WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rutilla dziękowała w duchu za to, że pomimo idiotycznego pomysłu z udaniem się do ZOO, trafiła tam właśnie na tę dwójkę. Ciocia Connie, była naprawdę świetną babką, która potrafiła odnaleźć się niemalże w każdej sytuacji. Pan Wilson, choc wciąż był obcym, zdążył obudzić w niej dziwne poczucie bezpieczeństwa. Nastolatka była pewna niemalże w stu procentach o tym, że z nimi nic złego jej się nie stanie.
Terrarium nie brzmiało zbyt optymistycznie, biorąc pod uwagę dręczącą Ruti arachnofobię, lecz biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, dziewczyna wolała wybrać to mniejsze w swym mniemaniu zło. Co, jak co, ale jakoś niezbyt uśmiechało jej się zarobić kulkę od jakiegoś psychopaty. Właśnie dlatego grzecznie zastosowała się do próśb Connie.
Docierając na miejsce, Guerra trzęsła się niemalże na całym ciele. Ten ogarniający ich wewsząd półmrok, nie działał na nią zbyt dobrze. Niestety gdy Ru myślała, że nie może być już gorzej, nagle nadepnęła na coś, czując pod swym butem dziwaczne chrupnięcie.
- O nie, o nie, o nie! Chyba zabiłam butem jakiegoś zwierzaka! - Pisnęła i zaraz poczęła świecić w tamtym kierunku znajdującą się w telefonie latarką. Sporych rozmiarów jaszczurka faktycznie nie przeżyła, a co gorsza wcale już nie przypominała jaszczurki.
- Zaraz chyba się porzygam... - Oznajmiła, czując jak zjedzone dzisiejszego ranka śniadanie, powoli zaczyna podchodzić jej do gardła. Nagle na ścianie kątem oka ujrzała jakiś dziwaczny cień. Widząc co w rzeczywistości się po niej przemieszcza, szybko zasłoniła dłonią usta, aby nie narobić nikomu niepotrzebnego hałasu! Sporych rozmiarów wąż, wijący się swobodnie grześ kilkadziesiąt metrów przed nią, wcale nie wyglądał korzystniej. Niestety na ich nieszczęście w danej chwili nie było innej mozliwości, jak pozostanie w tym koszmarze...

[dice]d5 = 1153692780 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ucieczka do terrarium zdawała się być idealną opcją. Ludzie wiedzeni paniką, rozbiegali się po różnorodnych alejkach. Byleby zostawić daleko za sobą tych zamaskowanych i uzbrojonych po zęby kolesi. Mało kto w takim stanie myślał o elementach maskowania bądź dywersji. Nie szukali kryjówek - skąd mogliby przecież wezwać pomoc, bądź przeczekać ten kryminalny koszmar. Prawdę powiedziawszy, to bankowo zostały już wezwane odpowiednie służby. Niekoniecznie przez kogoś, kto znajdował się na terenie przejętego zoo, a kogoś z zewnątrz. Przypadkowi świadkowie musieli widzieć. Przecież terroryści nie wzięli się znikąd.
John wiedział, że mieli niemalże znikome szanse na przeżycie, jeśliby doszło z nimi do ewentualnego starcia. Broń palną pozostawił w domu, skoro zająć się miał wyłącznie śledzeniem męża swej klientki (który notabene już mógł leżeć na bruku z kulką w głowie). Nie zastanawiał się nad faktem, że ten dzień mógłby być jego ostatnim. Może zatem powinien pożegnać się z najbliższymi - młodszą siostrą, bo matka znajdowała się w śpiączce, ze swym przyjacielem, Charlie, no i Ethel. Lecz tej ostatniej co miałby właściwie powiedzieć? Przeprosić za krzywdę, która ją spotkała i to dzięki niemu? A może za to, że zniszczył jej szanse na małżeństwo i lepsze życie?
Z nutą goryczy przełknął swą ślinę i wraz z kobietami mu towarzyszącymi, wślizgnął się do wnętrza terrarium. Powietrze było duszne i wilgotne. Odtworzone warunki dla poszczególnych gatunków. Wokół panował półmrok, więc John wytężał swój wzrok, by dostrzec cokolwiek. Wtedy właśnie usłyszał dziwny dźwięk, a telefon nastolatki oświetlił nieco środowisko ich otaczające.
- Już miałem mówić, by uważać pod nogi - na co było już za późno, czego najlepszy przykład stanowiła jaszczurka staranowana przez rudowłosą. Wilson widział, jak ta zaczyna panikować, a światło telefonu omiata więcej rarytasów. On sam uruchomił latarkę w swoim smartfonie, podążając za przykładem Ruti. Od razu zauważył zapewne jadowitą tarantulę, skorpiony oraz węża. Z trudem złapał oddech, choć nie posiadał żadnej fobii związanej z owadami czy gadami. Wiedział jednak, że są niebezpieczne, a minimalne ukąszenie z ich strony może zabić człowieka.
-Tylko spokojnie - rzucił do spanikowanej dziewczyny, delikatnie układając swe dłonie na jej ramionach. Tym samym pchnął ją lekko do przodu, bo przecież musieli się stąd ruszyć - Spróbujmy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Tak będzie najlepiej.

