WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/HJ7f5a8.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;"><b>Witamy na pokładzie samolotu linii lotniczych Triumph Airlines S.A.</b>

Niezależnie od tego, czy był to zaplanowany wypad, spontaniczny, biznesowy czy czysto rozrywkowy, postanowiliście opuścić Seattle na jakiś czas. Wasz lot powrotny wystartował w piątek po południu.

Perrie - po bezproblemowej odprawie, zajęłaś miejsce 34A

Aura - po bezproblemowej odprawie zajęłaś miejsce 34B

Blake - po bezproblemowej odprawie, zająłeś miejsce 35A

Travis - po bezproblemowej odprawie zająłeś miejsce 35B

Po instrukcjach, udzielonych przez Stewardessy, samolot wbił się i wystartował. Już po chwili można było odpiąć pasy i cieszyć się lotem.

CZAS START!

Skoro już wiecie gdzie się znajdujecie, możecie na spokojnie zacząć rozgrywkę postem wstępnym. Możecie już wpaść na osoby towarzyszące lub poczekać z tym do kolejnej tury, jak wolicie. W pierwszym poście należy zaznaczyć ekwipunek postaci, maksymalnie 3 rzeczy oraz podać informacje czy postać jest sama, czy towarzyszą jej NPC i jeśli tak, to kto to jest (maksymalnie 2 postacie NPC)


Następny post MG pojawi się 25.06, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.</b></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ekwipunek: telefon ze słuchawkami na kabel, szkicownik z ołówkiem, niewielka torebka z najpotrzebniejszymi kobiecymi rzeczami

Jak to się stało, że znów siedziała w samolocie? Chęć rozgrywki wygrała i pokonała zdrowy rozsądek starego człowieka. Musiała zresztą zaczerpnąć nowych inspiracji, a pewne jest, że to wycieczki najlepiej tworzą nowe pomysły. Cieszyła się więc niesamowicie! Tym razem musiała zostawić swojego psa w domu, pod opieką Asli, bo miała zapalenie uszu. Nie zamierzała ciągać jej jeszcze w podróże i pogarszać jej stanu zdrowia.
Zawsze stresuje się lotem, bo wcześniej naogląda się programów o spadających maszynach, demonach przejmujących stery czy ptakach wpadających w silniki. Miała miejsce przy oknie, ale całe szczęście nie widziała wielkich silników, które nie doprowadzały do paniki. Była po spotkaniu biznesowym, ponieważ chciała rozwijać się w swojej branży. Inne miasto zapewniało jej większą klientelę, więc nie mogła zatrzymywać się tylko na Seattle.
Gdy już można było rozpiąć pasy, Perrie ściągnęła go tylko mocniej, nie zamierzając wstawać, choćby miała tańczyć za potrzebą. Wyjęła telefon z torebki i słuchawki, wcześniej szykując już na stoliczku notatnik. Spojrzała na swoją towarzyszkę, Aurę, uśmiechając się nieco nerwowo.
- Ale stresik, prawda? Nigdy nie sądziłam, że będą tym pasażerem, który prosi o drinka już na początku lotu, a jednak! - zaśmiała się, próbując żartować, ale to akurat nie był żart. Zamierzała wypić drinka, mocnego drinka i to jak najszybciej. Miała sny przed lotem, które nie wróżyły najlepiej, a ona obejrzała Lost dwa razy. - To co? Ja stawiam. Perrie jestem - wyciągnęła dłoń do kobiety, którą po chwili wystrzeliła w górę, widząc stewardessę i powiedziała głośniej: - Dwa mojito poprosimy! Albo coś, cokolwiek.
Zapowiadał się długi lot.
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przez większą część swojego pobytu w Seattle, Aura nie miała zbyt wielu okazji do wyjazdów. Tymczasem w ciągu ostatnich miesięcy po raz drugi pakowała się właśnie na pokład samolotu po kilkudniowym pobycie poza Szmaragdowym Miastem. Tym razem nie było to związane z urlopem czy wakacjami, a wręcz przeciwnie – z pracą. Rudowłosa nigdy nie przypuszczała, że jej szefowa zdecyduje się posłać swój personel na jakieś szkolenia, szczególnie poza Seattle, ale najwyraźniej dofinansowanie, które do tego otrzymała, sprawiło, że kobieta zmieniła zdanie. Aura właściwie cieszyła się z tych możliwości – pomimo tego, że fryzjerstwem zajęła się w zasadzie z przypadku, nie była pewna, czy nastąpi taki moment, gdy zdecyduje się wyrwać z tej branży i zająć czymś innym. W tym przynajmniej była dobra.
Nie leciała sama. Inny pracownik salonu również był na tym samym szkoleniu i wracał razem z nią, ale w wyniku jakichś zawirowań, nie mogli siedzieć obok siebie. Whitbread nie zamierzała narzekać – mężczyzna był irytujący, a rudowłosa zmęczona jego towarzystwem w ciągu ostatnich dni. Z radością zatem zostawiła go przy jego miejscu, a sama przeszła na tym samolotu. Skupiona na znalezieniu własnego miejsca, nie rozglądała się, wreszcie pakując się na siedzenie niedługo przed tym, jak wybrzmiał komunikat o zapięciu pasów. Gdy tylko to uczyniła, zerknęła na kobietę, która siedziała obok.
Skoro tak stawiasz sprawę, to nie mogę odmówić. Aura – przedstawiła się, rozciągając usta w uśmiechu i uścisnęła dłoń brunetki. – Poza tym zawsze musi być ten pierwszy raz. Zresztą, mówi się, że dżentelmeni, a więc zakładam, że również i damy, nie piją przed dwunastą, a przecież południe już minęło – stwierdziła nieco konspiracyjnie, choć prawdę mówiąc chyba nawet bez tej propozycji Perrie, zdecydowałaby się zamówić coś do picia. Nie chodziło o to, że bała się latania – ale tego typu podróż budziła w niej pewien niepokój, zwykle wzmagający się w momencie startowania i lądowania.

