WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nudziła się. Odczuwała to teraz, po trzech tygodniach pracy jako sprzątaczka lub jak kto woli – pomoc domowa. Może gdyby miała jakiekolwiek kwalifikacji, nie odczuwałaby tego aż tak bardzo i teraz zawzięcie pucowałaby sztućce pozbywając się każdego najmniejszego zacieku. Możliwe, że problem tkwił właśnie w tym albo w braku pracy, który odczuła po pewnym czasie.
Na początku za bardzo stresowała się pierwszym dniem w jakże żałosnym zawodzie, jakby dawanie dupy na ulicy w hierarchii było o wiele wyżej od czyszczenia czyjegoś kibla. Stres jednak nie był wywołany nowością, z którą musiała się zmierzyć walcząc z kawałkiem ścierki i detergentami. Bardziej obawiała się wycieku prawdy, która nie leżała po żadnej stronie. Nie była sprzątaczką, pomocą domową ani gosposią. Nie była żadną z tych osób, a jednak pewnego dnia do klubu drag queen zawitała dawna znajoma Elliota. Równie piękna co on sam w damskich ciuchach, miała wiele do powiedzenia, ale też dużo drzwi, które mogła otworzyć. Z ochotą, a raczej w ramach spłacenia dawnego długu wobec Elliota, pomogła Violet w wkręceniu się do agencji sprzątającej. Wmówiła szefowi, że Chachki ma ogromne doświadczenie, najlepsze kompetencje i raz nawet sprzątała lokal jednocześnie gotując dla wybitnego szefa kuchni. Kto by nie chciał sprzątającej kucharki albo kucharki, która przy okazji wszystko ogarnie?
Kłamstwa jednak miały krótkie nogi i możliwe, że przełożyły się na formę kobiety, która płaciła za usługi wynajętej sprzątaczki. Na widok jej chłodnego spojrzenia Chachki zmiotło z nóg; jedynie mentalnie. Przywitała się, pozwoliła oprowadzić o pomieszczeniach i od razu zabrała się do pracy. Szorowała wszystko, co się dało, dlatego miała dużo do roboty. Dostrzegała sens sprzątania tego miejsca co drugi dzień zwłaszcza wtedy, gdy lokatorka była obecna. A była. W pierwszych dniach pracy Violet miała wrażenie, że była obserwowana, aż pewnego popołudnia kobieta wyszła i.. wtedy okazało się, że pracy wcale nie było tak wiele. Ile razy w ciągu tygodnia można szorować framugi drzwi? Raz na jakiś czas wystarczy i gdy V. odjęła od swych obowiązków te najbardziej absurdalne, które mogłaby wykonywać raz na miesiąc, zaczynała się nudzić. Po co komu sprzątanie co drugi dzień? Kto miał na to wszystko kasę?
Rose. Właścicielka apartamentu, której nazwiska nijak nie potrafiła wymówić i nawet nie próbowała obawiając się reakcji kobiety o zimnym nie tylko usposobieniu, ale również urodzie. Gdyby nie białe włosy możliwe, że Rose byłaby przyjemniejsza. Wydawałaby się milsza i bardziej dostępna niż teraz.
Bo teraz Violet witała się z nią krótkim dzień dobry i żegnała równie infantylnie, co jej samej wadziło jak wady na ciele, które sama posiadała.
Starała się jednak jakoś ocieplić stosunki, chociaż wcale nie musiała. Była tutaj od sprzątania a nie poprawiania nastroju naburmuszonej i wiecznie o coś złej Rose (przynajmniej na taką wyglądała). A jednak zaczęło się niewinnie, gdy Violet zostawiła kolację do odgrzania. Nie dostała w łapy, więc zrobiła to po raz kolejny i poszła o krok dalej. Zostawiła karteczkę w łazience na lustrze z jakże prostym „Pięknie dziś wyglądasz”. Za to również nie została zbesztana. Właściwie nic co robiła nie było komentowane, więc dzisiejszego dnia, półtorej tygodnia od pierwszej karteczki na lustrze, postanowiła znów przygotować posiłek i zostawić kolejną karteczkę.
Lokatorki znów nie było w domu, więc Violet pozwoliła sobie na większy luz i po włączeniu muzyki na swym jakże wiekowym telefonie, tańcząc przeszła do gotowania. Nic wybornego. Nie miała składników na pełnoprawną kolację, ale na ciastka owsiane już tak. Znalazła przepis na stronie internetowej, więc nie powinny wyjść źle.
