WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;"><b>Witamy w Woodland Zoo Park</b>

Niezależnie od tego, czy był to zaplanowany wieczór, spontaniczny, biznesowy czy czysto rozrywkowy, znaleźliście się w zoo, w piątkowe popołudnie, wchodząc główną bramą.
Zaczynasz zwiedzanie od Sawanny, gdzie możesz podziwiać na przykład strusie i żyrafy. Dobrze się bawisz czy może chciałbyś być zupełnie gdzie indziej? Jesteś sam czy z osobami towarzyszącymi?

CZAS START!

Skoro już wiecie gdzie się znajdujecie, możecie na spokojnie zacząć rozgrywkę postem wstępnym. Możecie już wpaść na osoby towarzyszące lub poczekać z tym do kolejnej tury, jak wolicie. W pierwszym poście należy zaznaczyć ekwipunek postaci, maksymalnie 3 rzeczy oraz podać informacje czy postać jest sama, czy towarzyszą jej NPC i jeśli tak, to kto to jest (maksymalnie 2 postacie NPC)


Następny post MG pojawi się 25.06, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.</b></div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ekwipunek: materiałowa torebka z dokumentami i portfelem, telefon, okulary przeciwsłoneczne.

Miała spotkać się w ZOO z koleżanką, ale ta napisała, że się spóźni. I gdyby nie było to spotkanie całkowicie spontaniczne, wzięłaby syna. Dlatego też przyszła sama, Phina zostawiając na zajęciach dodatkowych z plastyki. Krążyła po alejce to w jedną, to w drugą stronę, nie mogąc doczekać się koleżanki. Gdy widziała jakąś osobę, idącą w jej stronę, prostowała się i oczekiwała znajomej twarzy, lecz zawsze spotykał ją zawód.
Przysiadła w końcu pod klatką, zerkając w telefon. Nie miała żadnych wiadomości, ani nieodebranych wiadomości. Telefon powoli jej się rozładowywał jak to miał w zwyczaju, gdy sytuacja robiła się napięta i ostateczna. Czuwała tak przez dłuższą chwilę, aż stwierdziła, że nie będzie marnować czasu. Ruszyła powoli w stronę swoich ukochanych zwierząt - żyraf, które - najważniejsze - nie były drapieżnikami. Unikała ZOO zazwyczaj, bo nie przepadała za wielkimi zwierzętami, które potrafią rozszarpać człowieka w trymiga albo zjeść ich banana, który wcześniej był w torbie i ciach, po bananie.
W pewnym momencie zauważyła swoją znajomą, a przynajmniej tak przypuszczała. Podbiegła do kobiety i delikatnie dotknęła za ramię.
- Polly! Ups, przepraszam, pomyliłam... panią z... - wydukała, gdy okazało się, że kobieta nie była jej koleżanką, Polly. Westchnęła zirytowana, bo Polly zaczynała lecieć w kulki. Marcy podparła się pod boki, przygryzając na moment wargę w zamyśleniu. - Widziała może pani taką kobietę? Włosy jasne, proste i... piegata. Polly ma na imię. Nie widziała pani jak wchodziła do ZOO? - zagaiła nieznajomą, z nadzieją, że po prostu minęły się z koleżanką. Nie wiedziała jeszcze, że ta wcale nie zamierzała przyjść z przyczyn losowych.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ekwipunek: Portfel z dokumentami, telefon komórkowy, oraz z racji wykonywanego przez nią zawodu, również broń palna (pistolet), z którą Ethel nigdy się nie rozstawała.