Ekwipunek Aury: telefon + ładowarka, tabletki przeciwbólowe, zapalniczka w kształcie truskawki, którą kiedyś dostała i nosiła przy sobie z przyzwyczajenia

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ekwipunek: Kieszonkowa lornetka, portfel o typowej zawartości (gotówka, drobne, karty, dokumenty, wizytówki), wodoodporny analogowy zegarek

Wraz z nowymi informacjami, a raczej ich brakiem (ale z cennymi sugestiami) Cavanagh postanowił na własną rękę sprawdzić jak miała się sytuacja w jego byłej Ekipie Nascar. Jakże śmiesznie się złożyło, że wraz z odsunięciem Travisa na jego miejsce bardzo szybko wskoczył młody Stavarski, syn specjalisty od silników. Z jednej strony chłopak miał już solidną historię jazdy i jak się okazywało bardzo pomagał sam ojciec w wewnętrznych kręgach, z drugiej jednak Reid Stavarski nie był jedynym wyróżnionym kandydatem. Rozmowa ze zaznajomionym inżynierem przez telefon dawała mimo wszystko ograniczone dane. To nie to samo co rzeczywiście odwiedzić Nashville Superspeedway położone w Gladeville, Tennessee, z którego brali jeszcze przesiadkę by wrócić do Seattle. Brali, jako że Travis na sentymentalną wycieczkę nie wybrał się sam. Chociaż na wpół serio, pół żartem rozmawiali o zajęciu się osobnikiem, który zrujnował mu karierę, to wiedział, że rozsądnym posunięciem będzie poprosić Blake’a o pomoc. Niekoniecznie w zakatrupieniu winnego i pozbyciu się jego ciała, a bardziej w prywatnym dochodzeniu, które pozwoliłoby określić, a przynajmniej naprowadzić ich na rzeczywistego sprawcę. Cavanagh nie mógł zaprzeczyć, że chciał też dowiedzieć się dlaczego musiał przejść przez całe przedstawienie, oprócz oczywistego pozbawienia go roboty.
Wypuścił z wolna powietrze z płuc i oparł głowę o tył siedzenia przymykając oczy. Nie dokuczały mu, na całe szczęście, lęki wysokości czy lotów samolotem. Byłoby to niewyobrażalnym wrzutem na tyłku, gdyby musiał się z tym zmagać przez 10 ostatnich lat. Zastanawiał się raczej co powinien zrobić ze zdobytą wiedzą. Trudno było mu brać za pocieszenie ‘przynajmniej nie trafiłem do więzienia’, kiedy i tak poczuł się jakby ktoś wyrwał mu grunt spod nóg. Miał zniżyć się do poziomu ojca Reida i też zepchnąć go z piedestału? Mógłby, nawet bez konkretnych dowodów, bo i żadnych solidnych nie miał. Nic nie powstrzymywało go by wrócić w sfery społecznych mediów i tam mówić o tym co się rzeczywiście wydarzyło. Ta myśl jednak nie napawała go szczęściem czy potencjalnym poczuciem spełnienia.
Zmarszczył brwi, słysząc wymianę na miejscach przed. Nie słyszał tego głosu już kilka lat, ale w połączeniu z imieniem… Perrie Hughes w tym samym samolocie? Uchylił powieki, mimowolnie zerkając na kobiecy profil widziany przez lukę między oparciami. Zgadzało się. Jedna z sióstr Hughes. Skrzywił się delikatnie, dochodząc do wniosku, że nie chciał wcale odnawiać tego kontaktu, zwłaszcza zważając na to, że Leslie jeszcze nie tak dawno została pobita przez byłego faceta.
-Chcesz coś na ząb? – Okręcił głowę w stronę Griffitha. –Znaczy… – Zorientował się, że brzmiało to tak jakby chciał zamawiać cały posiłek. –Jakąś przekąskę, ja chyba wezmę sobie jakieś orzeszki. – Przy ostatniej części brzmiał bardziej jakby myślał na głos. Jeśli tylko panie przed nimi dostaną swój alkohol, on będzie mógł spytać o prażone nerkowce. Alkohol był kuszący, ale nie miał zamiaru wyrzucić fortuny w powietrze gdy będzie mógł zakupić całą butelkę czegoś porządnego po wylądowaniu i dotarciu do domu. Hm, nagle bardzo rozciągało się w to w czasie. –Z innej beczki… – Zaczął, nim przyciszył ton. –Po tamtej nocy, do tej pory, nie przyszło ci nic pocztą, nikt się nie dobijał? – Policja, miał na myśli policję, lub ewentualny dokument wymieniający przewinienia, ale nie chciał mówić o tym na głos w samolocie. Cały czas miał wrażenie, że trochę zbyt łatwo tamtego dnia wyszli z aresztu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tuż po powrocie z Meksyku, a jeszcze przed nocą spędzoną na komisariacie, Blake zasugerował przyjacielowi, że przydałby im się jakiś męski wypad. Coś, gdzie mogliby oderwać się od szarego, deszczowego Seattle i problemów, które tak często pojawiały się na horyzoncie Szmaragdowego miasta. Nie myślał od razu o tym, aby zaszyć się w jednym z miast grzechu czy innej rozpusty i upijać do nieprzytomnego (ostatnio już to poniekąd zrobił, czego świadkiem był nie kto inny, a siedząca przed nimi Perrie, czego jeszcze nie wiedział); wystarczyło, że na dwa, czy trzy dni zmienią klimat i nadrobią zaległości, których nagle się namnożyło. Griffith miał wrażenie, że poniekąd przez swój własny, życiowy chaos, a częściowo przez wyjazdy, wiele mu umykało i nie czuł się z tego powodu najlepiej - nie wtedy, kiedy chciał wiedzieć, co działo się w życiu bliskich mu osób. Nie miał ich wiele, więc gdy Travis zaproponował mu wspólną podróż, bynajmniej nie mającą na celu ucieczkę od problemów, a próbę rozwiązania tych z niedalekiej przeszłości - nie wahał się ani chwili.
Po kolejnej odprawie i zajęciu miejsc w drugim tego dnia samolocie, planował zapytać ciemnowłosego co myśli o całej sytuacji - w związku z małym śledztwem, które przeprowadzili. On sam nie chciał sypać bezpodstawnymi oskarżeniami, albo nawet takimi, które - tak jak w tym przypadku - jakąś podstawę miały, choć cała sprawa nieco mu śmierdziała.
Nie zdążył jednak przejść do tematu, kiedy Travis wybił go z krótkiego zamyślenia (wzrok płatał mu figle, czy na pokładzie samolotu dostrzegł co najmniej dwie znajome osoby?), więc zamrugał kilkukrotnie i przekierował na niego spojrzenie.
- Nie, może później - odpowiedział, wygodniej rozsiadając się na fotelu, a nie było to takie łatwe, kiedy ból w barku ponownie dał o sobie znać; niepotrzebne przeforsowanie się na siłowni dawało właśnie takie efekty. Dobrze, że pomyślał, by wcześniej założyć opaskę elastyczną, i choć nie było to najwygodniejsze, to miał wrażenie, że trochę pomagało.
- Nic niepokojącego się nie działo - podjął, po chwili przerywając temat, aby móc złożyć swoje zamówienie. Poprosił o kawę; mocną, ciemną, bez żadnych zbędnych słodzików. Oprócz kofeiny potrzebowałby jeszcze zapalić, ale to będzie musiało poczekać aż wylądują i opuszczą teren lotniska.
- Choć nadal nie wiem jak to załatwiły - dodał, marszcząc czoło z konsternacją. Może lepiej było w to nie wnikać?
- Wydaje mi się... - podjął ostrożnie i ruchem głowy wskazał siedzenie przed sobą licząc, że przyjaciel odczyta w tym: to Perrie? - Że to będzie długi lot - skwitował finalnie, celowo nie mówiąc tego, co chodziło mu po głowie.
Obrana pozycja jednak nie była najwygodniejsza, więc wyciągnął przed siebie rękę, przypadkowo, bez żadnej celowości sięgając nią w okolicę rudych kosmyków wypadających spomiędzy luki między fotelami i równie bezwiednie lekko za nie ciągnąc, kiedy podpadł się dłonią o tył fotelu przed nimi.