Wszystko dzisiaj powinno pójść dobrze, ale tylko w założeniu Violet wstawiającej ciastka do piekarnika w rytm Madonny i jej „Material Girl”.
Gdyby wiedziała, że Rose dzisiaj wróci wcześniej, nie pozwoliłaby sobie na coś takiego. W końcu była profesjonalną pomocą domową z jakże renomowanej agencji, która za nią poświadczyła a nie sprzątaczką z wygładzonym na kolanie CV, które pogniotło się, gdy upadła w trakcie tańców na ulicy lub gdy dostawała klapsy w pośladki od zachwyconych nią drag queen.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uprzejma, przyjazna, urocza i kochana? Chyba sąsiadka, dwie ulice dalej i też nie to piętro! Wszystko można było powiedzieć o Rose, ale nie to, że była najcieplejszą i najmilszą dla otoczenia osobą. Zazwyczaj zimna, milcząca, z wzrokiem rasowej morderczyni... ale nawet taka królowa zimy, jak Rose, umiała czasami się uśmiechać! Tak moi drodzy, ten lekki grymas na jej ustach to uśmiech! Cuda się zdarzają! Nawet częściej niż raz na dwa tysiące lat!
Płaciła dziewczynie za sprzątanie jej pięknego apartamentu, w którym bywała jedynie gościem. Płaciła jej za tylko to, a może aż to? Nie wymagała jednak niczego więcej. nie planowała nawet zacieśniać tej sztywnej i jasno określonej relacji. Nowe znajomości, czy też coś co się zwało przyjaźniami, nie było jej potrzebne w nadmiarze. Miała swe bliskie osoby, dla których była bardziej ludzka, a cała reszta ludzkości? Istnieją. To i tak za wiele! I tak powinno pozostać. Jednak coś zaczęło się delikatnie zmieniać. Sama Rose na początku odrzucała całkowicie tą myśl od siebie. Zamawiała jedzenie, jak w postaci diety pudełkowej tylko dla siebie, to grupowo z współpracownikami z pracy. Nie planowała zabierać się za gotowanie. Wiedziała doskonale jak się to skończy. Tak jak z gotowaniem sobie zupełnie nie radziła, a przez to zawartość jej lodówki zostawiała wiele do życzenia, tak z podgrzaniem czegoś dobrego nie miała najmniejszych problemów. Pierwszy posiłek zostawiony dla niej był czymś tak zaskakującym, że nie wiedziała nawet jak ma zareagować. To był być może przypadek. Zupełny i nie planowany! Tak! Zapewne tak było. Nie ma co się tym przejmować, ani tego analizować.... ale i tak całkiem smaczny!
Tak jak pierwszy przypadek pozostał na chwilę zapomniany, tak drugi sprawił, że na jej utach pojawił się lekki uśmiech. Jej zamknięte w lodowej kapsule serce lekko zadrżało kiedy zdejmowała z lustra karteczkę. Wpatrując się w wiadomość odruchowo poprawiła włosy, przesuwając je za ucho. Potem jednak otrząsnęła się z tego chwilowego stanu odrętwienia. Czy to może być kolejny przypadek? A może dziewczyna chciała zostawić karteczkę, ale w sumie innym apartamencie? W zabieganiu, zapracowaniu pomyliła się? To by było w jakimś stopniu możliwe przecież. Młoda, śliczna i zabiegana... wróć! Młoda! Wystarczy! Nie pozwalamy sobie na zbyt wiele poufałości! To nie prowadzi nigdy do niczego dobrego! Należy się przed tym przestrzegać!
Zwykle zabiegana, z wiecznym przeświadczeniem, że gdzieś się spóźniła, a praca? Praca nie może poczekać! To życie poczeka. Wszystko co pozwala skupić się na sobie, zatrzymać i pomyśleć... wszystko to może poczekać! Praca w urzędzie, praca w domu... praca... zawsze i wszędzie! Ale tego dnia stało się coś co sprawiło, że musiała zatrzymać się i zrobić krok do tyłu, wrócić wcześniej do swego apartamentu. Coś ważnego... choć przestało mieć znaczenie... dosłownie wyleciało z jej umysłu kiedy zobaczyła coś w swoim apartamencie! Otworzyła drzwi bardzo cicho, zdjęła buty i położyła je w odpowiednim miejscu, by bardzo wolno wejść do środka. Nie odzywała się zaskoczona muzyką, która uderzyła ją już w progu apartamentu. Nie wiedząc co się dzieje... nie chcąc zbyt wcześnie zaburzać tego, postanowiła najpierw sprawdzić, zanim w jakiś sposób zareaguje, odezwie się. Planowała zbesztać dziewczynę, ale jedno na co się zdobyła, przynajmniej w pierwszej minucie, to wpatrywanie w Violet. To był miły widok dla oka. Na ustach Rose znów pojawił się lekki uśmiech, a ona sama pozwoliła sobie na więcej "luzu", przynajmniej na chwilę, by potem odezwać się spokojnie... choć póki co jeszcze nie typowym dla siebie, zimnym tonem głosu. Jeszcze nie.,.. ale wszystko przed nią!