[dice]d5 = 68771678 [/dice]
<center><div class="sygna1"><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/pfctYpg/Tumblr-l-594640643637536.jpg" class="sygna3"></div><div class="sygna2">but beautiful mosaics are made of broken pieces</div><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/WpRQt3Z/Tumblr-l-594642368634827.jpg" class="sygna3"></div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sygna1 {display:grid;grid-template-columns:repeat(3, 1fr);width:320px;height:auto;box-sizing:border-box;}.sygna2 {box-shadow:0 0 5px 3px rgba(0,0,0,0.1);width:100px;box-sizing:border-box;display:flex;justify-content:center;align-items:center;overflow:auto;height:100px;text-align:center;font-family: 'Roboto Mono', monospace;color:#131314;font-size:9px;padding:5px;background:white;line-height:1.5;}.sygna3 {width:100px;padding:5px;box-sizing:border-box;overflow:scroll;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Constance wiedziała doskonale, że sytuacja była dość tragiczna, ale jednocześnie cieszyła się, że tu była. W ten sposób mogła mieć oko na Rutillę i pilnować, żeby nic jej się nie stało. Mimo wszystko, czuła się w obowiązku chronić nastolatkę, bo ta była dla niej niemal jak druga córka – tak też Cons zawsze traktowała rudowłosą.
Czy terrarium było idealną opcją? Dla Constance nie do końca, ale wiedziała, że będzie to opcja najbezpieczniejsza, jeśli chodziło o ukrycie się przed terrorystami. Nie miała dzisiaj na sobie kamizelki, bo szła przesłuchać świadka. Tym bardziej wiedziała, że w tym momencie ich jedyną opcją było znalezienie kryjówki, siedzenie cicho i po prostu wezwanie pomocy. Nie myślała zupełnie, że mogą z tego nie wyjść cało – borykała się z tym ryzykiem na co dzień, jeżdżąc na różne akcje w FBI, więc najzwyczajniej w świecie wolała skupić się na tym, co działo się wokół niej. Półmrok panujący w terrarium natychmiast sprawił, że westchnęła cicho. Odpaliła latarkę w komórce, jedną dłoń trzymając lekko na broni przy pasku, w razie gdyby musiała po nią sięgnąć. Westchnęła mimowolnie, słysząc piski Ruti.
– Tśśś, jej już nie pomożesz, niestety – powiedziała cicho, siląc się na spokój i dłonią, w której trzymała komórkę, delikatnie pocierając ramię nastolatki w opiekuńczym, kojącym geście. Wzrok Cons padł pewnie w tym momencie na obrzydliwą tarantulę i z całych sił w tym momencie powstrzymała się od krzyku, bo o ile skorpiony węże nie robiły na niej szczególnego wrażenia, tak jednak pająki koszmarnie ją brzydziły. Zupełnie odrębną kwestią było to, że przecież stworzenia ich otaczające były jadowite, a to nie napawało Constance optymizmem. Zagryzła policzki do środka, ale pokiwała głową.
– Dokładnie, musimy zachować spokój – powiedziała, siląc się na spokój w tonie głosu. – Ktoś na pewno powiadomił odpowiednie służby, my musimy tutaj to przeczekać – westchnęła mimowolnie. – Czy te zwierzęta nie powinny być za szybami czy coś? Uciekły im? – mruknęła pod nosem, obserwując cały czas tę cholerną tarantulę, która przyprawiała ją o dreszcze.

