WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
otufit
Niecodzienny był początek relacji Laury i Finna, a kolejne mijające tygodnie wcale nie sprawiały, że robiło się normalniej. W takim sensie, jakiego oboje oczekiwaliby od spotykania się i spróbowania, czy do siebie pasują. Seria niefortunnych zdarzeń, która zdarzyła się od momentu, kiedy oboje przyznali, że wydaje im się, że to, co ich łączy, to coś więcej niż zwykłe kumpelstwo albo po prostu żart, sprawiła, że ich początki nie wyglądały tak, jak powinny wyglądać początki związku(?). Owszem, udało im się iść na kilka randkę, spędzić kilka długich wieczorów na rozmowach i oglądaniu niszowych filmów, Laurze udało się zrobić Finnowi niespodziankę z okazji jego urodzin, ale nagle wszystko zaczęło się sypać. Nie między nimi, ale u niej. Stres związany z egzaminami i dostaniem się na studia dawał Laurze w kość, do tego wyprowadzka Laurenca i próba ogarnięcia życia jedynie z ojcem, również nie były łatwe. A w tym wszystkim informacja o tragicznej śmierci jej najlepszego przyjaciela, przez którą na jakiś czas musiała odłożyć randkowanie z Finnem, by poradzić sobie jakoś z całą tą sytuacją. Z resztą nie ona sama, w końcu Winchester również przyjaźnił się z Fletcherem i na niego też to wpłynęło. A potem tydzień w Paryżu, z którego uroków nie do końca była w stanie się cieszyć, czując jak powoli przytłaczają ją emocje.
Po tym wszystkim, co dla siedemnastolatki było cholernie trudne, a co pewnie i dla dorosłych byłoby niesamowicie obciążające, czuła, że potrzebuje chociaż jednej stałej w swoim życiu i naprawdę miała nadzieję, że tą stałą okaże się Finn. Stojąc przed drzwiami do jego mieszkania i trzymając w dłoni papierową torbę, w której przywiozła dla niego “pamiątki” z Paryża, w jej głowie pojawiały się różne myśli i scenariusze oraz strach przed tym, że coś się mogło zmienić, a ona straci kolejną osobę, na której jej zależy. Czuła się dziwnie z myślą, że nie widzieli się od jakiegoś czasu i nie mieli też możliwości, by chociaż chwilę porozmawiać, a mają się teraz spotkać jak gdyby nigdy nic. Ekscytacja mieszała się z podenerwowaniem, co pewnie było widać na twarzy nastolatki. Z tej krótkiej chwili zadumy, wyrwał ją dźwięk otwierających się drzwi.
- Cześć. - rzuciła z bladym uśmiechem, gdy tylko ujrzała twarz Finna. Dość niepewnie weszła do jego mieszkania. Tak bardzo nie wiedziała, co teraz powinna zrobić, że od razu podała mu prezent i zaczęła mówić.
- Nie mogłam się powstrzymać, mam nadzieję, że ci zasmakuję. Pomyślałam, że breloczki i inne pierdoły są bez sensu, a tak to możemy sobie zrobić małą ucztę. - wytłumaczyła, bo w torbie było kilka paczek z ciastkami, krakersami, serami i innym jedzeniem, którego w Seattle nie widziała, a ktoś w Paryżu podpowiedział jej, że to ich przysmaki, których warto spróbować.
-
Ostatnie dni i tygodnie nie były najłatwiejszym okresem w życiu Winchestera. Wiadomość o śmierci Cosmo, pomimo wielu problemów, jakie chłopak miał na głowie, w kontraście z jego wszędobylskim nosem i pełnym optymizmu podejściem do całego mnóstwa rzeczy sprawiała, że Finn nie do końca mógł pojąć, że to już koniec.
Nigdy wcześniej nie zmagał się ze śmiercią kogoś tak bliskiego, a fakt, że Laura, z którą dopiero co zaczął się spotykać i to jeszcze wszystko za sprawą Fletchera, paradoksalnie nie ułatwiał niczego. Finn nie był najbardziej otwartym człowiekiem. Wiele rzeczy musiał po prostu przemyśleć, przetrawić; potrzebował czasu, chociaż był przekonany, że nigdy nie zapomni. Przyjaciół się nie zapominało, tak po prostu nie działał świat.