Dzisiejsza wycieczka do ZOO, to nie był szczyt marzeń Detektyw Farrow. Kobieta już od dziecka szerokim łukiem omijała tego typu miejsca. Będąc dumną posiadaczką psiaka i dwóch kotów, kochała zwierzaki, a te, umieszczone w klatkach, przynajmniej w jej mniemamiu, powinny znajdować się na wolności. Stąd właśnie brała się cała ta niechęć. Dziś jednak Ethel znalazła się tutaj, ponieważ tydzień temu w tym właśnie miejscu, została zamordowana nastolatka. Śledztwo było w toku, lecz z powodu braku dowodów, oraz ewentualnych podejrzanych, nie szło to tak, jakby policjantka tego oczekiwała. Dlatego była sama, nikt przecież nie mógł wiedzieć, że postanowiła działać na własną rękę, prawda? W końcu, jakby na to nie partrzeć, zawsze istniała mozliwość na to, że znajdzie w tym przeklętym ZOO coś, co wcześniej zostało przeoczone, a mogłoby być istotne dla prowadzonej przez nią sprawy.
Przez moment brunetka przystanęła, ponieważ zainteresowały ją żyrafy. Jeśli miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to musiała przyznać, że nie pamiętała, ile to czasu minęło, odkąd widziała je po raz ostatni? Z zamyślenia, w którym trwała, wyrwał ją czyiś kobiecy głos. Zdezorientowana odwróciła się, gdy wyczuła dotyk na swoim ramieniu. Widząc, że nieznajoma jest jeszcze bardziej zaskoczona swoim odkryciem, niż ona sama, Farrow uśmiechnęła się tylko pokrzepiająco. Wysłuchała również tego, co brunetka miała jej do przekazania. Przez chwilę milczała, analizując informacje, jakie otrzymała.
- Hmmm... Wydaje mi się, że nikogo takiego tutaj nie widziałam. - Odparła zgodnie z prawdą. Niestety pewna na sto procent, również nie była. - Ale mogę pomóc Pani rozejrzeć się za...Polly? - Zaproponowała, bo i tak w danym momencie, nie miała nic lepszego do roboty. Jeśli faktycznie coś tu jest, to jej nie ucieknie, nawet jeśli pomoże nieznajomej w poszukiwaniach osoby, która ją interesowała.
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Poczuła zawód, gdy kobieta oznajmiła, że nie widziała jej koleżanki. Później nadszedł moment wściekłości, bo Polly wystawiła ją do wiatru. Żadnego znaku. Mogły pożreć ją lwy albo hipopotamy, ale Marcy nie miała czasu na takie zabawy w kotka i myszkę. Jeśli umawia się z kimś, oczekuje przyjścia (i niewielkiego spóźnienia). Nie mogła sobie darować, że zamiast spędzić ten dzień z własnym synem, snuje się zagubiona po ZOO, bo koleżanka postanowiła nie przyjść. Miała wyłączony telefon, więc może coś się stało naprawdę? Nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Chwilowo gotowała się jak wok, bo zaczepiała obcych ludzi, pytając o koleżankę i czuła się przy tym jak wariatka.
- Pewnie wcale nie przyszła, nie byłabym zaskoczona - mruknęła z ciężkim westchnieniem zawodu i wbiła wzrok w żyrafy. Fascynowały ją te zwierzęta, pewnie dlatego, że były roślinożerne. Nie przepadała za takimi miejscami, bo wzbudzały w niej niepokój. Teraz była dodatkowo poddenerwowana przez wybryk Polly. Nie lubiła być wystawiana, zwłaszcza na terenie pełnym dzikich zwierząt. - Nie, nie wiem, bo nie musi pani, tylko... poszukam jej sama. Ma wyłączony telefon, a to się u niej nie zdarza. Małpy raczej jej nie zjadły - dodała, pocierając policzek dłonią w zamyśleniu. Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Szukać jej? Nie szukać i iść do domu? Z pomocą kobiety mogłaby rozejrzeć się chociaż trochę i nie mieć wyrzutów sumienia. Nie umówiły się właściwie w konkretnym miejscu i tu pewnie leżał problem.
W końcu skinęła głową, zwilżając wargi językiem.