Ekwipunek: Leżący gdzieś na dnie plecaka notes, z dołączonym do niego piórem z grawerem (pewnie od matki, bo według niej inspirację można znaleźć wszędzie), portfel i pęk kluczy na breloku z karabińczykiem i paracordem

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Trudno stwierdzić dlaczego wciąż przeżywała loty, choć odbębniła ich w życiu wiele i na dłuższych trasach. Możliwe, że wpływ na to miało zauważenie Blake’a, który siedział za nią, ale tak skrupulatnie udawała, że absolutnie nic nie widzi. Zachowanie dziecinne, ale już nie potrafiła spojrzeć mu prosto w oczy i nie czuć bólu, który zafundował jej razem z Charlotte. Oboje kłamali, ukrywając prawdę, a ona brnęła wciąż w coś, w co nie powinna mimo wszystko. Serce nie sługa, prawda? Inne narządy najwidoczniej również, skoro Blake udawał, że nic istotnego w jego życiu się nie zadziało. Dopiero co wróciła do domu, a już musiała z niego uciekać.
Dobrze, że chwila zapomnienia była pod pretekstem pracy, bo dramat rodzinny zakończyłby się z jeszcze większym piekielnym finiszem. Gdy miała co robić, na moment zapominała o wszystkim. Mogła oddać się swojej pasji, czerpać kolejne nowe inspiracje i wybić z głowy jakiekolwiek nadzieje na zejście z narzeczonym. Wszystko nagle straciło sens, tak po prostu.
Uśmiechnęła się szerzej, potrząsając jej dłonią. Fale włosów zasłaniały jej pole widzenia kątem oka Blake’a, ale po chwili związała je w niesfornego koczka, bo ze stresu zrobiło jej się gorąco. Starała się już jednak nie zerkać za siebie, grając dalej obrażoną nastolatkę. Miała jednak ku temu świetne powody przecież!
- O, to święte słowa - roześmiała się, a stewardessa podała im dwa drinki. Perrie sięgnęła go od razu, upijając najpierw jednego łyka, by skrzywić się nieco i kolejnego. Musiała ulżyć sobie i odciąć się od niepokoju, który skutecznie opanowywał jej całe ciało. - Jedziesz na wakacje, Aura? - zagadnęła ją, obserwując stewardessę krążącą po pokładzie. - Mam nadzieję, że dolecimy jak najszybciej, ale spokojnie – nie będę pytać czy daleko jeszcze.
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/HJ7f5a8.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Lot przebiegał względnie spokojnie. W niecałe dwie godziny mieliście dolecieć do Seattle i minęła ponad połowa tego czasu. Do tej pory nie wydarzyło się nic niezwykłego. Byliście głównie zajęci sobą, chociaż od czasu do czasu dobiegały was różne odgłosy, jak na przykład dźwięki z bajki, którą oglądało kilkoro dzieci gdzieś przed wami, uspokajający męski głos, pocieszający żonę, która panicznie bała się latać czy brzęk naczyń, kiedy stewardessa roznosiła gościom posiłki lub napoje. Niby nic niezwykłego, chociaż w rzędach po prawej od was, siedziało czterech mężczyzn, którzy co jakiś czas coś do siebie szeptali i wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, nie mówiąc o tym, że podejrzanie często zerkali na zegarki.