Wyjazd Laury przyjął ze swego rodzaju ulgą. To nie tak, że towarzystwo dziewczyny nie było dla niego przyjemne, ale w ich głowach działo się teraz za dużo rzeczy, żeby mogli kontynuować beztroskie spotkania i żarty. Nie znaczyło to jednak, że trochę za nią nie tęsknił. Przeglądał jej profil na instagramie, od czasu do czasu odpowiedział na jedną z wiadomości, która, wysłana w Seattle nad ranem, trafiała do Paryża o zupełnie innej godzinie niż planował, a kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, poderwał się ekspresowo z kanapy, żeby je otworzyć.
- Hej - nie do końca wiedział, czy powinien ją pocałować, cmoknąć w policzek, przytulić, o mało co nie podał jej ręki, usunął się więc, pozwalając dziewczynie wejść do środka. - Czyli robimy piknik na kanapie? - spojrzał na zawartość reklamówki, delikatnie się uśmiechając i ruszył w kierunku kuchni, żeby wypakować jej zawartość. - Czy teraz po zmianie strefy czasowej mamy okazję, żeby przetestować czy wytrzymasz ze mną do piątej z butelką wina? - może to półsłodkie, czy półwytrawne (a z pewnością pół-tanie ), które miał w kuchni niczym nie dorównywało nawet temu z najniższej półki w jakimś francuskim markecie, ale on sam nie był wielkim smakoszem wina i trzymał je chyba od zimy, kiedy planował zrobić grzane, ale przez tyle czasu nie nabrał jeszcze ochoty.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Zdecydowanie. – odpowiedziała z uśmiechem, gdy Winchester zaproponował piknik na kanapie. Ruszyła za nim w stronę kuchni, w celu ewentualnego podpowiedzenia, co znajduje się w torbie. Równie dobrze mogła rozsiąść się na kanapie i na niego poczekać, ale nie czuła się w jego mieszkaniu a tyle pewnie. Wzięła do ręki jakiś ser i pokazała go Finnowi. – Mam nadzieję, że to będzie dobre. Podpytałam ojca, co poleca kupić w Paryżu, kucharz… to chyba się zna. Co nie zmienia faktu, że wydaje mi się, że ma bardziej wyszukany gust niż ja i oczekuje od jedzenia nieco więcej wrażeń. – stwierdziła, wzruszając lekko ramionami. Były rzeczy, których Laura nigdy by nie spróbowała, a które ojciec mocno zachwalał. Wolała znaną jej kuchnie, a nawet własne wersje niektórych potraw, które nie raz doprawiała bardziej wedle własnego uznania i pozbawiała niektórych, czasem i kluczowych składników.
– Myślisz, że zmiana czasu mogła wpłynąć na to, że wytrzymam do piątej? – spojrzała na niego rozbawiona. Jego propozycja sprawiła, że odetchnęła z ulgą, bo jeśli chciał spędzać z nią czas do piątej, to znaczyło, że po prostu nadal chciał z nią spędzać czas. Logiczne. – Możemy spróbować. Idealnie się składa, bo mój ojciec ma dziś randkę, a wychodząc dopytywał, czy przypadkiem nie nocuję u jakiejś koleżanki. – co oznaczało, że Laura nie musiała się martwić powrotem do domu o określonej godzinie, bo Judah chciał mieć puste mieszkanie. Niezręczne były tego typu rozmowy z ojcem, ale po różnych niedopowiedzeniach i sugestywnych pytaniach wnioskowała, że również dla niego były one niekomfortowe. A gdy jego myśli krążyły już wokół innego tematu, czyli spotkania ze swoją obecną dziewczyną, Laura nieszczególnie musiała się spowiadać z tego, u której koleżanki będzie nocować i czy będzie na obiad. – Także albo nie będzie go w domu, albo oczekuje, że to mnie nie będzie. A jeśli tylko mam gdzie nocować, to nie widzę problemu, by nie wracać do domu. – dodała z uroczym uśmiechem, całkiem zadowolona z obrotu spraw.