- Właściwie to... przydałaby mi się pomoc. Dzisiaj nie ma tu wielu osób, a jak zemdlała? Byłabym wdzięczna za pomoc - powiedziała w końcu, uśmiechając się delikatnie, jednak wciąż zmartwiona. Skontrolowała jeszcze raz telefon, ale wciąż nie pokazywał nowych wiadomości.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W takiej sytuacji, jak ta przedstawiona na tym właśnie obrazku, tak naprawdę nie trzeba było mówić absolutnie nic. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie, była nawet bardziej, niż prosta. Wystarczyło spojrzeć w oczy nieznajomej. Jej smutne spojrzenie, doskonale odzwierciedlało ten zawód, jaki musiała poczuć, gdy dotarło do niej, że najprawdopodobniej została przez ową Polly wystawiona. Ethel osobiście nie lubiła tego rodzaju zachowań. Choć wielokrotnie spotkała się z tym samym, nigdy nie potrafiła pojąć, czemu ludzie umawiają się na spotkania, na których się nie pojawiają? Nie wspominając już choćby słowem o tym, że takie osobniki nie zawsze też raczą powiadomić o swojej nieobecności. Chamstwo. No po prostu chamstwo...
Chociaż Farrow swoje podejrzewała, to jednak nic nie powiedziała, aby nie komplikować sytuacji jeszcze bardziej. Skoro zaoferowała swoją pomoc, a kobieta ją przyjęła, to poszukają zguby...
- To naprawdę nic takiego. - Machnęła tylko ręką. - Może pójdziemy w tamtym kierunku? - Zapytała, wskazując alejkę przed sobą. - Na pewno po drodze znajdziemy jakiegoś pracownika, którego będzie można wypytać. - Stwierdziła, po czym w końcu powoli ruszyła przed siebie. - Mam na imię Ethel. - Dodała po chwili, bo przecież wcześniej nawet nie pomyślała o tym, aby się przedstawić. - Długo już tak czekasz? - Dopytała, przy okazji rozglądając się z zaciekawieniem po okolicy. Policjantka swym uważnym wzorkiem, szukała wcześniej opisanej przez Marcy kobiety, przy okazji ukradkiem zerkając na strusie, których wyjątkowo nie lubiła.
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Liczyła, że to wszystko to nie jest prawda; że Polly przyjdzie, ale po prostu spóźniona albo zagubiła się w akcji. ZOO jest w końcu spore i może umówiły się przy złym wejściu? Wszystko jest możliwe. Żałowała tylko, że taki obrót wydarzeń sprawił, że zamiast być ze swoim dzieckiem, krążyła po przerażąjącym dla niej miejscu. Cieszyła się więc, że mimo wszystko miała obok siebie nowo poznaną kobietę. Nie była sama. Błagała tylko w myślach, by nie rozdzielały się, a gdy nie znajdą Polly, Marcy wyjdzie z ZOO i czym prędzej wróci do domu, zadowolona, że to już koniec.
Nie dopuszczała do siebie myśli, że Polly ją wystawiła. Już lepiej brzmiało: zapomniała, zgubiła się w mieście, coś ją zatrzymało. Chciała w to wierzyć, bo nie bolało tak bardzo. Mimo, że Marcy jest raczej silną babką, której nie złamie byle co, takie gesty sprawiały, że robiło jej się najzwyczajniej przykro. Nikt nie lubił być wystawianym do wiatru.
- W porządku, to dobry pomysł - przytaknęła, kiwając głową. Wzrokiem przesunęła po wybiegach, czując narastający niepokój. A co by było, gdyby wydostały się z klatek? To wbrew pozorom nie może być takie trudne dla wygłodniałych zwierząt? Gdzieś tam za rogiem kryją się lwy, pumy i wszystko, co mięsożerne. Dobrze, że Polly zaginęła wśród żyraf. - Marcy. Czekam już z czterdzieści minut, ale Polly zazwyczaj się nie spóźnia, dlatego... mam wrażenie, że coś się stało. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje, więc ciężko mi cokolwiek stwierdzić, co się mogło wydarzyć - westchnęła, zerkając na kobietę. Uspokajał ją jej wyraz twarzy i postura. Nie przyszło jej na myśl, że mogła być policjantką czy żołnierką, ale biło od niej coś, czego nie potrafiła wytłumaczyć. Ach, niech tylko się dowie, że miały kiedyś wspólny obiekt zainteresowania! - A pani dzieci nie zgubiła? Bo tak... dorosłych rzadko spotyka się samych w ZOO - zagaiła nerwowo, ściągając lekko brwi. Chciała być zabawna, ale to akurat jej nie wyszło.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">Zoo w piątkowe popołudnia tętni życiem. Wokół spaceruje wiele rodzin z dziećmi lub młodych par, które zdecydowały się przyjść tutaj na randkę. W sezonie letnim, który dopiero się zaczął, można tu spotkać i wielu turystów, którzy odwiedzają park po raz pierwszy.
Nic nie wskazywało na to, że dzisiejszy dzień i pobyt w zoo będzie się różnił od innych.
Zajęte rozmową ze sobą, mijacie żyrafy i skręcacie, zgodnie z rozstawionymi strzałkami, w stronę lwów.
Gdzieś z oddali można usłyszeć podniesione głosy, a po chwili głośny huk. Momentalnie sytuacja się uspokaja, więc trudno powiedzieć czy jest powód do zmartwień.