Jeden z mężczyzn odwrócił się, by powiedzieć coś do swojego, jak się wydawało, towarzysza:
Steven i Frank lecą z nami? — zapytał, dotykając dłonią kilkudniowego zarostu.
Nie, zwinęli się z lotniska, jak tylko nas przepuścili — odparł ten drugi, ze skrzywioną miną, zupełnie tak, jakby właśnie wdepnął w psią kupę. Gdyby dokładniej mu się przyjrzeć, można byłoby zauważyć, że wygląda tak, bo na twarzy posiada blizny po licznych oparzeniach, które zniekształcają jego twarz.


Perrie i Aura - zajęłyście się rozmową i piciem drinków, co szłom wam zadziwiająco dobrze. Nie zwracałyście uwagi na nic, co działo się wokół was. Rzucacie kością d5 na ilość drinków, które wypiłyście i kością d2 na "mocną głową" (wynik: 1-słaba głowa, 2-mocna)

Blake i Travis - do waszych uszu dociera rozmowa mężczyzn, siedzących na miejscach po waszej prawej, po drugiej stronie. Jesteście tym zainteresowani i przysłuchujecie się dalej? Czy może olewacie sprawę?

Jeśli zdecydujecie się przysłuchiwać rozmowie, rzućcie kością d5 lub d2 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 28.06, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był w niej jakiś żal – głęboko skrywany, ale jednak – że musi wracać do Seattle. To samo, poniekąd, czuła, kiedy wracała z Meksyku, nawet jeśli urlop okazał się czymś zgoła innym niż początkowo sądziła. Teraz, kiedy już miała możliwość, aby więcej podróżować, w jej głowie raz na jakiś czas pojawiały się myśli o przeniesieniu się w jakieś inne miejsce. Poza bliźniaczką nie miała tu rodziny – a ciotki nie liczyła. Żadna z nich nie płakałaby z powodu długiego rozstania.
A może fantazjowała o życiu poza Seattle tylko dlatego, że na razie to wciąż wydawało się niemożliwe do zrealizowania?
Och, wręcz przeciwnie – przyznała lekko, upijając trochę swojego drinka i uśmiechnęła się do Perrie. – Wracam do domu... i do pracy po kilkudniowym szkoleniu – wyjaśniła krótko, zerkając z zainteresowaniem na swoją towarzyszkę. – A ty? Praca, urlop, czy jeszcze coś innego? Bo jeśli urlop to trzymam kciuki, żeby ci pogoda dopisała, a z tym w Seattle bywa niestety różnie. – Jakkolwiek często nie narzekała na deszczową aurę miasta, w którym mieszkała od wielu lat, chyba przywyknęła już do nieprzewidywalności pogody i często zachmurzonego nieba. – Może powinnaś, ale nie mnie, tylko stewardessę, jej mina pewnie byłaby bezcenna – zaśmiała się, zerkając w stronę kobiety, która dopiero co minęła ich siedzenie. I to najprawdopodobniej w wyniku tego ruchu jej rozpuszczone włosy puściły się zupełnie samopas gdzieś pomiędzy siedzenia. A gdy Aura poprawiła się w swoim siedzeniu, poczuła pociągnięcie i nagły ból. Syknęła, natychmiast sięgając dłonią w stronę głowy i obracając się delikatnie, by nie tylko wyswobodzić zabłąkany kosmyk, ale też spiorunować wzrokiem... sprawcę zamieszania.
Uważaj trochę – warknęła gardłowo, dopiero po sekundzie czy dwóch orientując się, na kogo zerka. Wyraz jej twarzy gładko zmienił się z rozzłoszczonego, przez zaskoczony po nieco ironiczny. – No proszę, proszę. Tak bardzo tęskniłeś, że wyleciałeś za mną z Seattle? – mruknęła z rozbawieniem do Blake'a, świadomie nawiązując do jednej z jego wiadomości. Na tyle na ile była w stanie w tej pozycji, zerknęła też w kierunku jego towarzysza, ale chyba go nie znała, więc nie poświęciła mu – jeszcze – zbyt dużo uwagi. Po jakimś czasie wróciła do wygodniejszej pozycji, rzucając w stronę Perrie komentarz: faceci, doprawiony wywróceniem oczu. Za to biorąc pod uwagę nowo odkryte towarzystwo wcale nie była pewna, czy zakończy się na tylko jednym drinku podczas tego lotu.

[dice]d5 = 1847055908 [/dice]