-
- Myślę, że jest taka szansa. A jak nie teraz, to kiedy? - skoro mieli wcześniej okazję po pamiętnej imprezie ze wspólnym zadaniem w szafie, ale skończyło się na dość wczesnym odstawieniu jej pod same drzwi i kilkoma dniami rozmyślań nad tym, na czym właściwie stoją w swojej relacji. Teraz, kiedy nie do końca pewnie ze sobą rozmawiali, czuł się trochę podobnie, w końcu nie przeprowadzili tej rozmowy i właściwie dalej nie wiedzieli do końca jak wygląda ich relacja.
- O? - odpowiedział tylko, czekając na to, co Laura dalej powie. Zdążył już zapomnieć, że ze względu na swój wiek była nieco ograniczona kontrolą ze strony rodziców i meldowaniem się w domu o określonej godzinie, skoro dla niego od kilku lat było to tylko wspomnieniem. - Tutaj zawsze możesz nocować - odłożył opakowania, które miał w ręku i zrobił krok w stronę dziewczyny, - Jeśli tylko chcesz - a wyglądało na to, że chciała, Finn też chciał, jednocześnie czując, że bardzo chce ją pocałować. Odgarnąwszy kilka kosmyków z czoła dziewczyny, nachylił się nad jej twarzą i delikatnie, jakby ostrożnie, ledwo wyczuwalnie musnął wargami kącik jej ust, ramieniem obejmując Laurę w pasie i przyciągając ją do siebie bliżej. - Może nawet uda mi się zająć cię na tyle, że nie będziesz wcale chciała zasnąć? - niekoniecznie miał na myśli degustację przywiezionych z Paryża smakołyków, ale był przekonany, że jeśli zostanie, on sam nie będzie w stanie tak po prostu pójść wcześnie spać.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Nie wiem… – wzruszyła lekko ramionami. – Mam nadzieję, że będzie jeszcze wiele okazji. – dodała z uroczym uśmiechem, przyglądając się mu przy tym uważniej. Można było zauważyć, że oboje w tym momencie badali grunt, jakby nie do końca byli pewni, czy to ustalili jakiś czas temu, nadal było aktualne.
– Tak? To miło z twojej strony. – chociaż nie zapowiadało się na to, że w najbliższym czasie będzie w stanie spędzać noce u Finna, dobrze było wiedzieć, że chciał, by u niego zostawała. – Mhmm, to bardzo kusząca propozycja. – wymamrotała, gdy stanął bliżej niej. Uniosła nieco brodę, a na jej twarzy pojawił się dsubtelny uśmiech, gdy odgarnął włosy z jej czoła. Delikatny pocałunek był dla niej potwierdzeniem, że to, co pomiędzy było, nadal istniało. Wspięła się na palce i jedną dłoń ułożyła na Finnowym policzku, delikatnie gładząc kciukiem skórę na jego twarzy.
– To jest jeszcze bardziej kusząca propozycja. – przyznała cicho, kradnąc kolejny delikatny pocałunek. – Mam nadzieję, że to przemyślałeś… bo nie możesz teraz mieszać mi w głowie wizją spędzenia z tobą całej nocy, a potem zostawić mnie… nieusatysfakcjonowanej. - dodała, spoglądając na niego niewinnie. I może brzmiała, jakby wybór słów był zamierzony, jednak nie do końca mogła zdawać sobie sprawę z tego, co mogą one znaczyć dla Finna.
-
- Bo ja w ogóle jestem przecież taki... miły - skrzywił się w myślach, bo zabrzmiało to w jego głowie tak tandetnie i tanio, a przecież nie tak chciał przed Laurą wypaść, ale nie było czasu na żadne sprostowanie, kiedy już prawie trzymał dziewczynę w objęciach i bardziej skupiał się na jej bliskości, cieple jej ciała, zapachu perfum, zmieszanych z szamponem do włosów i uśmiechu, który raz za razem pojawiał się na jej ustach.