Macie do wyboru albo sprawdzić co się stało albo iść dalej, skoro sytuacja nagle się uspokoiła.
Jeżeli decydujecie się zawrócić i dowiedzieć co to było za zamieszanie, rzućcie kością d2 lub d5 na powodzenie.

Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 28.06, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[dice]d5 = 971695041 [/dice]


W sytuacji takiej, jak ta przedstawiona na tym właśnie obrazku, tak naprawdę ciężko było stwierdzić, czy rzeczywiście jest się czym martwić? Jakby na to nie patrzeć, istaniały trzy opcje:
1. Polly zwyczajnie olała Marcy z jakiegoś nieznanego im powodu i zapomniała jej o tym powiadomić. (W mniemaniu Ethel opcja ta, była tą najbardziej prawdopodobną i najkorzystniejszą.)
2. Kobieta faktycznie pojawiła się w ZOO, lecz zapodziała gdzieś tę właściwą drogę i błądzi między wybiegami. (Dokładnie tak, jak robią to teraz Farrow wraz z Thrilwall.)
3. Polly istotnie wybrała się na umówione spotkanie, ale niestety po drodze przydarzył jej się jakiś nieszczęśliwy wypadek. (To by tłumaczyło brak jakiegokolwiek odzewu z jej strony.)
Jednak teraz, gdy Marcy zgodziła się z propozycją policjantki, te wspólnie ruszyły przed siebie. - Miło mi Cię poznać Marcy. Choć trzeba uczciwie przyznać, że nie są to zwyczajne okoliczności zawierania takich znajomości. - Zaśmiała się cicho pod swym nosem, bo ZOO jest ostatnim miejscem na ziemi, w którym brunetka pragnęłaby być. Niestety obowiązki wzywają, a robota nie wybiera, prawda?
- Czterdzieści minut, to szmat czasu. Wystarczająco sporo, aby mogło stać się coś niedobrego. - Odparła zgodnie z prawdą, po czym zaczęła rozglądać się z jeszcze większą uwagą, niż dotychczas. Tłumy ludzi, przewijających się w to piątkowe popołudnie po ZOO, wcale nie ułatwiały kobietom zadania. - Ja? Nie...niestety nie mam dzieci. W moim zawodzie nie ma miejsca na posiadanie rodziny. Jestem detektywem w wydziale zabójstw. Nieciekawa robota... - Odpowiedziała spokojnie, choć był to dla niej trudny temat, ponieważ z biegiem czasu, czuła się coraz bardziej samotna, a cztery ściany pustego mieszkania, czasami wręcz ją dobijały. - A Ty? Masz rodzinę? Zajmujesz się czymś ciekawym, Marcy? I mów mi proszę po imieniu. - Zapytała, bo faktycznie trochę ją to interesowało.
W międzyczasie obie kobiety, minęły te przeklęte żyrafy i zgodnie z rozstawionymi strzałkami, skręciły w stronę lwów. Będąc zajęte rozmową, w pierwszej chwili nie zwróciły uwagi na niosące się gdzieś z oddali podniesione głosy. Dopiero donośny huk, sprawił że Ethel stanęła w miejscu, nasłuchując. - Słyszałaś to co ja? - Zapytała z nieco zapokojonym wyrazem twarzy. - Nie wiem jak Ty, ale ja bym to sprawdziła. Ktoś może mimo wszystko potrzebować pomocy. - Stwierdziła, po czym czekała na decyzję swojej towarzyszki.
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[dice]d5 = 102153262 [/dice]
Miała dosyć ostatnich wydarzeń. Wszystko szło definitywnie pod górkę i nie zostawiało ocalałych. Polly tylko dolała oliwy do ognia, nie stawiając się na umówione spotkanie. A Marcy była czasem nadwrażliwa na krzywdę ludzką, więc chciała mieć pewność, że nic się kobiecie nie stało. Powinna zostawić to w cholerę i uciec stąd jak najdalej, skoro serce jej podpowiadało, że to miejsce nie do końca jest w porządku. Coś przeczuwała, tylko nie była pewna co. Krzywdę jakąś? Polly krzywdę? Oby nie.
Obecność policjantki dodawała jej (jeszcze) otuchy, bo miała pomoc w poszukiwaniach. Gorzej będzie, jeśli okaże się wszystko bezpodstawne do takiego alarmu. Z drugiej strony, to zawsze mógł być jej syn. Umarłaby, jeśli teraz miałaby szukać tak swojego czterolatka.
- Mnie również, nawet jeśli rzeczywiście okoliczności są dość... nietypowe – uśmiechnęła się lekko i gdyby nie sytuacja, która dotyczyła bezpośrednio jej bliskiej osoby, zaśmiałaby się głośno i żartowałaby z tego wszystkiego.
Świetne miejsce wybrała sobie do zaginięcia, wredota. Musiały po drodze patrzeć na uwięzione zwierzęta, przeszkadzać nawzajem innym ludziom, by pytać o osobę, której tak naprawdę nigdy tu nie było, a Marcy czuła narastającą panikę. Bała się jak cholera! Przeczuwała, że zaraz na ścieżkę wypadnie jakiś zagubiony wilk i je rozerwie na strzępy.
- Właśnie, wystarczająco – mruknęła niepocieszona i zerknęła na kobietę. Zaskoczył ją zawód Ethel, więc jej usta ułożyły się w literkę „o”, a brwi uniosły nieco. - To musi być... ciekawe. Ja jestem pokojówką, bo nie stać mnie było na studia, a gdy już było lepiej, urodziłam dziecko. Coś za coś - dodała jeszcze z westchnieniem. Nie to, że żałowała, bo nie. Po prostu bycie matką odebrało jej trochę możliwości, a ostatnio psuło też krew (nie z powodu dziecka, a jego ojca).
Przystanęła na dziwny huk, nasłuchując przez dłuższą chwilę. Serce przyspieszyło rytm, a dłonie mimowolnie zaczęły drzeć ze stresu. Co mogło się stać? Spojrzała na Ethel, zagubiona, ale w jednym były pewne.
- Zdecydowanie słyszałam i myślę, że powinnyśmy tam iść – potwierdziła, ruszając od razu w stronę, z której dochodziły niepokojące dźwięki. W pewnym momencie niemal biegła, by znaleźć się tam szybciej. W końcu żaden dzik nie wyjdzie z klatki, więc tego nie powinna się obawiać.
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