[dice]d5 = 717595424 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">

John
Ruszasz dalej, szukając schronienia. Podświetlasz sobie drogę latarką w telefonie i mimo że światło pomaga, to nie jest ono najlepsze i nie zauważasz węża, schowanego za jedną z dużych donic z kwiatami i drzewkami. Wąż atakuje i wbija ci kły w łydkę. Ból jest na tyle silny, że już wiesz, że wpuścił jad.

Constance i Rutilla

Zauważacie, że Johna ukąsił wąż, jednocześnie widzicie coraz więcej niebezpiecznych zwierząt zmierzających w waszą stronę. Prawdopodobnie po prostu dopiero wychodzą z pomieszczeń, w których wcześniej były zamknięte. Słyszycie przytłumione wycie syren.

Co robicie? Zostajecie mimo wszystko w środku, czy jednak decydujecie się wyjść na zewnątrz? wygląda na to, że John potrzebuje profesjonalnej pomocy.

Jeżeli wychodzicie, to opiszcie gdzie się kierujecie.

Niezależnie od podjętych decyzji, rzucacie kostką d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 08.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owe wagary ta roztrzęsiona w najlepsze nastolatkla z całą pewnością, zapamięta do końca życia. To z pozoru zwyczajne wyjście do ZOO, przeistoczyło się w jeden z najgorszych koszmarów jej życia, który na domiar złego, zdawał się nie mieć końca i z każdą kolejną, mijającą chwilą, przybierał na swej intensywności. Pomyśleć, że jedyne czego Rutilla pragnęła, to opuścić nudnawe zajęcia, na których bądź, co bądź na pewno byłaby bezpieczna. Czy mogło być gorzej? Pamiętajcie, nigdy nie jest tak źle, aby sytuacja nie mogła ulec pogorszeniu. Choć Rudowłosa, poczuła się o niebo lepiej, za sprawą drobnego gestu, na który pokusił się John, dodając jej tym otuchy, to jednak jakby na to nie patrzeć, dziewczyna wciąż znajdowała się w terrarium, z całą masą jadowitych i cholernie niebezpiecznych zwierząt. O tym, jak bardzo były one żądne ich krwi, Guerra przekonała się zaledwie chwilę później.
- Jaja sobie ze mnie robisz?! - Rzuciła wyraźnie drżącym od emocji głosem. - Nie widzisz tego ogromnego węża przed nami?! - Prychnęła, z tego wszystkiego zupełnie zapomnając o zasadach dobrego wychowania i uprzejmości. Nie mając jednak innego wyjścia, Ruti bardzo niechętnie ruszyła przed siebie, zatrzymując się w momencie, w którym to za jej plecami, rozległo się siarczyste przekleństwo detektywa. - Co do...- Zdezorientowana nastolatka, poświeciła latarką w stronę mężczyzny i wtedy z przerażeniem dostrzegła coś okropnego.
- Ciociu! Ciociu! Chyba ukąsił go wąż! - Pisnęła, pochylając się nad Johnem. - Musimy mu pomóc, szybko! - Dodała, nie bardzo wiedząc co w takiej sytuacji powinna zrobić. Mimo wszystko, starała się nie panikować. W czasie całego tego szaleństwa, Ru usłyszała przytłumione wycie syren. - Przeżyjemy! Chyba w końcu zjawiła się pomoc! Teraz tylko trzeba jakoś się stąd wydostać. Pan John, musi jak najszybciej znaleźć się w szpitalu!