-Wyglądasz ślicznie. Smacznego. - tylko tyle, a może aż tyle? Wypowiedziawszy te słowa, zdała sobie nagle sprawę jak bardzo zrobiła z siebie idiotkę. Nie powinna przecież spoufalać się... Nie powinna przeszkadzać. Nie powinna... w sumie czemu nie? Czemu... pytania, na których odpowiedzi brak, a sama Rose ruszyła w stronę swej sypialni mając ochotę odpocząć pod prysznicem i przestać myśleć... uczucia są takie... zbędne... przeszkadzają!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wsłuchując się w muzykę nie usłyszała ani zamykających się drzwi ani kroków właścicieli apartamentu. Violet była pewna, że jeszcze co najmniej przez dwie godziny zostanie sama i najpewniej w tym też stanie opuści mieszkanie zostawiając klucze u ciecia na dole. Rzadko mijała się w drzwiach z Rose i jeszcze rzadziej tamta miała okazję widzieć swoją sprzątaczkę w takiej sytuacji.
Tanecznym krokiem plątała się po kuchni szukając tacy na ciasteczka, aż gdzieś w tle grającej z telefonu piosenki usłyszała wyraźne i nad wyraz realne słowa. Wyprostowała się i zastygła z zaskoczeniem wpatrując w białowłosą, która równie szybko jak się pojawiła tak zniknęła z jej pola widzenia.
Odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że nie dostała żadnej nagany za swoje nieprofesjonalne zachowanie i grzebanie po szafkach w kuchni, kiedy powinna tylko i wyłącznie szorować meble.
Mimo wszystko pozostawiono ją ze sporą dozą niepewności.
„Smacznego”? Przecież nie robiła tych ciastek dla siebie. Może wzięłaby jedno, ale skoro korzystała z produktów, które znalazła w domu Dostojewskiej, nie mogła tego wszystkiego zabrać sobie. Oczywiście tylko w teorii, bo gdyby nadal mieszała w drugim domu, który miała, w przeciągu dwóch dni mieszkanie jasnowłosej zostałoby ogołocone do zera. Ukradliby wszystko, nawet te małe pierdoły, których przeznaczenia Violet nie znała. A było ich dużo. Dużo za dużo. Chachki nie rozumiała, po co komu tyle rzeczy, bo jej własne życie mieściło się w małej torebce.
„Wyglądasz ślicznie”? Z tym akurat skromnie musiałaby się zgodzić, lecz nie była pewna, czy to odpowiedz na pierwszą karteczkę, którą zostawiła w łazience parę dni temu w ramach poprawy nastroju (oraz ogólnego zmotywowania) czy rzeczywisty komplement.
Komplement od pracodawczyni? Od tej zimnej panny, która zostawiła po sobie pustkę? Dobry żart.
Sprawdziła godzinę upewniając się, ile jeszcze czasu zostało, żeby ciastka się upiekły. Po ich wyjęciu mogłaby pójść do domu, bo przecież już dawno wszystko wysprzątała. Z drugiej strony nie chciała usłyszeć, że zostaje wyrzucona, bo wychodziła przedwcześnie zapewne nic wcześniej nie robiąc tylko wywijając pośladkami w kuchni.
Westchnęła ciężko i spojrzała na zestaw karteczek samoprzylepnych zastanawiając się, jak zareaguje Rose na kolejną z nich pozostawioną w łazience.
„Zakończ dzień z uśmiechem” i uśmiechnięta buźka na dole.
Violet rozważała o innej wersji biorącą pod uwagę „początek dnia”, ale skoro zostawiała karteczki po południu, głupio byłoby odnosić się do poranka. Aż tak głupia nie była. A może za bardzo kombinowała?