<div class="wrapper" style="position: relative;"> <div class="navi"><img src="https://i.imgur.com/5MxK8Uw.jpg" style="border: 1px; border-radius: 15px; width: 470px;"></div>
<br>
<div id="infoi" style="top: 350;left: 5;color: white;padding: 20px;width: 400px;height: 300px;margin-left: 85px;z-index: 10;position: absolute;overflow: scroll;overflow-x: hidden;text-align: justify; font-size:11px; line-height:15px;">Jak się okazuje, huk i podniesione głosy dobiegały spod bramy głównej, do której się cofacie. Po drodze mija was kilkoro ludzi, którzy biegną w przeciwną stronę, jakby od tego zależało ich życie, co w zasadzie jest prawdą, czego zaraz się dowiecie.
Gdy podchodzicie bliżej, widzicie, że barierki ustawione w samym wejściu są powyginane i lekko się dymią. Wygląda też na to, że jedna ze ścian budki, w której sprzedaje się bilety, przewróciła się, uniemożliwiając wyjście z Zoo. Żeby tego było mało, obok stoi dwóch uzbrojonych mężczyzn w maskach, którzy właśnie was zauważają i wycelowują do was z broni. Widocznie komuś zależy na tym, aby zatrzymać was tu dłużej, niż planujecie.

Ethel - bardzo szybko i trzeźwo oceniasz sytuację, a dobry refleks sprzyja ci przy ucieczce. Nie wygląda w końcu na to, aby zamaskowani mężczyźni żartowali sobie, trzymając w dłoniach pistolety na wodę, prawda? Wycofujesz się pospiesznie i uciekasz. Słyszysz co prawda wystrzał, ale kula zadedykowana dla ciebie, mija cie o kilka centymetrów.

Marcy - nie masz tyle szczęście co twoja towarzyszka, głównie dlatego że strach sparaliżował cię o kilka chwil za długo. Również postanawiasz uciec, jednak kula zahacza cię o prawe ramię, pozostawiając głęboką, ale mimo wszystko niegroźną, ranę.


Zdecydujcie wspólnie czy trzymacie się razem, czy rozdzielacie i korzystając z mapy Zoo, zawrzyjcie w następnym poście gdzie dokładnie się udajecie i czy szukacie wyjścia, czy może gdzieś się ukrywacie. Obydwie rzucacie kością d5 lub d2 na powodzenie.


Kod: Zaznacz cały

[dice]d5[/dice]

[dice]d2[/dice]

Rzuty kością: w przypadku rzucanią kością na powodzenie swoich działań lub na obrażenia, zasada jest taka, że im mniejsza liczba oczek, tym większe powodzenie i mniejsze obrażenie, im większa liczba oczek, tym mniejsze powodzenie i większe obrażenia. Podsumowując: mniejsza liczba oczek - skutki pozytywne, większa - negatywne.

Następny post MG pojawi się 01.07, jednak jeśli sytuacja w grze będzie rozwijać się prężnie - MG zastrzega sobie prawo umieszczenia takiego posta wcześniej. W sytuacji, gdy gracz nie zdąży dodać posta przed czasem, zostanie pominięty.
</b></div></div>[/center]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdy tylko Ethel zyskała pozytywną odpowiedź od Marcy w jej towarzystwie, ruszyła do żródła dochodzącego do nich z oddali hałasu. Jak się po chwili okazało, całe zamieszanie rozpoczęło się przy głównej bramie. Po drodze w zastaraszającym wręcz tempie, mijali ich panikujący ludzie, którzy wyglądali co najmniej tak, jakby uciekali, chcąc ratować własne życie. Coś tutaj ewidentnie nie grało, a o tym jak bardzo, Farrow przekonała się, gdy w ułamku sekundy swym uważnym wzrokiem, dostrzegła nieopodal dwóch uzbrojonych po zęby mężczyzn. Pech chciał, że oni również zdali sobie sprawę z obecności kobiet, które na domiar złego nieświadomie zbliżały się do nich, zamiast oddalać, tak jak robili to inni zwiedzający.
- Marcy! Musimy stąd spieprzać i to szybko! Jedna ze ścian budki z biletami, odcięła najbliższą drogę ucieczki! - Mówiąc to Ethel, używała podniesionego tonu, tak aby brunetka pomimo ogarniającego ich zewsząd chaosu, mogła ją usłyszeć. Następnie kobieta czym prędzej, odwróciła się, aby uciec zamaskowanym napastnikom. Dobrze, że zrobiła to na tyle szybko, że udało jej sie uniknąć postrzału.
Niestety jej towarzyszka nie miała tyle szczęścia. - Kurwa mać! - Krzyknęła tylko, dostrzegając krew sączącą się z prawego ramienia Thirlwall. Nie czekając na pogorszenie i tak chujowej już sytuacji policjantka, wzięła pod ramię ranną Marcy, a następnie, udała się z nią w prawo, w stronę zawiłych alejek.
Kobieta uznała, że tam łatwiej będzie im się ukryć i poczekać na pomoc, bądź dalszy rozwój sytuacji. Po kilku minutach w końcu zatrzymała się, ostrożnie sadzając nową koleżankę na ziemi. - Myślę, że tutaj będziemy bezpieczne. Przynajmniej na razie...- Odparła mając jednocześnie nadzieję, że faktycznie tak właśnie będzie. - Teraz musimy zając się Twoim problemem. - Dodała, po czym urwała kawałek materiału z własnej koszuli po to, aby w następnym momencie, podwiązać ramię rannej Marcy. Wszystko po to, aby zatamować krwawienie. - Wiem, że to boli, ale musisz być dzielna. Wydostaniemy sie stąd, obiecuję...