[dice]d2 = 532744381 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał ochoty na kłótnie, wzajemne przekrzykiwanie się czy ofiarowane złośliwości. Darował sobie zatem zbędne komentarze, które miałyby uderzyć w nastolatkę oraz jej wybuchowe zachowanie. Jednakże, człowiek wiedziony paniką zachowywał się różnie. Jego nie przerażały te zwierzątka, choć oczywiście zdawał sobie sprawę z niebezpiecznych walorów, jakimi się wykazywały - o czym w zasadzie bardzo szybko się przekonał i to na własnej skórze.
Zrobił zaledwie dwa kroki w przód, ówcześnie zabierając swoje dłonie z drobnych i roztrzęsionych ramion Ruti. Oświetlając sobie mniej więcej drogę, próbował dojrzeć jakąkolwiek zbawienną ścieżkę ewakuacji. Zapomniał jednak, że pochłoniętych mrokiem kątach także czai się niebezpieczeństwo. Wiązka światła nie ukazała mu przeciwnika, a jego zęby w ramach ataku zatopiły się w łydce mężczyzny. Ten zaklął jakże słyszalnie, ostatecznie i przygryzając swą dolną wargę. W odruchu, objęty mocą adrenaliny, nieco na oślep wykonał kopnięcie (tą niezranioną nogą rzecz jasna), idealnie trafiając tym samym węża, który już szykował się do kolejnego ciosu. Potem cofnął się nieco chwiejnie, ciężko opadając na posadzkę. I w popłochu oświetlał obszar wokół siebie, w obawie, że coś zamierza go znowu upieprzyć.
- Ja pierdolę! - wybełkotał przez zaciśnięte zęby; nie chciał bowiem zwrócić na nich czyjeś uwagi, gdyby tak zaczął wrzeszczeć. Ból był przeogromny i rozchodził się on już po całej łydce. Nie musiał nawet podwijać nogawki od spodni, by potwierdzić swą ewentualną hipotezę. Jad przedzierał się żyłami i jeśli zacznie tak dalej zwlekać, to rozejdzie się po całym krwiobiegu.
Wilson był tak pochłonięty swoim żałosnym stanem, że nawet nie zanotował dźwięku syren majaczących gdzieś na zewnątrz. Dopiero spanikowany głos rudowłosej jakoś ukazał mu właściwą rzeczywistość.
- Nie powinienem przemieszczać się w takim stanie, bo jad rozejdzie się poza kończynę. Nie mamy jednak wyjścia - zważywszy chociażby na inne zwierzęce zagrożenia czające się w ciemności. Powinien unieruchomić nogę, ale praktycznie nie miał czym, toteż zdecydował się jedynie na opaskę uciskową.
- Connie, znasz się na pierwszej pomocy, więc liczę na Ciebie - mówiąc to, powoli począł odpinać skórzany pasek od swoich spodni, aż finalnie wysunął go ze wszystkich szlufek - Zaciśnij go mocno na udzie, co tymczasowo sprawi, że jad węża pozostanie w obszarze nogi - poinstruował odpowiednio, żywiąc nadzieję na to, że uda im się stąd jakoś bezpiecznie wydostać. Chociaż, z jego perspektywy kulka w łeb zdawała się być bardziej kusząca od śmierci w męczarniach, po ukąszeniu węża.

[dice]d5 = 393068717 [/dice]
<center><div class="sygna1"><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/pfctYpg/Tumblr-l-594640643637536.jpg" class="sygna3"></div><div class="sygna2">but beautiful mosaics are made of broken pieces</div><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/WpRQt3Z/Tumblr-l-594642368634827.jpg" class="sygna3"></div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sygna1 {display:grid;grid-template-columns:repeat(3, 1fr);width:320px;height:auto;box-sizing:border-box;}.sygna2 {box-shadow:0 0 5px 3px rgba(0,0,0,0.1);width:100px;box-sizing:border-box;display:flex;justify-content:center;align-items:center;overflow:auto;height:100px;text-align:center;font-family: 'Roboto Mono', monospace;color:#131314;font-size:9px;padding:5px;background:white;line-height:1.5;}.sygna3 {width:100px;padding:5px;box-sizing:border-box;overflow:scroll;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Cóż, nie wybrała sobie najlepszego dnia na wagarowanie i prawdopodobnie miało to zostać z Ruti do końca życia. Mimo to, Constance naprawdę starała się w jakikolwiek sposób załagodzić te przeżycia, chociaż wiedziała, że blizny na psychice na długo pozostaną w jej świadomości. Poruszali się dość powoli, latarkami oświetlając drogę, która zaczynała się roić od tych wszystkich kreatur – jednych bardziej jadowitych, innych mniej. Odetchnęła głęboko i wtedy usłyszała Johna, a potem Rutillę. Westchnęła mimowolnie, natychmiast świecąc w stronę mężczyzny.
– Kurwa, jeszcze tego brakowało – mruknęła cicho, z wyraźną udręką – co jeszcze miało dzisiaj pójść nie tak? Mimo wszystko, nie wyobrażała sobie zostawić Johna, zatem dopadła do Wilsona, który leżał już na podłodze i uklęknęła przy nim – Ru, będziesz musiała mi tu poświecić – powiedziała, zachowując względny spokój. Wiedziała, że panika tylko napędzi i tak roztrzęsioną nastolatkę, a nie tędy droga, prawda?
– Oczywiście, że przeżyjemy, skarbie – zwróciła się do nastolatki, jakby wcale nie byli w terrarium, z którego pouciekały jadowite zwierzęta, a na zewnątrz nie biegała banda popierdoleńców, którzy chcieli wszystkich powystrzelać jak kaczki. Constance zajęła się jednak w tym momencie Wilsonem, skupiając się na zrobieniu prowizorycznej opaski uciskowej.
– Pewnie – wzięła pasek, faktycznie zaciskając mocno na jego udzie, a że pewnie pasek nie miał tylu dziurek, żeby odpowiednio go zabezpieczyć, to wyjęła swój nóż i zrobiła jedną, faktycznie tak, by mocno zacisnął się wokół uda. Zabezpieczyła go tak, by na pewno się nie zsunął ani nie rozluźnił i spojrzała na Johna.
– Oprzesz się na mnie, Ru będziesz nam oświetlała drogę – zarządziła, przerzucając sobie pewnie rękę Johna na ramię, żeby mógł faktycznie oprzeć się na niej całym ciężarem i dźwignęła go z podłogi, co nie było łatwym zadaniem, nawet jeśli szatynka dość często trenowała i siły miała całkiem dużo. Tak czy siak, zaczęli się powoli kierować w stronę wyjścia z terrarium.