Odetchnął z ulgą - dosłownie i w przenośni - kiedy byli jeszcze bliżej i te wszystkie sery, jego mieszkanie, codzienność zdawały się na chwilę nie mieć żadnego znaczenia. Byli tylko oni we dwójkę, dreszczyk ekscytacji, znajome mrowienie skóry na policzku, której dotykała i... - Ja... bo.... eee... - szerzej otworzył oczy, słysząc, że nie może pozostawić Laury nieusatysfakcjonowanej. Pomimo tego, że cielesność nie była dla niego niczym przełomowym, niczym tak istotnym, wiedział, że dla niej nie do końca działa to w ten sam sposób. Starał się nie naciskać, nie dawać nic do zrozumienia, ale z jej odpowiedzi wyczytał przyzwolenie, może bardziej zachętę, a jednocześnie wyzwanie i musiał przyznać, że sprzeczne myśli kotłowały się właśnie w jego głowie. - Postaram się stanąć na wysokości zadania - wymruczał w końcu, tym razem odważniej całując dziewczynę, bez tej początkowej niepewności w gestach.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Jesteś miły, to prawda. – i to było w nim niesamowite. Może i nie znali się długo i szczególnie dobrze, ale doceniała to, że nie był taki, jak inni faceci w jego wieku. Był cichszy i o wiele milszy. I Laurze to bardzo odpowiadało, bo sama nie była przebojową nastolatką, która chodziła tylko po imprezach, zmieniała chłopców jak rękawiczki i miała wygórowaną opinię o własnej osobie oraz pewność siebie. Ten spokój w ich relacji naprawdę jej odpowiadał. Żadne nie udawało kogoś, kim nie było, mogli normalnie rozmawiać, ale też potrzebowali czasu, by się dotrzeć.
Zaśmiała się cicho, kiedy na twarzy Finna pojawiło się zaskoczenie. Była niemal pewna, że to ona będzie się zawstydzać, gdy będą w podobnych sytuacjach, jak wtedy w szafie, kiedy to on przez moment kontrolował sytuację. Tymczasem, swoimi nie do końca przemyślanymi słowami, które przecież naprawdę chciała dobrać starannie, odwróciła całą sytuację. – Świetnie. – odparła cicho, wsuwając dłoń w jego włosy i pogłębiając pocałunek.
– To jak, ja zajmę się jedzeniem, a ty otworzysz nam wino? – zaproponowała, odrywając się od niego dopiero po chwili. Skoro miał takie ambitne plany, by nie pozwolić jej usnąć do samego rana, ona była gotowa przystąpić do realizacji tego planu. Nawet jeśli w jej wyobrażeniu w jego skład wchodziły raczej długie rozmowy, oglądanie filmów, czy granie w planszówki. A jakoś nie czuła się jeszcze na tyle pewnie, by zdradzić Finnowi fakt, że aż tak niewinna, jak mu się wydaje, to niestety nie jest. Jednak, zamiast rozmyślać o tym, a temat często powracał do jej myśli, zajęła się krojeniem tego, co przywiozła oraz bagietki, którą kupiła kilka godzin temu.
– Mogłam przynieść puzzle, mielibyśmy zajęcie na całą noc. – zauważyła z niewinnym uśmiechem.
-
Z poprzednimi dziewczynami pod wieloma względami było łatwiej. Od początku relacja układała się mniej skomplikowanie, niż te wszystkie podchody z Hirshówną, a do tego wiedział czego może się spodziewać. Najczęściej komplikowały się dopiero później i wtedy nie było już też się nad czym zastanawiać, ale z jakiegoś powodu chciał, żeby tym razem nie wyszło tak samo.
Bez zbędnego gadania zajął się butelką i kieliszkami, które zaniósł na przykanapowy stolik. - I jak? - zajrzał jej przez ramię, obejmując dziewczynę od tyłu ramieniem w pasie. - Chciałabyś układać puzzle? - powtórzył powoli, opierając brodę, o tył jej głowy. - Tak przez całą noc? - przelotnie musnął ustami włosy Laury. - I właśnie to pozwoliłoby ci nie zasnąć? - nie, nie miał w zanadrzu kolekcji opakowań puzzli z widokami, nad którymi trzeba ślęczyć, żeby odróżnić wodę od nieba, albo gałęzie poszczególnych drzew. Nie miał też raczej żadnych planszówek. Jeśli już grał - tylko przed komputerem, a jedyne co mógłby odnaleźć w swojej kolekcji, to niekompletna talia kart, którą najwyżej mogliby pograć w wojnę, bez umownego ustalania która figura zastępuje którą. - Trzeba było powiedzieć wcześniej, że zamiast mojego towarzystwa potrzebujesz jakiejś układanki - mruknął, odrywając się w końcu od dziewczyny, z lekkim uśmiechem. Chwycił naczynie, które zdążyła już napełnić i powędrował w stronę salonu, żeby móc spróbować tych przysmaków, które dla niego przywiozła.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Prawie gotowe. – odpowiedziała cicho i uśmiechnęła się pod nosem, gdy objął ją ramieniem. Zaśmiała się cicho, gdy powtórzył jej pomysł, licząc na to, że wywołał on zamierzony efekt. Przesunęła dłonią po jego przedramieniu i pokiwała lekko głowa. – Mhm. Uwielbiam układać puzzle. – przyznała, próbując powstrzymać śmiech. – Och z pewnością. Utrzymałby mnie przytomną przez całą noc, dopóki bym ich nie ułożyła. – dodała i odwróciła się w jego stronę, uśmiechając się niewinnie. Mógł się jedynie domyślać, że Laura miała swój własny system, przebieranie kolorami wszystkich elementów, zaczynanie od ramki, przerzucanie puzzli wedle ich kształtu. Pewnie do rana akurat miałaby pierwszy etap za sobą.