[dice]d5 = 517314740 [/dice]
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzisiejszy dzień uświadomił Marcy Thirlwall, że to był ostatni raz, gdy chciała pomóc komukolwiek. Początkowo nie rozumiała, co się dzieje, widząc spanikowany tłum, który kierował się w zupełnie przeciwną stronę niż one. Dlaczego zgodziła się na coś takiego? Żałowała bardzo, czując jak serce podchodzi jej do gardła, a nogi robią się wiotkie jak z waty cukrowej na deszczu. Rozglądała się nerwowo, nie do końca rejestrując to, co się dzieje. Widziała ludzi, którzy chaotycznie poruszali się jak w mrowisku. Dostrzegła jakieś błyski odbijające się od broni, choć nie zarejestrowała tego faktu. Słyszała głosy swojej towarzyszki, a tak naprawdę ich nie słyszała. W głowie miała jedynie wyrzut, że przyszła do tego pieprzonego ZOO, a jej syn może zostać sam. Trafi do rodziny zastępczej albo gorzej, do domu dziecka jak niegdyś ona.
Odwróciła zdezorientowane spojrzenie za Ethel, ściągając brwi. Dlaczego uciekała? Dlaczego wszyscy uciekali. Gdy postanowiła zrobić to samo, było już za późno. Pocisk dopadł ją, wbijając się boleśnie w ramię. Krzyknęła z bólu, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyła i czuła jak już jej ciało pozwala sobie opadać ku ziemi, by odpocząć i skupić się tylko i wyłącznie na pulsującym ramieniu oraz sączącej się krwi.
Miała szczęście, że miała Ethel obok siebie. Złapała jej się jedną ręką i poszła za nią, odwracając się jednak wciąż w stronę epicentrum rozgrywającej się tragedii. Zdecydowanie będzie potrzebowała odwyku miesięcznego na wsi albo nad morzem, z dala od miasta i miasteczek. Usiadła w końcu z ciężkim westchnieniem przy ławce, by w razie czego być w miarę okrytą. Nie patrzyła na jakiej wysokości zwierząt się znajdują, ale wierzyła również, że zawiłe alejki nie będą chętnie odwiedzane przez zamachowców. Gdy dotknęła rannego ramienia, a na jej dłoni momentalnie znalazła się krew, jęknęła cicho.
- Skurwysyn mnie postrzelił - szepnęła, wciąż zaskoczona i uniosła spojrzenie na Ethel. Myślała, że jest odporna na wszystko, ale postrzał i atak terrorystyczny na pewno nie zaliczały się do tego. Odetchnęła płytko, opierając głowę na płocie i na moment zamykając oczy. - Jak stąd wyjdziemy? Pewnie obstawili wszystkie wyjścia. Co... co tam się w ogóle działo? Zamierzają puścić wszystkie zwierzęta wolno? A może je pomordować razem z ludźmi? - mruknęła, zwilżając wargi raz po raz. - Jezu, nie mogę zginąć, moje dziecko ma tylko mnie... Zadzwońmy! Ktoś musi nam pomóc - dodała po chwili, ale nie ruszyła się nawet. Ból ją sparaliżował. Nie była odporna, nagle jej poziom znośności spadł do minus miliona.
Naprawdę miała nadzieję na jakieś rozwiązanie, nawet jeśli ciężko jej się myślało w tym momencie. Będzie musiała postawić Ethel wódkę, bo normalnie człowiek pewnie porzuciłby ją tam na pastwę losu, ratując swój własny tyłek.