[dice]d2 = 1468325342 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skinął głową w odpowiedzi na decyzję Blake’a, samemu korzystając jednak z okazji by kupić sobie paczkę orzeszków. Może to kwestia zajęcia czasu, bo nie mógł powiedzieć, że zgłodniał. Właściwie od kiedy coraz bardziej ich dochodzenie wskazywało na Willisa Stavarskiego (ojca Reida) tym mniej Cavanagh miał apetytu. Poza tym, przekąski nie miały wcale służyć za zastępstwo pełnego posiłku nawet jeśli orzechy potrafiły być całkiem syte. Często miał je przy sobie przed wyścigami.
Uniósł brwi na chwilę, wraz ze wzruszeniem ramion, potwierdzając, że i dla niego było to tajemnicą. Oboje, przyjęli najwyraźniej taką samą taktykę pozostawienia tego Leslie i Lottie, a jak się później dowiedział Travis samej Leslie. Był skłócony, ale wygrywało przekonanie, że kobieta i tak nie chciałaby mu wcale zdradzić prawdy, więc po co wiercić jej dziurę w brzuchu? Najważniejsze, że przez ten cały czas nic nie wróciło by ostro przywalić im po łbach za to, że niesprawiedliwie szybko wyrwali się spod sideł prawa.
Podążył za spojrzeniem przyjaciela, kiwając wyraźnie głową na znak, że zrozumiał, dołączając do tego nieco skwaszoną minę. –Niestety. – Mruknął w odpowiedzi. Temperamentna kobieta - tak zawsze pamiętał Perrie Hughes i po tym co powiedział mu Blake okazywało się, że ten aspekt jej osobowości przez lata wcale nie zelżał. A może nawet z tym co jej się przytrafiło jeszcze się wzmocnił. Miała tendencję do walecznych słowotoków, chociaż mogło to być tylko jego skrzywione wrażenie i poczucie, że wścibiała nosa nie w swoje sprawy, może mając w dodatku trochę racji. Nie chciał do tego wracać. Zwłaszcza nie ze świadomością tego co się ostatnio stało. Spięcie jakie miała z Griffithem, zapowiadało naprawdę długi lot, jeśli kobieta zauważy ich obecności i postanowi ją skomentować.
Cavanagh przyglądał się z lekkim zmarszczeniem brwi co też Blake kombinuje, by na twarzy końcowo wykwitł mu rozbawiony uśmiech. To było takie dziecinne, ale nie wywracał oczami zapewne dlatego, że z Leslie dyskutowali jeszcze jakiś czas temu rajd trumnami, po nic nie oczekującej dzielnicy (do czego koniec końców nie doszło). Gdy zauważył na krótko zawieszające się na nim spojrzenie rudowłosej, uśmiechnął się kącikiem ust i zasalutował do niej luźno.
Nie mając tak zajmującego zajęcia jak delektowanie się kolejnymi drinkami rozmowa po drugiej stronie samolotu przykuła jego uwagę. Dyskretnie, jak mu się wydawało, wyjrzał w ich stronę i szturchnął lekko Blake’a. Skinął głową w stronę mężczyzn. Może za dużo filmów się naoglądał, może Willis przypomniał mu o złodziejach maskujących się jako terroryści. Tamci co prawda biegali z nieskazitelnymi twarzami po szklanym budynku, a wypadki chodziły po ludziach, to trudno było jednak zignorować kogoś tak oderwanego od normy. Przede wszystkim jednak nietypowym było wiszące w powietrzu założenie, że była to większa grupa, a jej część nie leciała z nimi. Na harcerzy, czy sportowców nie wyglądali, ani jak tacy się nie zachowywali. Szkolną wycieczkę też można było wykluczyć. Przysłuchiwał się, niepewny jak dobrze głos będzie się niósł przez typowe dla samolotów dźwięki ludzkiego tła.
[dice]d5 = 296154274 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od kłótni z Perrie, jaka miała miejsce w jego domu jakiś czas temu, niestety nie minęło jeszcze dostatecznie dużo czasu, aby Blake zupełnie wyparł z pamięci powiedziane przez ciemnowłosą słowa, które dotknęły go zdecydowanie bardziej, niż wymierzony później policzek. Obecność Charlotte podczas tej sprzeczki - która w zasadzie zaczęła się właśnie od pojawienia się blondynki w jego salonie - nie pomagała; z jakiegoś powodu nie chciał, aby starsza z sióstr usłyszała od tak bliskiej jej osoby, jakim złym facetem jest Griffith i na jaką przyszłość się skazała. Pozornie chciał pokazać, że nie zrobiło to na nim wrażenia; że mogą wyjść obie, jeżeli i Lottie ma o nim podobne zdanie co i Perrie, choć chaotycznie (i trochę w niezrozumiały dla niego sposób) plączące się myśli sugerowały coś innego. Nie chciał, by wychodziła i by nagle uznała, że właśnie tak wygląda prawda, a on nigdy nie będzie w stanie stanąć na wysokości zadania i być wsparciem, jakiego potrzebowała.
Przygryzł policzek od środka, gdy Travis potwierdził jego przypuszczenia, ale nie zdążył odpowiedzieć niczym innym od krótkiego grymasu, ponieważ chwilę później w jego kierunku odwróciła się... Mary Aura. Wyraźne zaskoczenie malujące się na jego twarzy było całkowitym zaprzeczeniem słów, które wypowiedział.
- Uznałem, że zapomniałaś podrzucić mi bilet, ale na pewno marzysz o mojej obecności, Whitbread, więc nie mógłbym cię rozczarować - oświadczył niby poważnie, po czym zabrał rękę, by ponownie nie zaczepiać jej w ten sposób. Ani żaden inny, skoro oboje wiedzieli, że to wcale nie tak, że ją śledził, gdziekolwiek by nie leciała. Ewentualnie mogłaby mu zaproponować kolejną podróż do Meksyku; z niego miał dobre wspomnienia, więc prawdopodobnie nie opierałby się za długo.
- Świat jest czasami mniejszy, niż by się wydawało - skwitował, przekierowując spojrzenie na Travisa, a w jego spojrzeniu malowało się lekkie rozbawienie. I jak obecność Aury wyjątkowo (już nie) mu nie przeszkadzała, tak co do jej towarzyszki z siedzenia obok, cóż, miał mieszane uczucia.
...ale przecież nie musiał zwracać na nią uwagi, prawda?
Nie robił tego zatem i zajął się patrzeniem za niewielkie, okrągłe okno, co bynajmniej nie absorbowało go za bardzo, co pewnie dostrzegł przyjaciel, kiedy szturchnął go w ramię. Z uniesioną pytająco brwią odwrócił twarz. Nigdy nie należał do wścibskich osób, ale płynąca rozmowa mężczyzn siedzących na fotelach niedaleko nich (mniej lub bardziej) dobiegła do jego uszu.
- Dobrze, że leci z nami pilot - mruknął cicho, w międzyczasie zastanawiając się, czy jakieś tatuaże byłyby w stanie zakryć te blizny, które szpeciły faceta. Pewnie nie.