[dice]d2 = 1706454002 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Wychodzicie z terrarium bez przeszkód i ruszacie w stronę, z której dochodzi wycie syren, czyli znowu do bramy, którą weszliście do zoo. Macie nadzieję, że policja opanowała sytuację, niestety tak nie jest. Funkcjonariusze rozpoczęli negocjacje z terrorystami, jako że ci wzięli zakładników. Jeszcze nie słyszycie co dokładnie mówią. W pewnym momencie słyszycie warczenie, które dochodzi zza waszych pleców.

Rutilla
- odwracasz się jako pierwsza i zauważasz tygrysa, który powoli ostrożnie się do was zbliża. Chyba musisz ostrzec towarzyszów.

Constance i John
- Pasek był dobrym posunięciem, bo jad nie przedostawał się tak szybko powyżej uda Johna, co kupiło mu czas. Po wyjściu z terrarium również słyszycie groźne warczenie, ale trudniej jest się wam zorientować w sytuacji, skoro jesteście spowolnieni i bardziej unieruchomieni, zważając na stan Johna.

Macie kilka opcji do wyboru:
1. Przyspieszacie, co przybliża was do grupy terrorystów przy bramie, ale oddala od wściekłego tygrysa.
2. Stoicie w miejscu, starając się zachować spokój i mając nadzieję, że tygrys bardziej zainteresuje się zamieszaniem przy bramie.
3. Podejmujecie walkę z tygrysem, nie chcąc zostać zastrzelonymi przez terrorystów.

Wybieracie jedną z opcji i rzucacie kostką d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 11.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odczuł niemały dyskomfort, gdy przy pomocy Constance i jej noża sprężynowego, udało mu się dokładnie oraz z odpowiednią dozą siły zacisnąć skórzany pasek na udzie. Ta prowizoryczna opaska uciskowa miała za zadanie zatrzymać jad w obrębie nogi. Rozejście się niego po całym krwiobiegu skutkowało rzecz jasna śmiercią.
John oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że nie miał też zbyt dużo czasu, jeśli oczywiście chodziło o bieganie w tym wstępnym opatrunku. Potrzebował profesjonalnej opieki medycznej. Antidotum. I szeregu wykonanych badań. Nie były to przelewki, a walka z niebezpiecznym zwierzęciem, jakim był wąż.
- Dzięki - posłał w stronę Connie, czując niebywałą wdzięczność za to, że nie musiał trwać tu w pojedynkę. Ponownie latarką w telefonie oświecił wnętrze terrarium, dostrzegając tym razem całkiem niedaleko ich przechadzającego się pająka.
Nie chciał siać paniki - tej niepotrzebnej, rozumiejąc przy okazji, iż ucieczka stąd była najlepszym wyjściem. Nieco utrudnioną zważywszy na jego fizyczny stan, bowiem nie powinien się teraz przemieszczać. Tu nie byli bezpieczni, choć na zewnątrz również.
Dźwięk syren jednakże podnosił na duchu. Informował on notabene o pojawieniu się odpowiednich służb. Nie byli więc już sami.
- Dobra, raz kozie śmierć - mruknął pod nosem i przy pomocy swojej niedawnej klientki, dźwignął się na nogi.
Grymas bólu przeszył jego twarz, a ciche syknięcie wydostało się spomiędzy warg. Zabolało. Gdy stanął w pionie.
Powoli posuwali się w przód. Ruti była ich oczami, informując przy okazji przed możliwym zagrożeniem.
John starał się utrzymywać ciężar ciała na tej zdrowej nodze, tą zranioną jedynie ciągnąc za sobą.
I udało im się. Praktycznie w jednym kawałku wyszli na zewnątrz, od razu kierując się do bramy, tej samej, którą ówczesne wtargnęli do zoo.
Co gorsza, sytuacja wciąż nie była najlepsza, gdyż uzbrojeni kolei prowadzili negocjacje z policją, trzymając do tego i zakładników.
Ich trójka próbowała się zatem jakoś cofnąć, ukryć, ale jako przeszkodę na horyzoncie dojrzeli wielkiego i chętnego do zabawy tygryska.
- Świetnie - skomentował, jednakże nie poruszył się z miejsca, aby nie prowokować zwierzęcia, co było w zasadzie najlepszą opcją. Przy bramie obecnie rozruszał się niemały chaos, a on mógłby zwabić tego dzikiego kotka.
- Ani kroku. Czegokolwiek - poinstruował zatem resztę.