Słysząc kroki, odrobinę się wychyliła zerkając na korytarz i widząc, jak jasnowłosa idzie do łazienki. Violet szybko się schowała i starała się być jak najciszej; trochę jak w pierwszym domu, gdy ojciec był na nią zły a ona udawała, że jej wcale nie było w zasięgu jego gniewu. Że nie istniała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kąpiel zawsze relaksowała i poprawiała humor Rose. Miała wrażenie, że woda zmywa z niej cały stres związany z pracą i życiem. Jak była młodsza to śmiała się, że w poprzednim wcieleniu pewnie była rybą, albo jakimś wielorybkiem, albo żółwiem! Coś związanego z wodą na pewno! Za bardzo kochała się moczyć w niej! Choć teraz uznała, że woli postawić na szybszą wersję, czyli po prostu odświeżający prysznic! Gorąca woda jak zawsze sprawiła, że odprężyła się i nawet wychodząc z łazienki uśmiechała się pogodnie, szczerze i naturalnie, co nie było typowe dla niej!
Myśląc, że sprzątaczka już sobie poszła, albo zbiera się już do wyjścia, nie przejmowała się czymś takim jak ubranie. Miała na sobie dwa ręczniki. Jednym była obwinięta, by zakryć nagie ciało, a drugi miała na włosach. W sumie równie dobrze mogłaby nago chodzić po swoich włościach i nawet przez jakiś czas tak robiła! Przynajmniej do czasu jak jej sąsiad powiedział, że ma bardzo ładny biust! Pewnie raz zapomniała zasłonić rolet w oknach i jakieś zboki patrzyły na nią! To tak się odbiło negatywnie na niej, że uznała, iż nie zamierza robić dobrze jakimś obcym facetom swoim ciałem! Ręczniki wydawały się zdecydowanie bardzo bezpieczną opcją... tak jak sama dziewczyna, która sprzątała u niej! W końcu kobieta! Kobiece, nawet nagie ciało, nie było dla niej przecież niczym nowym, ani zapewne ciekawym! Bezpieczne i do tego przecież łączył ich stosunek pracownik pracodawca. To już zupełnie sama Rose nie budziła żadnego zainteresowania w oczach dziewczyny... no przynajmniej tak się wydawało zimnej i zbyt poważnie podchodzącej do życia kobiety! Ona w sumie nawet była w szoku, czemu ktoś ją podglądał. Nie była zakompleksiona, ale jednak... coś zawsze jej mówiło, że to nie jej ciało czy uroda przyciągały do niej jej byłe prawie związki. Bardziej to, że była taka niedostępna. Taki zakazany owoc, a potem? I tak pewnie nikt nie tęsknił. Zapominali, tak jak jej rodzice zapominali o swoich byłych kochankach, a siebie nigdy nie potrafili pokochać.
Ruszyła wolno w stronę swej sypialni, a potem upewniwszy się, że zasłony ma w pokoju zasunięte, pozbyła się ręcznika i położyła do łóżka, tak by leżeć na brzuchu. Przy okazji sięgnęła po jedną z książek, które leżały przy łóżku i zatopiła się dosłownie w lekturze. Ot Parę chwil odpoczynku, zanim się ubierze i skupi na pracy... zawsze jakieś zajęcie miała w planie! To jej pomagało... właśnie nie myśleć o swoim życiu osobistym! Praca... plany... praca... jakaś książka czy muzyka na krótki relaks, byle tylko nie skupiać się na tym jak bardzo brakowało jej ciepła w życiu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wstawiła drugą partię ciastek do piekarnika i zastanawiała się co powinna zrobić. Gdyby nie te cholerne słodkości, na które sama nabrała ochotę, już dawno mogłaby wyjść. Najwyżej potem usłyszałaby wiązankę na temat swój i tego, jak ignorowała pracę wychodząc z niej wcześniej niż ustalono.
Musząc czymś zająć głowę, przeszła się po salonie wśród rzeczy, którymi otaczała się lokatorka. Zdążyła je poznać, wybadać, wycenić swym dawnym złodziejaszkowym okiem i dotknąć. Miała na to czas, podczas każdego sprzątania i teraz robiła to samo, chociaż już bez dotykania. Za każdym razem, patrząc na nie wszystkie, w myślach tworzyła historie, skąd mogły pochodzić i czym były dla Rose. Możliwe, że niczym, co mierziło Violet tak bardzo aż dostawała ciarek. Jak można być otoczonym rzeczami bez znaczenia? Czymś, co gdyby zniknęło, nie obeszłoby to nikogo? Chachki znała to uczucie i nie życzyła go nikomu, nawet rzeczom martwym, których sama nie posiadała zbyt wiele.
