ojca, on i tak jest kurwą – rzuciła z lekkim rozbawieniem, ale też smutkiem w głosie, nawet nie wiedząc, jak bardzo blisko prawdy była.
– Zobaczyłyśmy stories i Rosie chciała jechać, a ja ją poparłam. Nawet nie chcieli mnie tam w puścić, bo nie wierzyli, że jestem dziewczyną Maxa – wywróciła oczyma i odetchnęła głęboko, spoglądając na Nicka. – No, tak wyszło – odetchnęła głęboko i pogłaskała Nicka po ramieniu, bo widziała, że sam się wkurwił chyba bardziej niż Rosie wczorajszej nocy. Odetchnęła głęboko, kiedy powiedział, że jej nie nienawidzi. Co za ulga!
– To dobrze – objęła go ramionami i wtuliła się w niego. Serio, zdążyła go pokochać jak ojca, był dla jej mamy dobry, był świetny dla niej. absolutnie żałowała, że w jej życiu była też zdradziecka kurwa, która ją spłodziła. Odetchnęła głęboko, krzywiąc się odrobinę, bo żebra ją trochę bolały nadal, musiała chyba poprosić Davida o skierowanie. – Też tak uważam, ale powiedz to Maxowi – mruknęła, nie odsuwając się jeszcze, bo naprawdę tego potrzebowała. Potrzebowała rodzica, a Nick był teraz najbliższym, co miała. – Widziała Rosie, ale nic mi nie będzie, to tylko zadrapanie i siniak. Muszę tylko poprosić o skierowanie na rentgen żeber, jak przyjdzie David, bo trochę mnie bolą, a ostatnio miałam je złamane – zacisnęła usta, nie chcąc myśleć o tamtym wypadku. Skinęła głową.
– Ehe – westchnęła, błądząc wzrokiem po podłodze, ale siadła faktycznie na krześle i wbiła wzrok w swoje dłonie. – Ja nie wątpię, że on mnie kocha, ale kiedy się kłócimy, czuję się najgorsza na świecie- przyznała w końcu, unosząc załzawione spojrzenie na Nicka. – Nie jestem głodna, dziękuję. Możemy po prostu posiedzieć z mamą? Chyba, że ty coś chcesz? – uniosła brwi, bo naprawdę od paru dni w ogóle nie odczuwała głodu. A potem posiedzieli sobie razem przy Connie.

ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| po wszystkim, ma na sobie szpitalną piżamę

Constance niewiele pamiętała z wypadku - jakieś auto, potem Nick, który okrył ją kurtką. Pamiętała, jak płakał. Chyba w tamtym momencie zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie umrze. I musiała go poprosić, by zaopiekował się jej córeczką - bo prawda była taka, że doskonale wiedziała, że Vittoria nie chciała widywać się z ojcem, a ojca będzie cholernie potrzebowała, jeśli jej zabraknie. Nick był najbliższym, co miała, więc gdy w końcu obiecał, że się nią zajmie, po prostu oddała się ciemności, która ją otaczała. Od czasu do czasu przez tę ciemność przebijały głosy jej bliskich. Maxa, Rosie, Vi i Nicka, ale nie była świadoma tego, co się działo dookoła. Dopiero teraz, powoli zaczynała słyszeć wyraźniej, na granicy świadomości i snu, to, co się działo dookoła. Od rana próbowała się wygrzebać z tej wszechobecnej ciemności, ale powieki wydawały się zbyt ciężkie do dźwignięcia się w górę. Dłonie zaś zbyt niemrawe, by się poruszyć. Udało jej się po wielu godzinach poruszyć ledwie palcami, by w końcu uchylić oczy. Wszystko ją bolało. Ciężko jej się nawet oddychało, ale... Żyła. Chyba. Inaczej by nie słyszała tego wkurwiającego dźwięku aparatury, do której była podpięta. W sali szpitalnej panował półmrok, do którego jej wzrok się powoli przyzwyczajał, jednocześnie wyostrzając widok. Jedynie lampka w rogu sączyła wątłe światło. Uniosła lekko głowę i pewnie zobaczyła Nicka, skulonego, z głową opartą gdzieś w okolicach jej dłoni i uśmiechnęła się czule, chociaż lekko ją zabolało, bo pewnie miała na twarzy trochę siniaków.