[dice]d5 = 2130159224 [/dice]
<center><div class="sygna1"><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/pfctYpg/Tumblr-l-594640643637536.jpg" class="sygna3"></div><div class="sygna2">but beautiful mosaics are made of broken pieces</div><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/WpRQt3Z/Tumblr-l-594642368634827.jpg" class="sygna3"></div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sygna1 {display:grid;grid-template-columns:repeat(3, 1fr);width:320px;height:auto;box-sizing:border-box;}.sygna2 {box-shadow:0 0 5px 3px rgba(0,0,0,0.1);width:100px;box-sizing:border-box;display:flex;justify-content:center;align-items:center;overflow:auto;height:100px;text-align:center;font-family: 'Roboto Mono', monospace;color:#131314;font-size:9px;padding:5px;background:white;line-height:1.5;}.sygna3 {width:100px;padding:5px;box-sizing:border-box;overflow:scroll;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale wiedziała, jak okropnie musiało być w tym momencie z Wilsonem, chociaż sama nigdy nie przeszła przez ukąszenie węża. Jedno było pewne – kiedy następnym razem będzie musiała kogoś przesłuchiwać w zoo, na pewno pośle tam swoich przyjaciół po fachu, a nie pójdzie tam sama. Tak czy siak, ogarnęła dość szybko opaskę uciskową i uśmiechnęła się blado.
– Nie ma za co, nikogo nie zostawiam w tyle – wzruszyła ramionami – taka była prawda. Constance zawsze starała się wszystkimi zaopiekować. Być może była to kwestia bycia typowym mom-friend i zostania matką w tak młodym wieku.
Starała się nie patrzeć na zwierzęta ich otaczające, żeby po prostu nie spanikować, chociaż serce waliło jej jak oszalałe. Odetchnęła głęboko, pomagając Johnowi się poruszać, podczas gdy faktycznie Ruti szła przodem, bardzo ostrożnie, starając się ich uprzedzać o możliwych niebezpieczeństwach. Gdy znaleźli się na powietrzu, odetchnęła głęboko, czując, że po prostu są bezpieczniejsi, skoro w tym momencie policja pertraktowała z terrorystami. Powoli zaczęli się kierować w stronę bramy, jednak na ich drodze stanął… Tygrys? Constance mimowolnie wzniosła oczy ku niebu, jakby chciała zapytać kogoś na górze, dlaczego akurat dzisiaj postanowił testować jej cierpliwość. Tętno szatynki ponownie skoczyło, ale odetchnęła mimowolnie. W walce z olbrzymim zwierzęciem nie mieli szans, przyspieszenie również nie – bo John nie był w stanie poruszać się szybciej. Jedyne co pozostwało, to zachowanie spokoju. Stanęła więc nieruchomo i spojrzała na nastolatkę.
– Żadnych gwałtownych ruchów – dodała jeszcze powoli, siląc się na spokojny ton. Nie chciała rozwścieczyć zwierzęcia, tym bardziej że Armagedon, który rozpętał się niedaleko mógł skutecznie odwrócić jego uwagę – na tyle, by bezpiecznie wydostali się z zoo.