Nim się zorientowała, mogła już wyjąć resztę ciastek z piekarnika, które ułożyła na talerzu wraz z pozostałymi, gdy w mieszkaniu rozległ się odgłos kroków. Ciche, niewyraźne, a jednak charakterystyczne; gołe stopy na parkiecie.
Nie zareagowała, tylko odstawiła blachę, przetarła blat i uznała, że to by było na tyle. Mogła zgarnąć sobie jedno ciastko i iść.
Torebka, buty..
Tych drugich jeszcze nie nałożyła. To pierwsze zdjęła i zostawiła przy wyjściu uznając, że powinna coś powiedzieć.
Wolnym krokiem ruszyła w stronę sypialni, zastukała do drzwi, odczekała i pewna, że coś usłyszała, zajrzała do środka. Nie weszła, a jedynie uchyliła drzwi.
- Przepraszam, pani Rose.Pani Rose. Jak dziwnie to brzmiało. Byłoby lepiej, gdyby potrafiła wypowiedzieć jej nazwisko. – Wszystko już zostało zrobione, więc.. – Zamilkła dopiero teraz kierując wzrok na łóżko. Zastygła i przez chwilę nie wiedziała co zrobić. Nie bała się nagości. Znała ją aż za dobrze, a jednak ktoś kiedyś powiedział jej, że nie ładnie było się gapić.
Przepraszam. – Wycofała się i jeszcze mocniej domknęła drzwi. Zostawiła tylko niewielką szparę. – Nie chciałam.. pani przeszkadzać. – Zmarszczyła brwi, bo to było głupie. Ona czuła się głupio, chociaż we własnym przeświadczeniu nic takiego nie zrobiła. Wiedziała jednak, jak ważna była ta praca i że jeśli ją straci, to może nie znaleźć kolejnej i będzie musiała wrócić na ulicę, a przez to zostanie wyrzucona z domu Elliota; wszystko trafi szlag. – Wszystko już zrobiłam, więc pozwolę sobie wyjść wcześniej – oznajmiła z ledwością powstrzymując się od tego, żeby zajrzeć w szparę, przez którą i tak niczego by nie dostrzegła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Usłyszała słowa dziewczyny, ale uznała, że chce jedynie się pożegnać i tyle. Nie planowała zatem wstawać i jakoś bardziej komentować jej wcześniejsze skończenie pracy czy te ciastka. Była zimną kobietą, ale nie była aż taką suką by mścić się za wszystko zawsze i wszędzie, szczególnie w sytuacji kiedy nie stało się nic złego przecież. Szkoda czasu i energii na karanie za w sumie nic dla samego poczucia władzy i karania. Rose nigdy nie przejawiała cech sadystki, a już w szczególności czysto emocjonalnej sadystki... choć pewnie inne zdanie mieli niektórzy ludzie w tej kwestii. Niewiele jednak ludzi znało kobietę tak dobrze, by powiedzieć z absolutną pewnością, że jakieś cechy przejawia czy też nie. Wiele opinii opierało się więc jedynie na przypuszczeniach, plotkach czy też ogólnych negatywnych emocjach względem kobiety, które same w sobie mogły przejaskrawić jej wizerunek, nic więcej ani mniej!
-Ależ mi nie przeszkadzasz! - słysząc jak drzwi najpierw się otwierają, a potem zamykają wstała niechętnie z łóżka i podeszła do szafy sięgając po pierwszą lepszą sukienkę, którą by mogła szybko na siebie założyć. Dopiero ubrana podeszłą do drzwi, sięgnęła po klamkę i uchyliła drzwi, tak by móc zobaczyć dziewczynę. Nawet uśmiechnęła się do niej uspokajająco. Nie wiedziała zupełnie skąd ta panika. Przecież nic takiego złego się nie stało! Dziewczę nie pomyślało, weszło i tyle. Koniec dramy, o której można na spokojnie zapomnieć i przejść do życia codziennego tak, jakby nigdy nic takowego nie miało miejsca. Choć by zakończyć temat uznała, że skomentuje całą sytuację spokojnie, w tym momencie nawet postarała się by nie być wredną, czy mówić z typowym dla siebie zimnym tonem głosu.