[dice]d5 = 1828675964 [/dice]
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W przeciwieństwie do Marcy, Ethel pomagała wszystkim, ale tak jakby z automatu. Poprzez zawód, jaki od dobrych kilku lat dzielnie wykonywała, zdążyła wyrobić sobie pewne nawyki, a niektóre rzeczy, wykonywała mechanicznie. Pomoc człowiekowi, znajdującemu się w potrzebie, była wpisana w jej własny wewnętrzny kodeks, lecz przez wszystko, co zmuszona była przeżyć w ciągu kilku ostatnich miesięcy, momentami zwyczajnie nie potrafiła zachować się adekwatnie do sytuacji.
W normalnych okolicznościach, Farrow zachowałaby się zupełnie inaczej. Jakby na to nie patrzeć, była pieprzonym stróżem prawa, ale...no właśnie ale. To nie był zwyczajny napad. O ile w ogóle, można było nazwać owe wydarzenia w ten sposób? To było ZOO z masą niewinnych ludzi, oraz sporą ilością cholernie niebezpiecznych zwierząt, które przez powstałe zamieszanie, poczęły powoli dziczeć w tych przeklętych klatkach. Kobieta zupełnie nie rozumiała, co napastnicy chcieli swym zachowaniem osiągnąć i do czego doprowadzić? Sytuacja była po prostu do dupy, a wszystko skomplikowało się o wiele bardziej, za sprawą postrzału Thrilwall.
- Szczerze? Sama nie wiem co o tym myśleć, ale jedno jest pewne - póki nie pojawi się jakakolwiek pomoc, musimy być cholernie ostrożne. - Odparła najspokojniej, jak tylko w tych okolicznościach potrafiła. Prawdą było to, że brunetka celowo nie wyciągnęła do tej pory swojej broni. Gdyby pokazała napastnikom, że jest uzbrojona, mogłaby nieświadomie sprowadzić na siebie i swoją towarzyszkę jeszcze większe problemy, a tego absolutnie nie chciała. Lepiej zachować pewne fakty tylko dla siebie. Zawsze dobrze jest mieć jakiegoś asa w rękawie, czyż nie?
- Marcy! Uspokuj się! Nie możemy panikować. Ktoś na pewno zdążył już wezwać odpowiednie służby. Ja sama bym to zrobiła, ale mój telefon rozładował się krótko po przyjeździe do ZOO. - Wyjaśniła, kończąc prowizoryczny opartunek. - Najlepiej będzie, jeśli tu zostaniemy, przynajmniej na razie. To wbrew pozorom dobra kryjówka. A Ty musisz odpocząć...- Ethel naprawdę żywiła cichą nadzieję na to, że dobrze postępuje, ukrywając siebie wraz z koleżanką w takim miejscu, jak to.
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna. Marcy miała już wizję uciekających z klatek zwierząt i rozszarpują je na strzępy bez zawahania. Krwawiła cały czas, nawet jeśli postrzał nie był groźny, ale sęk w tym, że zwierzęta wyczuwają krew. Niech je dopadnie tylko jakiś wilk czy co tam siedzi w klatce. Już po nich. Po Marcy, bo będzie kazała Ethel ratować siebie, by jakoś ocaliła jej syna przed sierocińcem. Ma ojca. I wujka. Ten drugi na pewno zaopiekowałby się chłopcem, bo ojciec przecież jeszcze nie ma pojęcia o istnieniu własnego syna. Patowa sytuacja.
Zamknęła oczy, by na moment nie widzieć wokół siebie rozjuszonych zwierząt. Słabo jej było z tego wszystkiego, z emocji i strachu, a także bólu, który był dla niej zupełnie nowym doświadczeniem. Ścisnęła ranę jakby miało dać to jej jakąkolwiek ulgę, ale ból okazał się jedynie ostrzejszy. Syknęła cicho, ściągając brwi, a jej zakrwawiona dłoń opadła bezwiednie na uda.
- Więc to chyba nie jest dobre miejsce na ukrycie się - mruknęła cicho, zerkając na Ethel przerażona. Znajdą je. Jeśli chcą przejąć całe ZOO (i te niewinne dzieci, które muszą teraz moczyć majtki ze strachu), na pewno przejdą i tymi alejkami. I to nieważne, że są zawiłe, a za zakrętami aż tyle nie widać – znajdą je, była tego pewna. Wsunęła dłoń we włosy i zacisnęła palce na lokach, oddychając coraz ciężej. Wyobrażała już sobie jak skończy swój żywot. Wygrzebała w końcu telefon z torby szmacianej, by napisać SMSa do Masona. Druga wiadomość poszła do Milesa, żeby biedny wiedział, że ma to dziecko. Gdyby teraz tego nie zrobiła, Phin żyłby w nieświadomości i nawet jeśli by był z Masonem, mógłby mieć jakiś żal do (zmarłej) matki. Jedną ręką jakoś dała radę. Nie patrzyła już na błędy, ani na nic, zerkając tylko w różne strony i upewniając się, że na pewno nikt ich nie znalazł. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jej telefon wciąż jest sprawny. - Może jednak zadzwonię, co? Pewnie nikt nie słyszał jeszcze o strzelaninie w pierdolonym ZOO – dodała z ironicznym uśmiechem i wyciągnęła telefon w stronę Ethel na wszelki wypadek.
Zgadzała się z nią w pełni, że musi odpocząć. Uleciały z niej wszelkie siły, a strach nie zachęcał ją do poruszania się po ogrodzie. Nie chciała spotkać już żadnego napastnika. Ani zwierzęcia na wolności. Tu znajdowały się zwierzęta w miarę spokojne z natury, więc czuła, że dobrze zrobi im zostanie w kryjówce za ławką.
- Wiesz, spotykałam się kiedyś przez chwilę z detektywem. Szkoda, że go teraz nie ma, nie żeby coś, bo lepiej mi ze świadomością, że masz spluwę. On by tam poszedł i im wpierdolił, nie przejmując się niczym – powiedziała cicho, z przymkniętymi znów powiekami. Usta jej przybrały inny odcień, jakby zsiniały, a twarz zbladła. Zwilżyła wargi językiem i odetchnęła. - A może go znasz? John Wilson się nazywa. Niezły gość, chociaż ta znajomość była chwilowa, lubię go. Boże, całe życie nikogo nie kochałam, a gdy już to się stało, mogę umrzeć. To nie jest sprawiedliwe!
run too fast and you'll risk it all
can't be afraid to take a fall
felt so big but she looks so small