- Nicky, nie powinieneś tak spać, będą cię bolały plecy - powiedziała cicho, z wysiłkiem lekko unosząc dłoń i przeczesując palcami jego włosy. Z ulgą też odetchnęła wewnętrznie, że nic mu nie było. Dzięki Bogu, że on wyszedł z tego cało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nick nawet przez chwile starał się nie tracić nadziei, że Connie się obudził. W takich momentach uświadamiasz sobie chyba, jak bardzo kochasz tą drugą osobę – jego uczucia weszły na zupełnie inny poziom gdy każdego dnia przychodził z bukietem świeżych kwiatów (wyrzucając jednocześnie te które przenosił jebany Enzo) i gdy siedział całymi dniami głaszcząc jej dłoń, składając czule pocałunki na czole i często usypiając na jej nieruchomych nogach. Kochał ją tak mocno, że nie potrafił sobie poradzić z tym ze leżała tu taka nieprzytomna, serio. Jednak obiecał jej, że zajmie się Vittoria i faktycznie się starał to robić; dzwonił do niej raz dziennie, s gdy spotkali się w szpitalu próbował ją wspierać, dużo przytulał, rozmawiał… naprawdę chciał być dla niego oparciem, którym Enzo być nie umiał bo przychodził z kwiatami tylko wtedy gdy nikogo innego nie było. Nick zaczynał nawet podejrzewać ze to nie on, ale chyba nie chciał nad tym myśleć. Enzo swoją drogą wpadł na mówi genialny pomysł i wykorzystywał Chrisa i Nicka do jakichś dziwacznych, nikomu nie potrzebnych zadań. S Nick je spełniał. Dla świetego spokoju chyba.
Spał teraz twarzą wtuloną w dłoń Turner, gdy nagle usłyszał jej głos i naprawdę, przez chwile pomyślał ze to nadal sen.
– Jebac, to pójdę na masaż – wymamrotał sennie, stopniowo uświadamiając sobie, że ona powiedziała to naprawdę i ze w rzeczywistości gładziła go po głowie. O kurwa. Aż się poderwał niemal na równe nogi, całkowicie zszokowany tym odkryciem. Otworzył szeroko oczy.
– Connie! – powiedział, jakby to Jie trwało miesiąc a kilka lat ale… naprawdę się tak czuł. Od razu usiadł na brzegu łóżka, łapiąc delikatnie jej dłoń i zaczął ją obcałowywać – wierzch, spod, nawet trochę przedramienia zahaczył w tej euforii. – Boże, tak się bałem, że Się nie obudzisz – dodał, jej dłoń przyciskając do swojego serca s sam się nad nią nachylił i złożył kolka czułych pocałunków na jej czole.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Constance czasami słyszała urywki rozmów, ale gdyby ktokolwiek ją zapytał, co się wokół niej działo – chyba nie do końca by potrafiła powiedzieć. Może to i lepiej, bo gdyby dowiedziała się, że Vittoria się wdała w bójkę w Dragonie, to prawdopodobnie cała aparatura obudziłaby ze śpiączki nie tylko ją samą, ale i Jacksona, bo tak by napierdalała. :lol: Słysząc jego słowa, westchnęła cicho i wywróciła mimowolnie oczyma.
– Może nawet ja ci jakiś dam – zamruczała cicho, ale doskonale wiedziała, że póki co nie była w stanie podnieść się z łóżka, a co dopiero zrobić cokolwiek w stylu masażu. No ni cholery sobie w tym momencie tego nie wyobrażała. Westchnęła cicho i kiedy tak wypowiedział jej imię, pokiwała głową.
– Spodziewałeś się kogoś innego? – uniosła jedną brew, chociaż głos miała dość zachrypnięty, biorąc pod uwagę fakt, że tyle czasu spędziła w śpiączce. Oczywiście, na pewno widziała, że twarz ukochanego znaczyło zmartwienie, ale uśmiechnęła się delikatnie, czując te pocałunki.