Widząc jego minę, uniosła się na palcach i pocałowała przelotnie w kącik ust.
– Przecież puzzle można układać razem. – zmarszczyła czoło i westchnęła teatralnie. – Poza tym… to ty dziś jesteś od wymyślania zajęć, a ja jestem cała twoja. – dodała, ruszając za nim z talerzami w dłoni. –W sensie… jestem… – zacięła się, nie wiedząc do końca, jak to niefortunne sformułowanie wyjaśnić.
– Po prostu potrzebuję twojego towarzystwa. – przyznała z uśmiechem, siadając obok Finna na kanapie i sięgając po pierwszy z brzegu kawałek bagietki.
-
- Cała moja? - podchwycił momentalnie, a na jego usta od razu wpłynął ciężki do powstrzymania uśmiech, chociaż widząc jak dalej plątała się w wyjaśnieniach, zrozumiał, że może nie do końca chodziło jej o to, co właśnie powiedziała. - To się dobrze składa, wiesz? - zajął miejsce obok, na tyle blisko, żeby wyciągając ramię, oprzeć je obok dziewczyny i palcami zaczepiać jej włosy. - Bo w takim razie jestem dzisiaj cały twój - sięgnął wolną ręką po kawałek sera i po uprzednim powąchaniu, wpakował go sobie do ust. - Przereklamowana ta Francja, przecież takie same są w 7-Eleven - wzruszył niedbale ramionami, ale skoro Laura pewnie nie do końca była najszczęśliwsza z jego żartu, zaraz się zreflektował. - Żartowałem, pyszne! Chociaż chyba nie do końca pasują do tego wina - ruchem głowy wskazał na kieliszki i jeden z nich podał Hirschownie. - Za długą noc? - rzucił pytająco, stuknąwszy szkłem, patrząc Laurze w oczy. Chyba bardziej niż wcześniej miał ochotę zupełnie olać to jedzenie, puzzle i bycie aż nazbyt uważnym, a po dość długim czasie rozłąki, jak na tak świeżą relację, po prostu przyciągnąć ją do siebie i nie przejmować się tym, co może wydarzyć się później.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Sęk w tym, że dziś po prostu chcę. – dodała z uśmiechem, spoglądając na Winchestera. To robiło dużą różnicę. Doskonale wiedziała, że sama jego obecność sprawi, że nie będzie mogła zasnąć, ale bawiło ją to przekomarzanie w tej sprawie.
Przygryzła niewinnie dolną wargę, kiedy powtórzył jej słowa. Pokiwała powoli głową, bo nawet jeśli się plątała, to właśnie miała na myśli. Potrzebowała czasu, by oswoić się z mówieniem takich rzeczy na głos i żeby nie wstydzić się tego. Reakcja Finna wywołała uśmiech na jej ustach.
– A co z innymi dniami? – spytała zaczepnie, chociaż próbowała zachować poważną i niewinną minę. Nie oczekiwała wielkich deklaracji, chciała po utwierdzić się w przekonaniu, że to naprawdę istnieje i na tej jednej nocy się nie zakończy. Chociaż czuła, że całe spięcie, które towarzyszyło im na początku spotkania, gdzieś uleciało, chciała to usłyszeć z ust Finna, bo… całkiem się jej to podobało.