[dice]d5 = 269411951 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wydłużam czas na posta dla Rutilli do jutra, do wieczora! Buziaki :serducho:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę powiedziawszy, choć Rutilla radziła sobie całkiem nieźle w tej niecodziennej, naszpikowanej czającym się na każdym kroku niebezpieczeństwem, to jednak w jej głowie powstał prawdziwy chaos, który z każdą kolejną, mijającą chwilą, pchał tę przerażoną nastolatkę ku niekontrolowanemu wybuchowi paniki. Takowy z całą pewnością nie był im teraz potrzebny i z tego Guerra doskonale zdawała sobie sprawę. Właśnie dlatego, dziewczyna robiła co tylko w jej mocy, aby trzymać nerwy na wodzy. Pomimo targającego nią zewsząd strachu, mocno zacisnęła zęby po to, aby móc iść naprzód i jakoś przertwać ten niekończący się koszmar.
Nie bardzo wiedząc, jak winna była zachować się w sytuacji zagrożenia, Ru posłusznie stosowała się do zaleceń towarzyszących jej dorosłych osób, które na całe szczeście dobrze wiedziały, w jaki sposób pokierować ich losem. Z ogromnym poczuciem ulgi, rudowłosa ruszyła przed siebie, by po kilku ciągnących się w nieskończoność minutach, w końcu opuścić znienawidzone przez nią terrarium. W międzyczasie Ru, często oglądała się za siebie, aby mieć pewność, że ciocia Constance radzi sobie z rannym Panem Wilsonem. Nastolatka naprawdę bardzo mu współczuła, wyrobrażając sobie katusze z jakimi mężczyzna musiał się mierzyć. Z zamyślenia w jakim trwała, skutecznie wyrwało ją powstałe przy głównej bramie zamieszanie. Najbezpieczniej w takiej sytuacji, byłoby się cofnąć i cała trójka właśnie to zamierzała zrobić. Niestety pech jednak chciał, że na ich drodze stanął...TYGRYS!
- Ty...ty...ty...tygrys. Tam jest pieprzony tygrys! - Szepnęła, momentalnie stając w miejscu. Ruti z nerwów zagryzła od środka swój policzek. Wszystko po to, aby nie zacząć krzyczeć jak szalona.

[dice]d2 = 2147110490 [/dice]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">
Tygrys zjeżył się, obserwując was uważnie i raz po raz obnażając potężne, ostre kły. Końcówka jego ogona porusza się nerwowo. Wygląda na to, że zwierzę nie jest zadowolone. Zerka uważnie na każdego z was po kolei. ślepia zatrzymuje najdłużej i ostatecznie na Johnie. Pochyla się, po czym rzuca na mężczyznę, przewraca go i zaciska szczęki na nodze, traf chciał, że tej samej, którą ukąsił wąż.

Rutilla i Constance
- widzicie jak tygrys atakuje i przewraca Johna. Macie dwie opcje: pomagacie zaatakowanemu mężczyźnie lub uciekacie w stronę bramy.

Wybierzcie jedną z opcji i rzućcie kostką d5 na powodzenie i obrażenia.

John - nie spodziewasz się ataku, więc nawet nie próbujesz uciekać. Tygrys przewraca cię i zaciska zęby na twojej nodze, powyżej kolana. Starasz się, mimo bólu, zachować spokój czy walczysz ze zwierzęciem?