– Czemu? Boże, ile ja spałam? – uniosła brwi, chcąc unieść się na łokciach, ale zaraz opadła na poduszki i gdy tak złożył pocałunki na jej czole, lekko zadarła głowę, chcąc musnąć jego usta. Jęknęła jednak głośno, bo szyja bolała ją niemiłosiernie. Jak cała reszta ciała, nadal, nawet jeśli już sporo ran się zagoiło. – Wszystko dobrze z Vittorią? Jak ona się czuje? – spytała, bo skoro już uznała, że z Nickiem jest okej, to musiała zapytać o córkę. – I wszystko z tobą było dobrze? – dodała jeszcze z troską, zaciskając delikatnie palce na jego dłoni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Nie – powiedział cicho, wcześniejszych słów nie komentując bo wtedy jeszcze kierowany był sennym majaczeniem. – Ale nie spodziewałem się, że ten dzień zacznie się tak dobrze – w jego glosie było czuć spokój, którego brakowało w nim przez ostatni miesiąc. Widok jej, żywej, nie w śpiączce, dźwięk jej głosu… kurwa, nawet nie miała pojęcia jak bardzo tego w tym momencie potrzebował. Odetchnął głęboko.
– Prawie miesiąc – przyznał szczerze, a widząc jej próby poderwania się, sam pewnie pomógł jej z powrotem się położyć. – Powoli, Cons. Ostrożnie – przypomniał jej, bo zdecydowanie takir podrywanie się było średnio rozsądne biorąc pod uwagę to, że jednak przez miesiąc jej ciało leżało zupełnie nieruchomo i musiało jednak na nowo przywyknąć, prawda? A zatem żeby nie musiała znowu się podrywać, sam złożył na jej ustach czuły pocałunek, jednocześnie palcami muskając jej policzek i westchnął ciężko. Mówić jej czy nie? Może lepiej nie?
– Jest w porządku. Trochę się pokłóciły z Naomi, ale… sama Ci wszystko opowie. Musimy do niej zaraz zadzwonić – mruknął cicho, bo nie chciał być tym od kogo Connie się dowie o całym armagedonie. Pokiwał powoli głową.
– Tak, miałem tylko kilka otarć. To przez te pieprzone pasy. Nigdy więcej w trakcie jazdy nie masz prawa się odpinac, rozumiesz? Nigdy. – nie żartował, następnym razem jeśli przyjdzie jej coś takiego do głowy to chyba ją pożre żywcem, serio!!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Mamy tutaj jakąś wodę? – spytała ciszej, bo jednak mówiąc, czuła się jakby miała w gardle jakiś piasek i pewnie brzmiała jakby wypaliła paczkę fajek co najmniej. – Albo skończy. Jest ciemno. Która właściwie godzina? – uniosła brwi, bo właściwie nie była wcale pewna. Jego spokojny głos, koił też jej nerwy, ale gdy powiedział, że była w śpiączce niemal miesiąc, aż wstrzymała oddech. Kurwa, przecież Vi musiała odchodzić od zmysłów. Niemal natychmiast poczuła wyrzuty sumienia, że Vi przez niemal całe swoje wakacje musiała tu przychodzić i się o nią martwić – bo co do tego, że się martwiła, nie miała wątpliwości.
– Jestem przecież ostrożna. Kiedy będę mogła stąd wyjść? – uniosła brwi, b jednak nienawidziła szpitali z całego serca i nie zamierzała siedzieć tutaj szczególnie długo, nawet jeśli towarzystwo obok miała doborowe. Mimo to, trochę się zmartwiła, że kolejny miesiąc minął, a Jack się nie obudził. Odwzajemniła jednak ten pocałunek, przeciągając go trochę, wyraźnie stęskniona, chociaż na dobrą sprawę to on odczuł to wszystko bardziej niż ona.
– Trochę się pokłóciły? To znaczy? Wszystko dobrze? – dopytywała natarczywie, bo jednak chodziło o jej córkę, a doskonale wiedziała, jaki stosunek miała do Naomi. Rosie zresztą też. – Jeśli kiedyś weźmiemy ślub, to nie mam pojęcia, jak zaprosimy na niego twoją siostrę – mruknęła pod nosem, bo mimo wszystko Naomi obecnie miała na pieńku z niemal wszystkimi ważnymi kobietami w jej życiu, tak? Trochę ciężka sprawa. – Jeśli jej późno, to dajmy jej pospać, co? Niech trochę odpocznie – stwierdziła z troską, bo nie chciała budzić córki, która pewnie i tak już była przemęczona.
– Odpięłam się jak staliśmy na światłach – powiedziała niewinnie i westchnęła cicho, spoglądając mu w oczy. – W porządku, nigdy – uśmiechnęła się czule. – Przepraszam, Nicky – dodała jeszcze, bo naprawdę było jej przykro, że tak wszyscy się o nią martwili.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”