[dice]d5 = 202418055 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oj, czuła w głowie, że wypiła dużo, ale mimo to była w stanie kontrolować się (chociaż raz), gdy na dobre doszło do niej, kto siedzi z tyłu. Poczuła wściekłość i żal, które dotychczas były jakoś uśpione. Mason jej w tym pomógł. Teraz jednak wracały wszystkie obrazy z feralnego poranka, bo naprawdę nikogo nie chciała skrzywdzić w żaden sposób, a mimo to, doprowadziła niemal do jakiejś tragedii. Gdyby uderzyła też siostrę? Mogła coś jej zrobić, Charlotte mogła przez Perrie stracić swoje dziecko. Wyjazd miał pomóc jej oczyścić głowę i dojść do siebie, by już nigdy więcej nie miała miejsca taka sytuacja.
Uśmiechnęła się do swojej towarzyszki również, ale był wciąż w jej oczach jakiś ból, który nie opuszczał jej od jakiegoś czasu.
- Niestety nie urlop, wyjechałam też na kilka dni, by pracować i wracam dalej do pracy - odparła, upijając drinka. - A czym się zajmujesz? - zagaiła ją jeszcze, szczerze zainteresowana. Teraz można szkolić się ze wszystkiego, ale kobieta wyglądała na osobę, która robi coś nietypowego. Może zajmuje się stylizacją gwiazd? Albo jest wizażystką? To, według Perrie, są nietypowe zawody, bo nie siedzi się w korporacji i walczy w wyścigu szczurów.
Wzrok jej powędrował do tyłu, gdy kobieta oburzyła się, że ktoś ją za włosy ciągnie. Na początku miała tak wielki szok, że nie dotarło do niej, z kim jest Blake i że jest tak blisko. Gdy już wszystko sobie uświadomiła, odetchnęła głęboko i odwróciła się z powrotem prosto. To się nie dzieje. Niech ten samolot spadnie, do cholery jasnej, żeby już dłużej nie musiała tu przebywać z tym mężczyzną! Uśmiechnęła się lekko na minę Aury, ale był to uśmiech wymuszony. Znała tego gamonia, niestety. Drugiego również, bo był narzeczonym jej najlepszej przyjaciółki. Blake pewnie o wszystkim mu powiedział i teraz będzie bardzo niezręcznie, gdyby Perrie miała być ich świadkową, a raczej będzie.
Chciała nie wtrącać się, choć korciło ją zapytać skąd się znają, Blake i Aura. Cisnęły się jej na usta już kolejne oskarżenia, ale stop - miała być dziś przykładnym człowiekiem, co to nie obraża nikogo przez własną zazdrość. W końcu odwróciła się ku mężczyznom, których znała i ściągnęła brwi.
- Matka nie nauczyła was nie podsłuchiwać - powiedziała na tyle cicho, żeby usłyszeli tylko oni, nie rozumiejąc fascynacji innymi pasażerami. Po chwili zerknęła na Aurę z rozbawieniem. - Jak dzieci. Mężczyźni nigdy nie dorosną chyba, co? - mruknęła, biorąc od stewardessy kolejnego, zamówionego drinka. Wypiła już trzy, ale wciąż czuła niedosyt. Widziała za to oczami wyobraźni Kaca Mordercę.

[dice]d5 = 2111530471 [/dice]

[dice]d2 = 207842947 [/dice]
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/HJ7f5a8.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">

W pewnym momencie samolot wpada w lekkie turbulencje, które jednak nigdy nie należą do przyjemnych i mogą wywołać strach, a nawet panikę. Niedogodności nie trwają jednak długo, co pasażerowie przyjmują z ulgą - niestety przedwczesną. Chwilę później z głośników słychać męski głos.
Witam wszystkich pasażerów, nazywam się Alexander Tarkov, jeden z przedstawicieli grupy o nazwie Greenwar, która właśnie porwała ten samolot. Zachowajcie spokój, to nikt nie ucierpi.
Głos urwał się i zapanowała martwa cisza.


Aura i Perrie
- skupiłyście się głównie na piciu drinków. Aura, piłaś jeden za drugim, co mimo mocnej głowy skończyło się stanem upojenia alkoholowego. Perrie, u ciebie jest podobnie, mimo że wcale tak dużo nie wypiłaś - słaba głowa robi swoje. W pewnym moemncie wpadacie na genialny pomysł i udajecie się fdo toalety na tyłach samolotu. Wchodzicie do małej kabiny we dwie. Komunikat terrorystów słyszycie będąc w środku.

Macie dwa warianty działań do wyboru:
1. Bierzecie komunikat na poważnie i przerażone zostajecie w toalecie, mając nadzieję, jakoś przetrwać ten lot. Może was tu nie znajdą?
2. Zważając na wasz stan, uznajecie, że komunikat to jakiś żart i wracacie na swoje miejsca w świetnym humorze.

Niezależnie od wybranego wariantu, rzucasz kością d2 lub d5 na powodzenie/obrażenia.

Blake i Travis - przysłuchujecie się rozmowie mężczyzn, patrząc na nich bez większego skrępowania. Zapominacie, że czasami nie ładnie jest gapić się bezczelnie na obcych ludzi i podsłuchiwać ich prywatne rozmowy. Travis, w pewnym momencie człowiek z blizną przenosi wzrok prosto na ciebie i nie odwraca go, dopóki ty tego nie zrobisz. Chwilę później słyszycie komunikat terrorystów.

Macie dwa warianty działań do wyboru:
1. Dalej skupiacie się na podejrzanych mężczyznach, tym razem dyskretniej, próbując podsłuchać coś więcej. W końcu sytuacja wygląda na poważną.
2. Zauważacie, że Perrie i Aura zniknęły ze swoich miejsc i decydujecie się ich poszukać. Może i macie z dziewczynami różne relacje, ale w takiej sytuacji to chyba sprawa życia i śmierci?