– Nie. – spojrzała na niego przerażona, kiedy ocenił kawałek sera. Nie mogła się zgodzić na taką opinię, przecież tak się starała. – Finn, proszę cię, teraz już nie uwierzę, czy ci smakuje, czy nie. – westchnęła, próbując się nie roześmiać. Sama spróbowała sera i choć smakował lepiej, niż ten z 7-Eleven, czy nawet ze sklepu z serami, w którym zaopatrywał się jej ojciec, nadal było o wiele więcej dań, które smakowałyby jej bardziej.
– Rozumiem, że następnym razem postawimy na pizzę? Jeśli chcesz, to możemy zamówić. – zasugerowała. Nie musieli tego w siebie wpychać, romantyczna kolacja mogła odbywać się przy pudełku z pizzą, a i tak nie miałaby na co narzekać.
– Za długą noc. – powtórzyła z uśmiechem, wpatrując się w Finna i dopiero po chwili upijając łyk wina, zaraz jednak odstawiając kieliszek na stolik stojący przed nimi. Wróciła na swoje miejsce, tym razem znajdując się nieco bliżej Finna, palcami powoli przesuwając po wierzchu jego przedramienia. Uniosła spojrzenie, chcąc coś jeszcze powiedzieć, jednak zamiast tego, złączyła ich usta w delikatnym pocałunku.
-
- No nie wiem Laura, bo wiesz, jest jeszcze praca, studia... - zaczął żartobliwie, jakby w którymkolwiek momencie chodziło jej właśnie o całkowite wzięcie w posiadanie całego Winchestera. - Ale tak poza tym, tak właśnie bym chciał - powiedział trochę ciszej, ani trochę nie przyzwyczajony do górnolotnych zapewnień i deklaracji. Nie do końca też wiedział czy o to właśnie jej chodziło i czy sama tego potrzebowała, ale rozmowa o tym, na czym stoją, mogłaby im tylko wszystko ułatwić, tak samo jak ta pierwsza poważna, w parku, pozwoliła im skierować znajomość na nowe tory.
- Jak możesz? - teatralnym gestem przyłożył dłoń do skrzywdzonego serca, jakże to przecież Laura mogła nie wierzyć w jego jedzeniowe deklaracje. - Są lepsze niż te z 7-Eleven - zapewnił, na znak potwierdzenia swoich słów, próbując kolejnego kawałka. - A ty chcesz? - bo może była głodna? On w tym momencie chyba najmniej skupiał się na jedzeniu, wpatrzony w pannę Hirsch jak w obrazek i ani trochę nie myślał o tym, że chciałby teraz zjeść coś porządnego.
Upił łyk niedrogiego wina i podążając za jej ruchami, odstawił swój kieliszek na stolik, nasłuchując, co miała do powiedzenia, chociaż kiedy okazało się, że usta rozchyliła nie do mówienia, wcale już nie słuchał. Pochylił się nad nią, przedłużając pocałunek, jednocześnie odgarniając zagubione kosmyki włosów wokół jej twarzy. - To jak z tymi innymi dniami, Laura?
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Ja wiem, Finn, wszystko rozumiem. – pokiwała głową, próbując utrzymać powagę. Nie była zaborcza, ceniła sobie samotnie spędzany czas albo spotkania z przyjaciółkami i chciała, żeby czuli się przy sobie swobodnie. Przecież miał studia, pracę, znajomych, musiał ten czas jakoś rozsądnie rozdzielić. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy przyznał, że również chciałby ją widywać w inne dni. To nie była na tyle poważna i górnolotna deklaracja, by mieli czuć, że została wypowiedziana za wcześnie, skoro chciał się z nią spotykać, to samo przez się oznaczało, że chciał ją widywać. Z pewnością potrzebowali poważniejszej rozmowy, ale może za jakiś czas, kiedy oboje poczują się pewniej i sami zrozumieją, co czują.
– O to chyba nie jest trudno. – zauważyła i zaśmiała się cicho. Przyglądała mu się, jak sięga po kolejny kawałek i pokręciła głową w odpowiedzi na pytanie o chęć na pizzę. To w tym momencie było najmniej ważne, jedzenie było tylko pretekstem, by się spotkać, kiedy szukała jakiegoś pomysłu na ich spotkanie.