Rzuć kostką d5 na powodzenie i obrażenia.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Ostatni, finałowy post MG pojawi się 16.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]
Ostatnio zmieniony 2021-07-13, 22:03 przez Misty Silhouette, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jedno wiedział na pewno - jego stopa już nigdy nie postanie w zoo, nawet jeśli wiązało się to z utratą ewentualnego klienta. Dzisiejsze przedstawienie zbyt dużą wyrwę pozostawiło w jego umyśle. I choć nie było widać tego zewnętrznie, tak w środku, John drżał z przerażenia.
Pojawienie się terrorystów zburzyło pewien zwyczajny, nieco nudnawy ład. Ucieczka, poszukiwanie schronienia, gdzie z początku terrarium wydawało się być idealną opcją, tak teraz stało się miejscem, z którego żwawo zbiegli. Wilson był ranny. Noga bolała go niemiłosiernie. Wizja śmierci zaś przysłaniała zdrowy rozsądek. Nie był sobą. Bo w innym wypadku szukałby optymalnego schronienia, zlokalizowanego jak najdalej od zamaskowanej i uzbrojonej bandy. Teraz było mu to wszystko jedno, bowiem wolał zginąć od kulki w łeb, aniżeli od ukąszenia jadowitego węża. Wybrał szybką śmierć, od powolnej i w chuj bolesnej.
Ale wrażeń na dziś było zdecydowanie zbyt mało! Poziom adrenaliny osiągnął apogeum, gdy na horyzoncie zamajaczył zapewne wygłodniały tygrys. John chciał, aby każdy pozostał bez ruchu, w ciszy, aby zwierzę zainteresowało się bardziej krzykami dobiegającymi gdzieś ze strony bramy japońskiej.
Z trudem przełknął swoją ślinę, w uszach słysząc dudnienie serca. Zrobiło mu się niedobrze, a w ustach zaschło. Nigdy nie stanął tak oko w oko z potężnym zagrożeniem, bo nie tylko ludzie potrafili wyrządzić niebywałą krzywdę.
Zwierzę ówczesne zniewolone, zamknięte na określonej przestrzeni, teraz poczuło zew wolności, który nakazał mu zatopić kły w nodze Wilsona. Tej poprzednio już naznaczonej przez innego drapieżnika.
Zawył. Tak głośno, że zapewne usłyszano go przy bramie. Początkowo próbował zrzucić z siebie tygrysa, gdy wylądował twardo na ziemi. W porę się opamiętał i zaprzestał próby obrony. Pomimo bólu, strachu, zacisnął niemalże do krwi zęby na dolnej wardze. Pozostał spokojny, aby nie prowokować dalej tego dzikiego kota.
Chciał przeżyć. I wyjść z tego - w jednym, pieprzonym kawałku.


[dice]d5 = 583265396 [/dice]
<center><div class="sygna1"><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/pfctYpg/Tumblr-l-594640643637536.jpg" class="sygna3"></div><div class="sygna2">but beautiful mosaics are made of broken pieces</div><div class="sygna2"><img src="https://i.ibb.co/WpRQt3Z/Tumblr-l-594642368634827.jpg" class="sygna3"></div></div></center><link href="https://fonts.googleapis.com/css?family ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.sygna1 {display:grid;grid-template-columns:repeat(3, 1fr);width:320px;height:auto;box-sizing:border-box;}.sygna2 {box-shadow:0 0 5px 3px rgba(0,0,0,0.1);width:100px;box-sizing:border-box;display:flex;justify-content:center;align-items:center;overflow:auto;height:100px;text-align:center;font-family: 'Roboto Mono', monospace;color:#131314;font-size:9px;padding:5px;background:white;line-height:1.5;}.sygna3 {width:100px;padding:5px;box-sizing:border-box;overflow:scroll;}</style>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pierwszym instynktem Connie było przesunięcie się w stronę Rutilli i osłonięcie dziewczyny, ale z Johnem było to nieco trudniejsze zadanie. Nie wykonywała gwałtownych ruchów, patrzyła na zwierzę, od czasu do czasu rzucając spojrzenie w stronę nastolatki.
– Wszystko będzie dobrze – powiedziała cicho, nie do końca wiedząc, czy mówi to do siebie, do Ru, do Wilsona czy była to po prostu pobożna prośba do niebios. Po chwili jednak okazało się, że dobrze wcale nie będzie, bo zwierzę zaatakowało Wilsona i powalając go na ziemię, zatopiło kły w jego nodze, a Constance aż westchnęła zszokowana. Wiedziała, że nie ma dużo czasu na reakcję, dlatego poszła za instynktem. Przesunęła się w stronę Rutilli, faktycznie ją osłaniając i wyjmując zza paska służbową broń. Przeładowała pistolet dość sprawnie i uniosła go pewnie, mierząc w zwierzę.
– Musisz się gdzieś ukryć, Ru, rozumiesz? – powiedziała cicho, nie przestając mierzyć w dzikie zwierzę. Czy się bała? Cholernie. Czy miała jakieś wyjście? Nie widziała innego. Nie zamierzała zostawić Johna, chociaż skoro tygrys się nim zajął to było dość racjonalne wyjście. Mimo wszystko, jak wcześniej powiedziała – nie zamierzała nikogo zostawiać w tyle. Dlatego właśnie oddała kilka strzałów w stronę zwierzęcia, które w ogólnym harmiderze krzyków i strzałów oddawanych przez terrorystów przy bramie, zapewne zupełnie się nie odznaczały.

[dice]d5 = 1835524750 [/dice]

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Summer Mess - Zoo”