Obydwoje rzucacie kostką d2 lub d5 na powodzenie/obrażenia

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 01.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na szczęście Aura nie odczuwała takich sprzecznych emocji w związku ze swoimi współpasażerami. Tylko Blake był jej wcześniej znany i gdyby trafili na siebie w tym okolicznościach jeszcze przed urlopem w Meksyku, pewnie wzbudziłoby to w niej niechęć, teraz jednak takie towarzystwo z tyłu nawet jej nie przeszkadzało. To nie tak, że nagle zapałała sympatią do Griffitha, ale mimo wszystko jej podejście uległo zmianie. Nie było sensu temu zaprzeczać, nawet jeśli rudowłosa miała niekiedy tendencję do oszukiwania samej siebie.
Jestem fryzjerką – powiedziała z lekkim uśmiechem, ale też – jak zawsze, gdy wspominała o własnym zawodzie – odrobinę lekceważąco, jakby nie uważała tego za nic ważnego. Cóż, pewnie wydawało jej się to wyjątkowo prozaiczne w obliczu tych wszystkich zawodów, które potrafiły być niesamowicie fascynujące.
Otóż to – świat był mały. Znacznie mniejszy, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, a Aura przecież przekonała się o tym jakiś czas wcześniej, gdy internetowa znajomość okazała się czymś zupełnie innym.
Zapomniałam? Myślałam, że dotarł. Ale chyba nie, bo tamten był tylko w jedną stronę... – odpowiedziała Blake'owi, uśmiechając się lekko. Gdy wyprostowała się ponownie w swoim siedzeniu, przytaknęła ochoczo komentarzowi Perrie, choć niekoniecznie odnosiło się to do samego mężczyzny, siedzącego z tyłu, co chyba ogólnie rodzaju męskiego. A że dość prędko zaczęły w ręce (i gardło) Aury wpadać kolejne drinki, była wyjątkowo chętna do toczenia dysput o dziecinności facetów. Co z tego, że prawdopodobnie pod względem tej konkretnej cechy biłaby ich na głowę. Aż w końcu ta ilość wypitego alkoholu musiała mieć swoje konsekwencje.
Muszę siku – oznajmiła chyba nie tak cicho, jak jej się początkowo wydawało. Zerknęła na swoją towarzyszkę. – Och, ty też? – Pokiwała głową ze zrozumieniem, bo wystarczył jej tylko rzut oka na Perrie. – Chodźmy! – zarządziła, oczywiście pierwsza wyrywając się ze swojego miejsca i ruszając w stronę toalety. Nie była pewna, która z nich zaproponowała, by weszły do środka razem, ale może nie był to taki świetny pomysł, bo było tam naprawdę ciasno. I nim zdecydowałyby, która sika pierwsza, z głośników wybrzmiał komunikat. Który ani trochę nie zaniepokoił Aury.
Ojej, słyszałaś? – Przytknęła dłoń do ust, by nie roześmiać się tak głośno. – Ale sztos! Myślisz, że to takie ćwiczenia jak przeciwpożarowe, tylko wcale nie pożarowe? – zapytała Perrie, licząc chyba, że nowa znajoma dokładnie zrozumie, o co jej chodzi. Zmarszczyła brwi. – Chyba mi się odechciało, wracamy? – Jasne, że chciała zobaczyć, kto tam sobie tak żartuje, już się nie mogła doczekać!

[dice]d5 = 841265163 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podróż jest o wiele trudniejsza, gdy ma się za plecami kogoś, kogo się nie lubi (od niedawna) i – jak przypuszczała – kogoś, kto jej nie lubi, podwójnie. Travisa nie znała jakoś bardzo, nigdy nie dążyli do tego, by polepszyć swoje relacje nawet ze względu na Asli. Może poznali się w złym momencie? Właściwie, śmiało można stwierdzić, że całe życie od przeszło roku ma zły moment. Ciągle coś, co nie pasuje, co się wali i pali. Brakuje tylko spadającego samolotu albo płonącego silnika, a to zwieńczyłoby ostatnie wydarzenia z życia Perrie Hughes. Nawet jeśli chciała i starała się, by życie miało choć trochę smaczku i radości, nie wychodziło. Ciągle coś robiła źle, skoro zrażała do siebie najbliższych sukcesywnie.
- O, to ciekawe. Nigdy nie mogłam pojąć jak da się zrobić z włosami takie cuda, bo ja na przykład zrobię koczka i tyle, nawet warkocza nie potrafię, więc co tu mówić o dobraniu proporcji farb – zaśmiała się, szczerze będąc pod wrażeniem. Pracowała z wieloma fryzjerami i niektórzy byli jak z innego wymiaru, a inni tworzyli piękne fryzury z własnej wyobraźni. Niemal jak ona ubrania, ale to wciąż zupełnie coś innego.
Dlaczego tak piła? Była na lekach uspokajających, niby nie mocnych, bo ziołowych, ale zapijanie tego drinkami wcale nie polepszało sytuacji. Starała się nie zwracać na mężczyzn z tyłu, delektując się swoim kolejnym modżajto, bo każdy kolejny smakował jakby inaczej. Oby stewardessa tam nie napluła, bo przecież była miła. Szybko poczuła inne pragnienie niż napojenie się. Pas bezpieczeństwa uciskał jej pęcherz nieznośnie, więc z ogromną chęcią przytaknęła Aurze, że tak, idą siku. Poszły więc do mikroskopijnej toalety, wchodząc tam razem, a Perrie od razu dostała głupawki i niekontrolowanego śmiechu. Wiadomo, co ludzie pomyślą.
- Okej, uważaj, żebym cię nie obsi... Co? – już szykowała się na zasiedzenie w jakże wygodnej pozycji na skoczka narciarskiego, rozpinając pasek w spodniach, gdy usłyszała śmieszne słowa śmiesznego człowieka. Wyprostowała się, bo i jej odechciało się korzystać z toalety, zaciekawiona.
Pokiwała głową w zamyśleniu, co jednak poskutkowało tym, że dostała zawrotów głowy. Odchrząknęła, przykładając dłoń do skroni z westchnieniem.
- Jezusie Chrystusie... No ba, że idziemy! Wejdziemy w paradę, idealnie, myślę, że się nie obrażą. Muszą brać pod uwagę pasażerów, którzy nie mają wiedzy, prawda? – poruszyła brwiami znacząco i aż czknęła. Zakryła usta dłońmi, śmiejąc się zaraz znowu. - Przepraszam, świnka ze mnie. Perrie, Peppa, ma sens – zachichotała i chwyciła za zamek, by otworzyć je. Zaciął się, więc szarpała nim, aż drzwi uległy, a Perrie, zaskoczona, runęła na podłogę jak długa, tracąc równowagę w ostatniej chwili. W głowie kręciło jej się niesamowicie, więc jedyny ruch, do jakiego była zdolna to zamknięcie oczu i ciągłe chichotanie.