W tym momencie bardziej zainteresowana jego ustami, ciepłem, które ją ogarniało, kiedy przyciągnął ją do siebie i przedłużył pocałunek. Wsunęła dłoń w jego włosy, jakby bała się, że za szybko się od niej odsunie. I tak się stało, bo po zdecydowanie zbyt krótkim pocałunku, którego nie chciała kończyć, on przyglądał się jej z rozbawioną miną.
– Nie podpuszczaj mnie. Przecież dobrze wiesz, że jestem nam w stanie stworzyć grafik. – rozbawiona wywróciła oczami, dłoń przesuwając wzdłuż jego szyi. – A… zdecydowanie wolę, kiedy to wszystko wychodzi bardziej spontanicznie. – dodała cicho, mając raczej na myśli aktualny obrót spraw. Sięgnęła po wino, które jak zauważyła, dodawało jej pewności siebie. – Poza tym… wydawało mi się, że jednak wolisz noce. – dodała, odstawiając kieliszek na stolik i wpatrując się w niego niewinnym spojrzeniem.
-
- Grafik? A co z kalendarzem? To jeszcze aktualne? - delikatnie uniósł kącik ust w uśmiechu, nawiązując do ich sesji zdjęciowych dla wspólnego kalendarza i wracana do siebie, chociaż wspomnieniami, kiedy już Laura będzie robiła karierę po drugiej stronie kraju, w Nowym Jorku. Ile się zmieniło od tego czasu! Ile zadziało się w ich relacji, odwracając ją, może nie o sto osiemdziesiąt stopni, nie przeszli w końcu od miłości do nienawiści, ale na tyle znacząco, że teraz na poważnie rozważałby takie rozwiązania, gdyby miała wyjechać. - A ja głupi przez ten cały czas myślałem, że wolisz jednak planowanie - pokręcił głową, bawiąc się luźnym kosmykiem włosów dziewczyny. On sam zdecydowanie wybierał spontaniczność, ale nie był taki pewien czy Laura też, chociaż w tym wypadku nie do końca była niezależna i mogła sobie na nią pozwolić.
- Zdecydowanie wolę - przytaknął, kiwając przy tym głową. - Czy to znaczy, że noce są moje? - W porę ugryzł się w język, zanim na głos powiedział, że kojarzy mu się to z filmową parą ogrów i rzuconą klątwą, bo dla niego ani trochę nie była szkaradą, a niewinne uśmiechy i kuszące spojrzenie sprawiały, że bardzo chciał, żeby Laura nocami była własnie jego.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Skoro zostaję, to chyba kalendarz nie jest nam już potrzebny, prawa? Będziesz miał okazję widywać mnie nieco częściej, niż raz na pół roku i co kilka dni na fejstajmie. – przyznała zadowolona, bo zdecydowanie wolała spotkania na żywo. Poza tym trochę obawiała się tego, że ich relacja nie przetrwałaby próby czasu i odległości, a to byłoby dla niej bolesne. Zwłaszcza że nie mieliby za dużo czasu, by faktycznie się sobą nacieszyć, a potem pewnie ciągnęliby to… nie wiadomo dlaczego?
– To wszystko przez ciebie, Finn. – zaśmiała się. – Albo dzięki tobie, zależy jak na to spojrzeć. Niewiele jest osób, dla których tak chętnie porzucam swoje plany. – dodała z uśmiechem. To była prawda i chciała, żebym o tym wiedział. I nie dość, że ta spontaniczność się jej podobała, to jeszcze musiała niektóre informacje zachować dla siebie, gdy wyjaśniała ojcu, co planuje robić tego wieczoru. A pewnie tak mało go to interesowało, że nie zadzwoni do Lily, by potwierdzić wersję swojej córki. Jeszcze nie zrobiła nic takiego, by miał jej nie ufać.
– Mogą być nasze. – w tym momencie nie marzyła o niczym innym, niż znaleźć się w jego ramionach.
– Obejrzymy coś? – zaproponowała, sięgając po swoje wino, a zaraz potem wybierając kolejny kawałek sera, który ułożyła na bagietce. – Ostatnio wspominałeś o jakimś filmie i mówiłeś, że koniecznie powinnam go obejrzeć. – oczywiście film miał być tylko pretekstem, by powoli wlać w siebie nieco więcej wina i wtulić się w niego.
/ wątek przerwany