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Biorąc pod uwagę te wszystkie niezbyt korzystne okoliczności, chcąc czy nie, wyobraźnia Ethel również poczęła działać na zwiększonych obrotach, płatając kobiecie coraz to większe figle. Tak samo jak w przypadku Marcy, brunetka mimowolnie zaczynała wyobrażać sobie dwa dość miażdżące scenariusze:
W pierwszym, zwierzęta wydostające się z otwartych przez tych patałachów klatek. Choć krwi, która sączyła się z rany Thrilwall, w rzeczywistości nie było zbyt wiele, to jednak mogła ona w jakiś sposób podziałać na te zdziczałe bestie.
Natomiast w drugim, Farrow wyobrażała sobie tych wszystkich uzbrojonych po zęby, zamaskowanych napastników, którzy mogliby urządzić sobie na nie polowanie, bo dlaczego by nie?
- Niestety na nasze nieszczęście nie mamy pojęcia ile tych gości jest rozsianych na terenie całego ZOO. Dlatego wydaje mi się, że w takiej sytuacji żadne miejsce nie będzie idealną kryjówką. - Odparła całkowicie szczerze, nie chcąc wciskać koleżance kitów, które miałyby na celu mydlić jej oczy.
W momencie, w którym Marcy opowiadała jej o tajemniczym detektywie, z którym kiedyś łączył ją niezobowiązujący romans, Ethel błagała w duchu tylko o to, aby nie chodziło o pieprzonego Wilsona. I co? Gówno. Na nic zdały się jej błagania. Gdy policjantka w końcu uzmysłowiła sobie całą tą wariacką sytuację, roześmiała się, kręcąc przy tym głową z wyraźnym niedowierzaniem.
- Jaki ten świat jest mały...- Mruknęła, raz po raz zerkając, za siebie. Tak aby upewnić się, że obie wciąż pozostają bezpieczne. - Tak się składa, że ja również go znam i na moje nieszczęście może nawet bardziej, niż Ty. - Odparła, mówiąc szeptem. Co jak co, ale kobieta nie chciała, aby ktokolwiek je tutaj odnalazł, poza odpowiednimi do tego osobami.
- Kiedy przeszło trzy lata temu poznałam Johna, byłam w związku, ale mimo tego wdałam się z nim w romans, który nie dość, że trwał całkiem długo, to na domiar złego, wywrócił całe moje poukładane życie do góry nogami. - Teraz to ona postanowiła wyznać Marcy to i owo. - Miałam wyjść za Nicka, ale na dwa tygodnie przed ślubem wyznałam mu prawdę i zakończyłam nasz związek. Zakochałam się w Wilsonie i naiwnie liczyłam na to, że on odwzajemnia moje uczucia. Niestety, kiedy powiedziałam mu co do niego czuję i co dla niego zrobiłam, ten posłał mnie do diabła. Koniec historii...- Prychnęła z żalem w głosie. Nigdy nie pogodziła się z tym, jak ich relacja się zakończyła.
- Ale skoro nie mamy innego wyjścia, rób co musisz...- Ethel choć bardzo nie chciała, ostatecznie dała koleżance przyzwolenie na wykonanie tego przeklętego telefonu.
<style> @import url('https://fonts.googleapis.com/css?family=Abel|Arizonia'); .foralba59 {border-spacing: 1.5mm; width: 230px; margin-top: 20px; margin-bottom: 20px;}.foralba59 td:first-child {vertical-align: bottom;}.foralba59 td {vertical-align: top;}.wielka59d {position: relative; width: 120px; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555;}.wielka59c {position: relative; width: 120px; font-family: arizonia; font-size: 23px; line-height: 15px; color: #995555; text-align: right; text-shadow: 1px 1px 0px rgba(221,204,187,0.3); margin-bottom: 5px;}.mruczanka59a {width: 75px; font-family: abel; font-size: 7px; line-height: 10px; color: rgba(0,0,0,0.9); text-align: left; text-transform: uppercase; border: solid 1px #995555; box-shadow: 3px 3px 0px #995555; padding: 5px;}.mru59 {color: grey; font-size: 6px; line-height: 10px; text-decoration: none; opacity: 0.8;}</style><center><table class="foralba59"><tr><td><div class="wielka59c">Ethel Farrow</div><img class="wielka59d" src="https://i.ibb.co/12WQs5Y/received-20904 ... d><td><div class="mruczanka59a">Then I heard your heart beating, you were in the darkness too, so I stayed in the darkness with you...</div><a href="https://armia-mruczanki.tumblr.com" class="mru59"></a></td></tr></table></center>

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Summer Mess - Zoo”