[dice]d5 = 1909951055 [/dice]
don't you think you'll miss me
if you don't come and kiss me?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przeklął w myślach gdy mężczyzna odwrócił wzrok w jego stronę, a dla Travisa było już za późno by udawać, że wcale w tamtym kierunku nie spoglądał. Na twarzy pojawił mu się niezręczny, krzywy uśmiech nim powoli odwrócił się od ciętego spojrzenia podejrzanego delikwenta z którym nie chciał zadzierać. Miał już wystarczająco wrażeń ostatnimi czasy. Podrapał się po karku odwracając się w stronę Blake’a. –Na agenta by mnie nie wzięli. – Odparł pół głosem. Nie zauważył nawet kiedy zaczął tak wybałuszać gały jakby miało mu to w ogóle pomóc w słuchaniu. Teraz, jednak jak mieli już okazję im się przyjrzeć, równie dobrze można było przysłuchiwać się rozmowie z oczami wpatrzonymi w siedzenia naprzeciwko, z których właśnie zaczęły wychodzić nieco pijane panie. Travis przez krótką chwilę śledził je wzorkiem, marszcząc brwi, myśląc o tym, że chyba nie będą razem wciskać się do tej małej samolotowej kabiny. Nie wiedział jaką rzeczywiście podjęły strategię i właściwie go to nie interesowało. Ot, przelotna myśl.
Zasypał całą garść orzeszków i wpakował je do ust za jednym zamachem, żeby czymś się zająć, stukając palcami u wolnej dłoni po swoim udzie. Czekał, że grupka znowu powie coś co mogłoby potwierdzić wcześniejsze wrażenie tego jakby nieszczególnie mieli dobre dla tego lotu plany. Trudno jednak było stwierdzić cokolwiek, po tak krótkich urywkach i zaledwie tym, że twarze mieli podejrzane.
Gdy jednak w głośnikach rozległo się ogłoszenie, nagle zasłyszana rozmowa nabrała większej powagi. Nie powinien był, ale mimowolnie zerknął w ich stronę. Szybko odwrócił wzrok, krzywiąc się do siebie. –Ja pierdole. – Wyrzucił niemalże bezgłośnie. –Chyba nigdy po ‘nikt nie ucierpi’ nikt nigdy nie ucierpiał. – Powiedział szeptem do Griffitha, którego będzie miał na sumieniu, jeśli cokolwiek się podczas tego lotu stanie. A przecież mógł polecieć sam, rozpoznać się w sytuacji i dopiero wtedy wtajemniczyć kumpla. –Tyle by było z pomocy pilota. – Mruknął jeszcze. Zabili go czy zaledwie ogłuszyli? I jaki był właściwie ich plan skoro nikogo nie mieli krzywdzić? A może to tylko sposób na to by zmniejszyć poziom paniki na pokładzie? –…i Greenwar? – Zmarszczył brwi. –Planują opublikować ile paliwa spalają samoloty komercyjne? Czemu nie porwać jakiegoś prywatnego je… -Urwał słysząc chichot w tyle samolotu.
Spojrzał na siedzenia naprzeciw, zdając sobie sprawę do kogo musiały należeć te odgłosy niepasującego do sytuacji rozbawienia. Wychylił się z siedzenia, żeby zerknąć czy kobiety sobie radzą, niedyskretnie, może, ale trudno było nie zwrócić na to uwagi. Wszystko teraz wydało się być bardziej wyraźne jednocześnie przytłumione jak przez kartonową ścianę. Póki co panie nie wydawały się być w żadnym nagłym niebezpieczeństwie, przynajmniej nie w innym niż doświadczał cały samolot, więc Travis wyprostował się w swoim miejscu, licząc, że może usłyszą coś więcej od pasażerów po ich prawej.
Czy serce zaczęło mu bić szybciej? Zrobiło się goręcej? Odchrząknął znowu stukając palcami o swoje udo. Co niby mogli zrobić skoro nie wiedzieli co dokładnie się dzieje. –Trzeba było zamówić te drinki. – Mruknął pod nosem, tak, że Blake mógł go usłyszeć. –Przydałby się też komunikat z wiadomością co planują z nami zrobić. – Wydawało mu się, czy takie loty nigdy nie kończyły się dobrze…? Wątpił, że plan organizacji zakładał odstawienie ich na lotnisko całych i zdrowych. Czy ich plan się ziści czy nie, pasażerowie nie mieli zapewne dużych szans. Tak? Nie? Nie chciał umierać podczas pieprzonego lotu, musieli się dowiedzieć co się tutaj dzieje.

[dice]d5 = 1645839729 [/dice]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Summer Mess - lot”