-Po pierwsze to tak. Oczywiście możesz już iść do domu. Po drugie nie masz się czym przejmować. Obie jesteśmy kobietami, ergo kobiece ciało nie jest dla ciebie tajemnicą. Po trzecie cytując mego byłego kochanka, Azjatki i tak są płaskie, to właśnie Afroamerykanki mają kształtniejsze pupy. To ja powinnam w tym momencie popaść w kompleksy. Nie uważasz? - uśmiechnęła się ponownie do dziewczyny mając nadzieję, że załapie żart swej szefowej, choć z jej poczuciem humoru było jak z całą resztą jej osoby. Nie zawsze umiała w takich sytuacjach się rozluźnić... była zbyt poważna, nawet w chwilach kiedy nie musiała. Za bardzo spięta, za bardzo zimna i poważna... za bardzo uciekająca za sytuacjami w których mogła by się do kogoś zbliżyć, bo to przecież grozi zranieniem. To niebezpieczne!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wycofała się jeszcze bardziej, gdy znów usłyszała kroki. Zamierzała już wyjść, ale Elliot wpajał jej, że powinna nauczyć się zachowywać. W kółko powtarzał, że praca dla normalnych ludzi nie polegała na rzucaniu na dzień dobry hasła „Dycha ręką. Za piętnaście zrobię ci dobrze ustami”. Na pewno też nie grzebało się w ich torebkach i nie wyciągało paru dolarów lub nie kradło rzeczy z domów. Nie chodziło się też pół nago i nie flirtowało, czego wymagała poprzednia praca Violet. Nie, nie i nie.
Tych zasad było tak dużo, że zaczynała się gubić. Podobnie było teraz gdy tak naprawdę nie skrępowała się nagością, ale tym, że nie wiedziała jak się zachować. Że to co do tej pory znała było nieodpowiednie i nieakceptowane przez normalne społeczeństwo i powinna zrobić to inaczej; powinna się zachowywać, jak należało.
Nagość zniknęła. Pojawiła się Rose w sukience, którą Violet z chęcią by sama założyła. Pewnie sporo kosztowała, ale gdyby tak znaleźć podobny materiał, może udałoby się uszyć coś podobnego.
Obserwowała twarz kobiety, która ponownie postawiła ją w sytuacji, w jakiej nie umiała się zachować. Nie w ten właściwy sposób. Chyba powinna przegadać to z Elliotem albo po prostu następnym razem unikać właścicielki mieszkania, która sama by ją wyrzuciła, gdyby wiedziała z kim miała do czynienia.
- Nie mam kompleksów – stwierdziła kłamiąc jak z nut. Kochała siebie za to jaka była prócz jednego elementu, który starała się szanować, a jaki wadził jej niemiłosiernie. – A pani ma bardzo ładne ciało. – Więc nie, nie krępowała się nagością żadnego rodzaju. Nie czuła jednak, że Rose w ogóle interesowało to, czemu zachowała się tak a nie inaczej. Sama Violet wolałaby o tym nie mówić, bo musiałaby się wdrożyć w swe poprzednie życie, na którego wspomnienie Rose z pewnością ją wyrzuci. – Były kochanek może się wypchać. Wszyscy ci, którzy mają coś do powiedzenia na temat pani ciała, mogą się wypchać. Ono należy do jednej osoby i tylko jej ocena się liczy. Pani ocena. – Ważne było, jak człowiek czuł się sam ze sobą. Bycie dumną ze swego ciała nie przychodziło łatwo, ale Violet to potrafiła, co śmiało okazywała w każdym swoim ruchu. Niekoniecznie jednak robiła to słowami, bo gdy wyrzuciła z siebie to sławne ‘wypchać się’ zrozumiała, że mogła przesadzić. W głowie wciąż miała głos Elliota, który niczym cień chodził za nią i przypominał, co powinna a czego nie należało robić na bogatym osiedlu w wypasionym mieszkaniu. U nich, w klitce, pubie lub towarzystwie, to co innego. Tutaj – miała być grzeczna.
- Proszę sobie nie przeszkadzać. – Nie była aż tak ślepa, żeby prócz nagiego ciała nie zauważyć również czytanej przez jasnowłosą książki. – Ciastka są w kuchni. Mam nadzieję, że będą pani smakować. – Czuła się tak nienaturalnie sama ze sobą, że pragnęła jak najszybciej stąd wyjść, wypuścić całą parę i ruszyć w tango. Zdecydowanie potrzebowała dziś potańczyć.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”